Wiele sfer Strona Główna Wiele sfer
Mało gier
 
FAQ :: Szukaj :: Użytkownicy :: Grupy
Rejestracja :: Zaloguj


Poprzedni temat «» Następny temat
Kryształowa Rzeka
Autor Wiadomość
Rybka


Wiek: 33
Dołączyła: 25 Kwi 2013
Posty: 251
Wysłany: Pon Lip 29, 2019 5:16 pm   

W czasie obserwacji procesu spalania papieru, demon wyczuł to, czego oczekiwał - magię. Tyle mu wystarczyło. Teraz pozostało tylko czekać aż F-Dog zdecyduje się pojawić. Wedle słów Maksa miał być skory do rozmowy i Desu nie miał najmniejszych powodów by nie wierzyć jego słowom. Ruszył alejką ku żelaznej bramie.

Znalazłszy w końcu wolny stolik, Shari spojrzała krótko na siedliska. Napis na jednym z nich niewiele jej mówił, nie miała najmniejszego pojęcia czym są Indie i z którego świata pochodzą, właściwie nawet nie za bardzo ją to obchodziło. Zainteresował ją za to szkielet mówiący o grach i historii swej twórczości. Czyżby czekał tu już na nich? Może Desven zdążył już wysłać wiadomość? Uniosła dłoń i zawołała głośno starając się przekrzyczeć cały ten harmider.
- F-dooog?! Mój kumpel chce z tobą gadać! - Gdy szkielet faktycznie potwierdził swoją tożsamość i podszedł bliżej, dodała jeszcze, z lekkim uśmiechem na ustach. - Desvenughorth za chwilę do nas dołączy, a w międzyczasie - co konkretnie... postawić?

Gdzieś głęboko w podświadomości, Desven poczuł jak wybudziło się znajome uczucie - ktoś właśnie wymówił jego demoniczne imię. Zazwyczaj ignorował ten irytujący impuls, jednak tym razem głos był znajomy i tym razem wiedział również gdzie może odnaleźć jego właściciela. Przekroczył próg Jolly Rogera i znieruchomiał na chwilę widząc wewnątrz tłum osób. Zdecydowana większość z nich była przynajmniej o pół głowy wyższa od niego. Nie zastanawiając się wiele, rozwinął skrzydła i wzbił się pod sufit, bardzo uważając na to by przypadkiem kogoś nie smagnąć piórami. Pomimo swojej humanoidalnej postury, przeszywał powietrze z większym wdziękiem, niż nie jeden z ptaków. Wylądował na barierce antresoli i zaczął lustrować wzrokiem tłum na dole, niczym drapieżnik w poszukiwaniu swej ofiary.

Siedząca nieopodal baru kapłanka Kosiarza obserwowała w całkowitym bezruchu Lidvinę. Faktycznie odziana była od stóp do głów w czerń, na którą składały się wysokie skórzane buty i rękawice, dopasowane spodnie, opończa, krótka peleryna z wysokim kołnierzem oraz częściowo odsłonięty hełm z nosalem i nakarczkiem. Znalazła się nawet kosa ze schowanym pod stołem zakrzywionym ostrzem, które nosiło ślady nie jednej potyczki.
_________________
> Karta postaci.
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1392
Wysłany: Śro Lip 31, 2019 12:56 pm   

Opuszczając łódź, wielki szkielet zdawał się być dość zadowolony mnogością języków którymi władał przewoźnik. Wolnym krokiem zstąpił na stały grunt, chowając dziennik po drodze. Rozejrzał się wokół.
Ta niesamowita różnorodność budynków dookoła była... rażąca. Nieestetyczna. Skrzywiłby się, gdyby mógł. Kto to w ogóle budował? Na czyje polecenie? Będzie musiał się tego dowiedzieć, ale... to później. w tej chwili miał inną misję do wypełnienia. Zgodnie ze wcześniejszym planem, wkroczył do najbardziej krzykliwego, ruchliwego miejsca jakie widział, z nadzieją na zdobycie informacji. Jolly Roger. Starał się nie zwracać większej uwagi na nic po drodze. Pochylił się mocniej w progu.

