Wiele sfer Strona Główna Wiele sfer
Mało gier
 
FAQ :: Szukaj :: Użytkownicy :: Grupy
Rejestracja :: Zaloguj


Poprzedni temat «» Następny temat
Rozdział I - Czarne Jezioro
Autor Wiadomość
Tidus
Jebany farciarz


Wiek: 31
Dołączył: 25 Paź 2010
Posty: 693
Wysłany: Sob Maj 11, 2013 9:54 pm   

Próbowałem wsłuchać się w słowotok tej małej z przodu, ale mój mózg zawiesił się na próbie zrozumienia słowa 'ciągutki'. Skończyła mówić dość szybko, chwała wszystkiemu co święte, ale cieszę się, że papug tak nie napierdziela. Nigdy bym go nie zrozumiał. Obróciłem się do Shoukou i wskazałem palcem papugę.
-Nie ostrzegł.
-Kraa, ja ci dam! Źle polazł i na mnie zwala, stojak, kraaa!- a masz, ty donosicielu, i dziob cię w łeb! Nie wiesz, że jak twój senpai popełni błąd, to ty powinieneś wziąć to z dumną na siebie?
Ał, ał, ał, głupie ptaszysko! Tak mnie papuzisyn dziobie, że nawet nie mogę spojrzeć kto siedzi na tym drzewie. No przestań już, przestań!
_________________


>Karta postaci.
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1392
Wysłany: Czw Maj 16, 2013 11:10 pm   

Kurde mol, ona znowu zaczyna. Gada i gada i gada. Z początku chciałem nawet się wtrącić, ale szybko sobie darowałem. Po prostu przytakuję co chwila na jej słowa, nawet jeśli nie wymaga to przytakiwania. No, ale w końcu zakończyła to stwierdzeniem które jest tk bardzo prawdziwe, jak to sama ujęła, prawda przeprawdziwsza! Więc znów przytknąłem, bardzo zadowolony. I szedłem dalej, aż do tego drzewa. Tam śpi? Znów zacząłem się zastanawiać, po cholerę właściwie spać na drzewie, ale szybko się otrząsnąłem. Zawołałem więc jak miałem w planach, ale oczywiście - nie będzie łatwo. Co za leń! Coś tam się poruszyło, więc pewnie przewraca się z boku na bok próbując mnie ignorować. Mnie, ignorować! Co za tupet!
- No, ta cała Bella! - odpowiedziałem dziewczynie, która pojawiła się tu znikąd. Wskazałem tez przy tym z niezadowoleniem na koronę drzewa. - Pewnie nawet nie wie, że ma na jakieś zadanie leźć. Rany, takie wały odstawiać! Jak w ogóle można spać na drzewach? Jak jakieś leniwce! EEEJ, POBUDKAAA! - krzyknąłem po raz kolejny, składając dłonie w tubę przy ustach. Po tym spojrzałem, czy to przyniosło jakikolwiek pozytywny efekt. Jeśli nie, to rozkładam ręce wzruszając ramionami. - Jak się zaraz nie obudzi, to idziemy bez niej, kropka. Klasa A, też mi coś. Wszystko by się paliło i waliło a ta by se spała z wywalonym jęzorem! Co za żart.
_________________
. . .
 
 
Firanke
Tygrys


Wiek: 32
Dołączył: 07 Sty 2010
Posty: 643
Wysłany: Pią Maj 17, 2013 12:23 pm   

Podążałem na spokojnie wraz z resztą "drużyny". Nie musiałem się odzywać. Mogłem sobie po prostu iść. Było tak spokojnie i błogo. Nic tylko zająć się czytaniem. Ale nie, przecież mamy zadanie. Bardzo ważne, swoją drogą. Co jakiś czas spoglądałem na każdą kolejną osobę, chcąc znaleźć jakiś punkt zaczepiania, na którym mógłbym zawiesić swoje myśli. Z początku miało paść na Morcha, jednak szybko uznałem, że analizowanie jego tragicznego upośledzenia było co najmniej niegrzeczne. Dobrze, niech będzie więc Shoukou. Jak będziesz na tym samym roku co my, jak potężna będzie? Klasa A to w końcu ogromny potencjał. Już teraz pewnie jest znacznie silniejsza od nas, nie potrzebuje mentora. Tym bardziej przykre jest to, że musi się użerać ze mną. No, ale mogło być gorzej - gdyby padło na Henriasa, chyba skończyłoby się to dramatem. No, ale rozmyślanie szybko się musiało skończyć, gdyż trafiliśmy niemalże po drzewo. Mała słowotoczka zaczęła deklarować, że to tam zawsze śpi osoba, z którą musimy porozmawiać. Jej mentor oczywiście rozpoczął wydzieranie się. Wypuściłem tylko powietrze ustami, kręcąc powoli głową ze zrezygnowaniem. Na pewno podejdzie do nas milej, jak będzie na nią krzyczał, brawo!
I odezwała się ta, co przyszła skądśtam. Z tego jak to powiedziała można sądzić, że to drzewo jest popularną miejscówką. I jeszcze puściła nam oko! Argh, śliczna dziewczyna puściła do mnie oko. Nie, nie, nie mogę. Muszę odwrócić wzrok. Chyba się czerwienię. Zaraz zacznę sobie za dużo wyobrażać. Nie, muszę zmienić obiekt swojego zainteresowania. O, wiem, Henrias był niepokorny!
- H-Henrias. Nie krzycz tak. I nie obrażaj klasy A... dobrze? Pozycji w tej klasie nie dostaje się na piękne oczy. Jestem pewien, że już jest świadoma naszej obecności i czuwa. Nie irytuj jej, dla naszego własnego dobra. - wypowiedziałem się cicho. Może nie usłyszał. Oby nie usłyszał. Bo się znowu na mnie wścieknie! N-no... ale teraz mogę czekać na dalszy rozwój wydarzeń. Zrobiłem coś. Powiedziałem coś. Nikt mi nie powie, że tylko stoję i się gapię.
_________________
Hiroshi Akaru
Arcana: ?

> Karta postaci.

"You look like you were born with a face meant to deceive cute little girls in order to molest them, mr Pervert Hiroshi! Even I am having a hard time resisting it!"
OH, HEY, IT'S KASSIN!
 
