Wiele sfer Strona Główna Wiele sfer
Mało gier
 
FAQ :: Szukaj :: Użytkownicy :: Grupy
Rejestracja :: Zaloguj


Poprzedni temat «» Następny temat
Zamknięty przez: Jedius 9 Baka
Sob Lut 16, 2013 2:01 pm
Rozdział Ia, Część II - Krucjata przez pustkowia
Autor Wiadomość
Cinek
Najszybszy poster na dzikim zachodzie


Wiek: 35
Dołączył: 29 Kwi 2011
Posty: 376
Wysłany: Sob Lut 02, 2013 8:29 pm   

Kiedy w końcu dotarliśmy do miasta poczułem, jakby wszystkie moje zmartwienia ulotniły się w przeciągu jednej chwili. Zaraz po dotarciu i ujrzeniu trójki mężczyzn po raz kolejny ucieszyłem się - miałem teraz pewność, że eksplozja nie dosięgła tego miasta i wszyscy jego mieszkańcy mają się dobrze. To znaczy, przynajmniej na to wyglądało. Teraz niestety przyszła kolej na najgorsze, czyli przekonanie tych ludzi, aby udostępnili nam nocleg i dali coś do jedzenia zupełnie za darmo. Jako lider "zespołu" powoli podszedłem do starca, po drodze trochę utykając na jedną nogę, aby wzbudzić w nim litość. Dalej Desmond, to już połowa sukcesu, z resztą dasz sobie spokojnie radę.
-Prze... przepraszam pana, khu... - powiedziałem, dając sobie krótką przerwę na krótki kaszel. -Podróżujemy razem cały dzień i jesteśmy wyczerpani... Ja i moje dwie towarzyszki umieramy z głodu... Czy nie ma możliwości, aby udostępnił nam pan jedną z tych ruder na tę noc? I ognisko, coś do jedzenia... Musimy się trochę ogrzać i coś ugryźć. Bardzo prosimy pana o pomoc, zginiemy marnie jeśli nam pan nie pomoże... Odwdzięczymy się jak tylko będziemy mogli...
Granie takiego cienkiego wafla wnerwiało mnie z każdą chwilą coraz bardziej, musiałem jednak zachować zimną krew i robić wszystko, co w mojej mocy, aby zapewnić Fiołkowi chociaż cień dobrobytu na tę noc...
_________________
> Karta postaci.
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1392
Wysłany: Sob Lut 02, 2013 9:02 pm   

Cóż poczynić w tym momencie - najrozsądniejszym było udać się do najbliższej osoby i poprosić ją o pomoc w postaci noclegu i pożywienia. Jak by nie patrzeć, Rei zdecydowanie nie mogła tego zrobić nie znając języka, zaś Fiołek wyglądała na zdecydowanie nieobytą z cywilizacją. Kiedy zbliżałeś się do starszego faceta, dziewczyna trzymała się raczej z dala, chowając przed wzrokiem tubylców za plecami twoimi i cudzoziemki. Byłeś więc jedyną osobą, która mogła cokolwiek tutaj zdziałać. Dlatego zacząłeś od razu z grubej rury, imitując bycie wygłodniałym, zmęczonym kaleką. Starzec w skórzanej kurtce i czapce opuścił dłoń z papierosem na kolano, powoli wydmuchując dym do góry. Rany, jak to śmierdziało. Cierpliwie wysłuchał cię do końca, na moment tylko odwracając wzrok w stronę ładujących beczki, pewnie by spojrzeć jak im idzie praca.
- Jak my wszyscy, chłopaszku. - odparł słabym, sykliwym głosem, wskazującym na jakąś niewydolność płuc. - Źle trafiłeś, bo altruizmu tu nie zaznasz. Nie masz kapsli, możesz równie dobrze umrzeć w kącie. A jeśli koniecznie chcesz się przespać w którymś z tych gnijących wraków, szukaj ich właścicieli zamiast rozmawiać ze mną. - przeniósłszy wzrok na Rei, zaciągnął się znów papierosem. - Powinieneś raczej wychwalać Śmierć, że jeszcze nie złożyła tobie wizyty. Miała dziś najwyraźniej zły humor. Kto wie, ilu poległo pod jej gniewem.
W trakcie jego ostatniej wypowiedzi z jednego z mniejszych domów wyszedł jeszcze inny, łysy mężczyzna w dłuższym płaszczu, wyraźnie czymś zafrasowany. Opatulił się szczelniej najwyraźniej zaskoczony niską temperaturą, po czym zwrócił krzykiem do ładujących.
- Ej, wy dwaj! Widzieliście gdzieś Loreya? Od rana nie mogę go złapać!
O kogokolwiek mu chodziło, najwyraźniej nie widzieli. Jeden z nich pokręcił tylko głową rozkładając ramiona, na co łysy machnął ręką. Szybkim krokiem zaczął oddalać się gdzieś wgłąb mieściny, ciągle się rozglądając. Byłbyś w stanie go dogonić bez problemu, jeśli tylko porzuciłbyś swoją przykrywkę kulenia. Albo nie wiem, posłał po niego Fiołka. O ile ta się zgodzi. Starzec też gapił się w stronę łysego, krótko zaśmiawszy się gardłowo do siebie.
_________________
. . .
 
