Wiele sfer Strona Główna Wiele sfer
Mało gier
 
FAQ :: Szukaj :: Użytkownicy :: Grupy
Rejestracja :: Zaloguj


Poprzedni temat «» Następny temat
Rozdział II - Festnig
Autor Wiadomość
Firanke
Tygrys


Wiek: 32
Dołączył: 07 Sty 2010
Posty: 644
Wysłany: Śro Sie 07, 2019 7:33 pm   

Jakieś kartki? Nie mogłem za bardzo tego zrozumieć. Nie z tym mętlikiem. Chciałem to przemilczeć, ale zanim to do mnie dotarło, moje usta już się poruszały:
- Co... to za kartki? To jej pomoże? Nie pomoże? - gdy mówiła o odpoczynku, czułem wręcz, że całe moje ciało chce chętnie przystać na jej propozycję i odpłynąć. I w każdej innej sytuacji ja również bym na to przystał... gdyby nie to, że jedno z nas odeszło, a i nie wiadomo do końca co z drugim. Miałem tą obawę gdzieś w tej zakotłowanej głowie, że jeśli teraz odpłynę, to stracę i drugie. I nawet nie porozmawiam teraz z Fariel, bo... ona tu jest. Ale może zaraz pójdzie. Będzie okazja. Tylko czy powinienem? Gdy mi tak ciężko poukładać myśli?
Gdzieś z tyłu głowy miałem wrażenie, że już kiedyś byłem w takiej sytuacji, gdzie leżałem bezradny, bez sił, mając wrażenie, że zrobiłem wszystko źle i że jestem skazany na łaskę lub niełaskę osób naokoło mnie. Niczym zwieńczenie wszystkich moich niepowodzeń. To brzmi tak dziwnie i melodramatyczne... ale mam takie dziwne "deja vu", czy jak to się nazywa. Nie wiem zupełnie jak i skąd.
To musi być to zmęczenie.
_________________
Hiroshi Akaru
Arcana: ?

> Karta postaci.

"You look like you were born with a face meant to deceive cute little girls in order to molest them, mr Pervert Hiroshi! Even I am having a hard time resisting it!"
OH, HEY, IT'S KASSIN!
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1394
Wysłany: Pon Sie 12, 2019 9:52 am   

W istocie, rewolwer znacznie różnił się od tego pozostawionego przez doktor Chakwas. Przede wszystkim, był większy, choć o to raczej nietrudno. Sam bęben choć miał tylko pięć miejsc na naboje, zdawał się być masywniejszy - cała broń na pewno używała większego kalibru amunicji. Również lufa była o wiele dłuższa - może nie zauważyłeś skali od razu z powodu sytuacji, w której się znajdowałeś, ale cały rewolwer zdawał się mieć długość twojego przedramienia. Aż dziw tak naprawdę, że nie sprawia ci problemów jakie powinno sprawiać coś o takiej masie. Zdobienia... takowych prawie nie było. Zdaje się, że powtarzał się na nim motyw wypukłego krzyża przecinającego się w samym środku ramion; jedna linia ciągnęła się z obu stron wzdłuż lufy, a druga przecinała ją tuż przed bębnem, oraz coś podobnego znajdowało się u spodu rękojeści. To, i wspomniane wcześniej, wygrawerowane na jednym tylko, prawym boku "KAREN". Dokładnie, to tuż za miejscem, którym powinno się ładować nowe naboje.

Zwróciłeś się ze słowami do stwora. Nadal przykrywał się ręką, jakby to miało jakkolwiek pomóc w jego sytuacji. Wpatrywał się w ciebie nieprzerwanie, również dobrą chwilę po tym, jak skończyłeś mówić. W końcu nastało wolne, ostrożne przytaknięcie. Było to dość jednoznaczne potwierdzenie, więc wypowiedziałeś słowo wyjścia. Świat zaczął zanikać, blednąć, jak klisza wystawiona na słońce; w ostatniej chwili widziałeś jeszcze, choć już nic nie było słychać, paniczną reakcję jednorękiego - rzucił szybkim spojrzeniem ku płonącemu wężowi i błyskawicznie skoczył w jego stronę, wgryzając się weń i rozszarpując jak wygłodniałe zwierzę.

