Wiele sfer Strona Główna Wiele sfer
Mało gier
 
FAQ :: Szukaj :: Użytkownicy :: Grupy
Rejestracja :: Zaloguj


Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: Firanke
Śro Sty 07, 2015 12:11 am
Interactive Meta - Magic of Birthday
Autor Wiadomość
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1392
Wysłany: Pon Wrz 30, 2013 9:50 pm   

Zniknięcie, kamień przełamania przestrzeni, jakieś terminy brzmiące jak wyciągnięte z mangi fantastycznej? To było jak wygrana w loterii. A do tego skoro mogę, bo przecież mam urodziny, to nie było miejsca na wahanie. Od razu ująłem klejnot czarnowłosego przepełniony ciekawością, co też wydarzy się gdy to zrobię. A to co się stało, przerosło nawet moje oczekiwania. Ja pierdzielę! To jakbym... latał podczas nocy. Z tym, że niebo jest z każdej strony, nigdzie nie ma ziemi! Może trochę dziwne, ale dużo bardziej...
...Zajebiste.
Z chęcią zacząłbym sprawdzać na co stać mnie w tym miejscu, czy da się latać do góry nogami skoro w sumie nigdzie nie ma dołu, czy da się tu poruszać tak jak w wodzie, machając rękoma i nogami... ale w sumie, nie wypadało. Tym bardziej, że, jak on... Alkatraz od razu zaczął mówić. Starałem się więc mimo fascynacji zachować jak największą powagę i wysłuchać jego słów. Sky...? Nie jestem pewien, czy to słyszałem. Ale póki co, warto zapamiętać... A, chwila, to ci Gadający Z Przedmiotami! Dobra, już czaję. Nie wiem, czy to działa jak jakiś projektor... ale bez wątpienia jest przydatne w rozumieniu tego, co mówi. Tym bardziej słucham więc dalej! Cholera... wiele bym dał za jakiś notatnik...!
Wachlarz. Wachlarz, który może być mieczem, choć tego nie wiadomo. Odpędza tych, których nie powinno być. To w sumie ma sens. Stworzenie takiego artefaktu jak najbardziej ma sens. Tylko jak go zdobyć? Jak używać? Jak wyzwolić prawdziwą formę? Może na razie zachowam pytania dla siebie. Nie chcę przerywać! Z ciekawością przyglądam się obrazom, które są mi pokazywane.
Kij. Kij, który potrafi zmieniać swój rozmiar. To... na pewno dość ciekawa właściwość, ale nie potrafię znaleźć dla niego zastosowania w czymkolwiek, co pasowałoby do tego, jak działam ja. Choć... nie, nie nie. Bo przecież to broń, raczej, nie służy do czego innego.
Płaszcz... No, to to brzmi wspaniale. Założyć go i zniknąć, ulatniając się czym prędzej z miejsca, w którym coś nabroiliśmy. Kosztowny w użyciu... ale wciąż, może uratować życie. Zdołałem wydusić tylko krótkie "Łaał...", kiedy i ten przedmiot, czy raczej jego obraz, znikł sprzed moich oczu. To wszystko? Uch, nie... jak się okazało... to nie wszystko. Świetnie!
Jeden miecz. Drugi miecz! Patrząc na to, słysząc ich działanie, mam wielką ochotę rzeczywiście nauczyć się posługiwać taką bronią. JA PIERDZIELĘ, no tak bardzo chciałbym któryś z tych mieczy! Jeśli potrafię już teraz stawić czoła takiemu Raikage, co będę wstanie robić gdy jeszcze trochę się podszkolę, a do tego posiadałbym taki miecz, "czystą kartkę"? To jest aż... nie do pomyślenia. A TEN PIERŚCIEŃ? Aż musiałem się tu złapać dłonią za głowę. Więc nawet tam, wokół mnie, w tym świecie który wydawał się tak szary i monotonny... znajdują się takie rzeczy. To głupie uczucie, gdy wolałem zawsze żyć raczej w świecie fantazji, nie mając pojęcia o tym, co znajduje się na ziemi... uch, w sumie to nie mogłem tego wiedzieć. Ale teraz to się zmieniło. Teraz o tym wiem. Wiem też, że to jakaś gra. Dobrze by było... wykorzystać to jakoś na swoją korzyść. Tak, zdecydowanie tak. Muszę... aj, aj, aj, chwila. Pytania, czy mam pytania, mało czasu. Hm... mam ich pełno. Ale przefiltrowując szybko...
- Dwa... właściwie, jedno tylko wymagające... bycia tutaj. Chyba. - Odpowiedziałem, wciąż pod wrażeniem całej tej wiedzy, pokazanej w tak krótkim czasie. Tyle rzeczy do zebrania... choć świat jest ogromny i pewnie niełatwo to znaleźć.
- Ten... płaszcz. Zużywa dużo... siły, tak? Po to, by ukryć użytkownika. Ale, czy mógłby zadziałać w ten sposób, bym, zupełnie przykładowo oczywiście, oddać własne zasoby chakry by ukryć... coś innego? Albo kogoś? - zapytałem, rozkładając ręce. To mnie cholernie ciekawiło. Bo jeśli tak... ten płaszcz obiorę na cel jako pierwszy. Drugie pytanie mogę zadać gdy już wrócimy, chyba, że rzeczywiście znajdzie się jeszcze chwila czasu. A o co chodzi? Otóż...
Sięgam do kieszeni. Czy jest... jest. Tak jak myślałem. Ten cukierek, który podniosłem podczas tej... tego... no, spotkania, które zniszczył czerwonygarniak swoim dziwnym pojazdem bez zaprzęgu. Wyciągnąłem landrynkę na dłoń i pokazałem ją długouchemu, wskazując jeszcze palcem drugiej dłoni.
- Podniosłem ją... dawniej, kiedy ci stwórcy cośtam mi wpychali w usta, jakiś ogień. Teraz nadal to mam. Ale między tą a tamtą chwilą, w czasie gdy byłem " u siebie"... jestem pewien, że nie miałem go w kieszeni. Chowałem tam Pocky więc wyczułbym, gdyby coś się w niej znajdowało. A to znaczy, że nawet gdybym tu... nie wiem, zasnął z pełną butelką jakiegoś magicznego wywaru Bycia Niepokonanym, na pewno nie miałbym go przy sobie tam, skąd... chyba pochodzę. Podobnie jest z pamięcią. Tutaj pamiętam wszystko, ale tam nie mam nawet pojęcia, że coś takiego miało miejsce. To w sumie jedyne co mnie uświadamia, że w tej chwili nie śnię. Acz... pytanie jest następujące... Czy gdybym, na przykład, chciał tutaj ćwiczyć posługiwanie się bronią... czy te odruchy, wyćwiczona wiedza miałaby szansę przedostać się tam, gdzie jest mi najbardziej potrzebna?
Tak, to było bardzo ważne pytanie. Chyba najważniejsze do tej pory.
Ach, no i przecież, miałem zobaczyć co tam u Suzu-nyan...!
_________________
. . .
 
