Wiele sfer Strona Główna Wiele sfer
Mało gier
 
FAQ :: Szukaj :: Użytkownicy :: Grupy
Rejestracja :: Zaloguj


Poprzedni temat «» Następny temat
Zamknięty przez: Jedius 9 Baka
Sob Lip 14, 2018 4:35 am
Rozdział 0 - Zapomniany
Autor Wiadomość
Vaynard
Kto?
Zabłąkana duszyczka.


Wiek: 34
Dołączył: 15 Wrz 2009
Posty: 127
Skąd: Tczew
Wysłany: Sob Maj 19, 2012 3:46 pm   

Siła? Słowo Terr oznacza siłe? Ale jak to działa. Tylko... na jakiej zasadzie to działa? Muszę mieć pewność, nie mogę sobie pozwolić na niepewność przy spotkaniu, tym bardziej że teraz mam tylko tą jedyną broń. Nie wiem czy to rozsądne tak to testować, ale muszę wiedzieć jak to działa. Więc nie ma czasu do stracenia. Wyciągnąłem dłoń w stronę kamienia -Terr. - powtórzyłem słowo, które przekazała mi dziewczyna. Sam nie wiem jakiego efektu oczekiwałem, a jeśli nic się nie stanie, a to bardzo prawdopodobne podchodzę i uderzam w głaz, muszę wiedzieć jakiego rodzaju jest to siła i jakie skutki przynosi.
Po wstępnym zapoznaniu się wyczekuję przybcia tej istoty, którą wyczuwam od dłuższej chwili, lada moment tu będzie, pokażesz się kimkolwiek jesteś, ciekaw jestem czego może chcieć, ale może być dobrą pożywką dla niej.
_________________
> Karta postaci.
 
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1394
Wysłany: Wto Maj 29, 2012 4:32 pm   

Posłuchałeś się jej rady, chcąc sprawdzić, czego możesz się po tym spodziewać. Skierowałeś się ku głazowi i wyciągnąłeś w jego stronę dłoń. Terr. Powtórzyłeś słowo, chcąc spodziewać się efektu. I był efekt, choć pewnie niekoniecznie taki, jakiego się spodziewałeś. Wyciągniętą dłoń spowiła jasna poświata. Poczułeś przez chwilę, jak przez całe wyciągnięte naprzód ramię Przepłynęła jakaś energia. Twoja własna energia. Niemal pchnęła twą rękę jeszcze dalej naprzód - ale nie mogła. W końcu ręka nie może sięgnąć dalej od pozycji, w której już jest wyciągnięta przed siebie. Ponowiłeś próbę, po prostu uderzając w głaz - jednak wtedy już nie stało się nic znaczącego. Po prostu twoja pięść uderzyła w kamień, zatrzymując się na jego powierzchni. Całkiem możliwe, że to słowo... musiało ono być wypowiedziane dokładnie w chwili uderzenia.
- Nah, baan! Musisz... - rogata chyba miała ci to właśnie powiedzieć, ale jej wypowiedź została przerwana w jej trakcie. Zadławiła się własnym warknięcie, gdy została staranowana przez dłoń, która chwyciła ją za krtań. Została uniesiona w górę, a potem brutalnie uderzona o piach przez... no właśnie, kogo? Tak naprawdę, nie widziałeś tu nikogo. A jednak jakimś cudem doskonale wiedziałeś, co się dzieje. Byłeś bez problemu w stanie stwierdzić, co robi niewidzialny agresor. Wciąż przytrzymywał ją jedną ręką przyciśniętą do ziemi, zaś drugą unosił już wściekle gotowy zadać kolejny cios. Leżąca usiłowała odpędzić go uderzeniem pazurami po twarzy, ale nie zrobiło to na nim najmniejszego wrażenia. Dzieliło was nie więcej jak trzy-cztery metry... tylko czy reagować teraz, czy może poczekać? Może ten drugi nie będzie wcale wobec ciebie agresywny i okaże się być w końcu bardziej pomocny?
_________________
. . .
 
