Wiele sfer Strona Główna Wiele sfer
Mało gier
 
FAQ :: Szukaj :: Użytkownicy :: Grupy
Rejestracja :: Zaloguj


Poprzedni temat «» Następny temat
Zamknięty przez: Jedius 9 Baka
Sob Lip 14, 2018 4:35 am
Rozdział 0 - Zapomniany
Autor Wiadomość
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1394
Wysłany: Pią Kwi 13, 2012 10:53 pm   Rozdział 0 - Zapomniany

[ BGM: Nox Arcana: The Forgotten (endless) ]

Ten świat był bardzo ciemny. Mroczny. I bardzo nieregularny. To, na czym stałeś, nie mogło być nawet nazwane przez ciebie ziemią. Ni to most zawieszony w próżni, ni to lewitująca skała. całe otoczenie wyglądało jak pogubione fragmenty groteskowej układanki. Unoszące się nad bezdenną czeluścią. Nieruchome. Zimne. Zapomniane.
Nie byłeś tu sam. Nie musiałeś się nawet uważnie rozglądać by stwierdzić, że prócz ciebie na twoim pogiętym odłamku kamienia znajdują się jeszcze trzy istoty. Trwały w bez ruchu, bez życia, bez twarzy, bez postaci. Niemal nie było w nich już istnienia. Widziałeś to po raz pierwszy, ale wiedziałeś, dlaczego tak jest. Są tymi, którzy opierali się podróży ku piekłu. Są tymi, którzy walczyli o swoją wolność. Obejmując żelazne łańcuchy ciągnące się ku bezkresowi, wspierając o bezlistne, skamieniałe drzewa obrastające głazy utkwione w przestrzeni, byli jedynie pozostałością tego, czym kiedyś byli. Zawiedli w swoich poszukiwaniach. Wyczerpali niemal wszystko, co posiadali. Ledwie tląca się w nich resztka energii egzystencji tak krucha że byle ruch mógłby ją zdmuchnąć, bezczynnością ratowali się przed zamknięciem w piekle. Tak długo, jak nie robili absolutnie nic, ten zwiewny płomień będzie się w nich tlił. Tak długo, jak posiadali choć odrobinkę tej mocy, mogli tu zostać. Choć pewnie sami nie wiedzieli już, dlaczego tu są. Czy ma to jakikolwiek sens. Czy lepsze jest to od absolutnej śmierci. Mogłeś ukrócić ich męki. Mogłeś wchłonąć ich w siebie. Pożreć. Zasymilować, by siłę dać samemu sobie. Czy jednak chciałeś to robić, zależało tylko i wyłącznie od ciebie.
W którą stronę powinieneś się udać? Nie miałeś pojęcia. Wątpliwe było nawet to, czy w ogóle ma znaczenie w którą stronę się udasz.Gdzie byś nie spojrzał, każda strona kończyła się pustką. Wyglądało na to, że "zgubić się" tutaj nie było dobrym stwierdzeniem. Dlatego, że niemożliwym wydawało się jakkolwiek tutaj "odnaleźć". Mogłeś ruszyć przed siebie. Przejść po jednym z potężnych łańcuchów. Mogłeś skokiem wznieść się na jeden z fragmentów ponad tobą. Mogłeś opaść na kawałki pod tym, na którym stałeś. Ale co, gdybyś miał spaść w tę bezdenną czeluść? Czym mogłoby się to skończyć? I czy w ogóle skończyłoby się to w jakikolwiek sposób?
- K.... kto? - głos mógł przykuć twoją uwagę. Choć jego rozdźwięk rozbrzmiewał jakby wewnątrz ciebie, mogłeś określić jego źródło w najbliższym otoczeniu. Zaledwie jeden fragment Tam, gdzie o łańcuch oparty był inny odłamek, u wierzchu płaski o regularnej powierzchni, przypominający kawałek szachownicy. Chyba dałbyś radę tam dotrzeć. Tylko czy powinieneś? To mogło być zarówno możliwością dowiedzenia się czegokolwiek, jak i zagrożeniem. Może byłbyś w stanie odpowiedzieć stąd, gdzie jesteś? Możliwości miałeś wiele. Czasu... chyba też. Rin... chyba nie dała ci żadnego terminu. Tylko czy to znaczyło, że wcale nie musisz się spieszyć ze swoim zadaniem?
_________________
. . .
Ostatnio zmieniony przez Jedius 9 Baka Śro Kwi 17, 2013 10:27 pm, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Vaynard
Kto?
Zabłąkana duszyczka.


