Wiele sfer Strona Główna Wiele sfer
Mało gier
 
FAQ :: Szukaj :: Użytkownicy :: Grupy
Rejestracja :: Zaloguj

Znalezionych wyników: 376
Wiele sfer Strona Główna
Autor Wiadomość
  Temat: Rozdział IIa - Ku Szczytom!
Cinek

Odpowiedzi: 38
Wyświetleń: 25864

PostForum: Że Gra   Wysłany: Czw Wrz 12, 2024 8:01 pm   Temat: Rozdział IIa - Ku Szczytom!
Pomimo niekwestionowanie skutecznej pierwszej salwie, to bydle wydawało się być nadal wystarczająco silne, aby poważnie mi zagrozić. Zranione nogi dalej parły naprzód, a zmasakrowane kończyny z ostrzami wciąż mogły przeciąć mnie na pół, jeśli nie będę wystarczająco ostrożny. A jeśli o ostrożności mowa... to chyba musiałem zachować jej nieco więcej - z nieba padał już nie tylko deszcz.
Przełożyłem nóż do lewej ręki i spojrzałem na bok, w stronę, gdzie powinien był wbić się ten dziwny obiekt. O mały włos, a to istne deus ex machina nie zakończyłoby tego pojedynku, zanim ten się na dobre zaczął. Musiałem mieć oczy dookoła głowy. Zanim potwór ruszył na mnie ponownie, rzuciłem się po “oszczep” i wyrwałem go z ziemi - oczywiście o ile był to fizyczny obiekt. Bez namysłu cisnąłem nim w insekta, brak umiejętności nadrabiając jak tylko mogłem swoim aktualnym stanem psychofizycznym.
Czy rzut oszczepem się udał czy nie, wystawiam przed swoją twarz równolegle do ziemi przedramię uzbrojonej w nóż lewej ręki. Prawą ręką wyciągam pistolet Korgas i opieram nadgarstek o wystawione przedramię, robiąc z niego podpórkę. Zamykam lewe oko i celuję z najwyższą precyzją prosto w łeb bestii. Cały czas będąc skupiony na otoczeniu, czekam aż insekt ruszy w moją stronę. Kiedy będzie już jakieś pięć metrów ode mnie, na tyle blisko, aby spudłowanie graniczyło z cudem, wypalam dwukrotnie i kończę celować, rozkładając ręce na boki. Jeśli to nie położy pasożyta, natychmiast rzucam się w jego stronę najszybciej jak potrafię. Padam z wślizgiem na ziemię, kopiąc jedną z jego nóg, po czym wbijam nóż w najbardziej odsłoniętą część jego ciała - najlepiej szyję. Druga ręka z Korgasem ląduje w podbrzuszu, gdzie wypalam kolejną salwę wystrzałów. Poświęcałem w ten sposób obronę, wiedziałem jednak od początku, że to walka na śmierć i życie - albo skończę to tu i teraz, albo dołączy do nas właściciel owego oszczepu i może już nie być tak kolorowo...
  Temat: Rozdział IIa - Ku Szczytom!
Cinek

