Wiele sfer Strona Główna Wiele sfer
Mało gier
 
FAQ :: Szukaj :: Użytkownicy :: Grupy
Rejestracja :: Zaloguj


Poprzedni temat «» Następny temat
[AMBASADA/STARE MIASTO] Visitors' Day
Autor Wiadomość
Rybka


Wiek: 33
Dołączyła: 25 Kwi 2013
Posty: 251
Wysłany: Pią Cze 26, 2020 2:20 am   

Bonni nie przejęła się zbytnio, że ktoś wcinał jej się w wypowiedź, spokojnie dokończyła co miała powiedzieć. Zanim też odniosła się do oświadczenia Niyappi, wysłuchała wyjaśnienia Uariena.
- Dziękuję za informację. - Lekko skinęła głową i zwróciła się do niecierpliwej dwójki. - Zapraszam do kontroli i pana proszę o przygotowanie karty pobytu.
- Już wyciągam. - Idąc już za starszą kobietą, Vico wyciągnął z wewnętrznej kieszeni kurtki skórzany portfel z wygrawerowaną na nim różą wiatrów, a z niego zalaminowany dokument wielkości karty kredytowej. Po dotarciu nieopodal bramek, podał go kobiecie.
Petra bez chwili zwłoki wyciągnęła dokument z jednego z dwóch stojących na blacie pojemników na papiery i położyła go przed Kajką.
- Proszę o wypełnienie kwestionariusza osobowego. - Mówiąc to wyjrzała na “zachęcaną” do podejścia Danielle.
- Resztę przedmiotów proszę położyć na stole. - Oznajmiła Bonnie sprawdzając otrzymaną kartę. Po chwili odłożyła ją na blat obok portfela, który właśnie położył demoniczny fey. Wokalista sprawdził kieszenie i wyciągnął z nich w połowie pełne opakowanie gum do żucia oraz telefon z klapką.
- Wyciągnę Ci przy okazji bułę. - Oznajmił i zdjął plecak wpierw z jednego, a później z drugiego ramienia, dając czas kotce na ponowne usadowienie się, bądź zeskoczenie. Co tam wolała. Pierwszym co wyciągnął ze środka była spora papierowa torba zakupowa, od której unosił się słodkawy zapach. Ponadto wydobył tablet, materiałowy kuferek podróżny, niewielką metalową kasetkę, paczkę z ziarnem kawy, bidon, splątane słuchawki douszne, czapkę z daszkiem i okulary przeciwsłoneczne. Pracowniczka wyglądała na zainteresowaną tylko jednym przedmiotem. Otworzyła wszystkie przegrody kuferka, przyjrzała się jego zawartości.
O ile Niyappi wciąż była zainteresowana słodkim pieczywem i nigdzie nie uciekła, Vico w międzyczasie wydobył z papierowej torby niewielkie papierowe opakowanie, które otworzył i podstawił pod nos białej. W środku, jak można było się spodziewać, były malutkie bułeczki ukształtowane na podobieństwo pyszczków małych zwierzątek.

Srebrnowłosa po raz kolejny cierpliwie wysłuchała tłumaczeń. Jej wzrok bardzo szybko przesunął się z twarzy Eina na jego gestykulującą dłoń, a później za nią na głowę albonoski i jej czerwone oczy.
- Nie wbrew własnej woli. - Powtórzyła powoli, zupełnie jakby raz jeszcze rozważała te słowa. Wykrzywiła przy tym kącik ust w lekkim grymasie. Swoją drogą, szczególnie teraz Samara mogła zwrócić uwagę, iż w przeciwieństwie do wampirów które znała ze “swojego świata”, ta tutaj wcale nie chowała kłów, nawet pomimo bycia otoczoną ludźmi.
- Zaklęcie brzmi bardzo zawodnie. Przy wystarczającym samozaparciu mogłaby sama je złamać. - Zrobiła krótką pauzę, zastanawiając się. Wróciła spojrzeniem do mężczyzny. - Jesteś najemnikiem Czyścicieli. Oczekuje, iż dołożysz wszelkich starań by twoja podopieczna nie zrobiła tutaj bałaganu. Mój brat może uprzedzić Obrońców o sytuacji panny Fisher. Nie mogę jednak zagwarantować wyrozumiałości podczas ujęcia. Szczególnie jeśli będzie stawiała opór. Rozpraszanie zaklęć możemy pominąć.

* * * * *

- W… wszystkie?
- Przynieś co dobrego znajdziesz i zapakuj ładnie. Nie wiadomo czy pan zdąży zjeść przed wyruszeniem. Nie zapomnij o przyniesieniu jakiegoś napoju. - Poinstruowała siostrę, która już grzecznie dygnęła i przygotowywała się do odejścia. - Czekaj jeszcze!
Druga dziewczyna zatrzymała się w pół obrotu. Krótkowłosa podeszła parę kroków do siedzącej nieopodal na kanapie milczącej kobiety w kapeluszu, która, cóż, zwrócona i pochylona w stronę dwójki nie-żywych nie do końca kryła się z przysłuchiwaniem się wszystkiemu.
- Czy pani również życzy sobie czegoś do picia, bądź jedzenia?
- ...Co? A. Nie. Nie kłopoczcie się, dziewczyny. - Machnęła zbywająco dłonią i wróciła do opierania się o sofę.
- To nie kłopot. - Zapewniła szybko długowłosa.
- ...Może być szklanka wody. - Odmruknęła kapeluszowa. Siostry wymieniły się krótkimi spojrzeniami. Krótkowłosa kiwnęła głową w stronę schodów i ta druga już po chwili pokonywała pierwsze stopnie by wnet zniknąć na piętrze.
_________________
> Karta postaci.
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1392
Wysłany: Nie Cze 28, 2020 5:24 pm   

- Yaaay! - słysząc zgodę Danielle, otaczająca ją grupa ustąpiła jej miejsca do recepcji, a same połączyły ze spbą prawe dłonie i uniosły je raptownie górę, skacząc przy tym - no, skoczyły wszystkie poza Denzaren, choć ta też dołączała się do pierwszego gestu.
- Mamy pierwszego sojusznika! - zawołała zaraz po tym Melba.
- Ta pani idzie z nami. - łapiąc w dłonie oba ramiączka swojego plecaka, Kajka stanęła przed Uarienem ogłaszając wieści tonem który nie oczekiwał wcale na zgodę.

