|
Wiele sfer
Mało gier
|
Prolog - Srebro Gwiazd |
Autor |
Wiadomość |
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń
Wiek: 34 Dołączył: 26 Lut 2009 Posty: 1394
|
Wysłany: Czw Paź 14, 2010 10:40 pm Prolog - Srebro Gwiazd
|
|
|
[ KLIK ]
Jak każdego wieczora, siedziała na szczycie trzypiętrowego, zniszczonego budynku przedwojennej szkoły. Okien nie miał on od dawien dawna, większa jego część była zawalona. Dach istniał jedynie na jego południowym narożniku i nie trzymał się wcale pewnie szczątkowej ściany. Było więc tu niebezpiecznie. W każdej chwili konstrukcja mogła runąć, a ona razem z nią. Ale nie przejmowała się tym. Już dawno nie miało to dla niej znaczenia, strach o swój własny los został przez nią zapomniany. Nie zwracała uwagi na mroźny, wieczorny wiatr rozdmuchujący jej krótkie, nierówno obcięte tępym, szczerbatym nożem włosy. Sztywna, trochę za duża skórzana kurtka nie chroniła jej dobrze przed chłodem. W dodatku postrzępione mankiety i kołnierz ciągle ocierały o jej skórę drażniąc ją, miała już od tego pełno zaczerwienień. Ale co począć... nie miała nic innego. A chłód... cóż. Nie tak dawno przekonała się, że będzie musiała się do niego przyzwyczaić. A nawet żyć z nim w symbiozie. Czy nie powinna więc przestać go unikać? Przestała obejmować swoje kolana i zaczęła zsuwać z siebie kurtkę. Ledwie się odkryła, od razu zaczęła drżeć. Ta brudna, dziurawa bluza dla chłodu nie stanowiła już żadnej przeszkody. Zostawiając kurtkę na czarnym kicie za sobą powróciła do swej poprzedniej pozycji świetnie znanej człowiekowi - bo i przecież w takiej pozie spędza początki swego życia wewnątrz łona matki.
Matka...
Czy w ogóle jeszcze kiedyś ją zobaczy? Gdyby nie ta feralna podróż, gdyby nie to, że natrafili...
Skrzyp za sobą od razu przykuł jej uwagę. Ktoś tu wchodzi? Pewnie znowu jej szukają. "Potrzebują jej". Gdyby tak kopnęła teraz tą drabinę...
A, nie. To ta bardziej znajoma twarz. Jego nie chciałaby skrzywdzić. On jeszcze ma szanse na udane życie w tym trafionym przez szlag świecie.
- Wiedziałem, że cię tu znajdę. - rzekł jak zawsze spokojnym głosem. Jego głos rozpoznałaby wszędzie i zawsze. Brzmiał naprawdę męsko... mimo tego, że miał dopiero trzynaście lat. - Zmarzniesz. Okryj się, bo się przeziębisz.
Wzruszyła ramionami, odwracając głowę znów przed siebie. Nie opierała się ponownemu okryciu kurtką, którą zarzucił jej na ramiona. Zawsze dziwiło ją, jak on to robi. Tak jak przed chwilą, wszedł tu na górę niemal bez żadnego dźwięku, gdyby nie przestarzała drabina pewnie w ogóle by go nie usłyszała. Na dach wchodził zupełnie, jakby grawitacja w ogóle się go nie imała. Czasem wydawało jej się, że chodzi on po ziemi zamiast latać tylko po to, by stwarzać pozory przeciętnego człowieka. Tak... gdyby ktokolwiek potrafił latać, to na pewno byłby on. Nikt inny.
Co- to... miłe uczucie. Delikatne ciepło ukoiło piekący kark, osłoniło go przed ocierającym kołnierzem. Powoli oglądnęła się do tyłu. No tak... przecież i tak nie zobaczy. Jak on to mówił... "martwa strefa". Człowiek nigdy nie będzie w stanie zobaczyć własnego karku, tak jak i tyłu głowy.
- Spokojnie, nie ruszaj się. Znalazłem ją pod bunkrem. Od teraz jest twoja.
Dziewczyna odmruknęła coś w odpowiedzi.
- Hmm? Nie słyszę.
- Dziękuję. - znów zwróciła się przed siebie. - Niepotrzebnie.
- Jak to niepotrzebnie? Jest ładna, więc od razu pomyślałem o tobie. To chyba jedwab, na pewno ci się spodoba.
- Kiedy ja nie jestem ładna. Popatrz, nie mam nawet jeszcze tej pełno... - dziewczyna zająknęła się, przeciągając ostatnią sylabę wypowiedzi.
- Pełnoletności.
- ...p-pełnoletności... a już nie mam żadnego normalnego włosa na głowie. Wszystkie siwe.
- Nie są siwe... to bardzo ładny, jasny srebrny kolor. Taki jak twoje oczy.
Znów to robi. Powie kilka słów, a jej zaczyna już brakować argumentów. Zawsze postawi na swoim. Jak, jak on to robi? To na pewno jest jedna z cech, których bardzo mu zazdrości. W czasie gdy milczała, ten dosiadł się obok niej.
- Będziesz tu siedziała aż zamarzniesz?
- Nie wiem. Może.
- Ech... - nie usiedział długo na miejscu. Wstał i skierował się w stronę drabiny, odchodząc ostrożnie na czworaka. - Jaskółka znów nie przyleciała do gniazda, a mysz nie daje znaku życia.
Dziewczyna odwróciła się gwałtownie, przewróciła na bok, sama "stanęła" na czworaka podążając chwilę za chłopakiem który zaczął już schodzić po drabinie. Wyciągnęła przed siebie rękę.
- Larl...!
- Hmm? - zatrzymał się, jakby dobrze wiedział, że ona go zawoła.
- Ja... a... ...Nic. Dziękuję ci. - cofnęła rękę. Ten przewrócił oczami, kontynuując schodzenie. Nie powiedział już nic więcej. Odwróciła się więc ponownie, siadając raz jeszcze zwrócona na południowy zachód. W jej jasnych, srebrnych oczach odbił się płonący krajobraz. Gęste, ciężkie, nisko zawieszone chmury całe pokryte były rubinowym blaskiem ledwie jeszcze wychylonego zza gruzów byłej metropolii zachodzącego słońca, które przesłonięte wieczną mgłą przybierało złowrogi odcień, wyciągało w górę swoje świetliste ostrza przecinające niebo w wielu miejscach. Dopiero dużo, dużo wyżej, na obszarach sklepienia gdzie słońce nie miało już zasięgu, panowanie obejmowały liczne gwiazdy tworzące srebrną mozaikę. To one zawsze kołysały ją do snu. Uspokojona więc ich widokiem zamknęła oczy układając głowę na kolanach, kołysząc się lekko wraz z każdym podmuchem mroźnego wiatru.
