Wiele sfer Strona Główna Wiele sfer
Mało gier
 
FAQ :: Szukaj :: Użytkownicy :: Grupy
Rejestracja :: Zaloguj


Poprzedni temat «» Następny temat
Zamknięty przez: Jedius 9 Baka
Śro Mar 20, 2013 8:37 pm
Rozdział I - W nowy świat
Autor Wiadomość
Hitomi
Czarna Mamba


Wiek: 33
Dołączyła: 18 Mar 2010
Posty: 354
Wysłany: Wto Sie 21, 2012 3:24 pm   

Praca na wysokościach… W sumie chyba nie jest ot jakąś specjalnie złą opcją nie? Jeśli nie uda mi się dostać pracy w klinice to chyba nie pozostanie mi wiele opcji. Niby nie jestem najgorsza w utrzymywaniu równowagi, a zabezpieczeń nigdy nie miałam. Jedynym problemem byłby chyba wiatr. Teraz jednak trzeba się skupić na powrocie do pokoju, który jest nasz jeszcze tydzień. Wizja posiłku też zachęcała do szybszego marszu. Tu zakręt, tam zakręt i… stop? Popatrzyłam pytająco na kobietę, po czym po uświadomieniu sobie, że ponownie nie raczono mnie o niczym poinformować, popatrzyłam oskarżycielsko na Floranca. Czy ja naprawdę jestem tak mało odpowiedzialną osobą? Czy kiedykolwiek wypaplałam coś czego nie powinnam, że nie raczyli się podzielić ze mną informacją? Już ja sobie z nim porozmawiam jak będziemy sami.

Jeśli Florance uzyska zgodę i odpowiedzi na pytania, czekam grzecznie, acz niezbyt zadowolona na koniec rozmowy. Jeśli kartka wróci do właściciela i zaczniemy iść ponownie to dając upust swej dezaprobacie, sprzedaje kuksańca Akaru, czego zresztą pewnie się spodziewał.

Oczywiście jest też możliwość, że dziewczyna po prostu nie będzie chciała odpowiadać i będzie chciała zabrać kartkę. Wtedy mówię – Florance, oddaj jej to. Nie masz szans jej tego zabronić, więc przynajmniej nie staraj się na siłę oberwać – Nie staram się podejmować żadnych akcji, bo wiem, że nie mam szans w walce z tą osobą.

Mam jednak nadzieję, że wszystko wyjdzie ładnie i przyjemnie i ruszymy w dalsza drogę. Idąc dalej, naszła mnie pewna myśl. Przyspieszyłam trochę krok by zrównać się z rudą.
- Wiem, że już i tak nadużyliśmy pań gościnności, ale… jest może jakaś szansa na to by pani pomogła mi nauczyć się walki? To obcy świat, a my nigdy nie braliśmy udziału w szkoleniach w krypcie w zakresie walki. – Jeśli się uda to będzie to niesamowita pomoc. Jeśli nauczę się przynajmniej w połowie, to co ona potrafi, pijaczki i inne dziwne istoty płci głupiej nie będą stanowiły dla mnie większego zagrożenia.

Jeśli jakimś cudem, znajdziemy się w pokoju nie będąc pobitymi dla głupiej notki i będziemy mieli jakiś smakowity posiłek, zajadając to obrzydlistwo, pytam Floranca.
- I w jakiej branży chcesz się zatrudnić? Ja myślałam nad spytaniem w klinice czy kogoś nie potrzebują do pomocy lub może coś z elektroniką? W ostateczności praca na wysokościach, o której wspominała Marianella. Nie byłam najgorsza w utrzymywaniu równowagi, nie?
_________________
Hitomi Umeki

"You know what? Fuck you and your fucking game"
> Karta postaci.
 
 
Tidus
Jebany farciarz


Wiek: 31
Dołączył: 25 Paź 2010
Posty: 694
Wysłany: Wto Sie 21, 2012 3:42 pm   

(Szybki dodatkowy post w odpowiedzi Hitomi)

Hitomi napisał/a:
Oczywiście jest też możliwość, że dziewczyna po prostu nie będzie chciała odpowiadać i będzie chciała zabrać kartkę. Wtedy mówię – Florance, oddaj jej to. Nie masz szans jej tego zabronić, więc przynajmniej nie staraj się na siłę oberwać – Nie staram się podejmować żadnych akcji, bo wiem, że nie mam szans w walce z tą osobą.[/i]


Zamknąłem usta chwilę przed tym, jak chciałem zacząć recytację treści. Cholera. Może i ma rację. Nie podoba mi się taki układ, ale niech będzie. Dość wyraźnie niezadowolony sięgam po kopertę i rzucam ją Kareen. Treść i znak mogę przecież bez problemu skopiować.



Cytat:
Jeśli jakimś cudem, znajdziemy się w pokoju nie będąc pobitymi dla głupiej notki i będziemy mieli jakiś smakowity posiłek, zajadając to obrzydlistwo, pytam Floranca.
- I w jakiej branży chcesz się zatrudnić? Ja myślałam nad spytaniem w klinice czy kogoś nie potrzebują do pomocy lub może coś z elektroniką? W ostateczności praca na wysokościach, o której wspominała Marianella. Nie byłam najgorsza w utrzymywaniu równowagi, nie?


-Nie wiem.- pomieszałem sztućcem zawartość talerza.-Nie widzi mi się siedzenie w jednym miejscu. Pewnie parę osób będzie potrzebowało kuriera lub coś w ten deseń. Mam parę rzeczy, o które muszę spytać każdego, kogo uda mi się napotkać. Co do tego, czym ty chcesz się zająć, to twój wybór. Osobiście polecałbym to, co dałoby ci największy zysk w najkrótszym czasie. Więc obstawiałbym raczej wysokości, jeśli jesteś pewna że się nie zabijesz.
_________________


>Karta postaci.
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1394
Wysłany: Wto Sie 28, 2012 9:53 pm   

Florance, Hitomi.

Florance nie oddał od razu wiadomości gdy został o nią poproszony. Zanim to zrobił, wypowiedział swoje prośby w kierunku rudej. Po jego pierwszych słowach ta opuściła powoli dłoń, czekając na brzmienie wymagań.