Odpowiedzi: 38
Wyświetleń: 25864

PostForum: Że Gra   Wysłany: Wto Lip 09, 2024 11:07 am   Temat: Rozdział IIa - Ku Szczytom!
Nie mogłem być zaskoczony tym, co się przed chwilą stało. No, może trochę mogłem, ale nie na tyle by zacząć się szczypać w celu wybudzenia ze snu. Przede mną stał... Potwór. Nie mogłem tego inaczej nazwać. Odkąd wyszedłem na powierzchnię, widziałem naprawdę wiele, ta poczwara jednak wychodziła poza moje najśmielsze wyobrażenia na temat wyglądu tego, co miałem nieprzyjemność przez jakiś czas gościć w swoim ciele. Tak, to bez wątpienia był Pasożyt. Piirmeg. Staliśmy w tej chwili na arenie do walki, której posłanie z kwiatów chyba niespecjalnie pasowało do sytuacji. Pogoda była w sam raz.
- A więc w końcu się spotykamy... pasożycie - powiedziałem, uśmiechając się drwiąco i wycierając brodę z resztek wymiocin, które przed chwilą wyplułem przed sobą. - Ha ha ha, nie tak sobie wyobrażałem naszą pierwszą randkę... ale niech będzie!
Byłem przerażony na samą myśl o walce z tym czymś, jednak poza przerażeniem napełniało mnie coś jeszcze – uczucie, że jestem teraz naprawdę niepokonany. Poza tym, nie było już odwrotu. Decyzja została podjęta. Teraz pozostały tylko jej konsekwencje, stojące tutaj, przede mną. Albo ona, albo ja. Nie było innego wyjścia. Mój umysł w przeciągu ułamka sekundy “zgasł” i zrestartował się, przechodząc w stu procentach w tryb walki.
Zacisnąłem lekko dłonie na pistoletach, zwolniłem nacisk palców wskazujących na spustach, skupiłem wzrok na przeciwniku. Przeskanowałem całe jej ciało na tyle, na ile tylko mogłem w tej ulewie. Dwie górne kończyny ze szpikulcami-ostrzami, które były zapewne jej głównymi broniami, udało mi się już w znaczącym stopniu zneutralizować - o ile nie całkowicie unieszkodliwić. Nie zamierzałem brać ich już za cel, dalej jednak będę na nie uważał. Poniżej, małe łapki którymi mogłaby dać mi co najwyżej kuksańca - wykreśliłem je z listy potencjalnych zagrożeń. Została głowa, korpus, nogi... i odwłok? O ile jakiś z tyłu miała. W końcu była insektem. Błyskawicznie wstałem na równe nogi, stanąłem w lekkim rozkroku i wyciągnąłem obie ręce przed siebie, celując pistoletami w dolne kończyny potwora. Bardzo chciałbym po prostu wypalić mu salwą prosto w ten długi łeb i pozbyć się go tu i teraz, brzmiało to jednak zbyt pięknie, aby mogło stać się naprawdę. Na pewno nie pójdzie mi tak łatwo. Nawet jeśli Pasożyt jest teraz z jakiegoś powodu ranny w tors, nie znam jego odporności na ból - który na pewno jest dużo większy niż u normalnych istot. W końcu to na bólu opierał się cały ten Szkarłat. Musiałem zneutralizować jego ostatnią potencjalną broń, zanim zadam mu ostateczny cios - szybkość. Owady znane są z tego, że potrafią przyspieszyć do swojej maksymalnej prędkości w przeciągu ułamka sekundy. A przynajmniej pamiętałem coś takiego z nauk w Krypcie. Ten może potrafi jeszcze pluć jakimś kwasem czy coś, ale po kolei.
Już udowodniłem, że pancerz na jego kończynach jest mocno podatny na naboje, powinno zadziałać i teraz. Będąc w pełni skupionym na celu, zacząłem strzelać z pistoletów raz po raz w uda potwora, a przynajmniej tam, gdzie powinny się znajdywać, gdyby był on człowiekiem. Chciałem zwiększyć swoje szanse na trafienie, biorąc na cel większe części ciała. Jeśli widzę, że mój przeciwnik nie zniknął nagle z pola widzenia i wszystkie kule mają szansę go trafić, opróżniam oba magazynki. W przypadku gdy jasno widzę, że mam na to wystarczająco czasu, chowam pistolety do kabur i błyskawicznie wyciągam nóż z ziemi, po czym przygotowuję się do obrony. Gdybym jednak widział, że z jakiegoś powodu potwór rzucił się na mnie i nie mam szans na dłuższe akcje, po prostu odrzucam pistolety na boki i rzucam się przed siebie, aby w biegu wyciągnąć nóż i natychmiast wykonać unik, przewracając się na któryś bok. Musiałem mieć ten nóż - nie wyobrażałem sobie walki z tą szkaradą za pomocą samych pięści i kopniaków.
  Temat: Rozdział IIa - Ku Szczytom!
Cinek

Odpowiedzi: 38
Wyświetleń: 25864

PostForum: Że Gra   Wysłany: Pon Cze 24, 2024 2:15 pm   Temat: Rozdział IIa - Ku Szczytom!
Tak jak się tego obawiałem, robacze ramiona, mimo że wyrastały z mojego ciała... nie należały do mnie. Nie miałem nad nimi żadnej kontroli, działały poza moją świadomością. Nie... nie tak to sobie wyobrażałem. Nie tak to miało wyglądać. Zawsze kochałem walkę, uwielbiałem tłuc innych pięściami po mordach, ale to... to było już za wiele. To, w co zamienił mnie ten cholerny Pasożyt, ten cały Szkarłat... to nie byłem ja! Jeśli mam walczyć, to na moich warunkach!
- Jestem... Desmond... Drizzle... - wysapałem, zapierając się nogami o podłoże i opierając ciągnącym mnie odnóżom. - Jestem niepokonany... i najsilniejszy ze wszystkich... i nikt nie będzie dyktował mi co mam zrobić, ani mnie do niczego zmuszał!! Będę walczył na własnych warunkach, z kim chcę i kiedy chcę... albo wcale!!
Miałem coraz silniejsze wrażenie, że mój własny wizerunek, który próbował mnie teraz powstrzymać... to nie byłem ja z przeszłości. Ale ja z alternatywnej przyszłości. Tej, gdzie rzuciłem się na swoich pobratymców i w szaleńczej rzezi wszyscy się nawzajem pozabijaliśmy, a nasze dusze zaczęły nawiedzać przeszłość, próbując przestrzec siebie samego przed popełnieniem kolosalnego błędu. A może była to resztka dobra, zapieczętowana głęboko we mnie po tym tragicznym wydarzeniu w lesie? Ostatnie widmo mojej dawnej osobowości, które jeszcze nie dało za wygraną i próbuje mnie uratować przed totalnym unicestwieniem? Mogłem przekonać się w tylko jeden sposób.
- Tego... już za wiele... NIE JESTEM NICZYJĄ MARIONETKĄ, ROBALU!! - wrzasnąłem, rzucając się na kolana i wbijając przed siebie nóż, aby się nim zaprzeć. Zagryzłem zęby z całych sił, z mojego gardła wydobył się stłumiony ryk. Podniosłem głowę, patrząc się na odbicie. To ostatnia szansa, abym zachował resztki swojego człowieczeństwa. Jeśli odpuszczę teraz... mogę przestać być sobą na zawsze.
Puściłem rękojeść noża, uwalniając drugą rękę. Błyskawicznie wyciągnąłem dwa pistolety, zanurkowałem twarzą w dół i skrzyżowałem ręce wysoko nad swoją głową, przystawiając lufy broni do paskudnych odnóży wyrastających z moich barków. Nie dając robaczym kończynom ani ułamka sekundy więcej, natychmiast pociągnąłem kilkukrotnie za oba spusty.
  Temat: Rozdział IIa - Ku Szczytom!
Cinek