----------------------------------------------------------------------------------
[ KLIK ]
- Siadać już, cisza wszyscy!
Belfer jak zawsze uspokajał wszystkich swoim skrzeczącym głosem. Nawet teraz, kiedy w klasie było dużo mniej osób po podzieleniu was na grupy nie dawał rady przemówić wszystkim do rozsądku. Nic dziwnego - wszyscy byli bardzo niespokojni, bo dziś dzień testu. Testu, na podstawie którego mieliście dostać przydział do jakiejś pracy w Krypcie. Starsi mówią na niego "Stypa", ale nikt nie wie dlaczego. Zamiast waszej standardowej grupy w klasie były tylko osoby z waszego przedziału wiekowego i każdy wyglądał na przynajmniej lekko podenerwowanego. Czy to Mike, którego rodzice mają z niewiadomego źródła dostęp do różnych substancji bardzo pomagających w spędzaniu czasu wewnątrz Krypty (o czym oczywiście oficjalnie nikt nie wiedział)... czy to Dunia, nazywana z niewiadomego powodu "barbie"... Czy to Dewt, chudy okularnik, który przecież zawsze miał wszystko pod kontrolą. Zdenerwowanie sięgało każdego. Tekt, syn lekarza obgryzał zawzięcie ołówek w pierwszej ławce, przyjacielski zazwyczaj Bachrandel a.k.a. "Bach" siedział na swym miejscu nie odzywając się do nikogo, nawet Kimia i Wanela przestały plotkować. Tylko dobrze znani "kozacy", to jest Rand, Urlys i Vaynard dawali upust swym nerwom w bardzo głośny sposób, nadrabiając za całą resztę. Posyłali pełno nieprzychylnych spojrzeń i uwag wkoło, szczególnie w stronę dwóch braci-sierot siedzących pod ścianą. Harmider trwał - jak zawsze - do chwili, gdy Belfer nie zdecydował się użyć swej broni ostatecznej. Włączył klimatyzację. Wentylator, który o konserwacji nie czytał nawet w książkach wydawał z siebie tak okrutny skrzyp, ze wszyscy natychmiast się uspokajali. Belfer zakończył szybko dźwiękowe tortury i gdy w klasie zapanowała wreszcie cisza, podniósł z biurka plik kartek i rozejrzał się uważnie po twarzach wszystkich w pomieszczeniu.
- Jak pewnie wiecie, dzisiejszy test wykaże, jakimi... to znaczy, wskaże wam drogę... Nie, zresztą... właściwie to wszystko na jego temat już wiecie, prawda? W takim razie nie ma co gadać, po prostu zaczynajmy. - jak zawsze zmieniał temat w momencie, gdy nie potrafił się należycie wysłowić. Pominąwszy wstęp po prostu zaczął swój marsz po klasie, kładąc przed każdym pojedynczy arkusz testu.
Cytat: | Sekretariat Zarządu Zachodnioturiańskiej Krypty IX
Socjalny Test Psychologiczny
1. Jeden z mieszkańców Krypty zdaje się być bardzo nachalny, podąża wciąż za tobą i usilnie prosi cię o twój mózg. Co w takim przypadku robisz?
A) Niech bierze co chce, mi i tak niepotrzebne
B) Uprzejmie tłumaczę mu, że nie mogę odstąpić mu czegoś tak cennego, ale w zamian możesz podzielić się z nim znaczkami
C) Zakładam mu obrożę na szyję i tresuję do dręczenia koleżanek i kolegów
D) Zabijam go
2. Spacerując tunelami Krypty znajdujesz na swej drodze dziwne, małe, futrzaste stworzenie z długim ogonem. Jaka jest twoja reakcja?
A) Z piskiem uciekam w panice
B) Uważnie przyglądam się stworzeniu, badam jego zachowanie i staram się przyporządkować je do którejś ze znanych mi rodzin i gatunków
C) Chwytam za ogon i wrzucam na patelnię
D) Zabijam go
3. Niedługo urodziny twojego ojca! To dla niego bardzo ważny dzień i wypadałoby sprawić mu jakiś prezent. Co będzie twoim wyborem?
A) Spędzę cały dzień s kuchni, by przygotować mu coś pysznego
B) Kupię cokolwiek
C) Włamię się do sąsiada i ukradnę mu upragniony przez ojca komiks
D) Zabijam go
4. Śpieszysz się na imprezę u znajomego, ale nagle na twojej drodze staje dziewczyna uzbrojona w bardzo długi nóż. Nie chce cię przepuścić, żądając odpowiedzi na pytanie "Gdzie on jest?". Jak reagujesz?
A) Odwracam się, spoglądam wgłąb korytarza rzucając w eter "Tam na brzegu."
B) Odpowiadam "Bardzo chętnie bym z tobą porozmawiał złotko, ale nie mam teraz czasu. Chodź ze mną albo zejdź mi z drogi."
C) Zapominam o imprezie i zajmuję się nią, pytając dokładnie o co chodzi i jak mogę jej pomóc
D) Zabijam ją
5. Ktoś puka do drzwi twojego pokoju. Gdy otwierasz okazuje się, ze przyniósł on danie zwane "picdzą" dla twojego sąsiada. Co robisz?
A) Odbieram danie, by później przekazać je sąsiadowi
B) Odbieram danie i sam je zjadam
C) Wyganiam dostawcę, pewnie przynosi mi jakąś bombę
D) Zabijam go
6. Spotykasz się ze znajomymi by zagrać w bardzo skomplikowaną grę polegającą na odgrywaniu ról. Bardzo chciałeś zagrać postacią łotra, jednak okazuje się, że twój kolega już zaklepał tę klasę. Jak postępujesz?
A) Ustępuję mu
B) Proponuję mu klasę barda, która jest bardzo podobna, a przy okazji dałaby mu wiele innych możliwości, a sam zakładam postać łotra
C) Na chama wpycham się z drugą postacią z klasą łotr
D) Zabijam go
7. Podczas ślubu twoich znajomych na salę wpada nagle jakiś szalony naukowiec z dynamitem przywiązanym do klatki piersiowej i zaczyna wrzeszczeć, że ślubu nie będzie. Co robisz?
A) Błyskawicznie doskakuję za jego plecy i ogłuszam go uderzeniem w kark
B) Staram się go uspokoić przypominając mu o możliwości wzrostu dotacji dla szalonych naukowców
C) Zaczynam się modlić
D) Zabijam go
8. Brawo! Dostałeś się do klubu baseballowego w naszej wspaniałej krypcie! Na jakiej pozycji preferowałbyś grę?
A) Miotacz
B) Łapacz
C) Pałkarz
D) Wolę szachy
9. Jesteś głupi/a?
A) Nie
B) Nie
C) Nie
D) Tak
10. Kto jest, niewątpliwie, najważniejszą osobą w Krypcie; ten, który osłania nas przed niebezpieczeństwami świata i któremu zawdzięczamy wszystko co mamy, włączając to w nasze życia?