 
Hitomi
Czarna Mamba


Wiek: 33
Dołączyła: 18 Mar 2010
Posty: 354
Wysłany: Pią Maj 17, 2013 2:12 pm   

Krzykacz Henrias wykrzyknął kolejne słowa, najpierw w stronę nieznajomej, której obecnością właściwie się nie przejął i krzyczał dalej by zbudzić osobę znajdującą się na drzewie. Mentorowie mogli się spostrzec, że ich podopieczne spoglądają w stronę nieznajomej w trakcie kolejnych słów Henriasa. Liora nawet wydała z siebie dziwny dźwięk przypominający "hauhu." Gdy chłopak powiedział ostatnie słowa na temat Arabelli. Shoukou słuchała tego ze zniesmaczoną miną, a Alier zebrał się w sobie by zbesztać niegrzecznego łucznika co zaowocowało tylko tym, że ten tylko machnął na niego ręką nie odrywając wzroku od przeklętego drzewa. Na gałęzi znowu coś się poruszyło. Czyżby krzyki chłopaka zadziałały i kobieta wreszcie wstała? Całkiem możliwe, choć raczej nie wyglądało by miała w planie zejść ze swego miejsca.
- Belli? - Spytała z uniesioną brwią nieznajoma. - Jeśli szukacie Belli Swan, to jest w bufecie, a nie na drzewie.
Po jej słowach dało się usłyszeć westchnięcie Asai, która wreszcie się odezwała.
- Nie szukamy panny Swan, Arabello, tylko ciebie. Choć trudno to nazwać szukaniem skoro to ty nas znalazłaś, prawda?
- Mnie? - Arabella uniosła już obie brwi zdziwiona - Czekaj Asai... czyli chcesz mi powiedzieć, że to ja jestem tym leniwcem z wywalonym jęzorem? Rany, tyle niewdzięczności. Nie mogę sobie posiedzieć na drzewie z którego mam świetny widok na ogrody, bo już ktoś się czepia? No bez przesady! Może mam cały czas siedzieć nad papierami, co?
- Uspokój się Arabello i nie nakręcaj. - Odpowiedziała Shoukou spokojnie, na co Liora i w sumie papug z Morchem także, rozdziawili usta i dzioby. Takie odzywanie się do Przedowniczącej swojej Klasy, mogło być zdziwieniem dla mentora Shoukou, który nigdy wcześniej nie widział, by ta służbistka tak zwracała się do... kogokolwiek.
- Nie nakręcaj! ha, to nie ciebie się czepiają, a mnie. Jak byś reagowała gdyby ktoś się ciebie czepiał, hmm? - Ślady na rękach Henriasa chyba dawały jasno do zrozumienia jak by zareagowała na to. Teraz jednak powiedziała tylko.
- To nie ma nic do rzeczy. Uznaj to jako nagrodę. Idziesz z nami na wyprawę, za którą dostaniesz zapłatę, jak my wszyscy, a nie będziesz musiała nawet kiwać palcem.
To wyraźnie zaskoczyło Arabellę, która po chwili popatrzyła na młodszą członkinię Klasy A podejrzliwie.
- A gdzie jest haczyk?
Po tym pytanie Arabelli, Shoukou popatrzyła na swojego mentora, chyba czekając aż ten da kobiecie list przekazany przez panią Karagai. Stojąca tak, powiedziała jeszcze
- Drugi list wyjaśniający cel misji posiada pan Tionhisir.
- Drugi? I dlaczego każdy list trzymała inna oso- - Dziewczyna mówiła otwierając list. Przerwała w momencie w którym przeczytała kilka pierwszych linijek. - O tak... już widzę te całe "wakacje" - Arabella zmierzwiła włosy dłonią.
- Rany... i jeszcze zrobiła mnie liderką... Dobra. Drużyna pogromu, spotykamy się przed główną bramą Oratorium za godzinę. Panie Tionhisir, poproszę o list, a potem idźcie się przygotować. Prowiant, namioty, posłania, broń i wszystko co może się wam przydać, jasne? Jakieś pytania?
_________________
Hitomi Umeki

"You know what? Fuck you and your fucking game"
> Karta postaci.
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1392
Wysłany: Sob Maj 18, 2013 12:58 am   

O rany, taki przypał. I teraz to ta mnie zdenerwowała. Po cholerę się jeszcze chowa z tym kim jest? Musiałem aż na nią teraz prychnąć, no bo nie wytrzymię. Tacy ważniacy, a tyle problemu żeby chociaż ich znaleźć! Ba, mało tego, jeszcze mi rozkazuje! Tak bardzo jej już nie lubię. Dobra, chce to ma! Podaję jej ten głupi list, niech się nim wypcha. I nie, nie odzywam się. Szkoda na to słów! Przygotować się? No pewnie, że się przygotuję. Nie musisz mi tego mówić, Bella. Dlatego też w tym momencie robię gwałtowny obrót z zamachem peleryną, a potem szybkim krokiem maszeruję w stronę swojego pokoju. Bez odwracania się. Fajni goście nigdy się nie odwracają. A Chibichibi niech sobie na razie potrzyma ten łuk. No.
Tak więc, do akademika, do pokoju. Przywitać Kehisę pogłaskaniem po głowie. Kto jest ślicznym ptaszkiem? No pewnie, że Kehisa! Piękny lodowy feniks. Najlepsza towarzyszka każdej podróży. Do tego mądrzejsza od każdej z tych bab! Ha, nie powiem nawet o nich "ptasie móżdżki", bo jeszcze bym ją obraził! No, więc dobra - czas się popakować. Bierę więc wysłużoną torbę na ramię i upycham czym potrzeba - chleb, wędzone mięso, manierka. I śpiwór. A, no i prowiant Kehisy! Tak, o tym nie mogę zapomnieć. Sztylet mam? Mam. Pancerzyk też. No, pięć minut i jestem gotowy, a nie GODZINA. Bo pewnie muszą się wytapirować i cholera wie co jeszcze. Ha, i im to wypomnę, o! Zarzucam więc torbę na ramię i zagwizdałem wesoło do lodowej, przywołując ją na dłoń. Raz jeszcze ją pogłaszczę i... no cóż. W drogę! Prosto do głównej bramy, a tam sobie przed nią usiądę. I będę, jak zresztą nierzadko podczas wolnego czasu, gwizdać na zmianę ze śpiewem Kehisy. Ha, oprócz walki potrafimy też tworzyć muzykę, mamy tyle specjalizacji!
_________________
. . .
 