Odpowiedzi: 38
Wyświetleń: 25864

PostForum: Że Gra   Wysłany: Nie Cze 23, 2024 8:33 pm   Temat: Rozdział IIa - Ku Szczytom!
Wbiłem wzrok w zagradzającą mi drogę postać, jakbym chciał przeszyć ją swoim spojrzeniem na wylot i w ułamku sekundy unicestwić. Co znowu, do cholery... Czy to mój umysł płata mi figle, czy to kolejny “znak” nadesłany z tych piekielnych niebios? Ilu jeszcze próbom i testom zostanę poddany, zanim przyjdzie mi zaznać odrobiny spokoju? Kiedy już zdecydowałem się, co chcę zrobić, kiedy już byłem gotowy do popełnienia tej zbrodni... Kolejna przeszkoda. Marna zjawa, najmarniejsza z marnych, a jednak... poczułem nadzieję.
Zanim zająłem się swoimi zwidami, spojrzałem na wyrastające z moich barków owadzie odnóża, po czym spróbowałem nimi ruszyć - oderwać je z ziemi, utrzymać równowagę na nogach, po czym machnąć kilka razy wielkimi ostrzami pod różnymi kątami. Zaraz po tej szybkiej próbie wbiłem je z powrotem w ziemię. Jeśli jednak się okaże, że to najprawdopodobniej część Piirmeg i tylko ona może nimi poruszać, nie robię niczego. Nie zamierzam jeszcze z nią rozmawiać.
Spojrzałem ponownie na swoje odbicie.
- Czego ode mnie oczekujesz...? - zapytałem, nie łudząc się nawet, że dostanę jakąkolwiek odpowiedź. - Jeśli nie umiesz mówić, przynajmniej pokiwaj lub pokręć głową. Czy jeśli nie pójdę przed siebie, to uda mi się ocalić Fiołka? Czy to chcesz mi przekazać?
Tak, na pewno tak się stanie. Deszcz ustąpi, czarne chmury zostaną przebite promieniami słońca, na ziemię zstąpi orszak aniołów ogłaszający chórem, że zdałem ich ostateczny test. I żyli dłuuugo i szczęśliwie... Chyba zupełnie postradałem już zmysły.
"Pasoż... Piirmeg. Mów do mnie. Nie widzę nigdzie tego szlaku krwi. Ile mam jeszcze czekać?! Ten deszcz doprowadza mnie do szału. Coś mi mówi, że nie powinienem iść wzdłuż tego korytarza przede mną. Co mam robić?! Przyszedłem tu aby zabijać, a nie rozwiązywać kolejne zagadki!"
  Temat: Rozdział IIa - Ku Szczytom!
Cinek

Odpowiedzi: 38
Wyświetleń: 25864

PostForum: Że Gra   Wysłany: Nie Cze 16, 2024 8:21 am   Temat: Rozdział IIa - Ku Szczytom!
Tylko jednego mogłem być teraz absolutnie pewnym – stąd nie ma już odwrotu. Czułem jak ślepia tego Potwora przepalają moje istnienie swoim spojrzeniem na wylot. Każdy mój ruch, najmniejsze drgnięcie... jeśli zrobię coś, co może się TEMU nie spodobać, może to być mój koniec. Koniec? Tak, było coś jeszcze. Czekało na mnie coś, czego niesamowicie się bałem. Wiedziałem jednak, że dotarcie do mojego celu i jego eliminacja to jedyne, co mogę teraz zrobić, aby móc cokolwiek zmienić. Może nie jest jeszcze za późno! Może ten jeden los, zakopany w milionach innych zakończeń tej przygody, może zostać wyciągnięty, jeśli sięgnę po niego wystarczająco głęboko ręką.
Spojrzałem przed siebie, wyczulając wszystkie swoje zmysły i instynkty do granic możliwości. To był ten moment. Musiałem oczyścić umysł z emocji i strachu. Teraz liczyła się tylko MISJA. Wymacałem wszystkie pistolety przy swoim ciele, aby przypomnieć sobie ich położenie, sposób wyciągania, aby w trakcie walki nie tracić zbędnych sekund. Znalazłem też nóż bojowy, który powoli wyciągnąłem. Jego użyję jako pierwszego, kiedy przyjdzie ten moment. Spoglądam na boki i za siebie, próbując zlokalizować Kareen. Miałem nadzieję, że pójdzie razem ze mną i wesprze mnie w walce, musiałem być jednak gotowy na najgorsze. Tak czy inaczej, nie marnuję na szukanie jej zbyt dużo czasu.
Patrzę przed siebie, czekając na dalsze słowa Pasożyta, o ile takie jeszcze nadejdą. Szukam wzrokiem wspomnianego przez nią szlaku krwi - jeśli zobaczę gdzieś rozpływającą się po podłożu czerwień, bez dłuższego zastanowienia podążam za nią, ściskając mocniej rękojeść noża. Nie spieszę się z tym jednak, dopóki otaczające mnie widma nie rozpłyną się. Jeden fałszywy krok w tym dziwnym wymiarze i może być po mnie.
  Temat: Spis NPC
Cinek

Odpowiedzi: 3
Wyświetleń: 3976

PostForum: Karty Postaci   Wysłany: Wto Lis 01, 2022 4:28 pm   Temat: Spis NPC
Update listy NPC: Marshall Parker, towarzysz Marshalla, Joe, Florida, Varell, towarzysz Varell, Andre, Logan Brodsky, Claus Schneider, Mayumi Morgan, Rob, koleżanka Rudej.
  Temat: Rozdział I: The Blue Core
Cinek