* * * * *

Mari znów milczała przez chwilę. Słyszałeś jakiś krótki dźwięk, jakby głośniejsze potarcie - a po nim, blondynka nachyliła się nad leżącą i położyła jej dłoń na czole.
- Nie zaszkodzi. - odparła spokojnie, łagodnym tonem. - Być może nie jestem w stanie odwrócić jej losu, ale...

Florance odkasłał dwukrotnie, choć pewnie nie był tego jeszcze świadomy. Zobaczył ciemny, kamienny sufit, który wcale nie wyglądał znajomo. Podobnie, jak wcześniej Hiroshi, mógł powoli odbierać coraz więcej wiadomości od zmysłów, które uświadamiały go w jego pozycji. Leżał. Słyszał cichy szum ogniska. Po jego lewej stronie była ściana. Po prawej... ktoś leżał. I może to był tylko dziki domysł, ale widziałeś tył tej głowy już wiele razy od samego urodzenia i chyba jesteś w stanie go rozpoznać - Hiroshi. A nad nim, albo przy nim... był ktoś jeszcze. I jeszcze jedna osoba dalej... cholera, zbyt ciemno tu, byś mógł z miejsca rozpoznać twarze, ale głosy oraz logika mogły ci odpowiedzieć na te pytania.
- ...mogę dowiedzieć się, kto jest sprawcą. - Marianella dokończyła bez przerywania, choć prawie na pewno usłyszała budzącego się młodszego Akaru. Jej prawa dłoń przesunęła się dalej po czole leżącej, "zaczesawszy" jej włosy w tył. Po chwili bezruchu, zakręciła się w miejscu znów zmierzając ku stolikowi przy którym wcześniej siedziała. Ponownie zanikła więc Hiroshiemu z pola widzenia; Florance mógłby pewnie ją zobaczyć, gdyby się podniósł. W przeciwieństwie do brata, ten nie czuł aż tak wielkiego zmęczenia, choć bez wątpienia, poleżałby sobie jeszcze. Tak do wieczora. Właściwie, jaka mogła być teraz pora dnia? Chyba nie było tu żadnego zegara jak w Krypcie.
_________________
. . .
 
 
Tidus
Jebany farciarz


Wiek: 31
Dołączył: 25 Paź 2010
Posty: 694
Wysłany: Pon Sie 12, 2019 3:02 pm   

Nie wiem co poczułem w ostatniej chwili, gdy zobaczyłem jak jeden stwór rozdziera drugiego. Obrzydzenie? Zrozumienie? Estetyczne to nie było, ale wszyscy musimy jeść. Czy to jedyny sposób przetrwania, gdy istnieje się poza światem materialnym? Rozszarpywanie podobnych sobie na strzępy? Niepokojąca myśl.

-...Sprawcą czego? - spytałem po ocknięciu się i podniesieniu na łokciach w górę. Nie wiem, czy spodziewałem się usłyszeć głos Marianelli. Byłem święcie przekonany, że nie dalej jak parę godzin temu widziałem ją z nożem w piersi. Z drugiej strony, przy wszystkim co dzieje się w tym cholernym zamku, to równie dobrze mogła to być jakaś iluzja. Cholera wie. Spojrzałem się w stronę, z której dochodził głos blondynki...Z pewnością zauważywszy po drodze kolejną leżącą postać, z kartką na twarzy, ale nie zaprzątałem sobie nią póki co myśli. Potem spojrzałem na brata. -Czy ten kot...wrócił do ciebie? Wyrwał mi się i...no. Widać go nie znalazłem.

Byłem zmęczony...ale cholera, nie było czasu do stracenia. Ile już tak leżałem niczym zwłoki? Za dużo, zdecydowanie za dużo. Musiałem zrobić...coś. Cokolwiek. Wrócić do tej biblioteki. Znaleźć tego kota. Postarałem się dźwignąć do siadu.
_________________


>Karta postaci.
 
 
Firanke
Tygrys


Wiek: 32
Dołączył: 07 Sty 2010
Posty: 644
Wysłany: Wto Sie 27, 2019 4:29 pm   

Leżąc tak poczułem głęboką ulgę, słysząc głos Florance'a. Może jednak wolno mi zamknąć oczy i odpocząć? On się resztą zajmie, a przynajmniej na razie. Zaraz, zapytał o sprawcę, prawda? Chciałem mu odpowiedzieć, ale nie miałem siły więcej mówić. Gdy kontynuował, pytając o kota, powiedziałem mu tylko:
- Zostaw... nie ważne. Zostaliśmy tylko my dwoje. - przechyliłem po tym głowę, przymykając oczy. Nie chciałem zasypiać, ale jaki ja miałem właściwie wybór? Niepewność o Florance'a była jedyną rzeczą, która mnie jeszcze powstrzymywała.
Więc chyba nikt się nie pogniewa, jeśli teraz... choć na chwilę...
Zamknę oczy.
_________________
Hiroshi Akaru
Arcana: ?