 
Vaynard
Kto?
Zabłąkana duszyczka.


Wiek: 34
Dołączył: 15 Wrz 2009
Posty: 127
Skąd: Tczew
Wysłany: Śro Maj 30, 2012 1:02 pm   

Nie no, gość wpada i bez słowa zaczyna nią miotać o ziemię, gdy rozmawiam, to jest niekulturalne. Do tego nie wypada mi jej zostawiać na raczej pewną śmierć, zwłaszcza, że może mnie jeszcze sporo nauczyć, a każda pomoc jest cenna. Nie czekając na dalszy rozwój sytuacji czy jego kolejne uderzenie lub zmianę zainteresowanie na mnie, staram się możliwie jak najszybciej skrócić dystans i wymierzyć cios w miejsce gdzie powinna być jego głowa, z tym, że zgodnie z instynktem wypowiadam Terr dokładnie w chwili, gdy pięść powinna sięgnąć celu. Jeśli będzie potrzeba powtarzam uderzenie razem ze słowem mierząc w jego brzuch.
_________________
> Karta postaci.
 
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1394
Wysłany: Pon Cze 04, 2012 8:44 pm   

[ BGM: Nathan Grigg - Still Island Combat ]
[qt:db9153c895]http://kantia.pl/files/74-StillIslandCombat.mp3[/qt:db9153c895]


Skoczyłeś naprzód podczas jego przygotowania do kolejnego ciosu. Choć nigdy nie mogłeś zaliczyć się do najzwinniejszych, przemieściłeś się naprzód błyskawicznie, aż sam mogłeś być tym zdziwiony. Prawa pięść pognała naprzód jak błyskawica, rozbłyskając jasno gdy wykrzyknąłeś to jedno słowo, Terr. Od razu dało się usłyszeć potężny huk, gdy natrafiłeś na bok jego twarzy, w rozrastającym się wokół białym kręgu na wzór fali uderzeniowej odesłałeś go natychmiast w dal zgodnie z kierunkiem uderzenie. Odleciał niczym szmaciana lalka wraz z gradem iskier które wyznaczały ślad jego trajektorii. Odbił się od piasku wzbijając go w powietrze, bezwładnie obrócił przez to na drugi bok by w końcu zatrzymać się na oddalonym o jakieś dwadzieścia metrów głazie, z głuchym uderzeniem. Poświata na twojej pięści zagasła.
Mogłeś teraz wreszcie ujrzeć jego... wygląd. Wyglądał całkiem... człowieczo. Młodo. Właściwie, trochę jak chłopiec, w białym fraku. Blond włosy były krótko przystrzyżone. Szybko się pozbierał wstając na nogi w białych butach, i spoglądając ku tobie wściekle parą błękitnych oczu, których blask na pewno byłoby widać z bardzo daleka.Co dziwne, nie było widać na nim śladu uderzenia, choć na pewno odczuł je boleśnie. Teraz jednak żądny był najwyraźniej odwetu. Bez żadnego słowa zaczął się ku tobie zbliżać. Powoli, normalnym chodem. I cały czas cię obserwował.

Leżąca również szybko zebrała się z miejsca, odskoczyła na bok, a potem jeszcze raz, za ciebie. Powarkiwała krótko, ale chyba nie zamierzała się do walki włączać, by nie wystawić się na żadne kolejne ciosy.
_________________
. . .
 
 
Vaynard
Kto?
Zabłąkana duszyczka.