Odpowiedzi: 117
Wyświetleń: 57370

PostForum: Gra   Wysłany: Czw Paź 27, 2022 10:57 pm   Temat: Rozdział I: The Blue Core
Irn
Po dłuższej chwili przemyśleń postanowiłeś, że nie spoczniesz, póki nie odnajdziesz nadawcy listu. Nadawało to pewien sens twojemu aktualnemu życiu jako poszukiwany, wyłączony spod prawa złoczyńca. Szalejąca na zewnątrz ulewa jednak skutecznie cię przekonywała, że równie dobrze owe poszukiwania możesz zacząć jutro. Nie ma przecież pośpiechu.
Podjąłeś decyzję, że nie pozbędziesz się listu. Złożyłeś kartkę papieru z powrotem na pół, po czym wsadziłeś do najbezpieczniejszego na tę chwilę dla ciebie miejsca – własnej kieszeni. Kiedy chowałeś list, twoja dłoń napotkała na... inną kartkę? Przez chwilę zastanawiałeś się, czy to czasem nie jakiś zagubiony banknot albo paragon, szybko jednak sobie przypomniałeś. Przecież jak wyciągałeś wczoraj pieniądze z bankomatu, zabrałeś też pokwitowanie.
Podszedłeś do okna, jedząc burgera, po czym wyjrzałeś na zewnątrz. Tak jak się tego spodziewałeś, nadal lało jak z cebra. Na zewnątrz nie widziałeś w tej chwili nikogo, poza powoli lecącym środkiem ulicy policyjnym dronem z niebiesko-czerwonymi kogutami, wydającym komunikat o dzisiejszej godzinie policyjnej od godziny dwunastej do osiemnastej. Tajfun miał uderzyć wtedy z największą mocą. Wróciłeś wzrokiem do środka pomieszczenia, po czym podszedłeś do łóżka i wyciągnąłeś swoją zdobycz, protezę lewej ręki, na środek łóżka. Nie zwlekając zbyt długo zapytałeś kolegę inżyniera o fachową ocenę stanu tego egzemplarza.

Michael
Wgryzłeś się w burgera, czując odrobinę mniejsze rozczarowanie niż po tym którego jadłeś wczoraj. Nie robiło to jednak w tej chwili większej różnicy. Po krótkim wyjrzeniu przez okno, włamywacz podszedł do łóżka i położył na nim zdobyczną protezę z wczorajszego napadu. Widziałeś ją już wtedy, teraz jednak miałeś okazję przyjrzeć się bliżej. I na spokojnie.
Egzemplarz, który pokazał Ci Irn, to militarny sprzęt najnowszej generacji. Nie znałeś jego pełnych parametrów, słyszałeś jednak o nim sporo od swoich kolegów z pracy. Po szybkim przeskanowaniu wzrokiem nie zauważyłeś żadnych uszkodzeń, nie zdziwiło cię to jednak ani trochę. Model ten był niemal niezniszczalny. Z tego co pamiętałeś z plotek, kiedy jeszcze pracowałeś w Korporacji, potrójna powłoka pancerza na tym cudeńku ulegała dopiero najtwardszym piłom i wiertłom diamentowym. A i tak nawet kilka minut nieustannej pracy takim ostrzem na protezie powodowało co najwyżej zarysowanie. Żołnierze uzbrojeni w te kończyny mogli burzyć ceglane mury jednym ciosem, więc nie było mowy, aby kilka obić coś tutaj uszkodziło. Jeśli cokolwiek miałoby zniszczyć ten model, to i tak prędzej wysadziłoby jego użytkownika na kawałki.
Odnośnie zabezpieczeń biometrycznych, wiedziałeś, że takowe instalowane były dopiero po wszczepieniu protezy w ciało użytkownika. Proteza nie tylko przejmowała jego kod DNA i blokowała możliwość zmiany właściciela, ale i dostosowywała się rozmiarami do całego ciała. Był to prawdziwy cud techniki, inżynierii genetycznej i biomechaniki. Dodatkowo, ze względu na wysokie zaawansowanie zastosowanych technologii, wszczepienie czegoś takiego było dużo mniej skomplikowane niż w przypadku standardowych modeli. Nadal jednak musielibyście skorzystać z jakiejś kliniki – twoje umiejętności niestety ograniczały się tylko do serwisowania lub modyfikacji protez, odpiłowanie koledze ręki i doczepienie mu nowej wymagało trochę szerszego spektrum umiejętności i ciut lepszego sprzętu niż przyrządy kuchenne.
Pozostała tylko kwestia innego rodzaju zabezpieczeń, tutaj niestety nie miałeś zielonego pojęcia, czy jakiekolwiek mogły zostać zainstalowane w tej protezie. Szanse szacowałbyś na nieduże, nie zmieniało to jednak faktu, że twój znajomy może zostać ze zwisającą mu z barku niesamowicie drogą, super zaawansowaną i niedziałającą kończyną. Jeśli okaże się, że po zakończonej operacji do uruchomienia wymagany będzie jakiś kod lub specjalne oprogramowanie, Irn może znaleźć się w poważnych tarapatach. Niestety, nie mogłeś niczego potwierdzić bez pomocy wprawionego hakera lub po prostu kogoś, kto zna się na takich rzeczach.
Po przeskanowaniu protezy swoją uzbrojoną w narzędzie diagnostyczne dłonią wykryłeś, że w przedramieniu, blisko łokcia, znajdowała się standardowa bateria “Blue Core”. Nie większa niż palec wskazujący, potrafiąca jednak zasilić tak potężne narzędzie na ponad miesiąc intensywnego użytkowania. Przy oszczędnych, codziennych operacjach, można by mówić tutaj nawet o roku sprawnego działania. Udało ci się również potwierdzić zastosowane wewnątrz technologie – syntetyczne mięśnie, polimerowe stawy, egzoszkielet, mikroprocesory, pochłaniacze wstrząsów, skóra wzmacniana włóknem węglowym i pancerz z utwardzanego tytanu... mógłbyś podziwiać ten twór w nieskończoność. Byłeś przekonany, że nawet jeśli istniało jakieś ryzyko niepowodzenia przeszczepu... to wizja posiadania takiej kończyny była tego ryzyka warta.
  Temat: Rozdział I: The Blue Core
Cinek