 
Firanke
Tygrys


Wiek: 32
Dołączył: 07 Sty 2010
Posty: 643
Wysłany: Sob Maj 18, 2013 12:45 pm   

No tak, czyli to jest ona. Można było się spodziewać jakiejś niespodzianki. Większym zaskoczeniem chyba było to, że Shoukou rozmawia z nią trochę jak z jakąś starą znajomą. Chciałem o to spytać, ale nie powinienem zagłębiać się w jej życie osobiste, nawet, jeśli jest moją podopieczną. Po prostu zbliżyłem się i wręczyłem jej ten list.
- Jest mi niezmiernie miło móc Cię wreszcie poznać, Arabello. Wiele o Tobie słyszałem. - powiedziałem podczas wykonywania tejże czynności. Następnie podałem też lahrymę - A to do komunikacji, jako załącznik. Chociaż zapewne wiesz dużo lepiej od nas, jak ma funkcjonować. - Następnie odsunąłem się o krok, słuchając dalej. W końcu wydała nam proste polecenie. Przytaknąłem ochoczo i zasalutowałem.
- Tak jest. Za godzinę. Dobrze. Do zobaczenia. - po tych słowach ruszyłem od razu do siebie. Wyciągnąłem po drodze kanapkę, by ją skonsumować. Robiłem się już głodny od tego wszystkiego. U siebie od razu zabrałem się za pakowanie takich rzeczy jak karimata, śpiwór, manierka. Otworzyłem lodówkę, by opróżnić ją z rzeczy, które mogłyby wytrwać kilka dni, na których pewnie spędzimy tą misję. Czyli wszelkie suszone jedzenie, wędzone jedzenie, słoiki z zakonserwowanymi rzeczami. A to wszystko do plecaka. Następnie przybory do higieny osobistej, by nie zaśmierdnąć. No i, najważniejsze - Aranruth wraz z pochwą. Przypiąłem go do pasa. W sumie, mam jeszcze sporo czasu, zanim to się zacznie. Wyciągnąłem do przed siebie, usiadłem na łóżku i odezwałem się:
- Wyruszamy na naszą pierwszą misję. Rany, uwierzysz? I to nie tylko z Shoukou, ale i z samą Arabellą, z piątego roku klasy A! Będą tam też Morch i ten Henrias, co ciągle pakuje się w kłopoty. Nareszcie będziemy mieć coś więcej niż teorię. - musiałem się pochwalić. No, po prostu musiałem. Chociaż jemu, bo nikogo innego pewnie by to nie obchodziło.
_________________
Hiroshi Akaru
Arcana: ?

> Karta postaci.

"You look like you were born with a face meant to deceive cute little girls in order to molest them, mr Pervert Hiroshi! Even I am having a hard time resisting it!"
OH, HEY, IT'S KASSIN!
 
 
Tidus
Jebany farciarz


Wiek: 31
Dołączył: 25 Paź 2010
Posty: 693
Wysłany: Sob Maj 18, 2013 7:36 pm   

Wysłuchałem całej rozmowy z tępym wyrazem twarzy. Jako, że nic nie było skierowane bezpośrednio do mnie, całość rozmowy wyleciała mi drugim uchem. Spojrzałem pytająco na ptaka na moim ramieniu gdy wszystkim z gąb przestały się wydobywać dźwięki.
-Krrrrretyn! Do pokoju! Miecz i zbroja! Miecz i zbroja!
A, sprzęt. Trzeba się przyszykować. Idę więc powoli do moich komn- Ała, ała, pieprzone ptaszysko mnie dziobie, no dobra pójdę więc szybciej! Czego ten durny ptak wiecznie ode mnie chce. Mam iść do pokoju, przywdziać pancerz, i zabrać kamyki oraz Pana Argumenta, rozumiem, idę! Dlaczego ten wielokolorowy pacan mnie goni, jakbyśmy musieli się spieszyć?
No co za durny, powolny stojak! Jak się nie pospieszy i nie dojdziemy na czas pod bramę, to znowu mnie się oberwie. Już dawno byłbym wielką szychą, nawet w tej formie, gdyby nie ten krrretyn!
-Krrra, idź! Godzina! Mamy godzinę!
_________________


>Karta postaci.
 
 
Hitomi
Czarna Mamba


Wiek: 33
Dołączyła: 18 Mar 2010
Posty: 354
Wysłany: Nie Maj 19, 2013 1:30 pm   

Po słowach Arabelli każde z was zareagowało inaczej. Henrias uznał, że dziewczyna nim dyryguje i od razu uznał, że jej nie lubi i nie polubi. Oddał list i po obrocie na pięcie ruszył w stronę akademika swojej Klasy. Jego młoda podopieczna, która cały czas trzymała jego łuk, patrzyła się zdezorientowana, to na niego, to na liderkę waszej drużyny. Zareagowała dopiero kiedy Lia skinęła jej głową. Młoda dziewczyna ukłoniła się w pas i pobiegła w stronę własnego akademika, ciągle trzymając łuk młodzieńca. Alier odezwał się do jego senpai, na co ta uniosła brew i popatrzyła na Shoukou zdziwiona.
- A mówiłaś, że jest niewychowany i ciągle pakuje cię w kłopotliwe sytuacje.
Czarnowłosa tylko na nią popatrzyła dziwnym wzrokiem i powiedziała.
- Idę się przygotować.
Nie czekając na niczyje przyzwolenie czy słowa, dziewczyna odeszła szybkim krokiem w stronę wejścia do budynku.
- Heh. Strasznie nieśmiała nie? - Dziewczyna odebrała przedmioty, które jej podał Alier i wcisnęła je do kieszeni po czym położyła chłopakowi dłoń na ramieniu mówiąc.
- Dbaj o nią. Może tego nie mówi ale nawet cię lubi.
Tymi słowami kończąc odwróciła się i ruszyła w stronę drzwi, w których zniknęła wcześniej Shoukou. Chłopak zasalutował i się odezwał, po czym skierował się do swego pokoju. Ostatnią osobą, która została pod akademikiem był Morch, który stał patrząc się niezbyt inteligentnie na rozmowę został dziobnięty. Dopiero to wyrwało go z otępienia i po wykrakaniu polecenia przez papugę, powlókł się do swego pokoju.