Ma pierwszą prośbę przytaknęła po prostu głową. Była to prosta zgoda, nie wymagająca żadnych słów czy innego potwierdzenia. Nie zwlekając więc, chłopak przeszedł do kolejnej.
Druga wywołała chwilę ciszy. Zapewne musiała się zastanowić. Potem krótko westchnęła, opuszczając wzrok na ziemię.
- To było przypuszczenie, które właśnie potwierdziłeś. Mam teorię, ale nie jestem jej pewna. Potrzebuję do tego tej wiadomości. Jeśli okaże się być tym o czym myślę, podzielę się nią z wami. - odpowiedziała dość... dyplomatycznie. Tak naprawdę nie dała wam żadnego wyjaśnienia, ale z drugiej strony mogliście poczuć ulgę dzięki temu, że nie wyglądało na to by miała was zmasakrować jeśli jej odmówicie. A na pewno mogłaby to zrobić.
Trzecia prośba była niemal równoczesna z podaniem dziewczynie wiadomości. Wyciągnęła po nią rękę, od razu spoglądając na jej treść i ponownie zamierając chwilę w bezruchu oraz milczeniu. Ta krótka chwila widać jej wystarczyła - od razu zwróciła wiadomość Florance'owi.
- Ten symbol nie ma nic wspólnego z legionistami. Oni sami używają go nie mając pojęcia o jego znaczeniu. Mniejsza z tym. Mam dla was złą wiadomość.
Przeszłą kilka kroków w bok, dochodząc do ściany o którą się oparła. Skrzyżowała ramiona.
- Na pewno dobrze pamiętacie to dziwne, dzisiejsze spotkanie... nie, właściwie to było wczoraj. - uniosła wzrok ku niebu, wciąż rozświetlanemu błyskami fajerwerków. - Moment w którym znaleźliście się.... w tym innym świecie to moment, w którym wasze dusze opuściły ciała. W ten sposób wygląda każda wizyta w zaświatach, wymuszona czy nie. Wygląda na to, że nie każdemu z was było dane powrócić na ten świat. - spojrzała w waszą stronę. - Powiem to bez ogródek - wasz wasz znajomy nie żyje. I nic nie da się z tym już zrobić. Podczas powrotu został... przechwycony. Dusza już nigdy nie powróciła do ciała. I nie powróci. Bo nie ma do czego. To dzieło Achase. - ruda odbiła się plecami od ściany. - Ktoś, z kim miałam już dawno do czynienia. Niebywałe, że znów doszło do tego spotkania. Ale w tej chwili nie macie czego się obawiać. Mając jedno ciało, nie będzie potrzebować już żadnego więcej.
Przystanęła na krótką chwilę.
- Tak, to znaczy dokładnie to, na co brzmi. Byt, którego nikt z nas nie może dostrzec gołym okiem wykorzystał sytuację pojedynku by zdobyć na tym własne korzyści. Gdy dusze były poza ciałem, pochwycił okazję i przejął jedno z nich. Teraz już wiem, jaki był powód jego tak długiej nieprzytomności. Dusza oswajała się z nowym ciałem.
Odwróciła się, znów zaczynając iść równo przed siebie. Cóż, chyba wypadałoby pójść za nią.
- Być może go jeszcze spotkacie. O ile ja nie będę pierwszą. Pamiętajcie, że nawet mając jego twarz, to nie jest już jeden z was. Nawet jeśli będzie twierdził inaczej.

Ponownie nastała chwila milczenia między wami, w której wydostaliście się już z wąskiej alejki Hitomi postanowiła w końcu przerwać tę ciszę szybką zmianą tematu. Kareen zatrzymała się, spoglądając na nią uważnie - czy bardziej, mierzyła ją wzrokiem.
- To o co prosisz nie jest niczym, czego można nauczyć się w kilka dni - a dłużej nie będę przebywać w tym mieście. To jedno. Druga sprawa jest taka, że to cię może kosztować zdrowie.
Dotarliście wreszcie przed budynek, w którym dane wam jest nocować. Kareen weszła do środka pierwsza - widać zamierzała odprowadzić was pod same drzwi pokoju. W sali głównej było puściej niż gdy wychodziliście - na miejscu został jedynie facet za biurkiem, dwójka strażników gdzieś się ulotniła. Może to całe mówienie o bezpieczeństwie górnego miasta nie było wcale takie nietrafiony, tylko wy mieliście pecha z tym... incydentem w zaułku. Cóż, w każdym razie, schody. W drodze na trzecie piętro nie wymienialiście się żadnymi zdaniami. Na miejscu zaś zastaliście... kolejną postać. Do tego również była ruda, choć jej odcień włosów bliższy był pomarańczowi niż czerwieni Kareen. Twarz miała niemal całkowicie pokrytą piegami. Ubrana w prosty, czarny frak stała za... wózkiem, na którym leżały trzy talerze w stosie, ułożone na boku sztućce oraz porcelanowy półmisek z przykrywką spod której wydostawała się para. Zastanawiające mogło być, skąd ten wózek wziął się na trzecim piętrze, skoro nie ma tu windy... acz można było sobie tu przypomnieć słowa Marianelli - coś o magii. Ta niepewność, czy to wciąż był żart, czy może jednak prawda.
W każdym razie, wyglądało na to, ze dziewczyna czekała właśnie na was. Skłoniła lekko głowę na widok wyższej rudej. W milczeniu wskazała dłonią na drzwi. To jakaś pokojówka, czy jak?
- Mam jeszcze jedną prośbę. - Kareen odwróciła się do was, kładąc jedną dłoń na swoim biodrze. - Starajcie się niczego nie powtarzać Marianelli o wiadomości, ani tej rozmowie. Nie pytajcie dlaczego.

Czy coś odpowiedzieliście czy nie, w końcu znaleźliście się w pokoju. Niższa ruda wsunęła wózek do środka za wami, skłoniła się znów lekko bez słowa i opuściła pomieszczenie. Kareen nawet nie weszła do środka, zerkając tylko przez drzwi, po czym wolnym krokiem odeszła w stronę balkonu. Ta druga zresztą też. W ten sposób zostaliście sami, choć... ta dwójka chyba wciąż jest za ścianą. Gdybyście chcieli coś knuć za ich plecami, pewnie wypadałoby zamknąć drzwi.

Przy okazji, w półmisku był posiłek który wcale nie wyglądał źle tak jak można było się spodziewać po świecie w którym właściwie powinien wyglądać źle. Pod kawałkami mięsa i gęstym, brunatnym sosem była chyba... kasza. A może to ryż? Kiedyś chyba czytaliście o takiej potrawie jak "curry".


Hiroshi.