Wewnątrz lokalu, zamarł. Choć mógł słyszeć to już wcześniej, teraz dopiero było całkiem pewne, że to miejsce jest źródłem tej kakofonii. Zdecydowanie nie tego spodziewał się po nazwie. Ale mniejsza z tym; to również nie miało większego znaczenia. Nie jest tu przecież dla rozrywki. Spokojnie udał się do samego baru - ignorując po drodze głośnego szkieleta w czapce - i przy nim zaczekał na swoją kolej.
_________________
. . .
 
 
Tidus
Jebany farciarz


Wiek: 31
Dołączył: 25 Paź 2010
Posty: 693
Wysłany: Pią Sie 02, 2019 9:00 pm   

Des bez problemu wzleciał do góry i zasiadł na jednej z balustrad. Po jego lewej nawet zasiadał gargulec, który skinął kulturalnie ku demonowi gdy ten również przybrał pozycję kury na grzędzie.

-Jołjołjoł, to ja! - szkielet zeskoczył ze stołu, rozkładając ręce na boki -Pokaż stolik i daj słowo, a obiecuję, że do czasu przyjścia kelnerki pomyślę, czego chcę!

Vertigo bez problemu przecisnął się do baru - wejście do lokalu przypominało bardziej drzwi na wagony kolei niż ludzi, więc i pochylać się nie było potrzeby, a droga to szynku była dość prosta i widoczna. Stojący za barem wielki kot podał właśnie Lidvinie biały, okrągły kryształ w zamian za coś co wyglądało na banknot.
-To jak, Ose? Wiesz, gdzie ją znajdę? - spytała kobieta, obracając biżuterię między palcami. Kot bez słowa wskazał tylko na stolik tuż obok baru, na co Lidvina głośno wciągnęła powietrze.
-Wnusiu! Kosę zgubiłaś? - krzyknęła, podchodząc szybkim krokiem do krewnej.
_________________


>Karta postaci.
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1392
Wysłany: Pon Sie 05, 2019 4:01 pm   

Ponownie nadchodzi czas na przemowy. Vertigo westchnąłby, gdyby mógł. Minął okres bliski bodaj tysiącowi lat od ostatniego czasu, kiedy musiał ostatnio stwarzać pozory dyplomaty i tyle udzielać się socjalnie. Raz jeszcze powtórzył sobie w myślach, że normalnie, nigdy w życiu by się na to nie zgodził - ale od tych wielu wieków, wciąż ciążyło nad nim widmo "przysługi, którą kiedyś zwróci". W końcu nadszedł ten czas. Unosząc kościstą dłoń by zwrócić na siebie uwagę barmana, czuł to dziwne... napięcie, które wydawało mu się dawno już zapomniane. To uczucie nie może być radością, bo tę dawno już pogrzebał, ale... to chyba była ulga. Świadomość, że właśnie postępuje faktyczne kroki ku temu, by wreszcie być wolnym.
- Witam. - szczęki rozchyliły się nieznacznie, choć wcale nie musiały. Jego głos wcale nie był przecież prawdziwy. - Poszukuję szanownego Kurzwelta. ... - żuchwa pozostała jesszcze przez chwile otwarta, choć szkielet milczał. Miał początkowo zamiar dodać coš więcej, ale stwierdził, że nie będzie to potrzebne. Im mniej informacji będzie wyjawiał, tym mniej osób się tym zainteresuje, a to oznacza mniej odganiania się od pospólstwa. Nieumarłego pospólstwa, najgorszy rodzaj. Dosłownie nigdy się nie męczą w uprzykrzaniu nie-życia innych. Na razie poczeka jedynie na odpowiedź. Jak się dowie, gdzie jest ta rezydencja, od razu tam pójdzie. Nie ma ochoty zatrzymywać się dłużej niż to potrzebne w jakimś przybytku "rozrywki".
_________________
. . .
 
 
Rybka


Wiek: 33
Dołączyła: 25 Kwi 2013
Posty: 251
Wysłany: Pon Sie 05, 2019 8:57 pm   

- Siadaj tutaj. Wątpię czy przy barze znajdziemy trzy miejsca wolne. - Shari wykonała zapraszający gest wskazując wolne miejsca obok siebie przy stoliku, który zajęła.

