Wiele sfer Strona Główna Wiele sfer
Mało gier
 
FAQ :: Szukaj :: Użytkownicy :: Grupy
Rejestracja :: Zaloguj


Poprzedni temat «» Następny temat
Prolog - Srebro Gwiazd
Autor Wiadomość
Tidus
Jebany farciarz


Wiek: 31
Dołączył: 25 Paź 2010
Posty: 693
Wysłany: Pon Cze 06, 2011 12:06 am   

Szlag, szlag, szlag, NIE ZBLIŻAJ SIĘ CHOLERA JASNA SZLAG. O ile zwyczajny człowiek na czworakach wyglądałby po prostu komicznie, ona była przerażająca. Na szczęście dystans między nami się nie zmieniał.
Nagle...Hiroshi wykorzystał swoją wrodzoną, odziedziczoną po matce erudycję i zwrócił na siebie uwagę podgniłej panny. I...Wstała? Czyli cały ten czas gdy ścigała nas mogła...BIEC!?
Dobra, Vaynard chyba już odzyskuje wzrok i siły, więc mogę już go puścić. Ponieważ jednak ładnie spytał mnie, co widzę, odpowiadam najspokojniej jak tylko potrafię, językiem dlań zrozumiałym:
-Rozpierdol, drogi kolego, absolutny rozpierdol.
Pochwyciwszy w końcu w lewicę pistolet marki nie wiem jakiej, ale zaczynającej się na 'Z', odwracam się ponownie w stronę Aacvi i Hiroshiego i...Obydwoje leżą na ziemi? A Aacvi coś sterczy z nogi...
Chciałem już dość szybkim krokiem podejść do nich celując w Aacvi, ale Desmond zaczął biec, strzelać i...Chaos, na bogów, chaos.
Dobra, nie będę mu się pchał pod lufę. Aczkolwiek podbiegam do 'centrum uwagi' łukiem i, widząc Aacvi ściskającą brata za nogę, próbuję jej ową rękę jak nie rozluźnić to ustrzelić. Czas na rozwiązania pokojowe się, cholera, skończył.
_________________


>Karta postaci.
 
 
Firanke
Tygrys


Wiek: 32
Dołączył: 07 Sty 2010
Posty: 643
Wysłany: Pon Cze 06, 2011 12:19 am   

Zanim zdążyłem coś zrobić posypały się salwy ze wszystkich stron. Widziałem, że strzykawka utknęła jej gdzieś przy udzie. Wykorzystując to, że taki ostrzał powinien nawet ją osłabić złapałem oburącz za strzelbę i na odlew strzeliłem jej kolbą w twarz, by wywrócić ją na plecy. Błyskawicznie puściłem broń i zrobiłem to, co zaczęła Hitomi - wstrzyknąłem resztę płynu, zaciskając przy tym szczęki. Jeżeli jej chwyt puści po tym, jakie obrażenia otrzymała, to staram się wyrwać nogę i jak najszybciej poczłapać jak najdalej od niej. Jeżeli nie - będę musiał znów podnieść strzelbę i tłuc jej rękę, aż puści. I wtedy wiać. Gdy Desmond podejdzie próbując dokończyć dzieła krzyczę do niego:
- Stój! Ją teraz trzeba tylko trzymać na leżąco za pomocą ołowiu, a nie zabijać! Już prawie skończyliśmy! Lepiej pomóż mi się ruszyć! - Jeżeli jednak dalej będzie na tyle uparty, by ją dobijać, pozostaje mi zrobić coś bardzo głupiego - końcem strzelby wybić mu pistolet z ręki i spróbować go złapać, gdy upadnie na ziemię.
_________________
Hiroshi Akaru
Arcana: ?

> Karta postaci.