W krypcie dość regularnie przeprowadzane były próbne ewakuacje do wewnętrznego schronu, raz co każde dwa miesiące. Gdyby tak się teraz nad tym zastanowić, to faktycznie mogła być okazja do przeprowadzenia manewru jej otwarcia tak, by nikt tego nie zauważył. No cóż, nie ma co nad tym teraz rozmyślać.
Nie usłyszałeś słów Marianelli, więc poprosiłeś o ich powtórzenie - i to też zrobiła, nachylając się dużo bliżej i powtarzając kwestię spokojnym, wcale nie zdenerwowanym czy zirytowanym głosem.
- Pytałam, czy może moglibyśmy już wracać. Robi się strasznie głośno. Do tego, to jest właśnie ten moment, w którym najczęściej dochodzi do pobić.
Boing.
Było to coś co sam chciałeś zrobić, więc przytaknąłeś. Odwróciliście się oboje i zaczęliście oddalać się od wrzeszczącego tłumu.
"Hmm. Póki nye oswoisz się z tym co otrzymałeś, proponuję raczej bardziej pasywnyą metodę - poczekaj aż gdzieś w okolicy utworzonya zostanye podobna pieczęć do tej w której mieliście okazję mieć swój debiut, po czym wkrocz z interwencją. Powinyeneś być w stanye bez problemu wyczuć coś takiego. To coś bardzo podobnego do uczucia któremu zostałeś poddany chwilę temu. Jakby nya chwilę cały świat przyciemnyał, ukazując w oddali światło. Takie wyjaśnyenye jest zrozumiałe? Zresztą, za pierwszym razem jeszcze ci pomogę."
Mijając zaporę transporterów Białej Legii zauważyłeś, że zamiast czterech osób, na posterunku w tym miejscu stoi już tylko jedna - ta dziewczyna, kapral, która nie posiada głosu. Nie zwróciła nawet wzroku w waszą stronę, mając go skupionego na swoim przedramieniu. Kej, miała na nim... ten metalowy karwasz z ekranem i przyciskami, chyba taki sam jak posiadany przez "Jed'a". Cokolwiek tam wprowadzała, lewitująca maszyna którą ochrzczę imieniem "latający sześcian" zdawała się na to reagować - to zmianą wyświetlanych danych na ekranie, to ruchem jakiejś części, to obrotem w daną stronę. Na dłuższą metę to w sumie nic ciekawego, no ale zawsze coś tam się po drodze działo.
Minęliście budynkopociąg, korytarz, i wyszliście na plac przed alejką. Odezwałeś się do Szy zezwalając jej na zamknięcie oczu czy też zaczęcie już drzemania, ale nie otrzymałeś żadnej odpowiedzi. Tak właściwie, to milczała już od dłuższego czasu. W przeciwieństwie do Marianelli, która znów się odezwała.
- Szukacie pracy, hm? Myślisz, że mógłbyś coś dla mnie zrobić od czasu do czasu? Oczywiście wynagrodzenie będzie odpowiednie do zadania. Czasami brakuje mi pomocy ludzi o szczerych intencjach. A wierzę, że kimś takim właśnie jesteś, Hiroshi.
_________________
. . .
 
 
Firanke
Tygrys


Wiek: 32
Dołączył: 07 Sty 2010
Posty: 644
Wysłany: Wto Sie 28, 2012 11:17 pm   

Gdy zbliżyła się do mnie powtarzając te słowa trudno było się nie zaczerwienić. Ach, Marianello, co ty w sobie takiego masz? To niesamowite. Gdy odezwała się Rin musiałem się trochę wysilić, by nie przytaknąć odruchowo. Odpowiedziałem w myśli krótko *Dziękuję.* podążając dalej bez słowa z Marianellą i Szą. Zatrzymałem wzrok na milczącej dziewczynie, która operowała tym ustrojstwem - takie samo przecież miał Jed. Miałem ochotę podejść bliżej i zagadać, ale chyba dość już dzisiaj Marianelli kazałem "czekać na mnie chwilę" na jeden wieczór. Cisza była może dla mnie z lekka niezręczna, także w duchu ciepło powitałem jej anielski głos. To jest, dopóki nie zapytała o przysługę. Spojrzałem na nią z początku lekko zdziwiony, ale szybko zdziwienie zastąpił uśmiech. Mam się jej wystrzegać. Nie ważne, jaka wydaje się cudowna, widziałem przecież, jak beztrosko potraktowała tamtą sytuację i jak przeszła po tamtym ciele. Z nią... rzeczywiście może być coś nie tak. Swoją odpowiedź zacząłem na tyle uprzejmym i pełnym szacunku głosem, na jaki było mnie stać. Gdzieś tam w głowie tliła się świadomość, że to chyba najważniejsza odpowiedź, której udzielę tej nocy.
- Innymi słowy... zatrudnić się u Ciebie na kilka zleceń? Powiem, że jestem trochę zaskoczony tą ofertą - pomyślałby kto, że tak -wyjątkowa- osoba, która wyróżnia się pośród wszystkich dookoła przebierałaby w osobach o szczerych intencjach. W końcu, jak to mówią - podobieństwa się przyciągają. Ta propozycja brzmi bardzo kusząco, jednak... - zmieniłem ton głosu na ciut bolesny, zawiedziony, nawet nie musiałem tu kłamać. W końcu gdyby okoliczności były inne, rzuciłbym się pewnie na tą okazję całując ją po nogach - musiałbym to przedyskutować z resztą. No i całe życie mnie uczono, że na dłuższą metę ciężko jest pracować, gdy twoim pracodawcą jest osoba, którą się... - uśmiechnąłem się nieznacznie - ...bardzo lubi. - teraz już uśmiech był przepraszający. Tli się we mnie ta wątpliwość, Rin nie miałaby powodu, by mnie oszukiwać, no i - który to już raz sobie to powtarzam - widziałem jej ciemniejszą stronę. Jednocześnie chciałbym ją wielbić, ale i obawiam się tego, co przed nami ukrywa. O ile się nie zatrzyma kontynuuję chód w stronę naszej zacnej noclegowni, słuchając, co będzie miała dalej do powiedzenia.
_________________
Hiroshi Akaru
Arcana: ?

> Karta postaci.

"You look like you were born with a face meant to deceive cute little girls in order to molest them, mr Pervert Hiroshi! Even I am having a hard time resisting it!"
OH, HEY, IT'S KASSIN!
 