 
Cinek
Najszybszy poster na dzikim zachodzie


Wiek: 35
Dołączył: 29 Kwi 2011
Posty: 376
Wysłany: Sob Lut 02, 2013 9:25 pm   

Po pierwszych słowach starca poczułem, jak większość moich nadziei ulotniła się wraz z wydmuchiwanym przez niego dymem. Słuchałem bezwiednie reszty jego wypowiedzi, kiedy nagle coś mnie tknęło... Kapsle? Jakie kap... Nagle poczułem, jak zrobiło mi się gorąco. No tak, to dlatego ci wszyscy ludzie mieli przy sobie tyle tych śmieci! Wewnątrz krypty nie istniało coś takiego jak pieniądze, jednak tutaj, w świecie zewnętrznym, było coś takiego. Co więcej, walutą okazały się być zwykłe kapsle... Których akurat miałem trochę przy sobie. Cholera, gdybym tylko wiedział wcześniej... Przy tamtej dwugłowej krowie była cała masa kapsli. Byłbym teraz bogaczem, no ale nie jestem. Dobrze chociaż, że mam cokolwiek.
-Widzę dziadku, że na niewiele mi się przydasz - powiedziałem z pogardą, prostując się i patrząc na niego z paskudnym uśmieszkiem. W międzyczasie zerknąłem na bok, oceniając poziom uzbrojenia dwóch pozostałych, o ile cokolwiek przy sobie mieli. Chciałem się upewnić, czy mieszkańcy tego miasta potrafią się w ogóle bronić. Dałem znak głową Fiołkowi i Rej, aby poszły za mną. Najwidoczniej fala uderzeniowa mimo wszystko dotarła do tego miasta i zabiła sporo ludzi. No ale nie jest to teraz moim problemem. Będąc gotowym na jakikolwiek przejaw agresji z dłonią blisko pistoletu, pukam do pierwszej lepszej budy, z której widać blask światła. Czekam cierpliwie na odzew - jeśli ktoś otworzy mi drzwi i nie wygląda jak pierwszy morderca w mieście, proponuję mu zapłatę w kapslach za nocleg i pożywienie. Czynność tę powtarzam, aż nie otrzymam jakiejś sensownej oferty.
_________________
> Karta postaci.
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1392
Wysłany: Sob Lut 02, 2013 9:56 pm   

Doznałeś objawienia. Kapsle są przyszłością tego świata. To znaczy, potrzebujesz ich, aby mieć jakąkolwiek przyszłość. A to prawie to samo.
Dziadek spojrzał się znów na ciebie po twoim komentarzu i ponownie się krótko roześmiał. Było to bez wątpienia końcem waszej rozmowy, bo i potem się odwrócił, ponownie zaciągając dymem tytoniowym. Spoglądał na ładujących, na których i ty spojrzałeś - nie widziałeś u nich absolutnie żadnej broni. Mieli też dość lekki ubiór, co raczej nie pozwalało na ukrycie niczego dużego pod nim - nie mogli mieć nic większego jak pistolecik który podarowałeś Fiołkowi, albo jakiś mały nożyk. Albo po prostu byli całkowicie bezbronni. Co innego ten łysy który sobie poszedł, ten miał wystający spod płaszcza niewielki automat uwieszony przy pasie. No, ale jak na razie i tak zniknął gdzieś za rogiem.
Podszedłeś do najbliższych drzwi, a więc tych skąd wyszedł łysy i zapukałeś. Ponowiłeś ten czyn po dłuższej chwili ciszy, ale nadal nie było odzewu. Możliwe, że nie było nikogo w środku, więc poszedłeś do następnej rudery. Tam już nie musiałeś długo czekać. Otworzyła ci jakaś starucha, brzydka jak noc, zgarbiona i z wypryskami na twarzy. Chyba też nie miała szczęści zębów. Nie wyglądała chyba na przychylną do rozmowy, ale zapytałeś i tak o potrzebne ci rzeczy. Ta odpowiadała krótko i stanowczo - może udzielić noclegu za pięć kapsli od osoby. Jeśli chodzi o jedzenie, nie kupisz go od nikogo w tym mieście, które najwyraźniej nazywa się Dourtsonn. Kto chce jeść, musi sam sobie zapolować. W progu, za kobietą pojawił się później jakiś młodzieniec, który dodał że jedyne czym handlują w tym mieście to benzyna. Chłopak był dość wysoki, miał krótkie blond włosy i najwyraźniej był uzbrojony, widziałeś kolbę wystającą zza jego pleców. Wnętrze domu słabo było widać, acz było ono całkiem... puste. Żadnych mebli nie udało ci się dojrzeć, przez szparę widziałeś tylko pojedynczy materac na podłodze z blachy karbowanej i trochę porozrzucanego losowo sprzętu domowego, takiego jak brudne gary, puste puszki, kilka worków i ubrań oraz stojąca na środku beczka z której środka widać było końcówki płomieni. Na pewno w środku było cieplej niż na zewnątrz.
_________________
. . .
 
