Wiele sfer Strona Główna Wiele sfer
Mało gier
 
FAQ :: Szukaj :: Użytkownicy :: Grupy
Rejestracja :: Zaloguj


Poprzedni temat «» Następny temat
Zamknięty przez: Jedius 9 Baka
Sob Lut 16, 2013 2:01 pm
Rozdział Ia, Część II - Krucjata przez pustkowia
Autor Wiadomość
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1394
Wysłany: Śro Maj 16, 2012 7:11 pm   Rozdział Ia, Część II - Krucjata przez pustkowia

[ BGM: E.S Posthumus - Ushas (endless) ]

1.01.2142, 14:13

To, co cię przebudziło, to były wrzaski. Wpierw czym mocno zaaferowane. Przejęte. Potem, coraz bardziej przerażone. Gdy otworzyłeś oczy, nie wiedziałeś jeszcze o co chodzi. Wyjaśniło się to dopiero po kilku sekundach. Mimo środka dnia, wyraźnie widziałeś jasne, oślepiający wręcz błysk. Nie było to słońce, jego źródło znajdowało się po przeciwnej stronie horyzontu. Błysk, niczym wielka kula rozrósł się do ogromnych rozmiarów. Był oślepiający, mimo ogromnej odległości. Wygasając, wzbił on w powietrze gigantyczną chmurę dymu. I nie wyglądała ona skromnie nawet w porównaniu do pasma górskiego, które widziałeś wczoraj. Chmura wznosiła się bez przerwy, gdy zaczął towarzyszyć jej dźwięk. Okropny, ogłuszający huk, który wstrząsnął całą ziemią. Ciężko było go porównać do czegokolwiek. Brzmiał jak ryk tysiąca potworów na wzór tego, którego udało ci się pokonać. Zagłuszył wszystkie inne dźwięki. Wszystkie krzyki, nawoływania. Wszyscy wokół zaczęli w pośpiechu, panicznie wracać do pojazdu, porzucając nawet urządzenie, które wcześniej wynieśli. Kto tylko mógł, łapał się czego popadnie. Samochód trząsł się bez przerwy, coraz silniej. A to tylko znaczyło, że jeszcze nie koniec. Ze strony błysku, gdzie wzbita w powietrze chmura zaczęła formować się w kształt kolosalnego grzyba, zacząłeś dostrzegać... ścianę. Ścianę pyłu i wyrwanych kawałków ziemi, która... zbliżała się nieubłaganie. Niosła ze sobą wyrwane drzewa, kawałki jakichś konstrukcji... a tempo jej było takie, że to tylko kwestia chwili zanim nie pochłonie i was. A Fiołek... Fiołek nadal się nie przebudziła.
_________________
. . .
 
 
Cinek
Najszybszy poster na dzikim zachodzie


Wiek: 35
Dołączył: 28 Kwi 2011
Posty: 376
Wysłany: Pią Maj 18, 2012 9:41 am   

Kiedy zobaczyłem na horyzoncie zwiastun nadchodzącej katastrofy, zamarłem na chwilę w bezruchu. Otrząsnąłem się jednak szybko zdając sobie sprawę, że zbierająca obfite żniwa fala uderzeniowa dotrze niebawem do nas. Rozejrzałem się szybko, ogarniając całą sytuację dookoła, po czym doskoczyłem do Fiołka i potrząsnąłem nią energicznie.
-Fiołek, obudź się! Szybko! - krzyczę ile sił w płucach, starając się ją przebudzić ze snu. Jak ona w ogóle może spać w takim hałasie, to przecież niemożliwe! Nieważne czy otworzy oczy czy nie, szybko ją podnoszę za ramię, po czym patrzę co robi cała reszta. Jeśli widzę, że nasi nowi znajomi będą próbować uciekać przed falą uderzeniową za pomocą pojazdu, szukam jakiegoś bezpiecznego miejsca, gdzie mógłbym zakryć Fiołka własnym ciałem i czegoś się złapać, abyśmy oboje nie wypadli, po czym to robię. Jeśli jednak widzę, że nie ma żadnych szans na ucieczkę pojazdem, jak najszybciej staram się zejść z samochodu i ukryć tam, gdzie cała reszta - najprawdopodobniej za pojazdem, czy gdziekolwiek poprowadzi mnie instynkt panikującego tłumu. No ale to byłoby chyba i tak bez sensu, nie? Tak w ogóle, to czy to o tym mówiła Fiołek? Czy to ten demon, który się do nas zbliża, wywołał tą eksplozję? Co by się z nami stało, gdybym podjął decyzję o opuszczeniu tej grupy? Zostalibyśmy zmieceni z powierzchni ziemi jak zwykłe insekty? Musimy się ratować, to już nie jest jakaś tam walka z mutantami, stoimy w obliczu samej śmierci!
_________________
> Karta postaci.
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1394
Wysłany: Wto Maj 29, 2012 4:12 pm   

[qt:cb5b7b05c9]http://kantia.pl/files/Posthumus-Ushas.mp3[/qt:cb5b7b05c9]