> Karta postaci.

"You look like you were born with a face meant to deceive cute little girls in order to molest them, mr Pervert Hiroshi! Even I am having a hard time resisting it!"
OH, HEY, IT'S KASSIN!
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1394
Wysłany: Śro Sie 28, 2019 8:04 pm   

[ BGM: Ulf Söderberg - I Vargmanens Tid ]

Florance podniósł się nieco na swoim miejscu. Nagły napływ bólu na krótki moment go spowolnił, ale ustąpił bardzo szybko. Faktycznie, obrażenia, siniaki na lewej nodze... i kroczu. Tak naprawdę, było chyba dużo lepiej niż... no, niż zanim tu przybyliście, świeżo po całym zamieszaniu w Źródle. Nawet nie czuł się aż tak bardzo zmęczony. Czuł się zdecydowanie lepiej niż jego brat wyglądał. Wystarczyło jedno, szybkie spojrzenie porównujące Hiroshiego z Fariel, która ściskała jego przedramię - chłopak był bardzo blady. Kiedy mówił, mamrotał, był ledwo co rozumiany przez młodszego brata.
- Niesamowicie... - Marianella zaczęła odpowiadać, nachylona nad stołem. Dokładniej, nad niską świeca która stała na jego blacie, zapalona. Blondynka trzymała w rękach jakiś... malutki zwój, albo coś? Przypominało trochę te całe papierosy z filmów, ale tych chyba nie trzymało się jak jakiegoś sztućca. Zbliżała koniec obiektu do płomienia w skupieniu. Cienki strumień dymu leniwie zaczął unosić się w powietrze. - ...bezczelnego wtargnięcia.
Spokojny głos nie miał żadnego śladu niepokoju, niechęci, złości - brzmiał tak naprawdę całkiem jak ton, którego matka używałaby podczas układania dziecka do snu. A przynajmniej takie można było mieć wrażenie. Do tego, wkrótce w pomieszczeniu zaczął panować delikatny, kojący zapach. Świeży. Relaksujący. Marianella odwróciła się od stołu razem z żarzącym się... przedmiotem. Postąpiła dwa, trzy kroki naprzód stając za głową leżącej Hitomi, zbliżając ten rozpalony koniec do kartki, która leżała na twarzy nieżywej.
- Bez obaw. - gospodyni oznajmiła, powoli się prostując. Zdaje się, że tego rozpalonego kawałka w jej dłoni już nie było. - Niedługo wszystko będzie jasne. - dodała, po czym zamarła w bezruchu.

Cholera jedna wie, czy to było złudzenie, jakaś halucynacja, czy w rzeczywistości całe pomieszczenie zaczęło wypełniać się znikąd fioletową mgłą. No, może mgła to było trochę nietrafne określenie - wyglądało to może bardziej, jakby ktoś rozsypał drobniutki, purpurowy brokat, tylko, że... wiszący w powietrzu. Ciężko byłoby uwierzyć, ze to zwidy, jako, że wszystkie inne zmysły zdawały się pracować normalnie - ba, nawet i wzrok wciąż pokazywał wam to samo pomieszczenie. No, przynajmniej jednemu z was, który nie zdecydował się przymknąć oczu. Florance widział Fariel, która uniosła lekko zmęczony wzrok, i po spojrzeniu na twarz Hiroshiego szybko wyciągnęła własną dłoń i położyła ją na głowie blondyna, na czole lekko przysłaniając oczy. Dłoń była ciepła.

Młodszy brat nie miał problemu z dźwignięciem się do siadu. Jeśli jednak chciał wstać, musiał to zrobić jakoś na okrętkę - leżał przy ścianie, więc albo musiał przechodzić przez starszego brata i służkę, albo gramolić się gdzieś do góry lub do dołu.
_________________
. . .
 