Alier

Wróciłeś do pokoju i od razu zacząłeś się pakować. Rozsądnie zacząłeś wypakowywać przedmioty ze swej lodówki. Zacząłeś pakować do swej torby wszystko co mogło przetrwać kilka dni marszu. Zabierałeś słoiki z ogórkami, kompot, który otrzymałeś od matki, kilka lasek kiełbasy, która miała być na grilla planowanego dziś wieczorem. Zabrałeś także świeży chleb. Zabrałeś także suszone banany, które były traktowane bardziej jak smakołyk, niż potrawa. Pakowałeś również rozsądnie pełną manierkę, a także karimatę i śpiwór. Uradowany, że spakowałeś się i masz jeszcze około trzydziestu minut czasu, usiadłeś na łóżku ze swym mieczem, do którego się odezwałeś. Wyciągnąłeś kawałek ostrza, co spowodowało, że usłyszałeś mentalny głos broni.
- No nareszcie! Tylko spróbuj mnie upuścić ty kaleko to ci ręce z dupy powyrywam! Nie pytaj jak jakoś to zr- - wsunąłeś ostrze do pochwy, po czym przytroczyłeś miecz do pasa. Tyle w kwestii chwalenia się. Nie widząc niczego lepszego do roboty, zebrałeś swoją mocno ciężką torbę i ruszyłeś przed siebie w stronę bramy. Gdy wyszedłeś na żwirową trasę wiodąca do wielkiej podwójnej kratowanej bramy, mogłeś spostrzec, że znajdują się tam już dwie osoby.

Mors

Dziobanie było mocno irytujące, ale zdążyłeś już do tego przywyknąć. Postanowiłeś przyspieszyć by wredna kolorowanka natury nie miała powodu cię dziobać. Nie trwało długo nim dotarłeś jak wcześniej dwaj twoi kompani do Akademika klasy D, który nijak nie przypominał rezydencji należącej do Klasy A. Budynek był zadbany, jak każdy budynek Oratorium, ale nie opływał w luksusy jak tamten budynek, przy którym stałeś jeszcze chwilę temu. Przypominał zwykły czteropiętrowy blok, z pnączami rosnącymi na ścianie. Twój pokój znajdował się na pierwszym piętrze jak wszystkich pierwszoroczniaków. Zaraz po wejściu do pokoju postanowiłeś się ubrać w swój wysłużony sprzęt. Nakładanie zbroi płytowej zajęło ci ponad czterdzieści minut. Zapewne trwałoby to zdecydowanie krócej gdyby ktoś ci w tym pomagał, ale bez pomocy nie dało się szybciej. Zabrałeś ze sobą miecz i wyszedłeś z pokoju, kierując swe kroki ku bramie Oratorium. Inni uczniowie patrzyli się na ciebie z zaskoczeniem malującym się na twarzy, ale nie zaczepiali cię. Chrzęst zbroi był niemiłosierny, a rozbrzmiewał z każdym krokiem. Wyglądało na to, że przy bramie brak tylko tych dwóch... jakkolwiek im było z Klasy A.

Henrias

Nie czekałeś na resztę. Nie czekałeś na Chibi, parłeś przed siebie bez ustanku. Wbiegałeś na trzecie piętro budynku twego akademika. Z twą zręcznością i szybkością, znalazłeś się tam bardzo szybko. Po przejściu przez drzwi pokoju umieszczonego na końcu korytarza. Po wejściu do pokoju mogłeś poczuć chłód. Nie zaskoczyło cię to, bo w twym pokoju zawsze panował lekki chłód, a zawdzięczać to mogłeś Kehisy, twej lodowej feniksicy, która zawiązała z tobą pakt na twym pierwszym roku. Feniks od razu zwrócił w twą stronę dumnie łepek i popatrzył na ciebie i wróciła wzrokiem na okno. Podeszłaś do niej i pogłaskałeś ją po łepku, po czym zabrałeś się do pakowania przedmiotów do torby. Suszone mięso jest? Jest. Chleb który stanie się czerstwy? Jest. Manierka i śpiwór? Jasne! Wszystkie te przedmioty znalazły się w torbie, która wciąż zachowała umiarkowaną wagę. Nie mogłeś oczywiście zapomnieć o jedzeniu dla ukochanego ptaszka, więc spakowałeś także specjalnie kupione dla niej jedzenie w postaci wędzonych i doprawianych nieznanymi ci składnikami ryb. Wyciągnąłeś przedramię, na które wskoczyła z gracją Kehisa. Opuściłeś pokój w niecałe pięć minut przemierzając korytarz i gwiżdżąc wyszedłeś razem z feniksem na zewnątrz. Tam Kehisa wzbiła się w powietrze i zaczęła zataczać kręgi, co wywołało zachwyt u uczennic, gdyż za sobą pozostawiała błyszczące drobinki śniegu, które błyszczały w świetle dnia. Zmierzałeś w stronę bramy, pod którą usiadłeś i zacząłeś gwizdać. Nie trwało długo nim do twego gwizdania dołączyło także śpiewanie Kehisy, która wylądowała blisko ciebie. Spostrzec mogłeś jak podczas opadania wypadło jej jedno błękitno-białe pióro, które opadało na ziemie delikatnie. W chwili gdy zetknęło się z ziemią rozpadło się w drobinki, które stopiły się. Melodia ptaka przeplatała się z twą własną, choć było jasne, kto ma większy talent i ty nie byłeś tą osobą.