Wiek: 34
Dołączył: 15 Wrz 2009
Posty: 127
Skąd: Tczew
Wysłany: Pon Kwi 16, 2012 1:30 pm   

To miejsce jest tak dziwne, jest tu wszystko, dosłownie wszystko, a zarazem bezkresna pustka. Do tego te istoty, które opierają się podróży do piekła, mogę się wzmocnić ich kosztem? Ale czy chcę? Chyba nie, a przynajmniej do czasu, kiedy nie jest to potrzebne. Głos... ale skąd? Słyszę go w sobie, ale mimo to wiem skąd dobiega. Co robić? Możliwości wiele...
-Kto o mnie pyta? Na pytanie starałem się odpowiedzieć pytaniem, tylko czy usłyszał, a jeśli usłyszał to komu je zadałem? Stąd się nie dowiem chyba zbyt wiele. Postanowiłem się ruszyć, zdaje się, że jestem w stanie dotrzeć do tej istoty, droga nie jest trudna. Ruszyłem. Nie wiem co się stanie jeśli spadnę i nie chcę tego sprawdzać na sobie, więc starałem się dotrzeć ostrożnie. Chciałem zobaczyć tą istotę, skoro mówi, musi mieć więcej energii jak Ci co nie chcą zejść do piekła. A może to jest mój cel?
_________________
> Karta postaci.
 
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1394
Wysłany: Pon Kwi 16, 2012 6:28 pm   

Była tam, trochę wyżej. Na pytanie odpowiedziałeś pytaniem, jednak twoje pytanie nie spotkało się już z żadnym odzewem. Jedynie dźwięk suchego piasku osuwający się ze skały, wraz z drobnym żwirem spadający w bezdenną czeluść mógł poświadczyć o jakimś ruchu na wyższej platformie. Skierowałeś swoje kroki w tę właśnie stronę. A droga nie wydawała się łatwa, a przynajmniej nie według kryteriów, które kiedyś były ci znane. By dojść do celu, musiałeś przejść po wiszącym w przestrzeni łańcuchu, którego ogniwa trzykrotnie szersze były od twojego ciała. Podczas drogi miałeś idealny widok na czerń otchłani pod tobą, czerń tego, gdzie pewnie świat się kończy... ale mimo to, nie wydawało się to tak straszne. Łańcuch nawet nie chwiał się pod twym ciężarem - sam był zbyt masywny. Nie było tu też ani śladu wiatru. Nie miałeś żadnych problemów w lekkiej wspinaczce łagodnym kątem do drugiego fragmentu.
Nawet jednak kiedy do niego dotarłeś i stanąłeś na piaszczystym podłożu, nie widziałeś usłyszanej wcześniej osoby. Wiedziałeś, że tu jest, mogłeś to poczuć, jakby jakimś szóstym zmysłem. Gdzie dokładnie - nie wiedziałeś. Ale dowiedziałeś się już wkrótce. Przeszedłeś zaledwie kilka kroków naprzód, gdy postać szybkim ruchem wyskoczyła zza skały. Nie była duża, niższa od ciebie. Długie, białe włosy podążały łagodnymi falami za jej szybkimi ruchami. Miała parę rogów wyrastających z boków głowy, układających się w jeden łuk, połowę okręgu. Choć poza tym faktem całkowicie przypominała człowieka, nie poruszała się wcale jak człowiek. Stąpała na czterech kończynach, zbliżając się cały czas do ciebie przyspieszonym tempem. Nawet jeśli chciałeś w tym momencie zareagować, z jakiegoś powodu nie byłeś w stanie. Twoje ruchy były niesamowicie powolne. Tak, jakby ktoś spowolnił cię w czasie stokrotnie. Widziałeś, jak zbliżywszy się wystarczająco, dziewczyna skoczyła prosto na ciebie. Błysk purpurowych oczu zdradzał aż nadto jej niepokój. Po desperackim skoku przylgnęła do ciebie łapiąc cię dłońmi za barki, szeroko otworzyła usta ukąsiła cię z całą swą siła w kark. Ale...
Wcale nie poczułeś bólu. Choć z twej szyi posypało się kilka białych iskier, jej atak zupełnie nic ci nie zrobił. Nie posiadała wystarczająco dużo siły. Nie posiadała wystarczająco dużo mocy, by stanowić dla ciebie jakiekolwiek zagrożenie. Mimo to nie ustawała, usilnie próbując przegryźć twój kark. Oczywiście bezskutecznie. Poczułeś, jak to dziwne uczucie ciężkości zeszło z ciebie całkowicie. Mogłeś znów poruszać się bez skrępowań. Tylko co powinieneś w tej sytuacji zrobić?
_________________
. . .
 