Wiek: 34
Dołączył: 15 Wrz 2009
Posty: 127
Skąd: Tczew
Wysłany: Śro Cze 06, 2012 3:39 pm   

Cholera, mocne to było... tyle, że nie dość mocne. Mam przed sobą dużo bardziej doświadczonego przeciwnika. Potrzebuję czegoś silniejszego i to teraz. Próby pertraktacji mogę sobie odpuścić, pokojowo napewno tego nie rozwiążemy, a wątpię by ta sama sztuczka zadziała drugi raz.
Zwróciłem się tylko na ułamek sekundy do towarzyszki i rzekłem cicho
-Potrzebuję czegoś mocniejszego, dużo mocniejszego i to teraz, jeśli masz zamiar przeżyć. Lepiej się pośpiesz, nie wiem na ile go stać, ale sądząc po tym jak się pozbierał, jest silny. Ja potrzebuję Twojej pomocy a Ty mojej, więc się pośpiesz.
Pewnie i tak to usłyszał, ale to raczej nie istotne, mam tylko nadzieję, że wymyśli szybko coś skutecznego.
_________________
> Karta postaci.
 
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1394
Wysłany: Pią Cze 08, 2012 8:16 pm   

Zatrzymałeś się w ofensywie. Uznałeś ją za niewystarczającą i miast ją kontynuować, stałeś pasywnie, zwracając się do rogatej o coś więcej. Nie wyglądało jednak na to, by t zamierzała być pomocna. Nie odpowiadała ku tobie ani słowem, ani nawet spojrzeniem, które miała wbite w przeciwnika. Wciąż krótko powarkując cofała się na czworaka, zwiększając odległość między sobą a wami. A w czasie, w którym do niej mówiłeś, przeciwnik najwyraźniej wcale nie zamierzał oczekiwać. Najwyraźniej nie był uczony kultury. Błyskawicznie zmniejszył dystans między wami czymś, co w teorii wyglądało na jeden krok do przodu; w rzeczywistości jednak pokonał nim całą dzielącą was przestrzeń, stając tuż przy tobie i od razu wypowiadając dwójkę słów dziecięcym głosem.
- Ta, Terr.
Jego pięść wbiła się w twój brzuch, razem z błękitnym rozbłyskiem. Ugiąłeś się pod ciosem. Był na tyle silny, że cofnąłeś się niewielki kawałek w tył szurając stopami po piasku. Jego ręka cofnęła się zanim zdążyłeś choćby pomyśleć o złapaniu jej. I szykował się już do kolejnego ciosu. Choć był dużo niższy, wyglądało na to, ze zamierza wykonać kopnięcie w twoją głowę od boku, z obrotu. Jednak nie wypowiedział jeszcze żadnych słów.
_________________
. . .
 
 
Vaynard
Kto?
Zabłąkana duszyczka.


Wiek: 34
Dołączył: 15 Wrz 2009
Posty: 127
Skąd: Tczew
Wysłany: Sob Cze 09, 2012 1:02 pm   

Nah, odpowiedział mi tą samą bronią. Widzę, jestem w stanie przewidzieć jego ruch. A gdyby tak... staram się momentalnie zebrać po ciosie do tego by skrócić dystans i zadać sam uderzenie razem ze słowem Terr, może tego się po mnie nie spodziewa, jeśli jednak nie mam szans na to, by zebrać się dostatecznie szybko do kontrataku, staram się uniknąć ciosu co nie powinno być aż tak trudne, a potym wyprowadzić swój na jego brzuch. Gdyby jakiś z moich ataków doszedł skutku i trafił go odrzucając znów w tył, nie pozostaje bierny, a kontynuuje natarcie.
_________________
> Karta postaci.
 
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1394
Wysłany: Nie Cze 17, 2012 4:28 am   

