>>
|
No. 103
File
146226855522.png
- (359.27KB
, 783x1066
, cam3211_01_21.png
)
>>101
Zmuszasz mnie do tego.
>>102
No dobra.
Sama Xantesa niespecjalnie miała udział w "epickich" wydarzeniach, w końcu powód dla którego jest miejscem tak ukrytym jest właśnie trzymanie się z dala od wszelkich wzniosłych wydarzeń, w których uczestnictwo przypada pojedynczym osobom (lub małym grupom) stąd. Jeśli jednak już miałabym wskazać coś takiego, to najpewniej dzień pojednania. Wtedy, kiedy pewien znajomy wszystkim czerwony pan raczył wrócić w te skromne progi i to z większym towarzystwem niż przed wyjściem. To nie był zwykły powrót do domu po nocnej dyskotece i piwie, a potem podanie ręki na zgodę i wszyscy żyli długo i szczęśliwie; Xantesa całkiem się zmieniła w tamtym momencie, będąc kilkukrotnie niszczona wolą i odbudowywana na nowo. Nerwy wszystkich były napięte do granic możliwości podczas negocjacji, włosy jeżyły się każdemu a broń była obnażona. I uwierzcie mi - to był jedyny raz w życiu jak widziałam wściekłą Elisaee i nie mam zamiaru zobaczyć tego kiedykolwiek ponownie. To musi być najbardziej przerażający widok jaki istnieje w całym wieloświecie.
Ponadto, było kilka potyczek (niektóre nawet całkiem spore), kiedyś ktoś nawet wkradł się zaufanym przejściem z Lestarii - ale te problemy były rozwiązywane przez płomiennoskrzydłe tak szybko, że ciężko nazwać je "epickimi".
Najbardziej patologiczny był zdecydowanie okres zaraz po ustabilizownaiu przejścia stąd do Vix Castellum i z powrotem, kiedy strony wymieniały się pierwszą falą "turystów". Nigdy wcześniej targ nie opustoszał tak szybko ze wszelkich przedmiotów. Kilka osób na pewno pamięta Genkar na skraju załamania i rzucenia swojego zajęcia kiedy próbowała wytłumaczyć przybyłym że powinno się dzielić by dla każdego starczyło. Cały ten okres na pewno zapoczątkował tę niechęć obu stron, która tutaj trwa do dziś ze względu na to, jakimi prawami niosą się idee w Xantesie. Patrz posty Chello kawałek wyżej.
Prócz tego, był tam okres czegoś, co można by nazwać buntem - wtedy, gdy Terren po raz pierwszy została gubernatorem Hubu. Posada była jak zawsze wybierana głosowaniem, ale problem w tym, że okazało się iż wszyscy którzy na nią nie głosowali, byli zarzem bardzo mocno przeciw niej. Zaczął się okres w którym poszukiwali jej zwolenników i w taki lub inny sposób... "gnębili" te osoby. Było kilka ofiar. Dość oczywiste było, że większością zwolenników były pokojówki które były w tamtym okresie całkiem bezbronne. Przecierpiały sporo, ale koniec końców samej ich grupie wyszło to chyba na dobre - tak powstało to całe "Meido Corps", to jest, nagle dzięki umowie z Celomem i dość surowym szkoleniom te dziewuchy z łapanki stały się faktyczną siłą militarną którą pozostają do dziś. Innymi słowy, nie zaczepiajcie dziś pokojówek. Potrafią się bronić lepiej niż na to wyglądają.
Nie wiem, co mam uważać za śmieszne. Jeśli chodzi ci o absurdalne wydarzenia, jest ich zbyt dużo by je wymieniać, acz nie zawsze wszystkim z nich do śmiechu.
Istnieje jedna, tu powszechnie znana rzecz, o której niewiele osób z zewnątrz wie, bo jest najwyraźniej wynikiem czyjegoś chorego umysłu który wplótł to w eter całego limbo.
Kiedy wchodzisz przez nasz portal do hubu i odliczysz w myślach do trzech, ktoś na twoich oczach oberwie butem przez łeb. Nie działa, jeśli nie będziesz liczyć.
Tylko nie próbujcie wszyscy na raz.
A jeśli o Sariel chodzi, chyba tylko ona sama może ci to powiedzieć.
|