 
Tidus
Jebany farciarz


Wiek: 31
Dołączył: 25 Paź 2010
Posty: 694
Wysłany: Śro Sie 29, 2012 5:18 am   

Vaynard nie żyje. Przy tym wszystkim nie czuję się w najmniejszym stopniu zdziwiony. Achase. Muszę zapamiętać ten termin. Najlepiej go gdzieś zapisać i popatrzeć parę sekund, gdy będę miał okazję.
-Nie ma najmniejszych szans na odzyskanie jego duszy?- spytałem o ostatnią rzecz, podając list Hitomi. Nie jest to nawet pytanie jakkolwiek wypełnione nadzieją czy liczeniem na łut siły pod nazwą Może Jednak. Chcę mieć jednak pewność, że nie mogę się zawahać gdy przyjdzie co do czego. Skinąłem tylko głową na jej odpowiedź, jaka by nie była. Poszliśmy więc ku naszemu obecnemu miejscu zamieszkania. Skinąłem też lakonicznie, gdy poprosiła o nie przekazanie tego Marianelli. Bratu oczywiście muszę powiedzieć ale wątpię, by jego głowa była na tyle w obłokach by nie wziął do serca mojej prośby.
Więc to jest te całe...Kari? Tak to się nazywało? Nigdy nie ciekawiła mnie kuchnia. Byłem szczerze przekonany, że nawet jak tam trafię za mojego życia, to będę przygotowywał napakowane konserwantami rzeczy w proszku krok po kroku, zgodnie z przepisem, by nie zmarnować rezerw żywności. Nałożyłem sobie dania na talerz, odpowiedziałem na pytanie Hitomi co do przyszłego zatrudnienia(jeśli teraz postanowiła je zadać) po czym wziąłem talerz widocznie gorącego jedzenia w ręce i oznajmiłem po prostu:
-Idę z tym na balkon. Zaraz wrócę.
Jak powiedziałem tak zrobiłem. Mogę się tłumaczyć, że chcę by mi jedzenie szybciej wystygło, ale to tylko pretekst. Po prostu mam do szkarłatnookiej jeszcze parę pytań. Po części osobistych. Wyszedłem więc na balkon z talerzem ułożonym na jednej dłoni i widelcem w drugiej. Bogowie, pewnie wyglądam teraz jak idiota.
-Czołem. Ponownie.- spojrzałem za siebie, czy nikt z tamtej dwójki nie próbuje podsłuchiwać lub coś w ten deseń. Postaram się być ostrożny ze słowami ale i tak nie czułbym się komfortowo wiedząc, że piegowata przykłada ucho do ściany tuż za nami.
-Miałem jeszcze...kilka pytań, jeśli ci to nie przeszkadza. Choć pewnie masz mnie już dość i zamierzałaś właśnie znowu tajemniczo zniknąć z tego balkonu.-powiedziałem bez ani krzty kpiny. Naprawdę mam parę pytań a naszego ostatniego spotkania tu nie umiem opisać inaczej. Jeśli się nie zgodzi, nie zamierzam jej przeszkadzać, ponownie się odwrócę a ona zniknie. Jeśli jednak będzie nam dane znowu wymienić parę zdań.
-Od czego by tu...Może od końca. Wydajesz się wielce szanować panią Marianellę. To więź utrzymywana jedynie przez kapsle czy jednak coś...więcej? Nie wiem, jak to poprawnie nazwać.
Cytat:
<ScarletWrath> [najpierw skrocony opis - tamta piegowata byla razem z nia na balkonie, ale se poszla po tym jak F przyszedl, skloniwszy sie wczesniej]
<ScarletWrath> Kareen nie wyrażała otwartej zgody, ale też nie stwierdziła w żaden sposób, że odmawia rozmowy - po prostu milczała, opierając się o barierkę balkonu z głową pochyloną naprzód. Z jakiegoś punktu w oddali przeniosła powoli wzrok na ciebie, zatrzymując go na tobie. Nawet jeśli wciąż milczała, z tego spojrzenia mogłeś wyczytać chociaż tyle, że oczekiwała. Było to chyba jak przyzwolenie.
<ScarletWrath> - Nie dbam o zarobki. Nie potrzebuję ich do życia. Samo to jest chyba wystarczającą odpowiedzią. - Wyprostowała znów wzrok, odzywając się wreszcie po twoim pytaniu. - Pomagam Pani w jej podróży, ponieważ taka jest moja rola. Są powody, dla których jej potrzebuję, a ona potrzebuje mnie.
[MrF] -Rozumiem. Można wiedzieć, jakich?- wziałem na widelec odrobinę curry i dmuchnąłem nań, przed włożeniem do ust.
[00:28:48] [ScarletWrath] I have to. That's the part of the...
[00:29:17] * MrF just sits there listening until she finishes the sentence
[00:29:41] [ScarletWrath] Now that I think about it, It's not supposed to reach your ears.
[00:30:21] <MrF> As you wish. I'm not going to insist if it's that secret.
[00:30:32] <MrF> Knowing myself I'll learn of it sooner or later anyway.
[00:31:40] [ScarletWrath] I'd prefer not. But one can't change what's going to happen.
[00:32:51] <MrF> Oh, that's bull. Everyone can. I just know trouble likes me, so it's probable. That's all
[00:35:22] [ScarletWrath] And how do you know it's not something that was already decided in your future?
[00:38:54] <MrF> Because if fate wrote everyone's future, mankind wouldn't bother to get into conflicts over things.
[00:40:02] [ScarletWrath] They would. As it is also a part of their fate.
[00:43:31] <MrF> Then conflict itself is moot, as victors and losers are in their places right from the start. Yet no-one knows their fate, so they keep trying.
[00:43:49] <MrF> That's pretty tragic, if you ask me. I don't really like that train of thought.
[00:44:46] [ScarletWrath] I don't like it either, but I have a reason to believe it. Can't share it though.
[00:45:12] <MrF> Too private?
[00:45:27] [ScarletWrath] Too important.
[00:48:44] <MrF> Suit yourself. I hope fate will turn out to be woven by your own hands, if you don't fancy that ideology either. Just don't let stagnation and awaiting for destiny to do it's part get to you.
[00:51:18] [ScarletWrath] I won't. I'm not allowed to anyways. But for now, the time for talk is over. You said you are tired earlier.
[00:52:08] <MrF> And if I said that's not the case anymore?
[00:53:26] * ScarletWrath glares for a while
[00:54:50] [ScarletWrath] Then it would be contradictionary with your previous statement.
[00:55:20] <MrF> Yes, yes it would. What of it?
[00:56:32] * ScarletWrath looks away
[00:57:10] [ScarletWrath] Nothing. But if you wanted to say that would change your fate, it's nothing like that.
[00:59:22] <MrF> I wasn't on that topic anymore. I just change my opinion a lot. And I like seemingly pointless talk about things like these with people who have their own opinion. Makes the drowsiness go away easily.
[01:01:35] [ScarletWrath] Is that so. But I dont find myself talkative.
[01:02:58] <MrF> I think quite the contrary. You were pretty outspoken at the beginning of this chat.
[01:03:26] <MrF> And, say, one more thing bothers me with this entire belief in fate, now that I think of it. What about luck?
[01:04:09] [ScarletWrath] There is no luck. You can explain everything with reason.
[01:05:43] <MrF> What if I flipped a coin a hundret times and guessed the outcome correctly ninety times, with my eyes closed? That's nowhere close to being reasonable.
[20:43:40] [ScarletWrath] That's hard to tell. Which side of coin will be up is determined by throw strength and air circulation, not by luck. But to guess the outcome... Maybe that would be one thing you can call "luck".
[20:46:20] <MrF> See? There is at least one random element to all of this...I can't believe I used the most dull way of passing free time in my life as an argument in a discussion.
[20:46:25] * MrF shook his head
[20:47:05] <MrF> Anyway, I've got a question, if you're not tired of these yet.
[20:47:16] [ScarletWrath] Go ahead.
[20:50:07] <MrF> I think getting straight to the point will be the least awkward. Would you have a spare moment from time to time to teach me how to fight in close combat properly?
[20:50:40] * ScarletWrath smirks
[20:51:01] [ScarletWrath] I'm amazed that anybody would ask for that.
[20:51:34] <MrF> I realize I'm pretty much dead if I get disarmed and I'm not comfortable with that idea. I think it's pretty logical.
[20:53:23] [ScarletWrath] You should also realize that using your own body as a weapon requires a lot of time to get it ready. It's not something you can just learn.
[20:53:40] <MrF> I'm not in a hurry anywhere.
[20:56:54] [ScarletWrath] The problem is - I won't be staying here for long. Our affairs here are already done.
[20:59:18] <MrF> Hmm, that's unfortunate. But I still insist. Getting started and learning basics that I can repeat later is better than nothing. Where are you headed, by the way?
[21:00:02] * ScarletWrath looks to her left
[21:00:08] [ScarletWrath] Back... "home".
[21:01:56] <MrF> There's a word I probably won't use anymore. Hope your trip won't be problematic.
[21:03:28] [ScarletWrath] I'm here to make sure it won't. Well, there may be still few days left. Question is... why should I do that.
[21:04:45] <MrF> You'll have the chance to make me regret deeply for asking this.
[21:05:11] * MrF smirks
[21:06:14] [ScarletWrath] Is that so. I hope you don't enjoy being beaten.
[21:08:18] <MrF> I never found fights enjoyable due to pain, so I guess I don't.
[21:13:12] [ScarletWrath] Well then. There's a fighting tournament coming up in this city tom... no, it's "today" already. Unless we leave by then, I'm almost sure Lady will make me participate in it. The price's high. And there's that... woman in it too. You can start by watching.
[21:14:15] <MrF> What woman?
[21:15:23] [ScarletWrath] The one you could see on stage a while ago.
[21:15:53] <MrF> The big one from the band?
[21:16:04] [ScarletWrath] Yes, that one.
[21:17:01] <MrF> Well, this could be interesting. Where?
[21:18:06] [ScarletWrath] Somewhere in the north part of the city. I don't know the exact location yet.
[21:20:05] <MrF> Well, I guess I have the entire day planned out now. Any prize aside from fame?
[21:22:17] [ScarletWrath] Golden cap.
[21:23:11] <MrF> Worth a load of blue ones or just symbolism?
[21:23:57] [ScarletWrath] Many people would sell everything they have to get one.
[21:25:33] <MrF> Well, well. This is even more interesting than I thought. May luck be on your side in all of the fights.
[21:26:49] [ScarletWrath] Come what may. I'll just do my part.
[21:28:09] * MrF nods
[21:28:59] <MrF> Just don't get killed. I'll be seriously pissed if that'll end up as the life lesson behind all this.
[21:29:39] [ScarletWrath] I won't
[21:31:11] [ScarletWrath] That's one think I can be sure of.
[21:33:48] <MrF> Alright then, I guess I can trust you on this.
[21:33:59] * ScarletWrath nods
[21:36:37] * MrF snapped his fingers
[21:36:47] <MrF> Almost forgot. One last thing and I'm out of your hair.
[21:36:54] [ScarletWrath] And that is?
[21:37:48] * MrF reached into a pocket of his jacket and unfolded a torn photo
[21:38:00] <MrF> If you can recognise any person on it, it'd help me a lot.
[21:38:07] <MrF> I'm not sure how old it is, though.
[21:38:54] * ScarletWrath took a long look at the picture
[21:39:34] [ScarletWrath] None of them.
[21:40:30] <MrF> Always worth a try. I'll probably hear this a lot from today on.
[21:40:48] * MrF put the photograph in it's place
[21:41:13] * ScarletWrath nods, looks away
[21:43:30] <MrF> I'll see you later, then. Unless of course you have something to say yourself.
[21:44:02] [ScarletWrath] No, there isn't anything.
[21:45:59] <MrF> Then g'night. And once again, good luck.