- Ooo! - zauważyła Niyappi, robiąc wielkie oczy, gdy Vico podstawił jej torebkę (oczekując, swoją drogą, była niezwykle spokojna, choć pewnie tylko dlatego, że obiecano jej słodycze). Puchata łapka sięgnęła do przodu, ale widząc co robi, zaraz się cofnęła. - Ale chce się zamienić najpierw! Mogę już magikować!? - zadała to samo pytanie chyba już trzeci raz, tym razem dużo bardziej niecierpliwie.




- Och, niewątpliwie. - odpowiedział wampirzycy blondyn. - Nie byłoby to łatwe biorąc pod uwagę, że wyrządzenie sobie krzywdy w tym stanie jest bliskie niemożliwości, ale nie wątpię, że byłoby to możliwe. Ale myślę, że warto tu nie zapominać o tej odrobinie zaufania wobec drogiej samary, hm? Wszak, choć w tym momencie może się to wydawać mało prawdopodobne, ale jak już wspomniałem - nie jest to wbrew jej woli. Niedługo niebawem zauważy, że jest w stanie przebywać w najbliższym otoczeniu swego dawnego nemesis bez ryzykowania własnego życia i ciągłej obserwacji każdego ruchu. Choć uważam, że ostrożność jest zdrowa, na pewno przestaje być pozytywna gdy zaczynasz się zachowywać... tak. - opuścił wzrok na albinoskę, lekko ją szturchnąwszy. Oczywiście, wcale jej to nie wyrwało z tego chorego transu.
- Oczywiście. Postaram się dołożyć wszelkich starań, by zapewnić pannie Fisher jak najbardziej pozytywne wspomnienia, i tylko o tyle proszę też w zamian. W ich obliczu na pewno nie będzie potrzeby na żadną interwencję. - skłonił się lekko, z jedną dłonią na własnym tułowiu. - I dziękuję też za wyrozumiałość. Rozumiem, iż w celu uzyskania wstępu musimy wpierw udać się ku miłym paniom przy recepcji?
_________________
. . .
 
 
Tidus
Jebany farciarz


Wiek: 31
Dołączył: 25 Paź 2010
Posty: 693
Wysłany: Pon Cze 29, 2020 10:04 pm   

-No, może jedną każdego typu. Nie chcę was zamęczać. - dodał tylko zombie, gdy pokojówka oddaliła się pospiesznie. Nawet podobało mu się, że to ktoś biegał teraz za jego potrzebami, a nie na odwrót. Apae ponownie położyła głowę na łapkach i udawała, że śpi.

===============

Danielle ruszyła do recepcji, odebrała stosowny arkusz i wypełniła go.

Cytat:
Imię i nazwisko: Danielle Tichá
Imiona rodziców: Petr, Catherine
Miejsce urodzenia: Los Angeles, California, Stany Zjednoczone, Sol-3, Kakera QD-M01
Miejsce obecnego zamieszkania: Różowe Pokoje (najem)
Planowany czas wizyty: Tydzień
Pseudonim/y: -
Gatunek: Człowiek
Znajomość języków: Angielski, czeski
Odwiedzane w przeszłości miejsca: Większość krajów Sol-3, Hub, powierzchownie Vix Castellum
Posiadane doświadczenie w kontakcie z magią i istotami nadnaturalnymi: Brak wiedzy teoretycznej, znajomość powierzchowna


Dobrze, ze tego nie trzeba podpisywać krwią, pomyślała.
_________________


>Karta postaci.
 
 
Rybka


Wiek: 33
Dołączyła: 25 Kwi 2013
Posty: 251
Wysłany: Śro Lip 01, 2020 6:12 am   

Vico przez chwilę milczał po pytaniu kotki. Teoretycznie nie można było korzystać z magii w ambasadzie, ale komu by przeszkadzało coś takiego?
- Czy Niyappi może się zmienić? Przybrać ludzką formę. Nikomu to chyba nie będzie przeszkadzać? A dla niej będzie to naprawdę ogromne ułatwienie. Teraz nawet nie może przytrzymać pączka. Nie dość, że ubrudzi sobie futerko, to jeszcze będzie posklejane. To naprawdę bardzo kłopotliwe dla niej. Ciężko je później doprowadzić do porządku. Rozumie to pani, prawda? Można chyba zrobić taki mały wyjątek?
Bonnie wyprostowała się podczas potoku słów, które wylały się z ust demonicznego feya. Zmarszczyła brwi spoglądając na małą kotkę i torbę ze słodyczami. Westchnęła.
- Dobrze. Możemy zezwolić tylko na zmianę kształtu po przejściu przez bramki. - Sięgnęła do prawego ucha i wcisnęła przycisk w słuchawce skrytej pod włosami, kątem oka zerkając przy tym na smokowatego. - Niyappi, biała kotka, otrzymuje zezwolenie na przemianę w ludzką postać. - Opuściła dłoń wracając spojrzeniem do dwójki petentów. - Czy wyraża pan zgodę na skanowanie na obecność metalu przy pomocy magii?
- A, jasne. Ale mam metalowe elementy w kurtce i spodniach. Chyba nie mam ich zdejmować?
- Nie, nie, nie. Tylko kurtkę. - Kobieta uniosła dłonie w powstrzymującym geście. Zaczekała aż ten zdejmie odzież wierzchnią i wydobyła z głębokiej kieszeni skrytej w połach sukni drewnianą pałeczkę. Jej końcówka rozwidlała się w dwie gałązki, do których na cienkich sznureczkach przywiązane były opiłki metalu. Czarodziejka skoncentrowała się wystawiając magiczny skaner w stronę Vico i Niyappi. Po zaledwie chwili opiłki zaczęły wirować i uniosły się. Bonnie kiwnęła lekko głową i opuściła dłoń. - Można zabrać swoje rzeczy i przejść przez bramki.
- Przeskakuj pierwsza. Za moment do ciebie dołącze. - Stwierdził mężczyzna zabierając się za zbieranie swoich rzeczy.

