Wiele sfer Strona Główna Wiele sfer
Mało gier
 
FAQ :: Szukaj :: Użytkownicy :: Grupy
Rejestracja :: Zaloguj


Poprzedni temat «» Następny temat
Zamknięty przez: Jedius 9 Baka
Nie Mar 07, 2021 4:54 am
[MESSY HOLE #2] Odwilż
Autor Wiadomość
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1394
Wysłany: Pon Lip 27, 2020 5:49 am   

- Co? - odpowiedziała elokwentnie niziołka, przestając grzebać w worku. Krzywiąc się uniosła wzrok na Brię. - Co urywa, nic nie urywa, smaruje się a nie urywa. No. - stwierdziła, zarzucając wór na plecy. - Smarujesz krzywą i na jęzor. I do góry. I słodzić trzeba, nie. Miodek? Fuj, gorzkie jak nie posłodzić. Kiedyś nie słodziłam to mi powiedzieli potem ze niby im podłogę ufajdałam bo takie gorzkie było że zaczęłam bełtać. Albo mnie kłamią, bo przecież jakbym bełtała to chyba bym wiedziała nie. - pociągnęła nosem. - Dobra idę nie? Daleko muszę iść, ciężkie. I tak nie kupujesz. - stwierdziła, znowu próbując ewakuacji.
Briah nie była wcale nowa w świecie alchemii i tak naprawdę wiedziała, że jedna mała różnica składniku może wiele zmienić w produkcie końcowym. Nie była tez głupia i potrafiła połączyć kropki z całej tej chaotycznej mowy - skoro niziołka wie, że to jest gorzkie to znaczy, ze kiedyś nie dodawała żadnego słodzika. Do tego jej przeczenie samej siebie wskazywało, ze po "niesłodzonym" zażyciu sama nie była pewna, czy "bełtała" czy nie. I dobrze też pamiętała, że gdy nabywała towar z Mostillem, Pari chciała dodać jakiś słodzik do mieszanki, ale Perkoz stwierdził, że go nie chce. Więc... to mogło być przyczyną, najprawdopodobniej. Brak tego słodzenia mógł sprawić, że używka zaczęła mieć dużo silniejsze działanie od zamierzonego. Być może wspomniany miód jakoś łagodził wpływ Znójki.

- Kłótnię?
- Krzesłami?
- demonetki spytały jedna po drugiej, po czym spojrzały na diabelstwo jednocześnie. Opuściły ręce, ale nie przestawały trzymać się nawzajem. Powoli skierowały wzrok ku sobie.
- To chyba o to cośtam z trupowa?
- No... możliwe. Nie widziałam jeszcze raportu.
- No to to chyba było tylko tyle!
- Gritrutzka pierwsza spojrzała z powrotem ku Terinesie, zaczynając odpowiedź.
- Poniekąd przez to zamieszanie zabrali nas z końcówki odprawy i wolnego... - dodała siostra.
- ...ale to chyba było tylko tyle. Była kłótnia, poleciało krzesło, panna sztywna dostała bana.
- Tutaj to chyba sami wyszli nawet.
- Grotrutzka pokazała dłonią na Brię. - Kłótnia to tu całkiem normalne, no ale bić się raczej nie można.
- Hej, a będzie może jakieś zamówienie?
- Jadźka wychyliła się zza sióstr, pytając płomiennej.



- Będzie. - Dziewczyna przytaknęła Mostillowi. Dopisywała coś chwilę w notesie. Dopiero jak skończyła, uniosła wzrok na gościa. - Było całe, więc... chyba nie rzucali. Ale nie widziałam. Wyszłam wtedy do kuchni i jak wróciłam to widziałam, że tamtą wynosz... wyprowadzają. - oznajmiła. Kiwnęła potem krótko głową i zrobiła lekki ukłon. - To ja za chwilę przyniosę.
Ledwie się odwróciła, ktoś uderzył w stół. Otwartymi dłońmi. Tym kimś okazał się być zupełnie nieznajomy Perkozowi facet, raczej młody. Atletyczna sylwetka, co było widać bardzo dobrze, bo był całkiem rozebrany od pasa w górę. Raczej doświadczony w walce, bo miał na samej klatce piersiowej przynajmniej dwadzieścia różnych blizn, drugie tyle pewnie na rękach. Długie i nieuczesane włosy były dość charakterystyczne, bo miały barwę błękitu nieba w sam środek dnia, tak samo zresztą jak oczy, którymi z dziwną determinacją spoglądał na Mostilla. Równie wiele determinacji było w jego głosie, którym zaraz po zwróceniu na siebie uwagi zażądał krótko, i niepotrzebnie głośno:
- WALCZ ZE MNĄ!
_________________
. . .
 
