Wiele sfer Strona Główna Wiele sfer
Mało gier
 
FAQ :: Szukaj :: Użytkownicy :: Grupy
Rejestracja :: Zaloguj


Poprzedni temat «» Następny temat
Zamknięty przez: Jedius 9 Baka
Czw Lip 30, 2020 7:21 am
[MESSY HOLE #1] Winter Time!
Autor Wiadomość
Rybka


Wiek: 33
Dołączyła: 25 Kwi 2013
Posty: 251
Wysłany: Nie Paź 13, 2019 2:19 pm   

- Przypominasz sobie coś, Essi? - Lilien zwróciła się do swej podopiecznej, która wciąż siedziała z opuszczona głową. Essembra zamyśliła się próbując zasięgnąć do swej pamięci, jednak nie znalazła w niej niczego co mogłoby być przydatne. Pokręciła głową unosząc odrobinkę spojrzenie na Pero. Kapłanka zwróciła się ponownie do pozostałych smoczych dziewczynek. - Przykro mi, ale nie widziałyśmy jej nigdzie po drodze tutaj.

Lanararis poczuła satysfakcję, rozbawienie i ekscytację, wszystko jednocześnie. Podobało jej się to, co zobaczyła w oczach tego człowieka. Z drugiej strony mogłaby zaskarbić sobie odrobinę wdzięczności ze strony reprezentantki Lontevy, gdyby tylko Wdowa zdołała znaleźć walizkę. Briah i Perkoz ruszyli z dala od Dziury dawno temu i nie było sensu wysyłać jej dalej za nimi. Teraz jednak mogła zlecić jej zajęcie się czymś pożytecznym, a sama w tym czasie mogła dalej siedzieć wygodnie w Dziurze.
- Mój drogi Włócznio, bardzo nie lubię, gdy nakazuje mi się co mam robić. Przekonaj mnie ładną prośbą, a przymknę na to oko i zdradzę ci parę sekretów. Zastanów się spokojnie, mamy czas. Ja w międzyczasie szybciutko coś załatwię. - stwierdziła z jeszcze bardziej ujmującym uśmiechem i odwróciła odeń spojrzenie.
- Hassi Gisvabilatarya. - zwróciła się do niej nader uprzejmym tonem, znów przechodząc na smoczy. - Za twym pozwoleniem, mogę zlecić memu podwykonawcy, aby rozejrzała się za zgubą drogiej Peroigrirrysaklasnihir. Zechciałybyście podać więcej szczegółów? Dla przykładu, gdzie przebywałyście przed zauważeniem zagubienia. Nie zaszkodzi by raz jeszcze rozejrzała się w tamtych punktach i od nich właśnie rozpoczęła poszukiwania.

Rith zmarszczyła brwi przysłuchując się słowom kociookiego demona. Czuła do niego najszczerszą niechęć od chwili pierwszego spotkania. Wystarczyło, że pojawił się i od razu musiał narobić fermentu. Cokolwiek tym razem planował, zamierzała dowiedzieć się przynajmniej o co chodzi, wszakże nic nie rozumiała ze słów Gisvy i Pero.
- Ejj, słuchaj. Jak ci tam było, kapłanko... - wykonała okrężny ruch dłonią próbując sobie przypomnieć, na próżno. Zerknęła na towarzyszkę szukając u niej pomocy.
- Lilien. - Atia przypomniała jej ciut karcącym tonem i odłożyła posegregowane w międzyczasie dokumenty bliżej środka stołu.
- Lilien, o czym rozmawiacie? Co się zgubiło? - dopytała elfka.
- Niestety Peroigrirrysaklasnihir zgubiła gdzieś w Hubie swoją białą walizkę z serduszkiem. Może wy coś zauważyłyście? - blondynka odpowiedziała z powagą i spokojem.
Obie kobiety spojrzały po sobie, meduza wzruszyła w końcu ramionami. Rith zwróciła się do Gisvy po angielsku bez względu na to, czy zaczęła odpowiadać Lanararisowi, czy też jeszcze nie.
- Nie widziałyśmy żadnego porzuconego bagażu, ani w ogóle podróżnych z jakimś. Reszta naszych wciąż przechadza się teraz po Centrum i okolicach. Mannik może im przekazać przez radio. - kiwnęła głową w stronę sceny.

