Wiele sfer Strona Główna Wiele sfer
Mało gier
 
FAQ :: Szukaj :: Użytkownicy :: Grupy
Rejestracja :: Zaloguj


Poprzedni temat «» Następny temat
[Rozdzial II, Czesc II] - Dolina Czterech Wiatrow
Autor Wiadomość
Firanke
Tygrys


Wiek: 32
Dołączył: 07 Sty 2010
Posty: 643
Wysłany: Sob Lut 23, 2019 6:16 pm   

Rikon
Ze snu zbudziły cię promienie słońca za oknem. Krótkie spojrzenie wystarczyło stwierdzić, że słońce dopiero wschodziło - a więc było bardzo wcześnie. Zdecydowanie czułeś się wypoczęty - futon na którym spałeś był jednym z najmiększych materacy na jakich spałeś w życiu. Podnosząc się do siadu mogłeś usłyszeć za oknem ćwierkanie ptaków, oraz znajome już shishi-odoshi. A poza tym jeszcze... deszcz? Tak, chyba kropiło. Nic mocnego, ale mimo wszystko warto wiedzieć. Ponieważ dach zachodził za okno deszcz nie spadał na szyby, a więc nie dało się tego od razu poznać po ściekających kroplach.
Było tu naprawdę spokojnie. Dalej nie mogłeś się temu zadziwić.
Mogłeś teraz ruszyć się - kontynuować trening, spacerować, zobaczyć czy inni wstali - wybór należał do ciebie.
Nie męczyły cię żadne koszmary, nikt nie próbował cię zamordować. Czułeś tylko spokój.

Jaenell
- Mówiłem, sze to naprawdę isztnieje! - Sakarou machał kawałkiem zielska przed oczami Albireo, który tylko przewrócił oczami, trzymając ręce w kieszeniach.
- I zmarnowaliśmy na to całą noc. Nawet nie wiemy, czy z tego naprawdę da się coś zrobić. - jednocześnie mówiąc to odwrócił się w twoim kierunku. Wyciągnął lewą rękę i uniósł na wysokość swojej skroni - Nie wiem jak ty, Jaenell, ale ja padam z nóg. A do tego jeszcze jestem głodny. Ominęła nas cała kolacja.
- I tak bysz znowu narzekał, że w rybie były oszci. - rzucił Sakarou, nie odrywając wzroku od swojej zdobyczy - No ale jak o tym mówisz, to szaschło mi troszkę w gardle.
Z tobą nie było wcale dużo lepiej - czułaś, że wasza nocna przeprawa w poszukiwaniu ziółka dała ci się we znaki. Zdecydowanie potrzebowałaś coś zjeść i chociaż zdrzemnąć się przez chwilę. Słońce dopiero wstaje - warto się zastanowić, czy o tej godzinie w ogóle gospodyni podaje śniadanie?
- Czep się płotu ty i twój sztuczny akcent, ochleju. - Albireo skierował się w kierunku Ryokanu, który był już niedaleko. Nie wyglądało na to, by Rodion miał za nim podążąć.
_________________
Hiroshi Akaru
Arcana: ?

> Karta postaci.

"You look like you were born with a face meant to deceive cute little girls in order to molest them, mr Pervert Hiroshi! Even I am having a hard time resisting it!"
OH, HEY, IT'S KASSIN!
 
 
Jaenell
Przeciętny gracz
The Abandoned Pawn


Dołączyła: 23 Lut 2019
Posty: 2
Wysłany: Sob Lut 23, 2019 6:30 pm   

Dziewczyna westchnęła ciężko. Czemu wylądowała w drużynie z tymi dwoma wariatami? To było zdecydowanie karygodne.
- Znowu dałam się wciągnąć w te głupoty i nic z tego nie mam...
Mruknęła pod nosem i udała się za kolegą z drużyny. Owszem, przydałoby się coś zjeść. Przespać się. Ale najbardziej w tej chwili Jaenell myślała o kąpieli - przechodzenie przez te wszystkie chaszcze, czołganie się po ziemi - czuła się przepocona i brudna - a przecież na to nie może sobie pozwolić.
Jeżeli Rodion spróbuje ją zaczepić to ignoruje go - dostał już to co chciał, teraz niech się "czepi płotu". Kierunek: Gorące źródła. Trzeba zrobić ze sobą porządek. Potem jedzenie, drzemka i będzie mogła kontynuować swój trening.
- Ciekawe, co robi Sensei... - rzuciła mimochodem, przyśpieszając kroku.
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1394
Wysłany: Nie Lut 24, 2019 3:24 pm   

