 |
Wiele sfer
Mało gier
|
[AMBASADA/STARE MIASTO] Visitors' Day |
Autor |
Wiadomość |
Rybka

Wiek: 34 Dołączyła: 25 Kwi 2013 Posty: 251
|
Wysłany: Wto Kwi 14, 2020 2:10 am
|
|
|
- Tyle. Nic nie pominąłem. Zero dziubasków. - Vico rozłożył bezradnie jedną rękę, na ramieniu której nie siedziała Niyappi. - Możesz wyrazić swoje rozczarowanie, gdy go spotkamy. - Odłożył papirus na miejsce, z którego go zabrał. Spojrzał przelotnie na Uariena i Petrę.- Nie liczyłbym na nie tutaj. Chcesz coś z plecaka?
Odbierając dokumenty, Petra kątem oka wciąż obserwowała osobliwą parkę. Dopiero słowa Uariena zdołały odwrócić od nich jej uwagę i przywołały lekkie zmieszanie na jej oblicze. Dwukrotnie odgarnęła włosy za te same ucho, choć już po pierwszym razie pozostały na miejscu. Przyjrzała się ślicznemu mężczyźnie wahając się przez chwilę, po czym opuściła wzrok na dokumenty.
- To nie on mnie martwi. - zaczęła ściszonym głosem. - Tylko jego towarzyszka.
Wampirzyca nie odwzajemniła uśmiechu, bowiem i tak nie byłby on szczery. Skinęła mimo to nieznacznie głową dla zachowania uprzejmości. Co prawda niewiele obchodziła ją opinia Eina na jej temat, niemniej jednak nie była przecież gburem. Przybyłej reporterce nie poświęciła szczególnie dużo uwagi, poza standardowym sprawdzeniem jakie widoczne przedmioty ma przy sobie. Reakcja blondyna wydała jej się za to dość osobliwa. Poczeka ze swoimi pytaniami do niego. Przecież i tak będzie musiał w końcu do niej podejść. Zorientowawszy się, że Samara bez przerwy ją obserwuje, sama również zaczęła skupiła na niej spojrzenie.
Na recepcję dotarł również i Yuto. Ledwo po przekroczeniu progu rozejrzał się po wszystkich, sprawdzając jak przebiega proces wypełniania dokumentacji i kontroli. Z dłońmi splecionymi za plecami, ruszył niespiesznie ku kolejnemu przejściu i stojącym tam kobietom.
*****
Obie pokojówki jednoczenie odwróciły głowy zaskoczone w stronę źródła hałasu. Wymieniły się spojrzeniami, a także paroma cicho wypowiedzianymi słowami. Obie wyciągnęły w swoje strony zaciśniętą w pięść dłoń. Poruszyły nimi dwukrotnie w górę i w dół, a przy trzecim razie krótkowłosa rozłożyła dłoń, a długowłosa wystawiła dwa palce. Ta pierwsza wydobyła z siebie niezadowolone jęknięcie i po chwili ociągania, podczas której ponownie wymieniły się paroma słowami, ruszyła przodem ku dwójce przybyszy. Pokojówki zatrzymały się parę kroków przed nimi, ustawiły się w dwuosobowym szeregu i dygnęły grzecznie.
- Witamy w ambasadzie. - oznajmiła krótkowłosa. - Kanapy wytrzymają nawet jeśli tyranozaur na nie usiądzie.
Długowłosa milczała przyglądając się z zainteresowaniem kolorowej kukiełce. |
_________________ > Karta postaci. |
|
|
|
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń

Wiek: 35 Dołączył: 26 Lut 2009 Posty: 1396
|
Wysłany: Czw Kwi 23, 2020 12:36 am
|
|
|
Uarien odwrócił się raz jeszcze, by spojrzeć na parę. Wygląda na to, że zainteresowali się... kimś jeszcze. Reporterka? Nawet tutaj będą ich ścigać paparazzi?
- Ach... ona. Również za nią nie przepadam. Ale jeśli dobrze rozumiem działania Xantesy, raczej nie pozwoliliby jej na swobodne hasanie bo Hubie bez nadzoru Korpusu. Nawet w jego obecności. A już na pewno nie dopuszczaliby ich do żadnej ambasady. - dłonią przywołał bliżej Vico i Niyappi, wyciągając w ich stronę ostatnie dwa niewypełnione dokumenty.
- Ja to bym ją skopała. Pa, jaka ona chuda! - Kajka dołączyła się do tematu, chyba nawet nie próbując się z nim kryć.
- Ty to lepiej nawet nie próbuj. - Denzaren zaraz przygasiła jej zapał. Pierwsza wystawiła do drugiej język.
- Tam przy bramkach, to Verena von Hohenburg, prawda? - Uarien zwrócił uwagę na kobietę. - Nie sądzę, by ktoś taki pozwolił na jakiekolwiek zagrożenie dla innych.
- A co masz? Mogę tu magikować? - biała zaraz zadała kolejne pytanie, chyba już całkiem zapominając o dziubaskach. Machnęła zaraz łapką na papiery które podawał im Uarien, wiercąc się na ramieniu. - Pisz za mnie!
- Ach! To akurat dość proste. - Ein przysunął Samarę jeszcze bliżej ku reporterce, co ostatecznie sprawiło, że wreszcie odwróciła się od reporterki, spoglądając zszokowana na nową postać, jakby w ogóle wcześniej nie zauważyła, że ktoś do nich podszedł. Zmierzyła ją uważnie wzrokiem od stóp do głów, wciąż wyglądając jak dzikus w metropolii.
- Nie od dziś wiadomo, że ludzi ciągnie do nieznanego. Tak samo jest i w tym przypadku, prawda? Zupełnie nowe miejsce, zupełnie nowa kraina, przynajmniej dla nas. Oboje z niecierpliwością wyczekujemy zaspokojenia ciekawości. - Odparł, nie przerywając uśmiechu. Samara chyba średnio podzielała opinię na temat tych "obojga", bo zaraz znów wróciła wzrokiem do wampirzycy sprawdzając, czy ta się przypadkiem nie zbliża. |
_________________ . . . |
|
|
|
Tidus
Jebany farciarz