A) Naczelnik, którego kocham i wielbię
B) Naczelnik, którego szanuję
C) Naczelnik, który jest spoko gość
D) Naczelnik, którego zabiję |
- Macie dziesięć minut. No, już, raz raz! |
|
|
|
Firanke
Tygrys
Wiek: 32 Dołączył: 07 Sty 2010 Posty: 644
|
Wysłany: Czw Paź 14, 2010 11:07 pm
|
|
|
Nie widzi mi się ten test, naprawdę. W sumie to nic mi się nie widzi. I to nie z lenistwa. Bo po co ja właściwie żyję? Jest tak... nudno i szaro. Niech żyje overseer i takie tam. No ale jakbym się zamknął na zawsze to Florance by się tak udupił, że miałbym go na sumieniu. No nic, myśl pozytywnie, Hiroshi! To, że nadano ci beznadziejne imię i zazdrościsz bratu jego imeinia, to nie powó-- zaraz, o czym ja znowu gadam!? Aaach, znowu to samo, znowu nie mogę się skupić na jednej rzeczy! Test, test...
Cytat: | 1. Jeden z mieszkańców Krypty zdaje się być bardzo nachalny, podąża wciąż za tobą i usilnie prosi cię o twój mózg. Co w takim przypadku robisz?
A) Niech bierze co chce, mi i tak niepotrzebne
B) Uprzejmie tłumaczę mu, że nie mogę odstąpić mu czegoś tak cennego, ale w zamian możesz podzielić się z nim znaczkami
C) Zakładam mu obrożę na szyję i tresuję do dręczenia koleżanek i kolegów
D) Zabijam go |
C brzmi tak zabawnie... tee-hee. Ale jakbym zaczął dręczyć innych to byłoby im przykro, a co za tym idzie, źle odbiłoby się to na naszej reputacji. Nie nie, nie wypada, a do tego nie ma z tego żadnych korzyści. Poszedłbym do Overseera na skargę, ale skoro nie ma takiej opcji to.. Odpowiedź B! ... Tyle, że ja nie mam żadnych znaczków. Co to znaczk- a, już pamiętam.
Cytat: | 2. Spacerując tunelami Krypty znajdujesz na swej drodze dziwne, małe, futrzaste stworzenie z długim ogonem. Jaka jest twoja reakcja?
A) Z piskiem uciekam w panice
B) Uważnie przyglądam się stworzeniu, badam jego zachowanie i staram się przyporządkować je do którejś ze znanych mi rodzin i gatunków
C) Chwytam za ogon i wrzucam na patelnię
D) Zabijam go |
C to całkiem niezłe rozwiązanie, ale może roznosi choroby albo nie wiem co. Weźmy odpowiedź B, a jeżeli coś z tego wyniknie, to wykonamy punkt C.
Cytat: | 3. Niedługo urodziny twojego ojca! |
... Umrzyjcie wszyscy.
Cytat: | To dla niego bardzo ważny dzień i wypadałoby sprawić mu jakiś prezent. Co będzie twoim wyborem?
A) Spędzę cały dzień w kuchni, by przygotować mu coś pysznego
B) Kupię cokolwiek
C) Włamię się do sąsiada i ukradnę mu upragniony przez ojca komiks
D) Zabijam go |
Hmm... poszedłbym do sąsiada i postarał się z nim przedyskutować kwestię komiksu. No ale jak zwykle nie ma odpowiedniej opcji. ... Czemu miałbym go zabijać, gdybym go miał? Dobra! Odpowiedź A wydaje się najbardziej odpowiednia. W końcu ojciec to bardzo ważna osoba.
Cytat: | 4. Śpieszysz się na imprezę u znajomego, ale nagle na twojej drodze staje dziewczyna uzbrojona w bardzo długi nóż. Nie chce cię przepuścić, żądając odpowiedzi na pytanie "Gdzie on jest?". Jak reagujesz?
A) Odwracam się, spoglądam wgłąb korytarza rzucając w eter "Tam na brzegu."
B) Odpowiadam "Bardzo chętnie bym z tobą porozmawiał złotko, ale nie mam teraz czasu. Chodź ze mną albo zejdź mi z drogi."
C) Zapominam o imprezie i zajmuję się nią, pytając dokładnie o co chodzi i jak mogę jej pomóc
D) Zabijam ją |
No to chyba oczywiste, że Odpowiedź C! Chociaż A byłoby całkiem zabawne... tak właściwie, to Florance na pewno da A.
Cytat: | 5. Ktoś puka do drzwi twojego pokoju. Gdy otwierasz okazuje się, ze przyniósł on danie zwane "picdzą" dla twojego sąsiada. Co robisz?
A) Odbieram danie, by później przekazać je sąsiadowi
B) Odbieram danie i sam je zjadam
C) Wyganiam dostawcę, pewnie przynosi mi jakąś bombę
D) Zabijam go |
Odpowiedź A, bezdyskusyjnie. Spytałbym jeszcze dostawcę, gdzie takie coś zdobyć na przyszłość.
Cytat: | 6. Spotykasz się ze znajomymi by zagrać w bardzo skomplikowaną grę polegającą na odgrywaniu ról. Bardzo chciałeś zagrać postacią łotra, jednak okazuje się, że twój kolega już zaklepał tę klasę. Jak postępujesz?
A) Ustępuję mu
B) Proponuję mu klasę barda, która jest bardzo podobna, a przy okazji dałaby mu wiele innych możliwości, a sam zakładam postać łotra
C) Na chama wpycham się z drugą postacią z klasą łotr
D) Zabijam go |
Oo! Spróbowałbym chętnie czegoś takiego! Nnn... odpowiedź B. Chociaż sam bym chętnie pograł bardem, więc A wchodzi w grę. No ale "bardzo chciałem", więc...
Cytat: | 7. Podczas ślubu twoich znajomych na salę wpada nagle jakiś szalony naukowiec z dynamitem przywiązanym do klatki piersiowej i zaczyna wrzeszczeć, że ślubu nie będzie. Co robisz?
A) Błyskawicznie doskakuję za jego plecy i ogłuszam go uderzeniem w kark
B) Staram się go uspokoić przypominając mu o możliwości wzrostu dotacji dla szalonych naukowców
C) Zaczynam się modlić
D) Zabijam go |
Odpowiedź A wybrałby tylko chyba jakiś zakompleksiony super szybki osiłek który został szkolony od dziecka do tego, by rozwiązywać wszystko walką. To oczywiste, że odpowiedź B! W końcu może udałoby mi się z nim znaleźć wspólny język?
Cytat: | 8. Brawo! Dostałeś się do klubu baseballowego w naszej wspaniałej krypcie! Na jakiej pozycji preferowałbyś grę?
