Wiele sfer Strona Główna Wiele sfer
Mało gier
 
FAQ :: Szukaj :: Użytkownicy :: Grupy
Rejestracja :: Zaloguj


Poprzedni temat «» Następny temat
Zamknięty przez: Jedius 9 Baka
Sob Lut 16, 2013 2:01 pm
Rozdział Ia, Część II - Krucjata przez pustkowia
Autor Wiadomość
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1394
Wysłany: Sob Lut 09, 2013 3:55 pm   

Oddzieliwszy drewno usiadłeś przy "wspólnym ognisku" zagłębiając się w niedługie rozmyślania nad dzisiejszym dniem. Najprawdopodobniej, razem ze wczoraj, obfitował on w więcej atrakcji niż całe twoje życie wewnątrz krypty. Nawet jeśli ciężko było powiedzieć, czy było to dobre czy złe, jedno było absolutnie pewne - było to cholernie męczące. Nawet, jeśli chciałbyś powiedzieć teraz, że wreszcie możecie odpocząć, mieć chwilę dla siebie, to jednak nie mogłeś. Wciąż musiałeś brać pod uwagę niedawne słowa Fiołka. Coś was... goni. Coś, czego należy się obawiać. Nie miałeś żadnych wskazówek co do tego czym dokładnie jest owo zagrożenie, jak może wyglądać, w jaki sposób zaatakuje, ale jedno było pewne - jeśli Fiołek twierdzi, że problem jest poważny to i tak też jest.
Wyglądało na to, że pożywienie było już gotowe, jednak Rei go nie rozdzieliła tak, jak się tego spodziewałeś. No cóż, tak właściwie, to nie mieliście tu żadnych talerzy. Używała swoich noży do przenoszenia kawałków mięsa po ruszcie. Jeden z takich kawałków nabiła na jeden z noży i podała Fiołkowi. No cóż, wyglądało na to, że macie tutaj "szwedzki stół". Każdy z waszej trójki poczęstował się inną porcją, z czego twoja była chyba największa - z drugiej strony, obie kobiety miały okazję chwilę wcześniej jeszcze posilić się tym, co było w puszce. Kiedy skończyliście, spojrzałeś odruchowo w stronę waszego gospodarza - ten leżał na swoim miejscu z twarzą przykrytą książką, czy tam zeszytem.
Zwróciłeś się do Fiołka z prośbą o odnowienie opatrunku, który z pewnością wymagał wymiany. Po takim czasie dawno już nie znajdował się w tym samym miejscu co na początku, pozwijał się, poskręcał i na pewno już nie służył temu, do czego był przeznaczony. Ta na początku kiwnęła tylko głową i otworzyła torbę, przeszukując jej zawartość, w trakcie czego przekazała ci, e nie posiada już więcej ziół, którymi "pomogła" ci wcześniej. Wyciągnęła z torby kilka przedmiotów, które położyła na ziemi obok siebie - zwój bandażu, jakąś białą, puchatą torebkę foliową, aluminiowe pudełko z jakąś etykietą na której nabazgrane były jakieś krzaki. Założyła wtedy pierścień i najpewniej zapytała się o ich przeznaczenie Rei, która odpinała właśnie kabury i zdejmowała całe oporządzenie. Fiołek niemal od razu zabrała się do próby wymiany opatrunku, nie potrafiąc ukryć przy tym skrępowania. Odwracała wzrok przy próbie zdjęcia prowizorycznej opaski uciskowej z twojego pasa, przez co nieumyślnie ucisnęła palcami twoją dość świeżą ranę. Od razu zakrzyczała cię szybko powtarzanym "przepraszam!", bardziej gorliwie usiłując pozbyć się problematycznej opaski. W końcu wpadliście na to, by po prostu rozciąć ją nożem. Fiołek ponownie zawahała się przed nasmarowaniem rany jakąś tłustą maścią, poprosiła cię nawet o odwrócenie wzroku. Rei przyglądała się temu wszystkiemu bez wyrazu. I bez słów.
W końcu wszystko było gotowe, przykryte gazą, umocowane opaską z bandażu. Ubrałeś się na powrót i dałeś sobie jeszcze chwilę na odpoczynek. Po tym, przekazałeś Fiołkowi swoją propozycję na temat lokacji spoczynku, ale najwyraźniej podczas konsultacji Rei na nią nie przystała. Fiołek udała się do śpiwora sama, a kiedy oddala tobie pierścień zgodnie z twoją prośbą dowiedziałeś się od cudzoziemki, że jest to wbrew jej kulturze. Ponadto, chciałaby chwili samotności. Straciła w tym dniu więcej niż spodziewała się stracić po dotarciu do celu ich wyprawy.
Dorzuciłeś jeszcze trochę drewna pod ruszt, ułożyłeś się przy cieple kociołka. Rei usiadła w kącie w pozycji przypominającej embrionalną, obejmując ramionami kolana. Fiołek chyba spała już od jakiegoś czasu. Nie minęło kilka chwil, gdy i ty udałeś się do krainy snów...


Obudziłeś się dużo później, to na pewno. Miałeś kilka dziwnych snów. O podróży łodzią przez bezkresne, czarne morze. O nieskończenie wysokim wieżowcu, gdzie na każdym piętrze pytano cię o imię, a ty zawsze odpowiadałeś "Steve". O poszukiwaniu kwiatu fiołka na polu pełnym stokrotek... Ciężko było nazwać to koszmarami, ale wciąż były trochę niepokojące. W każdym razie, obudziłeś się w końcu bez chęci do dalszego snu. Ogień niemal zgasł już całkowicie, ale wyglądało na to, że na zewnątrz jest już dzień - przez szpary w budowie mieszkania dostawało się do środka światło. Wyglądało na to, że prócz ciebie nie śpi tylko Rei - tkwiła wciąż w tym samym kącie, spoglądając teraz na ciebie. Na pewno też zauważyła, że już nie śpisz. Fiołek i wasz gospodarz byli w dokładnie tej samej pozycji jak kilka godzin temu. Wyglądało na to, że nic wcale nie chce was jeszcze atakować. Może to i dobrze? Macie spokojnie czas na to, by się przygotować do kolejnego dnia.
_________________
. . .
 