Widząc przed sobą widmo pewnej zagłady w przypadku bezczynności, po prostu musiałeś działać. Pierwsza reakcja - obudzić Fiołka. Skoczyłeś ku dziewczynie, usiłując ją obudzić potrząśnięciem i krzykiem. Każdy obudziłby się w takiej sytuacji. Bez wątpienia. Ale ona tego nie zrobiła. Poruszona wykazała się dokładnie taką samą reakcją, co szmaciana lalka. Do tego... była zimna. Bardzo. Po szturchnięciu też zauważyłeś, że jej dłoń która dotychczas zaciśnięta była na amulecie, otworzyła się lekko. Świecił. Nie jarzył się lekko, jak mogłeś to zauważyć z kilkadziesiąt minut temu, ale jasno promieniował purpurowym światłem. Bez wątpienia rozświetliłby ciemność, gdyby taka wokół panowała, ale nawet w świetle dnia wyraźnie widziałeś, że jego blask był silny. Tak czy siak... musiałeś zrobić teraz co innego, niż przyglądać się naszyjnikowi. Dźwignąłeś ją na ramię, rozejrzałeś się szybko. Wszyscy wokół zbierali co się dało - sprzęt, narzędzia, rannych - i jak najszybciej uciekali od pojazdu. Jak najdalej się tylko dało. Zrobiłeś więc to samo co oni. Całkiem nie zważając już na niedawną kontuzję nogi zeskoczyłeś z paki jako jeden z ostatnich i biegiem ruszyłeś przed siebie, plecami do nieubłaganie nadciągającej fali uderzeniowej. Ziemia trzęsła się coraz bardziej. Ciężko było biec z dziewczyną na ramieniu, nawet jeśli nie ważyła specjalnie dużo. Do tego co chwila traciłeś na wskutek wstrząsów równowagę, upadając na kolano, czasem nawet zmuszony podeprzeć się ręką. Nie tylko ty zresztą. Wszyscy mieli podobny problem. Coraz głośniejszy huk nie pozwalał się jednak zatrzymywać. Trzask zmusił do krótkiego obejrzenia się za siebie - w tym momencie właśnie trafiona ciężarówka poszybowała w powietrze jak papierowa zabawka. To już tylko kwestia sekundy, zanim...
- Mher... Kai... li...!

Zamknąłeś oczy. To był naturalny odruch każdego, kto lada moment miał oberwać. Najpewniej śmiertelnie. Czekałeś na to uderzenie z zaciśniętymi zębami. Czekałeś, czekałeś, i...
Dziwne, bo nagle wszystko ucichło. I nie poczułeś żadnego bólu. Ten brak pewności... czy to już śmierć? Tak po prostu, koniec? Samo domyślanie się nie mogło raczej pomóc w znalezieniu odpowiedzi na to pytanie. Ale otworzenie oczu jak najbardziej.

[ BGM: The Forgotten ]
[qt:cb5b7b05c9]http://kantia.pl/files/TheForgotten.mp3[/qt:cb5b7b05c9]

Wszystko wokół, cały świat... zmienił się. Słońce zagasło, niebo stało się nieprzenikliwie czarne. Ale... nie było wcale ciemno. Zdawało się nawet, iż to ziemia świeciła. Takie dziwne, bladoróżowe światło... Ale nie było to wszystko z dziwności. Zauważyłeś, że wszystko co cię otaczało, zamarło w bezruchu. Jakby czas się zatrzymał. Ci cudzoziemcy, wszyscy zatrzymani w pół kroku podczas ucieczki. W znacznej większości przed tobą. Obok ciebie ta kobieta z maską, trzymająca pod ramię tę, która była ugodzona w jakiś sposób w nogę. Żadna z nich nie oglądała się za siebie, rozpaczliwie usiłując uciec od zagrożenia. Bardziej z tyłu... Ostatnia dwójka. Facet, którego wcześniej widziałeś z tarczą i mieczem, był właśnie pochłaniany przez gigantyczną ścianę skondensowanego kurzu. Wygięty w tył, z otwartymi ustami w przerwanym wrzasku. Jego stopy odrywały się właśnie od ziemi. Nieprzytomna osoba, która jak mogłeś wywnioskować wcześniej z rozmowy była ich przywódcą, wcześniej niesiona przez faceta na barkach, teraz wisiała bez ruchu nad jego głową. Nad nimi było ogromne drzewo, złamane w połowie, wyrwane przez falę razem z korzeniami. Najpewniej upadało właśnie tutaj. Dużo wyżej, widać było wzniesioną w powietrze ciężarówkę, otoczoną przez niezliczoną ilość drobniejszego sprzętu. Cała broń, amunicja i inne przedmioty, wszystkie wysypały się z niej, widząc teraz wysoko w górze, niemożliwe do sięgnięcia. A wszystko to przez tę gigantyczną ścianę pyłu i kurzu, która teraz tkwiła przed tobą również zatrzymana...
Było wokół coś jeszcze. Jakieś... światełka. Niewielkie, świetliste kule. One chyba jako jedyne się poruszały. Latały dookoła na różnych wysokościach, niczym błędne ogniki. Niektóre zaczęły zbierać się wokół was, okrążając waszą dwójkę powoli. I miałeś takie dziwne wrażenie, jakby to coś was obserwowało.
Fiołek... również nie była unieruchomiona. Zobaczyłeś, że uniosła powoli rękę. Drżąca dłoń, na której na chudym łańcuszku wisiał błyszczący medalion, wskazywała jednym palcem kierunek - ten, od którego przed chwilą uciekałeś. Fiołek zaś, ona sama... wyglądała jakoś inaczej. Zauważyłeś to dopiero spoglądając na nią, ale jej ubrania... jakby nie były już brudne. Lśniły śnieżną bielą w tym dziwnym, jasnym, purpurowym świetle. Zmieniły się też jakby jej oczy. Choć półprzymknięte, nie dało się nie zauważyć promieniującej z niej barwy, tej samej, co z naszyjnika. Dość... nieludzkie. Dało się odnieść wrażenie, że pomimo skrajnego wycieńczenia wymalowanego na jej twarzy, była w stanie dostrzec dużo więcej niż byle człowiek. Jej wolny oddech był dziwnie dobrze słyszalny. Jak gdyby głuchy szept, ciągłe westchnięcie odbijało się zewsząd wokół zwielokrotnionym echem. Nic jednak nie mówiła. Nieprzerwanie wskazywała jedynie tę jedną stronę.
_________________
. . .
 