Zachowując uprzejmość, Desven odpowiedział lekkim skinieniem na gest gargulca, jednocześnie przyjrzawszy się mu krótko z zainteresowaniem. Uznał nie-nieumarłych za całkiem miłe urozmaicenie Qual'Doman. Po powróceniu uwagą ku sali i wypatrzeniu Shari w tłumie, pochylił się do przodu na balustradzie i poszybował w jej stronę. Wylądował miękko na jednej z wolnych skrzyń w przykucu. Oparł dłonie o kolana i popatrzył z lekko przekrzywioną głową na szkieleta w czerwonej bluzie.
- Kim on- kim jesteś?
- A kim ma być? F-dog. - Wtrąciła Shari.
- O! Nie spodziewałem się ciebie tak szybko. Dopiero co spaliłem wiadomość.

Czarne odzienie Yesfy kontrastowało mocno z jej trupio bladą skórą. Oparła splecione dłonie na blacie, nie odrywając od Lidviny zimnego, martwego spojrzenia.
- Dlaczego mnie szukasz? - zapytała oschłym, nienaturalnie świszczącym głosem, ignorując zupełnie pytanie o kosę.
_________________
> Karta postaci.
 
 
Tidus
Jebany farciarz


Wiek: 31
Dołączył: 25 Paź 2010
Posty: 693
Wysłany: Pon Sie 05, 2019 9:31 pm   

-A widzisz, miałeś szczęście że akurat szukałem tu kogoś do rozmowy, ziom! - szkielet zasiadł na skrzyni i zaklekotał paliczkami o blat - Pytajcie, pytajcie! Pókim nie muszę myśleć, co chcę pić!

Faktycznie, jak na zawołanie, do stolika od strony baru zaczęła zbliżać się kobieta...choć wnioskować o tym można było raczej ze stroju niż urody, bowiem był to szkielet w stroju pokojówki, który idealnie by wręcz pasował do obsługi Messy Hole. Pośpiesznym, nerwowym wręcz krokiem dreptała w waszą stronę, można jednak wymienić parę zdań zanim to zrobi.

Przy barze, gepard zadarł głowę by przyjrzeć się Vertigo. Świdrował go wzrokiem jasnozielonych oczu przez chwilę, nim odezwał się mrukliwym głosem, który zdawał się jednocześnie być cichy jak i na tyle głośny by odbijać się echem w jego własnym gardle.
-A cóż cię sprowadza do mego obecnego pana, o potępiona duszo? Jeżeli poszukujesz odpowiedzi na dnie słoja pełnego dusz, nie potrzebujesz się do niego zwracać bezpośrednio, pókim ja tu jest.

Skoro o duszach mowa, Lidvina wgryzła się w trzymany kryształ i zaraz połknęła go w całości. Przez moment wydawać by się mogło, że słychać było krzyk potępionego ale równie dobrze mógł to być element lecącej w tle, elektronicznej muzyki. Przetarła z zadowoleniem usta wierzchem dłoni i dosiadła się do stolika.
-Po prostu się martwiłam. Sfery nas rozdzieliły i moja droga, mam ci taką historię do opowiedzenia, że hoho. Walczyłam bronią i przeciwko istotom, o którym się nędznikom w naszym pierwotnym domu nie śniło. I chciałam zapytać, gdzie ty się podziewałaś przez ten czas.
_________________


>Karta postaci.
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1392
Wysłany: Pon Sie 05, 2019 10:34 pm   

Jego pana? Więc ów Kurzwelt jest kimś, kto posiada wpływy nawet w tak absurdalnym przybytku jak kojąca uczucia ostoja dla tych, którzy dawno są martwi. Choć... jakby się nad tym zastanowić, nie wszyscy tu najwyraźniej są pustymi korpusami po dawnym życiu. Możliwe, że wplywowy wampir zdecydował się przyjąć pieczę nad taką wylęgarnią informacji i plotek podzas otwarcia świata na nowych przybyszów. Znakomicie, znakomicie! To ułatwi tylko zadanie.
- Choć jestem tu, by zadawać pytania, nie poszukuję dla siebie żadnej odpowiedzi. Ani chwilowych uciech. - szkielet pochylił się, by móc się oprzeć przedramieniem na blacie. Drugą dłoń uniósł w kierunku geparda, wytykając go wskazującym palcem, którego czubek wyrzeźbiony był całkiem na wzór wiecznego pióra; reszta paliczków nosząca na sobie zawiłe, płytkie zdobienia, również rzeźbione. - Przybywam z propozycją natury dyplomatycznej. Przebrnąłem już przez wszystkie procedury tej bandy kretynów z ambasady dokładnie po to, by zwrócić się do niego bezpośrednio. Lepiej, by nie kryło się po drodze jeszcze więcej formalności.
_________________
. . .
 