 
Cinek
Najszybszy poster na dzikim zachodzie


Wiek: 35
Dołączył: 29 Kwi 2011
Posty: 376
Wysłany: Sob Lut 02, 2013 10:13 pm   

Niestety, pierwsza z ofert jakie otrzymałem niezbyt mi pasowała. Nawet jakbym utargował nocleg za to co mam, straciłbym wszystko w jedną noc, co niezbyt mi się widziało. Póki co podziękowałem staruszce i młodzieńcowi, po czym poszedłem w dalszą podróż. Pomimo otrzymania konkretnej informacji dalej pytam poszczególnych ludzi w domach, czy nie mogą odsprzedać nam trochę żywności. To co mieliśmy starczy nam najwyżej aby nie poumierać do rana z głodu, a i jeszcze trzeba to przecież jakoś przyrządzić. Przy okazji nawiedzania kolejnych "budynków" sprawdzam, czy nie ma tutaj jakichś opuszczonych i czy w okolicy nie walają się jakieś przydatne rupiecie. W tej chwili najważniejsze było przeżycie. W ostateczności mogę zaproponować wymianę któregoś z naszych noży na nocleg przynajmniej jednej osoby, robię to jednak tylko w wypadku naprawdę złej sytuacji "cenowej" tubylców...
_________________
> Karta postaci.
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1392
Wysłany: Sob Lut 02, 2013 10:41 pm   

Postanowiłeś poszukiwać dalej, uznając tą ofertę za niekorzystną. Budynek po drugiej stronie ulicy stał się kolejnym celem. Otworzył ci jakiś chudy facet, który złożył już dużo korzystniejszą ofertę - całą waszą trójkę mógł przenocować za dziesięć kapsli, jeśli pomoglibyście mu załatać deskami ściany, bo sam nie daje rady. Acz jego mieszkanie wyglądało całkiem ciasno i dość obleśnie. I nie miał jedzenia. Następny był ten największy z budynków, acz ten był zamknięty. Nie było też ze środka żadnego odzewu. Miałeś jednak wrażenie, że gdybyś użył całej siły, to mógłbyś wyważyć drzwi. Tyle, że kogoś mogło to zdenerwować. Kolejne mieszkanie, kobieta która od razu oznajmiła że nie będzie nikogo wpuszczać do swojego domu. Groziła też, że jeśli będziesz dalej ją nachodzić, to zawoła męża i syna. Następne drzwi, jakiś dziadziuś, od którego zupełnie nic się nie dowiedziałeś bo ciągle zmieniał temat na jakieś historie swojego życia, jak to kiedyś mieszkał w jakimś Źródle i że tam niedawno jacyś bohaterowie pokazali że nie wolno dać sobą pomiatać. Kilka kolejnych miejsc zaś od razu z góry oświadczało, że nie przenocują was - albo nie chcą, albo nie mają miejsca, albo potrzebują więcej miejsca bo opatrują rannych. Kiedy nadzieja już wygasała, Dotarliście przed drzwi, z za których było słychać wesoły hałas. Musiałeś zapukać kilka razy mocniej, póki ktoś się nie odezwał. Otworzył was szczerbaty mężczyzna koło trzydziestki w czapce uszatce, cały czerwony naokoło polików i nosa. Trzymał w ręku na wpół pełną szklaną butelkę z jakąś wodą. Co chwila się śmiejąc powiadał, że mięcho się właśnie skończyło, ale jak coś przyniesiecie to se możecie tu biegać, tańczyć, jeść, pić i nawet spać też jak chcecie. Ze środka było prócz śmiechów i głośnych wymian zdań słyszeć skoczną muzykę graną na jakiejś nienastrojonej gitarze, której towarzyszył jeden, mocno fałszowany śpiew. I wyglądało to chyba na koniec waszych możliwości, gdyż dwa ostatnie domy również okazały się być głucho zamknięte. Nie pytaliście jeszcze tylko dwójki ładującej beczki na przyczepę, ale wątpliwe było, by tamci cokolwiek posiadali. Fiołek nie wyglądała na zdecydowaną na żadną z opcji, Rei zaś wyraźnie zniechęcona była głośnym towarzystwem które spotkaliście jako ostatnie.
_________________
. . .
 