Po skończeniu rozmowy nagle okazało się, że mój talerz jest pusty. A ja najedzony. Hm. Widać było dobre. Wróciłem z okrągłym elementem zastawy i widelcem do naszego pokoju i odstawiłem je na stół. Gdy Hitomi podała mi karabin i naboje, uniosłem tylko brew.
-Tego...dzięki. Jedius mówił jednak, że luneta jest nieskalibrowana. Poszukam jutro kogoś, kto będzie mógł to naprawić- odłożyłem karabin z amunicją gdzieś w kąt. Chociaż to mi przypomina o czymś jeszcze. Poszukałem torby wypełnionej medykamentami, którą tu przytargaliśmy. Jeśli któreś z nich mnie posłuchało gdzieś tu powinno być opakowanie amunicji do...Jest. Fantom, siedem naboi. Wsunąłem opakowanie do kieszeni kurtki, którą zaraz zdjąłem, podobnie jak i resztę garderoby poza bielizną.
-A, i co do rzeczy o których wcześniej nie mówiliśmy. Gdy byłem tu z Hiroshim sprawdzić pokoje, na schodach wydawało mi się, że coś mnie atakuje. To miejsce może być nawiedzone.-prychnąłem, próbując sprawić, by zabrzmiało to jak kiepski dowcip. -Dobranoc.-padłem na łóżko w którym wcześniej leżałem z Vaynardem i przykryłem się kołdrą.
_________________


>Karta postaci.
Ostatnio zmieniony przez Tidus Nie Wrz 02, 2012 3:22 am, w całości zmieniany 3 razy  
 