 
Cinek
Najszybszy poster na dzikim zachodzie


Wiek: 35
Dołączył: 28 Kwi 2011
Posty: 376
Wysłany: Sob Lut 09, 2013 4:30 pm   

Dziwne sny trochę mnie zaniepokoiły, jednak na dłuższą metę nie przejmowałem się nimi bardziej, niż było to konieczne. Miałem wystarczająco dużo problemów, poza tym w ciągu ostatnich dni napotkałem na swojej drodze tyle dziwadeł, że nie mogłem mieć do swojego mózgu pretensji o tego typu nocne wizje.
Powoli wstałem, po czym sprawdziłem delikatnie palcami, jak tam moja rana. Miałem ogromną nadzieję, że moc pierścienia trochę pomogła w jej zagojeniu. Musiałem też przekonać się, na ile zdążyłem wypocząć w trakcie snu. Zrobiłem kilka kroków, starając się wyczuć, na ile bolą mnie moje nogi, które przeszły wczoraj istne piekło. Zaraz po tym zwróciłem się do cudzoziemki, cały czas mając na sobie pierścień.
-Chyba powinniśmy obudzić Fiołka i pomóc temu mężczyźnie w szukaniu jego kolegi. Wątpię abyśmy go znaleźli, no ale trzeba przynajmniej poudawać, że nam zależy. Może uda nam się przy okazji upolować coś do jedzenia. Później będziemy musieli chyba wyruszyć w dalszą drogę. Masz jakieś pomysły na nasz kolejny cel? Kompletnie nie znam świata zewnętrznego, całe życie spędziłem w zamkniętej krypcie...
Czekając na odpowiedź dziewczyny, zacząłem zastanawiać się nad "przepowiedniami" Fiołka. A co jeśli tym złem, które nas prześladowało, był ten spadochroniarz-jubiler? Może dał nam już spokój po otrzymaniu ode mnie tych wszystkich informacji, a Fiołek tylko panikuje... Tak czy siak musiałem mieć się na baczności. Nawet jeśli nie było żadnego zła, sam ten świat był na tyle niebezpieczny, że powinienem uważać na każdy swój krok. Bylebym przeżył kolejny dzień...
_________________
> Karta postaci.
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1394
Wysłany: Sob Lut 09, 2013 5:08 pm   

Przyłożyłeś dłoń do swojej rany postrzałowej, delikatnie uciskając opatrunek. Bolało, wciąż bolało. Wcale nie wyglądało na to, aby pierścień w jakiś magiczny sposób pozbawił cię obrażeń. Wyglądało na to, że nieznajomy spadochroniarz-jubiler trochę cię wykiwał. Tyle, że jak na razie nie miałeś możliwości zgłoszenia reklamacji. No cóż. W takim razie, trzeba było sprawdzić, na ile udało ci się wypocząć.
Podniosłeś się na nogi, cały czas pod bacznym wzrokiem Rei. Przeszedłeś kilka kroków by stwierdzić, że rzeczywiście jest trochę lepiej - może poza lekkim odrętwieniem w okolicy prawego biodra. To wciąż chyba jednak lepiej niż całkowity paraliż nogi spowodowany poprzednią maścią. Chyba byłbyś w stanie nawet przebiec się jakiś dystans, ale nie miałeś pojęcia czy od tego przypadkiem ci się nie pogorszy. W każdym razie, byłeś w stanie bez większego problemu stawiać pewne kroki, na pewno mógłbyś też dźwignąć z ziemi coś ciężkiego. Nawet chyba cięższego od tych wczorajszych drzwi magazynu. No cóż, stan zdrowia sprawdzony, więc zwróciłeś się do czarnowłosej próbując ustalić plan na nowy dzień. Ta przytaknęła wpierw krótko po twoich słowach cały czas się tobie przyglądając, a następnie leniwie podniosła się na nogi. Właściwie nie, nie było to leniwe. Wstanie sprawiało jej wyraźne problemy. Kiedy już prawie udało jej się wyprostować, ugięła się nagle przechylając na bok, potem na drugi i omal się nie wywróciła, w porę opierając o ścianę.
- Jemu już nie uda nam się pomóc. Bogowie nie chcą wybaczyć nam naszej zuchwałości. Mroczny duch zdołał już odebrać życia większości z nas. Ale ja nie oddam swojej głowy bez walki. - choć jej głos był słaby, słychać było w nim determinację. Ciężko tylko było zorientować się, o czym właściwie mówi. I dlaczego niby "już nie możecie mu pomóc"? Zauważyłeś, że kobieta miała w zaciśniętej dłoni pistolet. Ale raczej z niego nie strzelała, bo przecież na pewno byś usłyszał. - Za wciągnięcie was w tą tragedię, jak i wszystkich mieszkańców tego miejsca, muszę prosić o wybaczenie. Kiedy tylko to się zakończy, odejdę, kontynuując misję samemu. - powróciła do kontaktu wzrokowego z tobą, lekko chwiejąc się w miejscu.
_________________
. . .
 