 
Cinek
Najszybszy poster na dzikim zachodzie


Wiek: 35
Dołączył: 29 Kwi 2011
Posty: 376
Wysłany: Sob Lut 02, 2013 10:56 pm   

Niech to jasna cholera. Jakby nie patrzeć, byliśmy w naprawdę kiepskiej sytuacji. Wyglądało na to, że jedynym sensownym wyjściem była pierwsza opcja - ani w tamtej imprezowni ani w zarośniętej pleśnią chałupie raczej wiele odpoczynku nie zaznamy, a właśnie tego było nam teraz najbardziej potrzeba. Chcąc nie chcąc, nakazałem powrót do miejsca początkowego. Po raz ostatni pukam do mieszkania łysego jegomościa. Jeśli mi otworzy, składam mu ofertę podobnie jak w poprzednich przypadkach, pytając o nocleg i żywność. Jeśli go nie ma, rozglądam się jeszcze po okolicy, próbując wyłapać go wzrokiem.

Ostatnią próbą zapukałeś ponownie do mieszkania łysego gościa. Po trzykrotnym zapukaniu do drzwi z siłą wystarczającą, by ktokolwiek w środku się znajdował mógł usłyszeć sygnał, nadal nic. Zero odzewu. Właśnie miałeś zacząć szukać znów właściciela, kiedy stało się właściwie w drugą stronę - to on odnalazł was. Najwyraźniej nadal poszukiwał tego całego Loreya. Każdy chyba zainteresowałby się kimś, kto stoi przed drzwiami jego domu, tak też i zrobił łysy. Szybkim krokiem podszedł do waszej grupy i zapytał głosem osoby będącej w pośpiechu, albo po prostu będącej myślami gdzieś indziej.
- Hmm? O co chodzi?


Widząc mężczyznę kamień spadł mi z serca. Wyglądał na dosyć racjonalnego gościa, może będzie nam w stanie pomóc. Przynajmniej taką miałem nadzieję.
-Nazywam się Desmond i razem z koleżankami poszukujemy miejsca, w którym moglibyśmy trochę ogrzać się przy ognisku i przenocować. Mamy trochę kapsli, niestety nie jest tego dużo... Mógłbym jednak zaoferować panu składany nóż, co pan na to? Gdyby miał pan chociaż puszkę jakiegoś jedzenia, to co mamy przy sobie raczej nam nie starczy... Dorzuciłbym jeszcze do tego trzynaście kapsli, to naprawdę wszystko co mamy.
Patrzyłem na mężczyznę zdeterminowanym wzrokiem, jednak niezbyt nachalnym, aby nie odebrał tego negatywnie.

Facet podszedł jeszcze bliżej, przyglądając się wam uważniej. A właściwie mógłbyś przysiąc, że każdemu poza tobą. Zastanawiając się nad ugodą położył ręce na drzwiach, wsuwając palce w szczelinę przy framudze, najwyraźniej czegoś tam szukając. Najpewniej zamknięcia, bo i drzwi nie miały przecież żadnej klamki. W końcu coś kliknęło, a drzwi otworzyły się do wewnątrz.
- A, co mi tam. Wejdźcie. - powiedział krótko wskazując wam głową kierunek do wewnątrz, a potem raz jeszcze rozglądając się uważnie dookoła.


Niezbyt ufałem temu gościowi, ale musiałem zaryzykować. Najwyżej go zabiję. Oczywiście, o ile on nie zabije mnie we śnie. No ale wtedy raczej nie będę miał już żadnych problemów, prawda? "Zapraszam" gestem jako pierwsze Fiołka i Rej, po czym sam wchodzę. Cały czas jestem jednak skupiony i bardzo ostrożny.
-Jeśli mógłbyś nam udostępnić coś, na czym moglibyśmy przyrządzić trochę mięsa, byłbym wdzięczny - powiedziałem po rozgoszczeniu się wewnątrz pomieszczenia. -Chciałbym prosić już teraz o coś do jedzenia... Dziewczyny są naprawdę głodne, ja sam też nie czuję się najlepiej. Tutaj jest nasza zapłata. Fiołek, daj panu nasz składany nóż.
Sam wyciągam z kieszeni wszystkie swoje kapsle i oddaję je mężczyźnie, Fiołkowi z kolei każę oddać jeden z naszych noży. I tak nie był nam szczególnie potrzebny.
_________________
> Karta postaci.
Ostatnio zmieniony przez Jedius 9 Baka Sob Lut 02, 2013 11:15 pm, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1392
Wysłany: Nie Lut 03, 2013 12:02 am   

Kto nie ryzykuje, ten w legendach nie występuje. Przepuściłeś panie przodem, jak na dżentelmena przystało. Rei weszła jako pierwsza, Fiołek prześliznęła się migiem zaraz za nią, wciąż starając się unikać łysego. Ten wszedł za tobą jako ostatni, przed zamknięciem raz jeszcze się rozglądając. Potem zamknął drzwi od wewnątrz, zakładając na wysokości coś w rodzaju haka powstrzymującego drzwi przed samoczynnym otwarciem się.