Dziwnie.
Niesamowicie dziwnie.
Zbyt spokojnie, żebym mógł w to uwierzyć. Zdecydowanie. Podniosłem się szybko do siadu. Sięgnąłem po ostrze z przedramienia które powinno leżeć zaraz przy moim legowisku i bez chwili wahania przejechałem nim po dolnej krawędzie dłoni. Jeśli jest krew, jeśli jest ból... to dobrze. To znaczy, że nie zostałem objęty żadną iluzją. Powstrzymując syknięcie mogę oglądać powolny, czerwony strumyk powoli, leniwie ciągnący się ku nadgarstkowi i niżej. To jedna z tych niewielu chwil, kiedy ból faktycznie jest dobry - bo daje mi znak, że żyję i że wszystko ze mną w porządku. A to bardzo dobry znak. Czy jestem w stanie zagoić te drobną ranę z powrotem? To dobry test na rozpoczęcie dnia.

Mogę spokojnie się ubrać. Mogę upewnić się, że wczorajsza odzież jest poprawnie złożona. Założyć cały swój ekwipunek. Zdałem sobie w tym momencie sprawę, jak... przykre to jest. Nawet na coś tak spokojnego, przyjaznego i całkowicie pozbawionego zagrożenia nie potrafiłem udać się bez tego ukrytego ostrza. Nie potrafiłem być całkiem bezbronny. Nie potrafię mieć... zaufania. Wciąż gdzieś odzywał się we mnie głos, że to dobrze. Co, jeśli jednak ktoś zdecydowałby się napaść to miejsce? Jeśli musiałbym działać skrycie, nie pozwalając sobie na pełną siłę ognia? Co... ugh. Co, jeśli ktoś napadł to miejsce podczas nocy, i własnie teraz przetrzymują całą resztę w ciszy jako zakładników, czekając już tylko na mnie? Co za paskudna myśl. Ale nie była na tyle nieprawdopodobna, bym potrafił się jej pozbyć. Nie da mi spokoju, póki wszystkiego nie sprawdzę. To się chyba nazywa paranoja. Co za lekcja, doświadczyć podręcznikowej definicji na własnej osobie.

Dopiero, kiedy jestem już w pełni wyposażony, podchodzę do drzwi. Wpierw jedynie nasłuchuję. Jeśli nic podejrzanego nie usłyszę, bardzo powoli odsuwam je na bok, bacznie obserwując korytarz, gotów do odskoku w tył w każdej chwili gdy tylko zobaczę choćby cień przemykający gdzieś za polem widzenia. Ale jeśli nie...
Powolutku. Na korytarz. Tak cicho, jak tylko jestem w stanie. Zakręcam tak, by zmierzać w kierunku pokoju, który zajmują moje podopieczne. Cały czas czujnie. Jeśli uda mi się dojść pod same drzwi, znów nasłuchuję. Cokolwiek usłyszę, wszystko może być tropem. Tylko, jeśli po drugiej stronie jest absolutna cisza, to... jakby to... wiem, wiem, jak. Zapukam do drzwi. I o ile nie dostanę jakiejś odpowiedzi, chwytam niepewnie za krawędź i próbuję powoli je rozsunąć. Od razu rzucam spojrzenia do środka. Na ściany. Na sufit. Okna. Podłogę. Wiem, że jeśli nie zobaczę, że cała trójka sobie smacznie śpi, dalej będę niespokojny.
_________________
. . .
 
 
Firanke
Tygrys


Wiek: 32
Dołączył: 07 Sty 2010
Posty: 643
Wysłany: Pon Lut 25, 2019 11:04 am   

Rikon
Myśl o tym, że to nie jest realne nie dawała ci spokoju. Od razu sięgnąłeś po ostrze obok futonu i naciąłeś dłoń. Kłujący ból był jak najbardziej realny. Uczucie spływającej po nadgarstku krwi również. Znałeś uczucie spływającej krwi aż za dobrze. Z pewnością nie była to żadna iluzja - a nawet gdyby była, to przy tak realistycznej iluzji byłbyś w stanie się w jakikolwiek sposób obronić? Odkładając na bok ostrze by mieć wolną drugą rękę przyłożyłeś ją następnie do rany, skupiając pozytywną chakrę. Dwa palce - wskazujący i środkowy - zostały otoczone jasnoturkusową poświatą, a ty sam poczułeś mrowienie dookoła rany. Następnie ciepło. Na twoich oczach nacięcie zaczęło się sklepiać, a po nim został tylko czerwony ślad krwi. A najlepsze było to, że nie kosztowało cię to nawet żadnego wysiłku.