*****

Pod sceną, Maureen wciąż tkwiła w tym samym miejsce, nawet gdy Limira popędziła po zamówienie dla Rodiona, a on sam nawet nie zawiesił na niej spojrzenia. Przysłuchiwała się wymianie zdań pomiędzy nim, smoczycą, a kobietą, szybko uznając tą ostatnią za wulgarną.

- Nie, nie teraz. Ssprawdzam-- - Arva zaczęła i szybko urwała, gdy korsjanka zwróciła się bezpośrednio do niej. Zwężone źrenice, szeroko otwarte powieki i naprężony nieruchomy ogon szybko mogły zdradzić, że nie podobało jej się to, co usłyszała. To druga już osoba tutaj, która oskarża rudzielca o nieszczerość. Byli co prawda w przeciwnej drużynie, jednak mogło być w tym ziarnko prawdy. Jeśli jednak wycofa się teraz, wróci do punktu wyjścia, zostanie z niczym. Jeśli zostanie… była przynajmniej szansa. - Nie obchodzi mnie natura waszego konfliktu. Interessuje mnie tylko to, co mogę zyskać. Ty nie maszz niczego użytecznego do zaoferowania. Nie ssłyszałam nigdy o tobie, ani tym bardziej byś handlowała informacjami. W jego przypadku… przynajmniej isstnieje szanssa. - Pod koniec w jej głosie łatwo było wyczuć wahanie się. Wróciła spojrzeniem do naturalnego rudzielca. - Opisz miejsce, o którym pomyślałam.

- Pewnie, że wchodzę. - odpowiedział asura bez chwili wahania, może nawet trochę za głośniej niż powinien, ale było to wynikiem jego rozbudzonego entuzjazmu. Szybko jednak zreflektował się i przynajmniej próbował mówić ciszej. - Wymyślenie zostawię na twojej głowie. Zaraz wszystko tu rozstawię. - wyprostował się i odczekał jeszcze moment, aby dać Hildzie czas na ewentualną odpowiedź, bądź dodanie czegoś. Następnie ruszył przyspieszonym krokiem przebierając krótkimi nogami na zaplecze, by rozejrzeć się za zestawem perkusyjnym na zapleczu.

*****

Nina uśmiechnęła się nieznacznie widząc entuzjazm na twarzach dwójki. Nie była co prawda fanką mordowania, ale to w końcu były Bowle. Wszyscy doskonale wiedzieli do czego zostały stworzone. Miała szczerą nadzieję, że z ich pomocą utrą porządnie nosa tej krzykaczce.
- Organizatorzy wprowadzają aktualizacje w całym sprzęcie, który będzie do kupienia na start. Już teraz prowadzą testy z nim, więc spodziewam się, że będziemy mieli do dyspozycji całą nową paletę. W czasie samej gry można, w cudzysłowiu, obrabować kasy i otrzymać z nich fundusze na dodatkowy sprzęt. Na bank będą próbowali nam ograniczyć dostęp do tego miejsca.

*****

Dotarłszy w pobliże stolika, który zajęli nowi goście Dziury, metaczłowiek przysłuchał się urywkowi rozmowy, która została prowadzona przez osiłka i pokojówkę. Nic mu jednak jeszcze nie mówiło imię Terren, toteż ostatecznie nie zainteresował się szczególnie o jakiejż to tajemnicy musiała usłyszeć. Załapał jednak o co mogło chodzić temu gościowi, gdy dostrzegł Krestę, a następnie zwrócił się do młodej dziewczyny siedzącej cały czas przy stoliku. Tym razem to perkusistka mogła zobaczyć uśmiech na obliczu trolla, gdy spojrzała na niego. Skinął szybko głową i wykonał dyskretny zapraszający gest. Czekał w ciszy na dalszy rozwój wydarzeń.
_________________
> Karta postaci.
 