Wiek: 32 Dołączył: 25 Paź 2010 Posty: 695
|
Wysłany: Sob Kwi 25, 2020 12:33 pm
|
|
|
-Słyszysz? Siadaj. Widok komuś jeszcze zasłonisz.
Joshua westchnął tylko ciężko i padł ciężko na jedną z kanap. Apae usiadła na jego kolanarch i zwinęła się w kłębek. Czekali.
-------------
-Zwykła ciekawość, tak? Rozumiem. - reporterka pokiwała głową, notując odpowiedź w myślach. W przypadku mniej oficjalnych person nie trzeba było bawić się w nagrywanie, tym bardziej, że nawet nie zamierzała ich dokładnie cytować w artykule. Przekazanie ogólnego "nastroju" tłumu przybyłych wystarczało.
-Cóż, dziękuję za poświęcony czas. Życzę miłej podróży.
Danielle podeszła do drugiej, większej grupy, której zupełnie nie rozpoznała jako członków popularnej kapeli. Była nowa w Hubie i ledwo nauczyła się poznać, jakie imiona i nazwiska powinno się tu szanować z powodów władzy - o szacunku wynikającym z popkultury nawet nie miała czasu pomyśleć. Podeszła do pierwszej lepszej osoby z grupy - padło na Denzaren.
-Dzień dobry, Danielle Ticha, Niecodziennik Powszechny. Czy zechcieliby Państwo opowiedzieć, co Państwo sprowadza do ambasady Nefer'Huah w dniu otwarcia? Robimy reportaż. |
_________________
>Karta postaci. |
|
|
|
Rybka

Wiek: 34 Dołączyła: 25 Kwi 2013 Posty: 251
|
Wysłany: Pon Kwi 27, 2020 12:46 am
|
|
|
- Nie wygląda na stabilną osobę. - Stwierdziła Petra zerkając znów znad papierów na iście zdziczałe zachowanie Samary. - Wiem, że Ein jest osobą dbającą o swoją reputację, więc z pewnością dołoży wszelkich starań by jego podopieczna nie sprawiała problemów. Pytanie tylko, czy to wystarczy. - Po sprawdzeniu dwóch interesujących ją punktów na każdym z formularzy, odłożyła je do teczki.
- Nie pozwalają magikować w ambasadzie bez zezwolenia. Musisz zaczekać aż dotrzemy do Nefer. - Vico przesunął się bliżej i odebrał dokumenty od Uariena. Zerknął na nie przelotnie. - Co do słodyczy, między innymi pocky i miniaturowe dango bez pasty fasolowej, do tego trochę cukierków, ciastek, małych słodkich bułeczek. Petra, muszę też to wypełniać?
- A zgubiłeś znowu dokumenty?
- Nie?
- W takim razie nie musisz.
- Doskonale. - Rogaty odłożył na bok nadmiarowa kartkę i wziął pierwsze lepsze pióro, które leżało na blacie. Zanim zabrał się za pisanie za Niyappi, przeczytał leżący na wierzchu w teczce wypełniony formularz, a następnie przepisał z niego punkt czwarty i piąty, a także dwa ostatnie.
- Zgadza się. - Potwierdziła blondynka rzucając krótkie spojrzenie w stronę wampirzycy. Oparła się łokciami o blat i splotła dłonie. - Wiesz-- Wie pan... Nie wątpię, że Vera spacyfikuje ją zanim komukolwiek stanie się krzywda. Bardziej martwię się o to, że coś stanie się komuś po drugiej stronie.
- Chyba nikt nie uzna tego za żart, jeśli w gatunku będzie kot? Może wpiszę magiczny kot. Urodziłaś się w Byyy… Birnal, dobrze pamiętam? Nie wiem czy będą wiedzieć gdzie to jest. - Zerknął na białą. - Jakieś jeszcze pseudonimy wpisać poza Niya-Niya? Na koniec pozostaną jeszcze imiona rodziców. - Wsparł podbródek na wierzchu dłoni czekając i dając kotce czas na spokojne zastanowienie się i wypowiedzenie.
Gdy tylko Samara ponownie spojrzała w stronę wampirzycy, praktycznie od razu napotkała jej spojrzenie. Co prawda nie poruszyła się z miejsca, ale prawdopodobnie była przez nią obserwowana przez cały ten czas. Dodatkowo obok niej stał teraz pochylony czerwony jaszczur, którego widziała wcześniej przed ambasadą. Verena odwróciła głowę w jego stronę i oboje zaczęli rozmawiać szeptem.
- Można już podejść do kontroli, jeśli skończyły panny wypełniać dokumenty. - Bonnie zwróciła się do stojących przy ladzie recepcyjnej w parę chwilę po tym, gdy zagadała do nich reporterka.
*****
Kanapa zaskrzypiała złowieszczo pod ciężarem Joshuy, jednak wytrzymała wbrew wszelkiej logice. Siedząca nieopodal oczekująca, która nie zwracała wcześniej na nikogo większej uwagi, obdarzyła nieumarłego zdumionym spojrzeniem. Pokojówki nie poruszały się z miejsca przez dobre parę chwil, chyba również na coś czekając. Receptory czuciowe poinformowały olbrzyma, iż wielu cielesnych uznaliby te siedlisko za bardzo wygodne. Oparcia były na tyle wysokie, że osoba normalnego wzrostu mogła o nie oprzeć głowę.
- Czy możemy jeszcze w czymś pomóc? - Krótkowłosa pokojówka odezwała się, w chwili gdy jej siostra wydawała się już szykować do oddalenia. |
_________________ > Karta postaci. |
|
|
|
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń

Wiek: 35 Dołączył: 26 Lut 2009 Posty: 1396
|
Wysłany: Nie Maj 03, 2020 4:36 pm
|
|
|
- Szczerze, nie wydaje mi się, by ktokolwiek w tej ekipie był... "stabilny". - Odparł piękny mężczyzna. - Ale jak pewnie niejedno zatwierdza, gdyby istniało większe ryzyko by im odbiło wśród innych, nie mieliby wstępu do Hubu. ...No, znaczy się... jedna z nich właściwie już nie ma. Ale tym nic nie zakazywali. - Uarien obejrzał się raz jeszcze na parę, o której rozmawiali. - Nie to, by obawa była bez celu. Też za nimi nie przepadam.
- Łeeech... - Niyappi opuściła uszy słysząc, że nie wolno jej jednak magikować, ale te zaraz znów strzeliły do góry, gdy usłyszała o słodyczach. - Bułę! Bułę chcę!
- Gruba będziesz. - odparła jej półmruknięciem Denzaren, spoglądając na reporterkę, która do niej podchodzi. Danielle na pewno spotkała tez od razu ciekawski wzrok pozostałej trójki, to jest Melby, Delli i Caiqui, które z wolna zrobiły wokół niej koło.
- Eeee... - na chwilę, pytana dziewczyna zawiesiła się, jakby sama nie wiedziała, po co tu przyszła. zanim zdążyła złożyć jakiekolwiek słowa, Melba przyszła jej z pomocą, nachylając się bardziej przed koleżankę i ćwierkając własną odpowiedź.
- Przybywamy by sprowadzić pokój i dobrobyt do nowego świata!
- A żeby to zrobić, musimy pokonać króla deklomantów! - Zaraz dołączyła się jeszcze Kajka, pstryknąwszy palcami, by zwrócić na siebie uwagę.
- ...dzięki temu mamy szansę, że kraina powróci do swej świetności i znów zacznie hodować ratujący życia magiczny rododendron. - dokończyła historię Denzaren, która wreszcie wyrwała się z chwilowego osłupienia. Cała grupa nie ruszała się z miejsca wbrew zaleceniom Bonnie, były zbyt zajęte nowym punktem zainteresowania.
- Co, czemu niby żart? Jestem kot. - Niyappi brzmiała na niemal obruszoną pytaniem. - No, Birnal, tak. Napisz... Albo nie, tam już nic nie dopisuj. - stwierdziła przy pseudonimach. - Rodzice? No przecież nie wiem. O, może napisz La'dartis, on mi dawał ryby. Może być?
- Ależ nie ma... ...bardzo krótki ten wywiad! - zawołał zawiedziony Ein za ewakuująca się reporterką. Rozłożył ręce, a właściwie rękę widząc, że ta poleciała do grupy dziewczyn przy ladzie - no tak. W sumie to było oczywiste, każdy dziennikarz miedzysferza, szczególnie początkujący a na taką brzmiała, chciałby mieć z nimi swój czas. Laevateinn w dość niedługim czasie dorobił się dość sporej renomy. Pomyśleć, że sam był świadkiem tego, jak wszystko zaczęło się tu od Uariena i Kresty. Nie ma jej tu, swoja drogą. Blondyn domyślił się od razu, że chce ona się czymś i "pozbywa" się reszty by mieć chwilę spokoju. Potrafił to uszanować, bo sam robi to samo, gdy potrzebuje w spokoju pomyśleć albo zająć rekrutacją na miejsce tych, którzy dali ciała i poumierali. Tak jak teraz.
Tak czy siak, skoro "wywiad" się skończył, to wrócił do poprzedniego planu działania, to jest podejście do Vereny. Gdy zaczął iść, to znów ocknęło Samarę, która wciąż próbowała się wyrwać, ale juz nie tak gwałtownie - im bliżej wampirzycy podeszli, tym bardziej wycofane były jej ruchy, aż w końcu, znajdując się nie dalej jak półtorej metra od srebrnowłosej, zamarła całkiem w bezruchu, jedynie przyglądając się jej szeroko otwartymi oczyma.
- Witam najserdeczniej! - Ein skinął głową na tyle nisko, by nie musieć ani na moment przerwać kontaktu wzrokowego. - Mam nadzieje, iż rozmową nie przeszkadzamy w obowiązkach? |
_________________ . . . |
|
|
|
Tidus
Jebany farciarz

Wiek: 32 Dołączył: 25 Paź 2010 Posty: 695
|
Wysłany: Pon Maj 04, 2020 8:44 pm
|
|
|
-A, nie, to tyle. Dziękujemy bardzo. Raczej nie wiesz, kiedy ktoś po nas przyjdzie, co?
-Daj mundurowym spokój, kocie. Poczekajmy.
Apae fuknęła tylko na kocią modłę i pokręciła drewnianą głową, nie kłócąc się dalej.
Danielle pokiwała głową, wyciągając szybko notes i ołówek by szybko zanotować komentarz o rododendronie. Mogła zapomnieć takiego szczegółu, a wydawał się ważny.
-Czyli sądzą Państwo, że sytuacja socjopolityczna w Nefer'Huah wymaga poprawy? I tylko grupa osób z zewnątrz może to zrobić? To dość amery- - chrząknęła, powstrzymując się przed komentarzem. Nawiązania do krajów z jej świata nie miało chyba tutaj sensu. No i nie powinna wstawiać komentarzy które mogą naprowadzić kurs rozmowy w konkretną stronę. Nawet jeśli podejrzewała, że te odpowiedzi miały na celu jej zbycie, może odgrzebie w nich ziarno prawdy.
-Co według Państwa jest przyczyną tego stanu tego świata? Wspomniany król? |
_________________
>Karta postaci. |
|
|
|
Rybka