Wnętrze nie było wcale spore, całkiem jak mniejszy pokój wewnątrz krypty. Trzy na pięć metrów, może odrobinkę więcej. Nie było tu nawet materaca, tylko coś na wzór śpiwora, liczba sztuk dwa. Na środku był żeliwny kociołek przykryty krzywo uciętym kawałkiem drucianej siatki, a na nim otwarta, metalowa puszka. Tu też było na pewno cieplej niż na zewnątrz. Aż poczułeś, jak znów zaczęło ci cieknąć z nosa. w jednym kącie leżało trochę sprzętu związanego z mechaniką, jakiś klucz, kilka śrub, łożysko i stary amortyzator. Rei zdjęła z pleców strzelbę kładąc ją na ziemi obok siebie i usiadła przy kociołku, pocierając o siebie dłonie. Fiołek usiadła zaraz za nią, by się za bardzo nie wychylać. Cały czas jednak trzymała mocno torbę z krzyżem i tą z pożywieniem, która najwyraźniej była cała mokra. Nic dziwnego zresztą, jeśli w środku było tyle śniegu.
- Możecie wziąć... to. I tak nie jestem głodny. - łysy wskazał głową na puszkę, obserwując pustym wzrokiem jak oddajesz mu na dłonie kapsle. Flegmatycznie zaczął przesypywać je do kieszeni płaszcza, kiedy Fiołek oddawała składany nóż tobie, byś ty podał go później jemu. Ten obejrzał go krótko, kiwając przy tym głową do swoich myśli. Być może było to coś, co jemu może się przydać. Po otwarciu i znów zamknięciu noża wcisnął go do kieszeni spodni, po czym wyciągnął w twoją stronę dłoń na której znajdowały się cztery kapsle, których nie schował do kieszeni. Chyba chciał ci je oddać.
- Słuchajcie, możecie tu przenocować, ale miałbym do was wielką prośbę. Mieszkam tu z... przyjacielem. - zaczął mówić, obchodząc powoli rozpalony kociołek i usiadł z drugiej strony, naprzeciw czarnowłosej. - Wyszedł stąd dwa dni temu na polowanie i do dziś nie wrócił. Wiem, że lubi przebywać samemu, ale... nigdy nie znikał na więcej niż jedną noc. Na pewno nie w taką pogodę. A do tego jeszcze ten dziwny... wybuch. Chciałbym wiedzieć, co się z nim stało. Musze to wiedzieć. - rozejrzał się krótko wokół siebie, znajdując na ziemi starą, trochę wygiętą łyżkę, którą położył na puszce. Widać było po nim, że jest zafrasowany. Zresztą, pewnie w innym przypadku wcale by się tak szybko nie zwierzał nieznajomym. - Sam nie mogę pójść na poszukiwania, bo muszę pilnować magazynu. Zresztą... jestem za stary na takie wyprawy. Tym bardziej, słysząc o tych wszystkich napadach. Wy zaś wyglądacie na takich, którym... takie... podróże nie są obce. - przenosił powoli wzrok ze strzelby należącej do Rei na ciebie. Potem, skupił wzrok na kociołku. - Naprawdę byłbym wdzięczny, gdyby ktoś mi powiedział gdzie on się do cholery podziewa. I... ech, zresztą. - wskazał brodą kocioł, milcząc przez chwilę. - Jak będzie się już wypalać, można pójść po opał do magazynu. Chyba można na tym upiec trochę mięsa.
_________________
. . .
 
 
Cinek
Najszybszy poster na dzikim zachodzie


Wiek: 35
Dołączył: 29 Kwi 2011
Posty: 376
Wysłany: Nie Lut 03, 2013 12:22 am   

Słuchałem łysego z lekkim niepokojem. Po odebraniu czterech kapsli wrzuciłem je do kieszeni, po czym odchrząknąłem i powiedziałem Fiołkowi, aby zjadła zawartość puszki razem z Rej. Ja póki co zajmę się rozmową.
-Możemy pomóc ci szukać go rano... Teraz nie jesteśmy w stanie, ja sam ledwo co chodzę - odpowiedziałem, uważnie obserwując mężczyznę. -Musimy się przespać, poza tym nie wiem nawet gdzie jest ten magazyn... Gdybyś mógł przynieść trochę opału, my jesteśmy tutaj kompletnie nowi. Poza tym, ja jako jedyny mężczyzna w mojej grupie muszę opiekować się tymi dwoma dziewczynami. Przeżyliśmy już zbyt wiele, nie mogę spuścić ich z oka. Muszę je chronić.
Jeśli łysy się zgodzi i przyniesie opał do kociołka, każę Fiołkowi przygotować mięso i podzielić je na trzy równe porcje. Jeśli wszystko przebiegnie zgodnie z moimi tymczasowymi marzeniami, po zakończonej wieczerzy proszę Fiołka i Rej aby położyły się obok siebie pod jednym śpiworem, sam zaś kładę się gdzieś w okolicy kociołka. Nie zdejmując kurtki, próbuję się przespać, cały czas jednak trzymając broń blisko siebie. Nasz gospodarz wspominał też coś o napadach, co nie wróżyło nic dobrego, nie wspominając już o demonie, którym od jakiegoś czasu straszyła mnie Fiołek. Coś czułem, że to nasze ostatnie wolne chwile, kiedy będziemy mogli zaznać trochę spokoju...

