Wiele sfer
Mało gier

Że Gra - Rozdział II - Festnig

Hitomi - Czw Kwi 18, 2013 2:45 pm

Z rosnącym znużeniem siedziała na łóżku obok chłopaka, starając się zrozumieć co też on do niej mówi. Problemy? A tak... problemy, coś się stać może, prawda? Przetarła leniwie oczy i kiwnęła głową, po czym przypomniało jej się, że chłopak pewnie tego nie widział. Powiedziała więc wolno, ze znużeniem.
- Pewnie... obudzę. Śpij Hircio, potrzebujesz tego...
Gdy udzieliła Hiroshiemu tą jedną ostatnią wiadomość, którą pewnie usłyszy, Hitomi zaczęła nasłuchiwać, w miarę możliwości. Jeśli usłyszy kroki, zmusza mięśnie do pracy, by cicho, na paluszkach podejść do drzwi, tak by pozostać w cieniu i zobaczyć kto to się zbliża. Jeśli będzie to Florance, to wychyla się z cienia i gestem przywołuje go do siebie. Jeśli będzie to Fariel, to tylko przygląda się dyskretnie z cienia osobie, która odebrała jej pierwszy pocałunek i miała zamiar zabrać więcej. Nie wychodzi i stara się nie robić hałasu. Hiroshiego budzi tylko i wyłącznie jeśli stanie się coś niespodziewanego. I co najważniejsze... stara się nie zasnąć.

Shana - Pią Kwi 19, 2013 3:53 pm

Nie taka ciemność straszna, jak ją malują! Para bohaterów wkroczyła dzielnie do mrocznego pokoju, kontynuując rozmowę wciąż markotnym i przyciszonym głosem. Wpierw propozycja, potem czas wyjaśnień! Chłopak usiadł zmęczony na krawędzi wielkiego, miękkiego łóżka które zaskrzypiało pod naciskiem. Dziewczyna tłumacząc pochodzenie swojej nowej, niesamowitej umiejętności odnalazła krzesło na którym pozostawiła swoją broń w kaburze. Przypięła ją do swojej nogi kiedy Hiroshi zdejmował buty przed ułożeniem się do snu. Bardzo dziwnym uczuciem było iść spać w mokrej odzieży, ale cóż - to nie był najlepszy czas na szukanie wygód! Przecież wcale nie jest tu tak zimno, żeby złapać z tego powodu przeziębienie, prawda? Tym bardziej, że łoże było taaak wygodne, wystarczyło raz się położyć i jakakolwiek ochota podniesienia się odpływała natychmiast w niepamięć!


Hitomi!