 
Rybka


Wiek: 33
Dołączyła: 25 Kwi 2013
Posty: 251
Wysłany: Wto Sie 06, 2019 1:33 am   

- Pytania, pytania. - Desu oparł podbródek o dłonie na kolanach, kuląc się jeszcze bardziej. Pod względem wyglądu fizycznego sprawiał teraz wrażenie jeszcze drobniejszego i jeszcze młodszego. Zastanawiał się nad pytaniami na długo przed odwiedzeniem ambasady, toteż nie zwlekał ani chwili dłużej. - Zacznę od podstaw. Czy świat nad którym sprawujesz pieczę jest światem przeobrażonym i nieświadomym, podobnie jak na przykład Świat Mroku? Jaką nazwę nosi? Czy można go odwiedzić, bądź nawiązać kontakt z pewną konkretną osobą? Domyślam się, że nie będzie to możliwe w czasie trwania transmisji, tym bardziej dla mnie. Czy istnieje zatem wersja tego świata po jej zakończeniu? - wylał z siebie mały potok słów, po którym zamilkł, czekając z zauważalną niecierpliwością na pierwsze odpowiedzi.
Tymczasem pani lisz przyglądała się dość krytycznym wzrokiem nerwowej kelnerce w stroju pokojówki. Nie pasowała jej do nazwy lokalu, podobnie zresztą jak muzyka.

Kapłanka milczała zastanawiając się nad odpowiedzią. Powoli można było zacząć odnosić wrażenie, że w ogóle nie zamierza odpowiedzieć. Tkwiła bowiem w całkowitym bezruchu dobre parę chwil. Gdy w końcu przemówiła, użyła słów w języku ziem Rashemenu, znanym również jako w niektórych zakątkach wielosferza jako rosyjski.
- Powinnaś zająć się czymś bardziej pożytecznym, niż martwienie się o mnie. Radzę sobie, jak widzisz. Sporo podróżowałam po różnych miejscach. - Przypatrzyła się wnikliwiej swej babci. - Gdzie widziałyśmy się po raz ostatni? Pamiętasz?
_________________
> Karta postaci.
 
 
Tidus
Jebany farciarz


Wiek: 31
Dołączył: 25 Paź 2010
Posty: 693
Wysłany: Wto Sie 06, 2019 8:16 pm   

-Znaczy ten. - szkielet podrapał się palcem pod nieistniejącym nosem - Obydwa światy które prowadzę są tak jakby kopiami, nie? Kopiami kopii...zresztą, ziom, wszystkie gry w Q'D nie mają w sobie ani krzty oryginalności ale ćśśś, parę innych garniturków chce udawać, że są wielkimi artystami. Ale jak to mówił Picasso - mierni się inspirują, wielcy kradną garściami. Z odwiedzinami będzie ciężko, bo to się dzieje na nagraniu zawsze musi być kanonem...Jak Anka próbowała się wymigać, to ją wyśmiali, dobrze ze przynajmniej nie na wizji bo by się biedaczka spaliła ze wstydu nawet mimo tego, że jest martwa. Ale ten no, no. można za kulisami spotkać się z aktorem wciąż w roli. Wersji żadnego ze światów po zakończeniu nie ma - przedstawienie trwa, jak to mi powiedział Maks gdy pierwszy raz się zabierałem za tworzenie. Jak się skończy, może machnę epilog albo dwa, ale nie wcześniej. - mówiąc, gestykulował żywo, jakby wciąż miał skórę i tętno. Jego dłonie kręciły kółka, wskazywały blat, pstrykały paliczkami. Mówił z każdym zdaniem coraz szybciej i z...coraz mniej znaczącym akcentem, używając mniej, jak to mówią, 'ebonics'. Gdy dostarła do was pokojówkokelnerka - pstryknął znowu paliczkami i wskazał na nią palcem. -Wiem. Chcę esencję krwawej Mary.

