[Burichan]  [Futaba]  -  [WT]  [Home] [Manage]

[Return]
Posting mode: Reply
Name
Email
Subject   (reply to 2728)
Message
File
Embed   Help
Password  (for post and file deletion)
  • Supported file types are: GIF, JPG, PNG, WEBM
  • Maximum file size allowed is 5000 KB.
  • Images greater than 200x200 pixels will be thumbnailed.
  • View catalog

File 15036940892.jpg - (132.84KB , 800x533 , 800px_COLOURBOX17176961.jpg )
2728 No. 2728
Wspominałem wam kiedyś, że jestem wielkim fanem motorowej turystyki krajowej. W zeszłym tygodniu złożyło się tak, że podróżowałem w okolicach Dourtsonn. Te wojaże zazwyczaj przebiegają mi bardzo sielankowo aż do moment, gdy zadzwoni jakiś mój ziomek i powie, że gdzieś jest jakaś inba i żebym przyjeżdżał - tak jak w lipcu było nad morzem. Nie inaczej było i tym razem, dzwoni koleżka co jest czy tam był scavengerem, że jest na akcji w Źródle, bo tam jest kurwa klęska żywiołowa, cała okolica rozpierdolona i każde ręce do pracy się przydadzą, a słyszał, że ja jestem gdzieś w okolicy. Muszę zaznaczyć, że nieprzypadkowo znajomi do mnie dzwonią w takich sytuacjach, bo ja okazji na tego typu akcje nigdy nie przepuszczam, co zresztą nieraz wpędziło mnie w kłopoty. Co do tej klęski, to ja za wiele informacji nie miałem, bo w czasie podróży nie mam zbytnio dostępu do radia, tylko mi jakiś typ pod złomowiskiem mówił, że gdzieś były jakieś wybucha.
Ogólnie było tak, że w okolicy Kantii przyszła mega kurwa eksplozja, rozpierdoliło ileś tam tysięcy hektarów pustkowia, ludzi pozabijało, poniszczyło pustostany itd. Macie poniżej zdjęcie jak to wygląda. Ten koleżka mi powiedział, że mam przyjeżdżać do miejscowości o nazwie Źródło i tam szukać jego albo jakiegoś Hievgaliego co jest koordynatorem jakiejś tam ekipy - nie wiem, bo miałem słaby zasięg. Spod tego Dourtsonn to miałem na miejsce akcji ponad 30 kilometrów, więc jako, że w motorze starczyło mi paliwa tylko na pół trasy, to poleciałem po prostu na najbliższą stację benzynową i podbiłem do typa co tankował dostawczaka
PANIE KIEROWCO GDZIE PAN JEDZIESZ, JA DO ŹRÓDŁA MUSZĘ SZYBKO BO TAM KATASTROFA A JA MAM BYĆ WOLONTARIUSZ, WEŹ MNIE PAN CHOCIAŻ KAWAŁEK PODRZUĆ
MŁODY NIE MUSISZ TŁUMACZYĆ, ŁADUJ TEN ROWER, JA CIĘ NA SAMO MIEJSCE ZAWIOZĘ . JA TAM MAM CIOTKĘ , TAM JEST KURWA MONGI!
Ten dostawczak to była chłodnia, a typ tak nią leciał, że tam byliśmy w nieco ponad pół godziny, aż wyroby mięsne pospadały mi na motor ze skrzynek xD Po drodze mieliśmy takie widoki, że faktycznie się poczułem jak w Mongi, bo momentami to po kilka kilometrów były takie obszary, że kamień na kamieniu ani patyk na patyku nie został, rozpiździel totalny, ludzie potracili dorobek życia a niekiedy to i życie.