 
Cinek
Najszybszy poster na dzikim zachodzie


Wiek: 35
Dołączył: 28 Kwi 2011
Posty: 376
Wysłany: Wto Maj 29, 2012 4:59 pm   

Rozejrzałem się, czując narastające we mnie uczucie ulgi. Nie miałem pojęcia co się stało, ale wyglądało na to, że dostałem coś w rodzaju... drugiej szansy? Czas zatrzymał się w miejscu! A ta inkantacja? Czy to znowu Fiołek użyła swoich czarów? Dobrze, że przyniosłem jej ten naszyjnik, bo zostałaby z nas mokra plama. Nie wiedziałem na ile moje domysły mogły się sprawdzać, wolałem póki co o tym nie myśleć i spojrzeć w końcu dokładnie w stronę, którą pokazywała dziewczyna. Zrobiłem z dłoni daszek, chociaż nie wiem po co, skoro i tak nie świeciło już słońce... po czym spojrzałem w dal, starając się dostrzec cokolwiek. Czy chodziło o źródło wybuchu? A może to coś zupełnie innego?
-Hej, to dzięki tobie jeszcze żyjemy, prawda? - zapytałem Fiołka w międzyczasie, zerkając na nią przez chwilę. A może to nie była już Fiołek? Może to ta cała Lara wstąpiła w ciało Fiołka przez ten naszyjnik i ochroniła nas oboje? Zmiana jej aparycji dawała dużo do myślenia... A przecież jeszcze przed chwilą była cała zimna. -Fiołek... co się tutaj stało? Im dłużej razem podróżujemy, tym robisz się coraz bardziej tajemnicza... Możesz mi przecież zaufać.
_________________
> Karta postaci.
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1394
Wysłany: Pon Cze 04, 2012 8:27 pm   

Szybko przeszło ci przez głowę kilka pomysłów na temat tego, co się właściwie stało. Wskazywała jakiś kierunek - spojrzałeś więc w tę stronę. Szczerze móiąc jednak, niewiele było tam widać. Jasne światło, to na pewno. To co, co było źródłem wybuchu wciąż posiadało silne światło, nawet w tym dziwnym, zmienionym, zatrzymanym świecie. Jednak coś więcej? Nie ma mowy. Zasłona pyłu była na tyle gęsta, że właściwie nie dojrzałbyś pewnie nawet skaczącego słonia znajdującego się za nią. Ale ona wciąż wskazywała tę stronę.
- Sz... szybko...! - krótka wypowiedź została przerwana odruchem stęknięcia. Sam głos już brzmiał, jakby była w wielkim trudzie. I najpewniej tak też właśnie było. - Nn... nie mogę długo... przejdź... tam...! - zakasłała słabo. Światło jej oczu zamigotało krótko, jakby lekko przygasając. Nie odpowiedziała właściwie na twoje pytanie, ale chyba miała ku temu powód. Wciąż tkwiła przed wami ogromna ściana fali uderzeniowej, gotowa w każdej chwili ruszyć ponownie i zmieść was z powierzchni ziemi, tak jak już to zrobiła z wieloma obiektami na swej drodze. Do tego, te dziwne światła, ogniki... zbierało się ich wokół was coraz więcej. Zaczęło to przypominać atak świecących moskitów. I tak właściwie to nie miałeś nawet pewności, czy na pewno są one niegroźne.
_________________
. . .
 