A) Miotacz
B) Łapacz
C) Pałkarz
D) Wolę szachy |
Co to są szachy? Hmm... do-oobra! Miotacz! W końcu Miotacz się boi, hej hej hej! Miotacz się bo--... skup się, Hiroshi, skup! Odpowiedź A!
Cytat: | 9. Jesteś głupi/a?
A) Nie
B) Nie
C) Nie
D) Tak |
W sumie ani razu nie zaznaczyłem D... może to jakiś podstęp? ... Nie, dobra, weźmiemy odpowiedź A!
Cytat: | 10. Kto jest, niewątpliwie, najważniejszą osobą w Krypcie; ten, który osłania nas przed niebezpieczeństwami świata i któremu zawdzięczamy wszystko co mamy, włączając to w nasze życia?
A) Naczelnik, którego kocham i wielbię
B) Naczelnik, którego szanuję
C) Naczelnik, który jest spoko gość
D) Naczelnik, którego zabiję |
Naczelnik, overseer... jakby go nie zwali, bez przesady, aż taki fajny nie jest... dajmy odpowiedź B dla świętego spokoju. Floance pewnie da C.
... No! Wyrobiłem się w... 2 minuty? Ha! Co w tym było takiego trudno? A... no tak, to ma decydować o naszej przyszłości. Phh. Wątpię, by cokolwiek mi dali mnie miło zaskoczyło. Te osiłki tam z boku pewnie dadzą D na wszystko bezmyślnie i nie zauważą nawet, D w dziesiątym to praktycznie samobójstwo. Hm, popatrzmy po twarzach innych. Będzie ciekawie! |
|
|
|
Florance
Gość
|
Wysłany: Czw Paź 14, 2010 11:59 pm
|
|
|
Stypa, stypa, styyypa...Egzamin, który ma zaważyć na moje przyszłe...No, wszystko. Nie zasypiaj...FLORANCE DO CHOLERY, CO MNIE TO OBCHODZI, ŻE MUSIAŁEŚ WSTAĆ O ÓSMEJ I NIE JESTEŚ NA PROCHACH, NIE ZASYPIAJ. Ekhm, no. Tak więc test...
Cytat: | 1. Jeden z mieszkańców Krypty zdaje się być bardzo nachalny, podąża wciąż za tobą i usilnie prosi cię o twój mózg. Co w takim przypadku robisz?
A) Niech bierze co chce, mi i tak niepotrzebne
B) Uprzejmie tłumaczę mu, że nie mogę odstąpić mu czegoś tak cennego, ale w zamian możesz podzielić się z nim znaczkami
C) Zakładam mu obrożę na szyję i tresuję do dręczenia koleżanek i kolegów
D) Zabijam go |
Chryste z Nazaretu, co to za pytanie? Jeszcze gorzej, co to za odpowiedzi? Zresztą, co mi tam. Zaznaczę C. Niech ma, dupek. Mój mózg!
Cytat: | 2. Spacerując tunelami Krypty znajdujesz na swej drodze dziwne, małe, futrzaste stworzenie z długim ogonem. Jaka jest twoja reakcja?
A) Z piskiem uciekam w panice
B) Uważnie przyglądam się stworzeniu, badam jego zachowanie i staram się przyporządkować je do którejś ze znanych mi rodzin i gatunków
C) Chwytam za ogon i wrzucam na patelnię
D) Zabijam go |
Coś futrzastego...Hm. Byłbym zapewne najbliżej Odpowiedzi A, bo jakoś nie widzi mi się dotykanie czy oglądanie czegoś co na dobrą sprawę MOŻE PROMIENIOWAĆ.
Cytat: | 3. Niedługo urodziny twojego ojca! |
Har-har-har skurwysyny.
Cytat: | To dla niego bardzo ważny dzień i wypadałoby sprawić mu jakiś prezent. Co będzie twoim wyborem?
A) Spędzę cały dzień w kuchni, by przygotować mu coś pysznego
B) Kupię cokolwiek
C) Włamię się do sąsiada i ukradnę mu upragniony przez ojca komiks
D) Zabijam go |
Zdecydowanie C. Szybko, tanio, spełniam marzenia ojca. Najlepsza opcja.
Cytat: | 4. Śpieszysz się na imprezę u znajomego, ale nagle na twojej drodze staje dziewczyna uzbrojona w bardzo długi nóż. Nie chce cię przepuścić, żądając odpowiedzi na pytanie "Gdzie on jest?". Jak reagujesz?
A) Odwracam się, spoglądam wgłąb korytarza rzucając w eter "Tam na brzegu."
B) Odpowiadam "Bardzo chętnie bym z tobą porozmawiał złotko, ale nie mam teraz czasu. Chodź ze mną albo zejdź mi z drogi."
C) Zapominam o imprezie i zajmuję się nią, pytając dokładnie o co chodzi i jak mogę jej pomóc
D) Zabijam ją |
Odpowiedź A. Prosi i ma- tam gdzieś jest Hiroshi pewnie. Skąd mogę wiedzieć, że to nie o nim?
Cytat: | 5. Ktoś puka do drzwi twojego pokoju. Gdy otwierasz okazuje się, ze przyniósł on danie zwane "picdzą" dla twojego sąsiada. Co robisz?
A) Odbieram danie, by później przekazać je sąsiadowi
B) Odbieram danie i sam je zjadam
C) Wyganiam dostawcę, pewnie przynosi mi jakąś bombę
D) Zabijam go |
Idiota, egoista, paranoik, dres. Wysoko myślą o mieszkańcach, nie ma co!
Dajmy na to, że Odpowiedź B. Tylko obok dopiszę 'połowę'. Rekompensata za dostarczenie musi być.
Cytat: | 6. Spotykasz się ze znajomymi by zagrać w bardzo skomplikowaną grę polegającą na odgrywaniu ról. Bardzo chciałeś zagrać postacią łotra, jednak okazuje się, że twój kolega już zaklepał tę klasę. Jak postępujesz?
A) Ustępuję mu
B) Proponuję mu klasę barda, która jest bardzo podobna, a przy okazji dałaby mu wiele innych możliwości, a sam zakładam postać łotra
C) Na chama wpycham się z drugą postacią z klasą łotr
D) Zabijam go |
Odpowiedź A bez namysłu. Mogę wcielić się w dowolną postać a i tak będę skończonym łotrem.
Cytat: | 7. Podczas ślubu twoich znajomych na salę wpada nagle jakiś szalony naukowiec z dynamitem przywiązanym do klatki piersiowej i zaczyna wrzeszczeć, że ślubu nie będzie. Co robisz?
A) Błyskawicznie doskakuję za jego plecy i ogłuszam go uderzeniem w kark
B) Staram się go uspokoić przypominając mu o możliwości wzrostu dotacji dla szalonych naukowców
C) Zaczynam się modlić
D) Zabijam go |
Pomyślmy...Zbliżanie się do szaleńca, negocjacje z szaleńcem (zdecydowanie coś co wybierze Hiroshi), debilne błaganie czarodzieja o pomoc...Odpowiedź D. Może nieco drastyczna, ale skuteczna.