 
Firanke
Tygrys


Wiek: 32
Dołączył: 07 Sty 2010
Posty: 643
Wysłany: Sob Paź 12, 2013 7:42 pm   

- Z tego co mi wiadomo, ten płaszcz pobiera moc bezpośrednio od noszącego. Nie działa to jak akumulator. - stwierdził, rozkładając ręce - Dlatego też nie ukryjesz tym samego przedmiotu lub kogoś o słabym nasyceniu. - rozejrzał się raz jeszcze nerwowo, po czym wysłuchał kolejnego pytania, spoglądając na landrynkę. Już w poołowie Twojej wypowiedzi otworzył usta, ale odczekał, aż skończysz.
- Niestety, nie da się sprowadzać tak po prostu nawyków, przyzwyczajeń, wiedzy. Jedyny sposób to zaimponowanie prowadzącym grę i otrzymanie czegoś takiego jak nagroda, bądź zawiązanie z kimś pactio. Ale o więcej szczegółów musiałbyś pytać zainteresowanych. Szczerze mówiąc, nie jestem do końca przekonany co do mojej wiedzy w wielu kwestiach - ta gra jednocześnie zapożycza wiele z innej, równoległej gry w świecie Versu, a zarazem działa na odmiennych zasadach. Śmiem twierdzić, że większość reguł do dzisiaj nie została spisana i są dodawane tak, jak Hamescusowi się akurat spodoba. Jeżeli chcesz czerpać korzyści stąd na dole, kombinuj. I nie próbuj nabrać się na "wzmocnię twój ekwipunek" - to stara sztuczka, na którą nabiera się pionki. Wzmacnia się ich broń bądź pancerz tu, a na planszy pojawiają się już bez nich, ponieważ zabezpieczenia przy "przejściu" zaczynają je traktować jak coś, co należy do "górnego świata". A- - zamilkł nagle, przystawiając palec wskazujący do brody i zastanawiając się nad czymś. W końcu wydukał półgłosem - Czy to by z kolei nie oznaczało, że da się "oznaczyć" przedmioty z "górnego świata" jako planszowe i przemycić na dół...? - pokiwał głową do swojej myśli, po czym ponownie pzeniósł wzrok na Ciebie - Będziesz musiał to sobie sprawdzić. To może być powód, czemu zaginął kielich czterech krain. - wyciągnął rękę wyżej, łącząc ze sobą środkowy palec i kciuk, do pstryknięcia - Polecam Ci spędzić dużo czasu w tym świecie. Pośród bibliotek wiedza praktycznie leży na ziemi. Do Vix Castellum przybywają całe zastępy po informacje, gdyż zasobów ksiąg jest tu więcej, niż wiedzy w śmieciowym sferonecie. - pstryknął, a wraz z dźwiękiem tłuczonego szkła otoczyła was ciemność, która szybko zaczęła się rozjaśniać, a wy znaleźliście się tam, gdzie byliście przed rozpoczęciem waszej "podróży". Wyglądało na to, że nic się tutaj nie zmieniło. Chyba nawet nikt nie zauważył waszej nieobecności. Wrzawa wspólnych rozmów przy stoliku trwała w najlepsze. Zwróciłeś szczególną uwagę na Suzu. Popijała z dużego, złotego kielicha, trzymając go oburącz. Musiał być z jakiegoś powodu ciężki, bo pochylała go ostrożnie, z dużym trudem. Zaraz potem zjawiła się przy niej ta pokurczona Teregai, zagadując o coś - pomimo dużej wrzawy, mogłeś dokładnie zasłyszeć, iż chodzi o magiczne kocie uszy, które niska ma na sprzedaż. Nyan odmówiła jednak zakupu energicznie kręcąc głową, na co Księżycowa wzruszyła ramionami i zaczęła wyciągać z rękawa coś jeszcze, a było to...
Ze skupionej uwagi wyrwał cię nagły dźwięk dzwoneczków. Wszystko stało się dziwnie przyciszone, osoby poruszały się wolniej. Nawet ten Aliswynn, który chyba właśnie zaczął do ciebie mówić, mówił tak cicho i powoli, że nic nie mogłeś zrozumieć. Wszyscy stali się wyblakli, czarno-biali. Tylko obok Ciebie, normalnym tempem, przeszła - kolejna już niska dziewczyna - o długich, koralowych włosach. Ale to nie to było jej cechą szczególną. Dysponowała dużymi, lisimi uszami oraz niesfornie sterczącym z czubka głowy kosmykiem włosów. Jej nucenie piosenki odbijało się echem po sali, dźwięcząc. Wydawała się zupełnie wyrwana z tego świata, obca, nie taka, jaka być powinna. Była ewenementem, była jakimś absurdem. Przystanęła dopiero na samym środku, wciąż nucąc wesołą piosenkę. W końcu ukłoniła się, spoglądając w twoim kierunku i... zniknęła zupełnie tak, ja gdyby nigdy jej tam nie było. A wszystko wróciło nagle do normy.
- ... i z pewnością będzie wiedział. - nagłośniły się słowa Aliswynna, który skończył swoją przemowę. Spojrzał za ciebie, w kierunku zbliżającego się Skaja, któremu towarzyszyła Shix - Na mnie już czas. - stwierdził, po czym pośpiesznie wrócił do swojego stolika, zostawiając Cię samego z tamtą dwójką. Niebieskogarniturowy otworzył usta by coś powiedzieć, gdy rozległ się podmuch wiatru z kobiecym "berek" rozlegającym się tuż za jego plecami. Spojrzał na swoje prawo, strzelił karkiem...
- Ani mi się waż, Sky. Masz jeszcze obowiązki do wykonania, oraz zapewnienie naszemu gościowi dobrej zaba- - nie dane było jej dokończyć, gdyż zniknął w ułamek sekundy, przez który widać było tylko jego sylwetkę przesuwającą się w prawo. Na posadzce gdzie wcześniej stał był teraz gustowny szron. Landrynkowa wzięła głęboki wdech, po czym ukłoniła się lekko, mówiąc: - Przyjmij moje przeprosiny, mamy tu kłopoty z dyscypliną. Powiedz mi, jak podoba Ci się zabawa? Czy czegoś brakuje? Chcesz, by Cię komuś przedstawić? Śmiało, to twoje święto. - złączyła dłonia za plecami, czekając na twoją odpowiedź. Twoje wścibskie ucho jeszcze gdzieś w oddali wyłapało wypowiedź Teregai, zapewne do Suzu:
- A ten mieczyk ma w sobie zaklętego świętego mściciela. Mogę ci go dać za darmo, bo się z twoją cioteczką lubimy, aha, aha.
_________________
Hiroshi Akaru
Arcana: ?

> Karta postaci.

"You look like you were born with a face meant to deceive cute little girls in order to molest them, mr Pervert Hiroshi! Even I am having a hard time resisting it!"
OH, HEY, IT'S KASSIN!
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1392
Wysłany: Pon Paź 28, 2013 4:57 am   

Esz, kurde, gościu, nie o to mi chodziło. Nie chciałem ładować płaszcza chakrą by potem przykryć ostatni kawałek tortu zostawiając go sobie na później z pełną pewnością, że nikt mi go nie skradnie czy coś. Chodziło mi raczej o ciągłe chowanie kogoś, kto znajduje się w pobliżu mnie, albo nawet tuż przy mnie, cały czas przesyłając mu własną chakrę... a, zresztą. Nie dowiem się przecie póki sam nie spróbuję. A by spróbować, musiałbym najpierw to coś znaleźć. Czyli nieprędko. No cóż, tym mogę się zając później.
Nawyki nie przechodzą, co...? Podświadomość też nie? Oj, nie jestem tego taki pewien, mój drogi. Mimo wszystko nie poprawiam go słownie, ale uśmiechnąłem się pod nosem. Zobaczymy, w jakim stopniu to działa. Sam zdołałem już zauważyć kilka rzeczy. Po pierwsze... te słowa. "Dobra robota, Jedichi, możesz przejść na kolejny poziom". Coś takiego powiedział do mnie ten gość od czerwonego wozu. Choć nie potrafię pojąć w pełni znaczenia tych słów... niemal identyczną kwestię powtórzyłem jakiś czas później. Na "planszy". "Dobra robota, Thasii-san! Możesz przejść na kolejny poziom!", to nie może być przypadek. To widać musi mieć związek z tym całym przekazywaniem cząstki. Coś nieoznaczonego jako należące do tego świata, tak? W istocie, ta cząstka ma przecież należeć do mnie też tam, nie tylko TU. Więc wydaje się dość oczywiste, że zabiorę to ze sobą. I... potwierdza to moją nieśmiałą teorię, której pierwszy test wprowadziłem już w życie.
Suzu-nyan. Moja piękna, moja śliczna. Możesz pomóc mi jeszcze bardziej niż sobie nawet wyobrażasz. I to tylko tym, że będziesz w pobliżu. Przed chwilą powiedziałem, co do ciebie czuję, prawda? Nie przeszło mi to łatwo przez gardło, tym bardziej w takim towarzystwie, ale... to najszczersza prawda. Jest prawdą należącą do mnie, więc zarówno tutaj jak i w świecie ninja. Jednak "tam" jeszcze nie wyjawiłem tego otwarcie. Czy ta informacja zostanie też posegregowana jako "tutejsza"? Nie powinna. Bo nie jest tutejsza. Jest prawdziwa dla obu światów. Ba, dla wszystkich światów we wszechświecie, zawsze i wszędzie będę Suzu kochał tak samo! I nawet, jeśli przeraża mnie to, jak szybko się z tym pogodziłem, to jeśli rzeczywiście będę potrafił u mej kochanej ujrzeć jakiekolwiek oznaki tej wiedzy... To będzie jak otwarcie bramy o której nikt inny nie będzie nawet wiedział. Bramy, która może mi pomóc ją ocalić. Wiem już, że Suzu bardzo ceni sobie swoją dumę, więc mogła by być urażona, gdybym próbował robić to wszystko samemu, bez jej udziału, nadopiekuńczo twierdząc, że nie chcę narażać genina na niebezpieczeństwo. Jednak jeśli będzie główną pomocą w całym dziele... nie będzie tego problemu, prawda? Wszystkie części planu układają się idealnie. Rikon, jesteś genialny. Wiem, odpowiedziałem głosowi w mojej głowie. Powinienem się teraz głośno roześmiać rozkładając ręce, ale w tłumie nie wypada. Zrobiłem to więc w duchu, lekko skulony, z dłońmi w kieszeniach. Ha. Hahahaha. Haha. Ha.
Czekaj, uszak, co mówiłeś...! Argh, co się właśnie stało? Na dosłownie momencik zagapiłem się z zachwytem na wspaniałą i zaradną Suzu-nyan, kiedy nagle wszystko znów się popieprzyło. Kuźwa, tyle jakichś dziwot na raz! Znowu coś poznikało czy się pozatrzymywało, przybiegł jakiś liseł... czy lisicoludziośpiewaczka, nie wiem, kłania się, znika nawet nie przedstawi! A potem znowu jakieś niedokończone czy raczej niezaczęte zdania, znikania, maszerowania, berki, AAAARGH! Czemu! Co on powiedział!? Chcę wiedzieć! Nosz kuźwa! Czemu zawsze ja muszę mieć takiego pecha! Ech... ale to mnie nie zatrzyma. No dobrze, skoro pojawił się już Lavender★Comfit Shooter, to może mogę ją trochę popytać... tylko nie jestem pewien, ile powinien m zrobić jawnie, a ile nie. Pomyślmy... może zacznijmy od odwzajemnienia uprzejmego uśmiechu, co? Ju ken du it, Rikon.
- Nie ma za co przepraszać! To najwyraźniej urok tego miejsca. To ktoś się pojawia, to nagle znika... co w sumie i tak nakłania mnie do pytania - kim była ta dziewczyna? - wskazuję miejsce, w którym ta od zatrzymywania wszystkiego ukłoniła się i znikła. Jeśli landrynkowa nie będzie wiedzieć o kogo chodzi, nie będę dalej próbować jej przekazać co widziałem i co się stało, ani tez próbować powtórzyć słyszaną melodię czy coś. Wręcz przeciwnie, staram się po prostu zmienić szybko temat na kolejny, mówiąc dalej. Oczywiście mówię to także, jeśli dowiem się, co to była za osoba.
- Właściwie, to jest tu chyba zbyt wiele osób bym zdołał z każdą z nich przywitać się osobiście i jeszcze zapamiętać kim właściwie jest. Jeśli to nie problem, to... czy mógłbym usłyszeć od ciebie kilka słów o każdej z tych osobistości? - w sumie, ciekawe, czy się zgodzi. Ostatnio w sumie trochę jej napyskowałem. Ale teraz? Kurde, czuję się trochę jakbym był na zupełnie innym poziomie egzystencji. To od tej cząstki, czy może po prostu wyrobiłem sobie inne zdanie po przemyśleniach na temat mojej sytuacji? Cholera wie. A może to po prostu zmiana mojego imienia? Tak czy siak, teraz to czuję się super chłodno i gładko, o ta. Na tyle, że jeśli ta się zgodzi i jeśli już skończy wszystkie przedstawienia, w trakcie których na pewno dużo potakuję głową i pewnie wtrącam też jakieś własne, krótkie komentarze, to po tym zadaję jeszcze jedne pytanie.
- Jedna rzecz mnie w sumie ciekawi. Tak od tego ostatniego... ee... spotkania. - uniosłem wzrok na jej twarz, spoglądając jej w oczy. - O co właściwie chodzi z tym biczem? - I co to jest 'Święty Mściciel' w mieczyku? ale to chyba zadam później. O ile w ogóle.
_________________
. . .
 