Dojechaliśmy, dostawca mnie wyrzucił przy jakiejś ruinie, zbiliśmy pionę i pojechał. Przypiąłem motor do płotu idę szukać tego mojego ziomka-scavengera albo tego słynnego Hievgaliego. W tej osadzie rozstawiony kurwa sztab kryzysowy, wszędzie latają jacyś ochroniarze, scavengerzy, federacja z ciężkim sprzętem - widać, że wszyscy poza mną doskonale wiedzą co robią. Nagle mnie łapie jakiś typ w kamizelce odblaskowej
TO TY JESTEŚ OD TYCH POSZUKIWACZY Z ELEMY?!
jeszcze nie zdążyłem się zastanowić kto to są kurwa poszukiwacze, a on już sam sobie odpowiedział
KURWA CZŁOWIEKU TO WSKAKUJ NA PAKĘ BO JUŻ ODJEŻDŻAMY! GÓRNE ŹRÓDŁO CIĄGLE ODCIĘ TE OD ŚWIATA! MURY NA DRODZE!
i mi ściąga plecak i wrzuca na jakąś ciężarówkę wojskową co stała obok, to chcąc nie chcąc też tam włażę, chociaż oszołomiony byłem jakbym się piwa napił. Na górze siedziało już z 20 osób, jak na ulicy - ochroniarze, wolontariusze, federaci, typ jebnął w szoferkę, DAWAJ JEDZIEM, no i jedziemy.
Jeszcze się nie zdążyliśmy rozpędzić, bo to ciężka maszyna, a tu z bocznej uliczki wybiega czterech typów w pełnym rynsztunku bojowym i za nami leci i krzyczy to słynne CHŁOPAKI CZEKAJTA. Kierowca się zatrzymał, oni się do nas wpierdolili i ruszamy. Wyglądali jakby właśnie wrócili z misji w Vanbii: hełmy, mundury z jakimiś linami poobwiązywanymi, gogle, nóż przyczepiony do buta, jakieś kurwa menażki i łopaty przy plecakach itd. podczas gdy u nas ci wszyscy żołnierze i ochroniarze to mieli tylko młoty pneumatyczne czy piły do metalu i po plecaku z jedzeniem i wodą na robotę. Jakiś typ ich pyta z jakiej są jednostki, a Jonny, który wkrótce miał okazać się ich dowódcą, krzyczy STARSZY KAPRAL BROWNTON MELDUJE GOTOWOŚĆ BOJOWĄ. Ci żołnierze od nas się zdziwieni patrzą po sobie i mówią, kurwa, jaki ty jesteś kapral, chyba z KGB, bo masz Ciżkowy mundur xD No i zaraz się kwestia wyjaśniła bo Jonny zaczął tłumaczyć, że z tym kapralem to ona tak trochę wybiegł w przyszłość, bo oni to ogólnie są z jakiejś grupy rekonstrukcyjnej gdzieś z Krypty 21, ale mają też doświadczenie bojowe w ASG (zarówno w walce w terenie zabudowanym jak i kryptowym basenie), a w ogóle to oni już mają swój oddział Białej Legii, tylko dopiero za tydzień będą mieli przysięgę. Do tego zaczął opowiadać, że oni sobie tu przyjechali ot tak z dupy, że jakiego to oni nie mają przeszkolenia, że Matty od nich to na kursie BHP w pracy miał pierwszą pomoc, a Sebastian to już właściwie ma federalne prawo jazdy kategorii C, tylko jeszcze praktykę musi zdać, a tak w ogóle to ich jest aż ośmiu, ale czterech jest w Nastii na wakacjach i mają domek do końca tygodnia opłacony więc nie mogli przyjechać - jednym słowem chłopaki byli z tych, co jak mutanty wejdą to będą walczyć na barykadach z wrogami ojczyzny zanim ja w ogóle zdążę założyć rurki.
Na przyczepie zapanowała lekka konsternacja ale chuj, każdy się przyda do pracy, a już w szczególności ja nie powinienem nikogo oceniać, bo nie mam pojęcia co się dzieje poza tym, że jadę na ratunek mieszkańcom Górnego Źródła.
Dotarliśmy na miejsce, droga faktycznie zajebana cegłami i betonem po horyzont. Jakiś ochroniarz zaczął dzielić pomiędzy nas pracę, mnie przydzielił do federalnego co miał piłę do metalu, że on będzie pręty z drogi ciął na kawałki a ja mam je wypierdalać na pobocze. W końcu ochroniarz się odwraca do tych z Białej Legii i aż zaniemówił, bo ci kurwa sobie rozkładają kuchenkę gazową na tej zniszczonej drodze xD pyta ich co oni kurwa odpierdalają a Jonny mówi, że musi sobie gorący kubek zrobić na wzmocnienie bo się zmęczył jak gonili ciężarówkę xD Jakiś federalny powiedział, że zaraz mu tę kuchenkę wsadzi w dupę, więc gościu niepocieszony i nieposilony na wszelki wypadek schował ją z powrotem do plecaka i zaczyna się pompować, że oni przeszkoleni, to oni chcą do ciężkiego sprzętu iść do pracy. Dowodzący ochroniarz mu na to mówi, że jak mają papiery, to im może zaoferować piłę do metalu. Daje ją jednemu z tych Sebów, ten ją ogląda ze wszystkich stron i wyskakuje PROSZĘ PANA, A GDZIE TO SIĘ WŁĄCZA XD to ochroniarz mu ją zabrał i dał im szpadle, że mają zbierać takie mniejsze kawałki gruzu z drogi jak już pręty i rusztowania będą usunięte.