"You look like you were born with a face meant to deceive cute little girls in order to molest them, mr Pervert Hiroshi! Even I am having a hard time resisting it!"
OH, HEY, IT'S KASSIN!
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1392
Wysłany: Wto Cze 07, 2011 11:34 am   

Sytuacja dużego zagrożenia i wszyscy ruszają do akcji. Jako pierwszy wyrwał do przodu Desmond, który wraz ze swymi słowami skierowanymi do Hiromi otworzył ogień w stronę półghoulki. Zdawał się nie przejmować faktem, że jego cel jest bardzo blisko Hiroshiego - Po prostu oddawał strzał za strzałem, biegnąc, aż zabrakło amunicji. Każdy spudłowany strzał, a było ich aż pięć na sześć oddanych, efektownie odbił się od podłoża wraz ze snopem iskier, raz za, raz przed leżącym na ziemi Hiroshim. Jedno trafienie przeszyło siwą pod jej lewym obojczykiem. Kolejnym trafieniem był cios kolbą Hiroshiego. Cofnął on jej głowę, ale... nie wywrócił jej wcale na plecy. Hiroshi próbował sięgnąć właśnie do strzykawki, kiedy ostrzał rozpoczął Vaynard, używając strzelby na gumowe pociski. Niestety, nawet po oddaniu wszystkich pięciu strzałów nie trafił celu ani razu, a co więcej - jednym z gumowych pocisków trafił Hiroshiego w podstawę szyi, co skutecznie uniemożliwiło mu jego akcję odbierając mu na moment oddech.
Desmond był już na miejscu, by rozpocząć ostrzał ze świeżo zdobytej broni. Zatrzymał się, przycelował i oddał dwa strzały, z których trafił tylko pierwszy - pocisk przez jej głowę na wylot, wleciawszy z jednego boku a wyleciawszy z drugiego. Drugi nie trafił, ponieważ...
W tym momencie, po zebraniu się z ziemi i zmuszeniu do biegu z całym impetem niespecjalnie dużego czy ciężkiego ciała Hitomi staranowała półghoulkę. Jej chwyt puścił w tym momencie, upadając wyrżnęła głową o metalowe podłoże. Hitomi znów mogła poczuć ten okropny mróz przy kontakcie który od jej prawego barku którym uderzyła sprawiał wrażenie wrzynania się w całą resztę ciała.
Florance nie miał już w tym momencie do czego strzelać - jego brat był "wolny". Nie był to jednak wcale sygnał dla Desmonda, który wcale nie zamierzał przestawać. Zbliżył się jeszcze bardziej, przymierzając pistoletem w oczodół Aacvi. Hiroshi chcąc temu zapobiec zamachnął się ledwo złapaną strzelbą i uderzył Desmonda w ramię - było to jednak zdecydowanie niewystarczające by wybić mu broń z ręki, a już tym bardziej, by spudłował z takiej odległości. Kolejny wystrzał nie tylko przeszył jej głowę, ale też trochę ją zniekształcił. Drizzle próbował jeszcze odciągnąć Hitomi od Aacvi, ale to chyba już nie było nawet potrzebne. Ta druga już od jakiegoś czasu nie wykonała żadnego ruchu. "Zgasła", a pod jej głową wyraźnie powiększała się ciemna plama. Jedyne oko spoglądało gdzieś w dal przed siebie, z jaskrawego błękitu powoli blaknąc, przybierając szary, nijaki odcień.

Kolejny wstrząs, tym razem z głuchym grzmotem, który sprawiał wrażenie już dość bliskiego. W pomieszczeniu została tylko wasza piątka, lodowy posążek, kilka przedmiotów które porzuciliście na ziemię... i zwłoki. Już nie chodzące.
 
 
Cinek
Najszybszy poster na dzikim zachodzie


Wiek: 35
Dołączył: 29 Kwi 2011
Posty: 376
Wysłany: Wto Cze 07, 2011 1:21 pm   

Potrzebowałem dłuższej chwili, aby dojść po tym wszystkim do siebie. Czułem, jak serce bije mi w klatce piersiowej niczym ogromny kafar. Cały drżałem z nadmiaru adrenaliny, która zadziałała na mój organizm jak wyjątkowo mocny narkotyk. Przełknąłem ślinę, patrząc na zwłoki dziewczyny. Tak, zabiłem człowieka. Co prawda nie sam, ale to ja zadałem ostateczny cios. A konkretniej strzał, który rozwalił jej kawał głowy. Oddychając szybko, spojrzałem nieprzytomnie na Hitomi, przy której stałem, po czym bez słowa odwróciłem się i ruszyłem ku torbie, po drodze podnosząc swojego Zeriala Z5. Co prawda nie miałem już do niego amunicji, ale szkoda go tak zostawiać. Kiedy dotarłem do torby, włożyłem do niej swoją broń, uprzednio ją zabezpieczając. Zarzuciłem pasek na plecy i zwróciłem się do reszty.
-Te eksplozje to pewnie gaz, o którym mówiliście - powiedziałem bez zbytniego przekonania, po czym ruszyłem ku wyjściu z Krypty. -Nie ma sensu tam wracać, wszystkie korytarze pewnie się już dawno zawaliły, to koniec...
Nie zwracałem zbytniej uwagi, czy ktoś mnie posłucha, czy nie. Najwyżej sam dołączę do tamtego gościa i jego młodszej siostry. Bądź co bądź wyglądał on na dosyć ogarniętego. Po tych wszystkich przeżyciach nie miałem zamiaru zostawać w tym miejscu ani chwili dłużej...
_________________
> Karta postaci.
 