 
Vaynard
Kto?
Zabłąkana duszyczka.


Wiek: 34
Dołączył: 15 Wrz 2009
Posty: 127
Skąd: Tczew
Wysłany: Śro Kwi 18, 2012 2:14 pm   

To było dziwne, a raczej jest, bo trwa nadal. Co robić? Jest dla mnie nie szkodliwa, przynajmniej tak mi się zdaje, a jest dla mnie jedynym źródłem inforamcji w tej chwili. Poza tym jej atak na mnie był raczej desperacką próbą, ale dlaczego? Na początek chwyciłem jej głowę, odciągając za czoło od mojej szyji, a na następnie starałem się wstać, nie miałem zamiaru robić tego brutalnie, wręcz przeciwnie, byłem spokojny.
-Nie wiem dlaczego mnie atakujesz, ale nie chcę z Tobą walczyć, pragnę jedynie porozmawiać
Gdyby jednak dalej uparcie próbowała walki staram się ją unieszkodliwić, ale nie zabić, o ile tu w ogóle można kogoś zabić. W jaki sposób unieszkodliwić to dobre pytanie. Skoro nie jest zbyt dużym zagrożeniem mogę sprawdzić na co mnie stać. Może siłą woli, chciałbym... sparaliżować ją spojrzeniem, ot tak. Mało realne, ale co tutaj jest realnego?
Poczekałem chwilę na ewentualną odpowiedź, gdybym jednak został zmuszony do jakiś działań, a te wyżej opisane powiodłyby się to znów zagaduje
-Spokojnie, nie mam wobec Ciebie wrogich zamiarów, potrzebuję jedynie paru informacji, więc jak będzie?
Oczywiście cały czas zachowuję czujność, może jedynie sprawia pozory słabej.
_________________
> Karta postaci.
 
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1394
Wysłany: Czw Kwi 19, 2012 7:30 pm   

Zdecydowałeś się. Złapałeś za głowę atakującej i odciągnąłeś ją za nią od siebie. Mogłeś być zdziwiony tym, jak łatwo ci się to udało. Na wyciągniętej przed siebie ręce mogłeś bez żadnego problemu trzymać ją za głowę tak, że nie dotykała ona ziemi. Zupełnie, jakby całkiem nic nie ważyła. Wstawać nie musiałeś, gdyż jej ofensywa wcale nie zdołała cię powalić, ba, nawet zmusić do cofnięcia o krok. Opuściła ręce luźno wzdłuż ciała. Była to jawna oznaka rezygnacji. Bezsilności. Kapitulacji.
- Ghhh... - odpowiedź nie posiadała zbyt dużej wartości merytorycznej. Nie doczekawszy się jej spróbowałeś użyć jej jako obiektu testowego. Paraliż spojrzeniem... jako, że cały czas się nie ruszała, niezbyt mogłeś ocenić, czy coś takiego ci się udało. Zauważyłeś jednak jej lekkie drgnięcie w chwili, gdy myśl o tym czynie stała się twoją wolą. Jako, że wciąż nie odpowiadała, ponowiłeś próbę komunikacji. Ponownie oznajmiłeś o swym braku chęci do pojedynku. Wypuściwszy powietrze z ust ponownie okazała swoją rezygnację. Powoli poruszała ustami, z początku bezgłośnie, jak osoba która usiłuje coś powiedzieć, choć sił jej brak na wyduszenie z siebie głoski. Siły te chyba jednak posiadała, skoro za chwilę znów mogłeś jej głos usłyszeć.
- Khi Saan... głód. - niezgrabnie, bardzo powoli unosiła do góry jedną ze swych dłoni. Wciąż przez ciebie trzymana, wskazała cię palcem wskazującym drżącej dłoni. - Dlaczego... skąd masz... tą siłę? Znalazłeś... serce...? - jej głos łamał się, urywając pod koniec ostatniej głoski. Mając teraz okazję lepiej się jej przyjrzeć zauważyłeś, że nie różni się od człowieka jedynie parą rogów i sposobem poruszania się. Jej skóra była idealnie biała, jeszcze bardziej kontrastując z purpurą tęczówek które zdawały się jarzyć słabym światłem. Jej tułów pokryty był czymś, co ciężko było nazwać ubraniem. Bardziej wyglądało to jak naturalny pancerz w odcieniu ciemnego grafitu, osłaniający ją po barki u góry, a po połowę ud u dołu. I była bosa. A swoją drogą...
Zauważyłeś, że i twoje ciało jest ci średnio znajome. Widziałeś granat luźnego rękawa na ręce wyciągniętej przed siebie. Biel szerokiego pasa z lekkiego materiału pokrywał twoją talię od bioder po początek żeber. Szerokie nogawki czarnych spodni włożone były w wyższe, ciężkie buty, które tkwiły w piasku po połowę podeszwy. Tego... na pewno nie pamiętałeś.
- Puść mnie... będ, będę za tobą podążać, pozwól... chcę siły. Potrzebuję... nie mogę wrócić do piekła...!
_________________
. . .
 