 
Hitomi
Czarna Mamba


Wiek: 33
Dołączyła: 18 Mar 2010
Posty: 354
Wysłany: Śro Sie 29, 2012 2:22 pm   

Vaynard nie żyje i ktoś chodzi w jego ciele? Bez przesady. NIKT przy zdrowych zmysłach nie potraktował by tej uwagi poważnie. Dotarłam spokojnie do pokoju razem z Florancem i rudą i oczywiście przytaknęłam na prośbę kobiety. Podobnie jak Forance nałożyłam sobie to danie na talerz i usiadłam ponownie na łóżku. Do Florka odpowiedziałam.
- Mhm... ja sobie tu posiedzę
No i po tym jak wyszedł zaczęłam jeść. Podczas konsumowania tego słodko-pikantnego dania, zastanawiałam się o tym co teraz począć. Rano chyba wybiorę się do lecznicy. Musimy przecież przekazać słowa Jeda tej pani doktor i spytam jeszcze czy nie potrzebuje może pomocy. Pewnie mają tutaj własnej produkcji leki i będzie potrzebna mi dość spora pomoc w rozpoznaniu tego wszystkiego. Niby wielką pomocą nie będę ale trochę mnie się na temat medycyny nauczyłam. Skończyłam jeść i popatrzyłam do naczynia by popatrzyć ile tego jeszcze zostało. Jeśli uznałam, że wystarczy na jeszcze cztery takie porcje to nakładam sobie jeszcze trochę, jeśli nie, to daje sobie spokój z jedzeniem i zabieram sie za to co powinnam juz zrobic dawno. Wygładzam pościel na swoim łóżku... swoim i Hiroshiego? Tak czy inaczej.
Po wyrównaniu łóżka wykładam na nie każdą z naszych broni i przedmiotów zaczepnych, które są w naszym posiadaniu, by sprawdzić co mamy i ile mamy amunicji do tych broni. Swoją drogą... przedmioty i bronie Vaynarda też powinny być tam schowane, nie? Tak czy inaczej, prezent od Jediusa... ja niespecjalnie potrafię się tym posługiwać i strzelanie z tego byłoby bardziej kwestią szczęścia niż umiejętności. Szczęścia? Uśmiechnęłam się pod nosem. Chyba wiem komu to podaruje. Tak czy inaczej przeglądałam broń i liczbę amunicji, po czym skrzywiłam się. Nie ma tego za wiele. Szkoda jej też na naukę strzelania. Ja to i tak niespecjalnie potrafię się tym posługiwać. Już prędzej bym potrafiła rzucać nożami. W sumie pamiętam jak gwizdnęłam z kuchni jeden taki nóż i rzucałam kiedyś w stary materac. Nie szło mi tak źle z tego co pamiętam. Może jutro wybierzemy się do dolnego miasta i rozglądniemy się po targu? Może uda nam się coś zobaczyć co by nam się przydało. Po przeglądzie naszego stanu broni, na łóżku pozostawiłam karabin od Jeda i pudełko z amunicją do niego. Resztę przedmiotów pochowałam na swoje miejsca. Gdyby Florance wrócił mówię do niego.
- Wiesz? Mam coś dla ciebie
Po czym daje mu karabin i pudełko.
- Tobie bardziej się przyda. Ja i tak bym nie potrafiła z tego strzelać.
Po tym jak mu podaruje broń zdejmuje z siebie płaszcz i zawieszam go na jakimś haczyku na ubrania lub jeśli nie znajdę takowego, składam go i układam na krześle.
- Przydałaby się jakaś zasłona czy coś... jakoś tak niespecjalnie mam ochotę się rozbierać do snu przy was. Swoją drogą... ciekawe kiedy kochaś postanowi zaszczycić nas swoją obecnością. I mam nadzieje, że nie zapomniał małej. Na zewnątrz jest strasznie zimno.
Następnie, już z mniejszą ilością ubrań siadam na łóżku czekając na jakieś słowa Florka lub nadejścia jego brata.
_________________
Hitomi Umeki

"You know what? Fuck you and your fucking game"
> Karta postaci.
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1394
Wysłany: Wto Wrz 04, 2012 8:27 pm   

Hiroshi Akaru.

Marianella wyglądała z początku na dość zaskoczoną odpowiedzią. To zaskoczenie szybko jednak znikło z jej twarzy, robiąc miejsce kolejnemu uprzejmemu uśmiechowi.
- Ach! Prawda. Wybacz mi moje głośne myśli. Nie powinnam się tak narzucać komuś, kto ma teraz wiele na głowie. Potrzeba czasu, by przyzwyczaić się do nowego świata. - pochyliła lekko głowę, przymykając oczy. - Gdybyś zmienił zdanie, moja propozycja na pewno wciąż będzie aktualna. Teraz jednak muszę cię przeprosić. - w tym momencie objęła się rękoma, robiąc kroczek w tył. - Chętnie towarzyszyłabym ci do końca drogi, jednak chłód daje mi się już we znaki. Trafisz samemu do Przystani, prawda? - uniosła głowę, spoglądając ku Hiroshiemu z najszerszym chyba uśmiechem na jaki było ją w tej chwili stać. - Trzymaj się więc. Jestem pewna, że jeszcze się spotkamy. Ach, przed odejściem zostawię jeszcze tylko jedną prośbę.
Zaczęła już oddalać się krokami w tył, jakby oglądając reakcję chłopaka na słowa które przed chwilą wypowiedziała. Nie trzymając go dłużej w niepewności, w końcu powiedziała co miała na myśli.
- Nie daj się złapać.
Puściła mu oko, odwróciła się i... cóż, odeszła, zostawiając go tuż przed ciemniejszą alejką. Cóż, zostało tylko wrócić do pokoju, który właściwie macie tylko dzięki niej... chyba.
Wydaje się, że Sza już zasnęła, będąc przez niego niesiona. A przynajmniej nie dała znaku życia przez całą drogę do "domu". Tymczasowego.


Florance Akaru, Hitomi Umeki.


W czasie gdy Florance ze swoją porcją wyszedł na pogawędkę, Hitomi zabrała się za porządkowanie ekwipunku. Jak była w stanie bez problemy ustalić, niemal wszystkie rzeczy Vaynarda tu były - poza samym ubraniem. Czyli tak właściwie, ten pas z przyborami który chyba zabrał któremuś z najeźdźców, pistolet oraz... przepustka. I ołówek. Zawsze coś.

Gdy Florance wracał do pokoju, mógł zauważyć, że piegowatej nie było już nigdzie w pobliżu. Zresztą, mógł podejrzewać, że i Kareen już wcale nie stoi na tym balkonie, a raczej ponownie znikła w niewyjaśniony sposób. Cóż, wkroczył do pokoju, gdzie wdał się w krótką rozmowę z Hitomi. Został mu przekazany karabin, który odłożył w kąt. Hitomi wspomniała coś o zasłonie, ale najwyraźniej ta uwaga została puszczona wiatrem. W pokoju raczej nie było nic co mogłoby pełnić taką rolę, poza... cóż. Kołdrą. Florance'owi to raczej nie przeszkadzało, gdyż zdążył się już pozbyć odzieży i ułożyć w łóżku. To mniej więcej w tym momencie do pokoju wkroczył Hiroshi z Szą wciąż niesioną na plecach. Chyba spała.
_________________
. . .
 