 
Cinek
Najszybszy poster na dzikim zachodzie


Wiek: 35
Dołączył: 28 Kwi 2011
Posty: 376
Wysłany: Wto Cze 05, 2012 12:50 am   

Poczułem lekki dreszcz. W przeciągu kilku sekund moją głowę zbombardował natłok domysłów, a wszystkie w jednej chwili sprowadziły się do jednego - Fiołek zginie, jeśli jej nie pomogę się stąd wydostać. Jeśli uda mi się samemu szybko przedostać na drugą stronę fali uderzeniowej, dziewczyna cofnie swój czar zatrzymania czasu, ja będę bezpieczny, a ona... zostanie zmieciona razem z innymi. Czułem, jak każda sekunda wahania działa na moją niekorzyść, jednak... coś nagle mnie tknęło. Poczułem nagłą wściekłość, która szarpnęła moim ciałem w kierunku fali uderzeniowej. Nie było czasu na myślenie, raz w życiu byłem czegoś pewny w stu procentach. Ściskając Fiołka przy sobie jak najmocniej tylko potrafiłem, zmusiłem swoje nogi do morderczego biegu. Zmarszczyłem brwi, drąc się jak na młodego chłopaka szarżującego na dewastującą falę uderzeniową przystało. Nie zależało mi już na niczym, jeśli to ma być koniec, niech tak się dzieje. Jednego byłem pewien - jeśli mam żyć bez Fiołka, z myślą że zostawiłem ją na pastwę pewnej zguby... to wolę zginąć tu i teraz, z nią przy swoim boku.
_________________
> Karta postaci.
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1394
Wysłany: Pią Cze 08, 2012 6:08 pm   

Potrzebowałeś krótkiej chwili, by uspokoić natłok myśli który uderzył do twojej głowy. W końcu jednak udało ci się dotrzeć do prostego stwierdzenia - że na pewno jej tutaj nie zostawisz. To kolejny raz, kiedy jakimś cudem dziewczyna ratuje ci skórę, więc nie zamierzasz jej porzucić by sama zginęła. Zerwałeś się z miejsca, pędem ruszając naprzód, ku starciu z zatrzymaną falą uderzeniową ogromnej eksplozji. Wrzask natychmiastowo odpędził wszystkie ogniki, które was otaczały, odlatując rozpierzchły się na wszystkie strony. Krok za krokiem, bez żadnego zwracania uwagi na niedawno niesprawną nogę zbliżałeś się do ściany wzbitego pyłu. I doskonale mogłeś odczuć moment, w którym swoim natarciem zderzyłeś się z falą. Momentalnie cię zwolniła. Twój głos również się zmienił, nabierając głuchego echa. Jednak parłeś nadal naprzód, poruszając się niczym w wodzie. Ruchy sprawiały trud, ale nie był to trud niemożliwy do przebicia. Taranowałeś niewielkie kawałki kamieni, nie widząc wokół praktycznie niczego. zasłona była zbyt gęsta, by dojrzeć cokolwiek co znajdowało się dalej niż na wyciągnięcie ręki. Prowadziło cię jedynie światło wybuchu przed tobą, a także opadająca już dłoń Fiołka. nie wiedziałeś, jak daleko do końca, a... to dziwne purpurowe światło zaczęło zanikać. Choć nie widziałeś, to mogłeś odczuć, że wszystko wokół znów zaczyna się ruszać. opór powietrza był coraz silniejszy. Na tyle silny, że dmiąc w ciebie nie mogłeś już dalej iść naprzód. Choć zaparłeś się nogami, zaczął cię cofać. A kiedy zacząłeś już dostrzegać koniec, straciłeś kontakt z podłożem.
Nawet wtedy nie puściłeś dziewczyny. Nawet, gdy końcówka fali rzuciła tobą w tył kilka metrów, nawet gdy uderzyliście plecami boleśnie o ziemię. Nie straciłeś przytomności, to chyba najważniejsze. Mogłeś bez problemu usłyszeć gruchot oddalającej się fali za wami. Zmiotła wszystko na swojej drodze. Nie miałeś nawet po co zastanawiać się, czy cokolwiek z tego za tobą oparło się uderzeniu - nie miało szans. Zostaliście tu teraz tylko wy dwoje, leżąc kilkanaście metrów od szczątków drogi, wśród gradu opadającego drobnego gruzu. Choć mogłeś go poczuć, uderzającego o ciebie uporczywie, był niczym w stosunku do tego, co już odczułeś upadając. Byłeś zbyt obolały. A Fiołek... najwyraźniej znów utraciła świadomość. Ale oddychała. I to chyba najważniejsze.
Gigantyczny grzyb wciąż tkwił w oddali. Widziałeś go tak samo dobrze, jak słońce na niebie.
_________________
. . .
 