 
Tidus
Jebany farciarz


Wiek: 31
Dołączył: 25 Paź 2010
Posty: 694
Wysłany: Śro Sie 28, 2019 9:46 pm   

Postanowiłem wstać, zwijając się i prostując jak gąsienica, by dojść do dołu łoża i położyć nogi na ziemi przed wstaniem. Gdy już postawiłem się w pionie...cóż, nie wiedziałem co zrobić. Nagły atak fioletowej mgły był niepokojący, a ja miałem parę pytań natury "Ale co, kto wtargnął? I jak to została tylko nasza dwójka? Gdzie Hitomi?".

Ale na chwilę obecną co innego miało priorytet - konkretniej fakt, że mój brat leżał jak zwłoki. Fariel trzymała go za przedramię i...szczerze, nie ufałem jej po tym, w jakiej sytuacji widziałem ją ostatnio, zanim wszyscy poszli w swoje strony. Pochyliłem się nad Hiroshim i złapałem go za przed ramię, tak by dłonią dotykać też dłoni pokojówki. Może żaden ze mnie ekspert na punkcie tego całego magicznego łubudubu...ale powinienem coś poczuć, gdyby go wysysała, prawda? Jakiś chłód, osłabienie, cokolwiek.
-Ej, bracie, co ci jest? - potrząsnąłem bratem - Wampir cię dopadł?
_________________


>Karta postaci.
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1394
Wysłany: Pon Sie 10, 2020 9:55 am   

Florance nie miał większych problemów ze zczołganiem się w dół łóżka i stanięciem na nogi. Nie czuł się może w szczytowej formie, ale to lekkie otępienie było chyba spowodowane po prostu tym, że dopiero wstał - choć kto wie, może ta dziwna mgła miała w tym jakiś udział. To, co na pewno było dziwne, to to, że była bardzo... statyczna. Kiedy jesteś w chmurze tytoniowego dymu i machniesz ręka, dym bardzo widocznie się poruszy, poleci z wytworzonym pędem powietrza. Te purpurowe, miniaturowe iskierki zaś... ni cholery. Całkiem jakby istniały na zupełnie innym planie, a tylko stały się dla niego jakimś cudem widoczne, przenikały przez jego ciało na wylot w ogóle na nie nie reagując.
- ...Hmm. - Marianella wydała z siebie krótki odgłos, który miał w sobie chyba nutę zdziwienia, zaskoczenia. Obróciła na boki głowę, jakby się rozglądała, choć jej wzrok zdawał się być nieobecny. No, ale młodszy Akaru nie przyglądał się jej dłużej, zamiast tego skupiając na swoim bracie. Gdy podszedł bliżej i dotknął swoją dłonią jej dłoni, ta się wyraźnie speszyła i natychmiast cofnęła obie własne, i z czoła i z przedramienia Hiroshiego. Podczas tego krótkiego dotyku chłopak nie zdążył wyczuć nic podejrzanego. Na pewno zauważył jednak, że czoło Hiroshiego jest gorące, oraz, że przedramię które trzymała Fariel było bardzo mocno zaczerwienione, jak od poparzenia. To mogła być jej wina, choć na pewno chłopak zauważył też rozbitą porcelaną na podłodze obok łóżka, skąpaną w... czymś, co tam było rozlane. Jako, że bok łóżka na wysokości biodra Hiroshiego też był mokry, to również mogło mieć coś wspólnego.
Ruda złożyła dłonie, kucając w milczeniu. Pociągnęła nosem, załkała krótko.

Hiroshiemu spoczynek został przerwany potrząśnięciem. Na pewno mógł bez problemu usłyszeć głos brata, nie mając w sumie pojęcia na jak długo udało mu się zamknąć oczy.
_________________
. . .
 
 
Firanke
Tygrys


Wiek: 32
Dołączył: 07 Sty 2010
Posty: 644
Wysłany: Sob Sie 15, 2020 1:03 pm   

Potrząśnięcie? Coś mnie znowu ściąga, wybudza. Nie mam siły na nic. Muszę choć trochę odpocząć. Ten głos... Florance? Tak, Florance. Żartuje sobie coś o wampirze...? Chyba... jeśli tak mu do śmiechu to nie wie. Przekażę mu chociaż.
- Muszę... siły... zregenerować. - wydusiłem z siebie. Przełknąłem ślinę, by choć trochę nawilżyć suche gardło - Hitomi... nie żyje. - dodałem po chwili, ponownie zamykając oczy. Powiedizałbym mu więcej, ale teraz nie ma za bardzo czasu na rozmowy. Nie dla mnie. Jeśli nie zregeneruję sil, nie będę w stanie nas przed czymkolwiek obronić.
_________________
Hiroshi Akaru
Arcana: ?