Podniosłeś się na nogi bez żadnego wysiłku i zacząłeś zbierać swoje ubrania - leżały dokładnie tam, gdzie je zostawiłeś. Ciuch z wczoraj był trochę nierówno złożony, ale nie było żadnej tragedii - jeśli chciałeś to poprawić, nie powinno to zająć dłużej niż pół minuty. I wtedy zdałeś sobie sprawę, że nie jesteś w stanie być całkowicie bezbronny. Czułeś wyraźnie tą niechęć, to uczucie, jak gdyby coś miało natychmiast to wykorzystać - jeśli nawet nikogo tu nie było, los z pewnością zaraz by kogoś znalazł, by ukarać cię za tą naiwność, prawda?

Całkowicie ubrany i oporządzony byłeś gotowy do wyjścia. Za drzwiami słyszałeś tylko ciszę. Uchyliłeś delikatnie drzwi - w tym momencie stwierdziłeś, że przydałoby ci się lusterko. … Chociaż, przecież może za nie posłużyć metalowa płytka na rękawicach - jeśli tylko zdecydowałeś się z niej skorzystać mogłeś stwierdzić, że korytarz był czysty. Skierowałeś się korytarzem wgłąb przybytku, a następnie w lewo - w jednym z tamtych pokojów były w końcu twoje podopieczne… w pokoju “3”, zdaje się. Naokoło nie spotkałeś ani jednej żywej duszy. Gdy byłeś już przy drzwiach, ze środka również nic nie słyszałeś. Jednak czy to dobrze? Może to jednak jakaś pułapka? Mówią, że brak wiadomości to dobra wiadomość, ale w ten sposób nie mogłeś być pewien, czy jest bezpiecznie - a więc ani w jedną, ani w drugą. Uchyliłeś delikatnie drzwi i zajrzałeś do środka - obok siebie leżały trzy futony. W tym na prawo - tak, zdecydowanie widziałeś wystające czerwone włosy. Była dość mocno zakryta. Ten po lewej - ta Kitaka, całkiem rozwalona, z jedną nogą poza pościelą. Spała z głową odchyloną do tyłu i otwartymi ustami. Na środku - idealnie, nienagannie, z głową skierowaną ku sufitowi i błogim uśmiechem Serafina. Jednak było coś jeszcze - z jej prawego barku było coś, co zdawało się wystawać na zewnątrz. Długie, smukłe, dochodzące aż do jej policzka i lekko go uciskając. Tak, to była rękojeść katany. Spała ze swoją bronią. Czyżbyś nie tylko ty tutaj miał paranoję?

Jaenell
Podążyłaś za Albireo w kierunku wejścia do Ryokanu. Potrzebowaliście chwili, by tam trafić, przez którą mogłaś zauważyć coś interesującego - obok stawiku przy wejściu, na trawie znajdowała się sadza - jeden z elementów składowych bomby dymnej. Może kontynuowali jakieś ćwiczenia? Nie zastanawiałabyś się nad tym chwili dłużej gdyby nie fakt, że jesteście w trakcie wojny. Twój kolega z drużyny nie wydawał się tego zauważyć. Biorąc pod uwagę, że idzie jak gdyby miał klapki na oczach nie było w tym nic dziwnego. Decydując się nie przyglądać się temu dokładniej kontynuowałaś drogę, by już po chwili stanąć przed drzwiami wejściowymi. Albireo otworzył je i mruknął tylko:
- Panie przodem.
Skinęłaś głową i weszłaś do środka. Było całkowicie pusto, spokojnie.
- Dobra, zobaczmy co z jedzeniem i idziemy spać. Ja sobie kąpiel już daruję, nie mam siły. - chłopak przyłożył dłoń do czoła i przymknął oczy - Mam nadzieję, że chory nie będę.

Rikon
Szurnięcie. Było dość daleko, ale słyszałeś je wyraźnie. Z pewnością były to główne drzwi do Ryokanu. Słyszałeś kroki - jednej, maksymalnie dwóch osób. I męski głos - za daleko, by usłyszeć poszczególne słowa, ale jego ton brzmiał bardzo zmęczenie i przeciągliwie.
_________________
Hiroshi Akaru
Arcana: ?