 
Tidus
Jebany farciarz


Wiek: 31
Dołączył: 25 Paź 2010
Posty: 693
Wysłany: Czw Paź 24, 2019 2:06 pm   

Jaszczur oparł szczękę o pazurzastą dłoń, i zastanowił się. Zapewne chodziło o przedstawienie ludzkiego serca, musiał jednak przyznać, że dni bycia wojownikiem miał dawno za sobą i zupełnie zapomniał, jak wygląda ten organ u ludzi. Pokręcił jedynie głową w odpowiedzi. Nie widział żadnych pojemników tych rozmiarów w jego drodze tutaj, nieważne, co by przedstawiały.
- Czy Peroigrirrysaklasnihir ma podejrzenia, gdzie ostatnio walizka była widziana? – spytał po tym, gdy demon zaproponował dziewczynce pomoc poprzez ‘podwykonawców’. Zaciąganie długu nigdy nie było dla smoka mądre, a ta mogła być za mała, by to wiedzieć. Poza tym, ta rzecz wydawała się ważna. Dobrze byłoby na nią rzucić okiem.
-E…Pytanie, pytanie… – mimo, że Eudaimonia nie była z początku zainteresowana rozmową, dała się wciągnąć w ciąg wymiany pytania-za-pytanie. Dni rozmów w poszukiwaniu wiedzy na targach Nochet wciąż były świeże w jej pamięci. - Powiadasz, że ‘wszystko szlag trafił’. Czy chodziło jedynie o sytuację polityczną, czy…no, te miejsce już nie istnieje?
Opancerzony mężczyzna prychnął na stwierdzenie o „ładną prośbę”. Nie cierpiał tego typu zagrywek. Ale nie odparł nic, wracając do wcześniejszej pozycji siedzącej.

====

Rodion puścił wszystkie słowa Aacvi mimo uszu. Splótł ręce za plecami i odpowiedział na prośbę Arvy.
-Zatoka otoczona stromymi górami. Plaża. W tej sferze, we względnie rozsądnej odległości z miejsca w którym się znajdujemy. Urocze miejsce, może kiedyś zabiorę tam rodzinę teraz, gdy już o nim wiem. Choć, oczywiście, przy innej okazji. – rudzielec spojrzał się ku wejściu. Oczywiście, nie spodziewał się, że jego instrument przybędzie tak szybko ale miał już za dużo pomysłów w głowie, by się nie niecierpliwić. Wrócił wzrokiem do smoczycy – Kiedy cię tam spotkać?

Jan, wypuszczony z tańców, podszedł do konspirujących w podszeptach Hildy i Mannik, również zniżając głos do szeptu. Zanim jednak przemówił, w geście przywitania uniósł kapelusz.
- Szanowne Panie potrzebują może niesamowitych efektów do przedstawienia? Bo jeśli zostanę pod sceną gdy zaczniecie grać, to zostanę obtańcowany na śmierć.

Claudette wyrwała się z posągowej pozy, w której obserwowała zdarzenia na scenie. Całość była ciekawa, choć zdecydowanie jej nie poruszyła. I tak jak myślała, do niczego nie doprowadzi bez eskalacji. Żeńska część duetu widać była już bardzo chętna przenieść konflikt na poziom konfrontacji fizycznej. Wampirzyca przeciągnęła wzrokiem ku stolikowi, przy którym technicznie rzecz biorąc siedziała ‘rosyjska’ część konfliktu. Zastanowiła się nad podejściem tam i udawaniem neutralnej strony konfliktu, by pozyskać informacje. W najgorszym wypadku ją wyrzucą. Przytaknęła sobie w myślach i udała się wolnym krokiem w ich stronę.