 
Firanke
Tygrys


Wiek: 32
Dołączył: 07 Sty 2010
Posty: 644
Wysłany: Wto Wrz 04, 2012 11:45 pm   

Jej reakcja - tego się nie spodziewałem. I już mi było głupio - może źle ująłem to w słowa?
- A-ach, nawet tak nie mów, proszę! Jesteś ostatnią osobą, którą można by posądzać o narzucanie się wobec nas. Potrzebuję tylko czasu, zanim będę mógł udzielić odpowiedzi. - zaczęła się cofać, chce iść do domu. Chłód? Aby na pewno? Nie odstraszyłem jej? - Rozumiem. Z chęcią bym Cię odprowadził, ale małą trzeba położyć spać. - ten uśmiech. Ten najszczerszy uśmiech. Poczułem, że robię się czerwony i nawet nie potrafię tego powstrzymać. Ma do mnie prośbę! Zgodzę się. Cokolwiek to nie będzie, zgo... huh? Mam się nie dać złapać?
- Złapać czemu? Nie rozumiem, ale... - przełknąłem ślinę na puszczone oko - Dobrze, postaram się nie dać złapać. Śpij dobrze, Marianello! - i z tymi słowami skierowałem się dalej drogą powrotną.
*Czy ona naprawdę jest taka... potrzebna wystrzegania się? Co skłoniło mnie z przyszłoci, by wysłać sobie taką wiadomość? Nie ma poszanowania dla życia, ale to przecież chyba można zmienić.* - ta wątpliwość nie dawała mi spokoju. Gdy już byłem pewien swej opinii dała mi ten uśmiech. Zastanawiało mnie to całą dalszą drogę do pokoju. Florance już śpi. Hitomi jeszcze nie. Uśmiechnąłem się do niej, podchodząc do mojego miejsca na naszym wspólnym łóżku. Ostrożnie położyłem na nim Szę, zdejmując jej buty i kładąc obok, na ziemi.
- Mała śpi z tobą. Ja potem walnę się obok Florance'a. Zjem tylko i muszę jeszcze się przejść. - skierowałem się powoli w stronę jedzenia, przekładając je na jakiś talerz i zacząłem dość łapczywie jeść. - Mogłabyś tu podejść na chwilę? - spytałem między przełknięciami. - Szlag, dobre to Carri z ryżem. - mruknąłem, spoglądając na Hitomi.
_________________
Hiroshi Akaru
Arcana: ?

> Karta postaci.

"You look like you were born with a face meant to deceive cute little girls in order to molest them, mr Pervert Hiroshi! Even I am having a hard time resisting it!"
OH, HEY, IT'S KASSIN!
 
 
Hitomi
Czarna Mamba


Wiek: 33
Dołączyła: 18 Mar 2010
Posty: 354
Wysłany: Śro Wrz 05, 2012 12:02 am   

Naszym wspólnym łóżku? Chyba coś mu się... a może on tak specjalnie? Wzruszyłam lekko ramionami i jak mała już leżała na łóżku i przykryłam ją kołdrą. Następnie podeszłam do Hiroshiego i najzwyczajniej w świecie nachyliłam się mówiąc.
- Wiesz... właściwie to jest jeszcze łóżko Vaynarda. Jemu się już raczej nie przyda.
Następnie wyciągnęłam rękę do chłopaka mówiąc.
- Daj klucz. Zamknę drzwi
Jak zabrałam klucz to i zamknęłam tak by po przekręceniu klucza, pozostał on w zamku tak by nie dało się go otworzyć od zewnątrz. Po tym podchodzę do niego i siadam obok i pytam
- O co chodzi?
_________________
Hitomi Umeki

"You know what? Fuck you and your fucking game"
> Karta postaci.
 
 
Firanke
Tygrys


Wiek: 32
Dołączył: 07 Sty 2010
Posty: 644
Wysłany: Śro Wrz 05, 2012 12:19 am   

- Sugerujesz, by ją tam przenieść? - spytałem, spoglądając na puste miejsce. Wziąłem kolejny kęs Carri. - Widzisz. - zacząłem półszeptem - Mam dla nas cztery wiadomości. Dwie dobre, dwie złe. Cóż, pierwsza zła jest taka... że zdenerwowaliśmy kogoś. I ten ktoś nasłał na nas niebezpieczeństwo, które pojawi się już niebawem - tym samym sposobem, co tamten robal i tamta dziewczyna. Pierwsza dobra jest taka, że posiadam tą wiedzę oraz możliwości, by to pokonać. Druga zła jest taka, że gdybym wdał się w szczegóły pokręciłabyś głową i stwierdziła, że tamten zastrzyk uderzył mi na mózg i że oszalałem. No i druga dobra jest taka, że na dzień dzisiejszy jesteśmy bezpieczni, bo to coś nie przejdzie przeze mnie. No i ostatnia sprawa... Marianella chciałaby, bym coś dla niej zrobił. Jakaś praca. Nie wiem jeszcze, co dokładnie, ale to coś poufnego - a nie zgodzę się ani nie odmówię, póki nie będę znał waszego zdania w tym temacie.
_________________
Hiroshi Akaru
Arcana: ?

> Karta postaci.

"You look like you were born with a face meant to deceive cute little girls in order to molest them, mr Pervert Hiroshi! Even I am having a hard time resisting it!"
OH, HEY, IT'S KASSIN!
 
 
Hitomi
Czarna Mamba


Wiek: 33
Dołączyła: 18 Mar 2010
Posty: 354
Wysłany: Śro Wrz 05, 2012 12:29 am   

Ty możesz się tam położyć, a nie spać z bratem - Coś za nami przyjdzie? Świetnie. Po prostu cudownie... Nie dość, że straciłam rodzinę, nie mamy domu i jesteśmy w tym posranym świecie, to jeszcze jakieś paranormalne cosie będą nas ścigać? Może od razu strzele sobie w łepetyne, co? Mówię jeszcze do chłopaka ciszej
właściwie to jest jeszcze jedna zła wiadomość. Ruda powiedziała, że Vaynard nie żyje. Ten świat do którego się przenieśliśmy przenosił tylko dusze i coś co nazwała "Achase" przejęło jego ciało. Zakładając, że to prawda. Powiedziała to po tym jak Florance pokazał jej notkę, o której nic mi nie powiedzieliście
Marianella chce "pomocy" Hiroshiego.
Twa wola. Ja mam zamiar coś znaleźć w przychodni lub na wysokościach. Nie możesz jej odmówić wysłuchania bo przecież "dała" nam pieniądze.
_________________
Hitomi Umeki

"You know what? Fuck you and your fucking game"
> Karta postaci.
 