 
Cinek
Najszybszy poster na dzikim zachodzie


Wiek: 35
Dołączył: 28 Kwi 2011
Posty: 376
Wysłany: Pią Cze 08, 2012 7:37 pm   

Leżałem nieruchomo na ziemi przez kilkanaście sekund, starając się upewnić, że naprawdę żyję. Nie, że naprawdę żyjemy. Ja i Fiołek, razem. Nie wiem czemu, ale jej czar zatrzymania czasu wydał mi się w tej chwili czymś tak oczywistym i naturalnym, że nawet nie bardzo chciało mi się dociekać, ile wspólnego miało to z ogólnie przyjętymi realiami tego świata... to jest tymi, których zdążyłem do tej pory doświadczyć w swoim krótkim życiu. Jakoś nie wyobrażałem sobie swojej własnej śmierci, bo jak miałoby to wyglądać? Po prostu koniec, uderza we mnie fala uderzeniowa i przestaję istnieć? Nie, nie, nic z tych rzeczy! Żyłem i będę żyć jeszcze długo, czułem to całym sobą, a szczególnie w tej powoli upływającej chwili.
Kiedy upewniłem się, że Fiołek oddycha naprawdę, a nie jest to tylko wymysłem mojej wyobraźni, spróbowałem dźwignąć się na nogi. Dziewczyna namęczyła się wystarczająco, żebym dał jej teraz chwilę spokoju. Zasłużyła na odpoczynek, obudzę ją za jakiś czas. Na pytania też przyjdzie pora... ale jeszcze nie dzisiaj. Tak mi się wydaje. Niezbyt chętnie odwróciłem się w stronę, gdzie jeszcze przed chwilą biegła cała grupa obcokrajowców. Chciałem upewnić się, czy aby na pewno któryś z nich się nie rusza, może mógłbym pomóc gdyby ktoś przeżył... Szczególną uwagę zwracam na dziewczynę z chustą na twarzy. Jeśli zauważę jakiekolwiek oznaki życia, podbiegam natychmiast i próbuję skontaktować się i jakoś pomóc. Nie wiem co mógłbym zrobić, ale na pewno nie będę dla nich obojętny po tym, co dla mnie i Fiołka zrobili. Jeśli jednak zauważę, że wszyscy są raczej martwi, rozglądam się po okolicy za sprzętem z pojazdu, no i samym pojazdem. Chciałem poświęcić najbliższe kilkanaście minut na zebranie do kupy wszystkich rzeczy, które wyglądały na wciąż działające, a szczególnie broni, może nawet jakiejś białej. Mógłbym się wreszcie pozbyć tej zardzewiałej rury, gdybym na przykład znalazł jakiś fajny miecz... Sprawdzam też przy okazji, czy po tym całym ambarasie mój karabin jest ciągle cały. No ale dość myślenia. Czekała nas długa podróż do tamtego miasta, musiałem się więc zabezpieczyć... W każdym razie, tak czy siak nie zostawię cennego sprzętu za sobą. Staram się znaleźć też jakiś plecak czy torbę, do której mógłbym to schować. No ale jakby nie patrzeć, wszystko zależy od tego, co uda mi się faktycznie odszukać. Kiedy skończę swoje zbieractwo, podchodzę do Fiołka i staram się delikatnie ją obudzić, cały czas do niej mówiąc... cokolwiek mi przyjdzie akurat do głowy. Bez niej nigdzie się nie ruszę.
_________________
> Karta postaci.
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1394
Wysłany: Nie Cze 17, 2012 4:06 am   

Tak, wyglądało na to, że żyjecie, oboje. Zarówno ty, obolały jak i Fiołek, nieprzytomna. Uniknęliście właściwie pewnej śmierci dzięki czemuś, co było właściwie oszustwem dla tego świata - oszustwem, które wydało ci się teraz tak naturalne. Czas... miałeś go teraz dużo. I skorzystałeś z tego faktu, dając sobie chwilę spoczynku na ubitej ziemi. Gdy się już w końcu podnosiłeś, poczułeś nagle silne drapanie w gardle, które sprowokowało cię do kilkukrotnego odkaszlnięcia. To ten pył, drażniący pył. Nie pozwalał na pełne oddechy, trzeba było czerpać powietrze powoli i ostrożnie. I szybko się do tego przyzwyczaiłeś.
Spojrzałeś w stronę, w którą uciekałeś jeszcze kilka minut temu. Pierwszy obiekt jaki byłeś w stanie zauważyć, to to wielkie, złamane drzewo. Leżało dalej niż dwadzieścia kroków od ciebie. Z wolna ruszyłeś w jego kierunku, chcąc znaleźć coś, co wyglądałoby na przydatne. I choć może nie było to "coś przydatnego", wkrótce dojrzałeś pierwsze... ciało. Był to na pewno któryś z cudzoziemców, ale nie byłeś w stanie określić na spojrzenie, który. A było tak dlatego, że jego głowa była... pod owym wielkim pniem drzewa. Sądząc po ciemnobordowej plamie która się stamtąd wydostawała, najpewniej w kawałkach. Nie ma mowy, by żył. Widziałeś, że facet miał jakiś nóż w kaburze przy pasie... i to wyglądało na jedyną wartą uwagi rzecz, którą mógł mieć przy sobie. Chyba, że może zacząłbyś grzebać w mundurze...? Cóż. W każdym razie, kilka metrów dalej było kolejne ciało - tego, który był tak pobandażowany. Nie ruszał się, tak jak i nie ruszał się wcześniej. Nie wyglądało też na to, by w ogóle oddychał. Jego lewy bark był w tak nienaturalnej pozycji, że ciężko było uwierzyć że w ogóle trzyma się reszty ciała - a na pewno nie było tak wcześniej, gdy widziałeś go na pojeździe. A na jego lewym udzie... widziałeś kaburę, w której zapięty był pistolet. To jest, widziałeś tylko czarną rękojeść, ale tyle wystarczyło byś wiedział, co to jest.
Dalej, jak wzrok wytężyć... nie było niemal nic. Po drodze widziałeś jedynie kilka gałęzi. Dopiero daleko, daleeeko na horyzoncie zauważyłeś to, co mogło być wrakiem pojazdu. Właściwie to pewnie nie zauważyłbyś go, gdyby nie ciemniejszy obłok dymu który się nad nim unosił. A dymu nie ma bez ognia. Może gdzieś tam, w pobliżu ciężarówki leżał ktoś jeszcze... stąd nie widziałeś, a pewnie dojście tam zajęłoby ci z kilka minut. Warto było iść tam od razu zostawiając dziewczynę, czy może jednak zadziałać inaczej?
_________________
. . .
 