====

Nóż skrzywił się.
-Jak to, broń? To u was siły natury okiełznali i użyli do mordowania się nawzajem? Pojebało ich? – pociągnął ze szklanki i uniósł ją w stronę nowoprzybyłych – Bołle, owszem, także mówią! Piją państwo? Bo jak tylko ja i towarzysz tu się zapijemy, to zasmucimy was na śmierć, ostrzegam ci ja was!
_________________


>Karta postaci.
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1392
Wysłany: Nie Lis 17, 2019 7:18 pm   

Gisva spojrzała na koleżankę po wysłuchaniu odpowiedzi.
- Trzy... małam ją, kiedy byłyśmy przy straganie u Genkar. Ale tam jej nie ma. - Pero odpowiedziała po krótkiej chwili zastanowienia, wciąż próbując chować się za własnym skrzydłem.
- Mhm, mhm. Oczywiście, jeśli istnieje możliwość pomocy w znalezieniu walizki, jak najbardziej jesteśmy skore ją przyjąć. I... - przerwała na chwilę, wzięła głębszy oddech, widać również się nad czymś zastanawiając - po czym krótko pokręciła głową. - A, niech będzie. To przecież istotne. - Sięgnęła do kieszeni, po chwili wyciągając z niej nieduży kamień, jak bursztyn, który uniosła na wysokość własnej głowy.
- Jestem skłonna ofiarować ten kryształ ogniskujący temu, kto dostarczy nam zgubę. Nawet, jeśli ktoś nie jest zdolny skorzystać z jego magicznych właściwości, zapewniam, że jest wiele wart.
Kto był do tego zdolny, mógł wyczuć, że smoczyca nie kłamie - kamień w istocie nasycony był maną. Dużą jej ilością. Bez wątpienia można by rzucić z jego mocy wiele zaklęć nim by się wyczerpał.
Oczywiście, by pokazać klejnot, Gisva musiała puścić Pero, a ta natychmiast ewakuowała się krok w tył. Czerwona zdaje się dopiero wtedy zauważyła - bądź udawała, że dopiero wtedy - oczekującą z krzesłem pokojówkę. Skinęła jej głową, ustawiając się przed krzesłem, oczekując na podsunięcie by na nim usiąść. Grotrutzka z wyraźną ulga puściła w końcu oparcie, zaraz proponując podobny gest dla białej, tym razem z mniejszą ilością stresu. Ta przystała na to dopiero po chwili wahania.

Gritrutzka westchnęła, choć wcale nie brzmiało to na ciężkie westchnięcie. - Istnieje, istnieje. Ale zmieniło się zupełnie. Za króla, istniał porządek. Był potężny, potrafił podporządkować sobie każdego, a jednak zazwyczaj wolał używać słów niż siły. No i słuchali się go, wszyscy! Coś w nim takiego było. A jednak... znalazł się ktoś, kto zwrócił się przeciw niemu. I to z tej drugiej strony świata żywych, wśród skrzydlatych. Za samo bycie dajmonem, czaisz? No i im się udało. Przyszła anarchia. A z anarchią wiele figur, które prześcigały się w wyścigu o władzę. Oczywiście, mnie i siostrze jako jednym z pomniejszych najbardziej się dostało. Służba pod taką jedną pindą która własnoręcznie zabiła jedynego syna Krichevskoya. Twierdziła, że próbuje go obudzić ze snu. I tak zaczęło się blisko lat smutnego wyboru bicia albo bycia bitymi. A najczęściej obu na raz. I wcale nie mowa tu tylko o wojnie. - Rozłożyła ręce, wzruszając ramionami. - Przynajmniej nie zostałyśmy w końcu prinny. Te biedaki mają najgorzej, ale w końcu na tym chyba polega kara. No i nam w końcu udało się uciec. Ciastka? - nachyliła się nieco nad stołem, by przysunąć półmisek z wypiekami bliżej.
- A, no i moje pytanie. Hmm... - uniosła palec, zakręciła nim w powietrzu. - Pierwsze słyszę w ogóle, by dajmon wiązał się z człowiekiem na tak długi czas. To chyba faktycznie nie podstęp. Ale powiedz mi, wiesz chociaż jak wygląda?