Wiek: 34 Dołączyła: 25 Kwi 2013 Posty: 251
|
Wysłany: Czw Maj 07, 2020 8:10 pm
|
|
|
- Miejmy nadzieję, że moje obawy okażą się wyolbrzymione. Nie chciałabym, aby przez jakiś incydent zostały wprowadzone większe restrykcje dla odwiedzających. - Petra westchnęła z cicha, a następnie przywołać na usta delikatny uśmiech. - Zmieniając temat na bardziej przyjemny. Zamierzają państwo zwiedzać na własną rękę, czy też skorzystać z usług przewodnika?
Zignorowana przez wszystkich Bonnie zdecydowała, iż nie będzie sterczeć nad “Lewiatankami” jak kołek i wykorzysta chwilę wolnego by wejść za ladę recepcyjną. Podniosła kubek stojący przy jednym z pustych stanowisk i wypiła z niego resztkę płynu. Chcąc nie chcąc słyszała przeprowadzany tuż obok wywiad i odpowiedzi, które padały z ust dziewczyn wywołały na jej twarzy zauważalne zdziwienie. Słysząc jednak o magicznym rododendronie, przestała brać ich słowa na poważnie.
- A ja wiem co komu do głowy przyjdzie? W Nefer to wiesz, cała cywilizowana rasa wywodzi się od kotowatych i wielu z nich uważa ponoć za obraźliwe nazywanie ich kotami. To coś jak z nazywaniem ludzi małpami. - Vico wytłumaczył nieco obszerniej swoją myśl wykonując przy tym okrężne ruchy dłonią, w której trzymał pióro. - Mm, wiesz co? Może wpiszę przy rodzicach nieznani. Ladartis nie brzmi jak faktyczny opiekun. - Zaczął przysuwać stalówkę ku dokumentowi, ale zatrzymał się nim dotknęła ona papieru. Zerknął na kotkę z lekkim uśmieszkiem. - A może by tak Krestę wpisać i w nawiasie zaznaczyć, że to opiekun?
- Witam. - Verena skinęła oszczędnie głową, nawiązując nieprzerwany kontakt wzrokowy z blondwłosym mężczyzną. Dość łatwym do zauważenia było, iż kobieta znacząco rozluźniła swą postawę, gdy oboje znaleźli się tuż obok niej. Zdecydowanie wolała mieć ich w swoim bezpośrednim zasięgu. - Póki co nie przeszkadzacie.
Wampirzyca przeniosła spojrzenie na albinoskę, niemniej jednak nie świdrowała jej wzrokiem. Nie było takiej potrzeby. Wiedziała doskonale z kim ma doczynienia. Zamierzała jednak dowiedzieć się dlaczego tutaj jest i co ma z tym wspólnego Ein.
- Panna Samara Fisher, znana również jako Gungnir. Nie powiem bym spodziewała się zobaczyć cię, jak to mówią, na żywo. Na dodatek tutaj. Życie bywa pełne niespodzianek. - Oznajmiła spokojnym i opanowanym głosem. Wróciła spojrzeniem do Eina. - Niewątpliwie spodziewasz się pytań dotyczących panny Fisher. Pozwól więc, że będę bezpośrednia - dlaczego zawitała do ambasady w twym towarzystwie? Nie dotarły do mnie jeszcze żadne informacje dotyczące zakończenia Necroparis.
Yuto w tym czasie stał już wyprostowany w milczeniu obok Vereny, patrząc na wszystkich z góry.
* * * * *
- Ale państwo nam w niczym nie przeszkadzają. - Zapewniła szybko krótkowłosa. - Yuto przyjdzie jak będzie więcej chętnych. Wspominał coś o grupie około dziesięciu osób.
Długowłosa stanęła obok drugiej pokojówki i lekko szturchnęła ją łokciem w rękę.
- Państwo mogą nie wiedzieć kim on jest. - Odezwała się ciszej.
- Yuto to taki duży smokokrwisty o czerwonych łuskach w kimonie. Ciężko go pomylić z kimś innym. |
_________________ > Karta postaci. |
|
|
|
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń

Wiek: 35 Dołączył: 26 Lut 2009 Posty: 1396
|
Wysłany: Pią Maj 22, 2020 7:14 am
|
|
|
- Hmm... Chyba dobrze bedzie mieć przewodnika na sta... chodzi tu o początkową pomoc w poznaniu krainy, prawda? Nie chciałbym żadnego biedaka skazywać na dwa tygodnie z tymi diablicami! - Uarien skinął głowa ku dziewuchom, znów uśmiechając się szeroko. Całkiem zignorował fakt, że obskoczyły biedną reporterkę. Chyba było to całkiem normalne.
- Też mi, już nie mają się o co obrażać. - stwierdziła biała, zamachawszy krótko ogonem. Odwróciła się ku bramkom, gdzie dochodziło do wampirzej mini-konfrontacji, przez co może wydawało się, że nawet nie słuchała początkowych wyjaśnień Vico. Natychmiast jednak odwróciła się ku niemu, gdy usłyszała znajome imię perkusistki. - Kresta? No w sumie, w sumie, tylko ciągle na mnie krzyczy, czyli chyba jak matka. Może być! ...a Belba to co niby napisała?
- Wszystko przecież można zawsze poprawić, prawda? - odpowiedziała na pytanie Melba, wzruszając ramionami.
- No raczej. - odpowiedziała jej niższym tonem Kajka, choć już nawet nie w kierunku reporterki, a koleżanki. Ta z kolei spojrzała się na nią, marszcząc brwi, jakby bezsłownie pytając czy do czegoś pije. No i stały tak, gapiąc się na siebie. Póki co, jedynie Denzaren pozostała pełnią uwagi przy nieznajomej i to ona odpowiedziała na kolejne pytanie.
- Przyczyną stanu tego świata jest ludzka zachłanność. - dziewczyna straciła trochę na entuzjazmie odpowiedzi gdy została sama na polu bitwy dialogowej. Wsunęła dłonie w kieszenie. - Skąd jest ten niecodziennik?
Samara spięła się jeszcze bardziej, choć wydawało się to niemożliwe, gdy usłyszała swoje oryginalne imię i nazwisko którego nie przekazywała przecież nikomu przez blisko pół wieku. Chwilę po tym, jak spróbowała się cofnąć, została - wręcz przeciwnie - wypchnięta nieco naprzód, przesunięta dosłownie przed blondyna z wysiłkiem równym temu jakby przesuwał on dmuchaną kukiełkę. Tam została, trzymana za oba barki, gdy mężczyzna spoglądał na wampirzycę.
- Ależ nie, żadnego zakończenia nie było. Nie oficjalnie. - Ein zaczął od odpowiedzi na ostatnie pytanie. - Kto wie, może nawet nigdy nie będzie. Ale to nie stanowi tak wielkiej przeszkody. Nie, kiedy motywacją jest chęć pomocy drugiemu człowiekowi. Zwłaszcza tak skrzywdzonemu przez los. - jego dłonie przesunęły się lekko po barkach albinoski, prawie wyglądając jak jakiś masaż. - I taki jest też cel tej wycieczki. Odpoczynek. Relaks. Terapia być może, choć to bardzo ciężko brzmiące słowo. Które miejsce lepsze niże te nietknięte jeszcze międzysferyczną tandetą? - znów się wyszczerzył. - Oczywiście, spodzewam się, że taka wizyta może budzić sporo wątpliwości w kwestiach bezpieczeństwa, dlatego chciałbym je z góry wyjaśnić. |
_________________ . . . |
|
|
|
Tidus
Jebany farciarz

Wiek: 32 Dołączył: 25 Paź 2010 Posty: 695
|
Wysłany: Nie Cze 07, 2020 1:53 pm
|
|
|
-Hm? A tak, znamy, był odźwiernym. - stwierdziła kukiełka, kręcąc się na kolanach olbrzyma przed złożeniem się w kłębek. Uniesiona głowa wciąż wpatrywała się w pokojówkę.
-Miły chłopak. Dobry do tej pracy.
-Za to mu płacą. I co, oprowadza też grupy? To kto będzie teraz pilnować drzwi?
-Chyba każdy może. A on miał robić dobre wrażenie, - Joshua milczał przez chwilę, po czym zwrócił wzrok kamer na pokojówkę. -Jeśli nie proszę o za dużo, czy można prosić o coś do jedzenia? Bramka antymagiczna rozproszyła zaklęcie, które tłumiło moje naturalne zmysły a ostatnio jadłem coś dekadę temu.
===================
Ołówek z ostrym dźwiękiem zanotował na kartce odpowiedź. Zachłanność. Sztampowa odpowiedź, ale implikacje są ciekawe.
-Jesteśmy niezależną publikacją Sferonetową. Tylko tak można dotrzeć do szerokiego grona odbiorców niezależnie od świata. - odparła Danielle, prostując się - Nasi felietoniści, dziennikarze i redaktorzy są rozlokowani w wielu światach i komunikujemy się online. Czy byłaby pani zainteresowana publikacją jakiejś własnej pracy na temat nierówności społecznych? Lub jakikolwiek inny? |
_________________
>Karta postaci. |
|
|
|
Rybka