-Ostatnio...nawet tego nie pamiętasz? Gdy udałaś się do świata...tego no...na L. A ja postanowiłam szukać informacji w innym miejscu, choć wciąż powiązanym. I powiem ci, moja droga, oj powiem, nie tego się tam spodziewałam. Ale parę ciekawych pomysłów znalazłam.

Ose przypatrzył się paliczkowi-który-jest-piórem, potem zaś ponownie twarzoczaszce olbrzyma. Po chwili jednak odezwał się krótko.
-Czy pośród wiedzy tajemnej którą posiadasz jest możliwość skurczenia się?
Gepard odstąpił na bok i wskazał na miejsce w którym stał uprzednio. Jeśli wychylić się za bar, dostrzec można było...zapadnię. Metalową, z okrągłym uchwytem, zdolną ledwo pomieścić niziołka, a co dopiero kogoś rozmiarów skryby.
_________________


>Karta postaci.
 
 
Rybka


Wiek: 33
Dołączyła: 25 Kwi 2013
Posty: 251
Wysłany: Śro Sie 07, 2019 7:33 am   

- Tak, tak. Domyślałem się. - skrzydlaty skinął głową słysząc o kanonicznym nagraniu. Dalsze słowa szkieleta sprawiły, że podniósł podbródek z kolan i usiadł na skrzyni ze skrzyżowanymi nogami, lekko pochylony w stronę rozmówcy. Wargi demona zacisnęły się i napięły, brwi uniosły i ściągnęły ku sobie, a oczy otworzyły szerzej, nadając jego obliczu wyraz przejęcia i obawy, który niezwykle łatwo można było odczytać. - Chwila, chwila, chwila. - Uniósł na chwilę otwartą dłoń. - Chcesz powiedzieć, że po zakończeniu i ewentualnym epilogu nie ma żadnej kontynuacji? Świat i jego mieszkańcy nie żyje dalej swoim własnym życiem? Po prostu znika? - Spojrzał krótko na szkieletorkę w mundurku pokojówki, gdy F-Dog pstryknął i wskazał na nią palcem. Póki co nie był nią zbytnio zainteresowany. - ...A co- co z osobami, które możemy obserwować? Bohaterami, czy aktorami, jak ich nazwałeś. Co z nimi? Co stanie się z jej życiem, dążeniami? - wpatrzył się w oczodoły swego rozmówcy intensywnie.
Liszowa pomasowała policzek przypatrując się rozmawiającym z lekko uniesionymi brwiami. Wolała trzymać język za zębami i nie wtrącać się w rozmowę, widząc coraz bardziej nakręcającego się demona. Gdy pojawiła się obsługa, gestem dłoni zaprosiła ją bliżej siebie.
- Powiedz mi, co właściwie tutaj serwujecie?

Yesfir wyciągnęła dłonie i przysunęła bliżej siebie spodek z powoli dopalającą się świecą, którą sama przyniosła i zapaliła. Zapatrzyła się w płomień ze spokojem, niemalże melancholią.
- Lordran. Pamiętam. Porównuje nasze wspomnienia. Nasze wersje wydarzeń. - uniosła wzrok na babcie. - Czego się dowiedziałaś?
_________________
> Karta postaci.
Ostatnio zmieniony przez Rybka Śro Sie 07, 2019 12:11 pm, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1392
Wysłany: Śro Sie 07, 2019 10:41 am   

Szkielet przez chwilę wpatrywał się w humanoidalnego kota całkiem bez wyrazu. Szczęki znów się rozwarły do mowy, ale nim rozległ się jakikolwiek dźwięk, najpierw głowa zwróciła się we wskazywanym kierunku; ze swoim wzrostem nie miał żadnego problemu, by wyjrzeć kawałek przez ladę i zobaczyć "przejście". Zaraz jednak wrócił do wcześniejszej pozycji, by znów obdarzyć demona dłuższym, milczącym spojrzeniem.
- Humor przeminął dla mnie wiele setek lat temu. Pytam o poważne wskazówki, nie o żarty. Mym celem jest sala w której ów Kurzwelt przyjmuje gości, nie wasza zapyziała piwnica, jeśli to nie jest dla ciebie zrozumiałe. - odparł mu, zdecydowanie zniecierpliwiony. No tak, miał rację. Nie podobało mu się to miejsce.
_________________
. . .
 