 
Rybka


Wiek: 33
Dołączyła: 25 Kwi 2013
Posty: 251
Wysłany: Śro Lip 29, 2020 9:02 pm   

Briah nie odpowiedziała nic ewakuującej się Pari, ani też nie próbowała jej zatrzymać. To co usłyszała wystarczyło by połączyła kropki i zrozumiała co poszło nie tak. Pomyśleć, że gdyby nie awersja Mostill do słodyczy, wszystko mogłoby wyglądać zupełnie inaczej. Ciekawe czy to koniecznie musiał to być miód naturalny, czy jakiś inny słodzik również skutecznie złagodziłby działanie Znójki. Gdy wrócą do domu będzie musiała to sprawdzić. Nie tylko to, ale również dokładny skład chemiczny tej substancji. Zakładając oczywiście, że nie zutylizują jej do tego czasu w ambasadzie.

- …Tylko tyle? Poważnie? Eeh! - Terinesa machnęła dłonią, chyba trochę tym rozbawiona. - Nie dość, że myrkulytka to jeszcze trup się okazuje. To tu nie ma nawet czego roztrząsać.- Spojrzała na młodą pokojówkę, która zadała jej pytanie. Zastanowiła się.
- Czyli nie muszę…?
- Zamów sobie coś, Brii. - Poleciła nie patrząc nawet na diabelstwo, by następnie zadać kolejne pytanie bliźniaczkom. - A macie może jakieś info o tym czy ktoś wszczynał w Centrum jakieś burdy pomiędzy spotkaniem - Zwróciła głowę w stronę głosu, którego właściciel domagał się WALKI. Otworzyła szerzej oczy, a kąciki jej ust rozszerzyły się w uśmiechu. - …a teraz.
- Świeża lemoniada wystarczy. - Stwierdziła w końcu sferotknięta do Jadźki, by następnie również zacząć rozglądać się za wykrzykującym.
_________________
> Karta postaci.
 
 
Tidus
Jebany farciarz


Wiek: 31
Dołączył: 25 Paź 2010
Posty: 694
Wysłany: Śro Lip 29, 2020 9:45 pm   

-Dobra! - odparł krzyczącemu Mostill bez chwili namysłu i podniósł się z miejsca, wyszczerzony od ucha do ucha. -Na broń? Pięści? Gołe klaty? - jakby na podkreślenie słów strzelił stawami w palcach, przyglądając się nowoprzybyłemu. Nie wiedział, kto to był i jaki miał do niego uraz, ale czy to ważne? Pozna go w bitwie. Tylko tak naprawdę można ujrzeć drugą osobę.
-Tylko ten, musimy to chyba gdzieś przenieść, bo nas pokojówki stąd wytargają zanim się rozkręcimy. Znasz jakieś miejsce?
_________________


>Karta postaci.
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1394
Wysłany: Czw Lip 30, 2020 12:45 pm   

- Burdy? Eeeeyyy... - Grit zastanowiła się chwilę, gdy Jadźka przekierowała swoją uwagę na Briah, do której zostało przez Terinesę przekierowane jej pytanie.
- Niezbyt chyba? Słyszałam tylko jedno wezwanie, ale to było poza centrum. Chyba. - Grot zaczęła wyjaśnienia, spoglądając znów na siostrę.
- A, no, ponoć jakiś wielki wilk kogoś z gości zaatakował.
- Nie zaatakował tylko zastraszał, warczał czy tam ryczał czy coś.
- Nie wiem, i tak nie znaleziono żadnego wilka. Nawet nie ma nikogo takiego zarejestrowanego, więc póki co nie ma poszlaki.
- No, ale w centrum to raczej nic! I w sumie bardzo dobrze.
- obie przytaknęły sobie wzajemnie i uniosły głowy w spojrzeniu na wielką.