 
Vaynard
Kto?
Zabłąkana duszyczka.


Wiek: 34
Dołączył: 15 Wrz 2009
Posty: 127
Skąd: Tczew
Wysłany: Nie Kwi 22, 2012 10:58 pm   

No dobrze, coś już wiem, choć dalej nie wiele, przedewszystkim wiem, że nie jest dla mnie groźna, ba chce się przyłączyć. Jaki ma cel? Ciężko powiedzieć, chce siły, by nie wrócić do piekła, ale czy to wszystko? Do tego nie wiem czy mój paraliż podziałał, ale raczej nie, choć się wzdrygnęła, więc jakoś to zadziałać musiało.
Puściłem ją powoli
-Na początek powiedz jak się zwiesz, skoro masz się do mnie przyłączyć i co najważniejsze chyba, co masz mi do zaoferowania oprócz odpowiedzi na parę moich pytań?
Dalej średnio jej ufałem, pewnie najmniejszy mój błąd wykorzysta by mnie pochłonąć.
_________________
> Karta postaci.
 
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1394
Wysłany: Pią Kwi 27, 2012 2:22 am   

Postać opadła na ziemię, gdy tylko zwolnił się twój uścisk. Spadła na kolana, podpierając się rękoma. Jej wzrok wciąz jednak był skierowany na ciebie. Zdeterminowany, trochę wystraszony, ale przede wszystkim - wyczekujący. Nie ośmieliła się przerwać twojej wypowiedzi, czekając aż do samego jej końca, zanim odpowiedziała. A pierwszą jej odpowiedzią był dziwny krzyk, trochę pisk, przy którym wciąż wpatrywała się w ciebie. Ponowiła parsknięciem. Dopiero po krótkiej chwili, na powrót cokolwiek dało się coś zrozumieć z jej "mowy", a i to nie od razu...
- Shas! Lekr vem... Nali...! Than, ja... ja, jestem... kal inn... Yvrette... galzan. Yvrettegalzan. Tak. Yvrettegalzan. - powtórzyła po trzykroć. Z każdym razem poczułeś, jakbyś nagle naprawdę ją poznał. Jakbyś znał ją od dawna, choć przecież jeszcze niedawno tak nie było. Nie jest człowiekiem. Nie była nim nigdy. Byłeś w stanie zrozumieć... ona jest bytem, zwanym "Lekr Vem". "Pożeraczem snów". Stu-sześcioletnim. Tym, który zrodził się z koszmarów, po to, by pochłaniać kolejne. Wiedząc, jak wygląda świat żywych można by powiedzieć, że nie powinno jej nigdy zabraknąć zajęcia, a jednak... z jakiegoś powodu była tutaj.... zagubiona. Osłabiona. Potężnie osłabiona. Nie powinno tak być, a jednak jest z jakiegoś powodu. Znałeś teraz jej siłę. Potrafiła kontrolować upływ czasu. Potrafiła jego biek zmieniać wszędzie, gdzie tylko spojrzała. To chyba było to, co miałeś sam okazję posmakować jeszcze chwilę temu. Ale wiesz też, że powinno ją być stać na dużo więcej. O wiele, wiele więcej... więc dlaczego tak nie jest?