> Karta postaci.

"You look like you were born with a face meant to deceive cute little girls in order to molest them, mr Pervert Hiroshi! Even I am having a hard time resisting it!"
OH, HEY, IT'S KASSIN!
 
 
Tidus
Jebany farciarz


Wiek: 31
Dołączył: 25 Paź 2010
Posty: 694
Wysłany: Sob Sie 15, 2020 3:49 pm   

Puściłem brata po jego słowach przez chwilę patrząc się na niego, potem na Fari która się wycofała, potem na Marianellę. Hitomi nie żyje? Co do cholery się stało przez ostatnie...cholera wie ile?
-Czy coś nas atakuje? Jeśli mogę pomóc, to powiedzcie tylko jak. Będąc w bibliotece natrafiłem na...coś. Wypaczone i dziwne, ale wobec mnie nie było zupełnie agresywne. Jakby, nie wiem...były wyniszczone i spaczone. Ale to nie te istoty tu 'wtargnęły', prawda?
Usiadłem na łóżku, spoglądając krótko na Fari. Czy powinienem przeprosić za odepchnięcie jej ręki? Ale to wydawało się...głupie. Strasznie mocno zareagowała na tak prosty gest.
-O nic was nie osądzam. - stwierdził, kierując wzrok ku drzwiom, jeśli takowe było widać z łóżka. -Ale te miejsce jest...przeklęte, prawda? Cały nasz pobyt tutaj stał pod znakiem ciągłego oblężenia jakichś sił, których nie widać gołym okiem.
_________________


>Karta postaci.
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1394
Wysłany: Nie Sie 23, 2020 9:18 am   

- Nic podobnego, ni... - Marianella zaczęła odpowiadać już po pierwszym pytaniu, ale przerwała, gdy Florance kontynuował o bibliotece i spaczonych istotach. Cierpliwie wysłuchała wszystkiego do końca, kładąc prawą dłoń na czole Hitomi. Dopiero, gdy chłopak wspomniał o przekleństwie, bardzo szybko zwróciła wzrok w jego kierunku, wyglądając bardzo, jakby miała mu za złe takie insynuacje.
- Rozumiem, że jesteście bardzo zmęczeni. Przy wyczerpaniu mogącym utrzymać człowieka w nieprzytomności tak długi okres czasu potrafię domyślić się, że odróżnienie jawy od snu może nie przychodzić łatwo. Wciąż jednak uważam, iż obrażanie kogoś, kto próbuje wam pomóc jest bardzo nie na miejscu. - stwierdziła ze zdecydowaniem w głosie, który mógł wskazywać na oburzenie. - Wyjawiłam wam wcześniej, iż z jakiegoś powodu jesteście niczym lampy w ciemności, do których rozmaite dusze mogą lgnąć jak ćmy, ale mogę też powiedzieć z całą pewnością, że tutaj nic takiego wam nie grozi. Włożyłam wiele czasu, zasobów oraz własnego serca w upewnienie się, iż mój dom jest bezpieczny i twierdzenie, jakoby miałby on być przeklęty nie jest czymś, co chciałam usłyszeć. - oznajmiła prostując się. Te dziwną, purpurową mgłę w mgnieniu oka wywiało, niemal jakby od jakiejś eterycznej eksplozji.
- Obawiam się jednak, że nie jestem w stanie wyjaśnić wam, co stało się z waszą koleżanką. Pierwszy raz mam do czynienia z tak osobliwym przypadkiem. - obróciła się ku leżącej dziewczynie, po chwili jednak spoglądając ku młodszemu Akaru przez bark, uginając w boleśnie wyglądający sposób szyję. - Będąc w waszym towarzystwie zdaję się mieć coraz więcej zaskakujących pytań. Ale przecież to nie jest tak, że próbujecie przede mną ukryć coś, co mogłoby znacząco zmienić mój sposób postrzegania was, prawda?
Fariel odetchnęła wolniej, widocznie zaczynając się uspokajać. Raz jeszcze nadgarstkiem przetarła łzy, powoli podnosząc się z klęczek na nogi, by... stać w miejscu, po prostu.
_________________
. . .
 