 
Tidus
Jebany farciarz


Wiek: 31
Dołączył: 25 Paź 2010
Posty: 693
Wysłany: Śro Sie 07, 2019 3:15 pm   

Szkielet zatrzymał się w pół gestykulacji i obrócił głowę ku Desowi, wracając do ciężkiego akcentu w mowie.
-No wiesz, ziom, to jak z tymi kotami w pudełkach, nie? Czy życie trwa dalej bez obserwatorów, czy też znika zupełnie dopóki nie spojrzymy znowu, na szybko uzupełniając lukę? Ja nie wiem. Ty nie wiesz. Janek tego nie wie jak go pytałem, ale powiedział mi o tych pudełkach. A jakiej to pannicy szukasz, e? Może od tego zacznij.

-E-em, tak. - powiedziałą pokojówka tonem takim, że przysiąc można było, że jej kości policzkowe się czerwienią -P-poza asortymentem prawdziwych alkoholi i dań ze wszystkich sfer, n-nasz przybytek jest jednym z niewielu w międzysferzu, który oferuje esencję każdego dania...Jego ideę, tak namacalną, że nawet umarli bez zmysłów mogą ich kosztować. No i...em, są oczywiście dusze, jeśli taką dietę pani preferuje.

-Ogień idzie w górę, szanowny gościu. Dlaczego wampir tak ważny i szanowany jak mój Pan miałby budować swoje biuro na poziomie, po którym stąpają inni lub ponad nim? Próbuję szanownego gościa zaprowadzić gdzie należy. Ponawiam pytanie o magię zmniejszenia się. - wymruczał Ose, stojąc sztywno przy klapie, machając tylko ogonem na lewo i prawo.

-No właśnie ja nie znalazłam się w Lordran. Świat do którego dotarłam, zwali Yharnam. Dziwaczne miejsce...ich wszyscy bogowie mogliby równie dobrze być bogami ryb. Ale patrz - Lidvina wyciągnęła mały pakunek ze swojej torby. Po rozwinięciu materiału, Yesfir ukazała się... złożonakosa. Niewiele różna od jej własnej, owinięta metalową nicią.
-W Yharnam opanowali kombinowania. Patrz. Kosa. - uniosła broń i szybkim szarpnięciem rozłożyła ją do pełnych rozmiarów. Z głośnym 'klek-klek-klek" wszystkie elementy trafiły na miejsce, a nić owinęła się wokół całej broni niczym gruby wąż. Kobieta uśmiechnęła się, po czym...chwyciła za ostrze i przycisnęła je do drzewca, którego górną część obróciła w dłoni, wyciągając z niej małe paliki. W czasie, który zajmuje mrugnięcie oczu (choć mruganie był raczej problemem śmiertelników), nić - czy raczej nici, bowiem to co wcześniej było splotem mniejszych strun teraz się rozwinęło - napięły się równolegle, sięgając od ostrza (które teraz było bliżej drzewca, tak że całość przypominała raczej halahardę niż kosę) po część broni, która zazwyczaj opierała się o ziemię.
-I gitara. - na pokaz, brzdęknęła w strunę i rozległ się ostry, metaliczny dźwięk gitary elektrycznej.
_________________


>Karta postaci.
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1392
Wysłany: Pią Sie 09, 2019 5:58 pm   

Vertigo po prostu nie mógł w to uwierzyć. "Dlaczego miałby być ponad nimi"? Może dlatego, żeby nie być POD nimi? Żeby nie można było go zalać łajnem, wpuszczonym przez ta przeklętą klapę w podłodze? To się w czaszce nie mieściło.
- Czy to jest oficjalne wejście? To, którym przyjmuje gości? Każe im przechodzić przez klapę w podłodze za barem budynku pełnego pospólstwa i kiepskiej muzyki? - przyglądając się wnikliwie barmanowi, szkielet wykonał zamaszysty ruch ręką w tył, pokazując na przybytek. Był gotów rozpętać awanturę na choćby oznakę kłamstwa z jego strony. O na Pradawnych, zrozumiał teraz tak naprawdę, dlaczego został do tego wysłany, dlaczego Pani nie przyszła tutaj bezpośrednio - przecież na takie słowa, awantura byłaby najmniejszym z ich problemów.