Przekazałeś Fiołkowi, że mogą się poczęstować zawartością puszki. Ta nie zrobiła tego bezpośrednio, a założyła dyskretnie pierścień i przekazała polecenie czarnowłosej polecenie. Rei sięgnęła bez oporów po puszkę skinąwszy w podzięce głową i uniosła ją, w drugą rękę biorąc łyżkę. Zajrzała do środka, po czym zwróciła wzrok na bladą, która odpowiedziała jednym krótkim słowem. Rei odwróciła się bokiem do łysego i zsunęła chustę z ust, nabierając na łyżkę trochę ciemnej, tłustej masy i wsunęła ją do ust.
Mężczyzna odetchnął z lekkim niepokojem. Ciężko było powiedzieć jednak, czy zrobił to wskutek twojej wypowiedzi, czy też może ujrzawszy popaloną twarz nieznajomej mu kobiety.
- To... uch, racja. Może... najlepiej będzie, jeśli pójdziemy tam oboje. Jeśli zamkną drzwi od wewnątrz, nic im się nie stanie. - rzucił krótką propozycję, unosząc wzrok na ciebie.


Zmierzyłem spojrzeniem łysego, po czym kiwnąłem głową. Wstałem na równe nogi, przeciągnąłem się krótko, po czym wskazałem mężczyźnie dłonią drzwi, mówiąc krótko "prowadź". Nie mogłem pozwolić, aby nagle zamknął drzwi za moimi plecami i zaryglował je, zostając samemu wewnątrz wraz z dwiema dziewczynami. Zarazem jednak moja odpowiedź była całkowicie logiczna, ponieważ nie znałem położenia magazynu i to on powinien mnie do niego zaprowadzić. Nawet jeśli podejrzewał u mnie brak zaufania, była to już jego osobista sprawa. Nie zamierzam po raz kolejny narazić Fiołka na niebezpieczeństwo.
_________________
> Karta postaci.
Ostatnio zmieniony przez Jedius 9 Baka Nie Lut 03, 2013 12:54 am, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1392
Wysłany: Nie Lut 03, 2013 1:31 am   

Facet skinął głową i stęknąwszy podniósł się z miejsca. Minął cię podchodząc do drzwi i odryglował je unosząc zamykający je haczyk. Fiołek obserwowała waszą dwójkę jak wychodziliście z budynku najwyraźniej nie wiedząc wcale dlaczego tak właśnie robicie - nic dziwnego w sumie, przecież dalej miała na swojej dłoni pierścień.
Znów uderzył cię chłód panujący na dworze. Facet najwyraźniej też był nim zaskoczony. Po swojej prawej mogłeś zobaczyć, że dwójka pracowników zakończyła już chyba załadunek, bo nie było ich nigdzie przy przyczepie. Jedynie dziadek wciąż siedział na swoim miejscu na ławce, wciąż męcząc tego samego papierosa. Łysy ruszył naprzód, kierując się do wejścia do największego budynku w mieście, które znajdowało się z lewej strony. Drzwi, które również były tylko bez klamkowym kawałkiem blachy, okazały się być otwierane do góry - mężczyzna złapał ich spód i dźwignął na ramionach, wskazując głową do środka gdy przytrzymywał je w górze. Wszedłeś, a on zaraz za tobą. Gdy puścił drzwi, te niemal natychmiast się zasunęły, pozostawiając was w nieprzeniknionej ciemności. Od razu nabrałeś dużo większych podejrzeń, chcąc właściwie chwytać za broń, ale okazało się to zbędne. Wkrótce usłyszałeś dźwięk uruchamianego silnika, a gdy tylko ten zaczął działać, słabe światło wypełniło pomieszczenie. Łysy stał przy agregacie zaraz obok drzwi, na którym leżała pojedyncza żarówka.
Spora sala pełna była niemal identycznych blaszanych beczek, które zajmowały zdecydowaną większość tego 'magazynu', ustawione rzędami jedna na drugiej. Poza nimi, widziałeś tu sporo sprzętu podobnego do tego z mieszkania waszego gospodarza, a także jakiś łom, kilka metalowych linek, jeden regał z poustawianymi najróżniejszymi pudełkami (z których jedno było otwarte i było widać w środku smar), a także trochę połamanych mebli w kącie. Te właśnie wskazał mężczyzna.
- Trzeba to jakoś porąbać na mniejsze kawałki, żeby się zmieściło w kotle. I... a przecież. Nazywam się Roz.
_________________
. . .
 