 
Tidus
Jebany farciarz


Wiek: 31
Dołączył: 25 Paź 2010
Posty: 694
Wysłany: Pon Sie 24, 2020 9:06 pm   

-Nie chciałem cię obrazić. Ale trudno nie mieć poczucia, że coś jest nie tak, gdy jest się w wielkim, w większości pustym zamku. Wybacz, jeśli cię obraziłem. Tym bardziej, jeśli to my jesteśmy winni...tego stanu. - Ta, akurat, pomyślałem. W Źródle też nas coś atakowało, ale nie było to w taki sposób...spaczone. Ani nie niosło ze sobą takiego poczucia cholernego chłodu. Coś było z tym miejscem zdecydowanie nie tak. Nawet jeśli jak lampa przyciągaliśmy te duchy, to przecież nie zlatują się tu z całego świata. Musiały już być przynajmniej w pobliżu tego miejsca. Ale naciskanie nie da mu odpowiedzi, tylko jej dalszą niechęć. A reakcja tej mgły na jej podniesienie się z miejsca...Czyżby ona była źródłem tego? Coraz mniej mi się to podobało. I czy coś ukrywam? Owszem, po części...Ale to nie tak, że miałem czas wcześniej się do tego przyznać.
-Szczerze...Ukrywam zdziwienie. Bo jestem całkiem pewien, że widziałem cię na tym tronie, z nożem wbitym w pierś. Ale jesteś tu i rozmawiasz ze mną, a krwi ani śladu. - Mam nadzieję, że tego nie pożałuję. Zrobiłem krok w bok, by mieć w zasięgu wzroku i Mari i Fari, na wszelki wypadek. -...Ale na pewno mi powiesz, że to też urojenie wywołane brakiem snu, prawda?
_________________


>Karta postaci.
 
 
Firanke
Tygrys


Wiek: 32
Dołączył: 07 Sty 2010
Posty: 644
Wysłany: Nie Lis 08, 2020 2:36 pm   

Miałem nadzieję, że uda mi się wytłumić ich wszystkich, by odpocząć choć chwilę i odzyskać chociaż namiastkę sił. Ale wyglądało na to, że nie ważne jak bardzo się starałem, wciąż mogłem usłyszeć ich głos. Wymianę zdań. Słyszałem coś o bibliotece, klątwach, sercu… i ćmach? Chyba było coś o tym, że jesteśmy jak latarnie, do których dusze lgną jak ćmy.
Miałoby to sens, biorąc pod uwagę, jak się nas uczepiła ta Herad… no.
Na same wspomnienie o naszym ostatnim spotkaniu przeszły mnie ciarki - jak gdybym potrzebował w tej chwili więcej negatywnych bodźców. Przy tym wszystkim, co się wydarzyło nie miałem nigdy czasu by opowiedzieć o wszystkim co się dowiedziałem ani Florance’owi, ani Hitomi… a tej drugiej już nigdy tego nie wyjaśnię. Podobnie jak było z Vaynardem, straciliśmy ją w mgnieniu oka - nie było nawet szans, by ją uratować. … Prawda? Nie przeoczyliśmy jakiegoś elementu tej układanki, który by pozwolił nam uratować jedno czy drugie, zanim zostało nam odebrane? Nie miałem siły teraz o tym myśleć… i nic nie przychodziło mi do głowy. Czułem tylko narastającą frustrację.
Najgorsza teraz była ta bezsilność - nie mam energii, ani by zmierzyć się z czymkolwiek żywym, jak i czymkolwiek martwym. Muszę zaznać tego odpoczynku, o który się tak staram, bo inaczej niezmiennie pozostanę bezużyteczny. Nie możemy oczekiwać, że nagle jakimś cudem ktoś się zjawi i za pomocą jakiegoś zaklęcia czy gestu przywróci mi moje siły.
… A to dopiero drugi? Trzeci dzień…? Nawet nie minęła połowa tygodnia, a nasza dwójka straciła już wszystkich, z którymi rozpoczęła to “nowe życie”. Czy ci, którzy tworzyli kryptę wiedzieli o tym wszystkim? Że gdy ją otworzymy będziemy musieli mierzyć się nie tylko ze światem po broni masowego zniszczenia, ale i tymi nadnaturalnymi istotami?
Na razie wykładamy się na najprostszych rzeczach. Pomimo tego, że mamy przychylność, mniejszą lub większą, tych co sprawują pieczę na górze.
Wobec tego jaki sposób mamy dotrwać tego, czego się od nas oczekuje?
Zamknij oczy. Odpoczywaj. Potrzebujesz tych sił.
Nie myśl już tyle… wytłum ich rozmowy.
_________________
Hiroshi Akaru
Arcana: ?