> Karta postaci.

"You look like you were born with a face meant to deceive cute little girls in order to molest them, mr Pervert Hiroshi! Even I am having a hard time resisting it!"
OH, HEY, IT'S KASSIN!
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1394
Wysłany: Pon Lut 25, 2019 11:24 am   

Śpią. Ulga. Kamień z serca. Tak, to dziwne uczucie. Autentycznie poczułem ulgę z powodu, ze komuś - nie mi samemu - nic nie jest. Okropieństwo. Zaczynam się rozklejać. Nie, chyba już dawno zacząłem. No, ale wygląda na to, że nic złego przez noc się nie stało. I nawet, jeśli widok mógłbym uznać za całkiem przyjemny dla oka... Mogę już chyba po cichutku zasunąć drzwi. Chcą spać, niech śpią. Ale jak wstaną, nie ma zmiłuj. Zostały cztery... czy trzy? Nie pamiętam. Zostało raptem kilka dni, egzamin tuż za rogiem. Trzeba się to niego przygo--
Zaraz zaraz, nie jestem tu sam. Drzwi nie otwierają się same z siebie. I nie gadają męskim głosem. Tyle wiem.
Wejście było piętro niżej. Po upewnieniu się więc, że zamknąłem już drzwi do swojej drużyny, chcę po cichu podejść do schodów. Oprzeć się o poręcz łokciami, oprzeć głowę na rękach, spoglądać w dół. W ten sposób mogę jednocześnie zyskać lepszą pozycję do słuchania, mogę wystarczająco szybko zobaczyć kto będzie po schodach próbował wchodzić i jednocześnie nie wyglądać jak paranoiczny debil. To jest znakomity plan. Ponadto, podobno jak się ma wyższą pozycję, to ma się przewagę. Tak słyszałem. Nie, tak czytałem. Nie mogłem tego usłyszeć, bo nigdy nie miałem przyjaciół. Nn... No dobra, jednego. Ale on nie był myślicielem. Szlag by cię trafił, Koi. Miałeś nie umierać. Siedzieliśmy w tym cały czas razem. Ciekawe, jak ty byś się cholero czuł na moim miejscu.
_________________
. . .
 
 
Jaenell
Przeciętny gracz
The Abandoned Pawn


Dołączyła: 23 Lut 2019
Posty: 2
Wysłany: Śro Mar 06, 2019 11:37 am   

Jaenell przewróciła oczami - on znowu jęczy. Właściwie to czy ta dwójka kiedykolwiek nie marudzi?
Zgodnie ze swoimi zapowiedziami skierowała się prosto do gorących źródeł. O ile dobrze pamięta, była tam taka mała przebieralnia - tam ostrożnie przebrała się z tych przepoconych i brudnych ubrań w czysty ręcznik i ruszyła prosto do gorącej wody. Czas się trochę zrelaksować, oczyścić myśli.
Walczyła z iluzjami, szło jej coraz lepiej. Zastanawiało ją, co jeszcze może jej zaoferować ten przedziwny zwój. Właściwie to o ile ją pamięć nie myli to ten drugi gość, od tej grupy dziecięcej też miał jakiś - ciekawe, czy mogą się potem zamienić, gdy już skończą ze swoimi?
Już w gorącej wodzie przymknęła oczy zadowolona. Starała się nie zasnąć - ale jednocześnie czerpać jak najwięcej odpoczynku z tej błogiej chwili.
 