 
Cinek
Najszybszy poster na dzikim zachodzie


Wiek: 35
Dołączył: 29 Kwi 2011
Posty: 376
Wysłany: Nie Lut 03, 2013 1:46 am   

-Miło mi cię poznać - powiedziałem, ze zmysłami i nerwami napiętymi chyba już do granic możliwości istoty ludzkiej. Miałem wrażenie, że poziom stresu niedługo weźmie nade mną górę, przez co wyciągnę najcięższą giwerę i sprzedam temu kolesiowi kulkę w czoło, po czym będę mógł w końcu odetchnąć z ulgą. No ale póki co jeszcze tego nie zrobiłem. Rozejrzałem się za łomem, po czym złapałem za niego i zacząłem rozrąbywać na kawałki pozostałości z mebli, czasami dodatkowo pomagając sobie nogą bądź rękami - cały czas jednak obserwuję kątem oka łysego i próbuję nie zrobić sobie krzywdy. Gdyby chciał nagle uciec i zatrzasnąć mnie w tym magazynie... nie będzie wtedy litości. Ten człowiek był chyba w tej chwili ostatnią osobą na całym tym przeklętym świecie, której bym zaufał. Uspokój się Desmond, zaraz zabierzesz te drzazgi z powrotem do tamtego kontenera i wszamiesz sobie pyszne mięsko... tylko spokojnie...
Kiedy skończę robotę, biorę pod pachy ile mogę, po czym ruszam za łysym, prosząc go wcześniej jeszcze o pomoc. O ile mój refleks mi pozwoli, reaguję na najmniejszy jego podejrzany ruch, mogący sugerować jakikolwiek przejaw agresji.
_________________
> Karta postaci.
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1392
Wysłany: Nie Lut 03, 2013 2:05 am   

Zdenerwowany tak bardzo jak się tylko da ruszyłeś do łomu i chwyciłeś go w dłoń, z zamiarem zajęcia się kawałkami mebli. Facet chciał chyba jakoś pomóc gołymi rękoma, ale zdecydowanie mu to nie szło. Szybkimi uderzeniami szybko pofragmentowałeś stare drewno do części rozmiarów które musiały się zmieścić do żeliwnego gara bez problemów, i było tego tyle, że z pewnością starczy na całą noc, jeśli nie następną. Sam mogłeś być zaskoczony efektami swojej dość krótkiej pracy. To chyba to całe zdenerwowanie dawało ci tyle siły. Tak czy siak, robota na pewno była skończona i nawet Roz to zauważył.
- Dobrze, tyle... tyle wystarczy. - oznajmił, wstając znad swojej, niewielkiej kupki drewna. Zdjął płaszcz i rozłożył go na ziemi, przenosząc na niego odłamki. Teraz mogłeś nieco lepiej się przyjrzeć broni u jego pasa. Była dość krótka, ale na pewno dłuższa od każdego z twoich pistoletów. Magazynek był wtykany zaraz przed spustem. Wyglądał trochę jak druga rączka, choć pewnie trzymanie czegoś takiego oboma rękoma byłoby strasznie niewygodne. Nie była to raczej broń dużego kalibru. Miał jeszcze jeden zapasowy magazynek przy pasie.
- Możesz podnieść drzwi? - zapytał, unosząc płaszcz za brzegi i niczym wór zarzucając sobie na plecy. Podszedł powoli w stronę agregatu, zapewne mając zamiar go wyłączyć gdy będziecie wychodzić.
_________________
. . .
 
 
Cinek
Najszybszy poster na dzikim zachodzie


Wiek: 35
Dołączył: 29 Kwi 2011
Posty: 376
Wysłany: Nie Lut 03, 2013 2:20 am   

Skoro on zabrał się za całe drewno, niech tak będzie. Szybkim krokiem podszedłem do drzwi, kucnąłem, po czym jak zawodowy kulturysta przymierzający się do martwego ciągu wyprostowałem porządnie plecy, po czym wstałem z przysiadu, szarpiąc przy tym blachą w górę za pomocą ramion. Natychmiast odwróciłem się, patrząc w stronę mężczyzny - w tej chwili liczyły się już nie sekundy, a milisekundy. Mówią, że najkrótszy czas reakcji człowieka udowodniony naukowo może wynosić jedną dziesiątą sekundy. Jeśli moje wytężone do granic możliwości zmysły pozwoliłyby wysłać mózgowi sygnał elektryczny do prawej kończyny odpowiednio szybko, abym dobył broni i zastrzelił mężczyznę, niech tak się stanie. Oczywiście, o ile uda mi się wychwycić jego oczywisty atak. Miałem wrażenie, że za chwilę walące niczym potężny młot serce żywcem wyrwie mi się z klatki piersiowej i samo zamorduje tego typa. W pełni jednak ufałem swoim umiejętnościom, wiedziałem więc, że to ja byłbym zwycięzcą w tego typu starciu. Jeśli jednak nic takiego nie będzie miało miejsca, spokojnie wychodzę z magazynu i wracam do naszej przytulnej rudery, cały czas jednak upewniając się, że to ja wejdę do niej pierwszy, zarazem nie zostając postrzelonym przez łysego typa w plecy.
_________________
> Karta postaci.
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1392
Wysłany: Nie Lut 03, 2013 2:35 am   