 
Tidus
Jebany farciarz


Wiek: 31
Dołączył: 25 Paź 2010
Posty: 693
Wysłany: Wto Cze 07, 2011 3:39 pm   

Nagle, nie licząc jednego cichego łomotu, wszystko ucichło. Ten facet i Sza gdzieś zniknęli. Larl dekorował teraz bez jednej ręki salę. Aacvi nie miała połowy twarzy. Krypta dość akustycznie acz powoli się waliła.
-Banda idiotów!-wypaliłem w końcu, patrząc się na Desmonda i chowając pistolet do kabury, po uprzednim zabezpieczeniu. Właśnie zabiliśmy osobę, która uprzednio nam pomagała, a teraz widocznie coś poprzestawiało się w jej mózgu...Ale przecież ten lek mógł ją uspokoić. Cholera, chyba jeszcze paskudniej niż ja dzisiaj czuć się nie można.
-Może nie zauważyliście w czasie biegania i strzelania na oślep, ale jeśli Krypta faktycznie się wali, właśnie zostaliśmy na lodzie. Będziemy zmuszeni wyjść na dzikie, nieznane nam tereny bez asysty kogokolwiek posiadającego na ten temat wiedzę.-w czasie mojego monologu podchodzę do miejsca, w którym leży rewolwer i podnoszę go z ziemi. Co jak co, TEJ broni nie zostawię.
-Desmond czy jak ci tam, weź z Vaynardem lodową figurę Larla i zanieście ją na zewnątrz. Może to całe 'słońce' go roztopi jeśli jest tak ciepłe jak nas uczyli na fizyce. Tylko łapcie go za tułów a nie kończyny, bo jeszcze mu je urwiecie.-mówię oschle, odwracam się w kierunku wielkich, otwartych drzwi.
-Zakryjcie sobie oczy-Powiedziałem po czym samemu zrobiłem sobie 'daszek' z dłoni na czole.-Nie wiemy, kiedy kończy się sufit, a nasze oczy nie są przystosowane do mocnego światła. Chyba, że chcecie oślepnąć, wtedy droga wolna.
_________________


>Karta postaci.
 
 
Firanke
Tygrys


Wiek: 32
Dołączył: 07 Sty 2010
Posty: 643
Wysłany: Wto Cze 07, 2011 6:02 pm   

Przez dłuższą chwilę przyglądałem się zwłokom dziewczyny. Ona nie żyje. Umarli nie wracają do życia. Zimny dreszcz przeszedł mnie po plecach, gdy spojrzałem na jej głowę, a raczej to, co z niej zostało. Nie miałem wątpliwości, który pacan ją zabił. Adrenalina zaczęła się we mnie gotować. W moich oczach już stałem i biłem go po tym parszywym ryju mordercy.
- Ty IMBECYLU! Skończony kretynie,cofnięty w rozwoju baranie! Zabiłeś ją! Mogła żyć! Wystarczyło ją unieszkodliwić na czas zastrzyku, ale niiie! Musiałeś, bo przecież twoje wielkie ego by ucierpiało, co? I co, debilu? Jeżeli kiedykolwiek w świecie którego nie znamy coś takiego przytrafi się Hitomi - wskazałem na dziewczynę - Jej też pomożesz rozkwaszając jej głowę?! - zmierzyłem tego kretyna wzrokiem. Nie wypowiedziałem tego na głos, by nie zdradzać swoich intencji, ale w mojej głowie jedno stało się jasne. Jeżeli kiedykolwiek jeszcze coś takiego zrobi, to dla dobra wszystkich, na przekór wszystkim moim zasadom...
Zabiję go.