Cytat: | 8. Brawo! Dostałeś się do klubu baseballowego w naszej wspaniałej krypcie! Na jakiej pozycji preferowałbyś grę?
A) Miotacz
B) Łapacz
C) Pałkarz
D) Wolę szachy |
O bogowie. Sport. Dlaczego ci ludzie wychodzą z idiotycznego założenia, że wszyscy lubią biegać jak ostatni pacan za piłką? Odpowiedź D, wolę rozrywkę intelektualną a te całe 'szachy' są chyba zainstalowane na którymś komputerze medycznym...
Cytat: | 9. Jesteś głupi/a?
A) Nie
B) Nie
C) Nie
D) Tak |
Well, duh, Odpowiedź D.
Cytat: | 10. Kto jest, niewątpliwie, najważniejszą osobą w Krypcie; ten, który osłania nas przed niebezpieczeństwami świata i któremu zawdzięczamy wszystko co mamy, włączając to w nasze życia?
A) Naczelnik, którego kocham i wielbię
B) Naczelnik, którego szanuję
C) Naczelnik, który jest spoko gość
D) Naczelnik, którego zabiję |
No tak. Naczelnik. Dlaczego nie ma tu opcji, że jest on kompulsywnym maniakiem notorycznie eksploatującym moje słabości? Ech. Dajmy na to Odpowiedź A. Egzaminator wyczuje sarkazm gdy tylko zobaczy mój podpis.
I...skończone. Wee-pee-kay-ey. Nie było tak źle, chociaż po tym wszystkim pewnie będę czyścił kible. No trudno. Zobaczmy jak sobie radzi reszta... |
|
|
|
Vaynard
Kto? Zabłąkana duszyczka.
Wiek: 34 Dołączył: 15 Wrz 2009 Posty: 127 Skąd: Tczew
|
Wysłany: Sob Paź 16, 2010 3:28 am
|
|
|
Kooolejny nuuudny egzamin, a nie zaraz, to ma zaważyć o mojej przyszłości? Gówno prawda... ale niech mu będzie! - pomyślałem po czym zacząłem czytać pytania...
Pierwsze hm.... Ktoś taki nie zostawia mi opcji!
odpowiedź D - zabijam.
Drugie... Jakieś nieznane mi gówno biega mi pod nogami? Nie lubię zwierząt, więc... jasne, że zabijam.
Odpowiedź D.
Trzecie... Już odruchowo miałem zaznaczyć D, gdy przeczytałem pytanie.... nie nooo... ojca nie ubiję... więc niech będzie hmm...
Zaznaczam odpowiedź C, bo odżywki na siłownię kosztują.
Czwarte... Jakaś psychopatka? Po co męczyć lekarzy....
Odpowiedź D.
Piąte... Pizza? Jakaś dobra pewnie... wybieram, hmmm...
Odpowiedź B.
Kolejne... hmm... Nie będę nikomu ustępował! Na chama wpycham się jako łotr...
Odpowiedź C.
Szaleniec... więcej mi nie trzbea... zabijam go.
Odpowiedź D.
Ósme... sport! Jasne, że chcę być miotaczem, można rzucić w kogoś i go znokoutować i powiedzieć, że nie chcący!
Odpoiwedź A.
Dziewięć....nie wiedząc czy zaznaczyć odpowiedź A, B lub C zaznaczam tą specyficzyną.... odpowiedź D.
Dziesięć... ostatnie! Dobra poleci cukier... odpowiedź C... przecież nie jestem głupi i nie zaznaczę A! |
|
|
|
Vir
Dołączył: 16 Paź 2010 Posty: 4
|
Wysłany: Sob Paź 16, 2010 8:56 pm
|
|
|
Patrzy znudzonym okiem na test myśląc sobie 'Co ja tu robię, przecież
miałem taki cudny sen, który musiałem przerwać na ten teścik'. Zaczyna powoli robić zadania ziewając z męczenia.
Pytanie:
Pierwsze: Wybrałbym C ale skąd ja bym wziął znaczki.
Drugie: Raczej B jeśli to coś nowego i nieznanego trzeba zbadać by ktoś nagle nie zjadł i miał problemy.
Trzecie: Jasne że B nigdy na urodziny nie dostałem co chciałem, a on ma dostać.
Czwarte: Po pierwszy JA się nigdy nie śpieszę. A co do odpowiedzi to bym myślał między B i C , ale kobiecie trzeba pomóc wiec wole C.
Piąte: Oczywiście ze A, trzeba być pomocnym dla sąsiada żeby nam się odpłacił jak coś.
Vir wpatrując się w kartkę zaczyna powoli zasypiać...usnął ze zmęczenia. Lecz po krótkiej chwili obudził się i zaczął dalej pisać.
Szóste: Powinniśmy zrozumieć się nawzajem i sadzę ze B byłoby odpowiednie.
Siódme: Wolę B bo kasa pewnie się jeszcze mu przyda , a umierać przez durną bombkę jest marnym pomysłem.
Ósme: Nie lubię sportu ani wysiłku fizycznego. Wole szachy są bardziej doskonałą grą.
Dziewiąte: Wolałbym odpowiedz tak i nie ale skoro jej brak wybiorę Tak.
Dziesiąte: Ani go nie kocham ani wielbię. Dla mnie to spoko gość mimo że ma wady.
Vir patrzy nagle na słowo "przyszłość" myśląc sobie 'Co taki teścik może mi dać , chyba nic'. Odkłada sobie kartkę z dala i zasypia nie myśląc już o niczym. |
|
|
|
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń
Wiek: 34 Dołączył: 26 Lut 2009 Posty: 1394
|
Wysłany: Wto Paź 19, 2010 12:13 am
|
|
|
Po otrzymaniu testów zapraliście się do pracy, bardziej lub mniej ochoczo. Zapewne każdy z was doszedł do wniosku, że swoją "przyszłość" mógł zaplanować tak jak tylko by chciał jeśli tylko odpowiadałby na pytania nie wkładając w to pełni swej szczerości - ale cóż, wybraliście te opcje, które najbardziej odpowiadały waszemu charakterowi nie decydując się na żadne niepewne przekręty. Co szybsi zaczęli już nawet popukiwać ołówkami w blaty stolików, przeszkadzając wolniejszej reszcie w skupianiu się. Belfer spoglądał coraz częściej na zegarek na ręce, by w końcu klasnąć głośno w dłonie.
- Koniec! Odkładajcie ołówki, podajcie kartki z tyłu do przodu! - niemal można było dostrzec błysk w jego piwnych oczach, kiedy zacierał ręce z dziwnym uśmiechem. Jako, że była to rutyna odprawiana od zawsze, kartki szybko znalazły się w pierwszym rzędzie, gdzie Belfer pozabierał je siedzącym nie dając im szansy na porównanie swoich odpowiedzi z innymi.