>> No. 2729
Zanim pierwsze kilka rumowisk usunęliśmy to minęło z 10 minut, więc Obrońcy Czystości nie mieli co robić i postanowili w międzyczasie sobie zbudować kwaterę główną, czyli położyli plecaki i cały ten swój sprzęt na drodze i zakryli siatką maskującą, żeby wróg nie zobaczył z powietrza. Potem poszli robić rozpoznanie - powyjmowali krótkofalówki, łazili wzdłuż drogi i gadali do siebie szyfrem
GAMMA FOXTROT ODBIÓR, MAMY TU KOD 10-50/36, ODNOTUJ, OVER
To im ten federat z którym ja robiłem mówi, kurwa, Kitajce was tu nie podsłuchują żebyście szyfrem mówili, gadajcie po ludzku że żelbeton leży xD a jak chcecie się przydać to niech jeden się przejdzie kawałek i te rumowiska policzy to będziemy wiedzieli ile jest roboty, czy mamy wzywać więcej ludzi czy możemy kogoś od nas wysłać w inne miejsce. No to wysłali jednego Sebe na zwiad z tą krótkofalówką i słyszymy jak idzie i im przez nią liczy JEDEN, DWA, TRZY, CZTERY, PIĘ Ć, A NIE TO JUŻ POLICZYŁEM, TO CZTERY, TERAZ PIĘ Ć, SZEŚĆ....
Muszę z wrodzonej uczciwości powiedzieć, że oprócz tego to praca szła bardzo sprawnie i poza tymi zjebami była zajebiście zorganizowana. Do tego nie było w ogóle takich podziałów, że ktoś jest żołnierz, ktoś wolontariusz, ktoś scavenger, ktoś z Dorii, ktoś z Nowego Setton, a ktoś z Antemii, tylko wszyscy zapierdalali razem, od razu się zaziomowali i każdy każdemu pomagał. Było poczucie wspólnej misji i w ogóle wspólnoty, jakie pamiętam ostatni raz było jak byłem dzieciakiem i SamWis umarli, że wszyscy Turianie to jedna rodzina, jak napisał poeta.
Ten doniosły moment przerywa komunikat z krótkofalówki od Seby
126, 127, 128... EJ CHŁOPAKI CHYBA SIĘ ZGUBIŁEM
Strażak dowódca wyrwał Mirkowi to radyjko i mu mówi, ja pierdolę nie właź tylko wgłąb bo ci jakiś gruz na łeb spadnie i cię zabije, idź kurwa tą drogą tak jak szedłeś, to w końcu do nas dojdziesz.
Okazało się, że nie. Seba poszedł tą drogą, tylko w drugą stronę i doszedł po godzinie do tego całego górnego Źródła, który był celem naszej misji. Tam mu kurwa ludzie wybiegają na spotkanie, że pomoc dotarła, a on do nich wyskakuje, że dzień dobry, on się zgubił i którędy do ochroniarzy xDDD
W międzyczasie Matty, ten co miał skończony kurs BHP, wymyślił, że jak już są na takiej akcji to muszą koniecznie mieć zdjęcie na ścianę bazy tej swojej Białej Legii czy grupy rekonstrukcyjnej i jakieś spotkania dla miłośników takich rozrywek. Ustawili się we trzech na tle tej rozjebanej drogi i kogoś tam poprosili żeby przedwojennym aparatem im zrobił fotkę. Dopiero potem się ogarnęli, że nie ma dobrego światła. Jonny zakomenderował, że trzeba coś wykminić, bo relację z pola bitwy trzeba prowadzić na bieżąco, tak jak jest to zdjęcie co Generał Federacji siedział ze swoimi doradcami i na komputerze w czasie rzeczywistym oglądali jak zabijają pustynne szczury. Matty wykminił więc, że on wejdzie na te przewrócone ściany, wyciągnie rękę w górę i wtedy może będzie światło.