Nie tracąc ani na chwilę czujności zgodziłeś się na przydzielone sobie zadanie. Podszedłeś do drzwi, przybrałeś odpowiednią pozę do dźwigania i koordynując ruchy wszystkich swoich mięśni dźwignąłeś blachę do góry. O dziwo, nie była wcale taka ciężka. niewiele raczej cięższa od Fiołka. A może nawet lżejsza? W każdym razie, facet wyłączył agregat kopnięciem w przełącznik, a następnie przeszedł przez wyjście, co ty poczyniłeś zaraz za nim. Wyglądało na to, że nadal cię nie atakował, ale ostrożności nigdy za wiele. Wyrównując z nim krok obeszliście róg magazynu i skierowaliście się do drzwi mieszkania łysego. Tam, ten spróbował wejść do środka, jednak ty go ubiegłeś, pchnąwszy mocno drzwi. Coś stawiało im opór, ale otworzyłeś je nie mając większych problemów. Gdy wkroczyłeś do środka okazało się, że to torba medyczna przytrzymywała drzwi powstrzymując je przed otwarciem. Wyglądało na to, że Fiołek nie potrafiła obsługiwać haka. Trzymała ona teraz w dłoniach puszkę, wyskrobując z jej dna resztki pożywienia. Na drucianej siatce zaś leżały już kawałki mięsa, których pilnowała z kolei Rei. Ta bardzo krótko spojrzała w waszą stronę.
- Widzę, że... bardzo łatwo potraficie się rozgościć. - odezwał się łysy, zamykając za sobą drzwi i odkładając płaszcz na ziemię pod ścianą. Warto tu zauważyć, że takie ściany były przy podłodze lub suficie w niektórych miejscach uszczelniane za pomocą koców czy innych szmat. - To... dobrze. Raczej dobrze. Tylko proszę, nie hałasujcie za bardzo. - powiedział, siadając na jednym ze śpiworów. Wyciągnął z niego jakiś brudny zeszyt, który otworzył na jakiejś stronie po przekartkowaniu, a następnie w milczeniu zaczął coś w nim notować. Po tylu próbach nawiązania rozmowy najwyraźniej nie zamierzał próbować dalej.
_________________
. . .
 
 
Cinek
Najszybszy poster na dzikim zachodzie


Wiek: 35
Dołączył: 29 Kwi 2011
Posty: 376
Wysłany: Nie Lut 03, 2013 11:36 am   

Po zebraniu kilku kawałków drewna ułożyłem je obok kociołka ze smażącym się mięsem, żeby było na później. Usiadłem po turecku obok cudzoziemki i zacząłem gapić się na przygotowujące się pożywienie. Nie miałem zbytnio ochoty o czymkolwiek w tej chwili rozmawiać - ten dzień był dla mnie wystarczająco męczący. Pokonałem niedźwiedzia-mutanta, przeżyłem postrzał w bok i walkę z hordami zombie, potem udało mi się uniknąć pewnej śmierci... uciekając przed falą uderzeniową. Musiałem mieć naprawdę ogromne szczęście, że jeszcze oddychałem. Skupiłem się w tej chwili na wyrównaniu oddechu i zrelaksowaniu się. Kiedy posiłek był gotowy, czekam aż Rei rozdzieli go, po czym zjadam swoją porcję. Pewnie nie będzie tego dużo i raczej się tym nie najem, ale lepsze to niż nic. Po zjedzeniu podchodzę jeszcze do Fiołka i siadam obok niej.
-Czy w tej torbie jest coś, czym mogłabyś lepiej opatrzyć moją ranę? - zapytałem ją, wcześniej jeszcze prosząc o zdjęcie pierścienia w sposób migowy. Miałem oczywiście na myśli torbę medyczną. -Ta twoja maść była naprawdę pomocna... ale sam opatrunek chyba będzie trzeba zmienić. Czy mogłabyś... trochę mi z tym pomóc?
Jeśli Fiołek zgodzi się zmienić mi opatrunek, zdejmuję kurtkę i uniform Krypty. W razie możliwości pomagam dziewczynie w pomocy mi jak tylko mogę, uważając aby nie pogorszyć stanu rany. Kiedy wszystko będzie gotowe, ubieram się z powrotem i daję sobie jeszcze kilkanaście minut wytchnienia i pozbierania myśli. Po minięciu tego czasu powtarzam Fiołkowi, aby razem z Rej spały pod jednym śpiworem. Proszę ją też o pożyczenie na noc pierścienia - może zostało w nim jeszcze trochę uzdrowicielskiej mocy i pomoże mi odzyskać siły. Zaraz po założeniu go kładę się blisko kociołka, dorzucając jeszcze trochę drewna na opał na noc. Później, o ile nic mi nie przeszkodzi, próbuję się w końcu w spokoju przespać. Musiałem zregenerować siły do następnego ciężkiego dnia...
_________________
> Karta postaci.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  



smartDark Style by urafaget
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 12