- Dobra, a teraz wypad. Zaczekajcie pod klasą na wyniki. - prócz słów wyprosił was gestem ręki. Mechaniczne drzwi klasy wydały z siebie niegłośny syk i rozsunęły się w górę i w dół, otwierając. Wszyscy zaczęli wstawać wychodzić, tako i wy więc zrobiliście. Nie było nic dziwnego w tym, że Rand i Ulrys przepychali się na chama to wyjścia, tratując wszystkich po drodze. W końcu wszyscy jednak opuściliście klasę, a drzwi zamknęły się za wami z cichym szczękiem.
- I co... chłopaki? Jak myślicie, co będziecie? - Dunia jak zwykle zaczęła przymizgiwać się do trójki R-U-V, poprawiając przy tym swoje lokowane blond włosy.
- Bo ja tam wiem... pewno mię do czego ważnego dadzą. No. - Rand wydawał się dość rozluźniony po egzaminie. Ulrys wręcz przeciwnie, łapał się co chwila za swoją łysą głowę zdenerwowany.
- A ja, ajajajaja... Cholera, kurwa! Mogłem w ostatnim zaznaczyć może C... dałem ostatnie, ale kurwaaa...
- A ty, Vaynard? Tehe, patrz na te sieroty... - Dunia uśmiechnęła się złośliwie, chcąc zaskarbić sobie przychylność "dominującej" grupki poprzez zjednanie sobie ofiar kiepskich docinek.
* * *
- Kimia, i jak?
- Ach, sama nie wiem... głupi strasznie ten test. I te pytania. Przecież nic takiego nigdy tu się nie zdarzy.
- No coś tym... na pewno poszło ci lepiej niż mi.
- Wanela, daj spokój. Ten test... ktoś by miał przyjść z jakimś nożem? Niby skąd, jak? Przecież tej Krypty nie otworzą póki na zewnątrz nie będzie bezpiecznie, czyli jeszcze jakieś sto lat, nie? Zupełnie bez sensu.
- No... niby tak. A co zaznaczyłaś w tym pytaniu?
- Tam coś... żeby sobie poszła. Pewnie roznosiłaby jakąś zarazę z powierzchni. Brr.
- No... ja też.
***
Reszta milczała. |
|
|
|
Vaynard
Kto? Zabłąkana duszyczka.
Wiek: 34 Dołączył: 15 Wrz 2009 Posty: 127 Skąd: Tczew
|
Wysłany: Wto Paź 19, 2010 1:40 pm
|
|
|
Po wyjściu z klasy zacząłem się rozglądać i zastanawiać czy komuś nie dokopać, jednak zaczęła się rozmowa przez co zupełnie zapomniałem o swoim genialnym pomyśle.
Patrząc to na osobę która jest przy głosie spojrzałem po słowach Duni na resztę...
- Nie wiem co mi dadzą, bylebym nie musiał za wiele pracować, a reszta sierot pewnie będzie czyścić kible. Tak, napewno tak.
Oparłem się o ścianę i ze znudzeniem czekałem na wyniki nie za bardzo wierząc w to, że ten egzamin ma jakikolwiek wpływ na to co mi przydzielą. |
|
|
|
Firanke
Tygrys
Wiek: 32 Dołączył: 07 Sty 2010 Posty: 644
|
Wysłany: Wto Paź 19, 2010 2:51 pm
|
|
|
No i po teście. Nic trudnego. Grupa chodzącego mięsa oczywiście zaraz pewnie zacznie się wyżywać. Wystarczy ich po prostu zignorować, to ich boli najbardziej. A do tego nie wynikną z tego żadne kłopoty. O, zaraz z klasy wyjdzie ten... no, Vir. Chyba tylko on jest bardziej senny od Florance'a. W sumie to mało o nim wiem, jak się pojawia na zajęciach to zwykle śpi. A, właśnie, Florance!
- B, B, A, C, A, B, B, A, A, B. Ani jednego D! A u ciebie jak? - spytałem z dziarskim uśmiechem nieudolnie próbując ukryć fakt, że przez resztę czasu siedziałem i uczyłem się tej kolejności odpowiedzi na pamięć, by móc ją potem z dumą powtórzyć. Zanim usłyszałem jego odpowiedź moją uwagę zwróciła dyskusje Kimii i jej koleżanki. Zacznaczyły więc B. Hmm... ale czy to dobry wybór? Poszedłem bliżej, starając się obdarzyć je uprzejmym uśmiechem.
- Przepraszam, że się wtrącam... ale czy to na pewno byłby dobry wybór? Popatrzcie, jeżeli sobie pójdzie... to będzie biegała po krypcie bez nadzoru, a kto wie, jakie nawyki miałyby osoby z poza krypt. Jeżeli rzeczywiście mogłaby roznosić choroby, to można by przejść się z nią do medyka i tam sprawdzić na tych kompjutrach czy ma coś takiego. Jeżeli nie, to świetnie, jeżeli ma, to będziemy wiedzieć jak się przed tym bronić, a może to się przydać ze te sto lat gdy już następne pokolenie będzie wychodzić. - spojrzałem po ich minach, upewniając się, że będą mogły dojść do słowa. Florance zawsze zwracał mi uwagę na to, że prowadzę monologi - Poza tym, same powiedziałyście, że krypty są zamknięte. Więc jest bardziej prawdopodobne, że jakimś trafem nigdy się z nią po prostu nie widzieliście? "Gdzie on jest", pyta... więc musi znać kogoś z naszej krypty. Kolejny argument za tym, czemu nie mogłaby być z zewnątrz.
Zawsze lubiłem mówić. Próbować perswadować. Ale czy mi to wychodzi, to nie jestem już taki pewien... zaraz się dowiemy, ocenią mnie panie Kimia i Wanela. |
|
|
|
Vir
Dołączył: 16 Paź 2010 Posty: 4
|
Wysłany: Wto Paź 19, 2010 4:07 pm
|
|
|
Gdy wszyscy sobie rozmawiają , pojawia się Vir. Idący sobie powoli w kierunku ściany z przymrużonymi oczami. Doszedł do ściany po chwili i uwalił się na podłodze, opierając głowę o ścianę. Mimo jego chęci do snu ciągle słyszał rozmowy o teście, powodując że co jakiś czas spoglądał na towarzystwo jednym okiem, myśląc sobie "Po co ten cały hałas z powodu jakiegoś tam testu?". Lecz mimo to wsłuchiwał się, sądząc że zaśnie jak na lekcji. |
|
|
|
Tidus
Gość
|
Wysłany: Wto Paź 19, 2010 5:47 pm
|
|
|
Oho, Hiro pyta mnie o odpowiedzi...Zaraz, jak to szło?