Teraz będzie krótki opis techniczny, który przedstawię wam jako doświadczony już usuwacz skutków klęsk żywiołowych w miastach. Jak te tysiące budynków się na raz przewracają, to plączą się ze sobą nawzajem, spadają na siebie itd. Coś jak domino, tylko każde waży po kilka ton. W dodatku budynki miały wewnątrz rozmaite skarby, a niektóre w ogóle w chuj niebezpieczne, że w sumie to równie dobrze mógł tam leżeć jakiś zestaw do terraformingu czy miniaturowa bomba nuklearna xD Na przykład w jednym budynku trzymają domowej roboty zapalniczki, taki rodzinny biznes, w drugim trzymają proch do wysadzania tuneli, zaraz przy tym dwa budynki dalej trzymają zapas benzyny do dostawczaków, co mu jeszcze nic nie jest, ale jakby pierdolnął to by się wszystko rozlało. Trzeba więc zajebiście uważać, bo nawet ja pracując bez piły prawie wypierdoliłem sobie łapy jak usuwając gruz trafiłem na dom jakiegoś niedojebanego kolekcjonera przedwojennych min, który wypierdoliłby nas wszystkich w powietrze, gdybym tylko ciął kilka metrów dalej.
Po fragmencie edukacyjnym wracamy do akcji. Matty wlazł na szczyt jakiegoś stosu gruzu i wyciąga łapę w powietrze żeby chociaż część krajobrazu złapać. Ktoś do niego krzyczy ZŁAŹ BARANIE NA ZIEMIĘ ale Matty nie słyszy, bo kawałek obok rozpierdalali gruz pneumatykami, a to hałasuje . Aż rozjebali.
Staliśmy się w tym momencie świadkami narodzin Pierwszej Eskadry Lotniczej Białej Legii. Młot rozszczelnił jakiś jebitny zbiornik z gazem, którego epicentrum znajdowało się właśnie tam, gdzie stał ten debil. Mattyego wypierdoliło kurwa na wysokość trzeciego piętra. Poleciał takim lobem, że jakiś federalny zdążył powiedzieć EJ DOBRA, NIE MA PO CO WOŁAĆ MEDYKÓW, zanim jeszcze wylądował. Matty miał w dodatku rękę z aparateem wyciągniętą w górę więc, wyglądał jak superman, co też tak lata z pięścią wyciągniętą przed siebie. Jebany miał szczęście, że na trasie jego przelotu były jakieś jebane nowobogackie parawany, bo trochę go materiał wyhamował i dodatkowo obrócił nogami w dół, bo wcześniej leciał centralnie na łeb, jak po skoku z trampoliny do basenu. Jak przypierdolił o ziemię, to aż kurwa kurz się dookoła wzbił i odłamki podskoczyły.
Nieprzytomnego Mattyego zawieźli do szpitala polowego. Ekipa Legii miała więc już jednego zaginionego w akcji i jednego ciężko rannego, nie licząc tych 4 co byli na wczasach w Nastii. Seba 2, ten co został z kapralem Jonnym, usiadł na fundamentach i zaczął płakać. Jonny też się na chwilę zasmucił, ale potem chciał podnieść morale i zaczął intonować okrzyki typu NA CZEŚĆ RANNEGO MATTYEGO HIP HIP HURA i CHWAŁA FEDERACJI, ale spotkały się tylko z pełnymi zażenowania spojrzeniami i rozmyły w huku młotów pneumatycznych.
Trzeba jednak przyznać, że jedna rzecz się typom z Białej Legii udała. Ich kwatera główna z plecakami była na tyle dobrze zamaskowana siatką, że jak przyjechała ciężarówka z ludźmi do pomocy to kierowca kompletnie jej nie zauważył i rozjechał ją tak, że trzeba było ten ich cały rozpłaszczony sprzęt z Vanbii odrywać od asfaltu xD
>> No. 2752
aha
>> No. 2756
Ta historia jest tak chłodna, że pomylono ją z Liisyr


Delete post []
Password  
Report post
Reason