Florance wypowiedział to, co właściwie powinno być oczywiste. Ale przy takich imbecylach nawet oczywiste może stać się niespodzianką.
- Florance... pomóż mi zabrać jej ciało. - z wielkim trudem spróbowałem podnieść się na kolana, licząc na to, że paraliż w nodze przejdzie. Muszę podnieść jej ciało. Delikatnie. - Nie zasłużyła sobie niczym, by jej ciało zostało rozsadzone przez eksplozję w miejscu, które zdążyło jej przysporzyć tyle cierpienia. - jeżeli mi pomoże, dobrze. Jeżeli nie, usilnie będę próbował zrobić to sam. I skierować się w stronę wyjścia, patrząc pod nogi z przymrużonymi oczami - nie chcę, by światło trzasnęło mnie w oczy.
_________________
Hiroshi Akaru
Arcana: ?

> Karta postaci.

"You look like you were born with a face meant to deceive cute little girls in order to molest them, mr Pervert Hiroshi! Even I am having a hard time resisting it!"
OH, HEY, IT'S KASSIN!
 
 
Cinek
Najszybszy poster na dzikim zachodzie


Wiek: 35
Dołączył: 29 Kwi 2011
Posty: 376
Wysłany: Wto Cze 07, 2011 7:27 pm   

Zatrzymałem się. Stałem przez chwilę nieruchomo, nie mogąc za nic zrozumieć tego, co ta para ode mnie chciała. Czułem, jak wzbiera we mnie niesamowita złość. Dłużej nie umiałem się powstrzymywać.
-I kto tutaj jest imbecylem, śmieciu?! - krzyknąłem do Hiroshiego, energicznie obracając się w jego stronę. -Myślisz, że dalibyście sobie radę z takim wynaturzonym dziwakiem?! Powinniście mi dziękować, że was wyręczyłem i ją zabiłem, ponieważ nic dla mnie nie znaczyła! Wy musielibyście zrobić to w przyszłości prędzej czy później, taki pieprzony mutant może być nieobliczalny w wielu sytuacjach! Poza tym, jeśli ktoś kogoś atakuje, czy to świadomie czy nie, na końcu zabija lub zostaje zabity! Tak kurwa, dla mnie to takie proste, bo tak jest!
Prychnąłem z pogardą na chłopaka, po czym odwróciłem się i ruszyłem dalej. Zupełnie zignorowałem Florance'a i jego pomysł z wynoszeniem tej bryły lodu na zewnątrz. Jeśli ten gość został zamrożony na tyle, że jego ręka odkruszyła się z taką łatwością, to próba ratowania go ma równie duży sens co ględzenie tego gnojka Hiroshiego.
_________________
> Karta postaci.
 
 
Hitomi
Czarna Mamba


Wiek: 33
Dołączyła: 18 Mar 2010
Posty: 354
Wysłany: Wto Cze 07, 2011 9:13 pm   

Wciągnęłam głośno powietrze… To był całkowicie inny rodzaj bólu. To było zdecydowanie gorsze od wszystkiego z czym miałam w swoim krótkim życiu styczność. Chciałam krzyczeć, ale nie mogłam wydobyć z gardła głosu. Czułam jak po policzkach spływają mi łzy. Ktoś nade mną stał… Hiroshi ? wygląda na całego. Miałam wrażenie, że ktoś stoi nade mną i wbija we mnie ostrza… jedno za drugim. Czas jednak naglił. Wiedząc, że sprawię sobie jeszcze większy ból, przekręciłam się tak, by przy pomocy zdrowej ręki, podeprzeć się i spróbować usiąść. Wydałam z siebie głośny jęk. Zakręciło mi się w głowie i musiałam podeprzeć się ręką, bo inaczej wylądowałabym ponownie na ziemi. Ból przytępia zmysły… ale zdawało mi się, że ktoś wypowiedział moje imię.
-M-Musz-szę znaleźć M-Mayę… – wybąknęłam przez zaciśnięte zęby, po czym spróbowałam wstać, co zaowocowało kolejną dawką okropnych widmowych ostrzy zagłębiających się w moim ciele. Jęknęłam i wylądowałam na kolanach przyciskając zmrożoną rękę do brzucha, choć wiedziałam, że nic mi to nie da.
_________________
Hitomi Umeki

"You know what? Fuck you and your fucking game"
> Karta postaci.
 