-CACABADDA wymawiam jednym tchem zapamiętaną kombinację. W czasie, gdy mój brat wędruje (jak zwykle) w kierunku przedstawicielek płci pięknej i (jak zwykle) wdaje się w bezsensowną dyskusję, ja...nudzę się. Ponownie. Może policzę drobinki kurzu latające w powietrzu? Nie, jednak za dużo to roboty.
-Ktoś się orientuje, kiedy będą wyniki?- mówię to niejako do nikogo, bo zapewne nikt mi nie odpowie. Ale cóż, bywa i tak. Chcę mieć to za sobą. |
|
|
|
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń
Wiek: 34 Dołączył: 26 Lut 2009 Posty: 1394
|
Wysłany: Pią Paź 22, 2010 7:24 pm
|
|
|
Ocknęła się. Otworzyła szybko oczy, potrząsnęła głową. To już ranek. Zaczęła przypominać sobie wszystko, co ważne. Co to za miejsce w którym się znajduje, co tu robi, co dziś za dzień... Znów będą atakować, by zdobyć pożywienie, prawda...?
Chwila. Czy to dziś... Tak, chyba dziś. Na dziś szykowało się coś większego, ale jak zawsze szczegóły nie są jej znane.
Nie lubiła tych ataków. Właściwie, to najazdów. Problem w tym, że będąc w grupie musi robić to, co reszta. Gdyby jej w niej nie było, byłaby już zapewne martwa... Choć w sumie, czy to ma znaczenie? ...A, tak. Larl. To tylko dlatego jeszcze nie odeszła. Właśnie odwracała głowę, gdy zauważyła coś nietypowego. A właściwie wyczuła. Apaszka? Ręka powędrowała do jej szyi, przejechała palcami po materiale. Trochę czasu zajęło jej przypomnienie sobie ostatniej rozmowy oraz chwili, gdy chłopiec podarował jej tę chustę. Taak... Sięganie pamięcią wstecz sprawiało jej coraz więcej problemów. On śmiał się nawet, ze niedługo zapomni swego imienia, ale ona wcale nie uważała tego za śmieszne.
Odwróciła się i przebyła na czworaka drogę do drabiny. Obróciła się raz jeszcze i powoli, krok za krokiem zaczęła schodzić w dół. Potem schody...
Siedzieli już przy stole. Grali w karty. Ochrypłe od wiecznych wrzasków głosy były przez nią świetnie rozpoznawalne. Starała się nie rzucać im w oczy, chciała przejść niezauważona. Jeśli tylko nikt nie zwróciłby na nią uwagi...
- ...ował i zdobył kod. Pluskwa jest przygotowana... Czekamy tylko na niego.
- Jak rany, to jest genialne. To będzie nasz największy skok! Dajesz wiarę, jak się obłowimy?
- Taa... śmieciarze będą łazić za nami na kolanach błagając o części. Ba, części! Żarcia do końca życia i porządne miejsce na kimę!
- Zac, jesteś genialny. Po prostu... genialny.
- Wiem. - dotychczas milczący mężczyzna o ciemnej, szarawej skórze uśmiechnął się szczerząc pożółkłe, niekompletne zęby w których trzymał na wpół spalonego papierosa. Zmierzwił palcami krótką, nierówną brodę po czym sięgnął po jedną z kart rzucając ją na stół. - Znów wygrałem. A ty, Tashi, przegrywasz już trzeci raz z rzędu.
Siedząca naprzeciwko kobieta zacisnęła zęby zirytowana, po czym rzuciła swoimi kartami o blat.
- Po prostu farcisz, tyle! Nie gram już z tobą! - wrzasnęła wstając i szybkim krokiem poczęła kierować się ku schodom w dół, tupiąc przy tym ciężko glanami wśród śmiechu dwójki mężczyzn pozostałych przy stole.
- Ooo... no proszę. Jak się świetnie składa. - Zac podniósł się powoli ze swego miejsca. - Młoda! Ta, ty. Chodź do mojego pokoju. Zanim ruszymy, mam do ciebie pewną... sprawę.
----------------------------------------------------------------------------------
- Hihihihi, kible! - Dania była chyba jedyną osobą, która doceniła dowcip. Można by powiedzieć, że zareagowała aż nadto, klepiąc się dłońmi w uda z 'rozbawienia'.
- Ile do cholery można czekać? Zaraz rozwalę te drzwi. No zamknął się tam! - Ulrys był wyraźnie niezadowolony z faktu, że czeka już całe pół minuty. Zamachnął się, chcąc uderzyć w drzwi, ale zatrzymał się w ostatniej chwili.
- Uspokój się, głąbie. Jak nie masz co robić to ponapierdalaj łbem w ścianę.
- Jak, kto to powiedział? - ups... to pani Faher, jedna z zarządu. Widocznie nie spodobało jej się przekleństwo, ale nie dosłyszała kto je wypowiedział. Nic dziwnego, w końcu była stara. Ale w chwili, gdy poprawiła okulary by przyjrzeć się uważniej grupce pod klasą życzliwy Rand już wskazywał jej palcem Vaynarda. Cóż, ten musiał coś zrobić, jesli nie chciał mieć przekichane. W końcu z tą staruchą się nie zadziera.
* * *
- Hęę? - Kimia cofnęła się krok zdziwiona, patrząc uważnie na Hiroshiego. Gdy zwróciła wzrok ku Waneli, ta już odwzajemniała to samo. Zaraz po tym Kimia wróciła wzrokiem do ciebie, a Wanela lekko zarumieniona odwróciła się w stronę ściany opuszczając wzrok. Tak, to mniej więcej tym się od zawsze różniły.
- No... może i tak. Ale z jakimś wielkim nożem? A widziałeś takie w krypcie? To zbyt podejrzane. A jakby na mnie przeszło to choróbsko i nie dało się z niego wyleczyć... brr. Co nie, Wanela?
Koleżanka wzruszyła jedynie ramionami, nie odwracając się. Widać udało się w płynąć na jej zdanie w przynajmniej jakimś stopniu.
* * *
- No... porówna odpowiedzi z jakimś kluczem, sprawdzi wynik w arkuszu i zaraz nam powie co i jak, nie? - Bachrandel odepchnął się plecami od ściany odzywając się po raz pierwszy od długiego czasu. Zapewne zrobił to tylko po to by odsunąć się od czwórki, koło której pojawiła się pani Faher. Podskoczył dwa razy w miejscu jakby miało to mu pomóc w rozluźnieniu się, opierając się po tym o ścianę kawałek dalej. - Spokojnie, zaraz pewnie drzwi się otworzą. Na pewno, już niedługo. - zwrócił głowę w stronę drzwi z lekkim wytęsknieniem. - Za chwilę się dowiem, że jestem nowym sprzątaczem. |
|
|
|
Whatwashisnameagain
Gość
|
Wysłany: Pią Paź 22, 2010 9:33 pm
|
|
|
Sprawdzić klucz...na każdej z prac...Ile to może trwać? A tak. Długo. Cholernie długo. Zdecydowanie dłużej, niż jestem tu w stanie wytrzymać bez zasypiania. Ale nie zasnę, ponieważ skończy się to odreagowaniem na mnie stresu przez bandę karczków i ich niunię. NA LITOŚĆ BOSKĄ, JA CHCĘ WY-
O-O-O-O, Pani Faher, akurat gdy tego mi potrzeba! Moje szczęście raz jeszcze dało o sobie znać.