 
Firanke
Tygrys


Wiek: 32
Dołączył: 07 Sty 2010
Posty: 643
Wysłany: Czw Lis 14, 2013 6:48 pm   

Uśmiechnąłeś się do Lavender★Comfit Shooter , która najwyraźniej uznając to za dobry znak uśmiechnęła się jeszcze pewniej. Gdy zapytałeś o dziewczynę rozejrzała się z pytającym wzrokiem, w końcu ubierając swoją wątpliwość w proste słowa: - Jaka dziewczyna? Hm? – najwyraźniej albo jej nie zauważyła, albo po prostu jej nie widziała. Szybko zmieniłeś temat, pytając o każdą z osobistości na przyjęciu. Wyprostowała się szybko i przytaknęła.
- Oczywiście, to zrozumiałe. Pozwól zatem, że opowiem Ci o każdej z tych osób. Dopomogę sobie ręką, by wskazać po kolei każdą z nich, gdyż trochę ich tu jest. O osobie, która przed chwilą zberkowała Sky’a nie mogę Ci niestety nic powiedzieć, gdyż obowiązują mnie zasady. Ale o pozostałych? Oczywiście. Zatem zacznijmy od pierwszej z osób, przy lewym stoliku. – wskazała ręką w kierunku białowłosego jegomościa, z którym miałeś wcześniej okazję porozmawiać.
- Pan Akaru Aureon jest głową rodu Akaru, a do tego pierwszym mężczyzną piastującym tą rolę – po rebelii Magii i Miecza jego poprzedniczka, Regina Sespella, została, um… wymazana z egzystencji. Co do mocy zajmuje on pośród Akaru trzecie miejsce, jednak osoba, która była przed nim odmówiła objęcia tej funkcji – właściwie, to właśnie z tego powodu pani Regina przewodniczyła Akaru. Cóż mogę powiedzieć o nim? Jest bardzo łagodny. W przeciwieństwie do stereotypu tego rodu. Nie widziałam go nigdy wściekłego, ale biorąc pod uwagę to, jak trzyma cały ród na baczności gdy tylko pojawi się w pobliżu, jest to coś wyjątkowo przerażającego – a najzacieklejsi Akaru nie boją się nawet śmierci. – jej ręka następnie powędrowała do siedzącej naprzeciwko, zajadającej się jakimś kremem w misce dziewczyny.
- Tam obok niego, jest Ahinsa. Jego wnuczka. Jest bardzo silna, choć jeszcze młoda. Mistrzyni Kharret. W wolnym czasie pomaga swojemu dziadkowi, albo… szuka bójek. Nigdy nie przepuści okazji na walkę. Mówią, że nigdy nie płakała, nawet, gdy się urodziła. Ale to raczej tylko takie legendy. – machnęła ręką. Jej wzrok i ręka skierowały się do opiekunki Suzu, z którą wcześniej miałeś „małe” spięcie.
- Shizami już chyba poznałeś. Jej przydomek sugerowałby, iż jest mistrzynią Kharret, ale to nic podobnego. Jest potężną maginią, jedną z najsilniejszych w Vix Castellum. A przynajmniej w top piątce całego świata. Ale to nie z powodu siły przewodzi rodem Ikigawa, a z powodu rozległej, stale poszerzanej wiedzy i tym, że kataloguje wszystko. Wszystkie wydarzenia tego świata przechodzą w formie raportu przez jej palce. Jej, oraz Teliny. Jej specjalizacja? Larimdel. Stan światów. Można się od niej wiele nauczyć, jeżeli nie popadnie się w jej niełaskę.
- Następnie, mamy Telinę! Ona jest naprawdę dobrą osobą. Poluje na wszelkie zło i zakazane praktyki w tym świecie, jak z resztą wszyscy z rodu Teregai. Ale ona jest wyjątkowa. Razem z Shizami stanowi „wszechwiedzący duet”. Potrafi rozpoznać każdy objaw złego zastosowania Tessan i Hemosivil, dokładnie przeanalizować proces w krótkim czasie, a pewnie nawet mogłaby powtórzyć. Chodzą plotki, iż sama jest użytkowniczką tych arkan, ale ja w to nie wierzę. Zaprzecza temu, a mam do niej bezgraniczne zaufanie. Jest ogromną wielbicielką czekolady w każdym calu. Mówiła mi kiedyś, że jeżeli zginie, chce być pochowana w kąpieli z czekolady. Pasja aż po grób. – wyraźnie uznała tą deklarację za zabawną, gdyż zachichotała w dłoń. Chichot jednak szybko się skończył, gdy zauważyła, że następna do przedstawienia jest… tak, Suzu.
- Suzu Ikigawa. – zaczęła dużo poważniej, powoli. Spojrzała na Ciebie. Nie muszę Ci jej przedstawiać, prawda? Udzielanie informacji o pionkach gry jest zakazane. Mogę tylko powiedzieć, że jest jednocześnie z dołu, jak i stąd. Jednak ona sama nie zdaje sobie z tego sprawy. Jeżeli ma tu zostać, musi wygrać swoje wejście na wyższy poziom. – zamilkła na chwilę, spoglądając na to, jak Telina odchodzi, wzruszając ramionami. Spojrzała na starszą, pulchniejszą kobietę, uśmiechając się z nostalgią.
- Charline Diana Vasquena Assai. Gdy Hamescus nie miał czasu się mną zajmować a Sky i Strifer byli zajęci, przychodziła jako opiekunka. Bardzo rozrzutna i przywiązana do obyczajów kobieta, unika wszelkich konfliktów. Chętnie jednak udzieli pomocy zagubionym i pokaże, co znaczy powiedzenie „gościnny jak Assai” – bo wiesz, ród Assai jest najbogatszy. To kupcy, międzysferyczni. Pewnie na co dzień wiele osób korzysta z ich towarów i nawet o tym nie wie. No i z cioteczką zawsze można poplotkować. – uśmiechnęła się wesoło i spojrzała na parkę rozmawiających kobiet – zielono-kręconej i sandałowej.
- Ta dziewczyna z uskrzydlonymi sandałami to Rurica Kantan. Nie posiada żadnego powiązania z tym światem, jednak często tu bywa. Nie wiem dokładnie, skąd się wzięła, ale w wielu światach jest uznawana za boginię podróży, wiatru, czasami i losu. A, jest też najnowszym uczestnikiem gry. Zwiedziła tysiące światów i o każdym na pewno może coś opowiedzieć. Często też za drobnym upominkiem bądź gościną przekazuje wiadomości od gospodarza świata do gospodarza innego świata, gdy Ci nie mają czasu, by się ze sobą porozumieć.
- Obok niej, ta dama o kręconych, zielonych włosach – Karikura Nagame. Jest naszą rzeźbiarką. Dużo posągów, które ozdabiają miasto, jest jej autorstwa. Pochodzi ze świata Tycjary, gdzie była prześladowana za swoją klątwę. Do dnia, w którym pokonała Grelmonthareghthris’a i skonała w walce z nim. Została wtedy z dnia na dzień bohaterem swojego świata, a jej dusza była na tyle silna, że udało jej się zjawić tutaj, pośród nas, w nowym życiu. – zielonowłosa akurat spojrzała w waszym kierunku i obie damy skinęły sobie z lekkim uśmiechem. Akurat na swoje miejsce obok niej wrócił Alek, to też Shix przedstawiła i jego:
- Aliswynn Tir’eir, elf. Rozmawialiście już z tego, co widziałam. Pochodzi ze świata, który wielokrotnie był planszą. Za pierwszego życia był złodziejem polującym na artefakty kontynentu, jednak w końcu wpadł u jednego szlachcica i stał się niewolnikiem dla jego córki. Ona też jest pośród nas, tylko… gdzie ona się podziała? W każdym razie: Po wielu epickich przygodach i zdobytych artefaktach poległ podczas jednej z największych bitew swojego świata. Ale przygody, które nam zafundował dały mu możliwość zostania przyjętym w poczet Vix Castellum nawet, jeśli sam nie był w stanie „przejść dalej”. – szybko spojrzała na ostatnią już osobę przy stoliku, nie chcąc chyba drążyć tematu elfa.
- Ten w żółtych bojówkach? Vlan Thae. Badacz i teoretyk. Został tu przyjęty ze względu na to, że będąc zupełnie zwykłym człowiekiem, opracował teorię światów, która prawie idealnie opisywała międzyświecie. Co do drobnych szczegółów. Nikt go nie natchnął. Sam na to wpadł obserwując najmniejsze sygnały. Został za to spalony na stosie. – złożyła ręce na brzuchu i odetchnęła, łapiąc oddech. Spojrzała na Ciebie, jakby sprawdzając, czy jeszcze nadążasz.