Ostatnie zapewnienie. Śpi? Tak, chyba już śpi. Musiał zasnąć niemal od razu po swoich ostatnich słowach. Mięśnie jego twarzy się rozluźniły, krótki błysk ukazał spokojną minę. Na pewno śpi! A to oznacza, że trzeba stanąć dzielnie na straży i nie pozwolić nikomu w przerwaniu tego snu. Nie było to proste! Nawet trzymając kwiat w jednej, a pistolet w drugiej dłoni, łóżko kusiło niesamowicie swoim dotykiem. Dodatkowo, deszcz tak spokojnie głaskał szybę okna! Nawet pomimo ciemności, panowała tu teraz taka pogodna atmosfera, nic tylko walnąć się na wyrku i byczyć aż do pełnego wypoczęcia! Ale, warta, straż... trzeba było się opierać, trzeba było się opierać...
Prawda, prawda. Dobrze, że nie jesteś tutaj sama. Biegająca w kółko myszka pomagała zachować świadomość. Tym razem nie pędziła naprzód przez ogromne pole, teraz tylko skakała wesoło w tę i z powrotem na niewielkiej polanie. Pomagała ci pilnować, tak jak tylko mogła! Nic nie mogło umknąć jej uwadze. A już na pewno nie wyraźne pukanie!
Otworzyłaś gwałtownie oczy. Uniosłaś wzrok na wejście do pokoju, które cały czas było otwarte. To Fariel! Przed chwilą pukała w otwarte drzwi. Chyba jednak przysnęłaś. I to na siedząco! Czegóż może chcieć młoda pokojówka? Zanim przemyślałaś dokładniej to pytanie będąc dopiero co obudzona, pojawiła się już właściwie odpowiedź. Ruda dziewczyna zdjęła z wózka który prowadziła lampę w szklanym kloszu. To chyba ta sama, którą widziałaś w poprzednim pokoju. Spoglądając na ciebie troszkę bojaźliwie podeszła do progu, przykucnęła powoli i zapewne by nie wzbudzać u ciebie żadnego strachu postawiła ją w drzwiach, posuwając potem delikatnie do przodu. Wstała i ukłoniła się grzecznie jak na elegancką pokojówkę przystało i zrobiła kilka kroków w tył. I znów się ukłoniła! Tym razem, nie wyprostowała się od razu, została tak pochylona. I nawet... odezwała się!
- Przepraszam. - Choć zrobiła to cicho, wyraźnie ją usłyszałaś. Słyszałaś też, że naprawdę ma na myśli to, co mówi. Zdecydowanie żałowała tego, co zrobiła! Ze wstydem, wcale nie podnosząc głowy obróciła się czym prędzej w stronę wózka i pchnęła go niezwłocznie. Nie chcąc zostawać dłużej, najpewniej z obawy przed jeszcze większym uczuciem zawodu wobec swojej kompetencji którym musiała być teraz przepełniona zdecydowała się na ucieczkę przed twoim wzrokiem, szybko znikając za progiem! I choć wciąż słyszałaś kroki oraz klekot blaszanego wózeczka, widziałaś teraz już tylko pozostawioną przez nią latarenkę wewnątrz której mały płomyczek tańczył wesoło, ciepłym światłem rozświetlając ponure pomieszczenie.


Hiroshi!

Mm, odpoczynek! Tak, nareszcie odpoczynek! Co prawda, dopiero co przebudziłeś się ze snu, ale jakże przyjemnie było znów do niego powrócić! Mogłeś wygodnie wylegiwać się na swoim własnym kawałku chmurki wysoko w niebieskich przestworzach. Z dala od problemów, z dala od trosk, z dala od tej ziemi pełnej cieni daleko pod sobą! Wrócić na dół? Nigdy w życiu, przecież nic cię tam nie trzyma! Twoja koleżanka stoi na straży, ona da sobie radę! Ze wszystkim daje sobie radę! Zawsze była groźniejsza od wszystkich osiłków których znałeś, jest niesamowicie silna. Nawet na turnieju, w niesamowity sposób pokonała groźną przeciwniczkę, która potrafiła uderzeniem zniszczyć całkowicie podłogę! Oj tak. Dzięki niej, nic ci tutaj nie grozi. Nie będziesz odwiedzać Cienistej Krainy tylko wylegiwać się tutaj, w spokoju, delektując się ciepłem słoneczka!


Florance!