Jak na potwierdzenie jego słów o pospólstwie, wejście do przybytku otworzyło się z trzaskiem - nie tyle trzaskiem samych drzwi, co kości rozbijających się o nie, bowiem wpadł przez nie do środka jakiś szkielet, wyglądający w sumie na jednego z wielu i podobny do nikogo. Ledwie chwilę później dało się zobaczyć sprawcę rzutu zwłokami. Może niezbyt "powszechnie" znana, ale z pewnością nie był to jednorazowy gość - Zakapturzone zombie bez ramion, imieniem Sigmastratus. Gość wpadł umiarkowanym krokiem do środka, przechodząc między stolikami mniej więcej ku środkowi przybytku, cały czas rozglądając się spokojnie na boki, wyraźnie kogoś szukając. Co było zdecydowanie mniej spokojne - każdy kto w trakcie tego marszu zbliżył się lub miał nieszczęście nie uciec w porę i znaleźć się bliżej niż dwa metry od zombie-kaleki, natychmiast został posłany w powietrze przez niewidzialną siłę, bez dbania o to, czy coś się może stać osobie postronnej, czy nie. Bez żadnego słowa, po znalezieniu się w centrum, Sigma uniosła się nad podłogę, by kontynuować rozglądanie się z lepszej pozycji.
_________________
. . .
 
 
Rybka


Wiek: 33
Dołączyła: 25 Kwi 2013
Posty: 251
Wysłany: Pią Sie 09, 2019 10:17 pm   

- Esencje, powiadasz. Cóż bym chciała. - nieumarła zastanawiała się dobrą minutę, nim odezwała się ponownie. - Niech będą dwa Mojito. Jedno prawdziwe, a drugie w formie esencji.

Słowa szkieleta wprawiły Desvena w zadumanie, tym samym studząc trochę jego nagły napływ emocji.
- Schrödingers Katze? - przymrużył jedno oko. - Powstała już idea. Bez otwierania pudełka możesz odnaleźć kota przechadzającego się za oknem. - oparł się przedramionami o stół, wciąż pochylony. - Jej imię brzmi Elaquum.
- A więc to jest prawda. Na desce ałuu to również ty pisałeś? - wtrąciła Shari sprowadzając na siebie krzywe spojrzenie demona.
- ...Nie osobiście. Vico redagował moje słowa po tym jak zacząłem wypytywać jak robi się tripy. - podrapał się za uchem ze zmieszanym wyrazem twarzy. - Od niego również dowiedziałem się gdzie zacząć poszukiwania informacji. Elaquum pojawiła się w Międzysferzu jeszcze przed debiutem w twojej opowieści, a poza nią jeszcze jedna osoba, z Rzymu, która wydaje się być… alternatywną wersją? Szczerze nie jestem pewien. Nie chciał opowiadać o niej. - potrząsnął lekko głową na boki. - Opowieść koncentruje się na Rzymianach oraz ich kolonizacji. Ja jednak pragnę dowiedzieć się więcej o tym miejscu, jego natywnych mieszkańcach oraz ich wierzeniach. Poznać go. Zrozumieć.
Shari obejrzała się słysząc raban wywołany przez Sigmę.
- Znowu ktoś się wozi. - Stwierdziła obojętnym tonem, przyzwyczajona już do takich zachiwań. Desven uniósł się spowrotem do kucek z pozycji siedzącej obracając się tak by mieć lewitującą w polu widzenia.

Yesfir przypatrywała się małej prezentacji Lidviny z takimi samymi emocjami i podziwem, z którym patrzyłaby na kamień przy drodzę, szczeniaka, czy łajno - żadnymi. Czy ta kobieta naprawdę marnowała czas i zasoby by zdobyć coś takiego, podczas gdy ona desperacko walczyła by oddalić się od Pustki? Gdyby nie pomoc Yeny… Nie chciała nawet myśleć jak by skończyła.
- A coś bardziej pożytecznego?
_________________
> Karta postaci.
 