 
Cinek
Najszybszy poster na dzikim zachodzie


Wiek: 35
Dołączył: 28 Kwi 2011
Posty: 376
Wysłany: Sob Lut 09, 2013 5:21 pm   

Słuchałem słów cudzoziemki z niepokojem. O co jej w ogóle chodzi? Czy ten zły duch to to samo zagrożenie, przed którym ostrzegała mnie Fiołek? Musiałem przyznać, że zaczynałem się trochę bać. Nie byłem teraz w najlepszej formie do walki, więc coś takiego nie byłoby mi raczej na rękę. Zdecydowałem, że myślenie odłożę na później, a teraz postaram się dowiedzieć czegoś konkretnego.
-Co masz na myśli mówiąc "tragedię"? - zapytałem Rej. -Chcesz powiedzieć, że ten zły duch tutaj przybył i będziemy musieli z nim teraz walczyć razem z innymi mieszkańcami? To dlatego trzymasz ten pistolet w pogotowiu? Powiedz mi wszystko co wiesz, tutaj chodzi o nasze życia! Z kim chcesz walczyć?!
Szybko obmacałem się i sprawdziłem, czy cała moja broń jest na swoim miejscu. Zniecierpliwiony patrzyłem na dziewczynę, oczekując jej odpowiedzi. Walić kumpla tego łysola, musiałem teraz martwić się o własną skórę.

Przed odpowiedzią, Rei obróciła głowę w bok, spoglądając na zamknięte drzwi. Właściwie, teraz jak i ty spojrzałeś w ich stronę, zobaczyłeś coś nowego - na haku zastępującym klamkę wisiał jakiś medalion. Niewielki dysk na cienkim łańcuszku, najwyraźniej miał na sobie wyrysowany jakiś symbol, jednak by zobaczyć dokładnie jaki było tu w tym momencie za mało światła. Kobieta uniosła w tę stronę uzbrojoną dłoń, jakby wskazując nią drzwi.
- Gdy my rozmawiamy, ludzie giną jeden po drugim. Wszędzie, tylko nie tu. On wie, że nie może tu wejść. On wie, że boję się wyjść. Nie posiadam w tym momencie wystarczająco sił by stawić mu czoła. Ni mogłam nawet ocalić życia dobroczyńcy. Spóźniłam się z wypędzeniem. - odkaszlnęła krótko, opuszczając broń. Powoli przeniosła wzrok na Fiołka, która najwyraźniej nadal spała. - Jesteśmy tutaj bezpieczni. Ale nie możemy tu zostać. Jako ludzie, potrzebujemy pożywienia. Czas którego potrzebujemy na wypoczynek jest zarazem naszą zgubą. Ona... - poruszyła głową, wskazując na Fiołka głową. - Na pewno wie o nim dużo więcej ode mnie. Jest silna, w przeciwieństwie do mnie. Ale nie chcę na niej polegać. Nie chcę narażać na nic osób, które nie powinny mieć nic do czynienia z naszym przekleństwem. Nie była częścią naszego bluźnierstwa, więc nie powinna brać udziału w odbieraniu boskiej kary.


Miałem wrażenie, że w przeciągu jednej chwili stałem się blady jak ściana. Czyli "on" już tutaj jest. Demon, o którym mówiła Fiołek. Na ucieczkę jest już za późno, na pewno nie obejdzie się bez walki. Cholera, czy to będzie naprawdę mój koniec? Myśl o bohaterskim bronieniu Fiołka wydawała się być tak odległa w sytuacji, kiedy zagrożone było moje własne życie... a jeśli ja zginę, to Fiołek i Rej zginą po mnie, było to pewne. Nie miałem pojęcia, czego mogę się spodziewać za drzwiami. Równie dobrze mogłem zginąć w przeciągu sekund, jeśli nie będę ostrożny. Magia Fiołka i pani Lary mogła być kluczowa w tej walce. Jeśli nie będziemy walczyć razem... nasza zguba będzie pewna. Życie mieszkańców tego miasta niezbyt mnie obchodziło, zwłaszcza, że większość z nich nie okazała nam ani trochę szacunku. Niemal wszyscy potraktowali nas jak intruzów... i chyba mieli rację. Sprowadziliśmy na nich śmierć. Ale zaraz? Co ona ma na myśli mówiąc "my"? Jeśli wykluczyła z tej grupy Fiołka...
-Zaraz zaraz, jacy "my"? Mówisz o naszej dwójce? - zapytałem dziewczyny, próbując się uspokoić i wyrównać oddech. -O jakim bluźnierstwie mówisz? Co my takiego zrobiliśmy i tak w ogóle to co ja mam z tym wspólnego? Czy może chodzi ci tylko o ciebie i twoich towarzyszy, którzy wczoraj zginęli? Potrzebuję wyjaśnień! Jesteśmy tutaj zamknięci, tak? Ten medalion broni nas przed tym demonem? Odpowiadaj!

Kobieta pokręciła powoli głową.
- Nie. Nie mówię o was. Mówię o nas. O mnie, oraz o moich braciach i siostrach w broni. Tych, z którymi przysięgałam solidarność do ostatniego tchu. Tych, z którymi nie miałam okazji się nawet pożegnać. - opuściła głowę ku ziemi, przez chwilę trwając w milczeniu. - Tak. Nie może tu wejść. Talizman odpędza wszystko, czego nie można zobaczyć okiem. Daje absolutną ochronę przed mrocznymi siłami jednej osobie lub jednemu obiektowi. Tak, jak teraz temu budynkowi. Z jego pomocą, przynajmniej jedno z nas mogłoby ujść z tego bez szwanku. Wybór jest tu jednak najtrudniejszy.


Zacisnąłem dłonie w pięści. Tylko jedna osoba. Znowu wybór. Miałem tego dosyć. Jeśli miałem zginąć, to niech tak będzie. Miałem dosyć uciekania. Poza tym, pokonałem już tyle przeszkód na swojej drodze... muszę wygrać. Muszę przeżyć! Tylko jak pokonać coś, "czego nie można zobaczyć"?
-Mam dosyć zastanawiania się - powiedziałem, wyraźnie zmęczony całą tą sytuacją. -Co masz na myśli mówiąc, że nie można tego zobaczyć? To jakiś duch czy co? Zresztą... dosyć gadania. Obudź Fiołka i powiedz jej, jak wygląda sytuacja. Jako że ona posiada największą wiedzę na temat zagrożenia, niech ona zdecyduje, kto powinien mieć amulet. Podporządkuję się jej decyzji. Powiedz jej, że najważniejsze jest to, aby pokonać tego demona i dać nam wszystkim szansę na przeżycie... Niech powie też, jak mam z tym walczyć przy swoich umiejętnościach i uzbrojeniu... Trzymaj.
Zdjąłem pierścień z palca, po czym podszedłem do dziewczyny i dałem go jej do ręki. Sam odszedłem kawałek na bok, starając się nie patrzeć na ciało łysego, który wedle informacji Rej już nie żył. Usiadłem pod ścianą w pobliżu wyjścia, nasłuchując uważnie i próbując się skoncentrować przed walką. Być może były to ostatnie chwile mojego życia...
_________________
> Karta postaci.
Ostatnio zmieniony przez Jedius 9 Baka Sob Lut 09, 2013 6:10 pm, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1394
Wysłany: Sob Lut 09, 2013 6:56 pm   