* * * * *

- Ta, szansa. - Aacvi fuknęła, przewracając oczami. - W jego przypadku to masz szansę, że cię wyrucha tylko metaforycznie. - machnęła ręką. Nie chce słuchać rozsądku, to nie. Sama się nauczy, o. Zamiast zaprzątać sobie głowę jakimś jaszczurem, rozejrzała się za tym, co właściwie robi Mannik.

Uszaty wynalazca po wkroczeniu na zaplecze mógł zobaczyć... no, to samo co Rodion. Mnóstwo instrumentów. Kącik perkusyjny był w rogu i widać było, nawet jeśli nie znał się na instrumentach, że nie jest to ułożone tak jak być powinno - napisy w różną stronę, krzesło było pomiędzy bębnami w takim miejscu, że na pewno nie dałoby się na tym siedzieć i grać... no, ale Hilda powiedziała przecież, że wie, jak to ustawić. I hej, większość tego była na kółkach, a ten pstryczek wystający przy każdym kółku to bez wątpienia "hamulec". Razem chyba osiem części plus samo krzesło. I poza tym ostatnim, wyglądało na dość... ciężkie. Cóż, może na kółkach nie będzie tego aż tak bardzo czuć.
- Efektów? Hej, no pewka! Ale jakich? - Hilda, która próbowała przed chwilą wstać, zaniechała tego wyraźnie zainteresowana pomysłem. Złożyła obie dłonie na gitarze, spoglądając na Jana z ciekawością jedynym okiem.

Aquarina wciąż pojedynkowała się z Cullą na spojrzenia. Z tym, że ta druga chyba nie brała tego za żadne wyzwanie, po prostu ją obserwowała. I wszystko jej było jedno, czy okularnica się na nią gapi, czy nie.

* * * * *

- Czego to nie wymyślą. - odpowiedział "młody", szczerząc się. - To by był właściwie pierwszy raz, jak mnie to nie ominie.
- No, będziesz mógł pokazać wszystkim, jak jesteś beznadziejny. - Lidka zarechotała, znów klepnąwszy go po ramieniu, na co ten tylko prychnął. - Mamy wolne to pewnie wpadniemy, dobra? Ein zabiera siostrę na poprawiny więc będzie czym się zająć poza pierdzeniem w stołek. Powiedzcie tylko gdzie jest jakaś zbiórka czy coś. Może i Alexa się uda zgarnąć. - kobieta skinęła głową za siebie - skoro blondyn to "Ein", to jedyny pozostały tam facet to chyba ten zamaskowany, zachowujący się jak maszyna. - Kto dowodzi?

- "Okiełznali"? - Jurij prychnął z pogardą. - Gówno nie okiełznali. Może myśleli, że im się udało. Ale gdyby tak było, to nie jebnąłby w nas cały ten... pierdolnik. - znowu machnął ręką. Samo myślenie o tym zawsze go wkurwiało, a tym bardziej po pijaku. Obejrzał się na innych najemników, do których zagadał jego rozmówca. Podejrzane typy. Trochę zbyt cwaniaczą jak na kogoś, kto niby obeznany jest w sztuce wojny. Kto wie, może to tylko fasada. Miał jednego znajomego, który taki był - ale jego pewność siebie w końcu go zgubiła.