Widząc, jak dziewczyna poszła w swoją stronę i znikła całkiem za rogiem zdecydowałeś, że nie będziesz szukał tutaj dalej i pójdziesz za nią. Oczywiście najpierw trzeba było zejść z drabiny! Może nie było to bardzo trudne, ale gdy trzymało się jedną ręką latarenkę, na pewno uciążliwe i czasochłonne. Trzeba było schodzić ostrożnie, krok po kroku, żeby przypadkiem się nie pośliznąć i nie zacząć spadać w dół - z tej wysokości to na pewno bardzo by bolało! Dlatego, bez pośpiechu - pach pach pach, zeskok z ostatnich trzech szczebli. Sukces! Można iść szukać Kareen.
Okazało się, że była dwie alejki dalej. I pewnie gdybyś nie trzymał źródła światła, to nawet byś jej nie zauważył. No może usłyszał, ale na pewno nie zauważył. Póki ciebie tu nie było, w absolutnej ciemności przeglądała tytuły książek na wysokości środkowego piętra, jedną nogą co chwila odpychając od półki w bok drabinę na której stała. Oj, no raczej nie było sensu wchodzić teraz na górę, prawda? Dlatego zacząłeś mówić z dołu. Spytałeś o atlasy, mapy, być może plany miasta? Szkarłatnowłosa akurat wyjęła z półki jakieś większe tomiszcze, które przetarła dłonią. Zerknęła w dół, stając bardziej na drabinie, niż w połowie na drabinie a w połowie na półkach. Po tym zaczęła schodzić na dół, a właściwie... zjeżdżać w dół, trzymając się pionowych brzegów konstrukcji jak szyn i ściskając je by spowolnić swój upadek. Hej, świetna metoda! Dziw bierze, że wcześniej na to nie wpadłeś. No, ale w krypcie nie było wiele drabin! Właściwie jedyna którą znałeś to ta prowadząca do komory reaktora. Byliście tam tylko raz w życiu na "wycieczce klasowej", gdy Belfer objaśniał szczegóły funkcjonowania Krypty. Tak było. Pamiętasz nawet, jak Dunia i Kimia panikowały, że spadną, nie chciały po niej schodzić! Ale to już przeszłość. Niestety, te czasy nie mają szans powrócić. I z zamyślenia wyrwało cię podanie księgi przez wysoką dziewczynę.
- Na samym końcu, obok wszystkich encyklopedii i słowników. - Oznajmiła poważnym tonem. Cały czas, taka poważna i sztywna. I... hej, coś tu jest nie tak. No bo przecież jeszcze chwilę temu była ranna, pocięta, poparzona i w ogóle. A teraz? Jakby nigdy nic jej nie było, nówka sztuka. Tylko ubranie ciągle nosiło na sobie ślady jakiejś walki. No, może nie "jakiejś" bo właściwie to część tego widziałeś. Od "zewnętrznej" strony. Tylko te jej oczy wciąż tak lśniły niepokojąco. Ale ale, księga. To była duża księga. Większa chyba nawet od twojej indywidualnej lektury zadanej w Krypcie przed egzaminami do czwartego stopnia edukacji. Tamta zajęła ci trzy dni na przeczytanie. A była dość nieciekawa, o sposobach walki roślin z insektami. Była chyba kiepskim dowcipem Belfra nawiązującym do twojego imienia. Ale ta księga? Na podrapanej, czarnej oprawie ze skóry widziałeś nieco wyblakłe, kiedyś złote litery - "Serce Turii".
Czyżby dwa w jednym?

Hitomi - Pią Kwi 19, 2013 4:47 pm

Przysnęła. Zbudziło ją pukanie Fariel. Dziewczyna od razu się spięła widząc, ją i nerwowo popatrzyła na bok. Kobieta jednak przeprosiła i przyniosła im lampę... Hitomi zrobiło się głupio z tego powodu. Może powinna za nią pobiec i powiedzieć, że nic się nie stało...? Ale z drugiej strony stało się. Dużo się stało. Zanim miała okazję zdecydować co zrobić, ta uciekła. Czarnowłosa westchnęła i wstała z łóżka, które znowu zaczęła ją piekielnie kusić. Zmusiła się do podniesienia i podejścia do drzwi. Gdy tam dotarła przełożyła różę do dłoni, w której trzymała pistolet i podniosła lampę. Sprawdziła czy Fariel jeszcze jest w zasięgu słuchu. Jeśli tak, to dziewczyna mówi.
- N-Nie martw się tym. Żyję, t-to się liczy.
Jeśli jednak jej nie będzie, lub nie odpowie/zaczepi, to wraca do pokoju z lampą, którą kładzie na krześle niedaleko łóżka, by rozświetlić pokój. Położyła też pistolet i różę na tym samym krześle podchodząc do łóżka. i przykrywając Hiroshiego pościelą. Po uczynieniu tego, błękitnooka Umeki podchodzi do okna. Nie chciała siadać na łóżku, bo domyślała się, że zaśnie prawie natychmiast. Podeszła więc do okna, które nie wpuszczało za wiele światła do środka. Jeśli to kwestia brudu, to stara się przetrzeć je ręką, by sprawdzić co za nim widać, pomijając deszczu. Jeśli to nie tylko brud, to wraca w stronę drzwi, przechadzając się po pokoju. Miała ochotę wrócić do tamtego pokoju i chociaż umyć włosy, ale nie będzie tak nieodpowiedzialną osobą by zostawić Hiroshiego samego. Poczeka na powrót Floranca i dopiero wtedy zabierze swą brudną koszulę, którą zdjęła z niej Fariel i umyje włosy, w zapewne już lodowatej wodzie. Niemniej lepsze zimno niż brud.