 
Tidus
Jebany farciarz


Wiek: 31
Dołączył: 25 Paź 2010
Posty: 693
Wysłany: Sob Sie 10, 2019 8:36 pm   

Szkieletorka pokłoniła się i dreptem udała ku barowi, omijając latających we wszystkie strony "przeciwników" Sigmy. F-Dog tymczasem zwolnił na tempie wypowiedzi gdy tylko usłyszał imię Kjumki.
-A, tamta...gra. - westchnął dramatycznie, mimo, że nie miał żadnych płuc którym groziło za długie utrzymywanie w nich powietrza. Przejechał dłońmi po nieistniejącej twarzy. -To trochę, ten, słaby temat. Aktorzy mi się pożarli i nie wiem, czy chcę te przedstawienie kontynuować czy nie...Jeśli nie, to mogę ci wszystko wyłożyć na stół, jeśli tak - to ten, spojlery. To była alternatywna historia z Sol-3, ale w sumie nie na tyle, bym kombinował nad nowymi nazwami. Tylko kontynent zmieniłem. A o samej Elaquum wiele ci powiedzieć nie mogę bo ten, nie moja kreacja, nie? - wciągnął powietrze nieistniejącym nosem, wydobywając z siebie jednak spodziewany dźwięk. -A, jebać. No to tak. Kontynent o którym mowa nie do końca jest kontynentem. To zwłoki. Czy sumie raczej cmentarzysko, bo to wiele zwłok naraz. Bo bogowie rzymscy się poświęcili w samobójczej wojnie z innymi panteonami, by ich wyznawcy mogli prosperować, mając w świecie bez magii gigantyczną przewagę nad innymi. - szkielet zabębnił palcami o stół - I wiesz, te wszystkie ludy które tam były, nie do końca są natywne, nie? To wszystko przybysze z różnych rejonów, okresów, tak dalej. Tylko nawet pozbawione imiona i myśli zwłoki bogów są potężne i na przestrzeni lat wypaczyły mieszkańców. A co rejon kontynentu to inna energia i inne efekty...Na przykład ta cała piramidowa wyspa to był pomniejszy bożyszcz i widziałeś, co się stało z ludźmi tam, nie? No, ale koniec końców wytworzyła się taka pseudo-uniwersalna kultura magokracji i przywiązania do "ziemi". Bo im dłużej twoja rodzina gdzieś żyła, tym mocniej twoje geny nacechowane twoją trupią ojczyzną, nie? I się nazbierało tego tyle, że ta moc sięgnęła z powrotem do Europy i tam zaczęło się - zrobił cudzysłowy paliczkami -PRZEBUDZAĆ magiczne łubudubu. Jak twoja daleka rodzina żyła na ziemiach króli wężowców, to twoja rodzina w Europie też nabierała cech wężów. Stare rytuały zaczęły działać. I tak dalej. Pytania póki co?

-To oficjalne wejście dla niezapowiedzianych gości, drogi panie. Sądziłem, że nie lubi pan papier- wielki kot zatrzymał się w pół słowa, gdy z hukiem otworzyły się drzwi. Przyglądał się przez chwilę postaci zombie bez rączej, i warknął gdy tylko pierwszy gość lokalu poleciał w powietrze.
-Pan wybaczy. - rzucił, sięgając pod bar i po chwili przeskakując przez niego, trzymając w prawej dłoni...fioletowo-szarą, plastikową strzelbę na której kolbie napisane było "SUPER SOAKER 5000"
-Ej, ty, bez rąk! Uspokój się bo wylecisz! - krzyknął barman, pompując swoją straszną broń.


Lidvina żachnęła się i przewróciła oczami.
-No wiesz! Co innego mam ci opowiedzieć, e? Że mam teraz więcej oczu od ciebie? Że poznałam sekrety krwi istot, których nawet nie potrafię opisać?
_________________


>Karta postaci.
Ostatnio zmieniony przez Tidus Pon Sie 12, 2019 12:51 pm, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  



smartDark Style by urafaget
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9