- Dobra, będzie lemoniada! - wesoło oznajmiła Jadźka. - Zapraszam w takim razie do zajęcia miejsca! Mamy... o, na przykład tam, dwójka jest wolna. - pokazała długopisem na wolny stolik pod ścianą, dość blisko krzyków o walce którymi swoją drogą wcale się nie przejęła. - Albo przy stoliku socjalnym! - odsunęła się nieznacznie, by wskazać ten duży, okrągły stół przy którym wcześniej miało miejsce zebranie. Siedziało tam teraz sześć osób, a Briah była w stanie rozpoznać dwie z nich, obie dopiero po chwili. Otóż, najbardziej po lewej był ktoś, kto był na samym spotkaniu, ale teraz zdecydowanie inaczej ubrany - kobieta, która przedstawiła się imieniem Okkari. Tylko, że nie miała już na sobie przepełnionego krawędzią stroju, a zamiast niego... bardzo skąpy kostium, który zazwyczaj widuje się jedynie w klubach go-go, to jest czarnego jednoczęściowego body z gorsetem i białym, puchatym "ogonem" u dołu pleców, kabaretki, pantofle na wysokim obcasie, białe mankiety na nadgarstkach i czarna opaska na głowie mająca imitować uszy zająca. Wyglądało to co najmniej poza jej charakterem, ale ta wcale nie wydawała się tym przejmować.
Naprzeciw niej był jakiś facet, którego Briah poznała głównie po odzieży i czarnej chuście na twarzy, bo samej twarzy wcześniej nie widziała - brunet z włosami spiętymi w kuca u dołu głowy był najprawdopodobniej tym samym gościem, który zaczepił wcześniej ją i Perkoza jakimś losowym numerem gdy szli do różowych pokoi. Na pewno nie poznałaby go bez tej maski z chusty - właśnie teraz uchylał ją na moment, by napić się piwa z kufla i okazało się, że jego usta są zdecydowanie szersze niż u człowieka. Właściwie, to wyglądało to bardziej, jakby miał rozerwane policzki, bo szczelina ciągnęła się praktycznie od ucha do ucha, częściowo przysłaniając wnętrze ust jakąś porozrywaną membraną - prawie jak u węża. Gdy pił, to praktycznie wlewał napój w siebie z głową mocno przechyloną w tył. Po wzięciu kilku łyków (choć tak naprawdę wcale nie wyglądało na to, by choć raz przełykał), odłożył kufel i znów zaciągnął chustę na twarz.
Pozostałe cztery osoby na pewno nie były nijak znajome. Była tu jakaś nadmiernie uśmiechnięta lalka w czarno-białym stroju z wysokim kapeluszem - w sumie widać było, że to lalka nie tylko dzięki odsłoniętym łokciom na których widać było kulkowe stawy, ale też dzięki temu, że ten ktoś nie miał szyi, a głowa unosiła się nad kołnierzem. Kolejnym z siedzących był bardzo krótko ostrzyżony facet w mundurze wojskowym z odsłoniętymi ramionami. Mundur był bardzo mocno znoszony, ale wciąż posiadał widoczne litery "F.E.A.R." na barku. Jak wszyscy poza lalką, miał przed sobą piwo. Trzecią osobą była dziewczyna o długich włosach barwy ciemnego granatu. Siedziała tyłem do wejścia i tak naprawdę niczym specjalnym się nie wyróżniała. Cały czas obserwowała za to elfkę przy barze. Ostatnia z siedzących też była człowiekiem i miała krótkie włosy farbowane na jaskrawą czerwień i na pewno nie była to Strzyłka.
Cała szóstka grała bez wątpienia w karty. Każdy trzymał w dłoniach przynajmniej kilka, a na środku stołu prócz złożonej talii leżała też kupka bardziej niedbale rzuconych, koszulkami do dołu.


- HA! - błękitny podniósł się nieznacznie, prostując zadowolony. - GOŁE KLATY I GOŁE PIĘŚCI TO WSZYSTKO CZEGO POTRZEBUJĘ! - oznajmił krzykiem, kompletnie niewzruszony tym, że bez wątpienia słyszał go każdy w tym budynku a pewnie i poza, a co bliższe osoby nawet już patrzały się krzywo w jego stronę. Po zadaniu mu pytania jednak twarz przejęła konsternacja i chwilę milczał. Jakby zupełnie nie przemyślał tego aż na tyle daleko i dopiero zorientował się, że rzeczywiście bitka tutaj może nie dojść do skutku. Chyba tak, bo po dłuższej chwili takiego myślenia odwrócił nagle głowę w bok i krzyknął ku podłodze z wyrzutem. - SZLAG!
...a to chyba znaczyło, że nie zna takiego miejsca.
_________________
. . .
 
 
Tidus
Jebany farciarz


Wiek: 31
Dołączył: 25 Paź 2010
Posty: 694
Wysłany: Czw Lip 30, 2020 3:00 pm   

Mostill nie mógł się nie zaśmiać. Kto do cholery chodzi po Hubie wyzywając ludzi na bójki i nie wie, że zostana one zaraz przerwane przez mundurowe? Chłopak opadł z powrotem na krzesło i westchnął.
-Zaraz przyjdzie moje zamówienie to spytamy samą władzę, czy coś da się zrobić. Może pozwolą nam się tłuc tutaj w ramach pokazu, póki nikt inny nie oberwie. Chcesz się czegoś napić? W ogóle, Perkoz jestem. - prawa dłoń została wyciągnięta w geście przywitania do głośnego błękitka. Gołe klaty i gołe pięści. W sumie dawno tak się nie bił. To będzie ciekawe.
_________________


>Karta postaci.
 