Odpowiedzi: 117
Wyświetleń: 57370

PostForum: Gra   Wysłany: Czw Paź 20, 2022 7:09 pm   Temat: Rozdział I: The Blue Core
Michael
Po poproszeniu o coś do jedzenia otrzymałeś od znajomego włamywacza jedną z dwóch odgrzanych w mikrofali bułek. Burger nie wyglądał szczególnie apetycznie, taka porcja kalorii z rana jednak na pewno pozwoli ci zapomnieć o burczącym po wczorajszej wyprawie brzuchu. Zauważyłeś też, że twój ochroniarz jeszcze przez chwilę pilnował drzwi, po czym opuścił gardę i schował broń. Bez dłuższego namysłu zajął z powrotem swoje miejsce przy ścianie obok drzwi, założył ręce na piersi i zwiesił głowę. Twój kumpel zaś chyba zabierał się za przeczytanie otrzymanego listu.

Irn
Po oddaniu połowy swoich odgrzanych burgerów - czyli jednego – swojemu znajomemu inżynierowi postanowiłeś zabrać się do odkrycia sekretu, jaki skrywała otrzymana koperta. Rozerwałeś ją po spoczęciu na łóżku i wyciągnąłeś z niej zgiętą wpół zwykłą kartkę rozmiaru trochę większego niż A4. Była to zwykła, niczym nie wyróżniająca się kartka. Pismo autora listu zwracało już trochę większą uwagę. Było naprawdę schludne i przejrzyste. Do napisania go użyto prawdopodobnie dobrej jakości atramentu i pióra wiecznego. Bez dłuższej zwłoki zabrałeś się za swojego burgera i lekturę.

"Irn,

Gratuluję wykonania misji i dziękuję za podjęcie mojego wyzwania. Widziałem Twoją twarz w wiadomościach - naprawdę ucieszyłem się, że jesteś poszukiwany, a nie znaleziony martwy jak inni Twoi towarzysze.

Cieszę się również, że Mayumi udało się wykonać swoje zadanie i dostarczyła do Ciebie ten list (jeśli rzeczywiście to ty go teraz czytasz...). Wybacz, jeśli nie wzbudziła Twojego zaufania. Jest kiepskim szpiegiem, ale w samym odnajdywaniu ludzi nie ma sobie równych. Nie miej jej niczego za złe, tylko wykonywała moje polecenie.

Wracając do głównego tematu - miałem nadzieję, że uda mi się podziękować ci osobiście za twoją pomoc, jednak badania pochłonęły mnie od pierwszej chwili, kiedy tylko dostałem przesłane przez Ciebie klucze do baz danych Korporacji. Dzięki Twoim wysiłkom niedługo poznam sekret technologii “Błękitnego Rdzenia”. To, co mi pozostanie, to znalezienie drogi powrotnej do domu.

Chciałbym podzielić się z Tobą większą ilością szczegółów, jednak jak sam wiesz, nie mogę zamieścić takich informacji w liście. Gdyby dostał się w niepowołane ręce, Korporacja mogłaby odnaleźć moją kryjówkę. A odkąd działałem za ich plecami, mam z nimi trochę na pieńku. Wolałbym pozostać w cieniu. Ty jednak, jeśli naprawdę się postarasz... być może dasz radę rozszyfrować miejsce mojego pobytu? Tak czy inaczej jestem pewny, że nasze drogi jeszcze kiedyś się skrzyżują. Mamy w końcu teraz wspólnego wroga.

Wydaj swoją premię mądrze - ten świat oferuje naprawdę niesamowite możliwości.