Wszyscy onego

Henrias który siedział przy bramie mógł spokojnie spostrzec, że zbliża się do niego mała postać, którą pieszczotliwie nazwał Chibichibi. Zadziwiające jest jak taka mała osoba może nieść ze sobą tyle rzeczy. Ubrana była w pół płytową zbroję zrobioną z ciemnobrązowego metalu, którego nie potrafiłeś rozpoznać, bo kto by się przejmował metalurgią, prawda? Pomijając zbroję, dziewczyna miała na plecach dużą trójkątną tarczę, z dziwnym wcięciem na jednym boku. Wiedziałeś co to za wcięcie. Było ono na lancę, którą miała umocowaną na tarczy i umieszczoną na plecach. Roztrzepana Liora niosła w rękach niedużą torbę oraz twój wysłużony łuk. Dziewczyna podchodziła do ciebie bez większych problemów niosąc to całe żelastwo, co znaczyło, że jest zdecydowanie silniejsza od ciebie... albo nie pokazuje, że jest jej ciężko.
- Ojejuś! Kehisa! Mooogę ją pogłaskać, mogęmogęmogę?
Takie słowa były pierwsze jakie padły z ust dziewczyny gdy rozpoznała twego feniksa. Podopieczna podeszła do ciebie i wyciągnęła w twą stronę trzymany łuk, po czym odłożyła swe bagaże, tarcze i lancę obok bramy, patrząc z uwielbieniem na ptaka, który chyba lubił jak się go podziwiało. Następną osobą, która znalazła się zbliżała był Alier. Chłopak miał u swego pasa miecz, a na plecach zdecydowanie dla niego za ciężką torbę, którą dzielnie jednak targał przed siebie. Bez słowa podszedł do bramy i z westchnieniem odstawił torbę na ziemie obok rzeczy Liory. Zdawać by się mogło, że dźwięk jaki wydała torba oznaczał, że zabrał coś szklanego na wyprawę, co było dość nierozsądnym pomysłem. Zanim ktokolwiek mógł się tego przyczepić na horyzoncie pokazał się kolejny pancernik, którego jeszcze wcześniej dało się usłyszeć. Był to Mors, lub Morch, jeśli ktoś wolał go tak nazywać. Osiłek wraz z papugą stanął w swej zbroi płytowej obok was i patrzyć się zaczął głupkowato w drogę. Wyglądało na to, że brakuje już tylko dwóch osób i obie pochodziły z Klasy A. Henrias spodziewał się tego, bo przecież musiały upudrować noski lub zrobić inną taką pierdołę. Zostało pięć minut do końca wyznaczonego czasu, kiedy waszym oczom ukazały się dwie ostatnie członkinie waszej drużyny. Asai Shoukou była ubrana prawie tak jak wcześniej. Jedynymi trzema różnicami były: długie czarne spodnie, w które teraz była ubrana, rapier w czarnej pochwie ze złotymi ornamentami i klejnotem w głowni i diademie z odłamkami trzech kamieni. Dwóch złotych i srebrnego. Drugą osobą, która była osobą była poznana wcześniej Arabella Ardelia. Wysoka czarnowłosa dziewczyna o bladej cerze która do was się zbliżała, posiada długie włosy, które opadają w nieładzie na jej plecy. Ubrana jest teraz w czarne spodnie jeansowe, szarą koszulkę z nadrukiem pięści. Nosi także w długi czarny płaszcz, spięty paskiem z symbolem kryształu. Przez pierś przewieszony ma skórzany pas, w którym umieszczone jest siedem kryształów. Dwa zielone, jeden złoty, dwa czerwone, Jeden czarny i jeden niebieski. Do pasa na plecach domontowana jest pochwa, w której ukryty jest wielki miecz dwuręczny z trzema gniazdami na klejnoty. Dziewczyna ma na dłoniach solidne, czarne rękawice, w których umieszczone są po jednym krysztale. Teraz są to złoty i czerwony. U pasa Lii wisi niewielki woreczek, który oznacza, że ma przy sobie prawdopodobnie więcej kryształów. Gdy obie kobiety podeszły do was, Arabella obrzuciła was uważnym spojrzeniem po czym pokiwała głową.
- No, wyglądacie na gotowych. Zapewne już czytaliście cel naszej... khm... waszej misji, ale powiem to jeszcze raz. Do Oratorium wysłano prośbę o interwencję. Wioska Cervemon jest nękana przez niewielkie stado Garianów. Jak wiecie lub nie są to około dwumetrowe bestie, które polują na zwierzęta hodowlane. Dość irytujące stworzenia, które z nieznanych mi powodów unikają ludzi. Do ataków zazwyczaj dochodzi w nocy, a waszym celem jest relokacja tych stworów lub, podkreślam LUB eksterminacja ich jeśli staną się agresywne. Jak zapewne powiedziała wam pani Karagai, jestem tylko obserwatorką i nie mam obowiązku pomagania wam w niczym więc nie liczcie, że zrobię wszystko za was. Mam wam pomagać jeśli napotkamy jakieś trudności i jeśli ktoś będzie działał na własną rękę na szkodę Oratorium i drużyny, mam go odeskortować do akademii. Jasne? Jakieś pytania?
_________________
Hitomi Umeki

"You know what? Fuck you and your fucking game"
> Karta postaci.
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1392
Wysłany: Pon Maj 20, 2013 2:36 am   

Jestem pierwszy? No oczywiście, że jestem pierwszy! Ja się nie guzdrzę tak jak pozostali. A niedługo po mnie, Chibichibi. Zuch dziewczyna! I podoba jej się mój ptaszek, hehe. Naturalnie więc przestaję gwizdać.
- Pogłaskać? Pewnie. Kehisa, dasz się pogłaskać? - wyciągnąłem rękę ku niebu, chcąc by śliczna feniksica usiadła mi na dłoni tak bym mógł z nią podejść do opancerzonej, wolną ręką odbierając łuk, który mi podała. Jeśli lodowa ni będzie miała nic przeciwko chwili pieszczot, uśmiecham się w tym momencie szeroko. - Wspaniała jest, co nie? Najlepsza ze wszystkich ptaków! - no, sama prawda! Nie ma lipy. Super towarzysz dla super gościa! No nie wspominając już nawet, że Chibichibi też jest spoko. Ale z mnie szczęśliwy drań! Pomijając tylko tę wkurzającą część tej całej akademii. No, no. Jedną ręką obróciłem łuk by móc go sobie założyć przez ramię i głowę, tak samo jak pasek torby z drugiej strony. Zwarty i gotowy do akcji, a wszyscy inni wciąż się wloką, rany! Pierwszy pojawił się ten strachajło - iiignooor. Potem Mors z wkurzającym papugiem. Ha, gdyby ten papug był chociaż po części tak wyczepisty jak Kehisa, to może bym z nim pogadał - ale nie jest! Takiego wała. Ni gadam z nim. No i oczywiście, czekamy na kogo? KLASA A. Takie to nieodpowiedzialne, że brak mi słów. Więc nic nie mówię. Jeśli śliczna śnieżynka będzie miała już dość głaskania, wypuszczam ją swobodnie i znów zaczynam pogwizdywać. Tak wzrokiem oceniam sobie cały ten pancerz mojej podopiecznej. Naprawdę potrzebuje całego tego złomu? To cholernie ciężkie musi być, a do tego utrudnia ruchy. Zdecydowanie nie dla mnie! Ja jestem jak błyskawica, nie potrzebuję ochrony przed ciosami bo nikt mnie nigdy nie trafi, ot!
Czekamy, czekamy i czekaaaamyyy. No i w końcu raczyły się pojawić. Paniusie ważniusie. Bo taki to wielki problem ubrać się w jakieś brzydkie ciuchy i diademy. Nawet żadnych toreb czy plecaków nie mają! Porażka, a nie przygotowanie! Ja im żarcia nie daję. O, a skoro już w ogóle się zbliżyły to odsuwam się od nich, a szczególnie od tej niewyżytej Zołzy. I Chibichibi za sobą ciągnę też, by jej przypadkiem jakiej krzywdy nie zrobiła. Tak z pięć kroków będzie dobrze. Gicior wręcz. No i słucham, co ta Bella gada. Rany, ale głupi pomysł! I wytknę to, o. Bo mogę.
- Relokacja? Nie no, pewnie! Wytłumaczymy im uprzejmie, że inne miejsca są dla nich lepsze i bedą mieli więcej zwierzyny do upolowania. Na pewno nie wrócą kiedy tylko sobie pójdziemy! - zawołałem sarkastycznie, łapiąc się pod boki. - A może chcecie to zrobić siłą? Trzeba było tez zabrać od razu kilka wozów, bo mogą być trochę za ciężcy do noszenia! Rany, ale głupie wytyczne. Tak, mieszkańcy na pewno też będą bardzo ucieszeni na wieść, że stwory wciąż grasują tylko trochę dalej! - machnąłem po tym ręką. Banda pomyleńców! Bezmyślne bestie trzeba wyeliminować, bo tak czy siak nie wytłumaczy im się, że mają czegoś nie robić. Pach pach i po problemie, a potem dla wioski jesteśmy bohaterami! Tak powinno być. I tak będzie! Już ja o to zadbam. Ja, sir Henrias Tionhisir! Nehehe.
No i niech się wreszcie zbierają w drogę. Ja chcę iść na samym końcu. Tak, żeby wszystkich widzieć. Najlepiej, jak Chibichibi będzie obok mnie. I można maszerować! Raz, dwa, raz, dwa. Oby tylko to nie było daleko.
_________________
. . .
 