 
Rybka


Wiek: 33
Dołączyła: 25 Kwi 2013
Posty: 251
Wysłany: Pią Lip 31, 2020 3:33 pm   

- Czyli nic w czym moje diabelstwo brało udział. Tyle mi wystarczy.- Skwitowała czerwona i zastanowiła się chwilę. - Może wcale nie powinniście szukać wilka. To równie dobrze mógł być jakiś zmiennokształtny. Swego czasu mieliśmy problem z jednym. Szczwana żmija.
Briah spojrzała w stronę wskazanych przez Jadźkę miejsc, przyglądając się dłużej grupie przy socjalnym stole. Gdy tylko rozpoznała Okkari, wiedziała już doskonale, że nie chce siedzieć nigdzie w jej pobliżu. Miejsce nieopodal gościa domagającego się walki wydawało się znacznie bardziej atrakcyjne. Jeśli wierzyć zapewnieniom wszystkich osób odwiedzających Dziurę z którymi rozmawiała i czego sama była niedawno świadkiem, pokojówki nie dopuszczą by rozpętała się tutaj faktyczna bójka. Nic więc nie podkusi Teri by nieco się “rozerwać”.
- Jeśli nie macie nic lepszego do roboty i nie chce wam się męczyć ze szpiczastouchą, możecie opowiedzieć parę ploteczek z Hubu. Brii, znalazłaś nam jakieś miejsca?
- Nieopodal tego gościa, który chce walczyć z kimś jest wolne. - Wskazała nieznacznym ruchem podbródka kierunek. Teri zaraz wyszczerzyła się, zadowolona.
- No i dobra. Idziecie?
Bez względu na to jaka była ostateczna decyzja Grit i Grot, Teri wraz z Brią udały się we wspomniane miejsce.
_________________
> Karta postaci.
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1394
Wysłany: Wto Sie 04, 2020 5:04 am   

Chłopak spojrzał na Mostilla. Potrzebował kilku chwil myślenia, żeby w końcu zdecydować, że też usiądzie - i zrobił to, stanowczo odsuwając swoje krzesło z szurnięciem i potem posadziwszy na nim zad z impetem. Przetwarzał chyba jeszcze słyszane informacje, kiedy Perkoz się przedstawił - jedno spojrzenie na wyciągniętą dłoń wystarczyło, by niebieski odwzajemnił się tym samym. Oczywiście, to również zrobił z impetem, silnie klasnąwszy dłonią w jego dłoń i to nie tak, jak po uścisku normalne można się spodziewać, a bardziej od dołu, tak, że byliby w stanie objąć sobie nawzajem kciuki.
- DYLARIUS. Z LIISYR! - ostatnie słowo wykrzyknął z dodatkowym akcentem, jakby było dużo ważniejsze od imienia. - A PIĆ MOGĘ PO WALCE!
Perkoz mógł na pewno bez problemu zauważyć, że wielka, płonąca figura podchodziła bliżej jego stolika, zapewne by zająć ten pusty nieopodal. Towarzyszyła jej nie tylko para pokojówek którą chyba widział już wcześniej, ale i... Briah.



- Nooo, jak wziąć pod uwagę zmienianie kształtów, tooo... to może być każdy.
- Nawet nie ci co się tak normalnie zmieniają, przecież to nie takie trudne zdobyć jakieś mikstury czy hologramy, nie?
- siostry odpowiedziały, spoglądając jedna po drugiej, gdy Jadźka już popędziła po ta lemoniadę.
- Gdyby która z naszych była przy tym to nie problem szybko sprawdzić snapa i porównać z tym z rejestracji, w końcu po to to chyba jest.
- No, a nikt też tam nie powiedział hasła alarmowego to się nie dowiedziałyśmy w porę. Znaczy no...
- Nie miał jak powiedzieć bo to był taki psiak zielony. Wyglądał trochę jak kapusta.
- wskazując zapraszająco drogę i idąc wraz z dwójką, oczywiście przytaknęły na propozycję.
- No pewno! Plotek trochę chyba jest...
- Mirialki nas odwiedzają, chyba jeszcze są w Różowych Pokojach, jak ktoś szuka tymczasowo taniej siły roboczej.
- Mieliśmy tu bitwę muzyczną jakiś czas temu! Dwójka jakichś rudych walczyła.
- Kresta miała już wpaść i ich pozamiatać, już wszystko było przygotowane, ale jakiś telefon miała i wybiegła. Szkoda trochę.
- Lancerzy nie wracali i wszyscy się martwili, ale spoko, bo już dali radę. Okazało się, że znowu byli w jakiejś pętli czasowej i dlatego nie mieli kontaktu i nikt ich nie mógł namierzyć.
- A Qual'Doman zaczęło przyjmować gości... ale szkoda, że tylko tych, co nie żyją...
- Pewnie znasz już ostatni mecz z tych Krwawych Rozgrywek, nie? W sklepie się tłukli. Strasznie jednostronne, w większości to tylko tamta jędza coś ugrała i taki dziadek w kapeluszu.
- Grit okręciła się i pokazała palcem na stolik socjalny. Chyba... na Okkari. Zaraz zaraz, "tłukli", czas przeszły? Brię chyba coś ominęło. O, i możliwe, że nie tylko ją... będąc bliżej okazało się, że obok ich stolika, tam, gdzie darł się ten niebieski, siedział... Perkoz. Co za spotkanie.
_________________
. . .
 