Ruda nina w końcu powróciła do stolika z więcej niż jednym zamówieniem - w jednej ręce niosła miskę która została ponownie napełniona gulaszem dla Saszy, a w drugiej donosiła kolejne dwie butelki trunku. Jedna z nich była identycznym rumem jak ten który otworzyli jako pierwszy, a druga zdaje się była piwem - choć wizerunek grubo ciosanego krasnoluda na etykiecie dawała znać, że to nie jest "normalne" piwo. Wszystkie trzy naczynia rozstawiła po kolei na stole, zaczynając oczywiście od tego dla dziewczyny, która wpatrywała się w falujący ogon jak zahipnotyzowana.

* * * * *

- ...no to patrz. - osiłek uniósł dłoń we włoskim geście, a następnie pstryknął palcami - i zrobił to na tyle głośno, że dało się go usłyszeć w całym Messy Hole. Mała, jak można było się spodziewać, wcale się nie poruszyła. To jest, nie drgnęła do momentu, w którym sama Kresta się nie odezwała, po tym jak wyszła zza jej krzesła by stanąć obok stołu ze skrzyżowanymi ramionami.
- To o tobie ten głąb cały czas gada? Julia, tak? - zapytała się młodej takim tonem jakby robiła Caltorowi wyrzuty - ten nawet rzucił krótkie "ejże!", choć bez przekonania. A Julia? Wpierw tylko podniosła nieco głowę by zobaczyć, kto to niby się odzywa. Parzyła się dłuższą chwilę. A po niej, jedynym gestem było w sumie mocniejsze otwarcie oczu w małym szoku. Wychodzi na to, że zobaczenie kogoś kogo zna się tylko z nagrań potrafi zrobić większe wrażenie niż ciągłe obserwowanie rogatych, skrzydlatych, ogoniastych lub całkiem bezkształtnych i nieludzkich.
- Co jest. - Dopytała zaraz perkusistka, nachylając się nieco nad stołem. Swoją droga, nawet teraz się nie uśmiechała. - Coś taka przybita, hm? Świat ci się wydaje ponury? - padły kolejne pytania, ale wciąż nie było żadnej odpowiedzi. Mała wpatrywała się tylko w granatową jak w obrazek, sama wyglądając jakby bała się, że powiedzenie słowa sprawi, że ta druga zniknie.
Caltor, za plecami Kresty (no, niezbyt się tam mieścił!) próbował skrycie gestykulować do Jackiego, by też się dosiał do stołu. Tak naprawdę wyglądało to trochę, jakby miał zawał.
_________________
. . .
 
 
Rybka


Wiek: 33
Dołączyła: 25 Kwi 2013
Posty: 251
Wysłany: Wto Sty 28, 2020 11:38 am   

Rith przyjrzała się kryształowi zaprezentowanemu przez Czerwoną. Faktycznie był wartościowy, ale dobrze wiedziała, że nie będzie w stanie z niego skorzystać. Tak po prawdzie nie zależało jej nawet szczególnie na nagrodzie. Sam fakt pomocy małej zmartwionej smoczycy, a także pokrzyżowaniu planów ojcu Vico było dla niej wystarczającą nagrodą. Teoretycznie Friedrich mógłby zrobić z niego dobry użytek, szczególnie po ostatniej “przeróbce” jaką dokonał w nim jego boski patron.
- Mogłabyś przetłumaczyć? - szamanka zwróciła się do kapłanki.
- Oczywiście. Peroigrirrysaklasnihir oznajmiła, iż ostatni raz trzymała walizkę, gdy były przy straganie Genkar. Niestety po powrocie już jej tam nie było.
- Czaje. - Elfka podniosła się i kucnęła obok czworonożnego feya. - Chcesz też pomóc w szukaniu zaginionej torby? - Wykonała lekkie kiwnięcie głową w stronę Pero. Zielony wilk nastawił uszy, a następnie wydał z siebie krótkie, ciche “wuff”. Rith uznała to najwyraźniej za potwierdzenie, bowiem zwróciła się do samej białej smoczycy. W języku angielskim, zdaje się nieświadoma tego, iż może jej nawet nie zrozumieć. - Pożyczyłabyś coś ze swoim zapachem? Chustka, wstążka, bądź coś podobnego. Istnieje większa szansa, że dzięki temu zdoła wytropić twoją torbę.