- Możemy przejść do następnego stolika. Ten, który właśnie zbiegł – i zaraz będę musiała go za to ukarać - to Sky. Jego też już poznałeś. Pochodzi ze świata Mahory, bardzo podobnego do twojego, tylko dużo bardziej zaawansowanego technologicznie, a zamiast pieczęci techniki wywołuje się inkantacjami w specjalnym języku. Wraz ze Striferem, którego też już znasz, byli pierwszymi pionkami Vix Castellum. Jeszcze z czasów, gdy Hamescus był bardzo młody i niedoświadczony w roli stwórcy. Mahora już nie istnieje, w żadnym czasie i w żadnej przestrzeni. Ale kilka jej mieszkańców, którzy dorobili się drugiego życia, dalej egzystuje. Ta dwójka pilnuje porządku i naprawdę deklasyfikuje nawet legendy tego świata, jeżeli chodzi o moc. Niestety nie mogę powiedzieć, by przez te wszystkie wieki dojrzali czy zmądrzeli. Shizami na pewno posiada dużo większą wiedzę niż Ci dwaj pomnożeni przez dziesięć. – uśmiechnęła się do tego stwierdzenia i ręką wskazała pomarańczowowłosą, która spoglądała z wbitym wzrokiem na stół, wyraźnie unikając bezczelnego spojrzenia Strifera.
- Tamta, dawniej owinięta materiałem, to Izumi. Też pochodziła z Mahory, jednak została wymazana razem z nią. Właściwie, Treasorie stworzył ją od nowa. Jest chyba najsłabsza z biorących udział w grze. Żal mi jej, musi brać udział w grze, choć nie nie chce. Nie ma wyjścia. Dla niej odmowa oznacza wymazanie przez „Arcymaga Szczęścia”. Jest mało rozmowna, ale wiem na pewno, że specjalizuje się w elektryczności. – pokręciła głową, spochmurniała na chwilę. Jednak szybko wróciła do uroczystego tonu i introdukcji. Nadeszła kolej na przedstawienie kolejnej osoby.
- Ta z króliczymi uszami to Amberlight. Pochodzi z elitarnej grupy jednostek Pendragona, sióstr „Siesta”. Została podarowana w akcie przyjaźni, a jej numer fabryczny to 74. Ma straszne kłopoty z dyscypliną, ale jest w gwardii honorowej, wraz z między innymi Sky’em i Striferem. – pokiwała głową do swoich słów, po czym ręką przeszła do niebieskowłosej dwójki, z której dziewczynka spała z głową na blacie.
- Ta mała dziewczynka to Assai Alie. Najmłodsza rzemieślniczka, wykuwa miecze i struga magiczne laski. Ma do tego naturalny talent. Pewnie za kilka lat przegoni w tym swoją babcię, Trafin. Posiada dość rozległą wiedzę o właściwościach magicznych przedmiotów. Tam obok siedzi jej brat – Daril. Jest sztukmistrzem, a do tego doskonałym znawcą języków światów. Nie prowadzi żadnego biznesu, co wyróżnia go z jego rodu, ale gdy tylko może, sprowadza klientów dla swojej babci. Często prowadzi pokazy uliczne i zachęca młodych przebudzonych, by rozwijali swoje talenty tu, w Vix Castellum.
- Tam pod stołem pewnie siedzi cały klub cichociemnych z Teregai. Liczy dumne trzy osoby – Yuena, Xuan i Velen. Nie mają na koncie zbyt wielu wybitnych osiągnięć, ale zjawili się tu, bo ciasto było za darmo. Cała trójka to Tessanici pełną gębą. Posiadają formację „Chronić-Leczyć-Neutralizować”. Telina zawsze ich stawia do pionu, gdy przestają się zachowywać jak należy, więc nie musisz się obawiać o to, że zepsują Twoje przyjęcie. – po tych słowach zaczęła powoli wodzić wzrokiem po sali, w końcu zatrzymując go na stwórcy. Przełknęła ślinę.
- Hamescus. Hamescus Larentio Vinaderci. Właściwie, “Hamescus” to tytuł dla aktualnego władcy tego świata. On jest czwarty. Mój mentor. Może nie wygląda na specjalnie poważnego, ale jest stwórcą, jedną z najpotężniejszych istot we wszechświecie. Gardzi absurdem, jest perfekcjonistą, jeżeli chodzi o kreację. Jego niechęć do absurdu jest o tyle zabawna, że jego nasycenie jest właściwie nieskończone. To tak jakbyś ty próbował zużyć całą swoją chakrę, ale nie ważne jak byś próbował, nie byłbyś w stanie nadążyć za jej odnową. Specjalizuje się w magii lodu, grawitacji. Do tego jest kanciarzem – każdą grę wygrywa fortelem. Jak zwykł mówić – „Kto nie kantuje, ten obraża swoich rywali”. Z Treasoriem, stwórcą z Qual’doman, rozegrali już setki gier. Ta jest kolejną z nich. – na koniec wskazała ręką na siebie, uśmiechając się nieśmiało.
- No i… jestem ja. Shix Vinaderci. Mam być piątą z tytułem „Hamescus”. Nie jestem jednak, wbrew wszelkich starań, godną następczynią – czego nie zrobię, absurd leci na lewo i na prawo, wylewa się wodospadami. A czas mojego odziedziczenia tytułu zbliża się wielkimi krokami. Nie jestem zbyt dobra w opowiadaniu o sobie – mogę jeszcze powiedzieć, że pochodzę z Silvaniony, jednego z terenów lennych Vix Castellum. A bicz? Cóż, bicz… powiedzmy, że to symbol władzy i posłuszeństwa. – ostatnie słowa mruknęła niechętnie, wyraźnie unikając tematu - Czy jest coś jeszcze, co chciałbyś wiedzieć? Może kogoś pominęłam? Bądź co bądź, przy tylu ważnych osobach mogło mi się to przydarzyć. – zapytała, rozglądając się jeszcze dookoła, jak gdyby sama chciała się upewnić, że na pewno nikt nie umknął jej uwadze. Może szuka tej „dziewczyny”, o którą zapytałeś?
_________________
Hiroshi Akaru
Arcana: ?

> Karta postaci.

"You look like you were born with a face meant to deceive cute little girls in order to molest them, mr Pervert Hiroshi! Even I am having a hard time resisting it!"
OH, HEY, IT'S KASSIN!
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1392
Wysłany: Wto Sty 06, 2015 8:02 pm   

No i to mi się podoba! Piękne przedstawienie każdego z obecnych, wystarczające bym kumał o co z każdym z typów chodzi a jednocześnie nie na tyle długie bym zasnął w trakcie. Ta cała Siksa to jednak jest w porządku! Wychodzi więc na to, że z tej pary to jednak Skaj jest bardziej porąbany, tak. Szala ponownie przechyliła się na jego niekorzyść. Ha, a do tego usłyszałem kolejną bardzo wartościową informację! "Musi wygrać swoje wejście na wyższy poziom". Oj już możecie być pewni że kto jak kto, ale Suzu-nyan da radę! Jestem tego absolutnie pewien.

- Heee... Hej, nie można tak mówić. Że nie jest się godnym zastępcą i tak dalej. Trzeba wierzyć w siebie! Jak dla mnie to nadajesz się bardziej od tego gościa. - skinąłem głową na kwiaciastego. - Wreszcie zrozumiałem o co chodzi z tymi wszystkimi ludźmi. A jak on gadał to bardziej jak słuchanie rozwydrzonego dzieciaka! Więc ten, powodzenia i tak dalej. - He, patrzcie, jaki ze mnie teraz wielki mówca.

Słuchając tego dalej... Heeej. Nagle wpadłem na świetny pomysł. Tak, przecież... mogę sobie trochę ułatwić robotę. Chyba. Stara gra, nowa gra, jakieś podziały, bycie bohaterem głównym - cokolwiek. Mam na sobie ten dziwny płaszcz, nie? To jest niepowtarzalna okazja, która najprawdopodobniej nigdy więcej mi się już nie przydarzy. To coś spełnia życzenia czy coś, prawda? Mogłem usłyszeć coś czego nie powinienem słyszeć, wszyscy mnie jakoś lepiej słuchają, Coś niezwykle niecodziennego dla mnie. Jaki może być zakres jego mocy? Może najlepiej będzie, jeśli po prostu... zapytam. Kto pyta nie błądzi, nie?
- Tak, erm... jest jeszcze coś, o co chciałbym spytać. - zwróciłem się do Siksy. Złapałem za krawędź zajebistej peleryny i pociągnąłem ją trochę w bok, by było wiadomo o co chodzi. - To... jakoś sprawia, że jak coś chcę to się tutaj dzieje, tak? A zakładając, że... tak, tak teoretycznie - jeśli chciałbym porozmawiać z kimś... no, kogo już, ten, nie ma... mógłbym to tutaj zrobić...? - rany, trochę głupio się czuję zadając takie pytanie. Ale to dość ważne pytanie. Lepiej znać taki zakres mocy wcześniej niż potem wyjść na idiotę.
_________________
. . .
 