Nie znałeś jeszcze wystarczająco swoich możliwości by bez problemu stwierdzić, czy jesteś w stanie wyprowadzić wystarczająco szybki kontratak, czy też nie - dlatego po prostu podjąłeś tę próbę. Szybki krok naprzód okazał się jednak być niewystarczająco szybki, by uniknąć otrzymania obrażeń; jego prędkość była jednak wystarczająca, by odkuć się nim przeciwnik zdąży temu zapobiec. Oboje wypowiedzieliście swoje słowa dokładnie w tym samym czasie. Twoje było dokładnie tym samym co za poprzednimi razami. Jego, brzmiało jakoś jak "De", acz nie dosłyszałeś go dobrze z powodu kopnięcia, które otrzymałeś w bok głowy dokładnie w momencie, w którym twoja pięść spotkała się z jego klatką piersiową. Dwa równoczesne rozbłyski sprawiły, że oboje przez chwilę straciliście orientację w tym, co się dzieje. Ale to ty byłeś tym, który pierwszy wyszedł z kontynuacją. Następny atak pięścią trafił go znów w twarz. Posypały się z niej złote iskry, głowa została odrzucona w tył wraz z zepchnięciem go po piasku. Byłeś już gotów z kolejnym ciosem, ale ten niestety został już w porę zblokowany dwoma skrzyżowanymi rękoma uniesionymi na wysokość głowy. W krótkim momencie zakleszczenia mogłeś zobaczyć jego wściekłe spojrzenie błękitnych oczy, wokół których widziałeś... pęknięcia? Tak, to wyglądało całkiem, jakby jego twarz pękała na wzór naruszonej skorupki jajka. Tyle, że szczeliny były dużo lepiej widoczne od tych które można zobaczyć na jajku, głównie za sprawą dziwnego, jasnego światła które się spod nich wydobywało. Nie miałeś jednak czasu przyjrzeć się temu uważniej. Chłopiec blokiem odepchnął się od ciebie, a jeden jego drobny krok w tył sprawił, że nagle zaczęło was dzielić więcej niż dziesięć metrów. Gwałtownie wyciągnął on dłoń w bok, wykrzykując kolejne słowa.
- Sanfar, Sairenses! - ponowny rozbłysk błękitnego światła, tym razem z jego ręki. I to światło tam zostało, w postaci jakichś... szponów, które stały się jakby przedłużeniem jego dłoni, jego palców. Stanął w szerszym rozkroku przyglądając się tobie uważniej i najwyraźniej oczekiwał twojego ruchu. Choć... to trochę dziwne, bo przecież jeszcze przed chwilą to on cały czas obejmował inicjatywę.
_________________
. . .
 
 
Vaynard
Kto?
Zabłąkana duszyczka.


Wiek: 34
Dołączył: 15 Wrz 2009
Posty: 127
Skąd: Tczew
Wysłany: Pią Cze 22, 2012 4:12 pm   

Dziwne, aby tak nagle zmienił styl walki, wręcz nie logiczne. Starałem się zapamiętać słowa, ale póki co nie mam zamiaru ich wypowiadać. To wszystko jest dla mnie nowe, nie rozważnym jest działać pochopnie. Jeśli moje przypuszczenia są słuszne powinno mi się udać go zaatakować, jeśli zaś nie to będę miał problem. Tak czy inaczej nie mogę stać bezczynnie. Dałem krok na przód, powolny, chciałem sprawdzić jego reakcję. Po tym jak najszybciej staram się skrócić dystans, uważnie go obserwuję. W biegu szykuje się do uderzenia, ponownie w głowę, z tym, że tym razem w ostatnim momencie próbuję odbić lekko w bok i zaatakować z innej pozycji, o ile to możliwe w twarz, może tego się nie spodziewa. Jeśli mnie czymś nagle trafi staram się bronić i regularnie wydłużać dystans.
_________________
> Karta postaci.
 
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1394
Wysłany: Nie Cze 24, 2012 11:29 pm   

Z początku dość ostrożnie zareagowałeś na zmianę stylu przeciwnika. Gdy postąpiłeś jeden krok naprzód, ten uniósł uzbrojoną dłoń przed siebie w gotowości do bloku. Właśnie miał ją opuścić widząc, że jedynie pozorowałeś podejście, kiedy ruszyłeś naprzód pełną prędkością.