Petra odebrała wypełniony przez reporterkę dokument i sprawdziła go. Wydawała się spędzić nad tym nieco więcej czasu, niż nad tymi, które zostały wypełnione wcześniej przez Lewiatanki.
- Napisała pani, że posiada pani tylko powierzchowną znajomość w kontakcie z magią i istotami nadnaturalnymi. Czy dokonywała pani kiedykolwiek wcześniej interakcji z, dajmy na to, istotą duchową? Może z jakimś feyem? Czy widziała pani kiedykolwiek wcześniej istotę nieumarłą?

- Na zaufanie trzeba sobie wpierw zasłużyć. Widziałam… - Wampirzyca urwała myśl, nim jeszcze na poważnie ją rozwinęła. Cień irytacji objął jej oblicze. - Nie. Nie będę odnosić się do jej przeszłości w Paryżu. Nie zmienia to jednak tego, co powiedziałam. - Spojrzała raz jeszcze na Samarę, która wciąż zachowywała się jak dzikie, przestraszone zwierzę. - Mam nadzieję, że rozluźnisz się trochę, gdy znajdziesz się dalej ode mnie, mm?
Verena przyjrzała się blondynowi, gdy ten skłonił się przed nią. Sama nawet nie drgnęła.
- Zgadza się. Na recepcji pobierzecie odpowiednie dokumenty do wypełnienia. Kwestionariusz dla ciebie, zaś dla Samary kwestionariusz plus oświadczenie.

* * * * *

Z piętra, na którym zniknęła jedna z pokojówek, nie dobiegło żadne potwierdzenie. Dzięki panującej tu względnej ciszy, po niedługim czasie poniósł się dźwięk zamykanych drzwi. Druga dziewczyna spojrzała po wszystkich istotach siedzących na sofach pragnąc upewnić się, że żadna z nich prawdopodobnie nic od niej na chwilę obecną nie chce, ani też nie jest skora do rozmowy. Podeszła do schodów i oparła stopę na pierwszym stopniu, czekając. Kobieta w kapeluszu obserwowała drewnianą kukiełkę, ale nie wydawało się by była chętna do odezwania się. Tak więc wszyscy oczekiwali w niczym niezakłóconej ciszy, która niebawem miała zostać przerwana.
_________________
> Karta postaci.
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1392
Wysłany: Sob Lip 04, 2020 10:37 pm   

Niyappi nie do końca uważała podczas wymiany zdań Vico i Bonnie, albo przynajmniej zdawała się nie uważać. Gapiła się raczej na resztę swojej grupy, obskakujących jakąś nieznajomą. Wróciła wzrokiem do dwójki najbliżej niej dopiero, gdy usłyszała swoje imię z ust kobiety. Chwilę później, zdecydowanie zaciekawiła ją różdżka, wokół której coś się ruszało. Już unosiła łapkę i pacnąć to ustrojstwo żeby zobaczyć jak zareaguje, no ale niestety, skończyło się. Za szybko.
- Dobra! - dwa razy nie trzeba było powtarzać. Natychmiast zeskoczyła z kolegi i popędziła biegiem przez bramki, zatrzymując się z przewrotem podczas którego odwróciła się o sto osiemdziesiąt stopni. Podskoczyła dwa razy w miejscu, a po trzecim skoku zaczęła bardzo szybko rosnąć. Już po chwili przybrała ludzką sylwetkę, z rozpuszczonymi, krótko ostrzyżonymi włosami, bardzo lekko ubrana w bordowy T-shirt bez żadnych wzorów, czarno-czerwoną chuda parkę, jeansowe shorty i białe trampki. I dalej podskakiwała, czekając na słodycze.

- No, z nią gadała, widziałam. - Odpowiedziała za reporterkę Kajka, pokazując palcem w kierunku bramek. Melba spojrzała za wskazaniem, a potem na koleżankę.
- Ale przecież to nie jest nieumarła.
- No jak nie? Przecie to ghul. Ghule to nieumarłe.
- Ale nie takie ghule... to inn-- no, ten, to o innych ghulach mówisz. Tych grobowych.
- No wygląda jakby wyszła z grobu.
- stwierdziła Kajka, trochę nadąsana. - A jak nie jest nieumarła, to czemu niby ma sto cośtam lat, a?
- No bo...
- Melba zaczęła odpowiedź, ale jej nie dokończyła. Po chwili nawet uniosła skrzydło do podbródka w zastanowieniu, głęboko zadumana. Dla druiej to była oznaka jej wygranej, więc złapała się pod biodra zadowolona. Della położyła dłoń na swojej twarzy, ale nic nie powiedziała. Denzaren była złapana delikatnie za ramię i pokierowana w kierunku Bonnie przez Uariena, który zwrócił się do wszystkich.
- Przygotujcie już sobie wszystko metalowe do wyciągnięcia. Musimy jeszcze być przeskanowani zanim przejdziemy dalej.
- ...yhym.
- stwierdziła Denzaren, zabierając się powoli za zdejmowanie wszystkich kolczyków z uszu, dotychczas schowanych pod włosami.


Ein nie miał tu już wiele do powiedzenia. Na pierwsza część wypowiedzi jedynie wzruszył ramionami, na droga rozłożył bezradnie jedną rękę. Dopiero po trzeciej, odpowiedział krótko.
- Oczywiście. W takim razie, do zobaczenia ponownie wkrótce.
Ponowny, krótki ukłon. A następnie począł prowadzić Samarę w stronę recepcji, tam czekając aż będzie miejsce przy ladzie. Albinoska była bardziej niż chętna by się oddalić, ale nawet jeśli była siła zmuszona do odwrócenia się od wampira, nadal obserwowała Verenę przez bark, spoglądając ku niej jakby ta przynajmniej wyrżnęła jej całą rodzinę i ulubione zwierzątko.
_________________
. . .
 