 
Tidus
Jebany farciarz


Wiek: 31
Dołączył: 25 Paź 2010
Posty: 693
Wysłany: Wto Maj 21, 2013 7:11 pm   

No to jestem. W pełnej gotowości. Broń i pancerz, niczego chyba nie zapomniałem. Pomyślmy. Broń- jest. A także pancerz- jest. Czyli wszystko na miejscu. Nie ma nic do roboty poza czekaniem. A w końcu pojawiły się i panie z klasy A. A jak Autorytet. Dlatego wszystkim rozkazują i trzeba się ich słuchać. A przynajmniej tak mówił Papug.
Uniosłem lewe skrzydło, gdy Panna Ekspozycja wyjaśniła nam, po co w ogóle musiałem się dzisiaj ruszać z drewnianego stojaka w pokoju. Czy mnie zauważą czy nie, zadaje moje pytanie.
-Kraaa, kiedy zaczęły się ataki? Można, kraaa, doszukać się powodu ich migracji by łatwiej było znaleźć miejsce do relokacji, kraa.- wypadało spoważnieć, skoro sytuacja jest już jasna i przestać sobie żartować. No, nie licząc drobnego testu dla mojego stojaka. Ciekawe, jak poradzi sobie bez przygotowanego przed podróżą jedzenia. I żadnych podpowiedzi, o. Niech się w końcu krrrretyn nauczy radzić samemu

Jako że Papug, niczym prawdziwy Autorytet zajął się gadaniem, ja po prostu siedzę cicho dopóki nie będziemy musieli wyruszyć.
_________________


>Karta postaci.
 
 
Firanke
Tygrys


Wiek: 32
Dołączył: 07 Sty 2010
Posty: 643
Wysłany: Sob Maj 25, 2013 4:06 pm   

Przybyłem na miejsce z poczuciem dobrze wykonanej roboty. Ile satysfakcji można czerpać z czegoś tak prostego jak posileni się w drodze do siebie, a następnie rozsądne zapakowanie rzeczy i powrót na miejsce nie jako ostatnia osoba? Okazuje się, że całkiem dużo! A gdy już "upiększone" damy pojawiły się na miejscu nie przeszkadzało mi nawet marudzenie Henriasa na to, że chcemy rozwiązać tą sprawę pokojowo. Słuchałem tylko jego wypowiedzi szurając butem po ziemi, czekając, aż skończy. Już pomysł Papug-senpai'a wydawał się być zdecydowanie bardziej kuszącą perspektywą. Powinienem właściwie zabrać głos w dyskusji. Ale boję się, że wyjdę na jakiegoś prostaka czy głupka, bo wszyscy o czymś wiedzą, tylko ja nie. Będę w takim razie po prostu się uśmiechał i próbował jakoś ładnie wyglądać. Co innego, gdybym miał przewodzić tej grupie - wtedy to musiałbym już sie złamać, a tak? Zdaję się na naszą "obserwatorkę" - może wydaje się być leniwa i niechętna do wysilania się, ale z pewnością jest jakimś cudownym dzieckiem, biorąc pod uwagę jej pozycję, klasę, rok nauczania, oraz to, że ogólnie jest bardziej wspaniała niż my. Klawo, że ktoś taki tu z nami jest. Shoukou też pewnie taka będzie już niebawem. Może i my mamy szanse? Chociaż... senpai zamieniony w papugę, ktoś, kto boi się wyrazić sprzeczną opinię, awanturnik, lekko pokrzywdzony Morch? Z naszej "plasteliny" byłoby ciężko coś ulepić. Ale nie ważne. Zasalutowałem na znak, że "tak jest!", po czym czekałem na dalsze polecenia Arabelii bądź wymarsz, w którym rzecz jasna uczestniczę. I ruszamy. Na pierwszą, prawdziwą misję. Czemu mam wrażenie, że zaraz się obudzę i okaże się, że to tylko taki miły sen?
_________________
Hiroshi Akaru
Arcana: ?

> Karta postaci.

"You look like you were born with a face meant to deceive cute little girls in order to molest them, mr Pervert Hiroshi! Even I am having a hard time resisting it!"
OH, HEY, IT'S KASSIN!
 