Wiek: 34 Dołączyła: 25 Kwi 2013 Posty: 251
|
Wysłany: Czw Cze 11, 2020 6:37 am
|
|
|
- To już zależy od państwa decyzji. - Blondynka uśmiechnęła się. - Ambasada zapewnia nieodpłatnego przewodnika dla zorganizowanych grup na okres od jednego do trzech dni. Ponadto wiele obiektów i regionów posiada swoich własnych przewodników, których można wynająć.
- To wpisuje Krestę! - Oznajmił z entuzjazmem demoniczny fey i natychmiast nakreślił zgrabnym pismem “Kresta Roende (opiekun)” w drugim punkcie. - Belbusia? - Obejrzał się szukając wzrokiem harpii. Widząc jednak, że dziewczyny wciąż są zajęte rozmową z jakąś kobietą, zdecydował się nie przeszkadzać. Sięgnął do teczki z dokumentami i przewertował kilka kwestionariuszy, by po chwili znaleźć ten, który go interesował. - Napisała, że rodzice nieznani.
Spojrzenie wampirzycy powoli przesuwało się z wypchniętej tuż przed nią Samary na trzymającego ghulkę za ramiona Eina i z powrotem. Cierpliwie wysłuchała wyjaśnień, które jej przedstawił. Kolejna historią, która nie została dokończona i kolejni bohaterowie, którzy zostali pozostawieni na łaskę innych. Zbyt wiele razy słyszała już o takich przypadkach, również w jej rodzimej sferze. Nie mogła powiedzieć by czuła sympatię, bądź współczucie wobec albinoski. No, może odrobinę współczucia. Nie od zawsze była przecież tak… zepsutą i niebezpieczną dla otoczenia osobą. Wciąż istniała szansa by jej chęć mordu została odpowiednio ukierunkowana. Może właśnie ta grupa stanie się dla niej odpowiednia.
- Chęć pomocy. Rozumiem. Właściwa terapia od właściwej osoby niewątpliwie będzie dla niej przydatna. - Oparła dłoń dość swobodnie na biodrze. - Jaką możemy mieć gwarancję od ciebie gwarancję, że zdołasz zapanować nad nią w przypadku, gdyby jej stan uległ pogorszeniu? Krzywe spojrzenie. Dziwnie wyglądająca istota, która nie przypomina człowieka. - Skupiła spojrzenie na Samarze i nie czekając na odpowiedź blondyna, zwróciła sie bezpośrednio do niej. - Czy czujesz się zagrożona w obecności kogoś takiego jak Yuto? - Wskazała gestem wolnej dłoni stojącego obok niej smokokrwistego. Ten posłał jedynie dłuższe spojrzenie Verenie, zdecydowanie nie spodziewając się, iż zostanie przywołany jako przykład. Nie narzekał jednak.
* * * * *
- Nie taki chłopak. Już trochę stary jest, ale tego po nim nie widać. Mało po kim tutaj widać upływ dekad. Nawet w przypadku niektórych stuleci. - Pozwoliła sobie na komentarz krótkowłosa dziewczyna.
- Nie jest aż taki stary. - Wtrąciła trochę ciszej druga.
Obie pokojówki wydały się dość zaskoczone prośba Joshuy. Chyba nie często ktoś z gości prosił je tutaj o jedzenie. Tym bardziej dziwnym wydawało się by ktoś, kto nie wyglądał nawet na żywą, oddychającą osobę potrzebował jedzenia. Wymieniły się dość zmieszanymi, porozumiewawczymi spojrzeniami.
- Przepraszam jeśli zabrzmi to niegrzecznie, ale co właściwie uważa pan za jedzenie? - Odezwała się krótkowłosa, ta bardziej rozmowna. |
_________________ > Karta postaci. |
|
|
|
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń

Wiek: 35 Dołączył: 26 Lut 2009 Posty: 1396
|
Wysłany: Wto Cze 16, 2020 6:19 pm
|
|
|
- Ach, rozumiem. - Uarien przytaknął. - Brzmi dobrze. Nie mam też wątpliwości, że cała ta wycieczka będzie zmieniać swoje zdanie na temat tego co chcą zobaczyć co kilkanaście minut. Zaczniemy więc pewnie z pomocą, ale potem to już sam nie mogę przewidzieć, dokąd nas poniesie. - zwrócił wzrok w bok, na Vico, gdy ten podglądał dokumenty i kończył pomagać z tym od Niyappi. Przynajmniej udało mu się na chwilę skupić jej uwagę na tyle, by mieć to z głowy, bo inaczej pewnie latałaby tu w kółko po całym pomieszczeniu i ogólnie wszędzie tam, gdzie nie powinno jej być. Kotka tymczasem patrzyła teraz na te śmieszne bazgroły w całkowitym milczeniu, jakby starała się je rozczytać. Wyglądała na bardzo skupioną, ale ktokolwiek ją znał wiedział, że lada moment jej się to znudzi i zacznie robić coś innego.
- Co będzie naszym kolejnym krokiem? Musimy przejść jakieś badania bądź skan? - zerknął krótko w kierunku niedawno piszczącej bramki, ale widząc, że jest tam wciąż para, której niezbyt lubi, wrócił szybko wzrokiem do miłej recepcjonistki.
- Eh? Nierówności społecznych... tutaj? - dziewczyna odparła na pytanie pytaniem, zdecydowanie nie ukrywając nawet zaskoczenia tym, co usłyszała. - Jedyną "pracą" jaką upubliczniam to muzyka, którą tworzymy, to chyba nie nada...
- Co, co? Muzyka? - Jedno słowo natychmiast zakończyło wzrokową konfrontację pozostałej dwójki która od razu wróciła do otaczania dziennikarki i odbierania jej sfery osobistej. Melba po zadaniu swojego pytania wpatrywała się w dziewczynę maślanymi oczyma, podczas gdy Kajka wykonała taktyczny manewr zwinnego obejścia Danielle dwoma zgrabnymi skokami, by gapić się jej nad ramieniem bezpośrednio w jej notes. Della też się zbliżyła, zainteresowana, ale zdecydowanie dużo spokojniej niż reszta grupy.
- Chcesz się z nami wybrać na muzyczną przygodę? - dopytała zaraz harpia, odwracając uwagę od przebranej za królika koleżanki.
- "Gwarancja" to bardzo wymagające słowo. Sugeruje istnienie absolutu, który w tej sytuacji jest bardzo mało realny. Mamy tyle historii o osiąganiu niemożliwego że ciężko jest ustanowić "gwarancję", że coś się nie stanie. - Ein nachylił się nieco, zbliżając trochę własną twarz do Samary. Nie tak całkiem do równi, o była po prostu za niska. Wcale nie odwróciła się od Vereny ani na moment, swoją drogą. Mając przed sobą kogoś o kim wiedziała, że jest wampirem, zdawała się całkowicie ignorować istnienie wielkiego jaszczura, który dla przeciętnego człowieka wyglądałby dużo bardziej groźnie.
- Niemniej jednak, mogę obiecać dobre przygotowanie. Moja nowa podopieczna nie powinna powinna zrobić nikomu krzywdy, nawet nietrwałej. Sytuacja ta jednak ma warunki które muszą pozostać niezmienione by pozostała prawdą. Dwa, dosyć proste. Dlatego też chciałem omówić tę kwestię bezpieczeństwa by uniknąć potencjalnej katastrofy. Czy udałem się w tym celu w dobre miejsce? |
_________________ . . . |
|
|
|
Tidus
Jebany farciarz