 
Firanke
Tygrys


Wiek: 32
Dołączył: 07 Sty 2010
Posty: 643
Wysłany: Wto Cze 07, 2011 9:48 pm   

Moje poczynania z próbą podnoszenia Aacvi przerwał jęk. Jęk Hitomi. Było dość wyraźnie widać, że cierpi. Bo niby dlaczego miałaby płakać?
- Florance... zobacz, czy dasz radę sam podnieść Aacvi. - przysunąłem się do Hitomi, obejmując ją. - Musimy stąd iść. Teraz już nic nie możesz zrobić. Jeżeli teraz pójdziesz, nigdy cię nie zobaczymy. Zrobisz mi to? Dla nich jest już za późno. Ty masz jeszcze szansę. Chodź. Bo zaraz i dla nas będzie za późno. - luzując objęcie spróbowałem podnieść się, przenosząc cały ciężar na sprawną nogę i wyciągając rękę do dziewczyny. Ona w tej chwili traci matkę i siostrę. Jest najbardziej poszkodowana z naszej grupy. Trzeba jej poświęcić szczególną uwagę.
_________________
Hiroshi Akaru
Arcana: ?

> Karta postaci.

"You look like you were born with a face meant to deceive cute little girls in order to molest them, mr Pervert Hiroshi! Even I am having a hard time resisting it!"
OH, HEY, IT'S KASSIN!
 
 
Tidus
Jebany farciarz


Wiek: 31
Dołączył: 25 Paź 2010
Posty: 693
Wysłany: Wto Cze 07, 2011 9:53 pm   

Przez te wszystkie krzyki, jęki i szlochy do moich uszu dotarło moje imię. Brat prosił mnie o...zabranie zwłok? A, fakt, przecież kiedyś w ziemi grzebało się ciała. W sumie, co mi tam. Skromny pochówek jej możemy zrobić choćby ze względu na to, ile przez nas przecierpiała.
Schowałem rewolwer do bocznej kieszeni kamizelki i odszedłem powoli do zwłok. Przewróciłem truchło Aacvi na plecy, ukucnąłem i złapałem w ramiona- jedna ręka pod kolana, druga pod szyję i podniosłem się w górę. Ergh, gdybym był nieco silniejszy, to nie wydawałaby mi się pewnie taka ciężka...No i nie będę miał jak zasłonić oczu. Dobra, będę po prostu cały czas patrzył pod nogi, ech.
_________________


>Karta postaci.
 
 
Hitomi
Czarna Mamba


Wiek: 33
Dołączyła: 18 Mar 2010
Posty: 354
Wysłany: Wto Cze 07, 2011 10:34 pm   

-H-Hiroshi? - Spojrzałam z łzami w oczach na mojego ukochanego blondasa. Skoczyłabym za nim w ogień (lub na zamrażającą zombie) ale to... to o co mnie prosił nie było możliwe. Starając się zignorować ból potrząsnęłam głowom. -Nie ale... on mówi, że nie chce mnie stracić. Mój ukochany prosi bym pozwoliła zginąć mojej mamie i mojej najdroższej siostrze. Coraz bardziej kręciło mi się w głowie. Teraz już wiem, że to nie z powodu całej mojej prawej ręki... Spojrzałam na starszego z braci Akaru, który teraz stał i wyciągał do mnie rękę. Nie bez wahania podałam mu lewą rękę. Ponownie jęknęłam wstając. Wstawanie było okropne, a stojąc zmuszona byłam złapać się Hiroshiego. Łzy nie przestawały lecieć, ale mimo to, przez łzy uśmiechnęłam się najładniej jak mogłam i chwiejnym krokiem udałam się do mojej kamizelki.
_________________
Hitomi Umeki

"You know what? Fuck you and your fucking game"
> Karta postaci.
 
 
Vaynard
Kto?
Zabłąkana duszyczka.