 
Hitomi
Czarna Mamba


Wiek: 33
Dołączyła: 18 Mar 2010
Posty: 354
Wysłany: Pon Maj 27, 2013 11:28 am   

Wszyscy znaleźli się na swoim miejscu. Morch stał jak na przygłupa przystało, patrzył się bez większego zrozumienia na wszystko i pozostawił mówienie papudze, która była od niego zdecydowanie mądrzejsza. Zanim jednak mogła się odezwać, udzielił się Henrias, który oddalił się nieznacznie od kobiet z Klasy A. Wyraził swe niezadowolenie z zadania, które przedstawiła Ardelia. Obok niego, jego podopieczna kucała w swej zbroi i ze zdjętą rękawicą głaskała łepek Kahisy, która wyraźnie lubiła takie pieszczoty. Po wygłoszeniu swych słów, usłyszeć wszyscy mogli głos papuga siedzącego na stojaku. Jedynym, który z mentorów się nie odezwał był Alier, który stał z lekkim uśmiechem na ustach mając nadzieję, że nikt go nie zapyta o nic. Po tym jak ucichł głos papugi, można było zaobserwować dwie rzeczy. Wyraz skrajnego zrezygnowania na twarzy Shoukou i podejście Lii do Henriasa.
- Dobrze! - Wręcz krzyknęła "klepiąc" chłopaka po ramieniu z taką siłą, że ugięły się pod nim kolana. - Przynajmniej masz młody na tyle rozsądku by kwestionowac rozkazy. - Pokiwała z aprobatą głową po czym spoważniała - Dobrze jest poddawać w wątpliwość cele i plany, ale zrozumieć jeszcze musisz, że jeśli prośba została poparta przez Oratorium, postąpimy tak jak jest zalecone. Nie tak jak chcemy, jasne? A co do twego pytania, jak chcemy je przemieścić. Te stworzenia to skrajne tchórze. Atakują bydło, ale nie ludzi. Dlaczego? Bo ludzie mogą im oddać. - Tutaj zerknęła na papugę - Ataki zaczęły się trzy tygodnie temu i powtarzają się mniej więcej co dwie-trzy nocy.
Gdy Lia ucichła, odezwała się Shoukou, swym spokojnym i pewnym siebie głosem.
- Plan jest dość prosty. Musimy je nastraszyć. Nie raz, a parę razy. Jak chcemy to uczynić? Lachrymami, co jest raczej oczywiste. Znajdziemy ich legowisko i pogonimy je tak daleko w las, jak możemy. Zbadamy także dlaczego nagle zaczęły atakować, bydło hodowlane. Jakieś sprzeciwy?
- Ja mam propozycję - Odezwała się Lia, co spowodowało, że wszyscy - nawet Mors! - na nią popatrzyli.
- Wybierzcie sobie szefa. Ja jestem przywódczynią i jeśli w sprawę będzie wchodziło dobro Oratorium, ja przejmę pałeczkę, ale WY macie się uczyć, więc przez większą część misji będziecie rządzić sobą sami. Decyzję możecie podjąć podczas drogi, nie ma co tracić światła dnia.
Shoukou pokiwała głową, podobnie uczyniła także Liora, która wciąż bardziej była zajęta zabawą z Kahisą. W kilka chwil, wszyscy znowu byli wyekwipowani. Liora przestała bawić się z feniksem, co tej raczej się nie spodobało, gdyż wzbiła się w powietrze. Nastała cisza, w której wszyscy zaczęli iść za Lią. Ta utrzymywała dość żwawe tempo, które sprawiało problem tylko Alierowi, który wyraźnie był przeciążony. Wielkimi krokami zbliżaliście się do lasu. Nie byliście jeszcze przy nim, ale za parę minut znajdziecie się w cieniu drzew, które z posiadanej wam wiedzy, miały ponad pięćdziesiąt metrów. Shoukou, szła obok Lii, rozmawiając z nią cicho i sprawiając wrażenie zrelaksowanej. Liora, pobrzękiwała cicho zbroją obok swego mentora, ale osobą, która wywoływała największy hałas był Morch, który chyba zapomniał naoliwić zbroję... lub porządnie wyklepać.
_________________
Hitomi Umeki

"You know what? Fuck you and your fucking game"
> Karta postaci.
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1392
Wysłany: Czw Maj 30, 2013 8:34 pm   

O w dziób pelikana, co ona żre że ma tyle pary w łapach? Gdybym wiedział, to w ogóle nie dawałbym się dotykać! Rany, ale porąbane miejsce, ta akademia. Sami nadludzie, i jeszcze używają tych przeklętych kamieni! Ale nie nie, to wcale nie znaczy, że ja będę jakoś gorszy. Pokażę im, na co stać prawdziwego, stuprocentowego człowieka. Co mogę zrobić ja, Henrias! Tak będzie. Pokażę tym wszystkim bubkom, no!
Dobra. Mamy sobie wybrać szefa? Rany. Nawet nie musiałem się rozglądać. Przecież to było cholernie oczywiste. Ale nie będę się odzywał. Pewnie i tak tylko by uznali, że próbuję coś zagarnąć dla siebie. W sumie wisi mi to teraz. I tak tytuł szefa nic nie będzie znaczył. No ale litości, kto niby miałby tutaj być tym szefem? Laluś, który boi się odezwać? Niewyżyta dzikuska? Idiota zakuty w zbroję? A może papuga? Chibichibi to by nas tylko zagadała na śmierć. Przecież wybór jest tak oczywisty. Ha, niech ktoś inny zacznie ten temat! Wtedy mu nagadam. Jeśli będzie potrzeba. A tak, to nie będę się odzywał. Bo i po co? Strata sił. a oczywiście musimy iść gdzieś daleko, w jakieś zapomniane przez świat miejsce. Nienawidzę takich wypraw. Mogliby nam chociaż jakiś powóz dać! Ale nieee, wszędzie tną koszta. Ech. Ale nie będę już narzekać. Po prostu idę. No bo trzeba iść, więc idę. Sprawdzam sobie po drodze, gdzie wszystko mam. Łuk, torba, sztylet, wszystko jest. I moja mega peleryna też. Wszystko gra. W sumie, miałem jeszcze te dwa zdradzieckie kamienie... mam je przy sobie? Nie pamiętam, czy je wziąłem, czy nie. W sumie, nawet jeśli nie to żadna strata. Komu takie coś potrzebne. To tylko dla lamusów nie potrafiących niczego zrobić samemu. Mogę spokojnie wsadzić ręce w kieszenie i iść. Iść, iść. Eeeech. Kiedy przerwa?
_________________
. . .
 