- Luu Oidan Nerie! - wraz z tymi dwoma słowami, twoja prędkość... zwiększyła się jeszcze bardziej. Właściwie było to bardziej jakby wszystko wokół ciebie nagle znacząco zwolniło. W mgnieniu oka znalazłeś się przy przeciwniku. Ten unosił właśnie blok do swojej głowy, kiedy spróbowałeś go zwieść odejściem w bok i zaatakowaniem z innej strony. Twój manewr był wyjątkowo niezręczny, zdecydowanie nie nadawałeś się do takich ruchów, ale jednak... ta nagle zyskana prędkość przeważyła szalę. Nawet jeśli ten zorientował się w porę o co chodzi i miał zmienić swoje ustawienie, to po prostu nie zdążył zareagować. Jego wolny ruch ręką nie zdołał zasłonić go na czas. Przyjął cios pięścią na twarz, z wolnym odrzutem wyginając się do tyłu. Wyglądało na to, że jego stopy miały się właśnie odrywać od ziemi niczym w zwolnionym tempie. I choć miałeś teraz okazję by kontynuować póki to dziwne przyspieszenie trwa, musiałeś też zwrócić uwagę na jego uzbrojoną dłoń - Najwyraźniej wyciągał ją w twoją stronę. Wyglądało to tak, jakby chciał cię pochwycić - i nie miałeś pojęcia co się stanie gdy, na przykład, spróbujesz dotknąć tej świetlistej aury.
_________________
. . .
 
 
Vaynard
Kto?
Zabłąkana duszyczka.


Wiek: 34
Dołączył: 15 Wrz 2009
Posty: 127
Skąd: Tczew
Wysłany: Pon Cze 25, 2012 6:24 pm   

Pomogła mi w końcu, nie mogę zmarnować takiej okazji. Ostrożnie, ale zdecydowanie. Nie wiem jak długo to jeszcze potrwa, więc trzeba się nieco śpieszyć. Widząc uzbrojonę rękę. Krok w bok, tak by nie być w ewentualnym zasięgu dłoni, ruch szybki, zdecydowany. Stojąc bokiem o ile czas nie przyśpieszył gwałtownie wymierzyłem kolejne uderzenie w jego głowę wykrzykując przy tym terr, obserwuję rękę, nie chcę być w zasięgu szponów. Jeżeli akcja się powiodła, a ja nadal znajduje się w bezpiecznej odległości powtarzam cios ze dwa trzy razy. Chcę skorzystać z tej chwili jak najlepiej, zadając przy tym jak najwięcej obrażeń, ale cały czas z bezpiecznej pozycji.
_________________
> Karta postaci.
 
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1394
Wysłany: Śro Lip 04, 2012 3:01 pm   

Nie zwlekałeś ani chwili, nie chciałeś zmarnować okazji. Wykorzystując to nagłe przyspieszenie, zacząłeś od kroku w bok, by nie dać się pochwycić. Szpony powoooli zaciskały się w powietrzu w miejscu gdzie przed chwilą stałeś, gdy ty wyprowadziłeś swój atak. Uderzenie wzmocnione słowem wywołało śnieżnobiałą eksplozję która trafiła go w twarz. gdy biel opadła, mogłeś zobaczyć kolejne pęknięcia na jego głowie. Takie, jak na potłuczonym lustrze z tym wyjątkiem, że spod szczelin wydobywało się to błękitne światło. Całe jego ciało uniosło się, wyginając w tył w drodze do spowolnionego upadku. Wciąż byłeś w zasięgu i nie zamierzałeś tego przegapić. Cofnąłeś rękę i uderzyłeś nią jeszcze raz. Słowo ponownie sprawiło, że wokół twojego przedramienia pojawiła się jasna aura. Ten kolejny cios... były one coraz trudniejsze. Każde kolejne użycie słowa było coraz bardziej męczące. Mało tego, kiedy go teraz trafiłeś i rozległ się kolejny rozbłysk, poczułeś w ręce ból. Gdy światło się rozproszyło zauważyłeś, że z twej dłoni unosił się lekki dym, jak ze świeżo ugaszonej świecy. Wygląda na to, że ciągłe używanie mocy też ma negatywne skutki.
Przeciwnik opadał na ziemię coraz szybciej. Gdy się od niej odbił bezwładnie plecami, czas upływał już chyba w normalnym tempie. Nim zdążyłeś zadać kolejny cios, rogata znalazła się między tobą a blondynem. Wskoczyła między was jak zwierzę dobierające się do swojej ofiary, i w podobny sposób... ona.. wgryzła się w twarz chłopaka. On się już nawet nie ruszał. Jego ręce opadły na piasek. Zza jej głowy, z jego popękanej, pożeranej twarzy mogłeś zobaczyć Błękitne rozbłyski jego energii życiowej. Nie miałeś wątpliwości, że ona właśnie go konsumuje, wykorzystując to, jak go osłabiłeś. Tylko czy to w porządku? Może powinieneś jej przerwać? Tak jakby nie patrzeć, to mówiła jedno, ale co jeśli po posileniu się, nagle zwróci się przeciw tobie? Yvrettegalzan... Znasz jej Imię. Tylko czy może ci to jakoś pomóc? Jeśli tak, chyba musiałeś się sam domyślić, jak tego użyć.
_________________
. . .
 