Dr Schneider"
  Temat: Rozdział I: The Blue Core
Cinek

Odpowiedzi: 117
Wyświetleń: 57370

PostForum: Gra   Wysłany: Wto Paź 11, 2022 5:30 pm   Temat: Rozdział I: The Blue Core
Irn
Trzasnąłeś drzwiami, nie żegnając się z dziewczyną. Nie zobaczyłeś jej potencjalnej reakcji, ponieważ podgląd z domofonu zniknął bezpowrotnie. Obejrzałeś dokładnie trzymaną kopertę, rzucając pytanie w głąb pokoju. Papierowe opakowanie nie miało w sobie niczego dziwnego, poza tym, że papier był lekko pożółkły i trochę pofalowany, zupełnie jakby przez długi czas znajdował się w miejscu o dużej wilgoci. Czy było to przez szalejący na zewnątrz deszcz? Mogłeś się tylko domyślać.
Przyjrzałeś się też dokładniej pieczęci - symbol na dużej plamie laku po dokładniejszych oględzinach przypominał kółko doczepione do cienkiego półksiężyca, blisko jego górnej części, ale nie na samym końcu. Tworzyło to coś na kształt cyfry “9” z ostrym zakończeniem na górze. Symbol sam nie wyglądał jakby miał na celu oznaczać właśnie tą cyfrę, nie przypominał ci też żadnego znanego logo innych korporacji czy kanału telewizyjnego. Może nie miał on żadnego większego znaczenia i był po prostu oryginalnym wymysłem autora? Po raz kolejny obejrzałeś kopertę z obu stron, nie zobaczyłeś jednak na niej żadnego napisu. Z dotyku mogłeś być też pewny, że jest w niej jedna, maksymalnie dwie kartki papieru. Ewentualnie jedna złożona na pół.

Michael
Przez chwilę obserwowałeś w bezruchu, jak Irn otwiera drzwi i ucina krótką pogawędkę z osobą na korytarzu. Twój ochroniarz cały czas stał w pogotowiu, obserwując włamywacza z uniesioną bronią. Po chwili Irn zamknął drzwi i zwrócił się do was, trzymając w rękach zwykłych rozmiarów kopertę.
“Schneider”. Pierwszy raz słysząc to nazwisko z ust Irn’a puściłeś je mimo uszu, nie biorąc pytania włamywacza za takie, na które faktycznie mógłbyś znać odpowiedź. Parę sekund później jednak coś zaskoczyło w twojej głowie, jakieś zwarcie między synapsami, które powiodło myśli ku wspomnieniom z ostatnich dwóch miesięcy twojego poprzedniego życia. A był to projekt, którym zajmowałeś się zanim panowie w mundurach Korporacji wymordowali twoich kumpli po fachu.
Przypomniałeś sobie, że przez pierwsze kilka tygodni trwania twojego nowego projektu wszystkie instrukcje z wytycznymi oraz procedury działania otrzymywaliście od niejakiego Marka Brown’a, jednego z kierowników technicznych z Działu Energetyki. Pamiętałeś jednak, że na każdym otrzymanym przez niego dokumencie znajdował się także podpis jego przełożonego - doktora Clausa Schneidera. Jego pozycja opisana była tylko jako “Starszy Naukowiec”. Nigdy jednak go nie spotkałeś, nie wiedziałeś nawet jak wygląda.
Zagłębiłeś się trochę bardziej we wspomnienia z tamtego krótkiego okresu. Reaktory energetyczne, nad którymi wtedy pracowałeś, zawsze budziły u ciebie pewne podejrzenia. Były to stare modele, które dawno temu wyszły z użytku po wyparciu ich przez najnowsze technologie. Twój inżynierski instynkt zawsze podpowiadał ci, że musiały mieć one jakiś związek z konwersją Agronitu – odkrytej przez Jamesa Clarka substancji używanej jako paliwo w bateriach “Blue Core” – w energię. Jaki jednak to był związek, nigdy nie miałeś okazji się dowiedzieć, więc na samych domysłach się skończyło.
Mimo to, im bardziej twój projekt zbliżał się ku końcowi, tym bardziej wprowadzane przez ciebie modyfikacje reaktorów przypominały ci inny znany mechanizm. Był to mianowicie proces przemiany glikogenu z ludzkiego organizmu w czystą energię elektryczną, zachodzący w mikroreaktorach biomechanicznych protez najnowszej generacji. Nie mogłeś sobie jednak wyobrazić, w jaki sposób stare reaktory takich rozmiarów i o tak dużej mocy mogłyby pobierać jakikolwiek półprodukt energetyczny z normalnego człowieka bez zabicia go w przeciągu sekund. Coś takiego nie miało najzwyczajniej żadnego sensu i brzmiało po prostu głupio, nawet z czysto naukowego punktu widzenia. Posiadałeś też niestety zbyt mało danych, przez co dalsze rozwijanie twoich teorii ograniczałoby się tylko i wyłącznie do spekulacji i domysłów.



W pokoju rozległ się cichy dzwonek mikrofalówki - burgery były gotowe.
  Temat: Rozdział I: The Blue Core
Cinek