Kobieta bez słowa wysłuchała twojego przemówienia. Odebrała pierścień, spoglądając na niego na otwartej dłoni. Przyklęknęła po tym, odłożyła pistolet na podłogę i na czworaka zbliżyła się do Fiołka. Ujęła ją za ramię dłonią, którą najwyraźniej miała ranną. Szturchnęła ją słabo kilka razy, zanim ta wykazała się jakąkolwiek reakcją. Blada wpierw przetarła oczy, potem się rozejrzała. Zaraz po tym, zanim jeszcze chociaż odebrała pierścień podany jej na dłoni, zerwała się do pozycji siedzącej i rozejrzała czym prędzej marszcząc przy tym brwi. Wyraźnie też zaczęła pociągać nosem, jakby coś wyczuła. I chyba tak było, bo za chwilę zapytała z oburzeniem, czy raczej niezadowoleniem, które w jej przypadku wcale nie brzmiało groźnie.
- Dlaczego on nie żyje? - skierowała wzrok wpierw ku tobie, potem ku Rei. Wyglądało na to, że to właśnie któreś z was posądzała o ten fakt. Jakkolwiek właściwie była w stanie określić stan łysego. Zauważywszy wreszcie podsuwany jej pierścień odebrała go i czym prędzej założyła na palec, od razu zalewając cudzoziemkę potokiem oburzonych słów. Kobieta pokornie pochyliła głowę, po czym zaczęła wyjaśniać, jednak większość jej wypowiedzi była od razu przerywana kolejnymi pytaniami ze strony Fiołka. Zdecydowanie nie podobała jej się ta sytuacja. Wiele takich wymian zdań później Fiołek wstała szybko ze śpiwora i podeszła do drzwi, pochylając się przed wiszącym tam medalionem by przyjrzeć się mu z bliska. Następnie ponownie zaczęła paplać i paplać. Wyglądało na to, że całkowicie utraciła swój spokój. Jednym z dobrych dowodów na to, że nie jest już spokojnym Fiołkiem było to, że zerwała prawą dłonią amulet z drzwi, a następnie otworzyła je lewą ręką, pchnęła i zdecydowanym, szybkim krokiem wyszła na zewnątrz bez żadnej broni. Przerażona nie na żarty Rei, wciąż klęcząc po krótkim, przerażonym spojrzeniu w stronę otwartych drzwi z których uderzał biały blask przez który nie dało się nic zobaczyć zaczęła szybko szukać broni na podłodze wokół siebie drżącymi rękoma. Złapała za pistolet obiema rękoma i uniosła go szybko przed siebie, kurczowo trzymając go wycelowanego w drzwi. Chyba wcale nie zamierzała się stąd ruszać.

Z otwartego wyjścia uderzył chłód dużo bardziej przerażający niż ten, który przyszło wam dotychczas znosić.

[ BGM: Mirage Coordinator ]
_________________
. . .
 
 
Cinek
Najszybszy poster na dzikim zachodzie


Wiek: 35
Dołączył: 28 Kwi 2011
Posty: 376
Wysłany: Sob Lut 09, 2013 7:10 pm   

Cholera, tego za nic się nie spodziewałem. Otworzyłem szerzej oczy, kompletnie przerażony zachowaniem Fiołka. Błyskawicznie dobyłem dwóch mniejszych pistoletów, po czym rzuciłem się w stronę drzwi. Powinienem wziąć ze sobą jeszcze broń łysego, jednak teraz nie było już na to czasu. Może Rej będzie o niej pamiętała i zrobi z niej jakiś użytek. W tej chwili musiałem podążać za Fiołkiem, nieważne co by się miało dziać. Nieważne, co miałoby mnie spotkać na zewnątrz.
Wyskoczyłem z budynku, rozglądając się szybko dookoła i stając jakiś metr od Fiołka. Przygotowany na każdy możliwy atak starałem się ogarnąć swoimi zmysłami całą sytuację, która miała tutaj miejsce. Zerkam też raz na jakiś czas na Fiołka, oczekując, że zdejmie pierścień i coś mi doradzi. Musiałem się uspokoić i skupić, panika była ostatnią rzeczą, która mogłaby mi teraz pomóc...
_________________
> Karta postaci.
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1394
Wysłany: Sob Lut 09, 2013 7:32 pm   