 
Tidus
Jebany farciarz


Wiek: 31
Dołączył: 25 Paź 2010
Posty: 693
Wysłany: Wto Lip 07, 2020 2:14 pm   

-Z nieumarłymi tak, dokładniej z wampirami. Z istotą duchową tak nie widziałam jej ale napisałam o tym reportaż. Znam też parę duchów żywiołów z Hubu. Z feyem...Nie, chyba nie. Nie z tego co mi wiadomo. Poznałam w Hubie wiele przedstawicieli gatunków które pewnie w innych językach zwą się fae czy sidhe, ale pewnie nie o to chodzi. - reporterka wymieniła, prostując z każdą wymienioną pozycją jeden z palców dłoni. -Miałam w dłoni magiczny grimuar, walczyłam z klątwą w jednym domu, prawie umarłam ze strachu jadąc przez las który okazał się być terytorium wilkołaków...Chyba tyle. Nie miałam do czynienia z tym, co kiedyś mój znajomy określił jako 'pierdolnik paradoksu', przepraszam za cytat, więc uznałam, że magia z którą miałam do czynienia to tylko powierzchowna znajomość. Myliłam się?
_________________


>Karta postaci.
 
 
Rybka


Wiek: 33
Dołączyła: 25 Kwi 2013
Posty: 251
Wysłany: Czw Lip 09, 2020 2:28 am   

Recepcjonistka wysłuchała odpowiedzi reporterki ze splecionymi dłońmi opartymi o blat. Parokrotnie kiwnęła głową.
- Posiada pani większe doświadczenie w kontakcie z istotami nadnaturalnymi, niż zdecydowana większość przeciętnych mieszkańców Nefer w sferze materialnej. - Stwierdziła rozkładając nieznacznie dłonie na boki. - Z samą magią może pani faktycznie nie mieć aż tak dużego doświadczenia, ale przynajmniej możemy mieć pewność, iż nie wpadnie pani w panikę na widok jakiegoś przypadkowego maga rzucającego jakieś nieszkodliwe zaklęcia. - Odłożyła dokument gdzieś po drugiej stronie lady, na biurku. Jej spojrzenie na moment zatrzymało się na podchodzących w jej stronę Einie i Samarze. - To będzie tyle z mojej strony. Jeśli nie ma pani pytań, można udać się do koleżanki na kontrolę osobistą.

- Do zobaczenia. - Odpowiedziała krótko Verena odprowadzając spojrzeniem parkę. Cieszyła się w duchu, że ta rozmowa dobiegła końca względnie szybko.
- Zjadę już z oczekującymi osobami na peron. - Oznajmił milczący do tej pory Yuto. Wampirzyca kiwnęła głową, choć idący już w stronę bramek łuskoskóry tak naprawdę nie wydawał się nawet czekać na zgodę ze strony kobiety.

Magiczna kotka przeskoczyła przez bramki, a te po raz kolejny wydały z siebie bzyczący dźwięk, któremu towarzyszyło krótkie błyśnięcie. Ledwie co odczuła podczas tego delikatny dreszcz, który przebiegł po całym jej ciele, porównywalny do nagłego powiewu chłodnego powietrza. Podczas kilku chwil oczekiwania i podskakiwania, mogła wywęszyć już dość mocno rozrzedzony zapach dymu papierosowego, który mieszkał się ze znacznie wyraźniejszym świeżym zapachem przywodzącym na myśl las iglasty w czasie deszczu.
Zaraz za sferotkniętym, przez bramki przeszedł również smokowaty, który swymi długimi krokami szybko wyminął dwójkę Lewiatanów i skierował się dalej, ku głównej sali. Vico z kurtką przewieszona przez ramię, odsunął się parę kroków od przejścia i wystawił w stronę koleżanki trzymaną w wolnej dłoni papierową torbę. Zerknął krótko przez ramię za pozostałymi dziewczynami.
- Czekamy na resztę, czy idziemy dalej?
_________________
> Karta postaci.
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1392
Wysłany: Czw Lip 09, 2020 2:59 am   

- Idziemy! - odpowiedziała Niyappi, kompletnie nie zrażona buczeniem bramek. Kto jak kto, ale ona całkiem przywykła do przeróżnych hałasów, bo sama najczęściej jest ich źródłem. Na zaoferowaną torbę od razu wycelowała do środka ręką, przyjrzała się zawartości chwilę, a potem capnęła bułę która wydawała się zawierać najwięcej czekolady. Od razu wgryzłszy się w smakołyk, zaczęła skakać z lewej nogi na prawą, kierując się do kolejnego pomieszczenia.

- Ja w sumie... to nie mam nic metalowego. - stwierdziła Melba po obejrzeniu siebie. Kajka tylko bez słowa odłożyła na ziemię swój plecak w oczekiwaniu na swoją kolej, podobnie jak Della, zapraszając Danielle gestem. Wszystkie poza jedną w sumie były już gotowe do prezentacji plecaków i skanu, Uarien najwyraźniej zdecydował się przepuszczać resztę grupy przodem. Denzaren, będąca teraz pierwsza w kolejce, z garścią kolczyków w jednej ręce zerknęła na własne ubrania - spodnie z okazyjnymi ćwiekami oraz przyczepionymi na stałe łańcuszkami z metalu, koszulka pod rozpiętą bluzą również zawierającą trochę ćwieków... a potem na Bonnie, pytająco.

- Witam serdecznie. - Ein podszedł do biurka recepcji wraz z Samarą, kiedy wreszcie zrobiło się tam miejsce. Albinoska choć ciągle starała się mieć wampirzycę na oku, w tej odległości poddała się szturchnięciu blondyna - i gdy pokazał przed siebie, faktycznie spojrzała w tym kierunku, na Petrę. I na biurko. Na teczkę. Na długopis. - Zgodnie z tym, co powiedziała szanowna pani odpowiadająca tu za bezpieczeństwo, będziemy potrzebować trzech dokumentów - dwa kwestionariusze, oraz jakieś... oświadczenie dla mojej towarzyszki. Ufam, że wie pani, o jakie oświadczenie chodzi? - zapytał dość uprzejmie, choć może same słowa mogły sprawiać wrażenie pretensji. Widział bez wątpienia, że dłoń Samary powoli przesunęła się po blacie, pochwyciła bez pośpiechu palcami długopis... sprawiała w sumie wrażenie, jakby nie robiła tego do końca świadomie. Tym bardziej, że chwytała go nie tak, jak długopis powinno się trzymać, zaciśnięty całkiem w pięści, z tą ostrzejszą stroną wystającą po stronie przeciwległej od kciuka. Blondyn zareagował na to od razu, bez przerywania kontaktu z recepcjonistką - bez cienia trudu rozluźnił dłoń panny Gungnir, obrócił w niej długopis i zamknął jej dłoń tak, jak normalnie trzyma się długopis do pisania. I zrobił to jedną ręką. - Na pewno będzie jeszcze potrzeba trzeciego zestawu, choć nie wiem, czy z oświadczeniem, czy bez. Wkrótce powinien pojawić się tu pojawić... znajomy. Choć ciężko mi powiedzieć, czy będzie to lada moment, czy może jednak trochę później. - dodał, uśmiechając się.
_________________
. . .
 