Odpowiedzi: 117
Wyświetleń: 57370

PostForum: Gra   Wysłany: Pon Paź 03, 2022 6:49 pm   Temat: Rozdział I: The Blue Core
Krótko po zaakceptowaniu zaproszenia w aplikacji od domniemanego znajomego, Michael krótko porozumiał się z Irnem odnośnie tożsamości domniemanej listonoszki za drzwiami. Włamywacz postanowił otworzyć drzwi. Ochroniarz inżyniera odsunął się od drzwi w stronę aneksu kuchennego, nadal jednak mając broń w pogotowiu.
Irn zerknął na ekran domofonu obok drzwi, jedyne jednak co zobaczył przez kamerę to niska postać mikrej postury, uwieńczona na głowie czapką z daszkiem. Jej głównym elementem ubioru był dużo za duży niebieski uniform. Po otwarciu zamku i lekkim uchyleniu drzwi oczom mężczyzny pojawiła się dziewczyna odpowiadająca mniej więcej opisowi Andre. Niska, bardzo drobnej budowy, średniej urody, ale nadal urocza listonoszka – o ile nią była - o bardzo długich, czarnych włosach sięgających niemal kolan, podobnie jak jej o wiele za duża kurtka z dużą ilością kieszeni. Miała azjatyckie rysy twarzy. Musiała unieść głowę naprawdę wysoko, aby spojrzeć Irnowi w oczy, w czym dodatkowo przeszkadzała jej czapka z daszkiem.
- Aaa... dzień dobry! - niemal krzyknęła, jakby zdziwiona, że ktoś jej jednak otworzył. -Przesyłka... to znaczy, list... do PANA IGREK! Czyli do pana. Zaraz...
Dziewczyna zaczęła podenerwowana szperać po kieszeniach, aż w końcu znalazła kopertę. Kłaniając się samą głową wyciągnęła ręce przed siebie, sięgając do góry z kopertą, przez co przez przypadek strąciła swoją czapkę na podłogę. Zorientowała się dosyć szybko i kucnęła, aby ją podnieść, ręką z przesyłką nadal sięgając w stronę włamywacza. Trzymana przez nią koperta była cienka i nie wyglądała, jakby znajdowała się w niej więcej niż jedna kartka. Nie było na niej nic napisane, a przynajmniej nie po widocznej przez Irn’a stronie. Jego uwagę bardziej przykuł fakt, jak była zamknięta - była zalakowana. Pieczęć była bardzo ciemnego koloru, niemal czarnego, przedstawiająca symbol przypominający cyfrę “9”. Dosyć staroświecka metoda zamykania listu jak na te czasy.
  Temat: Michael Aquato
Cinek

Odpowiedzi: 17
Wyświetleń: 14113

PostForum: Karty Postaci   Wysłany: Pon Wrz 05, 2022 9:40 pm   Temat: Michael Aquato
Lekkie upojenie przeszło, lekki kac na jego miejsce.
  Temat: Irn Yankobe
Cinek

Odpowiedzi: 20
Wyświetleń: 14812

PostForum: Karty Postaci   Wysłany: Pon Wrz 05, 2022 9:39 pm   Temat: Irn Yankobe
Update stanu zdrowia - jest lepiej.

Dodano stan lodówki bo jednak wypada to kontrolować.
  Temat: Rozdział I: The Blue Core
Cinek

Odpowiedzi: 117
Wyświetleń: 57370

PostForum: Gra   Wysłany: Pon Wrz 05, 2022 9:28 pm   Temat: Rozdział I: The Blue Core
Irn
Dźwignąłeś się z łóżka, nadal czując lekki ból w miejscu swojej zoperowanej rany oraz pękniętych żeber. Był to jednak ból zaskakująco mniejszy niż mógłbyś się spodziewać po całym marszu, jaki wczoraj odbyłeś. Po kilku próbnych ruchach zdałeś sobie sprawę, że wróciłeś niemal do pełnej sprawności, jeśli chodzi o mobilność. Być może w tamtej strzykawce było coś więcej niż czysta adrenalina. A może to po prostu zasługa długiego, nieprzerwanego niczym snu. Albo jeszcze czegoś innego.
Chwilę później zdałeś sobie sprawę, że cały Twój dobytek w gotówce mógł właśnie gnić w czeluściach przesiąkniętych deszczówką kieszeni. Zerwałeś się z łóżka i od razu zacząłeś przeszukiwać nadal wilgotną po wczorajszej ulewie kurtkę skórzaną. Ku twojej uldze zauważyłeś, że ubranie wykonane było z nie byle jakiej skóry, która praktycznie wcale nie przepuszczała wilgoci. Schowane w wewnętrznych kieszeniach kurtki pieniądze wydawały się niemal nienaruszone, nie licząc małych falek na brzegach. Coś takiego jednak zdecydowanie w żadnym stopniu nie wpływało na ich wartość.
Zerknąłeś na ochroniarza swojego kumpla, Michaela. Ten stał w identycznej pozycji pod ścianą w pobliżu drzwi, z rękami założonymi na piersi. Jego głowa skierowana była w dół, oczy zamknięte - wyglądało, jakby spał... albo czuwał? Trudno było przypuszczać, że można zasnąć w takiej pozycji. Ruszyłeś w stronę lodówki, aby zabrać coś do jedzenia. Słyszałeś, że Michael rozmawia z kimś za pomocą aplikacji w swojej protezie, nie rozpoznawałeś jednak tego głosu. Mała szansa, że był to ktoś z napadu na magazyn Korporacji. Z treści rozmowy wynikało jednak, że znają się oni poprzez drugiego z inżynierów, który poświęcił się na końcu misji, zatrzymując monstrum za pomocą mecha magazynowego. Najwyraźniej Michael nie miał zamiaru dzielić się z rozmówcą informacją, że ich wspólny znajomy najprawdopodobniej już nie żyje.
Wstawiłeś do mikrofali dwa cheeseburgery i jednym przyciskiem wysłałeś je w mozolny piruet procesu odgrzewania.

Michael
Jak szybko zauważyłeś, nick twojego znajomego - o ile to rzeczywiście był on - po chwili pojawił się w powiadomieniach z zaproszeniami do znajomych. W ten sposób mógłbyś dodatkowo sprawdzić jego status bądź wysyłać i odbierać większe pliki. Do ciebie jednak zależało, czy zaufasz głosowi po drugiej stronie.
Wyprostowałeś się na krześle z cichym jękiem, rozmasowując swój obolały kark. Krzesło było naprawdę wygodne, jednak nie na tyle aby zastąpić porządne łóżko. Czułeś się też trochę głodny pomimo wczorajszego zastrzyku kalorii. Znajome piknięcie uruchomionej mikrofali zwróciło twoją uwagę. Nie byłeś pewien czy drugi cheeseburger był dla ciebie, czy znajomy włamywacz po prostu umierał z głodu. W przypadku tego pierwszego miałeś nadzieję, że ten burger będzie przynajmniej trochę lepszy od wczorajszego.