 
Firanke
Tygrys


Wiek: 32
Dołączył: 07 Sty 2010
Posty: 644
Wysłany: Śro Wrz 05, 2012 12:42 am   

Uśmiechnąłem się.
- Zmęczona jesteś. To jedno i to samo łóżko. - dalej żywiąc się tym cudownym daniem słuchałem to, co mówiła. Zatrzymałem się w pół wkładania sztućca do ust, gdy powiedziała o Vaynardzie. Zajęło mi to chwileczkę, ale w końcu i to zjadłem - Tak, zacząłem to podejrzewać. I skoro coś przejęło jego ciało, to znaczy, że po prostu sobie stąd wyszło. Co z kolei oznacza, że gdy go już spotkamy - nie będzie to już on. Nie możemy o tym zapomnieć ani na chwilę. - skrzywiłem się. Achase? Mam wrażenie, że gdy nabiorę mocy będę musiał na to zapolować, zanim wyrządzi krzywdę komuś innemu. - Co do notatki, dlaczego Florance jej ją pokazał? Uważacie, że jest godna zaufania? I nie pokazaliśmy Ci jej, bo nie było kiedy. Byśmy musieli to zrobić przed twarzą Marianelli. - gdy z kolei temat przeszedł na jej ofertę...
- Więc mówisz, że powinienem przyjąć tą ofertę, w końcu zawdzięczamy jej wszystko, tak?
_________________
Hiroshi Akaru
Arcana: ?

> Karta postaci.

"You look like you were born with a face meant to deceive cute little girls in order to molest them, mr Pervert Hiroshi! Even I am having a hard time resisting it!"
OH, HEY, IT'S KASSIN!
 
 
Tidus
Jebany farciarz


Wiek: 31
Dołączył: 25 Paź 2010
Posty: 694
Wysłany: Śro Wrz 05, 2012 12:44 am   

Przewróciłem się na plecy, zakrywając oczy ramieniem. Jednak mówienie z twarzą w poduszce nie jest zbyt kulturalne.
-Notatkę pokazałem, bo coś wiedziała. Informacja za informację. I ona i my kluczylibyśmy jak idioci bez tego. Coś chce nas dorwać, mówisz. To chyba nic nowego, ale mówisz jakby ten plan był już w akcji. Tylko nie wiem, co mamy w związku z tym zrobić. Trzymanie się w raźnej grupce odpada, muszę dowiedzieć się wielu rzeczy i w górnym i dolnym mieście. Choć jeśli metoda działania będzie taka sama jak tej dwójki, to jest szansa na obronienie się.-mówiłem tonem idealnej obojętności. Chyba już przywykłem do faktu, że czego nie zrobimy, mamy przekichane. Nawet nie obchodzi mnie SKĄD to wie- nie chce mówić to jego sprawa. Muszę mu zaufać.
-Co do Marianelli zaś, rób co chcesz. Może dowiesz się czegoś więcej, zarobisz na domek, osiedlimy się tu i tak dalej. To nie jest najgorszy plan, jeśli niczego nie znajdę. A...Przy okazji.- poprawiłem swoje położenie na materacu- Kareen mówiła, że turniej walk będzie tu jutro organizowany. Tak gdybyście się nudzili

Już?
Mogę zasnąć w spokoju?
_________________


>Karta postaci.
 
 
Hitomi
Czarna Mamba


Wiek: 33
Dołączyła: 18 Mar 2010
Posty: 354
Wysłany: Śro Wrz 05, 2012 12:55 am   

Może... nie był to łatwy dzień... ale słowo daje, że tu były trzy łóżka, prawda? Pokręciłam lekko głową.
Nie mówię, że masz ją przyjąć. Nie ufam jej, ale wysłuchać oferty musisz.
Powiedziałam to po słowach Floranca i wstałam. Zanim jednak odeszłam powiedziałam jeszcze cicho do nich.
Teraz idę spać. Jeśli któryś popatrzy jak będę się rozbierała to wydrapie mu oczy
Po tych słowach posłałam im słodki uśmiech.
Branoc.
Podeszłam do łóżka i sprawdziwszy czy nie podglądają, rozebrałam się do bielizny i wślizgnęłam pod kołdrę. Przytuliłam lekko śpiące dziecko i zamknęłam oczy, starając się nie myśleć o tym wszystkim co się ostatnio stało.
_________________
Hitomi Umeki

"You know what? Fuck you and your fucking game"
> Karta postaci.
 
 
Firanke
Tygrys


Wiek: 32
Dołączył: 07 Sty 2010
Posty: 644
Wysłany: Śro Wrz 05, 2012 1:13 am   

Przytaknąłem tylko na ich słowa. Nawet spojrzałem w kierunku Florance'a zaskoczony, że ten nie śpi. A potem, że właściwie jednak śpi. Nocą zawsze szalał. Ale tyle się zdarzyło, że nawet to teraz nie wzbudza mojego niepokoju. Nie podglądałem Hitomi, choć przełknąłem ślinę na wzmiankę o wydrapaniu oczu - nieobliczalna jak zawsze. Gdy już skończyłem jeść rozejrzałem się za czymś do popicia i jak było - popiłem. Przesiedziałem jeszcze chwilę w tym pomieszczeniu spoglądając na śpiących, tych, których muszę chronić. To kilka chwil obserwacji wystarczyło mi by umocnić się w wierze, że podjąłem właściwą decyzję i to, co będę musiał robić, jest warte tego, by mogli spać względnie bezpiecznie i spokojnie jak teraz.
Podniosłem się z miejsca. Poprawiłem garnitur i skierowałem się powolnym krokiem do drzwi. Przekręciłem zamek, wyciągnąłem klucz i wyszedłem, zamykając je ponownie za sobą - tak, na klucz, który następnie chowam do wewnętrznej kieszeni garnitura. Powolnym krokiem kieruję się do wyjścia z budynku, oglądając dokładnie, czy nie jestem obserwowany. Gdy będę już poza nim, starannie oglądam swoje otoczenie.
"Rin. Pasywność pasywnością, ale wolę nie być za daleko, gdy będzie trzeba wyczuć tą pieczęć. Przejdę się po okolicy już teraz, biorąc pod uwagę że mam na to dwadzieścia cztery godziny wolę nie czekać do ostatniej chwili, aż coś zarzuci swoje sidła. Co o tym myślisz?"
_________________
Hiroshi Akaru
Arcana: ?

> Karta postaci.

"You look like you were born with a face meant to deceive cute little girls in order to molest them, mr Pervert Hiroshi! Even I am having a hard time resisting it!"
OH, HEY, IT'S KASSIN!
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  



smartDark Style by urafaget
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9