 
Tidus
Jebany farciarz


Wiek: 31
Dołączył: 25 Paź 2010
Posty: 694
Wysłany: Śro Sie 05, 2020 11:48 am   

-Perkoz Mostill z Lodor. Spoko. - graby zostały wzajemnie uściśnięte. Liisyr, Liisyr. Kojarzył nazwę. Choć samego gostka nie.
-To ten, czemu chcesz się bić? Zrobiłem ci coś w przeszłości? Bo jak tak to chcę tylko powiedzieć, że to nie było nic osobistego, bo cię nawet nie poznaję. - Rozejrzał się za pokojówką i ujrzał zbliżającą się Płomienną. I Briah. Uśmiechnął się i uniósł rękę.
-Ej, kopę lat, cały kwadrans cię nie widziałem! Powiedz, że coś pamiętasz, bo ja nic. Słuchajcie, kolega i ja potrzebujemy miejsca by legalnie się pobić, wiecie coś o jakiejś arenie czy coś?
_________________


>Karta postaci.
 
 
Rybka


Wiek: 33
Dołączyła: 25 Kwi 2013
Posty: 251
Wysłany: Sob Sie 08, 2020 4:36 pm   

- Skoro nikt nie powiedział hasła, może nie było tak naprawdę potrzeby by kogoś wzywać. - Stwierdziła Teri.
- Mecz w sklepie? To on już był? - Briah spojrzała zaskoczona po bliźniaczkach.
- Nie widziałam jeszcze. Odwiedziałam Denehię, a później musiałam odebrać tą wariatkę z ambasady. - Popacała diabelstwo po głowie jakby to był pies, czy inne zwierzątko. Spojrzała w stronę wołającego Mostilla i przyjrzała się mu uważniej. - Znasz go?
- Taa, to ten Mostill, o którym mówiłam. Perkoz. - Odpowiedziała wpierw Terinesie, a dopiero później zwróciła się do samego półelfa. - No hej. Ostatnie co pamiętam, to jak zjechałeś z kanapy. Ty słyszałeś, że już jest po tym meczu, na który się zgłaszaliśmy? Nawet nie wiem czy na niego dotarliśmy.
_________________
> Karta postaci.
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1394
Wysłany: Sob Sie 08, 2020 5:43 pm   

Dylarius wskazał Perkoza palcem w odpowiedzi.
- WIDZIAŁEM, JAK TY SIĘ BIJESZ - BEDZIESZ DOBRYM PRZECIWNIKIEM - TA WALKA BĘDZIE PAMIĘTLIWA! - oznajmił wszem i wobec, rozkładając ręce. Gdy Mostill zrwócił się do kogoś za jego plecami, zwrócił się też tam skręcając jedynie tors. - HA!?

- No... no był. - Gritrutzka skrzywiła się wyraźnie na krzyki niebieskiego, oglądając na niego krótko.
- Tu była transmisja z tego i jeszcze te komentarze po, no ale już się skończyło. A chcecie powtórkę? - dopowiedziała siostra, wesoło machając rękę którą trzymała tę drugą. "Ta druga" zaś zdziwiona spojrzała na Brię, a potem obie zerknęły na siebie nawzajem.
- Ale... przecież on tam był. - Grit skierowała znów wzrok na diabelstwo, skinąwszy w stronę Perkoza.
- No... może nie bardzo długo, ale by--
- KOLEGA ZADAŁ PYTANIE.
- O, ja przyniosę krzesło większe!
- Blondynka podskoczyła w miejscu i puściła wreszcie Grot, szybkimi podskokami kierując się ku środkowi sali. Szatynka odwróciła się bokiem, tak, by nie stać tyłem ani do jednej, ani do drugiej grupy. Zostawszy sama, przyjrzała się to jednemu oszołomowi, to drugiemu.
- No nie wiem, areny to teraz przenieśli na te cały gry w telewizji. A co dokładnie chcecie robić?
- BIĆ SIĘ! - odpowiedział Dylarius z elokwencją tak wielką, że Grot od razu skierowała spojrzenie na Perkoza, czekając na coś więcej.
_________________
. . .
 