> Karta postaci.

"You look like you were born with a face meant to deceive cute little girls in order to molest them, mr Pervert Hiroshi! Even I am having a hard time resisting it!"
OH, HEY, IT'S KASSIN!
 
 
Firanke
Tygrys


Wiek: 32
Dołączył: 07 Sty 2010
Posty: 644
Wysłany: Wto Gru 08, 2020 3:55 am   

Jedi odpisz
_________________
Hiroshi Akaru
Arcana: ?

> Karta postaci.

"You look like you were born with a face meant to deceive cute little girls in order to molest them, mr Pervert Hiroshi! Even I am having a hard time resisting it!"
OH, HEY, IT'S KASSIN!
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1394
Wysłany: Wto Gru 08, 2020 11:54 am   

Nie ma ani meido ani szybkiej odpowiedzi, nie odpisuje
_________________
. . .
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1394
Wysłany: Sob Cze 15, 2024 10:50 pm   

Marianella przyłożyła dłoń do ust, pozwalając sobie na krótki chichot. Dość dziwna reakcja na zadane pytanie albo wieść o własnej śmierci czy okaleczeniu, ale Florance ustalił już wcześniej, że wszystko w tym zamku było dziwne. Wliczając w to gospodynię.
- Jestem... całkiem niedźgnięta, jak zapewne możesz zauważyć. - odwróciła się i rozłożyła ręce. Ktoś złośliwy mógłby może stwierdzić, że taki nóż to dałaby radę schować między piersiami, no ale w istocie wyglądała na całkiem zdrową. Ani śladu krwi. A jej ton, lekko rozbawiony, nie miał w sobie w ogóle napięcia charakterystycznego dla osób które kłamią. - A skąd ten pomysł pojawił się w twojej głowie, nie potrafię odgadnąć. Okaże mnóstwo zaufania i nie będę rozpatrywać tego jako groźby. - z łagodnym uśmiechem opuściła powoli dłoń. Otworzyła usta by powiedzieć coś więcej, ale nie wydobyła żadnego głosu - wszyscy mogli wyraźnie usłyszeć ciężkie, zbliżające się szybko kroki, a następnie otworzenie z rozpędu drewnianych drzwi.
- Areisterie, Adler. - to była Kareen. Kobieta wpadła do pomieszczenia w wyraźnym pospiechu, co poruszyło zarówno Marianellę jak i Fariel; ta pierwsza uniosła brwi wlepiając wzrok w rudą, ta druga cofnęła się w trzech krokach pod ścianę, przestraszona. Kareen z rozpędu padła na kolano niemal wślizgiem, szybko jednak kończąc to przywitanie podniesieniem głowy po tym szybkim ukłonie.
- Musimy... - zaczęła zdanie, ale szybko je przerwała zerkając w kierunku dwójki gości. - ...esta... omari. - dokończyła bardzo powoli i ostrożnie, wyraźnie zważając na słowa. I, zdaje się, trochę dukając. Było w jej tonie trochę niepewności.
Marianella westchnęła ciężko. Spojrzała na Florance'a, bardzo powoli przenosząc na niego wzrok z rudej. - Muszę... zostawić was na moment. - oznajmiła w normalnym języku. Widząc, że jej wysoka podwładna zdaje się wyglądać na przejętą upływającym czasem, sprawa wyglądała chyba na pilną. - Powrócę wkrótce. Jeśli potrzebujecie czegoś bardzo pilnie... Fariel jest do waszej dyspozycji. - blondynka wskazała dłonią na piegowatą pod ścianą, która zaskoczona zerknęła najpierw na nią, a potem na dwójkę braci. I znów na Marianellę. Ale ta nie odpowiedziała nic więcej - odwróciła się na pięcie i zaczęła iść w kierunku otwartych drzwi.
_________________
. . .
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  



smartDark Style by urafaget
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9