Nie mogła być dla ciebie zagrożeniem. Choć jest w stanie pozbyć się czyichś snów, emocji, wyssać z niego uczucia, zabijać nie potrafi. Jednak tobie nie była w stanie zrobić zupełnie nic. Chwila, te istoty które spotkałeś na dole... może to było jej dzieło?
Wiedziałeś też, że poszukuje ona kogoś. Kogoś, kto jest w stanie jedynie swoją obecnością uwolnić ją z tego miejsca. Był to ktoś konkretny, ale kto... tego nie mogłeś teraz zrozumieć.
W ogóle, cała ta wiedza... skąd się wzięła? Czyżby to było to, co zwą "Prawdziwym Imieniem"? Poznać czyjeś imię, znaczy też poznać tego kogoś na wylot? Jeśli tak, dlaczego zdradziła ci je tak łatwo?
Rogata, wciąż na czworaka, rozejrzała się niespokojnie. Drgnięcia głowy zdradzały niepokój. Wyglądała trochę jak pies, który usłyszał coś z bardzo daleka. Tak, ona posiada takie zdolności. Ty jednak nic nie wyczuwałeś. Może było to tylko jej zdenerwowanie.
_________________
. . .
 
 
Vaynard
Kto?
Zabłąkana duszyczka.


Wiek: 34
Dołączył: 15 Wrz 2009
Posty: 127
Skąd: Tczew
Wysłany: Pią Kwi 27, 2012 12:45 pm   

To wszystko jest imponujące. Poznać kogoś tak dobrze dzięki prawdziwemu imieniu? Ja swojego zdradzać nie muszę, nie musi aż tyle o mnie wiedzieć. Może dzięki niej w jakiś sposób dowiem się do czego sam jestem zdolny. Skoro przewyższam ją mocą muszę być w stanie zrobić cokolwiek.
-Czy możesz mi powiedzieć kogo szukasz? Nie potrafię zrozumieć tego, ja pomogę Tobie a Ty pomożesz mi. Jak dobrze zrozumiałem siłę czerpiesz z pochłaniania snów, uczuć i emocji, dopóki nie pozyskujesz jej ze mnie nic mi do tego. Podobnie jak Ty nie chcę wracać do piekła, tyle, że ja zawarłem umowę i też muszę kogoś znaleźć. Jakkolwiek by to nie brzmiało, nie potrafię korzystać ze swojej siły, nie do końca znam jej pochodzenie i nie wiem w jaki sposób i do jakich celów mogę ją wykorzystywać. W tym będę potrzebował Twojej pomocy, o ile jesteś w stanie mi pomóc. Gdy odpowie dodaje.
-Zgodziłem się na to byś podążała razem ze mną, ale masz też swój cel, w którym mogę Ci pomóc, może szukamy tej samej osoby, masz pomysł jak ją znaleźć? Ją jak i jakąkolwiek inną.
_________________
> Karta postaci.
 
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1394
Wysłany: Pią Kwi 27, 2012 2:29 pm   