 
Firanke
Tygrys


Wiek: 32
Dołączył: 07 Sty 2010
Posty: 643
Wysłany: Pią Mar 08, 2019 5:14 pm   

Rikon-Nyan
Wietrząc, że coś może być na rzeczy przygotowałeś się do przechwycenia potencjalnego przeciwnika - powoli skierowałeś się do schodów. Oparłeś się rękoma na poręczy, a następnie położyłeś na nich głowę, nasłuchując. Obserwując. Kroki istotnie były coraz bliżej - widziałeś wchodzącego na górę blondyna z przewieszoną niedbale przez szyję opaską wioski obłoku. Był cały uwalony jakąś ziemią i trawą. Kojarzyłeś go? … Tak? Nie? Znowu poczułeś przez chwilę takie dziwne poczucie deja vu. Raczej nie wariowałeś, czułeś też, że zdecydowanie nie jesteś w żadnej iluzji, ale jednak od wczoraj czułeś się trochę… skołowany. Nie byłeś w sumie nawet pewien co to wywoływało - ale tym razem z pewnością było to zobaczenie tego gościa. Nie wiesz czemu miałeś, przez ułamek sekundy, wrażenie że… był tylko w połowie? Ciężko było ci to jakoś ubrać w słowa znane człowiekowi.
On sam nawet nie spoglądał w twoim kierunku, wchodząc już powoli po schodach. W połowie drogi na górę zatrzymał się i ziewnął dość głośno, drapiąc się po potylicy. Powoli, leniwie wreszcie spojrzał na ciebie.
- … Co? - zapytał zaspanym głosem. Zdecydowanie nie lampiłeś się na niego nie wiadomo ile, więc było to trochę niespodziewane. Ale z drugiej strony też nie wyglądało na to, by cokolwiek kombinował - tego widziałeś już dostatecznie dużo w życiu, by być na to wyczulonym.
- Wyglądasz, jakbyś zobaczył ducha. Ktoś umarł?

Jaenell
Przebrałaś się w ręcznik i udałaś do gorącej wody - nic innego cię w tej chwili już nie interesowało.
Woda była przyjemnie gorąca. Nie zdążyłaś jeszcze dobrze usiąść a już poczułeś pierwsze oznaki odprężenia. Zdecydowanie tego było ci trzeba. Usadawiając się beztrosko odchyliłaś głowę do tyłu…
I wtedy poczułaś, jak coś gwałtownie szarpnęło tobą do przodu. Jeszcze przez sekundę po tym czułaś jak obie skronie pulsowały boleśnie. Poczułaś mocne uderzenie serca. ... Co to było?
Nigdy wcześniej nie czułaś niczego takiego. Naokoło ciebie również nie byłoby nikogo, kto mógłby być tego sprawcą. Choć woda dalej była przyjemna czułaś, że będziesz potrzebowała chwili, by się po tym uspokoić.
… Chyba, że warto dalej w to drążyć?
Nie wiedziałaś jednak, gdzie w ogóle mogłabyś z tym zacząć.
_________________
Hiroshi Akaru
Arcana: ?

> Karta postaci.

"You look like you were born with a face meant to deceive cute little girls in order to molest them, mr Pervert Hiroshi! Even I am having a hard time resisting it!"
OH, HEY, IT'S KASSIN!
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1394
Wysłany: Wto Kwi 09, 2019 12:26 am   

Jakiś blondas. Z Kumo. Czyli raczej sojusznik. Nie wiem, czy go znam, a jeśli tego nie wiem, to pewnie nie znam. Wciąż, to dziwne uczucie które pałętało mi się po łbie kiedy na niego patrzyłem, było podejrzane. Szczerze mówiąc, to wszystko z nim i wokół niego było podejrzane. Całe moje życie od kiedy przekroczyłem granicę jest podejrzane.
- Taką mam cerę, dzięki. - odpowiedziałem gościowi odruchowo. Czy on na chwilę zniknął mi ze wzroku mimo bycia w całości na widoku? To też jest podejrzane. On pewnie jest z tej drużyny Seri, nie? Ci co szukali... jakiegoś tam zielska? Cały jest ubrudzony i wygląda na niewyspanego, więc chyba by pasowało. Dobra. Ale czemu jest sam?
- Idź się człowieku wyśpij. I umyj. W dowolnej kolejności. - odpowiedziałem mu, prostując się. Nie chciałem spuszczać go ze wzroku, ale miałem też wrażenie, że jeśli ciągle będę gapił się na niego, coś mnie zaraz dźgnie od tyłu - dlatego też tak naturalnie jak to tylko możliwe, zamierzałem wycofać się do najbliższej, stałej ściany i oprzeć o nią plecami. Ot, najzwyczajniejsza w świecie rzecz. No, i teraz już mogę się gapić w jego stronę. Jeśli faktycznie zastosuje się do którejkolwiek z moich "rad", w porządku. Odprowadzam go wzrokiem aż zniknie gdzieś w którymś pokoju. Kiedy tylko to się stanie, od razu schodzę na dół, by i tam szukać reszty podejrzanych śladów zwiastujących obcą ingerencję lub ewentualnie dwóch pozostałych członków jego drużyny. Albo dwa w jednym, śladów po reszcie drużyny.
Gdyby wcale sobie nie poszedł, no trudno - będę musiał stracić więcej czasu na gadanie z kimś kto nawet nie wiem jak się nazywa.
_________________
. . .
 