-Pani Faher, mogę w tak zwanym międzyczasie zajść do doktor Chakwas? Nie mam ze sobą lekarstw, a siedzenie tu bezczynnie raczej mi nie pomoże. Pójdę i zaraz wrócę.
Było to oczywiście parszywe kłamstwo. Nie daję nigdy rady zajść do doktor Chakwas by ta nie skorzystała z okazji by brutalnie ograć mnie w gry zainstalowane na jej komputerze. W tym całe te...no, szachy.
Jeśli dostanę zgodę, szybko mówię jeszcze
-Hiro, jak oddadzą karty przed moim powrotem, zaopiekuj się moim wynikiem.
Po czym wstaję i udaję się do oddziału medycznego. |
|
|
|
Vir
Dołączył: 16 Paź 2010 Posty: 4
|
Wysłany: Śro Paź 27, 2010 8:02 pm
|
|
|
Spoglądając na grupkę ludzi jednym okiem, zauważył że się dziwnie zachowują inaczej niż przedtem. W tym momencie usłyszał imię Faher, które nagle przeszło mu przez umysł wręcz z obrzydzeniem. Otwierając swoje drugie oko zauważył Panią Faher , myśląc czy rzeczywiście tam jest , czy tylko grupa wspomniała z jakiegoś powodu to imię. Na widok Pani Faher uderzył się głową o ścianę i przy okazji tracąc równowagę przy wstawaniu z przerażenia. Lecz udało mu się wstać jakoś , ale w tym samym momencie zwrócił swoją uwagę Faher która często sie czepiała jego koloru oczu i wypominając mu ze dziwnie to wygląda. Na samą myśl że znowu ma słuchać od niej coś na swój temat postanowił wtopić się w tłum by się nie wyróżniać. |
|
|
|
Vaynard
Kto? Zabłąkana duszyczka.
Wiek: 34 Dołączył: 15 Wrz 2009 Posty: 127 Skąd: Tczew
|
Wysłany: Pią Paź 29, 2010 12:41 pm
|
|
|
Że co?! Że jak?! I znów do cholery wszystko na mnie.... niee... tak nie będzie! Uspokoiłem się, proszę pani to któraś z tamtych sie... znaczy ktoś z tamtąd... wskazał palcem na resztę klasy, wydaje mi się, że to ktoś z nich, wskazał na rozmawiającą trójkę Hiroshi, Kimia i Wanela- Sądzi pani, że bym przeklnął? Uśmiechnął się po tym lekko i spojrzał znacząco na Randa. Następnie przeniósł wzrok na Ulrysa, aby ten potwierdził jego słowa -Prawda Ulrys, że my tu nie przeklinamy? Nie jestem pewien, ale ja wogle nic nie słyszałem proszę pani, a skoro nie widać winnego to winy nie ma, czy jakoś tak to było. Poza tym tego, przez ten zachciało mi się do toalety, o. Jeżeli starucha go nie zatrzymała ruszył w stronę łazienki. |
Ostatnio zmieniony przez Vaynard Pon Lis 15, 2010 3:07 pm, w całości zmieniany 2 razy |
|
|
|
Firanke
Tygrys
Wiek: 32 Dołączył: 07 Sty 2010 Posty: 644
|
Wysłany: Czw Lis 04, 2010 2:33 pm
|
|
|
Ich reakcja była trochę niespodziewana, ale udało mi się włączyć do rozmowy - to najważniejsze. Kimia wysunęła dobry argument. Wielki nóż... rzeczywiście, nie widziałem takiego. W którejś książce było coś takiego... nazywało się wiecz. I tym walczyli ludzie ubrani w żelazne ubrania. Przecież zanim by się tym kogoś uderzyło, to nadzorca wyciągnąłby swój pistolet i takiego zastrzelił. Ale... może wtedy nie było pistoletów? Ale jak wtedy miałaby wyglądać walka? Wiecz na wiecza? Chyba, że wtedy się rzucało nożami i to były tamtejsze pistolety. Jak można w czymś takim żyć? Ach, zaraz, odbiegam od tematu...
- Fakt. Nie widziałem nigdy czegoś takiego w krypcie. - przytaknąłem. Tutaj nie było się co spierać. - Aczkolwiek wielki nóż mógł być przenośnią. Może to był kawałek pręta i duży odłamek ostrej blachy przytwierdzone do siebie grubą warstwą taśmy klejącej czy kleju? - klej zdaje się bardziej prawdopodobny. Taśma klejąca mogłaby się "ściąć" na ostrej części tej blachy, nawet jeśli byłaby szczodrze nałożona - No, teorytycznie to można by spróbować je stopić razem w jedno jak to mówił pan na tych zajęciach z... y... techniki. Ale nie sądzę, by osoba zachowująca się jak desperat mogła to zrobić. - Odruchowo przejechałem dłonią po lewym ramieniu. Teraz wkraczamy w temat, o którym każdy ma inne zdanie... Co do choróbska, czy coś tam nie było mówione, że choroby się roznoszą powietrzem? Jakby była szansa, że już mnie zaraziła, to bym ją zabrał ze sobą do laboratorium, co by nie przebiegła się po reszcie krypty zarażając wszystkich po kolei. No i ktoś mógłby w panice ją zabić. A przecież każde życie je- - przerwałem, słysząc wtrącenie brata. Odwróciłem szybko głowę i krótkim "Aha" zaakceptowałem jego warunki - ... każde życie jest cenne. - rozłożyłem ręce, patrząc po ich twarzach z nieznacznym uśmiechem. - Nie ważne czy obcy czy ktoś znajomy, nie zostawiłbym go samego z jakąś zarazą. - Następnie słychać było tylko łup, a więc kolejny obrót za siebie - ach... to ten Vir. Zasnął na stojąco? Ja bym tak nie potrafił... o, zjawiła się pani Faher? Gdy wpadła w mój zasięg wzroku uśmiechnąłem się do niej uprzejmie i skinąłem głową, mówiąc "dzień dobry". Po czym wróciłem do rozmowy z dwójką dziewczyn, bo nie wypada tak co chwila się zajmować czymś innym. No i pani Faher zdaje się tam rozmawiać z naszą grupą osiłków. Nie wiem o czym, nie wypada podsłuchiwać... |
|
|
|
|
smartDark Style by urafaget Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group |