 
Tidus
Jebany farciarz


Wiek: 31
Dołączył: 25 Paź 2010
Posty: 694
Wysłany: Pon Sie 10, 2020 11:07 am   

Mostill wyszczerzył się w odpowiedzi na pochwałę. Zaraz jednak uśmiech zniknął, gdy usłyszął, że był w potyczce i tego nie pamięta.
-Do dupy. W ogóle tego nie pamiętam. Pewnie jeszcze dałem fuszery bo byłem naćpany jak ktoś, kto po raz pierwszy odwiedza wioskę niziołków, co? Ale siara.
Gdy Grot spojrzała na niego, dodał jeszcze:
-No, zamierzamy w ramach rozrywki własnej i postronnych pokazać sztukę walki. Na gołe pięści. I klaty. Nie poczynimy szkód na ciele, umyśle ani własności postronnych, więc prosimy o przyzwolenie na publiczny pokaz bez bycia rozdzielonymi przez pokojówki. Szkoda chyba areny na dwie osoby, nie?
Rany, czemu ten niebieski tak się drze, urodził się na budowie czy co?
_________________


>Karta postaci.
 
 
Rybka


Wiek: 33
Dołączyła: 25 Kwi 2013
Posty: 251
Wysłany: Śro Sie 12, 2020 11:30 am   

Terinesa prychnęła słysząc wrzaski niebieskiego.
- Na ostatnich meczach Mostille to tylko sromotny wpierdol dostawali. Jeden to nawet wyskoczył w płytówce, w której ledwo się ruszał i z mieczem większym od siebie, którym ledwo co machał. - Oznajmiła wszem i wobec, chyba nawet nie wiedząc, że mówi własnie o Perkozie.
- Chcemy zobaczyć powtórkę ze sklepu? - Briah przekierowała pytanie do swojej przełożonej, nie chcąc decydować za nią.
- A pewnie! Chyba, że wpierw pozwolicie tej dwójce dać sobie po mordach. - Spojrzała na pozostałą obok niej Grot, wyczekując.
_________________
> Karta postaci.
 
 
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń


Wiek: 34
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 1394
Wysłany: Sob Sie 15, 2020 5:54 am   