 
Firanke
Tygrys


Wiek: 32
Dołączył: 07 Sty 2010
Posty: 643
Wysłany: Nie Cze 28, 2020 7:26 pm   

Blondyn w dalszym ciągu spoglądał na ciebie tym zmęczonym wzrokiem, nie odzywając się nic zarówno po twojej odpowiedzi, jak i po dalszym stwierdzeniu. W końcu ziewnął w dłoń... i odpowiedział lakonicznie:
- Taa. - po czym skierował się wgłąb korytarza i skręcił w prawo, mijając cię tulącego plecami ścianę. Chwilę później dało się tylko usłyszeć przesuwanie się drzwi w jedną, a potem w drugą stronę. Mogłeś spokojnie zejść na dół i rozejrzeć się.
Pierwsze, co rzuciło się w oczy to dodatkowa dwie pary ubłoconych butów przy wejściu, oraz kilka drobnych grudek ziemi oraz kilka źdźbłów trawy na drodze w kierunku łaźni.
Poza tym korytarz był schludnie wyczyszczony po wczoraj - zapewne przez właścicielkę.
Zza drzwi mogłeś usłyszeć ciche ćwierkanie ptaków. Dźwięk stukającego Shishi odoshi. Pełna harmonia.

Twój wzrok się uspokoił. Żadnego migania, problemów. Przynajmniej na razie. Właściwie co to było? Na pewno nie czułeś się zmęczony, więc to nie to.
Zanim ktokolwiek się obudzi, wygląda na to, że masz wolny czas - chyba, że będziesz kontynuował podążanie za śladami w kierunku łaźni?
_________________
Hiroshi Akaru
Arcana: ?

> Karta postaci.

"You look like you were born with a face meant to deceive cute little girls in order to molest them, mr Pervert Hiroshi! Even I am having a hard time resisting it!"
OH, HEY, IT'S KASSIN!
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1394
Wysłany: Śro Lip 08, 2020 7:09 pm   

Dziwak. No, ale w sumie nie jestem dobrą osoba do rzucania takich haseł. Jak se poszedł, to niech se idzie. Upewniłem się tylko jeszcze, że poszedł do pokoju który faktycznie mógł być jego, a nie, że wszedłby tam, gdzie odpoczywa Suzu-nyan. Jeśli podopieczne były bezpieczne od nieznajomego, wtedy dopiero schodzę na dół.

Buty. Ścieżka do łaźni. Nie no, przecież nie jestem jakimś amatorem, żeby wpieprzać się komuś w kąpiel. Przeczytałem ponad tysiąc mang i dobrze wiem, czym to grozi. Nie ze mną takie numery! Na ten moment, póki i tak jestem tu sam, lepiej będzie raczej zbadać wszystkie pomieszczenia w których raczej nie napotkam nagich osób, a także cały budynek od zewnątrz. Strasznie mi to wszystko śmierdzi jakąś pułapką - słyszałem kiedyś, że można kontrolować jakiś teren za pomocą Genjutsu przy użyciu sprytnie rozklejonych notek. Może coś takiego ma tu miejsce? Nie wiem, kto chciałby w ten sposób atakować jakąś gospodę cholera wie gdzie, ale nie potrafię nie być zbyt ostrożnym. Poza tym, spacer nic mnie nie kosztuje, a podczas spaceru mogę się rozejrzeć. Porozglądać się, pobadać otoczenie. To w salkach, między innymi tej, gdzie jedliśmy kolację, to na ścianach budynku, to gdzieś w jego najbliższej okolicy. Bardzo możliwe, że nic nie znajdę, ale przecież i tak nie mam co teraz robić, prawda? A lepiej dmuchać na zimne.
_________________
. . .
 
 
Firanke
Tygrys


Wiek: 32
Dołączył: 07 Sty 2010
Posty: 643
Wysłany: Nie Sty 09, 2022 6:37 pm   

Ruchy "Dziwaka", póki miałeś go w zasięgu wzroku, zdawały się być zupełnie naturalne. Nic podejrzanego, co mogłoby wywoływać obawę - no i co prawda nie miałeś jak zweryfikować czy pokój do którego się skierował był jego, ale było to w zupełnie innym pokoju niż tym, który należy do Suzu. Usatysfakcjonowany tym, co zobaczyłeś i wywnioskowałeś, powoli skierowałeś się w dół. Miałeś kilka pomieszczeń do zbadania.