 
Firanke
Tygrys


Wiek: 32
Dołączył: 07 Sty 2010
Posty: 643
Wysłany: Wto Sty 06, 2015 10:14 pm   

Shix rozłożyła ręce, uśmiechając się na stwierdzenie o nadaniu się bardziej od aktualnego Hamescusa.
- Bardzo mi miło to wszystko słyszeć. Hamescus jest dość specyficzny, ale jeśli poznałbyś go bliżej to odkryłbyś, że macie ze sobą więcej wspólnego, niż oboje byście chcieli przyznać. - zaraz po wypowiedzeniu tych słów spojrzała w prawo - z tamtej też strony dobiegł chłodny podmuch i pojawił się rzeczony Sky. Zanim zdążył zrobić cokolwiek więcej został złapany za obie ręce przez... chyba Watana i Ratana, a przed nim stanął ten "Strifer" wraz z kolejnym gościem, którym był... Natan?
- Skąd wiedzialeś, że zjawi się właśnie tu? - czerwony spytał Natana.
- Posłuchałem Satana. - odpowiedział beznamiętnym głosem.
Korzystając z okazji, póki ją jeszcze masz, zapytałeś o płaszcz. Shix od razu na twoim wdechu znów spojrzała na ciebie, choć widziałeś, że aż ją ręce świerzbią na widok złapanego. Gdy złapałeś za krawędź peleryny zaczęła przyglądać ci się jeszcze bardziej. Odetchnęła z lekką ulgą, gdy zadałeś ostatnie z pytań.
- Przede wszystkim... nie do końca tak to dziala. Nie spełnia on życzeń. Ty sam je realizujesz. To bardzo skomplikowany proces, oparty na wyobraźni. W jaki sposób się domyśliłeś? Jego właściwości są nieaktywne, poza znacznym przyrostem siły charakteru. Jego moc jest ograniczona dla twojego bezpieczeństwa. To... Seetanirelervanomeathler, Całun Panów Kreacji. Inna, potoczna i mało elegancka nazwa "Płaszcz Mistrza Gry". To zdecydowanie nie jest przedmiot, który powinien posiadać ktoś poniżej poziomu stwórcy. Nawet, gdyby był aktywowany nie byłbyś w stanie wykorzystać jego pełnego potencjału - zamrugała, po czym dodała szybko - Nie zrozum mnie źle - nie mówię, że nie posiadasz do tego intelektu. To narzędzie, akcelerator. Powiększa zdolności w arkanum kreacji o niesamowitą ilość - jeśli jednak wciąż nie ma się z tym doświadczenia, można wyrządzić sobie krzywdę, oraz innym - dokonując absurdu. Jedna głupia myśl i może się stać coś, czego będziesz żałować do końca życia. Miałeś go otrzymać na czas swojego przyjęcia, a każdy zapytany powiedziałby ci, że to po prostu płaszcz epickiego majestatu. To jest... póki nie zapytasz wprost o jego inne wlaściwości. - spoglądała na ciebie uważnie, badając twoją reakcję na to wszystko - I w takim też wypadku miałabym zdradzić sposób na zniesienie jednego z dwóch ograniczeń nań założonych. To taka "gra", którą Hamescus chciał sobie z tobą rozegrać w ramach atrakcji. - spojrzała na chwilę w kierunku trzymanego przez XYZ-atanów Skaja, który krzyczał coś w stylu "Ścigałem się z Piórkową szesnaście miesięcy, nie wmówicie mi, że ta impreza wciąż trwa!". Skrzywiła się i szybko zwróciła swoją uwagę w twoim kierunku:
- Jeżeli tylko chcesz aktywować jego potencjał, musisz się nim opatulić i wyraźnie zażyczyć sobie, by był na twoje żądania. Ale to, czy uda ci się porozmawiać z kimś, kogo tu nie ma, zależy od twoich indywidualnych możliwości. - gdzieś za oknem uderzyła błyskawica. Dało się usłyszeć uderzanie strug deszczu o szyby. Wrzawa przy stolikach nie zamarła nawet na chwilę.
_________________
Hiroshi Akaru
Arcana: ?

> Karta postaci.

"You look like you were born with a face meant to deceive cute little girls in order to molest them, mr Pervert Hiroshi! Even I am having a hard time resisting it!"
OH, HEY, IT'S KASSIN!
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1392
Wysłany: Sob Sty 10, 2015 11:59 pm   

Obejrzałem się krótko na niebieskiego, nie przywiązując większej wago do nonsensu całego zajścia. Szesnaście miesięcy? To nie było nawet pięć minut! Czy wszyscy tutaj muszą gadać jakieś bzdury? No, przynajmniej wszyscy poza tą od landrynek. Wydaje się być całkiem spoko. I...

"Sam je realizuję". "To narzędzie, akcelerator". Kurde, zaczynam to czaić. I to całe, że trzeba być do przodu, że jakiś tam płomień sprzyja śmiałym. To tak to działa. Nigdy w życiu w sumie nie powiedział, że można cokolwiek zdziałać samą siłą charakteru. Nigdy w sumie nawet nie próbowałem. Nie chciałem nawet próbować. Jakiekolwiek interakcje były tylko upierdliwym obowiązkiem do odbębnienia i szybkiego wycofania się. Ale teraz, tutaj... w sumie po raz pierwszy zakosztowałem tego poczucia... kontroli. Możliwości obrócenia dyskusji na swoją korzyść. Wspaniałe uczucie. Uzależniające. Tak, zdecydowanie chciałbym tego więcej. Tylko, czy tak naprawdę byłbym w stanie wciąż być przekonujący bez tego płaszcza? Uch... no właśnie.

- Jak? Emm... - miałem odpowiedzieć, miałem nawet dobrą odpowiedź w głowie, ale zapomniałem bo się rozmyśliłem nad innymi rzeczami. Ech. - Bo... jakoś ciężko mi uwierzyć w to wszystko. Zazwyczaj nikt się mnie nie słucha. Nawet nie chce mi się wiele mówić. Tutaj... wszystko jest jakoś inaczej. I to na pewno nie z powodu pokoju. Poza tym, nawet czuję się w tym lepiej. - trzymając brzeg peleryny uniosłem ją bliżej twarzy, oglądając. Nie wiem w sumie czemu, przecież niczego się nie nauczę z oglądania splotu nici czy coś. Taki jakiś dziwny odruch dołączony do faktu, że o tym właśnie mówię.
- Zażyczyć, by był na moje żądania...? Znaczy, że tak, jak w jakichś ten, mangach, czy coś...? Hah, rany, to trochę głupio brzmi. - a jednak, mimo to, już zacząłem wykonywać to polecenie. Okryć się płaszczem szczelnie. To ta prostsza część. Co dalej...? - Płaszczu, bądź na moj... tkh! - parsknąłem. Tak, to wydaje się jeszcze głupsze kiedy próbuję to wypowiedzieć. Tym bardziej, kiedy robi mi się gorąco. I zaczynam czuć własny puls bez skupiania się nawet na tym. Oj, tak - pomysł, który wleciał mi do łba jest bardzo, bardzo głupi i najprawdopodobniej coś pójdzie nie tak i skończy się jakąś katastrofą. Ale to wcale nie jest coś co mogłoby mnie teraz zniechęcić. W końcu nie mogę się wycofać ot tak, nie? W końcu mam przeć ślepo naprzód bo to dobre. Głupie trochę, ale dobre. I płomień sprzyja śmiałym, choć wcale nawet nie wiem o jaki płomień do cholery chodzi. Dobra, może... po prostu zapytam...? - T, tak to mam zrobić? Czy powiedzieć coś konkretnego...? - pewnie szczerzę się teraz jak jakiś debil który nie wie czy trójkątny klocek zmieści się w kwadratową dziurę. Esz, no nic. Poczekam na odpowiedź i...

==============
Moment, w którym okryłeś się płaszczem i spróbowałeś wypowiedzieć formułkę Shix błyskawicznie przyłożyła dłoń do ust i zmarszczyła lekko brwi, drżąc.
- P...pffm... - wydusiła w końcu, zapytana, oddychając głęboko. Chyba musiala się uspokoić - To mi przypomina, jak Iscarius opowiadał o tym, jak Hammie... to znaczy, Hamescus po raz pierwszy miał do czynienia z tym płaszczem, zanim został stwórcą. Jego mentor wmówił mu, że musi powiedzieć: "Niechaj się stanie, moc kreacji! Plaszczu stworzenia, magio kreacji: Aktywacja!" - a on to zrobił. Tylko, że to nie polega wcale na tym, co powiesz. - wyprostowała się, odjeła sobie dłoń od ust i odetchnęła, spoglądając na chwilę w bok, jak gdyby nad czymś myślała - Są u was te takie... czarno-białe komiksy, prawda? I tam często jest tak, że jak bohater czegoś bardzo pragnie, to jest w stanie tego prędzej czy później dokonać. I są też tacy, którzy już umierają albo przegrywają, ale są w stanie podnieść się i walczyć dalej, bo ich wola ku temu jest tak silna. To jest... widzisz, jak Ci to powiedzieć... - zastanowiła się jeszcze chwilę, po czym pstryknęła palcami - Inaczej. Gdy używasz tego swojego ninjutsu, to im więcej chakry zużyjesz, tym będzie więcej i mocniej, prawda? Tutaj to działa w trochę podobny sposób. Im więcej uczucia, emocji, swojej woli włożysz w to, co robisz, tym większe będzie prawdopodobieństwo, że ci się to uda. Najsilniejsi są ci, którzy mają największą wyobraźnię, wolę i siłę charakteru. Potrafią naginać zasady świata wedle swojej woli - tacy Czarownicy. I to właśnie o to, się rozchodzi. Nie ważne, co powiesz, możesz nic nie mówić, możesz powiedzieć jakąś głupią formułkę, najważniejsze jest to, co masz *tu*. - mówiąc to ostrożnie, lekko się wahając, dotknęła twojej klatki piersiowej w okolicach serca za pomocą środkowego i wskazującego palca. - Bohaterzy tych twoich komiksów są w stanie ożyć w sytuacji, gdy umierają nie dlatego, że przypomnieli sobie wszystkie smutne sceny ze swojego życia, a dlatego, ponieważ zebrała się w nich tak silna wola, by żyć i dopiąć swego. Z użytkowaniem tego płaszcza jest tak samo - nie będzie ci służył, jeśli nie pokażesz mu, oraz wszystkiemu naokoło, że to ty tu rządzisz, że to ty tu ustalasz zasady. Potęga charyzmy, woli jest czymś, z czym trzeba się liczyć. Osoba, która w pełni zrozumiała wartość swojej siły charakteru wytwarza wokoło siebie poczucia bycia zdobywcą. Ktoś taki jest w stanie nawet doprowadzić tysięczny oddział do nieprzytomności samym spojrzeniem, samą aurą swojej osoby. - oznajmiła, po czym przełknęła ślinę - Rozgadałam się. Znowu.
===========