 
Tidus
Jebany farciarz


Wiek: 31
Dołączył: 25 Paź 2010
Posty: 693
Wysłany: Czw Cze 20, 2013 8:31 pm   

Skrzyp, skrzyp, skrzyp. No to idziemy. Ciekawe, co tak klekocze? A, to pewnie znowu ja. Papug zawsze mówił, że lepiej będzie jak nigdy nie naoliwię tej zbroi. Jak robię hałas to przyciągam uwagę, jak przyciągam uwagę to mogę ściągnąć na siebie więcej wrogów, a więcej wrogów to więcej okazji na danie komuś w papę. Bardzo sprytny plan, trzeba mu to przyznać. Ale jak będziemy gonić te...no...jak im tam, to trzeba chyba będzie ją zdjąć. Mamy je odganiać a nie przyciągać do mnie, co nie?
Przefrrrrunąłem z ramienia przygłupa na ramię tego lalusia i zaraz odezwałem się do osobnika, który zaraz będzie jednym z moich podwładnych, skoro ten drugi miał towarzystwo.
-Krrrra. Papug jestem. Klllllasa A. Miło poznać.- pokiwałem główką po tych słowach by dotarło do niego, że ma do czynienia z istotą rozumną, w przeciwieństwie do Morcha. Skoro o nim już mowa, ciekawe, czy te bydłobije przestraszą się skrzypienia zbroi. To nieco ułatwiłoby nam robotę.
-Chyba ci ciężko co? Daj coś mojemu podopiecznemu, nic nie tarrrrga. Przy okazji, co myśłisz o tej całej sytuacji? Jakiś plan?
_________________


>Karta postaci.
 
 
Hitomi
Czarna Mamba


Wiek: 33
Dołączyła: 18 Mar 2010
Posty: 354
Wysłany: Pią Cze 28, 2013 6:54 pm   

Jedyną odpowiedzią na plan Ardelii było skrzypienie pewnego niezbyt rozgarniętego mięśniaka. Mieczniczka, westchnęła niezbyt zadowolona z obrotu spraw. Nie odwracając się do was kobieta powiedziała.
- No dobra. Skoro nikt się nie zgłasza, to sama kogoś wybiorę. Musicie się nauczyć postępować według poleń przełożonych, a skoro macie zostać taką drużyną na stałe, to im prędzej ktoś obejmie to stanowisko, tym lepiej.
Arabella odwróciła się do was zaczynając iść tyłem i rozmyślając głośno.
- Czyli tak. Aspołeczny, podobno kretyn, arogancik, cukierek i Sztywna. - Oświadczyła, po czym uniknęła zręcznie ciosu w ramie wymierzonego przez Shoukou.
- A możne jest inaczej? Dobra. Nie odpowiadaj. No i jeszcze papuga, ale tak naprawdę to się nie liczy. Teoretycznie powinnam wybrać któregoś z mentorów. Kretyn odpada bo... to chyba oczywiste. Czyli Aspołeczny czy Arogancik. Oto jest pytanie. niespecjalnie przepadam za ludźmi, którzy nie potrafią się zachować, ale osoby, które przemilcza jakieś zajście bo się boją są jeszcze gorsi, więc... moje gratulacje. Arogancik wygrywa wybory.
Zaklaskała raz po czym przywołała chłopaka do siebie gestem. W czasie gdy ten do niej podchodził, Lia, zwróciła się do Shoukou cichym głosem i wręczyła jej mały woreczek. Czarnowłosa kiwnęła głową i zwolniła kroku by zacząć iść koło Chibi. Dyskretnym gestem wręczyła małej woreczek, po czym wpatrzyła się w Przełożona Klasy A. Do niej podszedł już chłopak, który mógł od niej usłyszeć ciche słowa.

Henrias
Gdy podszedłeś do waszej przełożonej, ta kiwnęła głową i przyspieszyła nieznacznie kroku, byście się oddalili od reszty waszej grupki. Gdy oddaliliście się nieznacznie, kiwnęła głową i powiedziała cicho.
- pewnie nie spodziewałeś się, że cię wybiorę prawda? Właściwie miałam zamiar pójść za radą Shoukou i wybrać jej mentora, ale później pomyślałam sobie, ze może lepiej będzie dać ci szanse. Podobno masz się za przywódcę. Dam ci więc szansę się wykazać. Pamiętaj jednak, żeby postępować zgodnie z zaleceniami komisji. Możesz uważać, że to głupie ale musimy wypełniac ich zalecenia, a nie postępować jak się nam chce. Daje ci szansę. Nie zmarnuj jej.

Reszta bo wszyscy

Szliście dalej. Spokojnym krokiem, patrząc na las, do którego dotarliście i który okazał się dość okazały. Zadziwiające było, że ledwie kilka minut drogi w las, a już za wami nie było widać nawet budynków Oratorium. Liora zwana Chibi wcinała radośnie jakieś cukierki z woreczka. Zapewne były to te osławione krówki. Jedną z nich podzieliła się nawet z Shoukou, która wyraźnie z zadowoleniem przyjęła cukierasa. Alier, nawet nie zareagował na papuga. Pewnie się go mógł nawet wystraszyć papuga, który miał skłonności do pogryzania innych. Koniec końców, Henrias wrócił do reszty, a Kahisa usiadła mu na ramieniu, wyraźnie znudzona lataniem. Droga trwała jeszcze kilka godzin, nim Liora nie oświadczyła, że czas na przerwę. Zatrzymaliście się w okolicy niewielkiego strumyka i polanki. Lia, zdjęła z pleców swój wielki miecz, który oparła o drzewo. Następnie kobieta usiadła z westchnieniem na pieńku. Reszta z was stała spokojnie jakby zastanawiając się co zrobić. Liora wciąż radośnie zajadała krówki mlaskając co jakiś czas cicho. Shoukou zaś podeszła do strumyka i przykucnęła przy nim. Pozostało pytanie. Jak zająć sobie czas w tej wolnej chwili. Prosić o jakieś lekcje? Wyzwać na sparing? Zbadać okolicę? Tyle możliwości, a czas ograniczony.
_________________
Hitomi Umeki

"You know what? Fuck you and your fucking game"
> Karta postaci.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  



smartDark Style by urafaget
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,04 sekundy. Zapytań do SQL: 9