 
Cinek
Najszybszy poster na dzikim zachodzie


Wiek: 35
Dołączył: 28 Kwi 2011
Posty: 376
Wysłany: Nie Cze 17, 2012 12:58 pm   

Zupełnie nie spodziewałem się, że fala uderzeniowa rozrzuci wszystko w tak dalekim promieniu. Nie zastanawiając się zbyt długo, zabrałem nóż wraz z kaburą i przytroczyłem ją sobie z tyłu pleców, chowając potem broń za swoją kurtką. Na wszelki wypadek spędziłem też chwilę na przeszukiwaniu jego munduru, może znajdę jakiś przydatny drobiazg, jak na przykład zapalniczkę. Kiedy skończę, podchodzę do zabandażowanego mężczyzny, po czym zabieram jego pistolet. Jeśli uda mi się przyczepić do swojego pasa jeszcze tą jedną rzecz, robię to po swojej prawej stronie, metalową rurę zostawiając po lewej. Po chwili zastanowienia wyciągnąłem rurę, po czym wyrzuciłem ją gdzieś daleko. Parę łbów rozwaliła, ale już raczej mi nie będzie potrzebna. O ile przez ten cały ambaras miałem go jeszcze przy sobie, poprawiłem karabin na plecach, po czym usiadłem obok Fiołka. Wyciągnąłem pusty magazynek i uzupełniłem go o trzy naboje, leżące luzem w mojej kieszeni. Po wykonaniu tej czynności, schowałem magazynek i wyciągnąłem z kabury nowo nabyty pistolet. Obejrzałem go sobie, sprawdziłem jak wygląda magazynek i czy jest w nim jakaś amunicja, po paru minutach studiowania chowając go z powrotem. Wstałem, przeciągając się lekko. Spojrzałem w stronę ciężarówki, zastanawiając się, czy iść tam teraz, czy zaczekać aż Fiołek się obudzi. Pomyślałem, że szkoda marnować czas. Wziąłem dziewczynę na ręce tak, żeby jej głowa oparła się jak najwygodniej o moje ramię, po czym zacząłem powoli iść w stronę punktu na horyzoncie, który wydawał się być pojazdem. Idę nie spiesząc się, robiąc sobie od czasu do czasu krótką przerwę, mając nadzieję, że moje nogi jeszcze zniosą te parę chwil wysiłku. Nie miałem zamiaru zostawiać tutaj Fiołka, za nic w świecie. Po dotarciu na miejsce kładę dziewczynę w jakimś wygodnym miejscu, po czym kontynuuję swoje poszukiwania...
_________________
> Karta postaci.
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1394
Wysłany: Pią Cze 22, 2012 6:21 am   

Zabrałeś nóż. By przyczepić go do pasa, musiałeś go wpierw zdjąć do połowy, przewlec go przez uchwyt w kaburze i ponownie założyć - ale nie było to większym problemem. Tak długo jak nie chodziłeś, nawet nie przeszkadzało ci kłucie w biodrze, będące pamiątką po postrzale. Postanowiłeś przeszukać dokładniej mundur przygniecionego przez drzewo - znalazłeś haftowaną chustę z jakimiś krzakowatymi znakami w kieszeni na piersi, krótki, składany nóż w jednej z kieszeni spodni, w drugiej zaś kilkanaście zielonych kapsli po butelkach. Kolejnych. Nie wyglądało na to, by posiadał przy sobie coś więcej. Co z tego wziąć, było już twoją decyzją.
Podszedłeś do kolejnego z poszkodowanych. Zabrałeś mu pistolet - nie będzie już mu raczej potrzebny. Ponownie wykonałeś krótką operację z pasem. Sprawdziłeś zawartość magazynka broni - w środku było jeszcze siedem naboi. Właściwie, cała broń wyglądała bardzo znajomo - identyczny pistolet posiadałeś chyba dzień wcześniej, jako zdobycz po jednym z najeźdźców Krypty. Cóż, wyrzuciłeś starą rurę. Po tym, wróciłeś się po Fiołka.
Ta wciąż nie dawała znaku życia. To jest, poza oddechem. Uniosłeś ją ostrożnie i raz jeszcze zawróciłeś, idąc w stronę, gdzie musi znajdować się ciężarówka. Z niesionym ciężarem było to już trudne. Niedawno wymęczone nogi, zwłaszcza lewa, uporczywie domagały się spoczynku. Ale mimo to wciąż szedłeś, szedłeś...
Upadłeś na kolana w połowie drogi. Normalnie pewnie przeszedłbyś ten odcinek bez problemu nawet z dwoma takimi dziewczynami siedzącymi ci na barkach, ale zmęczenie było teraz zbyt wielkie. Wydawało ci się... nie, właściwie to byłeś pewien, że nie dasz rady w ten sposób tam dojść. Kolejna próba powstania i przejścia kilku kroków ponownie zakończyła się upadkiem. Kurz zaczął drapać silniej w gardle, zmuszając cię do odkaszlnięcia. I w jakiś sposób sprawiło to, że Fiołek również otworzyła oczy, wcześniej również zakasławszy trzykrotnie. Niepewnie spojrzała na ciebie, Próbując pewnie ustalić, co się właściwie dzieje - co nie jest niczym dziwnym dla osoby, która jeszcze przed chwilą była nieprzytomna.
_________________
. . .
 