...uff. Jednak nie muszę z siebie robić debila. Hah, a on zrobił! Znaczy, to znaczy, że jestem mądrzejszy od niego. Haha! Dobrze mi to rokuje. Ale jakoś nie zmniejsza to mojego zdenerwowania. Bo oni chyba mogą to jakoś... dowiedzieć się, nie? Znaczy, odkryć czego pragnę, czy coś... czy czytać w myślach też...? Jasna cholera. Nie, nie, nie! Za dużo o tym myślę.
- Ach. Nie, nie. Wcale nie. To znaczy, nie za dużo. Nie za dużo... gadania. W sam raz rozumiem. W sam raz, ten. - trochę się zaplątałem. Przełknąłem ślinę, rozejrzawszy się wokół. Głęboki wdech, głęboki wydech. Tak naprawdę nie mam pojęcia co dokładnie będę musiał zrobić, ale... to wyjdzie w praniu. A jeśli to się uda... być może uda mi się zrealizować mój cel przynajmniej w części.
Przed chwilą była tu ta... dziwna, ta śpiewająca. Z takimi uszami. Wszystko spowolniło. Ona sama zaś nie była niczym spowolniona. Była jakby... poza tym światem. Niewidoczna dla wszystkich poza mną. Ja... też tego chcę. Do jasnej cholery, chcę jak stop pięćdziesiąt. A nawet jak dziewięć tysięcy! Ruszać się szybciej. Zniknąć na jakiś czas z tego świata. Pozostać całkowicie niewykrywalnym. Wymknąć się niezauważenie, poruszać się pod nosami wszystkich tak, żeby nawet o tym nie wiedzieli. Tego właśnie chcę, bardzo, bardzo chcę. Panie akceleratorze... proszę. Musisz mnie posłuchać bo od tego może zależeć... czyjeś życie.

==============

Skupiłeś swoją wolę, chcąc powtórzyć to, czego dokonała tamta dziewczyna. Zniknąć z tego świata. Stanąć obok niego. Być niewykrywalnym. Z początku miałeś wrażenie, że nic się nie dzieje. Jednak wraz z narastającą u ciebie potrzebą, twój oddech zwalniał, a wraz z nim - cały świat. Wrzawa zdawała się cichnąć, zamiast niej słyszałeś każdy wdech i wydech wszystkich na tej sali. One też chwilę później ucichły, ustępując miejsca nowej gamie zmysłów. Shix widząc co się dzieje otworzyła usta i szybko spróbowała chwycić cię resztą dłoni, ale było już za późno. Zastygła w bezruchu.

[Soundtrack: Umineko no Naku Koro ni Chiru - One]

Czułeś... wszystko. A świat wydawał się wyssany z większości kolorów. Wszystko naokoło było dużo bardziej szarosine, choć zachowało namiastkę dawnych barw. Każda z osób na sali zdawała się posiadać w sobie niebieski płomień, który zawierał ich jestestwo. To nie ich ciała były nimi, to właśnie ten ogień czynił ich wszystkim, czym byli. Nie wiedziałeś skąd, ale wiedziałeś, że nie jesteś na tyle nastrojony, by móc ich w ten sposób odczytać - choć nie miałeś wątpliwości, że przy większej kontroli mogłbyś dowiedzieć się o nich wszystkiego.
Byłeś świadomy tego, w jak malutkim miejscu się znajdujesz. Małej grudce piasku pośród eonów nieskończonych światów. Czułeś, choć tylko namiastkowo, każdy z nich. Wszystkie alternatywne rzeczywistości, wszystko, co miało miejsce i dopiero ma się stać, jednak nie byłeś w stanie po nie sięgnąć. Nie miałeś jeszcze takiej zdolności. Byłeś jednak pewien, że to właśnie znaczy "być stwórcą".
I już po chwili można chcieć od tego wydrapać sobie oczy, przebić bębenki i rozerwać twarz w szaleństwie. Nie było ani chwili spokoju. Mogłeś nawet odnaleźć kilka tysięcy wersji twojego świata, oraz zlokalizować ten, który był właściwy tobie. Znajdowało się w nim kilka istnień, które do niego nie należały. I były wyjątkowo blisko twojego aktualnego położenia w tamtym świecie - tak, czułeś też siebie, udzielającego jakiejś krótkiej przemowie trio dziewczynek. Nie mogłeś dokładnie zliczyć liczby tych niepasujących istnień ani dokładnie ich zlokalizować, nie potrafiłeś się tak skupić. Właściwie, przecież nawet nie chciałeś tego zrobić. Przeczesałeś to wszystko podświadomie.
A nie trwało to dłużej niż ułamek sekundy. Zdawać by się mogło, że przebyłeś tysiące światów w poszukiwaniu swojego, a przecież nawet na chwilę nie ruszyłeś się z tego miejsca. Ba, przecież nie mogłeś, dopiero co dokonałeś odcięcia. Widziałeś tu też kilka rzeczy, które odstawały od normy.

Suzu. Teraz próbująca odmówić przyjęcia jakiegoś bibelotu od niziołki. Nie byłeś w stanie od niej wyczuć czegokolwiek. Nie miała duszy? Nie, z pewnością nie o to chodzi. Zarówno ona, jak i ta cała Ikigawa obok niej - zdawały się być poza twoim zasięgiem. Wiedziałeś, że tak być nie powinno. Zupełnie, jak gdyby ktoś odebrał ci możliwość ingerencji z nimi, zanim jeszcze o tym pomyślałeś. Skoro o tym mowa... czułeś, że jest tu ktoś jeszcze. Właściwie, to nie tyle jest "tu", a jego obecność tutaj jest zagwarantowana samym jego istnieniem.
Ten gość od kwecistej koszuli, w tej chwili również zamrożony w czasie, spoglądający w kierunku wrzawy ze Skajem. Czy jednak był w stanie cię obserwować? Tego nie mogłeś być pewien. A kto nie ryzykuje, ten nie żyje, czy coś takiego.
_________________
. . .
Ostatnio zmieniony przez Firanke Nie Sty 11, 2015 1:56 am, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
seo plugin
Gość
Wysłany: Sob Lut 14, 2015 11:01 pm   

Hello Web Admin, I noticed that your On-Page SEO is is missing a few factors, for one you do not use all three H tags in your post, also I notice that you are not using bold or italics properly in your SEO optimization. On-Page SEO means more now than ever since the new Google update: Panda. No longer are backlinks and simply pinging or sending out a RSS feed the key to getting Google PageRank or Alexa Rankings, You now NEED On-Page SEO. So what is good On-Page SEO?First your keyword must appear in the title.Then it must appear in the URL.You have to optimize your keyword and make sure that it has a nice keyword density of 3-5% in your article with relevant LSI (Latent Semantic Indexing). Then you should spread all H1,H2,H3 tags in your article.Your Keyword should appear in your first paragraph and in the last sentence of the page. You should have relevant usage of Bold and italics of your keyword.There should be one internal link to a page on your blog and you should have one image with an alt tag that has your keyword....wait there's even more Now what if i told you there was a simple Wordpress plugin that does all the On-Page SEO, and automatically for you? That's right AUTOMATICALLY, just watch this 4minute video for more information at. <a href="http://www.SeoAnalyticNews.com">Seo Plugin</a>
seo plugin http://www.SeoAnalyticNews.com/
 
 
shhkrrqdgd
Gość
Wysłany: Sob Lut 14, 2015 11:10 pm   

Metaworld: :: Zobacz temat - Interactive Meta - Magic of Birthday
<a href="http://www.g15p6s9xaznz885610i50fwhkz904lo4s.org/">ashhkrrqdgd</a>
ushhkrrqdgd
shhkrrqdgd http://www.g15p6s9xaznz885610i50fwhkz904lo4s.org/
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1392
Wysłany: Pon Lut 23, 2015 5:51 pm   

O W MORDĘ!

Ja się tego w ogóle nie spodziewałem! Co to jest? Co się dzieje? Gdzie ja jestem? Jakby... wszędzie? Ja rozumiem, że to mogło być coś bardziej złożonego niż po prostu chodzenie niewidzialnym, ale co TO jest!? Nawet nie sądziłem, że mi się to uda! Te wszystkie informacje, to w... zara mi łeb pęknie. eksploduje jak surowe jajko w zderzeniu z szybą. Te wszystkie... światy, to wszystko... wszystko. Jakieś istnienia nie pasujące do reszty. Wszystkiego tak wiele, wszystko tak absurdalne! Co to jest On-Page SEO i co to ma wspólnego z moim życiem? Aaargh!

Muszę się uspokoić, skupić. Suzu. Chodziło mi o Suzu, ale jej tu nie ma. Znaczy jest, ale... nie ma. Dlaczego? Co jej zrobiliście, kretyni? Dlaczego? Czemu ona wam zawiniła, co? Chociaż, czemu niby ta druga też jest nieobecna... Czy to jest jakaś iluzja? Czy mogę sprawdzić, czy to jest jakaś iluzja? Do tego to wrażenie, że ktoś się na mnie gapi... kto? Dlaczego? Po co? To jest zdrowo powalone. Ale... nie mogę od tego uciec, chyba... prawdopodobnie. Słyszałem coś o tym, że z dużą mocą przychodzi dużo odpowiedzialność, ale to przecież nawet nie jest żadna odpowiedzialność, to jest jakieś... no chore, no! I jeśli naprawdę chciałbym przybrać na sile, musiałbym do tego przywyknąć? Żeby zostać jakimś stwórcą, czy coś? KTO TO W OGÓLE WYMYŚLIŁ!