Tu nie było czasu na zastanowienie się. Od razu uzbroiłeś się i wybiegłeś za Fiołkiem, stając przy niej gdy ta bacznie obserwowała okolicę. Jednak... czy tak naprawdę cokolwiek widziała? Gdy tylko opuściliście budynek zdałeś sobie sprawę że całe to miasteczko spowite jest gęstą, białą mgłą która nie pozwalała na dojrzenie niczego dalej niż dwa metry przed sobą. Gdybyś tylko odszedł jeszcze kawałek dalej, a potem ktoś by tobą zakręcił, pewnie miałbyś problemy z powrotem do budynku. Fiołek jednak nie wydawała się tym ani trochę przejmować. Z drugiej strony, tak jak wcześniej wyszła z mieszkania zdecydowanym krokiem, tak teraz zaczęła widać poddawać się zwątpieniu. Po dłuższym utkwieniu wzroku w czymś przed sobą, co znajdowało się po lewej stronie po wyjściu z mieszkania, a więc gdzieś wgłąb mieściny, posłała w twoją stronę krótkie, niepewne spojrzenie. Uniosła przed sobą talizman, spoglądając na niego; drugą dłonią to samo zrobiła ze swoim naszyjnikiem, jakby porównując je wzrokiem. Po tym zacisnęła pięści na obu i przymknęła oczy.
- Ihire lamie sa laskenay. Thav alren possu! - wykrzyknęła ze zdenerwowaniem, chyba w twoją stronę. Najwyraźniej zupełnie zapomniała o pierścieniu. Nie czekała nawet na odpowiedź, wskazała tylko kierunek przed sobą i od razu zaczęła biec w tę stronę. Usłyszałeś za sobą skrzyp, który był skrzypem drzwi o które oparła się wychodząca Rei, mierząca najwyraźniej do was z pistoletu. Czy raczej do ciebie, bo blada właśnie czmychała. Istniała szansa, że usłyszała słowa Fiołka, ale teraz raczej nie będzie w stanie ci ich przekazać. Wszystko co teraz robiła to trzymała cię na muszce, bacznie obserwując twoje ruchy. Widziałeś też, że jedną z dłoni na której podpierała pistolet trzymała nóż, wystawiony ostrzem naprzód, równolegle z lufą. Zupełnie, jakby spodziewała się tego, że zaraz rzucisz się przeciwko niej. Z drugiej strony...
Nigdy nie potwierdziłeś przecież, że łysy zginął z ręki tego ducha.
_________________
. . .
 
 
Cinek
Najszybszy poster na dzikim zachodzie


Wiek: 35
Dołączył: 28 Kwi 2011
Posty: 376
Wysłany: Sob Lut 09, 2013 7:47 pm   

Nie rozumiałem kompletnie niczego - dlatego cudzoziemka celowała do mnie z pistoletu? Może wróg czaisz się gdzieś obok? Moim ciałem pokierował instynkt. Wiedziałem, że jeśli stracę Fiołka z oczu, szybko zgubię się albo zginę, albo oba na raz. Poza tym nie mogłem pozwolić na to, żeby znowu ją stracić. Błyskawicznie pochyliłem się przed siebie i rzuciłem w pogoń za Fiołkiem, zanim Rej zdąży mnie zastrzelić, o ile rzeczywiście miała to na celu. Balansuję ciałem w taki sposób, aby być gotowym do uniku. Z głową nisko przemierzam z Fiołkiem mgłę, wypatrując naszego przeciwnika. Zaciskam dłonie na pistoletach, będąc cały czas gotowym na błyskawiczne zareagowanie na atak z którejkolwiek ze stron. Wiedziałem, że nie mogę ufać swoim oczom - musiałem postawić na słuch. Uważnie nasłuchując, przygotowywałem się do ewentualnego uniku. Wiedziałem jednak, że jeśli nie będę znał swojego przeciwnika, póki co niczego nie zrobię. Nic już nie rozumiałem... Czy Rej aby na pewno mówiła prawdę odnośnie łysego, że został zabity przez ducha? ...ale z drugiej strony, po co miałaby kłamać? Jakie były jej prawdziwe zamiary? Z myślami skrytymi jeszcze gęstszą mgłą niż ta, która mnie otaczała, penetrowałem skrytą w bieli okolicę...
_________________
> Karta postaci.
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1394
Wysłany: Sob Lut 09, 2013 8:23 pm   

Decyzja była dość prosta, właściwie odruchowa. Musisz trzymać się jak najbliżej Fiołka. Ruszyłeś więc zaraz za nią, wysilając się na bieg. Zdążyłeś zgubić ją ze wzroku, ale wciąż mogłeś słyszeć jej kroki, albo widzieć wzbity przez jej stopy śnieg wciąż opadający na ziemię w miejscu jej śladów. Była cholernie szybka, szczególnie jak na kogoś kto przecież nie tak dawno temu słaniał się na nogach. Z drugiej strony, na pewno bez problemu dorównałbyś jej tempa gdyby tylko nie rana w twoim boku. Już po kilku krokach zaczęła się upominać o uwagę silnym bólem. Na szczęście pogoń nie musiała trwać wiecznie. Po dwóch zakrętach, pierwszym w prawo i kolejnym w lewo, dziewczyna w końcu się zatrzymała. Tobie również udało się wyhamować zaraz za nią. Póki co, nie miałeś potrzeby dobywania broni. Twym oczom ukazał się widok wyłamanych drzwi, pod którymi leżało czyjeś ciało. Właściwie, to wystawała jedynie para nóg i ręka ale tyle wystarczyło by stwierdzić, że był to człowiek. A wnioskując po czerwonym zabarwieniu śniegu, raczej nie żył. Otwarty budynek był dla ciebie dość łatwy do rozpoznania. Chociażby po samym, silnym zapachu. To tu miała miejsce wczorajsza... "impreza". Fiołek, wciąż trzymając przed sobą oba medaliony wkroczyła ostrożnie do środka, cały czas się bacznie rozglądając. Niczym cień, zrobiłeś to samo, zatrzymując się zaraz za nią - a więc byłeś w progu. Wnętrze było już pozbawione mgły. Widać tu było już dużo więcej ciał. Zdecydowanie martwych ciał. Były porozrzucane po całym pomieszczeniu. Tu leżał gość z rozwaloną głową zaraz obok potłuczonej, szklanej butelki, tam inny gość z długim nożem wbitym w plecy zaraz obok kobiety z której piersi wciąż wystawał łom. Dwóch innych wyglądało na postrzelonych. Cały pokój był obryzgany krwią. I pośród tych wszystkich ciał, prócz waszej dwójki, stała jeszcze jedna osoba, plecami do was. Właściwie, to nie różnił się specjalnie od reszty. Bardzo podobna skórzana kurtka, spodnie, krótkie, ciemnobrązowe włosy... i gitara, którą trzymał w rękach. Teraz, gdy byłeś już na wpół wewnątrz, mogłeś usłyszeć pojedyncze nuty, które wygrywał. Zdecydowanie nie potrafił na niej grać, brzmiało to bardziej jakby dopiero się uczył. Zupełne przeciwieństwo tego, co działo się wczoraj.
- Kaska sar! - Fiołek od razu przywitała go oskarżającym krzykiem. Ten bez żadnego pośpiechu odwrócił się w waszą stronę. Nawet z twarzy nie różnił się specjalnie od reszty. To chyba jest ten sam gość, który i wczoraj wygrywał coś na tej gitarze. Teraz zaś mogłeś zauważyć, że w prawej dłoni, którą pociągał palcami za struny, trzymał pistolet. Jak na razie jednak wcale nie decydował się go użyć. Przyglądając się wam przechylił nieco głowę na bok, po czym zadał krótkie pytanie, które chyba nie było do nikogo skierowane.
- Jest... więcej...? - uniósł trochę głowę, przestając grać. Fiołek widać w tym momencie zorientowała się, że ma pierścień na palcu i sięgnęła jedną dłonią do drugiej, by go zdjąć. Facet zaś uśmiechnął się wtedy szeroko i wypuścił gitarę z rąk, pozwalając jej upaść z brzękiem na podłogę usianą ciałami. Wyglądało na to, że zamierzał właśnie podnieść pistolet do góry, by wycelować nim przed siebie.
_________________
. . .
 