 
Cinek
Najszybszy poster na dzikim zachodzie


Wiek: 35
Dołączył: 28 Kwi 2011
Posty: 376
Wysłany: Pią Cze 22, 2012 9:42 am   

Po przeszukaniu munduru moją szczególną uwagę zwróciły charakterystyczne kapsle, które wcześniej widziałem w torbach objuczających tą dwugłową krowę. Zastanowiłem się chwilę, drapiąc się w głowę. Może to ma jakąś konkretną wartość, albo można to przynajmniej na coś wymienić? Ktoś ubrany w mundur chyba nie nosiłby takich śmieci przy sobie dla zabawy. Może na wszelki wypadek tym razem wezmę to ze sobą. Jak powiedziałem, tak też zrobiłem, wrzucając wszystkie kapsle do kieszeni, zabrałem ze sobą też nóż i chustkę. Dam je Fiołkowi, może się jej potem przydać.
Spacer z dziewczyną na rękach okazał się mordęgą nie do zniesienia. W połowie drogi, kiedy padłem za pierwszym razem, nie miałem zamiaru się poddać - nie minęła jednak chwila, jak przekonałem się, że upór nie ma najmniejszego sensu. Widząc, że Fiołek otwiera oczy i patrzy na mnie, uśmiechnąłem się lekko kącikiem ust. Byłem zadowolony, że wszystko z nią w porządku. Resztę sił przeznaczyłem na jak najdelikatniejsze położenie jej na ziemi, po czym obróciłem się i sam padłem bezwładnie gdzieś obok. Przymknąłem oczy, łapiąc płytki i tak już oddech. Miałem zamiar tak zostać. Przespać się chociaż chwilę, przecież nic nie zaszkodzi... I tak nie mam już sił, aby iść dalej.
-Fiołek... - odezwałem się, trochę jakbym majaczył. Wyczerpanie organizmu odbierało mi już zmysły, powoli przestawało mi kompletnie zależeć też na tym, czy to co mówię będzie w porządku, czy też nie. -Chcę, abyś wiedziała, że nigdy nie spotkałem tak cudownej osoby jak ty... Potrzebuję tylko... Chwili odpoczynku...
_________________
> Karta postaci.
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1394
Wysłany: Nie Cze 24, 2012 10:41 pm   

Zabrałeś kapsle - było ich razem trzynaście - składany nóż oraz chustę. Nie był to jakiś wielki ciężar, choć kapsle zajmowały trochę miejsca, mogły też trochę denerwować dzwonieniem. Acz raczej nie było to nic co znajdowało się teraz gdzieś na znaczącym miejscu na liście problemów.

Wzięła lekki wdech nabierając powietrza chcąc chyba coś powiedzieć, ale skończyło się tylko na otwarciu ust. Kiwnęła delikatnie głową przenosząc wzrok na uniesioną właśnie dłoń, w której wciąż ściskała amulet. Stęknęła ciężko, próbując się podnieść. Udało jej się to po trzeciej próbie. Nawet jeśli już tego nie widziałeś, to na pewno wiedziałeś, że patrzy w twoją stronę.
- Tak. Od... pocznij. I... przepraszam. - w końcu się odezwała, wciąż słabym głosem. Po tym zamarła w bezruchu, przyciągnąwszy uprzednio kolana pod brodę i objąwszy je rękoma.
_________________
. . .
 