Mogę się ruszać? Mogę mówić? Nie wiem, umknęło mi to w tym całym natłoku niepotrzebnych rzeczy! Co to w ogóle jest RSS feed i na co mi to? Nie chcę tego! Muszę się skupić na tym, gdzie teraz jestem. Suzu... nie mogę się do niej dostać. Czy coś. Czy to przez tego kogoś kto tu jeszcze gdzieś jest, gdziekolwiek jest "tu"? Do diaska, a może po prostu spróbuję zapytać?

- Kto... tu jest...? - próbuję wydusić z siebie, usiłując też nie wyglądać jak ostatni pojeb skręcając się od tego całego szaleństwa które nie tylko mnie otacza ale i próbuje, z powodzeniem, dostać się do mojej głowy, choć chyba na to już za późno. Na pewno nie mogę "dosięgnąć" Suzu? A może, mogę, o właśnie, wiem, może... mogę zobaczyć dlaczego? Co stało się w przeszłości, że Suzu jest jakby nie tutaj? Kto tego dokonał? Magiczny płaszczu i tak dalej, weź mi tu pomóż...!
_________________
. . .
 
 
Firanke
Tygrys


Wiek: 32
Dołączył: 07 Sty 2010
Posty: 643
Wysłany: Pon Cze 13, 2016 10:58 pm   

BGM: Bez zmian

Bezkresne światy i myśli bombardowały cię bez względu na to, czy tego chciałeś czy nie - zanim zdążyłeś przetestować swój zmysł ruchu, zdążyłeś przebyć kilka kolejnych światów, z którymi z pewnością nie miałeś nic wspólnego. W twojej głowie zaczęło pojawiać się wiele głosów, niektóre były znajome, choć byłeś pewien, że nie słyszałeś ich nigdy w życiu. Inne - były dla ciebie całkowicie obce. Ułamek sekundy później stałeś przed jakimś pałacem o szpiczastym, piętrowym dachu. Na chodniku do niego prowadzącym stało dwóch mężczyzn - pierwszy był bardzo wysokim mężczyzną w jednolitym, szarym kimonie, łysiejący na czubku głowy, z czarną kitą spiętą z tyłu. Drugi - dość młody, o szpiczastych uszach i włosach koloru platyny, nosił na sobie proste materiałowe spodnie, stare, znoszone buty i białą, leko poszarpaną koszulę. Zdawali się o czymś konwersować. Wpierw widziałeś tylko, jak poruszali ustami. Kilka sekund potem szum, który zaczął formować się w ich głosy:
- To wszystko prawda, Narel. Stare podania nie kłamią - odejdziemy. Zostaniesz tylko ty - i to twoim zadaniem będzie przekazać wiedzę o wszystkim co było naszym następcom. Nic nie dzieje się bez przyczyny - nasi następcy, choć nie będą chcieli stać się nami, zostaną nimi z przymusu. Z sytuacji, w jakiej zostaną postawieni. Wszystkie światy, które teraz znane są w międzyświecie - Lirmig, Kaesnim, Hostira, Miet'at'tonar - znikną. Odejdą w zapomnienie. Tak jak Vicum Ecastelo odeszło w zapomnienie wraz z Sin'elem, a na jego miejsce wszedł ten cały Larentio i zbudował swoją własną wersję świata. On jest pierwszy, ale nie będzie ostatni. - zamilkł na chwilę, patrząc na długouchego, który zdawał się na chwiilę zawiesić, pochłaniając taką dawkę informacji - Widziałem w swoich snach piaszczyste pustkowia, zamek pośród rozpadających się światów, starcie smoka i feniksa, wielkie zgromadzenie istot z różnych zakamarków galaktyk - i to nie było Kaesnim. Widziałem też twoje losy - ale jak wiesz, nie mogę ci powiedzieć, jak skończy się twoja historia.
- Będzie, jak sobie zażyczysz, lordzie Ramza. Czy... czy jednak ja temu wszystkiemu podołam? Jestem zaledwie nowym ascendentem. Nie wiem, czy to dobry wybór zostawiać coś tak ważnego na barkach takiego nikogo jak j-
- Widziałem już, czy sprostasz temu czy nie, mój drogi. I mogę zapewnić cię, że nie ma do tego lepszej osoby. Zanim jednak zostaniesz ambasadorem w Vix Castellum, będziesz musiał coś dla mnie zrobić. Odnajdź moją starą przyjaciółkę, Sariel. Ona wie, co trzeba z... - dźwięk nagle się urwal. Jak i obraz. Znajdowałeś się teraz gdzie indziej - i zdałęś sobie wreszcie sprawę z tego, że możesz poruszać ręką. A nawet nogą. Właściwie, to możesz nawet lewitować, przemieszczać się w powietrzu za pomocą swojej woli. Gdzie teraz byłeś? W sumie, to było tu całkowicie ciemno. Czarno. Do czasu - światło reflektorów padło na małą dziewczynkę, która spoglądała w twoim kierunku. Miała koralowe włosy, lisie uszy... hej, czy to nie ta sama, która wtedy zniknęła? Posłała w twoim kierunku uśmiech. Wskazała wpierw ręką w prawo, ku pustce. Następnie drugą, w lewo - tam też nic nie było. Wtem, wraz z pękającym bólem głowy, poczułeś bezkresne ilości światów, których wcześniej podświadomie nie przeczesałeś, bo obu stronach, które wskazywała lisica. Czułeś też, że w ciągu tych zaledwie paru sekund, zanim zdązyłeś w jakikolwiek sposób zareagować, oddaliłeś się tak daleko od miejsca swojego przyjęcia, że nie jesteś już w stanie tam wrócić. Twoją głowę zasypywały liczne informacje, od krajobrazów i historii miejsc, w których nigdy nie byłeś, przez wiadomości dnia z bezkresnych zakamarków wszechświata, dźwięków smażonej jajecznicy z bekonem, śmiechów dzieci, aż do zaginionych, zmarłych krewnych z jakiejś Kanady i zaginionego spadku Nigeryjskiego księcia, powiększania penisa i samotnych mam poszukujących twojego przyrodzenia. Wszystko to zdecydowanie cię przerastało. Nie mogleś się skupić na tym, co się dzieje, dlaczego, po co. Właściwie, to po co tu przybyłeś? Miałeś chyba kogoś uratować, zabrać. Ale to było tak dawno, że ciężko ci było przypomnieć sobie cokolwiek poza tym, że było jakieś przyjęcie na twoją cześć. Zacząłeś, wbrew własnej woli, robić krok do przodu, gdy poczuleś gwałtowne pociągnięcie do tyłu. Zdawało ci się, że dryfowałeś przez ocean światów, aż znalazłeś się z powrotem w morzu gwiazd, blisko twoich urodzin - i nagle cała utracona przez ciebie pamięć wróciła. Z gwiazd trafiłeś ponownie do sali bankietowej i dotarło do ciebie, że nie miałeś nawet okazji odezwać się słowem do tamtej koralowej - właściwie, cały ten czas nie mogłeś zrobić nic, będąc tylko biernym obserwatorem! To było bardzo niesprawiedliwe.

Hej, a tak właściwie, to dlaczego sala bankietowa jest pusta? Nie, czekaj, nie jest pusta - są tutaj Suzu, ta cała Ikigawa, oraz ten blondasek, który był tutaj szefem.
- Na wypadek, gdyby planował coś głupiego, rzuciłem na was kilka zaklęć ochronnych. No, już, Dzwonek, nie patrz tak na mnie - swoją nagrodę ma sobie wywalczyć po długiej i ciężkiej batalii.
- P-przecież ja nic nie mówię...! - Zaprotestowała dziewczyna, unikając z zakłopotaniem jego spojrzenia. Jej opiekunka parsknęła tylko, spoglądając niezadowolona na stwórcę:
- I po co to wszystko? Jeśli tylko czegoś spróbuję, po prostu go zabiję - oszczędzi nam to tej całej urodzinowej błazenady.
- O nie, nie. Nie mogę sobie na to pozwolić. Te jego urodziny potrwają ze trzy, cztery lata. Tyle przygotowań poczyniłem, by ssynchronizować czas między światami i by wrócił tam, skąd go zabrałem, że pozbywanie się teraz naszego drogiego gościa nie wchodzi w grę, jasne? Z resztą, Shix by nie dala zrobić mu krzywdy, więc już nie bądź taka groźna, Ikigawa. - po jego słowach Shizami przygryzła dolną wargę i zaczęła cedzić coś przez zęby, jednak zanim to coś uformowało się w słowo, Hamescus przerwał jej zniecierpliwionym: - Spokój. Wiesz, co możesz sobie przy mnie podetrzeć tym swoim dyplomatycznym immunitetem, jeśli będziesz mi pyskować. - ten argument zdawał się poskutkować, gdyż po chwili napiętej ciszy tylko pochyliła głowę w geście rezygnacji, Suzu odetchnęła z ulgą, a blondasek uśmiechnął się uprzejmie - - Cieszę się, że się rozumiemy. No, czas was goni, szykujcie się do przyjęcia, to już za pół godziny! - i dokładnie po tych słowach rozmyli się, a kolorowa sala znów wróciła do odcieni szarości, zapełniona przez wszystkich gości zastygłych w czasie i przestrzeni.
_________________
Hiroshi Akaru
Arcana: ?

> Karta postaci.

"You look like you were born with a face meant to deceive cute little girls in order to molest them, mr Pervert Hiroshi! Even I am having a hard time resisting it!"
OH, HEY, IT'S KASSIN!
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1392
Wysłany: Wto Lis 22, 2016 11:20 pm   

- O cholerka. - Powiedziałem do siebie, rozglądając się w około, drapiąc po głowie.
_________________
. . .
 