 
Cinek
Najszybszy poster na dzikim zachodzie


Wiek: 35
Dołączył: 28 Kwi 2011
Posty: 376
Wysłany: Sob Lut 09, 2013 8:41 pm   

Po stanięciu w progu pomieszczenia i zobaczeniu dziwnego jegomościa tylko zmrużyłem oczy, przyglądając mu się bardzo uważnie. Kiedy zobaczyłem, że ma w dłoni pistolet, czekałem już tylko na jeden moment - jakikolwiek ruch z jego strony, mogący sugerować najdrobniejszy nawet przejaw agresji wobec naszej dwójki. Nie miałem pojęcia, czy to był nasz prawdziwy przeciwnik, czy może ten cały duch opętał tego biednego człowieka i używa go teraz do walki niczym swojej marionetki... Miałoby to sens ze względu na nagły spadek umiejętności gry "gitarzysty", o ile faktycznie dobrze pamiętałem, że to on wczoraj przygrywał na imprezie. Nie miało to jednak teraz większego znaczenia. Kiedy tylko zobaczyłem, że upuszcza gitarę, natychmiast uniosłem prawą dłoń i wystrzeliłem trzykrotnie w celu zabicia mężczyzny. O ile był zwykłym człowiekiem, powinien paść po pierwszym celnym strzale. Jeśli nie padnie, zaczynam iść szybkim krokiem, tym razem unosząc również lewą rękę i strzelając oboma pistoletami na przemian. Jeśli usłyszę, że coś atakuje nas od tyłu, natychmiast obracam się bokiem i kieruję tam prawą rękę, po czym strzelam - lewą rękę ciągle jednak mam skierowaną w "gitarzystę". W międzyczasie zerkam po pomieszczeniu, próbując ustalić położenie ciał, tak aby w razie ewentualnej nagłej potrzeby przemieszczenia w celu uniku nie potknąć się i nie wylądować twarzą na podłodze.
_________________
> Karta postaci.
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1394
Wysłany: Sob Lut 09, 2013 9:25 pm   

Nie było mowy, byś pozwolił mu podnieść tą broń choćby centymetr wyżej. Twój czas reakcji był zdecydowanie szybszy od jego ruchów. Twoja ręka jak automat skierowała się naprzód i pociągnęła za spust nie raz, a trzy razy. Wszystkie trzy strzały dosięgły celu, w pierś, ramię i nasadę górnej szczęki. Całe jego ciało natychmiast skierowało się do tyłu, by po chwili upaść na ziemię, w trakcie upadku wypuszczając pistolet. Samym hałasem zaś Fiołek widać niemało się przestraszyła, bo aż wypuściła spadochroniarski pierścień na ziemię, kuląc się. Mężczyzna nie ruszał się. Zareagował na postrzelenie dokładnie tak, jak zareagowałby każdy człowiek - był martwy, albo przynajmniej nieprzytomny z bólu i właśnie wykrwawiał się na śmierć. Dziewczyna powoli uniosła wzrok w jego stronę, postępując krok naprzód, mrucząc pod nosem wystraszonym głosem.
- Nie tak, zupełnie nie tak, niedobrze...
Chyba mówiła coś jeszcze, ale... dziwna sprawa, że nagle przestałeś ją słyszeć. Do tego, zrobiło ci się cholernie zimno. Mało tego, wszystko co widziałeś, zaszło jakby lekką mgłą, straciło barwy. Nie minęła dłuższa chwila, kiedy zauważyłeś z przerażeniem coś jeszcze gorszego - nie możesz się ruszyć. Czas zaczął płynąć dużo wolniej. Na tyle, że dużo wyraźniej zacząłeś odczuwać każde uderzenie swojego serca. Twoja głowa sama zwróciła się w kierunku Fiołka. Wyglądało na to, że nadal coś mówiła, ale nie miałeś pojęcia, co. Jej głowa powoli odwróciła się ku tobie, dziewczyna wskazała ci ręką niedawno postrzelone ciało i coś chyba wyjaśniła. Cholera, gdyby nie ta mgła, będąca jakby pozostałością po każdym ruchu, być może byłbyś w stanie odczytać cokolwiek z ruchu jej warg... ale nie mogłeś tego zrobić. Ba, nie mogłeś nawet przeciwstawić się temu, jak wbrew własnej woli kiwnąłeś głową przytakując. Ta, wciąż jakby w zwolnionym tempie, zrobiła to samo i ponownie skierowała się ku postrzelonemu, robiąc ostrożny krok naprzód. Nie miała szans zobaczyć tego, jak powoli unosisz swoją prawą dłoń w jej kierunku. Tego, jak metalowy pistolet obiera sobie za cel jej głowę. Wraz z kolejnym uderzeniem serca poczułeś, że nawet jeśli bardzo tego nie chciałeś, zacząłeś pociągać za spust...