Stojąc bezpośrednio plecami do wyjścia, miałeś przed sobą dwa pomieszczenia po lewej (oraz schody w górę), oraz trzy pomieszczenia po lewej. Idąc wprost korytarzem znajdowało się wyjście na łaźnię.

Przesuwając drzwi do pomieszczenia najbardziej po prawej mogłeś zauważyć, że było pełne różnego rodzaju rupieci - kilka mebli, każdy z innej parafii, odłożone na bok ubrania pobrudzone wytartą trawą i ziemią, z kilkoma drobnymi dziurkami, które było ledwo widać na odległość. Rozglądanie się zostało przerwane, gdy coś czarnego czmychnęło obok ciebie - kątem oka zdązyłeś zauważyć, że najprawdopodobniej był to kot. Wyleciał na zewnątrz. Rzucając jeszcze kolejne spojrzenie na zawartość pomieszczenia było widać kilka innych rzeczy - grabie, dwa sierpy, kilka gwoździ w otwartym, płciennym woreczku, dwa worki czegoś, co wyglądało jak ziemia, taczka przykryta szarą płachtą, złamaną w połowie ostrza katanę leżącą pod jednym ze starych stolików, a zaraz obok niej ostrzałkę. Najwyraźniej pomieszczenie pełniło funkcję jakiegoś magazynu rupieci?
Mogłęś kontynuować obadanie tych pomieszczeń - bądź rzucić się w pogoń za kotem, jeśli tylko chciałeś nakarmić swoją paranoję. Uznanie kota za wrogiego ososbnika, który zmienił formę, by cię zmylić, było przesadą nawet jak na ciebie, prawda?
... Prawda?
_________________
Hiroshi Akaru
Arcana: ?

> Karta postaci.

"You look like you were born with a face meant to deceive cute little girls in order to molest them, mr Pervert Hiroshi! Even I am having a hard time resisting it!"
OH, HEY, IT'S KASSIN!
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1394
Wysłany: Pią Sty 14, 2022 3:48 am   

Hmm... Dziwna sprawa. Czemu tu jest tak cicho? Normalnie pewnie nie zwróciłbym na to uwagi, ale to całe migotanie chyba jednak pobudziło mi nerwy. Jakakolwiek gospoda na tej zapyziałej wyspie z której pochodzę na pewno witałaby mnie z rana odgłosami bójki, krzyków z ulicy, jakimś losowym łomotaniem. Tu nic takiego nie słyszę. Znaczy, no pewnie, jesteśmy gdzieś na odludziu więc nie ma ulic, ogólnie raczej nie ma osób postronnych, poza tym to inny kraj, inna mentalność, inne warunki, inne zwyczaje...

A GÓWNO TAM. Trzasnąłem drzwiami. KTO TRZYMA ZŁAMANĄ KATANĘ W SCHOWKU NA NARZĘDZIA? Ktoś kto chce przede mną uciec, oto kto. Poza tym, jest tutaj za cicho. Lubię ciszę, a ja nigdy nie dostaję tego, co lubię.

Za kotem. Ale nie, nie będę biegł jak debil. Tak zdechło przynajmniej dwoje dzieciaków mających pecha być w mojej "drużynie". Raz, dwa, pieczęcie i cyk, moja własna iluzoryczna kopia to zrobi - wybiegnie przez te drzwi niczym ostatni idiota, mniej więcej w kierunku w którym przemknęło to... cośtam. Ja jestem od tego sprytniejszy; wyprzedzę i jedno i drugie błyskawicznie przenosząc się ku koronie jednego z drzew które przecież otaczały tą placówkę (a przynajmniej robiły to jeszcze wczoraj). Shunshin. Chcę znaleźć się na takim drzewie, żeby móc zobaczyć własnego klona goniącego... no, coś. Zobaczyć, co to jest. I przy okazji mieć na oku cały budynek. Obserwacja, własnie. Do jest klucz do rozwiązania każdego problemu. Zebranie informacji i jej wykorzystanie. Dajesz, Jed-- znaczy, Rikon. Coś tu jest bardzo nie tak i dowiesz się, co.
_________________
. . .
 