 
Firanke
Tygrys


Wiek: 32
Dołączył: 07 Sty 2010
Posty: 643
Wysłany: Śro Lis 23, 2016 12:18 am   

- O cholerka. - twój głos zdawał się odbijać echem tysiące razy. W twojej głowie, w tej zatrzymanej w czasie sali, poza nią - wszędzie. Świat dookoła ciebie zaczął nabierać kolorów - czyżby efekt twojego życzenia się skończył? Tak właściwie, to nic nie osiągnąłeś, poza ogromną ilością psychodelicznych wizji, głosów i czegoś, co brzmiało jak namolne reklamy. Pierwszy ruch, który się "dokonał" to Shix chwytająca cię za rękę.
- Czekaj! Nie próbuj niczego, co by cię wyrzuciło z tej sfery! To mogłoby być na twoim poziomie niebezpieczne. Mógłbyś nawet oszaleć. Znaczy, nie powinieneś - ten płaszcz chroni przed naprawdę ogromną gamą zagrożeń. Ale nie zdarzyło się wcześniej, by ktoś tak... uhm, nowy, korzystał z jego potencjału. Pomyśl raczej o czymś... fajnym, prostym. - uśmiechnęła się słabo. Ba, odetchnęła nawet z ulgą widząc, że nigdzie się nie wybrałeś. - Sądzę, że jeszcze nadarzy ci się okazja go założyć. Więc to nie jest tak, że to jedyna szansa. To jest Vix Castellum. Tutaj prawo i chaos jedno mają imię. W przeciwieństwie do innych miejsc, które istnieją poza czasem i przestrzenią, jak pewne "centrum" czy też sławne w wielu miejscach "Sigil", tutaj wszystko się przecina w iście nieprzewidywalny sposób. Mogę w tej samej chwili być w innym miejscu, na herbatce z jakimś ważnym gościem i nie zdawać sobie z tego teraz sprawy. Może pięć minut temu został zwycięzcą tej gry? Jakbym się dokładniej przyjrzała, to bym pewnie coś odnalazła. Ale... ekhm, znowu za dużo gadam i mieszam ci w głowie! - nerwowo pacnęła cię dłonią po plecach - -No, życzenie! Raz, raz. Masz urodziny, co cię będzie obchodzić moja nudna teoria multistruniczności achronomatycznej wieloświatu.
- Właśnie, nie słuchaj lawendowej, tylko dajesz jakieś fajne życzenie. Na przykład, żeby mnie ta banda -tanów puściła, bo chcę rewanżu z turbolezbą. - zawołał ten gość, co się chyba Sky nazywał, wciąż trzymany przez kamerdynerów. W sumie to niemalże już zapomniałeś, że kiedykolwiek tu był. Jak gdybyś w tej dziwnej przestrzeni spędził kilka ładnych lat.
Teraz w sumie jak tak spojrzałeś w jego kierunku to mogłeś zauważyć, że prawie wszyscy się na was gapili. A w sumie to nie na "was", tylko na "ciebie". Cokolwiek więc teraz nie zrobisz, będzie na oczach wszystkich tu zebranych.
Gdzieś nad wami znowu huknęła błyskawica. Na zewnątrz musiała być całkiem niezła burza.
_________________
Hiroshi Akaru
Arcana: ?

> Karta postaci.

"You look like you were born with a face meant to deceive cute little girls in order to molest them, mr Pervert Hiroshi! Even I am having a hard time resisting it!"
OH, HEY, IT'S KASSIN!
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1392
Wysłany: Pon Lut 11, 2019 10:50 pm   

- Jak to... w-wyrzucić... ze... sfery... - trzymany za rękę nawet nie próbowałem patrzeć w kierunku tej całej Siksy. W mordę jeża, doskonale wiedziałem już o co jej chodzi. Ale wolę zgrywać głupiego. Zamiast na nią, będę się patrzył na gościa od kwiaciastej koszuli. On i tak wie. On doskonale wie. On wiedział zanim jeszcze się tu pojawiłem. Przewidział wszystko. Ależ to niesprawiedliwe! Teraz, kiedy już wiem, to... wiem, jak bardzo jest to niesprawiedliwe. Jak niby mam się konfrontować z kimś, kto widzi... no, to? To wszystko, wszędzie, zawsze?
Przypomniało mi się, co ktoś tam mówił. O nim. To nie ona mówiła? Że... coś tam, że... kto nie oszukuje ten obraża przeciwnika. Dobre sobie, jak niby mam tu oszukiwać? Zdaje się, że nie uda mi się wykorzystać do tego płaszcza. Jest za bardzo... nie wiem. Wydaje mi się, że zwraca uwagę. Jak wtedy, gdy widziałem tę lisią przemykającą przez ten pokój - on pewnie może zobaczyć mnie tak samo. I nadal nie wiem, czy potrafi czytać w myślach. Ale ja chyba nie potrafiłem, więc... no, jest chyba szansa, że nie?
Chwila, chwila. Muszę pozbierać myśli. Czego się tu właściwie dowiedziałem? Ostatnio to tyle, że świat jest grą. Spoko, w jakiś sposób jest to dla mnie zrozumiałe. Dos... tak, dostaliśmy coś. Jakieś mistyczne fiku-miku z komiksów i podobno dostałem jakiś dar. Dar, o którym nadal nic nie wiem. A potem było tylko "na razie" i koniec. No niestety. Ale potem... trafiam tu. Wmawiają mi, że mam urodziny. Niech no im będzie - to jest tu najmniej istotne. Poznaję jakieś osoby, ważne osoby. Niektóre kojarzę. Większości ani trochę. Ich tytuły są bardzo obskurne, ale dowiedziałem się przecież czegoś jeszcze, od tego gościa co ma takie same dziwne uszy jak ta od ciuchów z Kumo - pakty-artefakty. Czyli jakieś rzeczy, które można uzyskać... dzięki komuś? Ale czy to legalne? Nie wydaje mi się. Ale z drugiej strony, przecież mam oszukiwać. A jeśli mam oszukiwać, no to muszę mieć wspólnika. A wspólnik na pewno będzie wiedzieć, że to oszustwo, bo wszyscy są tu zdaje się bardziej ogarnięci ode mnie w tym temacie. A skoro będzie wiedzieć, że to oszustwo, to musi być kimś, kto nie ma nic przeciwko. I mogę w tym momencie rozglądać się wokół, patrzeć po wszystkich twarzach. Kminić, kto, zastanawiać się. Ale nie muszę. W tym momencie mogę określić w miarę pewnie tylko jednego popaprańca, który zdaje się mieć gdzieś zasady. Mm-hm, tylko jednego.
- No, ten, puśćcie go, bo przecież to przyjęcie, a nie ten, więzienie. - tajest! Bo ja nie mam nic złego na myśli, proszę państwa. - Z każdym chciałem pogadać jak starczy czasu, z nim też. Jak tak wam bardzo zależy na jakichśtam karach czy czymś, to dajcie mi porozmawiać po prostu teraz, a potem sobie róbcie co chcecie. - bo nie mogę przecież być za dobry. Nie wiem tak naprawdę czym niby zawinił - tu kradną żarcie, pyskują do Suzu-nyan i nic. A ten tylko sobie zniknął na momencik i już wielka afera. Dziwadła. W każdym razie, jeśli się uda, to zapraszam go na chwilę na stronę kiwnięciem głową. Ale najpierw uprzejme podziękowanie pani Lavender★Comfit Shooter, uśmiech i ukłonik. Potem to.
_________________
. . .
 
 
Firanke
Tygrys


Wiek: 32
Dołączył: 07 Sty 2010
Posty: 643
Wysłany: Sob Lut 23, 2019 4:59 pm   

Wpatrywałeś się w kwecistego gościa. On również spoglądał na ciebie - ba, patrzył ci prosto w oczy. Wyglądało na to jak gdyby czekał, aż coś mu powiesz. Przeanalizowałeś dokładnie wszystkie informacje jak do tej pory - i podjąłeś jasną decyzję. Oszustwo. Wydawało ci się nawet, że to słowo pada w tym miejscu łatwiej, niż tam "na dole'. Właściwie, skąd wzieło ci się "na dole"?
Wydałeś polecenie puszczenia Skaja. Nie musiałeś się nawet tłumaczyć, jak tylko skończyłęś pierwsze zdanie cała grupka kamerdynerów puściła go jak oparzona. Zupełnie, jak gdybyś nad nimi też miał władzę - bowiem spoglądali na ciebie jak... pozbawione uczuć kukły? Ich oczy też wydawały się jakieś bez wyrazu.
Uwolniony otrzepał swoje ubranie zadowolony i rzucił tylko "Dzięki!"
Podziękowałeś Shix, ona również odruchowo dygnęła na twój ukłon, po czym zaprosiłeś gościa na stronę. Wyszczerzył się szeroko i z rękoma w kieszeniach poszedł w twoim kierunku.
- Musisz czuć się jak w wariatkowie. Ja też się tak czułem, gdy pierwszy raz tu trafiłem. Ale bardziej niż na tym skup się na wszystkich, którzy tu są - teraz są twoimi gośćmi, którzy nie mogą podnieść na ciebie ręki. Jutro będą twoimi przyjaciółmi, obserwatorami, fanami bądź wrogami. Co poniektórzy już, jak Ikigawa, chcą twoją głowę na talerzu. Ale mniejsza z tym. - wyciągnął prawicę z kieszeni i wyciągnął w twoim kierunku - Zamieniam się w słuch, Rikonie-dwa. Nie daj się nikomu nazywać pionkiem. Nie daj się sprowadzić do roli rzeczy.
Jeśli uścisnąłeś jego rękę, to z pewnością mogłeś poczuć dwie rzeczy - ma bardzo silny uścisk, a jego dłoń jest nienaturalnie chłodna.
_________________
Hiroshi Akaru
Arcana: ?

> Karta postaci.

"You look like you were born with a face meant to deceive cute little girls in order to molest them, mr Pervert Hiroshi! Even I am having a hard time resisting it!"
OH, HEY, IT'S KASSIN!
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  



smartDark Style by urafaget
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,06 sekundy. Zapytań do SQL: 10