Wiek: 32 Dołączył: 25 Paź 2010 Posty: 695
|
Wysłany: Sob Cze 20, 2020 11:44 pm
|
|
|
Na słowa pokojówki, kot się zaśmiał. Czy raczej zafuczał parokrotnie z istnym rozbawieniem na drewnianej mordce.
-No nie wiem, kanapkę? - syntezator głosu wydawał się wręcz speczony - Jestem metaczłowiekiem. Tylko tak mnie ubrali.
-Orkiem. - rzuciła pani ryś, zadzierając łepek do góry.
-Człowiekiem po goblinizacji drugiego pokolenia. Już w Q'D się nauczyłem, że jak mówisz 'ork' to spodziewają się zielonego gościa z krzywymi zębami który nie potrafi ułożyć zdania.
-Ehe, ehe. - - Apae ponownie obróciła się ku pokojówkom - To ile lat ma Yuto? Pewnie jest młodszy ode mnie. Bądź co bądź, mam...
-Piętnaście lat.
-Wcale nei! - drewno uderzyło agresywnie o metal - Jestem duchem! Odwiecznym bytem planu astralnego!
-Czas na planie astralnym to pojebana rzecz. Wiek liczy się od narodzin na tym padole aż do śmierci. Przyzwali cię piętnaście lat temu. Jesteś nastolatka.
Niezadowolone fuczenie zaczęło dobiegać z kukiełki na kolanach Joshuy.
============
Danielle nie ukryła zaskoczenia tą "muzyczną przygodą". Czyli co, to kapela? Wędrujący cyrk? Czyżby cała ta gadka o obalaniu jakiegoś króla była mrzonką? Z drugiej strony, nawet szołmeni mieli prawo do swoich opinii. A tak unikatowa perspektywa nie przytrafiała się codziennie. Mogła mieć z tego dwa artykuły, jeden o tej całej 'magicznej przygodzie' a drugi o informacjach pozyskanych z wywiadów, które może przecież przeprowadzić później.
-...Czemu by i nie? Ale nie muszę śpiewać? |
_________________
>Karta postaci. |
|
|
|
Rybka

Wiek: 34 Dołączyła: 25 Kwi 2013 Posty: 251
|
Wysłany: Nie Cze 21, 2020 6:47 pm
|
|
|
- Posiadamy całkiem sprawne połączenia pomiędzy miastami, zarówno tradycyjne jak i magiczne, więc pańscy podopieczni nie powinni się zanadto nudzić przynajmniej w czasie podróży. - Zapewniła Petra z niezmiennym miłym uśmiechem. Wyglądało na to, że jej uwaga została dość skutecznie odwrócona od dwójki gości przy bramkach. Wysłuchawszy kolejnych pytań, skinęła zaraz głową. - Została już tylko kontrola osobista, zgadza się. Podobnie jak w tradycyjnych ambasadach, czy podczas odprawy na lotniskach. Tym już jednak zajmie się koleżanka.
Bonnie niespiesznie odłożyła zdaje się już pusty kubek. Nabrała nieco głębszy oddech i zaczęła tłumaczyć.
- Kontrola zaczyna się od wyciągnięcia na stół zawartości bagażu podręcznego, a także położeniu tam wszystkich metalowych przedmiotów, które posiadają państwo przy sobie - takich jak zegarek, monety, pasek od spodni, klucze, a także urządzenia typu telefon, czy tablet. Następnie przejdziemy do skanowania na obecność metalu przy pomocy magii.
- Niya. Chyba zaraz w końcu nas przepuszczą dalej. - Odezwał się niegłośno Vico, usłyszawszy kawałek wypowiedzi. Odłożył kwestionariusz należący do kotki na teczkę, na wierzch pozostałych dokumentów. Pracowniczka ambasady tymczasem oczywiście kontynuowała.
- Oczywiście jeśli nie życzą sobie państwo wykorzystania takiego sposobu, bądź wystąpią jakieś problemy, zastąpimy ten etap kontrolą manualną. Na sam koniec następuje przejście przez bramki, które służą do rozpraszania nie permanentnych zaklęć, o ile nie ma żadnych poważnych przeciwwskazań.
- To może ja i Niya pójdziemy już na kontrolę? Z nami pójdzie szybko. - Odezwał się nagle wokalista, gdy tylko wyglądało na to, że kobieta w koku skończyła tłumaczyć. - Wszystko już wypełnione. - Przesunął teczkę pomiędzy menadżera, a recepcjonistkę. Oparł się łokciami o ladę poruszając końcówką lekko uniesionego smukłego ogona i przypatrując się temu pierwszemu z wyczekiwaniem. Petra, ponownie jak wcześniej, spojrzała tylko na dwa interesujące ją punkty, po czym schowała dokument do środka teczki.
Nieumarła, nie doczekawszy się najmniejszej nawet reakcji ze strony Samary na zadane jej pytanie, przymrużyła odrobinę powieki swych nienaturalnie błękitnych oczu. Przez głowę przeleciały jej myśli o nieodwracalnie zdziczałych stworzeniach, które musiały zostać poddane eksterminacji. Nie były to jednak jej myśli. Odsunęła je na chwilę. Jego. Mrugnęła powoli. Skupiła uwagę na Einie. Brak gwarancji. Warunki. Być może wcale nie będzie próbował karmić jej słodkimi zapewnieniami.
- Słucham. Jakież to dwa warunki muszą pozostać niezmienione?
* * * * *
- Och! - Długowłosa przysłoniła opuszkami palców usta i zarumieniła się, bardzo wyraźnie speszona. Jej siostra wydawała się zachować bardziej zimną krew.
- Prosze nam wybaczyć. Pomyliłyśmy pana z automatonem. Bardzo nam również przykro, iż padł pan ofiarą stereotypów. - Pochyliła głowę w wyrazie skruchy. Druga zaraz uczyniła to samo i obie pozostały w takiej pozycji przez dobrą chwilę nim ponownie wyprostowały się. - Niestety nie jesteśmy w stanie podać dokładnego wieku. Wspominał nam, że przebywał na planie śmiertelnych, na padole, w czasie początków rewolucji przemysłowej. Ostatniej rewolucji przemysłowej, której początek miał miejsce ponad sto lat temu. Nie wiemy tylko ile lat tam przebywał.
- To ja… pójdę po kanapki?
- Jakie kanapki pan preferuje? Wegetariańskie? Bez nabiału? Z wędliną? Na ciepło? |
_________________ > Karta postaci. |
|
|
|
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń

Wiek: 35 Dołączył: 26 Lut 2009 Posty: 1396
|
Wysłany: Śro Cze 24, 2020 9:23 am
|
|
|
Uarien przytaknął jeszcze na słowa Petry, zaraz przenosząc wzrok na jej koleżankę, gdy rozpoczęła swoje wyjaśnienia. Utrzymywał kontakt wzrokowy, słuchając uważnie.
- Hm? No, nareszcie! - zawołał biały kot, podrywając się nieco na swoim wygodnym miejscu i przebiegając z ramienia na ramię. - Ja nic nie mam! - dodała jeszcze pod koniec tłumaczeń Bonnie, zanim ta jeszcze skończyła mówić.
- No dobrze, niechaj ta dwójka pójdzie przodem. - "menedżer" wskazał dłonią na Vico z kotem widząc też, że reszta grupy wciąż zajęta jest rozmową, a póki to trwa to nie będą raczej rozrabiać.. - Ach, od razu warto będzie z mojej strony zgłosić, że mam metalowy staw. - uniósł nieco lewą rękę i poklepał się po jej łokciu. - Wypadek lotniczy. - wyjaśnił krótko.
- No to trzeba wypełnić przygodną aplikację! - Melba doskoczyła zaraz bliżej reporterki, bez wahania biorąc ją pod ramię (mimo bycia wyraźnie niższą).
- Śpiewać nie trzeba póki nie przyjdą potwory! - Denzaren znów się ożywiła, chwytając kobietę z drugiej strony, i we dwie "zachęcały" ją do podejścia bliżej recepcji, gdzie już wcześniej podskoczyła Kajka.
- Halo, halo! Poprosimy jeszcze jeden bilet wstępu! - skrzypaczka pomachała ręką, drugą wskazując na nowego członka ich wycieczki. Della stanęła przed Danielle, wyciągając ku niej w ręku... niebieską czapkę z daszkiem. Skądkolwiek ją wyciągnęła. Czapka miała napis "LAEVATEINN" na przedzie, a na bokach zdawała się mieć czyjeś podpisy.
- By zapewnić bezwypadkowy przebieg tej... terapii zakupiłem u zaufanego źródła pomoc natury magicznej. Nie wbrew własnej woli a dla bezpieczeństwa tych wokół, droga Samara została poddana działaniu zaklęcia które bardzo utrudnia jej działania siłowe. To jego właśnie dotyczą te warunki. - Ein rozpoczął wyjaśnienia, gestykulując jedną dłonią, drugą mając na ramieniu albinoski. - Pierwsze, co dość oczywiste, chciałby, aby samo zaklęcie pozostało nienaruszone. Nie mam pojęcia jak wyglądają wasze procedury dla gości i nie widziałem takiej informacji przed wejściem, więc chciałem wspomnieć o tym zawczasu, nim będzie za późno. - uniósł do góry jeden palec, a za chwilę dołączył do niego kolejny. - Drugie zaś... zostałem pouczony iż zaklęcie może zostać złamane przez ból. Dlatego bardzo bym prosił, by w razie najgorszego, możliwie pohamować interwencję do możliwie minimalnego poziomu. Z powodu zachowania sytuacji jak i czystej przyzwoitości, oczywiście. Droga Samara już zbyt wiele się wycierpiała. - wytłumaczył z uśmiechem, gdy gestykulująca dłoń powoli spoczęła na głowie ghoulki, delikatnie ją głaszcząc. Wcale nie przystopowało to jej nerwów napiętych do granic możliwości. Zupełnie, jakby wcale nie mówiono o niej. Swoją drogą, wyglądało to trochę jakby to głaskanie poruszało całą nią jakby ktoś to robił ramieniem dźwigu. |
_________________ . . . |
|
|
|
Tidus
Jebany farciarz

Wiek: 32 Dołączył: 25 Paź 2010 Posty: 695
|
Wysłany: Czw Cze 25, 2020 3:20 pm
|
|
|
-Wszystkie.
-Dajcie mu jak najwięcej kalorii w jak najmniejszej objętości. Wątpię, by czuł jeszcze smak.
-Szczerze mówiąc, to sam nie pamiętam.
===========
Danielle wzięła czapkę i przyjrzała się napisowi przez dłuższą chwilę. Wzięła głębszy oddech nosem i wydobyła z siebie ciche.
-Ooooooooooooooooooooooooooch. Dlatego.
Może i nie rozpoznała twarzy muzyków, ale nazwę kapeli już owszem. Aż poczuła się głupio. Pewnie wzięli ją za paparazzi. Nasadziła czapkę na głowę i zupełnie zapomniała o wspomnieniu o śpiewaniu, gdy pojawią się potwory.
-Z grzeczności ostrzegam, że mam poczucie rytmu niemowlęcia któremu grano industrial noise zamiast kołysanek. |
_________________
>Karta postaci. |
|
|
|
|
smartDark Style by urafaget Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group |