Nie odpowiadała od razu. W trakcie pytań już zaczęła wolno odchodzić. Oceszła kawałek, stając na niewielkiej wydmie i rozejrzała się uważnie. Potem przeszła kawałek, mijając cię po drodzę i znów zrobiła ponownie. Jakby obawiała się czegoś, co mogło skądś nadejść. Nic jednak nie nadchodziło. "Będę potrzebował twojej pomocy" - na te słowa zwróciła się znów do ciebie. Była zdziwiona, co do tego nie miałeś wątpliwości. Wciąż na czworaka, zbliżyła się nieznacznie.
- Saas, saas. Umieć? Znać. Te're. Słowa. Musisz znać słowa. Te're. Znam słowa. - cofnęła się lekko, kucając. I ponownie się rozejrzała, tym razem dużo wolniej i spokojniej. - Szukać... trudno. Ni. Patrzeć. Czuć. Daleko... bardzo daleko. Nie wiem, gdzie jest. Ale jest Simmi. Czas. Czasu dużo. Ty... - uniosła niepewnie dłoń, wskazując ciebie. - Fem Saas? Bez... bez ciała. I moc... Siła. Sari? Larin... Lantis... - skrzywiła się podczas ostatnich kilku słów. I ty mogłeś poczuć podczas nich nieprzyjemne uczucie. Jakby coś cię wywoływało na zewnątrz, albo raczej... próbowało cię zabrać. Wydostać z ciebie twoją energię. Nie miałeś problemu z tym, by skojarzyć to z prostym faktem. Ona... próbowała cię zawołać. Jakkolwiek to robiła, niemal wypowiedziała twoje Prawdziwe Imię. Jednak wyraźnie było to dla niej zbyt trudne. Chwyciła się za głowę, kuląc przed tobą w cierpieniu. Ciężko też było powiedzieć, czy kierowała nią swoista ciekawość, czy też już z samego początku usiłowała uzyskać jakąś przewagę. Tak czy siak, nie udało jej się. Być może była za słaba. Być może ty... byłeś zbyt silny.
_________________
. . .
 
 
Vaynard
Kto?
Zabłąkana duszyczka.


Wiek: 34
Dołączył: 15 Wrz 2009
Posty: 127
Skąd: Tczew
Wysłany: Pią Kwi 27, 2012 7:39 pm   

Rany, jak to wszystko nie wiele mi mówi. Ciężko ją zrozumieć, ale do wszystkiego ponoć można dojść małymi kroczkami.
-Słowa? Co to za słowa? Mówisz bardzo nie jasno, albo to ja poprostu nadal tak nie wiele jestem w stanie zrozumieć. Musisz mnie nauczyć jak mam korzystać ze swojej mocy.
Poza tym chciałbym wiedzieć, czy umiesz znaleźć dowolną osobę znając jedynie jej imię?
Jednak nim cokolwiek postanowię muszę wiedzieć jak korzystać z tej mocy którą mam.

Zacząłem się też rozglądać, ona kogoś wyczuwa, ktoś się zbliża? Może też potrafię to wyczuć, tak czy inaczej starałem się skupić i określić czy coś do nas zmierza.
_________________
> Karta postaci.
 
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1394
Wysłany: Pon Kwi 30, 2012 10:13 pm   

- Słowa. Słowa. Mmmm... Musisz je poznać. Mogę nauczyć... ale najpierw chcę... muszę Garr'lith. Jeść. Konsumować. - rzekła spokojnie, przestając się rozglądać. Skupiła wzrok na tobie. - Szukać? Umiem szukać. Potrafię szukać. Mogę poszukać... ale muśż... muszę. - otworzyła usta i wskazała je palcem. Nie byłeś pewien, czy uda ci się ją co czegokolwiek przekonać w takim stanie, w jakim jest teraz.
Skupiłeś się na otoczeniu... tak, kiedy zacząłeś zwracać na to większą uwagę, żeczywiście mogłeś wyczuć coś jeszcze. Jakiś byt. Silniejszy od tych osłabionych, które mijałes po drodze. Silniejszy od tej, która widniała przed tobą. Zbliżało się... albo raczej próbowało. Próbowało was odnaleźć. Ale ciężko było określić, jak wiele czasu mu to zajmie. Albo jak silny jest od w porównaniu do ciebie. W każdym razie... teraz już wiedział, że ty o nim wiesz. I ty to wiedziałeś. Na pewno będzie przygotowany na spotkanie. Będzie ostrożny. Chyba i ty powinieneś.
_________________
. . .
 
 
Vaynard
Kto?
Zabłąkana duszyczka.