Wsłuchiwaliście się bez słowa w elektroniczny szum mikrofali, kiedy Andre nagle podniósł głowę. Zrobił to na tyle gwałtownie, że nie mogliście nie zwrócić na to uwagi. Nie zmieniając swojej pozycji, będąc nadal opartym plecami o ścianę, mężczyzna sięgnął do kabury i wyciągnął z niej pistolet energetyczny. Zostawił go jednak blisko uda, nie podnosząc do góry. Jego wzrok skierował się w stronę drzwi wejściowych zaraz po jego lewej stronie.
- 148 centymetrów wzrostu, około 40 kilogramów wagi, nieuzbrojona. Dwa implanty na głowie, charakterystyki nieznane - powiedział ledwo dla was słyszalnym półgłosem, nie spuszczając wzroku z drzwi. - Potencjalne zagrożenie: średnie. Imię i nazwisko: Mayumi Morgan.
Nie minęła chwila, jak u drzwi rozległ się dzwonek. Andre natychmiast podniósł broń na wysokość twarzy, jednak nadal nie ruszył się z miejsca.
-Po... ekhm... Poczta! - zza drzwi rozległ się niski, jakby stłumiony głos. I był naprawdę dziwny, można powiedzieć śmieszny. Jeśli wziąć pod uwagę słowa Andre, brzmiał on trochę jak głos małej dziewczynki próbującej udawać dorosłego mężczyznę. Efekt był bardziej komiczny niż podejrzany. - Halo! P-proszę otworzyć! Potrzebuję podpisu!
Nie brzmiało to jak coś co powiedziałby pracownik poczty, no ale kto wie. Ochroniarz z pełną powagą spojrzał w stronę Michaela, oczekując jego decyzji. Wy zaś musieliście się naprawdę starać, żeby nie parsknąć śmiechem.
  Temat: Rozdział I: The Blue Core
Cinek

Odpowiedzi: 117
Wyświetleń: 57370

PostForum: Gra   Wysłany: Pon Lip 11, 2022 7:37 pm   Temat: Rozdział I: The Blue Core
Zamknięci w szczelnej mini-twierdzy odgradzającej was solidnym murem od szalejącego na zewnątrz kataklizmu, czuliście powracające powoli poczucie bezpieczeństwa. Pomimo silnego zmęczenia waszych ciał, wasze umysły mogły znaleźć w tej chwili odrobinę spokoju i ulgi.
Po wskazaniu mu drzwi przez Irna, Michael poszedł do łazienki osuszyć się i przygotować do spania. Gdy tylko wytarł się na tyle ile miał siłę, owinięty ręcznikami wrócił do pokoju i usiadł na krześle, w ciągu niecałej minuty zapadając w głęboki sen. Włamywacz poszedł w jego ślady, po pozbyciu się mokrych ubrań kładąc się w łóżku i szybko odlatując do krainy snów. Światło zgasło na krótko przed waszym zaśnięciem, najprawdopodobniej za sprawą Andre.



25 października 2096 (czwartek). Drugi dzień po ataku na magazyn Korporacji.

Budziliście się od wczesnego ranka raz po raz i zapadaliście w sen po raz kolejny. Żaden z was nie miał ochoty na wstawanie tego dnia przed godziną 9 czy 10. Łomot kropel deszczu o okno mieszkania nie ustawał, zdawał się jednak dużo mniej agresywny niż wczorajszej nocy. Najwyraźniej tajfun atakował wybrzeże Los Angeles falami, a aktualna wydawała się jedną z tych łagodniejszych. Pamiętaliście jednak dobrze z wczorajszych wiadomości, że najsilniejsze uderzenie miało mieć miejsce dopiero po południu.
Irn wygrzebał się z łóżka, przecierając swoje syntetyczne oczy. Soczewki jak zawsze wyostrzyły obraz w rekordowym tempie, nie potrzebując więcej niż ułamka sekundy na przystosowanie się do panującego w pokoju półmroku. Pomimo bólu organicznej części swoich nóg powyżej kolan, włamywacz czuł się wyspany i przynajmniej po części zregenerował swoje siły. Michael miał to samo, czuł jedynie lekkie zmęczenie spowodowane wypiciem poprzedniego dnia więcej niż jednego piwa. Po nałożeniu wyschniętych okularów na nos zauważył lekko migającą lampkę na module komunikacyjnym swojej protezy. Po sprawdzeniu źródła komunikatu dowiedział się, że miał cztery nieodebrane połączenia z aplikacji QuickSpeak – wszystkie od niejakiego “AmberAndy888”. Przynajmniej część nicku wydawała mu się znajoma. Zanim jedna zastanowił się głębiej, mikro-hologram dzwoniącej słuchawki wyświetlił się po raz kolejny, oczekując na odebranie...
  Temat: Michael Aquato
Cinek

Odpowiedzi: 17
Wyświetleń: 14113

PostForum: Karty Postaci   Wysłany: Śro Maj 18, 2022 5:52 pm   Temat: Michael Aquato
-80 kredytów za kolejną taksę.
Brak głodu.
 
Strona 1 z 26
Skocz do:  



smartDark Style by urafaget
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 15