 
Tidus
Jebany farciarz


Wiek: 31
Dołączył: 25 Paź 2010
Posty: 693
Wysłany: Czw Lip 09, 2020 8:25 pm   

-Zdarzają się osoby które miałyby w tym problem? W sferach między światami, takimi jak Hub? - spytała Danielle z lekka niedowierzającym tonem i pokręciła głową. Również wyciągnęła co miała w kieszeniach spodni i kurtki - ołówek, temperówkę, mały plik zmiętolonych kartek, dyktafon i laminowaną przepustkę prasową - oraz przeszła przez bramkę, gdy nadeszła jej kolej. Była zupełnie niemagiczną osobą, więc nie groziło jej żadne pikanie ze strony ustrojstwa. Poprawiła czapeczkę na głowie i odezwała się do 'swojej' nowej grupy.
-Jakieś plany? Jak rozumiem, wszyscy będziemy w tym świecie po raz pierwszy.
_________________


>Karta postaci.
 
 
Rybka


Wiek: 33
Dołączyła: 25 Kwi 2013
Posty: 251
Wysłany: Pią Lip 10, 2020 8:30 pm   

- Mogą zdarzyć się przypadkowe osoby, które nie są jeszcze doświadczonymi podróżnikami i może to być ich pierwszy przystanek. W Hubie korzystanie z magii jest zabronione. Stare Miasto mieści się na latającej w przestworzach wyspie. - Odpowiedziała Petra. Wydawało się, że chciała powiedzieć więcej i zatrzymać Danielle dłużej przy sobie i odwlec jak najdłużej obsłużenie Eina i Samary, niestety ku jej zawiedzeniu, reporterka zdecydowała się dołączyć do grupy, przez którą została przygarnięta na wspólną wycieczkę. Została więc pozostawiona sama z parką.
- Dzień dobry. - Blondynka przywołała grzeczny uśmiech i wysłuchała co mężczyzna miał do powiedzenia. - Oczywiście. Już podaję. - Sięgnęła do pojemnika stojącego nieopodal i wyciągnęła z niego stosowne dokumenty. Jej uwadze nie umknęło nieodpowiednie chwycenie przez pióra przez białowłosą. Spowodowało to zauważalną, krótką pauzę w tym jak odkładała papiery na ladę przed dwójkę petentów. Słysząc o jeszcze jednym znajomym, skinęła głową, ale nie sięgała po kolejny dokument.
- Wszystko zależy od tego kim jest pana znajomy. - Położyła dłonie blisko siebie na blacie, spodem do dołu i wzięła głębszy wdech przygotowując się na powtórzenie dłuższej . - Formularz osobowy nadaje państwu status gościa na czas wycieczki. W celach bezpieczeństwa gości oraz mieszkańców Nefer’Huah, dodatkowe oświadczenia do podpisania wydawane są istotom identyfikowanym jako nienaturalne, to jest nieumarli, czarty, duchy, ożywione konstrukty, wszelkie wynaturzenia oraz istoty im podobne. Oświadczenie mówi o tym, iż w przypadku popełnieniu zbrodni przeciwko życiu rozumnemu oraz istotom nadnaturalnym podlegającym ochronie, następuje utrata statusu gościa oraz podmiotu prawnego. Służby porządkowe są w takiej sytuacji upoważnione do wymierzenia stosownej kary na miejscu, bez procesu sądowego.

Szarowłosa nieumarła podeszła bliżej biurka dopiero, gdy Samara w końcu przestała na nią patrzeć. Pragnęła mieć ją na oku, ale jednocześnie nie chciała odwracać jej uwagi od spraw urzędowych załatwianych z Petrą.

- Poza przedmiotami wykonanymi w większości z metalu, bardzo proszę również o wyciągnięcie urządzeń elektronicznych takich jak telefon, czy tablet. Między innymi ich baterie zawierają w sobie wiele różnych rodzajów metali. - Poinformowała Bonnie zaraz po stwierdzeniu ze strony harpii, wskazując przy tym gestem dłoni stół. Zaczekała na wyciągnięcie przez elektroniki, bądź zaprzeczenie o jej posiadaniu. - Czy wyraża pani zgodę na skanowanie na obecność metalu przy pomocy magii?
Po otrzymaniu zgody, czarodziejka ponownie wyciągnęła swój magiczny przyrząd skanujący i wykorzystała go do sprawdzenia Melby. Opiłki ledwie co zawirowały i nawet nie uniosły się, jeśli pierzasta faktycznie nie miała przy sobie kompletnie nic metalowego. Została przepuszczona przez bramki, które tak samo jak wcześniej zabipały i wywołały niewielki rozbłysk. Cały proces powtórzył się w przypadku Kajki oraz Delli, przy czym ta pierwsza została poproszona o opróżnienie plecaka. Gdy kolejka dotarła do Denzaren, starsza kobieta uniosła wyżej brwi widząc ilość metalowych elementów w odzieniu nastolatki.
- Nie będzie możliwe wykonanie magicznego skanu. Bardzo proszę o opróżnienie kieszeni.
Belba miała jedynie metalowy termos. Denzaren odczekała i tak chwilę aż Della skończy pakować ponownie swoje szpargały, takie jak palmtop, ubrania na zmianę, flet poprzeczny w dwóch częściach, przyrządy do szycia, butelka napoju oraz duży zapas czapek identycznych do tej, którą podarowała reporterce. Z Kajką poszło bardzo szybko, bo okazało się, że wielki królik zawierał w środku jedynie drewniane skrzypce ze złotymi lub pozłacanymi zdobieniami oraz smyczek do nich. Gdy wypakowała się Denzaren, no, tu było dużo "ciężej". W futerale gitary była oczywiście całą gitara elektryczna, ale i kilka zapasowych strun, kostki do gry (na gitarze, nie do turlania), coś, co wyglądało na miniaturowy wzmacniacz wraz z okablowaniem do niego, a do tego jeszcze... kastet? Potem, zaczęła jeszcze opróżniać kieszenie. Zapalniczka, wspomniana wcześniej, nożyczki, pęk kluczy, jakiś pierścionek, gwizdek, scyzoryk, słuchawki, odtwarzacz i mała puszka gazu pieprzowego. Wszystko, oczywiście, przynajmniej w części metalowe.
Bonnie westchnęła ciężej widząc przedmioty wyciągane przez farbowaną różowowłosą. Podeszła do stołu i odsunęła na bok kastet oraz scyzoryk. Skrzyżowała ręce pod biustem i obdarzyła dziewczynę oceniającym spojrzeniem, które mogło kojarzyć się jej ze wzrokiem nauczycielki, bądź matki, która przyłapała dziecko na rozrabianiu.
- Kastet i scyzoryk. - Pokręciła głową z dezaprobatą. - Vera, zdecyduj proszę.
Wampirzyca stanęła tuż obok Denzaren i spojrzała na przedmioty rozłożone na stole.
- Niezbędnik w podróży w nieznane. - Przesunęła scyzoryk do “bezpiecznych” przedmiotów, a następnie podniosła kastet. Przyjrzała się mu przez chwilę i również odłożyła do reszty. - Dopiero co przepuściliśmy smoka oraz nieumarłego we wspomaganym pancerzu. - Zwróciła się do samej Leviatanki. - Pozbieraj swoje rzeczy i przeskakuj.