Wiek: 34
Dołączył: 15 Wrz 2009
Posty: 127
Skąd: Tczew
Wysłany: Śro Maj 02, 2012 7:08 pm   

Może mnie nauczyć, więc nie jest źle, wręcz przeciwnie, potrzebny mi był ktoś taki. Jednak największe zmartwienie na tą chwilę to zbliżający się ktoś. Silny, jak silny? Nie mam pojęcia, ale muszę być ostrożny i gotowy, gdy nas znajdzie.
-Skoro musisz jeść proszę bardzo, to czym się pożywisz pozostawiam w Twojej kwestii, a gdy już się nasycisz będziesz musiała mi pomóc, wiesz pewnie o tym równie dobrze jak ja że ktoś się do nas zbliża, więc pośpiesz sie, bo każda chwila jest cenna.
Cierpliwie odczekałem na jej reakcję, daję jej w tym momencie wolną rękę, bez niej dalej sobie nie poradzę.
_________________
> Karta postaci.
 
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1394
Wysłany: Czw Maj 03, 2012 3:51 pm   

- Tu... już nic nie ma. Ale idzie... idzie... Tak. Leskeh, omari, naf... - cofnęła się, znów zaczynając rozglądać. Właściwie... fakt. Ona żywi się tym, co bardziej właściwe żywym istotom. Uczucia. Emocje. Myśli... te byty, które mijałeś, już tego nie posiadają. Ona nie może się nimi pożywić. Zostałeś ty... bądź to, co się zbliża. To może być jakiś sposób. Jeśli udałoby się pokonać tę istotę, na pewno miałbyś z tego jakieś korzyści. Gdyby ona była w stanie się na tym pożywić, mógłbyś dowiedzieć się od niego tego, czego chcesz. Pytanie jednak, jak go pokonać... nie doszło jeszcze nawet do spotkania. Spróbować wyjść mu naprzeciw? Może w jakiś sposób przywołać go do siebie? Może przygotować jakąś pułapkę? Albo... po prostu czekać bezczynnie.
_________________
. . .
 
 
Vaynard
Kto?
Zabłąkana duszyczka.


Wiek: 34
Dołączył: 15 Wrz 2009
Posty: 127
Skąd: Tczew
Wysłany: Wto Maj 08, 2012 5:35 pm   

-Tak, czuję, że ktoś zmierza, ale jest on napewno silniejszy od Ciebie. A ja nie wiem czy będę w stanie mu jakoś zaszkodzić, dopóki nie potrafię korzystać ze swojej mocy nie mogę w zasadzie zbyt wiele. Więc jak masz zamiar się nim pożywić? Mógłbym Ci na to pozwolić gdybym był w stanie mu cokolwiek zrobić, a do tego musisz nauczyć mnie słów. Chyba, że uważasz, że dasz mu radę w pojedynkę lub masz inny pomysł? Chętnie posłucham propozycji.
Póki co czekałem.
_________________
> Karta postaci.
 
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1394
Wysłany: Śro Maj 09, 2012 3:04 pm   

- Hghhhhrrrr... hrrrrrr... - poruszała się w tę i z powrotem coraz bardziej niecierpliwie. I ty czułeś, że ta trzecia osoba zbliża się coraz bardziej. Twoja rozmówczyni była zaś nieprzychylna do współpracy. Naprawdę nie mogła teraz pomóc, czy po prostu nie chciała tego robić, póki się nie pożywi? Coraz więcej wskazywało na to drugie. Jednak chyba w końcu puściły jej nerwy.
- Siła... Terr. Terr... - miast kroczyć, zaczęła szybko skakać dookoła. Okrążyła cię szybko i znalazłszy się za twoimi plecami, pchnęła cię lekko barkiem, w stronę głazu nieopodal. Problem w tym, że nawet cię tym nie poruszyła. - Terr... użyj. Wystarczy... wystarczy. Wystarczy...
Chodziło o to, byś przetestował to na głazie? Całkiem możliwe. Problem w tym, że nieznana obecność była już naprawdę blisko. Może pojawić się lada chwila. Byłeś już nawet w stanie mniej więcej określić położenie. Jest... gdzieś pod wami. Poniżej tej piaszczystej platformy. Nie tam skąd przed chwilą przyszedłeś, dużo niżej. Ale pokonanie tej odległości nie będzie dla niego problemem. Warto próbować teraz, czy może poczekać tę jeszcze chwilę? Nie miałeś nawet pojęcia, jak bardzo może cię to wyczerpać, czy może cię to odsłonić na cios.
_________________
. . .
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  



smartDark Style by urafaget
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 10