- Hmm... - Grot przyłożyła dłoń do podbródka po wyjaśnieniach Mostilla. Tkwiła w takiej pozie przez całą krótką dyskusję Terinesy i Briah, słuchając, ale też wciąż się zastanawiając. Gdy uniosła dłoń, by podrapać się po tyle policzka, Dylarius był już widać blisko skraju cierpliwości.
- NOO? - zapytał uprzejmie, przypominając o wciąż nieodpowiedzianym pytaniu. Demonetka wzięła wdech jak do westchnięcia, ale zamiast westchnięcia, faktycznie odpowiedziała.
- ...za chwilę. Zapytam dyżurnej, może to faktycznie jakoś przejdzie jeśli wam wystarczy miejsca tutaj na scenie. - wskzała najpierw kciukiem grupę meido dyskutującą jeszcze z elfką, a potem otwartą dłonią na podest na lewo od baru. No, było tam jakieś osiem-dziewięć metrów kwadratowych miejsca, do bójki chyba wystarczająco, podobnie do ringu bokserskiego, tylko bez barierek.
- WIĘC PYTAJ!
- Jak skończy z Raidel, przestań krzyczeć! - odpowiedziała od razu na drugą kwestię Dylariusa, na co ten warknął niezadowolony. Siadł znowu bardziej, bo wcześniej aż się uniósł na miejscu, na wpół siedząc, na wpół stojąc. Grotrutzka wyciągnęła malutki telefon z kieszeni fartucha i zaczęła przesuwać po nim kciuk.
- Dobra, to tak... umm... o, tu. Zapisane transmisje, Rozgrywki, yyy... Carrefour. Panorama jednostronnie z dźwiękiem kierunkowy swobodne odtwarzanie wskaż lokację. - zaczęła mówić pod nosem do siebie, aż do momentu, gdy uniosła telefon wyżej, "celując" jego brzegiem do sufitu. Pojawił się tam zaraz szeroki ekran widoczny tylko od jej strony, wyglądający w sumie tak samo jak ten, który jakiś czas temu oglądali Perkoz i Briah. Ekran przesuwał się po suficie wraz z ruchami dłoni trzymającej telefon; Szatynka ustawiła się między stolikami i umiejscowiła widok tak, żeby był widoczny dla widzów z obu stolików które teraz obsługiwała - no, Dylarius musiał się okręcić na krześle. Póki co, ekran wyświetlał jedynie siatkę pomocy oraz ustawioną szerokość i wysokość ekranu w milimetrach, 1600x900 czyli coś blisko 72 cali przekątnej. Po kolejnym ruchu kciuka pokojówki, ekran przestał się ruszać.
- ...i zatrzymaj. Dobra. Całość ma mniej niż minutę, to włączę reżyserskie cięcie, czyli polecą niektóre momenty kilka razy ale z różnych perspektyw albo pokazujące różne szczegóły. O i bez komentarzy, bo mam już dość tej pryszczatej elfki. O, napisy już dodali... ale tutaj chyba niepotrzebne. - opcje, o których mówiła faktycznie pojawiały się też na samym ekranie, który poza tym miał póki co białe tło. Gdy to ustawiała, powróciła i Grit, mając ze sobą nie tylko większe krzesło, ale i Jadźkę.
- A, tu się schowaliście! - Stwierdziła młoda, niosąc tacę z pełną szklanką lemoniady oraz pełnym dzbankiem tuż obok. Na krawędzi i jednego i drugiego znajdował się jeszcze świeżo ukrojony plasterek cytryny. Postawiła oba szklane na czynia na stole jednocześnie z tym, jak Gritrutzka umiejscowiła krzesło przy stole obok Terinesy, trzymając je za oparcie by przysunąć je jeszcze gdy ta będzie siadać, oraz z tym, jak Grotrutzka włączyła odtwarzanie... i tym, jak spomiędzy stolików wyłoniła się jeszcze Nikola. Warkoczowa bezcienia pośpiechu podeszła do męskiego stolika i ostrożnie zdjęła z tacy talerz z zamówieniem.
No więc, wychodzi na to, że ten cały kurczakburger to była tak naprawdę wielka kanapka pełna składników. Rozmiarami na pewno przekraczała cały bochen chleba, ale w sumie musiała być taka chyba, jeśli naprawdę miała mieścić w sobie kurę w całości. Oczywiście, w całości oznaczało jednak przerobione mięso, a nie truchło w jednym kawałku - na spodzie "nadzienia" z sałaty Była gruba warstwa kurzych kąsków smażonych w panierce, sklejonych razem ze sobą roztopionym serem, który dopiero zaczynał zastygać. I bez otwierania kanapki można było zobaczyć spoczywające w żółtej powłoce inne składniki, takie jak czerwona cebula, krojony pomidor, jajko sadzone, posiekane papryczki, kolejna warstwa mięsa - to chyba był bekon - i wszystko okryte jeszcze czerwonym sosem, zanim całość została zamknięta górą bułki. Przez całość przechodziła w samym środku pionowo wykałaczka z papierową "flagą" na której był nadruk jakiejś prostej, czerwonej sylwetki z rogami na tle ognia.
- Smacznego. - Powiedziała tak niemrawo jak i w sumie cały czas, dostawiając zaraz obok talerza szklankę z obiecanym sokiem, jeszcze jedną z wodą, a potem malutki dzbanuszek z czymś gęstym i mocno czerwonym. - Jakby było za mało, to tu jest więcej sosu.
- Ja mykam - ale dziękuję za podpisiki! - Jadźka podskoczyła jeszcze w miejscu i potem ulotniła się razem z tacą, truchtem przemierzając salę i patrząc po stolikach, czy czegoś nie trzeba zabrać.

Na ekranie tymczasem pojawiła się krótka czołówka pokazująca jakieś czerwono-niebieskie logo na białym tle, przechodząc zaraz w prezentację składu obu drużyn oraz ich cele. Faktycznie, Perkoz był w drużynie ochroniarzy.
- O, no i zaczyna się. Oczywiście jędza będzie pierwsza. - Grot pokazała na ekran ręką z telefonem. I faktycznie, cała grupa mogła najpierw zobaczyć nieprzerwaną całość akcji przy kasach, od samego początku gry gdy zmierzała tam drużyna huliganów, poprzez bardzo jednostronną walkę Okkari z nimi wszystkimi, aż do momentu gdy dołącza się do niej Jan oraz później Aacvi - w tym momencie było już widać, że jest pozamiatane. Przewodzący drużynie złodziejów Rodion widać był tego świadom i faktycznie skapitulował po wezwaniu. I tak, było tu widać już Perkoza który, no niestety, padł na ziemię w kilka chwil po tym jak przybiegł do akcji. Rozgrywka zaraz cofnęła się i pokazała inne elementy całości - jak Strzyłka dotarła na miejsce, jak Maesia zablokowała jedno z przejść, jak tyły ochroniarzy zmagały się z Aquariną która później straciła swoją fryzurę dzięki magii Niesamowitego maga, i również jak Perkoz oraz Atia niefortunnie zakończyli swoją przygodę w tej rundzie, przechodząc potem do akcji w alejce razem z chmarą owadów. No, ale dla Brii na pewno najbardziej satysfakcjonujące było co innego - widok, jak Lidvina która jako jedyna odłączyła się od reszty huliganów została okradziona z gitary a potem nią okładana pośród własnych jęków niezadowolenia.
- TO JEST BROŃ TCHÓRZY! - Dylarius pokazał palcem na Bodara w momencie, gdy ten wypruł kilka strzałów w klatkę piersiową Perkoza, co doprowadziło w końcu do jego upadku. Założył potem ręce i resztę oglądał jak nadąsany. Ale chyba zaakceptował fakt, że Perkoz musi się posilić przed walką bardziej niż czekanie na jakieś rozmowy z przełożonymi.
_________________
. . .
 