 
Vaynard
Kto?
Zabłąkana duszyczka.


Wiek: 34
Dołączył: 15 Wrz 2009
Posty: 127
Skąd: Tczew
Wysłany: Śro Lip 04, 2012 6:37 pm   

W końcu, ta walka zaczynała być męcząca, żeby nie powiedzieć upierdliwa. Choć wygrałem bez większych obrażeń czułem lekki nie dosyt. Przeciwnik mimo doświadczenia nie był dość silny.
Do tego po tym co zrobiła rogata poczułem lekkie obrzydzenie, acz nie miałem zamiaru jej przerywać. Chyba nie da to jej dość mocy by nagle zwróciła się przeciw mnie, co prawda pomoc z jej strony nic mi nie gwarantowała, bo ma z tego profit, ale powinna okazać wdzięczność, czas pokaże.
-Powiedz, gdy już skończysz. - rzuciłem krótko.
_________________
> Karta postaci.
 
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1394
Wysłany: Pon Lip 09, 2012 9:23 pm   

Łatwo poszło. Sam to stwierdziłeś. Nie ingerowałeś nijak w to, co teraz czyniłeś. Dałeś jej swobodę w akcjach, pozwalając na pożarcie pokonanego. Widziałeś, jak ta co jakiś czas unosiła głowę, wyszarpując z roztrzaskanej głowy chłopca coś, co z wyglądu mogło przypominać białego, świetlistego węża, który mimo oporu, był bez większego problemu wydobywany z ciała. Esencja... energia życiowa. Osobowość. Wiedziałeś, że jest to energia egzystencji, jest to cały byt tego, który padł pod twoimi ciosami. Wszystkie jego myśli, uczucia, całe jego istnienie wkrótce zostanie przez nią zasymilowane. On sam nie będzie istnieć, najprawdopodobniej i ty sam nie będziesz go pamiętać. Stanie się jej cząstką, zapomniany na całą wieczność...

[ BGM: Kalafina - Magia (Nightcore ver.) ]