Po Denzaren, nadeszła pora na Danielle. Z nią nie było najmniejszych problemów. Wbrew jej oczekiwaniom, bramka zabipała również i na nią i wypuściła w jej stronę rozpraszający błysk. Najwyraźniej nie obchodziło jej czy ktoś jest “magiczny” czy nie, wszystkich traktowała jednakowo.

* * * * *

Największą ilość czekolady okazała się mieć bułeczka w kształcie mordki misia i to właśnie ona stała się ofiarą Niyappi. Było to połączenie miękkiego, słodkawego, świeżego pieczywa oraz aromatycznej gorzkiej czekolady. Vico również wyciągnął sobie jeden smakołyk ruszając dziarskim krokiem za podskakującą koleżanką. Oboje przeszli obok pani obsługującej zza biurka szatnie, która nie unosiła nawet na nich wzroku znad gazety i dotarli do głównej sali. Dwie z trzech kanap były już okupowane przez trójkę pozostałych oczekujących gości. W oddali Yuto zdążył już podejść do stojącej przy schodach pokojówki.
- Gdzie jest druga Bella?
- Poszła na górę przygotować kanapki. Dla gości. - Oznajmiła dziewczyna i zaraz jeszcze dodała coś szeptem. Yuto kiwnął głową i zwrócił się do gości.
- Gdy tylko Mira przyjdzie z kanapkami dla pana, będziemy mogli zjechać na peron.
_________________
> Karta postaci.
 
 
Tidus
Jebany farciarz


Wiek: 31
Dołączył: 25 Paź 2010
Posty: 693
Wysłany: Nie Lip 12, 2020 2:42 pm   

Gdy bramka błysnęłą w stronę Danielle, ta zamrugała i pokręciła głową, by pozbyć się plamek światła z oczu. Westchnęła ciężko, stawiając parę kroków dalej.
-Wciąż lepsze niż lotniska. - przetarła oczy, zastanawiając się. Miasto na latającej wyspie. Ciekawe, jak wygląda. I dużo ciekawsze, czy są jakieś godne publikacji historie na temat statystyk ludzi którzy spadli z tej wyspy i rządu, który próbuje te śmierci zatuszować albo wyjaśnić. W myślach przypięła sobie ten pomysł na artykuł do wyimaginowanej tablicy korkowej. Zabrała swoje rzeczy z powrotem od kontroli i dołączyła do Lewiatanów.

=========

-...Teraz czuję się źle, że ludzie przeze mnie czekają. Może-
-Jeśli odwołasz teraz zamówienie, to pokojówki biegały na darmo. Zostaw.
-Eeeeeeech. - syntezator głosu zaskrzeczał z przeciągniętą głoską.
-Peron oznacza, że jedziemy koleją? Jednoszynówką? Czy czymś bardziej nietypowym? - Apae spojrzała na Yuto z wyraźnym zainteresowaniem.
_________________


>Karta postaci.
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1392
Wysłany: Pon Lip 13, 2020 1:26 am   

- ...rekwizyt. - Denzaren wzruszyła ramionami z miną całkiem jak ktoś, kto w ogóle nie spodziewał się tego, że kastet może sprawić jakiekolwiek problemy. Gdy została jednak przepuszczona, oczywiście kiwnęła głową i zrobiła jak kazano, byle szybko, bo w sumie nie chciała ani pozostawać dłużej przy problematycznej sytuacji która bądź co bądź była dla niej nie miła, ani nie chciała być odłączona od reszty zespołu. Popakowała rzeczy po kieszeniach płaszcza i z zabezpieczonym futerałem czmychnęła przez bramki, do reszty czekającej po drugiej stronie, nawet nie zwracając uwagi na błysk. Uarien będący w kolejce za Danielle pokręcił na to wszystkim głową.
- Szczerze mówiąc, obawiałem się gorszego popisu z jej strony. W każdym razie, dziękuję. - zwrócił się do Vereny, wyciągając własne przedmioty z kieszeni. - Pomijając może Vico, jest najmłodsza w zespole, a na pewno najmłodsza w tej ścieżce kariery. Każda z dziewuch posiada już jakiś swój wyrobiony, unikalny... "styl". Denzaren próbuje znaleźć własny, by też mogła czuć się unikalna. To jest długi proces, który wymaga ode mnie sporo cierpliwości. Choć od Kresty pewnie więcej. - kończąc mówić, wyciągnął materiał z kieszeni marynarki pokazując, że jest już pusta. Na tacy na przedmioty znalazły się trzy pióra wieczne, telefon który mógł być tu znany z marki Celom, mogący wykonywać "połączenia" między światami, sakiewka, którą rozsznurował ukazując w środku oszlifowane szafiry oraz inne, bardziej lśniące własnym światłem błękitne kamienie, niewielki plik papierów wyglądających trochę jak bilety oraz coś, co niewątpliwie było jakąś legitymacją z jego zdjęciem. Mężczyzna rozłożył ręce szykując się do skanu. Po nim, o ile nikt go nie zatrzymywał, oczywiście udał się za resztą swojej grupy do sąsiedniego pomieszczenia przez bramki, najpierw uprzejmie żegnając się z każdym, z kim wcześniej rozmawiał.