 
Firanke
Tygrys


Wiek: 32
Dołączył: 07 Sty 2010
Posty: 643
Wysłany: Pon Lut 28, 2022 12:15 am   

Próżnowanie, gdy trop był blisko najwyraźniej nie należało do twojego charakteru - dlatego rozpocząłeś swój zwiad natychmiast. Szybkie stworzenie iluzorycznego klona i wylecenie nim na korytarz, po czym wykonanie Shunshina. Jako że jak wiadomo shunshin nie przechodzi przez ściany, to poleciałeś tuż za nimi do wyjścia, trzymając się nieco z tyłu, po czym natychmiast wykonując przeskok na zewnątrz, na koronę jednego z drzew. Z twoimi zaawansowanymi zdolnościami w Ninjutsu nie było to w żaden sposób trudne. Mogłeś być nawet całkiem pewien, że dokonując “skoku” po skosie, schowany za drzwiami wyjściowymi raczej nie mogłeś zostać zauważony przez nikogo z zewnątrz. Pozostało tylko obserwować… jak twój iluzoryczny klon goni kota. Kot uciekał jednak zdecydowanie szybciej niż twój klon, więc widać było, że z każdą chwilą gubi go coraz bardziej… aż w końcu gonitwa nie miała już żadnego sensu - mogłeś puścić go dalej, na skraj swojego zasięgu, lub po prostu nim stanąć i “dyszeć”.

Budynek wydawał się być taki, jak wczoraj - nie działo się tu nic podejrzanego. Sama okolica, też w porządku. Ogródek bez zmian. Najbliższe pola uprawne, nieco dalej od budynku - chyba też bez zarzutu - nie przyjrzałeś im się wcześniej (bo i po co?), ale na pewno nie wzbudzały w żaden sposób podejrzeń. No, może poza tym, że jakby się przyjrzeć, to rosnące na nich kapusty były rozmiaru koła od powozu. Czyli nienaturalnie masywne.

Patrząc dalej - na horyzoncie, bardziej na południe znajdowało się kilka budynków mieszkalnych, zapewne okolicznych rolników. Jeszcze dalej, na granicy widoczności, przy wodzie (rzeka? Właściwie to nie znałeś dokładnie mapy tego miejsca) widziałeś dwa masywne budynki, połączone razem krętym mostem. I poza ładną, strzelistą architekturą i rozmiarem nie byłoby tu niczego podejrzanego, gdyby nie…
… czarny dym, który wydobywał się z dachu prawego budynku. Z pewnością był to dym od czegoś konkretnie palącego się, a nie od jakiegoś kominka. Właściwie to dzisiaj miałeś piekielnie dobry wzrok, lepszy niż zazwyczaj. Czy to efekt spania bez obawy, że zaraz ktoś cię zadźga?

Pytanie brzmi, co zrobić teraz. Olać, zainteresować się, próbować jakoś dogonić kota?
_________________
Hiroshi Akaru
Arcana: ?

> Karta postaci.

"You look like you were born with a face meant to deceive cute little girls in order to molest them, mr Pervert Hiroshi! Even I am having a hard time resisting it!"
OH, HEY, IT'S KASSIN!
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1394
Wysłany: Pon Lut 28, 2022 2:31 am   

Szybkie to diabelstwo. Ciężko będzie dogonić. Jak bym zagrodził mu drogę, mógłbym skoczyć shuunshin z nienacka, może dołożyć klona cienia--
Nie. Nie, nie nie. Mogę być narwany, ale nie jestem głupi. O nie! Jestem Rikon. A Rikon ma podopiecznych pod sobą i nie może ich tak po prostu zostawić. Klon-iluzja faktycznie niech spbie postoi, podyszy i zniknie, ale dopiero kiedy ja powrócę do środka. Tym razem na piechotę. Ale w miarę szybko.
Dym. Nie ma dymu bez ognia. To bardzo niedobrze. Może coś się dziać. Podbiegnę szybko schodami na górę, truchcikiem do pokoju podopiecznych, i... i...i co? Bez wątpliwości, będę chciał sprawdzić co się tam dzieje. Ale co z nimi? Jeśli zabiorę je ze sobą i okaże się, że napotkamy duże zagrożenie, będzie źle. Jeśli zostawię je tutaj... no też źle. Co się powinno robić w tej sytuacji?
- Hej, heeeeeeej! - otworzyłem drzwi z impetem i wparowałem do pokoju, w którym się znajdowały. No tak, to była dobra kolej rzeczy, najpierw robić a potem myśleć. W ten sposób wychodzi się na kogoś pewnego siebie, a to podobno dobra rzecz. - Pobudka, mamy alarm! - oświadczyłem dumnie, łapiąc się pod boki w przejściu.
_________________
. . .
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  



smartDark Style by urafaget
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 8