Coś poruszyło się w piasku. Widziałeś jedynie, jak ten przesunął się kawałek w jednym miejscu. To samo za chwilę stało się gdzie indziej, tym razem gdzieś z boku... później jeszcze raz, za tobą. Tym razem jakby szybciej. I jeszcze jeden raz, znów przed tobą, jeszcze szybciej niż poprzedni. I nim zdołałeś choćby skomentować to słownie, to co się ukrywało, wystrzeliło ku tobie szybciej niż jesteś w stanie mrugnąć okiem. Czarne łańcuchy grubości twojej ręki oplotły cię w mgnieniu oka. Z ogromną siłą pociągnęły twoją zaskoczoną osobę ku ziemi, zmuszając do upadnięcia na kolano. Przykuły twe ręce do tułowia, zacisnęły się na szyi, pochwyciły nadgarstki, wprost mówiąc unieruchomiły, oplatając niczym pnącza stary mur, wydostając się z piasku. Yvrettegalzan... rogata powstała powoli z ziemi, wciąż plecami do ciebie. Wciąż jednak nie stała prosto, była zgarbiona, co bardziej pasowało jakiemuś potworowi niż komuś o wyglądzie człowieka... przynajmniej w większości.
- Khhrghhihihihahaahaaahh... Ahen... Głupiec. - charknięcie przypominające śmiech brzmiało dużo pewniej niż jej dotychczasowe słowa. Powoli odwracała się ku tobie. Wyglądała... zdecydowanie mniej ludzko niż do tej pory. Jej uśmiech szczerzący szpiczaste zęby był zdecydowanie szerszy niż taki, na jaki byłoby stać jakiegokolwiek człowieka na świecie. Od ucha do ucha, bez cienia przenośni. Groteskową minę uzupełniały całkowicie białe oczy, całkiem pozbawione tęczówek, źrenic... wydawało się wręcz, że miast oczu, z jej oczodołów buchały płomienie. Białe, nieskazitelnie białe płomienie. Ta energia... całą wręcz nią promieniowała. Aż dziw cię bierze, że dotychczas nie byłeś w stanie tego poczuć. Ona... ona zdecydowanie jest silniejsza od tego, którego sprowadziłeś na ziemię. Chociaż... to przecież niemożliwe, by posiadała taką moc po pożarciu zaledwie jednego bytu... on sam nie posiadał nawet dziesiątki tego, co widnieje teraz przed tobą! Czyżby... kłamała? W jakiś sposób się ukrywała? Jak? I przede wszystkim, dlaczego?
Pora do zastanawiania się nad tym chyba nie była najlepsza. Całą jej postać spowiła ta biała energia, dziewczyna... o ile tak można było nazwać istotę przed tobą... zdawała się unosić nad ziemią. Wyciągała dłoń w twoją stronę... a właściwie ramię uzbrojone w długie szpony, zmierzające w twoją stronę. Fakt, że nie możesz się ruszyć oraz jej charkliwy, wciąz trwający chichot na pewno wcale nie poprawiał ci samopoczucia...
_________________
. . .
 
 
Vaynard
Kto?
Zabłąkana duszyczka.


Wiek: 34
Dołączył: 15 Wrz 2009
Posty: 127
Skąd: Tczew
Wysłany: Wto Lip 10, 2012 2:05 pm   

To co się stało, było zaskoczeniem. Mnóstwo pytań tłoczyło się w mojej głowie, zero odpowiedzi. Jednego byłem pewien, byłem wściekły. Wykorzystała mnie. Nie daruję. Fakt, że mógłbym próbować z nią jeszcze porozmawiać, zapytać, wyjaśnić, ale cena tego mogłaby okazać się zbyt wysoka, nie stać mnie na to.
-Jestem pieprzonym głupcem, masz rację. mruknąłem. Nie miałem zamiaru się poddać, dopiero rozpocząłem moją wędrówkę i napewno nie skończę jej teraz. Przypomniałem sobie słowa kocicy. Moja siła i mój jedyny przyjaciel Kester Nillis, jeżeli mam go wzywać gdy tego potrzebuje to chyba najlepszy moment, bo innych nie dotrwam. Starałem się jeszcze choć odrobinę wyprostować, podnieść, ze złością patrzyłem na tą, której zaufałem. Nie mam co tu liczyć na własne siły, choć on jest moją siłą, czas sprawdzić.
-Kester Nillis! wykrzyczałem nie spuszczając wzroku zdradzającego wściekłość z przeciwniczki, pora się dowiedzieć jak to działa bez względu na cenę, pożałujesz, że ze mną zadarłaś.
_________________
> Karta postaci.
 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  



smartDark Style by urafaget
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9