- Noo... zwiedzić jak najwięcej, nie? - Melba odwróciła się do Danielle, gdy ta zadała pytanie. - Ma być jakiś przewodnik podobno... Myślicie, że ten pociąg będzie jak ten, jak shinkansen?
- Prędzej ciuchcia na parę, zobaczysz.
- odpowiedziała Kajka, wkładając ręce w kieszenie. - Słyszałam, że to takie staromodne klimaty od miedzi i kółek zębatych.
- Stimpank! - odpowiedziała harpia. - Pamiętacie tą piosenkę? Seconds march into the past, the moments pass... - złożyła skrzydłodłonie i łagodnym, przyjemnym głosem zaczęła śpiewać, ale ubrana na biało imitacja królika zaraz jej przerwała.
- Nieee! To był sajberpank, a nie stimpank! Nie kojarzysz różnicy?
- Z żadnymi "pankami" to tez nie ma nic wspólnego.
- dołączyła się spóźniona Denzaren, wtrącając swój komentarz.
Della w tym czasie zdjęła puchatą czapkę z głowy i podskoczyła bliżej Vico unosząc palec do góry, będąc tym samym pierwszą osobą po Niyappi w kolejce po słodycze. Kotka ani chwili nie czekała z brutalnym rozerwaniem misiowej mordki zębiszczami, a potem nawet zaczęła podskakiwać w miejscu przeżuwając zadowolona.

* * * * *      * * *

- ...wynaturzenia. - Ein powtórzył bardzo powoli, podnosząc w trakcie mowy wzrok z dokumentów na recepcjonistkę. - W takim razie wydaje mi się, iż takie oświadczenie nie będzie potrzebne. Wszak ma pani przed sobą jedynie dwójkę ludzi o bardzo zbliżonych do siebie umiejętnościach. Traktowanie drogiej Samary jako jednego z tych potworów jest bardzo niewłaściwie, a powiedziałbym nawet, że obraźliwe. - oznajmił, z ostatnimi słowami brzmiącymi bardzo sucho. Wzrok Sam-chan od początku jego wypowiedzi całkiem skupił się na Petrze. Ghoulka wyglądała, jakby nie przespała kilku albo kilkunastu ostatnich nocy, ale mimo to oczy pozostawały szeroko otwarte, spoglądając wprost na kobietę jakby z niedowierzaniem, a może nawet początkiem wrogości. Jej dłonie jednak pozostawały całkiem pasywne, spoczywając na blacie z długopisem w ręku tak, jak zostały przez blondyna odłożone.
_________________
. . .
 
 
Rybka


Wiek: 33
Dołączyła: 25 Kwi 2013
Posty: 251
Wysłany: Czw Lip 16, 2020 5:30 pm   

- Nie ma problemu. - Odpowiedziała wampirzyca odwracając spojrzenie w stronę recepcji. Początkowo zdawała się nawet nie zorientować, że śliczny mężczyzna wciąż mówił również do niej, a może i nawet tylko do niej. Nie musiał przecież ciągnąć dalej rozmowy z nią, z nieumarłą, a mimo to opowiadał. Poczuła, iż powinna coś na to odpowiedzieć, choć nie do końca wiedziała co. - Nie mogę odnieść się z własnych doświadczeń do jej sytuacji.
- Jest młodziutka. Ma jeszcze czas na znalezienie swojej wyjątkowości.
- Tak. Ma jeszcze sporo czasu i przede wszystkim znajduje się w odpowiednim towarzystwie.
- Teraz mówisz z własnego doświadczenia? - Dopytała starsza kobieta, która tak naprawdę wcale nie była tu najstarszą, nawet jeśli na taką wyglądała.
- Powiedzmy.
Nie pojawiły się żadne uwagi dotyczące przedmiotów wyciągniętych przez Uariena, ani też faktu, iż magiczny wykrywacz reagował na niego bardziej, niż na wcześniej skanowane osoby. Po wymianie uprzejmych pożegnań mógł bez przeszkód, nie będąc przez nikogo zatrzymywanym, dołączyć do swojej grupy.

Podnosząc wzrok znad dokumentów, Ein napotkał spojrzenie recepcjonistki. Wyglądało na, że kobieta z trudem powstrzymała się by nie odezwać się w czasie, gdy ten jeszcze mówił. Gdy skończył, Petra nabrała powietrza ustami i powoli wypuściła je nosem. Nie spodziewała, że tak szybko spłyną na nią pretensje kolejnych osób niezadowolonych z nowo wprowadzonej procedury. Przecież dopiero co rozmawiali z Hohenburgową. Czyżby kazała tej… dziewczynie podpisać oświadczenie bez wcześniejszych wyjaśnień? Będzie musiała jej “podziękować” później.
- Uważam, że słowo potwór jest tutaj bardzo nieodpowiednie i obraźliwe dla wielu istot, które nigdy nie uczyniły krzywdy żywej istocie, a zobowiązane są do podpisania oświadczenia przez to czym stały się, bądź od zawsze były. Rozumiem dlaczego treść tej procedury bezpieczeństwa może wywoływać bardzo negatywne emocje, a także nie być sprawiedliwą w przypadku wielu osób. Żywię nadzieję, że w niedalekiej przyszłości zostanie ona zmieniona, o ile nie dojdzie do żadnych incydentów. - Recepcjonistka powolnym ruchem uniosła prawą dłoń i przyłożyła jej do piersi, starając się zachować spokój, gdy jej wzrok spoczął na twarzy Gungnir. - Bardzo mi przykro jeśli poczuła się pani urażona. Niestety nie posiadam informacji o tym kim dokładnie pani jest, ani też jakiej natury są pani umiejętności. - Zrobiła krótka pauzę, by ponownie spojrzeć po dwójce petentów i opuścić dłoń.
- Widziałam, iż rozmawiali państwo z Vereną. Prosze poprawić mnie jeśli się mylę, ale to właśnie ona poleciła państwu by odebrać oświadczenie dla pani Samary? Bardzo mi przykro, ale nie jestem w pozycji by podważać jej decyzję. Nie jestem ekspertem w dziedzinie istot nadnaturalnych, ani też umiejętności nadnaturalnych.