Zobaczyłeś błysk wystrzału. poczułeś cierpnięcie w prawej dłoni. następnie, zobaczyłeś jak z błysku eksplozji prochu wylatuje w bok wyrzucony pistolet, który przed chwilą trzymałeś, goniony przez strumień wypchniętej krwi z twojej dłoni. Twoja głowa od razu odwróciła się w prawo, na wyjście, gdzie mogłeś zobaczyć czarną sylwetkę celującej do ciebie z broni kobiety na jasnym tle mgły z zewnątrz. Wzrok szybko wrócił do Fiołka, która właśnie odwracała się w stronę obu wystrzałów wystraszona nie na żarty. Twa lewa dłoń zaczęła podnosić się, próbując wycelować w nią drugim pistoletem, jednak została odtrącona panicznym odruchem lewej dłoni dziewczyny nim dosięgła celu. Od razu po tym, w twoim kierunku zaczęła szybować otwarta, prawa dłoń Fiołka, na której leżał amulet wiszący wcześniej na drzwiach mieszkania łysego. Zbliżając się z ukosa, wkrótce spotkała się z twoim policzkiem w spowolnionym uderzeniu, odtrącając całą twoją głowę na bok. Błyskawicznie poczułeś, jak twoje ciało się wręcz rozpala, wypełnia niewyobrażalnym gorącem. Upadłeś na kolano, słysząc dźwięk własnego upadku. Twoje zmysły uderzył ból z prawej dłoni przedziurawionej przy nadgarstku, po której palcach na ziemię ściekała żwawo krew. Fiołek pisnęła przerażona, odskakując od ciebie w tył, zupełnie zdezorientowana tym, co sama zrobiła. Tuż po tym było słychać stęknięcie stojącej tuż przed wejściem Rei, która pochwyciwszy się jedną ręką za głowę, drugą wycelowała bronią w twoim kierunku. Ty sam wciąż miałeś broń w swojej lewej ręce. Pytanie brzmiało tylko, czy powinieneś jej użyć. A jeśli tak - to jak.
_________________
. . .
 
 
Cinek
Najszybszy poster na dzikim zachodzie


Wiek: 35
Dołączył: 28 Kwi 2011
Posty: 376
Wysłany: Sob Lut 09, 2013 9:52 pm   

Teraz wiedziałem na pewno - z tym czymś nie możemy walczyć jak z normalnym człowiekiem czy zwierzęciem. To nie miało nawet fizycznej postaci. Był to rzeczywiście jakiegoś rodzaju duch, który przejmował ciała innych, posługując się nimi w celu zabijania wszystkich dookoła. Na dodatek straciłem możliwość używania prawej ręki. Po raz kolejny zadziałałem instynktownie, zdając sobie powoli sprawę, o co w tym wszystkim chodzi.
Błyskawicznie skierowałem pistolet trzymany w lewej ręce na uda dziewczyny, po czym zacząłem strzelać, aż nie trafię i nie spowoduję tym samym jej upadku na kolana. Zaraz po tym natychmiast łapię pistolet w zęby, wstaję, wyrywam Fiołkowi amulet z dłoni i rzucam się w stronę Rei. Będąc tuż przy niej schylam się i uderzam w nią własnym ciałem, próbując przewrócić na ziemię, zaraz po czym przykładam jej medalion do twarzy, aby wypędzić z jej ciała ducha. Kiedy tylko to zrobię, zaciskam lewą pięść i uderzam Rei w głowę jednym silnym ciosem, aby straciła przytomność - musiałem upewnić się, że jej ciało więcej nie zostanie użyte przez ducha. Zaraz po tym wstałem, po czym skierowałem się w stronę Fiołka. Jeśli to ja miałem amulet, a Rei była nieprzytomna, to ona będzie następnym celem.
-Fiołek, nie ruszaj się - powiedziałem, zaczynając iść szybkim krokiem w stronę dziewczyny i uważnie obserwując jej poczynania. Kiedy tylko zobaczę, że zaczyna zachowywać się jakkolwiek wbrew swojej woli, rzucam się w jej stronę i wywracam na ziemię siłą uderzenia swojego ciała. Szybko pozbawiam ją jakiejkolwiek broni i próbuję obezwładnić, cały czas trzymając przy sobie medalion. Jeśli uda mi się wypędzić ducha bądź z nim porozmawiać... być może będę miał szansę na wygraną.
_________________
> Karta postaci.
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1394
Wysłany: Sob Lut 09, 2013 10:22 pm   