Wiek: 34
Dołączył: 15 Wrz 2009
Posty: 127
Skąd: Tczew
Wysłany: Śro Cze 08, 2011 1:23 am   

Jakie szczęście, że do ostrzału użyłem strzelby a nie Zeriala. Desmond rozkwasił Aacavi twarz, spoglądałem na nią krótki czas, było mi jej zdecydowanie żal jednak starałem się tego nie wyrażać w żaden sposób kierując na moment twarz w stronę wyjścia żeby się uspokoić, długo pracowałem na reputację sukinsyna i lepiej by przynajmniej narazie tak zostało. Było mi też żal zostawiać tutaj rodzinę, a szczególnie ojca, który tak wiele mnie nauczył, ale nie mogłem nic już dla nich zrobić. Do tego Ulrys i Rand... tych szczególnie było mi szkoda, bo to z nimi spędziłem najwięcej wolnych chwil na siłowni. Powstrzymałem się też od łez, w końcu nie wypada mi płakać. Rozmasowałem lekko postrzelony bark, rozprostowałem prawą rękę na której to miałem odmrożenie. Słysząc Florenca spojrzałem na zamrożonego Larla. Desmond całkiem go zignorował więc ja bez słowa ruszyłem w jego stronę. Żal po chwili zastąpiła wściekłość. Dlaczego tak się stało? To wszystko działo się tak szybko, że nienadążałem. Delikatnie dotknąłem zamrożonego w tors, przewiesiłem strzelbę na plecy o ile jest jak, jeśli nie to zostawiam ją na ziemii po czym przykucnąłem i zmusiłem się raz jeszcze do wysiłku starając się podnieść ciało. Zapewne odezwą się rany postrzałowe, ale te staram się zignorować i ruszam z nim w stronę wyjścia z krypty, gdy znajdę się blisko wzrok kieruje na ziemię, żeby nie zostać za bardzo oślepionym przez słońce.
_________________
> Karta postaci.
 
 
 
Firanke
Tygrys


Wiek: 32
Dołączył: 07 Sty 2010
Posty: 643
Wysłany: Śro Cze 08, 2011 2:54 am   

Było widać, jak bardzo trudno jej pogodzić się z tym, co ma za chwilę nastąpić. Mnie przychodzi to łatwiej, ponieważ wszyscy, na których mi zależy są żywi. Prawie wszyscy. Pomogłem Hitomi dojść do jej rzeczy, by mogła je zabrać. Jeżeli z jakiegoś powodu tego nie może zrobić, zrobię to za nią. Następnie udajemy się do wyjścia, swoją ręką zasłaniam oczy przed potencjalnym błyskiem światła.
- Zasłoń oczy, Hitomi. Światło z powierzchni, to ze S-Słońca. Jest dużo silniejsze niż jakiekolwiek w krypcie.
_________________
Hiroshi Akaru
Arcana: ?

> Karta postaci.

"You look like you were born with a face meant to deceive cute little girls in order to molest them, mr Pervert Hiroshi! Even I am having a hard time resisting it!"
OH, HEY, IT'S KASSIN!
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1392
Wysłany: Śro Cze 08, 2011 6:46 pm   

Cokolwiek się stało, już się nie odstanie - ale wcale nie przeszkadzało to waszej grupie w ostrej wymianie zdań na temat tego kto co zrobił i dlaczego źle postąpił. Kłótnia zakończyła się niemal tak szybko jak i się zaczęła, każdy zaczął interesować się inną sprawą - trzeba było się stąd wydostać. Hiroshi ledwie wstał, jego prawa noga od kolana w dół była całkowicie pozbawiona czucia, kuśtykając mogło mu się wydawać iż ktoś mu ją podmienił na jakiś ciężki kij. Ręka Hitomi była w nawet gorszym stanie - cała sina, wręcz przybierała odcień fioletu - do tego sztywna i twarda jak kamień... albo lód. Kilka poleceń, zaczęliście zbierać swoje rzeczy, a potem... do wyjścia.

[ BGM: Salve, Terrae Magicae ]