 
Cinek
Najszybszy poster na dzikim zachodzie


Wiek: 35
Dołączył: 28 Kwi 2011
Posty: 376
Wysłany: Pon Cze 25, 2012 9:26 am   

Patrzyłem przed siebie trochę nieobecnym wzrokiem, mrużąc powieki i skupiając się na odpoczywaniu. Po usłyszeniu Fiołka uśmiechnąłem się lekko kącikiem ust, ale tylko na ułamek sekundy. Nawet na to nie miałem już siły. Padłem na plecy, po czym spojrzałem na niebo.
-Za co mnie przepraszasz, głupku... - stęknąłem, próbując uspokoić bicie własnego serca. -Masz naprawdę dużo tajemnic, ale jeśli nie będziesz chciała o nich ze mną rozmawiać, zrozumiem to przecież. Jesteś dla mnie bardzo ważna.
Przerwałem, zdając sobie sprawę, że mówienie i samo koncentrowanie się na tej czynności wybija mnie z rytmu odpoczywania. Zamknąłem oczy, starałem się jednak nie zasnąć. Po jakichś dwóch minutach relaksu podnoszę się do pozycji siedzącej, po czym spoglądam w stronę wraku pojazdu.
-Powinniśmy chyba tam pójść i przeszukać to miejsce. Może być tam broń i inne cenne rzeczy, które moglibyśmy wymienić w mieście na jedzenie. Potem czeka nas długa podróż...
Wstałem powoli, po czym podałem rękę Fiołkowi. O ile miałem jeszcze na to siłę, pomogłem jej wstać, następnie ruszając powoli w stronę wraku. Poleciłem Fiołkowi, aby poszła za mną. Kiedy będzie tuż obok mnie, łapię ją bardzo delikatnie dłoń i idę w ten sposób dalej.
-To tak na wypadek, żebyśmy się nie zgubili. Nie chcę cię znowu stracić - powiedziałem, patrząc się cały czas przed siebie pewnym spojrzeniem. Chciałem, aby dziewczyna miała we mnie oparcie i osobę, której zawsze mogła zaufać.
_________________
> Karta postaci.
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1394
Wysłany: Śro Lip 04, 2012 2:44 pm   

- Za... - Zaczęła, ale nie dokończyła. Zwróciła wzrok ku tobie, kiedy upadłeś na plecy. Spróbowałeś się zrelaksować. Nierówna ziemia może nie była ku temu najlepszym miejsce, ale przynajmniej był tu teraz spokój. Absolutna cisza. Nie było nawet wiatru.
- To nie jest tak, że... nie chcę. Niektórych rzeczy... nie wolno mi mówić.

Wpędziłeś chwilę na odpoczynku. Nie wiedziałeś ile właściwie czasu minęło, ale wystarczająco, byś zdołał uspokoić trochę swój organizm, rozpaczliwie wołający o dłuższy spoczynek. Wskazałeś kierunek, przedstawiając swój plan. Kiwnęła na niego dłonią, przyjmując pomoc podczas wstawania. Nie ruszyła jednak za tobą od razu, wpierw spoglądając w stronę wielkiego wybuchu. Patrząc w tym kierunku mogłeś zobaczyć, że wielka chmura wciąż wisiała wysoko nad ziemią. Miała kształt wielkiego okręgu i chyba... obracała się. Tak to wyglądało - jakby obracała się wokół jakiegoś punktu zawieszonego na niebie. Zdawało się, jakby ten punkt wciąż emanował jakieś słabe światło. Jeśli tak naprawdę wyglądał wybuch jakiejś bomby, to... wiele filmów które widziałeś było chyba trochę przekłamanych.
- M-mm. Chodźmy. - w końcu dziewczyna ruszyła za tobą, potrząsnąwszy przed tym głową. Gdy się zbliżyła, chwyciłeś ją za dłoń. Mogłeś poczuć w ten sposób, że cała wciąż drżała. Miała też nieco przygnębioną minę, cały czas patrzyła pod swoje nogi. Nie odpowiedziała ani słowem na twoje wyjaśnienie. Po prostu szła za tobą w milczeniu.

Zbliżyliście się w końcu do pojazdu. Był wywrócony na bok, spodem ku wam. Tuż przed nią leżało jedno z ciał - to chyba ten facet, który jako jedyny rozumiał Turiański. Może i leżał plecami do góry, ale mogłeś go poznać po przyborniku na narzędzia, który miał przy pasie. Między nim a ciężarówką leżała broń - strzelba. Chyba nawet dokładnie ta, którą wcześniej zamaskowana "wypożyczała" tobie. Po prawej stronie było rozsypanych kilka różnych magazynków. Po lewej były chyba szczątki tego dziwnego urządzenia, które wcześniej rozstawiali na ulicy. Było w kilku częściach, lekko się dymiło. Raczej nie będzie już działać.

Co jednak najważniejsze, usłyszałeś jakieś poruszenie za pojazdem. Ciche uderzenie metalu o metal, jak rzucenie klucza na stertę żelaza czy coś podobnego. Niedługo potem się powtórzyło. Czyżby komuś udało się przetrwać? Trochę mało to prawdopodobne biorąc pod uwagę, że ciebie pochwyciła jedynie końcówka samej fali, a i tak zostałeś rzucony jak szmaciana lalka, z bolesnym uderzeniem na końcu - ale może jednak?
_________________
. . .
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  



smartDark Style by urafaget
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,04 sekundy. Zapytań do SQL: 9