Posiadając już swoje domysły na temat tego, z jakim przeciwnikiem teraz się mierzysz, ponownie rozpocząłeś jak najszybszy ostrzał. Pierwszy strzał spudłowałeś. Od razu po nim nastąpił strzał ze strony kobiety, który musnął ci lewe ucho. Pociągnąłeś za spust po raz drugi i trafiłeś ją w udo, rzeczywiście sprawiając że ta się zachwiała, wystrzeliwszy w podłogę tuż przed sobą. Strzeliłeś po raz trzeci, tym razem trafieniem w tą samą nogę rzeczywiście zmuszając ją do upadku na kolana. Złapałeś pistolet w zęby i wyrwałeś amulet z ręki Fiołka bez większego problemu. Ruszyłeś czym prędzej naprzód, z rozpędy powalając opętaną na plecy, a następnie przyciskając jej do twarzy okrągły talizman. Próbowała się przed tym zasłonić, ale nie zdążyła. Nie była też wystarczająco szybka, by zasłonić się potem przed kolejnym ciosem, którym niemal wbiłeś pięść w bok jej głowy. Zdecydowanie było to wystarczające. Bezwładnie rozłożyła się na ziemi. A to oznaczało, że... została was tylko dwójka. Powstałeś i odwróciłeś się ku Fiołkowi.
Dziewczyna zdecydowanie była przerażona. Siedząc, czy niemal leżąc na ziemi wspierając się na łokciach odczołgiwała się w tył, byle dalej od ciebie. Pewnie nawet nie zdawała sobie sprawy, że robi to po ciałach martwych mieszkańców tego miasteczka. Natrafiwszy plecami i tyłem głowy na blokadę w postaci przewróconego stołu zatrzymała się, unosząc lewą rękę pozbawioną dwóch palców przed swoją twarz, by się zasłonić. Krótki moment później przypomniała sobie o drugiej dłoni, w której ściskała wciąż swój naszyjnik. Wyciągnęła go jak najdalej przed siebie, jakby celując nim w twoją stronę. mogłeś zobaczyć blade, purpurowe światło, którym lśnił.
- N-nie, nie p, podchodź...! - wydusiła z siebie łamanym głosem w odpowiedzi, bez wątpienia będąc przerażona twoją osobą. Ani na chwilę nie spuszczała ciebie ze wzroku.
_________________
. . .
 
 
Cinek
Najszybszy poster na dzikim zachodzie


Wiek: 35
Dołączył: 28 Kwi 2011
Posty: 376
Wysłany: Sob Lut 09, 2013 10:41 pm   

Cały czas trzymając pistolet w zębach spojrzałem na Fiołka. Chwilę później wyplułem broń na jedno z pobliskich ciał, po czym zwróciłem się do dziewczyny.
-Czy ty do cholery nie rozumiesz, co się tutaj dzieje?! -warknąłem na nią, chcąc przywołać ją do porządku. Cały czas trzymałem jednak nerwy na wodzy i byłem skupiony na dziewczynie, próbując wychwycić z jej zachowania, czy czasami nie zostaje ona powoli opętywana przez ducha. -To ty miałaś wiedzieć najwięcej o naszym przeciwniku! To jakaś zjawa, która przejmuje kontrolę nad naszymi ciałami! Teraz, kiedy nie masz amuletu, jesteś jej celem! Muszę cię obezwładnić, zanim stracisz nad sobą kontrolę i mnie zabijesz! Wyrzuć ten amulet i całą swoją broń, póki jeszcze możesz się ruszać. Jeśli chcemy pokonać tego ducha, musimy współpracować! Przyrzekam, że nie zrobię ci krzywdy!
Cały czas gotowy jestem na ucieczkę przed jej magicznym uderzeniem, które pamiętam jeszcze z kanałów, kiedy w przeciągu chwili pozbyła się kilku tych kreatur. Jeden strzał z tego jej naszyjnika i może być po mnie. Jeśli zostanę zaatakowany za pomocą jej magicznej sztuczki, błyskawicznie padam na ziemię za jedno z ciał, po czym natychmiast po zniknięciu błysku podnoszę się i atakuję Fiołka tak, jak zamierzałem wcześniej, uwzględniając też rozbrojenie jej - wiedziałem, że te jej zaklęcia kompletnie ją wyczerpują i nie będzie mogła zbyt szybko użyć go ponownie, więc przez choćby krótką chwilę będę bezpieczny i będę mógł się na nią rzucić. Atakuję dziewczynę również w wypadku gdy zauważę, że zaczyna opętywać ją duch i korzystam z tej chwili "zaćmienia", aby ją obezwładnić. Jeśli jednak nic groźnego się nie stanie, kontynuuję dialog.
_________________
> Karta postaci.
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1394
Wysłany: Sob Lut 09, 2013 11:12 pm   

Dziewczyna mrużyła oczy za każdym razem kiedy unosiłeś na nią głos. Rozejrzała się kolejny raz w panice, szybko wracając do ciebie wzrokiem. Widać było, że jeszcze się wahała. Twoje argumenty musiały chyba jednak do niej przemówić, gdyż w końcu szybkim ruchem odrzuciła naszyjnik w bok. Pośpiesznie sięgnęła również po scyzoryk i zrobiła z nim dokładnie to samo, Potem złapała niedbale za rękojeść pistoletu podejmując dwie próby wyszarpnięcia go, a następnie...

[ BGM: Resurrected Replayer ]

Błyskawicznym ruchem odbezpieczyła go złapawszy pewniej w dłoni i z kliknięciem przystawiła go do własnej brody. Cały strach momentalnie zniknął z jej twarzy. Uśmiechnęła się szeroko, a do tego zaśmiała się krótko, acz głośno i wyraźnie. Z lekceważącym tonem.
- Może trzeba było o tym pomyśleć wcześniej, hmm? - zapytała, powoli podnosząc się z miejsca, cały czas trzymając pistolet przyciśnięty do spodu swojej głowy. Przez cały ten czas czułeś się jak sparaliżowany, nie mogąc wykonać najmniejszego ruchu. Dopiero kiedy odezwała się ponownie, otrząsnąłeś się z osłupienia.
- Ale muszę ci podziękować. To ciało jest niesamowicie... zasobne. Podoba mi się. Byłoby mi bardzo szkoda, gdyby ktoś zmusił mnie do pozbycia się go. Więc chyba tego nie zrobisz, hmm? Wyrzuć ten przeklęty krążek. Sprawia, że mam niekontrolowane skurcze palców. - Fiołek wyszczerzyła równe zęby, otwierając szerzej oczy w spojrzeniu na ciebie. Lewą ręką zaś wyciągnęła spod wstążki we włosach jej charakterystyczne piórko, wyrzucając je przed siebie. Powoli, powolutku opadało ono na ziemię, wykonując piruety w powietrzu.
_________________
. . .
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  



smartDark Style by urafaget
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 10