Desmond zaopatrzony w torbę umieścił w niej swoją broń i ruszył w stronę świata zewnętrznego" jako pierwszy. Vaynard rozprostował rękę... niemalże nie czuł już skutków odmrożenia. Szybko się przyzwyczaił do ciągłego bólu - niemal niczym nie różnił się on od wycieńczenia którego nie raz zaznał na siłowni. Rany postrzałowe wciąż piekły, ale dało się to znieść. Krew na czole zakrzepła już, nie wydobywało się jej więcej. No, zapewne to wszystko nie wyglądało najlepiej, ale to nie był moment w którym należy zwracać szczególną uwagę na higienę osobistą. Posłuchawszy się polecenia osiłek podszedł do lodowej figury starając się ją podnieść. Chłód było czuć nawet przez ubranie. Zanboku zebrał się w sobie... ale nie mógł jej podnieść. Czuł, ze Larl jest twardo przymarznięty do podłogi. Próba odczepienia go "na siłę" na pewno skończyłaby się jego trwałym uszkodzeniem. Poza tym, czy on w ogóle żyje? Trudno było powiedzieć obserwując wymalowane na jego twarzy przerażenie, uwiecznione przez pokrywającą go cienką warstwę lodu.
Florance przystawszy na prośbę brata zbliżył się do leżącego obok niego ciała. Schylił się, chwytając je... było zimne. To na pewno. Po chwili zorientował się też, że prócz tego było też ciężkie. Gdy uniósł je, ze zwisającej w dół bezwładnie głowy wydobyła się z plaskiem papka będąca mieszaniną jasnego różu i ciemnej czerwieni. Widok, którego nazwanie nieprzyjemnym było mocną bagatelizacją.
W końcu i ostatnia dwójka, Hiroshi i Hitomi skierowali się do wyjścia po zebraniu swoich rzeczy. Jakkolwiek zostawianie wszystkich za sobą i ucieczka w tchórzowski sposób nie była łatwa szczególnie dla dziewczyny, nie widzieliście teraz innego wyjścia. Kolejno przekraczaliście próg do nowego świata, który swoja objętością na pewno przekraczał te kilkaset metrów sześciennych w których zamknięci byliście od urodzenia. Coraz silniejsze światło witało was w "zewnętrzu", wpadając do niewielkiej jaskini przez niewielkie wejście uzbrojone w zniszczone drzwi razem z świeżym, chłodnym powietrzem...

Blask był silny, niesamowicie silny. Nawet, jeżeli wszyscy skierowaliście wzrok w dół starając się go chronić przed oślepieniem, i tak musieliście jeszcze mocno mrużyć powieki. Warunki tutaj, na zewnątrz znacznie różniły się od tych wewnątrz krypty. Już poza światłem, ten... wiatr. Dął w was z taką siłą, że ciężko było ustać prosto na nogach. Do tego był on cholernie zimny. W utrzymaniu prostej pozycji przeszkadzało wam jeszcze... podłoże. Było pokryte całe jakąś śliską, zimną... watą? Chrzęściła głośno z każdym waszym krokiem. Widać było na niej odciśnięte wiele śladów. Nie wszystkie wyglądały jak podeszwa buta. Czy to jest... śnieg?
Wokół panowało pełno dziwnych odgłosów. Świsty, skrzypy, ćwierkania, chrzęsty, szumy... zupełne przeciwieństwo spokoju wyciszonej krypty.
W miarę, jak zaczęliście się powoli przyzwyczajać do światła, byliście w stanie zobaczyć coraz więcej. Wyjście z krypty znajdowało się... w górze. Dość sporej górze. Pierwszy raz widzieliście wasze mieszkanie od zewnątrz. Z niewielkiego "placu" ogrodzonego pordzewiałymi, metalowymi barierkami były dwa zjazdy - jeden na prawo od wejścia, jeden na lewo. Zdaje się, że były to drogi, ale całkowicie przykryte w tym momencie śniegiem. Na śniegu były odciśnięte dwie głębokie koleiny, prowadzące z jednej drogi na drugą... kończąc się na jakimś obiekcie, który się od was oddalał. Wygląda na to, że to on był źródłem jednego z szumów. To chyba... jakiś pojazd. Pewnie tego faceta i jego siostry.
Wtem... wstrząs, po raz kolejny. Tu, na zewnątrz huk wydawał się dużo głośniejszy, niż w środku. Tym bardziej, że... Ściana góry w miejscu dużo poniżej was puściła. Wyrzuciwszy w powietrze wielkie kawałki skały, z dziury buchnęły płomienie, a w chwilę po tym ziemia pod wami zaczęła się zapadać. Do tego... Wstrząsy były coraz silniejsze. W tym momencie nikt z was nie był już w stanie utrzymać pionu. Nie, kiedy grunt uciekał wam spod nóg. Próbowaliście się ratować uciekając w kierunku, gdzie jeszcze grunt wyglądał stabilnie potykając się u upadając co chwila, kiedy z przedkryptowej jaskini prosto w waszą piątkę uderzyła fala uderzeniowa, spychając was ze zbocza skąpawszy wasze ciała w płomieniach...

[ Koniec Prologu. ]
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  



smartDark Style by urafaget
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9