Lanararis obserwowała przez dobre parę chwil nasycony maną kryształ, a także wilczego przedstawiciela “ludu kopców” pochodzącego z jej rodzimej sfery. Gdyby poświęciła trochę czasu i zasobów, mogłaby stworzyć identyczny kamyczek. Lepszy nawet. Ten jednak był niemalże na wyciągnięcie ręki. Odbezpieczyła tablet i napisała wiadomość do Wdowy z poleceniem znalezienia walizki, a także informacje o wyglądzie przedmiotu, gdzie był widziany po raz ostatni oraz kim jest jego właścicielka. Po zakończeniu, przegarnęła włosy za ucho i zaczęła przypatrywać się człowiekowi w zbroi.
- Podjąłeś decyzję?

*****

Młoda czarna smoczyca skinęła głową powoli. Zdecydowanie nie była przekonana do zawarcia z nim umowy, ale ostateczna decyzja nie należała do niej.
- Po zmierzchu. Będziemy na ciebie czekać. - Po tych słowach Arva cofnęła się o krok patrząc wyczekująco na rudego, sprawdzając chyba czy ma coś jeszcze do powiedzenia.

Niewiele się zastanawiając, Mannik ruszył do kącika dostrzegłszy zestaw instrumentów perkusyjnych i obejrzał każdą jego część pokrótce. Nie przejmował się zbytnio faktem, iż wyglądały one na dość ciężkie. Przecież powinien poradzić sobie z tym bez większego problemu. Kucnął przy największym bębnie i sprawdził czy zabezpieczenia są odciągnięte z kółeczek. Następnie zaczął pchać pierwszą część, wpierw ostrożnie, nie chcąc przewrócić i uszkodzić z pewnością bardzo drogiego sprzętu. Po wyjechaniu z bębnem z zaplecza, zatrzymał się mniej więcej w połowie drogi pomiędzy drzwiami, a siedzącą na brzegu sceny Hildą.
- W tym miejscu będzie dobrze?

*****

- Rudzi dowodzą. Tatiana i Rodion Sakharowowie. - odparła Nina. - Ostateczna zbiórka ma nastąpić tuż przed meczem. Rudy jeszcze powie czy coś będzie pomiędzy jak tylko wróci ze sceny. Znając jego, pewnie zaprosi was na herbatę. - Kobieta sięgnęła po tygrysią babeczkę i ugryzła kawałek. W czasie przeżuwania przyglądała się człowiekowi-maszynie w oddali. Po połączeniu paru kropek naszła ją pewna myśl. - Ten tam to Alex? Czy to nie on uczestniczył w jednym z ostatnich meczów z trzema bazami i flagami w każdej z nich? Może będzie miał okazję odegrać się na Czarnym Kapturku.

*****

Jacky obserwował rozgrywającą się scenkę z szerokim uśmiechem. Mógł sobie wyobrazić jak wielkim przeżyciem dla dziewczyny musi być spotkanie na żywo międzysferycznego celebryty. Nie wspominając już nawet o fakcie, iż znalazł on chwilę by zatrzymać i porozmawiać ze swoim fanem. Małej z pewnością jeszcze chwilę zajmie nim znajdzie język w gębie. Wtem jednak jego uwagę przykuło dziwne zachowanie mięśniaka. Wyglądało to jakby… nie był pewien, ale chyba działo się z nim coś niedobrego.
- Źle się czujesz? - zapytał z zaniepokojeniem, podchodząc bliżej Caltora.
_________________
> Karta postaci.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  



smartDark Style by urafaget
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 10