 
Tidus
Jebany farciarz


Wiek: 31
Dołączył: 25 Paź 2010
Posty: 694
Wysłany: Sob Sie 15, 2020 10:58 pm   

-Dzięki. - odparł młodzik kelnerce, wgryzając się w kanapkę. Dobra była. Kto by pomyślał, że warzywa i pieczywo mogą dodać wrażeń przy jedzeniu mięsa, a nie tylko bezczelnie próbować je zastąpić w potrawce czy zupie? Ciekawy ten Hub.
============
-O ja jebię, ale siara. - skwitował Mostill oglądając nagranie. Odłożył pozostałe ćwierć burgera na talerz i ukrył twarz w dłoniach. Zaczepka Terinesy, wpierw puszczona mimo uszu by zaprosić ją potem na scenę dla sparringu, została zupełnie zapomniana przez chłopaka gdy ten zobaczył jak absolutnie spieprzył sprawę. Kto biegnie prosto na gościa z muszkietem, czy co to tam było? Czy to przez narkotyki? Czy zawsze był taki głupi i zamieniał się w pośmiewisko w walce? Serce wojownika zamarło, jakby zamieniło się w bryłę lodu od tego widoku.
-Ja pierdolęęęęęę mam nadzieję, że nikt z rodziny tego nie widział. - bardzo niemęski, wręcz...dziecinny pisk wydobył się zza dłoni przyciśniętych do twarzy. -Kto to widział? Zmienię imię i zostanę pustelnikiem na jakiejś pustyni. Nigdy nie podniosę ręki na żywe stworzenie, bo jeszcze jakaś mysz pustynna spuści mi wpierdol.
_________________


>Karta postaci.
 
 
Rybka


Wiek: 33
Dołączyła: 25 Kwi 2013
Posty: 251
Wysłany: Czw Sie 20, 2020 5:34 pm   

- No, no. Bez komentarzy będzie lepiej. - Przytaknęła ifryta czekając z założonymi rękami aż demonetka ustawi obraz. - Mniej niż minutę? Możnaby się spodziewać, że na takiej mapie dłużej im zejdzie.
- Może zajęli się zabijaniem siebie nawzajem zamiast odgrywać role ochroniarzy i złodziei.
- Aż mi się przypomina ostatni mecz koszykówki. Piłka chyba tylko raz została rzucona, a później się wszyscy napierdalaliśmy. O, dzięki. - Usiadła powoli dając Grit czas na dosunięcie krzesła. - Daj łyka. - Wystawiła dłoń w stronę fioletowowłosej.
- Mogłaś powiedzieć, że też chcesz. Poprosiłabym o dwie szklanki. - Mruknęła podając naczynie.
- Tylko łyka. Nie chcę więcej. - Odparła i wzięła spory haust lemoniady, by następnie oddać podopiecznej w połowie pusta szklankę. Briah mruknęła coś nieartykułowanego pod nosem, dopiła resztę i uzupełniła naczynie płynem z dzbanka.

- Pierwsze co robią to obrabianie kas? Przecież za to nawet punktów nie ma! - Skomentowała sferotknięta widząc poczynania chuliganów. Podczas dalszego oglądania zaśmiała się w piskliwy i irytujący sposób wpierw w chwili, gdy Aqua straciła włosy, a później, gdy nieumarła Lidka obrywała gitarą po głowie. Terinesa również parsknęła podczas znęcania się nad bardką, ale ze swoimi komentarzami zaczekała do czasu aż nie obejrzy całości, co nie trwało długo.
- Eeeeh. Słaby ten mecz. Cholernie jednostronny. Przynajmniej ten zielony i łysa jakoś się spisali. - Ognistowłosa skrzyżowała ręce pod biustem z zawiedzioną miną.
- Każdy kto ma dostęp do sferonetów i interesuje się rozgrywkami będzie mógł to zobaczyć. - Oznajmiła rogata z rozbawionym uśmieszkiem zerkając na załamującego się Perkoza.
- Nic ze sferonetów nie znika. - Dodała i znów podkradła “łyka” od diabelstwa.
- Nie pędź jak pojeb na kogoś z bronią palną chroniony tylko przez średniowieczną zbroje.
_________________
> Karta postaci.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  



smartDark Style by urafaget
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9