* * * * *


Łuskoskóry lekko rozchylił pysk zaskoczony pytaniem. Spojrzał na pokojówkę, pod swoje nogi, a potem z powrotem na panią ryś.
- Tak. Pod nami znajduje się stacja kolejowa. Pociąg zabierze państwa bezpośrednio do Starego Miasta. Nie wydaje mi się… nie przypominam sobie by ten pojazd poruszał się po tradycyjnych szynach. Z całą pewnością porusza się dzięki elektryczności.

Niebawem względny spokój został przerwany, gdy do głównej sali zaczęły docierać kolejne osoby z Laevateinn, a także osoby im towarzyszące. Pokojówka stojąca przy schodach weszła parę stopni do góry, gdy po piętrze rozniósł się również dźwięk uderzających o posadzkę nie jednej, a dwóch par obcasów.

Della upomniała się o słodycze, które przeznaczone były dla całej grupy. Stosunkowo młody chaosotknięty zatrzymał się zauważając uniesiony palec znacznie niższej niebiańskotknięte.
- Póki co tylko bułeczki. Resztę wyciągnę później z plecaka. - Podstawił różowowłosej pod nos torbę bułeczek, aby mogła sobie w spokoju wybrać jaką tylko chce i właściwie ile tylko chce. - Wszystkich już przepuścili?
_________________
> Karta postaci.
 
 
Tidus
Jebany farciarz


Wiek: 31
Dołączył: 25 Paź 2010
Posty: 693
Wysłany: Pią Lip 17, 2020 6:00 pm   

-Jeśli ten świat ma jedną wspólną stylistykę to szczerze, latające wyspy nie kojarzą mi się z żadnym punkim. Chyba, że naprawdę naćpanym. - Danielle przyjrzała się łakociom, bardziej jednak pod kątem estetyki i potencjalnie unikatowych wyrobów, niż szukając faktycznie czegokolwiek na mały głód. -Pewnie to magiczny pociąg. Ciekawe, czy jeździ też w górę i w dół po tych szynach. To by było ciekawe.

=======
Joshua bez słowa obrócił kamery ku przychodzącym, jeden obiektyw pozostawiając obrócony ku Yuto. Apae zaś wydawała się zaintrygowana tematem.
-Elektryczny bez szyn? Może poduszkowy! Widziałam taki w Seattle, czy raczej wewnątrz Arkologii. Ale przemierzał raczej krótkie dystanse, wewnątrz budowli. A inna strefa to...no, duży dystans, nie? Pewnie będziemy przejeżdżać przez portal.
-Wypływając z Qual'Doman nie było portalu. - stwierdził cicho olbrzym.
-Pitolenie, po prostu ukryli go za tą fasadą płynięcia łódką. Czułam przemieszczenie sferyczne. Jest tam jakaś granica, mniej więcej w połowie drogi. Tutaj na bank będzie to samo.
_________________


>Karta postaci.
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1392
Wysłany: Nie Lip 19, 2020 10:20 pm   

- Magiczny? - Melba powtórzyła po Danielle, zaraz po tym przyssawszy się do swojego termosu by wziąć dwa łyki, momentalnie zamyślona. Zaraz uniosła się nieco na szponiastych palcach, a pióra jej się lekko nastroszyły gdy rozpromieniła się na twarzy. - No tak! Jeśli na latających wyspach, to przecież trzeba polecieć. Latający pociąg! Latający magiczny pociąg!
- Mam nadzieję, że ma klimę.
- skomentowała Kajka, przeciągając się. Denzaren nachyliła się do niej, szepcząc krótko, choć wcale nie bardzo cicho "udało się", na co ta uniosła kciuk.
- To pewnie teraz będzie trzeba poczekać na wszystkich?
- Wszyscy obecni?
- Uarien wciął się Belbie w wypowiedź, rozglądając się krótko wokół, a potem odpowiedział sam sobie - Obecni. Siadajcie gdzie wolne, jeszcze pewnie chwilę poczekamy.

Della wybrała sobie ciastko-pieska i zakręciła się trzymając go w palcach obu rąk zanim jeszcze go choćby powąchała. W odpowiedzi na pytanie spojrzała tylko za siebie, dojrzała Uariena, a potem uniosła do Vico kciuk.
Niyappi z paszczą wypchaną wciśniętą na siłę bułką nachyliła się bardziej ku zagrażającej słodyczom Danielle, przyglądając się jej podczas przeżuwania z bardzo bliska, a potem odwróciła się do Vico, wskazując ją palcem, z miną jakby chciała zapytać czy on może wie kto to jest.

* * * * *      * * *

- To bardzo ładnie brzmi w teorii, owszem, ale przecież dobrze wiemy, że nie nazywamy nikogo potworem za czyny a bardziej za to, do której grupy przynależy. - Stwierdził Ein, prostując się. po uniesieniu nieco brody spojrzał z ukosa na swoja podopieczną, wokół której toczyła się ta dyskusja. - No, to jest twój wybór, moja droga. Na pewno nie ostatnia kłoda pod twoimi nogami. Zgódź się, odrzuć, albo próbuj walczyć o swoje prawa.
Sam-chan nawet się na niego nie obejrzała. Powoli opuściła znów wzrok na kartkę, zapoznając się bardzo dokładnie z całą treścią oświadczenia, słowo w słowo. Blondyn cierpliwie czekał, póki co nawet nie próbując wypełniać dokumentu dla siebie.
_________________
. . .
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  



smartDark Style by urafaget
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 8