Tidus - Pią Kwi 19, 2013 5:16 pm

Ej, sprytne. Będę musiał to zapamiętać następnym razem...Chociaż trzymając lampę w dłoni chyba nic mi to nie da. Tylko straciłbym równowagę i wywalił się na tyłek. Odebrałem książkę, zupełnie nie reagując na zanik jej ran. Widziałem już, jak w przeciągu jednego dnia jej dłoń po rozcięciu nożem się zalecza, więc nie dziwi mnie raczej, że to samo dzieje się na większą skalę. Ta kobieta naprawdę jest niesamowita. Może i faktycznie można przez to nazwać ją 'potworem', ale byłbym głupi nie czując wobec niej przynajmniej odrobiny podziwu. A po tym wszystkim, czuję znacznie więcej niż odrobina.
- Dziękuję.- powiedziałem w końcu, przejeżdżając kciukiem po okładce książki. "Serce". Może to nie będzie metafora i naprawdę tego szukam? Mam nadzieję. Nawet jeśli nie, może dowiem się czegoś o państwie, które wybudowało mój dom nim spadły bomby. Nigdy szczególnie nie uważałem na lekcjach historii.
- Przepraszam, że tyle zawracałem ci głowę. Daj znać, jeśli będę mógł się jakoś odwdzięczyć. Szczerze, dziwnie się czuję będąc gościem.- udałem się ku wskazanej przez nią sekcji by do książki dorzucić jakiś atlas. Detaliczna mapa kraju z podsekcjami byłaby najlepsza, ale jeśli takowej się nie znajdzie, zadowolę się atlasem kontynentu czy coś takiego. Gdy znajdę, czego szukam, jeszcze upewniając się, czy Chielai żyje przez dotknięcie miejsca w którym leży, udaję sie do foteli które widziałem wcześniej by zasiąść w jednym z nich i kontynuować mój plan bezczelnej, mentalnej fotografii. Zaczynając od map, bo tych jest mniej. Gdy skończę z atlasem, oczywiście nie staram się zapamiętać całej książki takich rozmiarów. Nawet mi by to trochę zajęło. Wpierw przyjrzę się spisowi treści.

Firanke - Pią Kwi 19, 2013 7:35 pm

Heh, Słońce. Rety, całe życie marzyłem by zobaczyć Słońce. A teraz mogę się pod nim wylegiwać? Słodko. W to mi graj. Hitomi powinna sobie poradzić, w końcu Fariel nie jest już zagrożeniem. W razie czego mnie obudzą. A do tego czasu mogę odpocząć! Nawet, jeśli miałaby to być tylko "drzemka mocy", to i tak zawsze lepiej, niż nic, nie?! No, no!
Ale jak wstanę, to będę musiał wziąć się do roboty. Mam jeszcze duszę do załatwienia. Swoją drogą, dawno nie słyszałem nic od Rin. Czyżby uznała, że muszę radzić sobie sam? I w ogóle... czemu nie może się z nią skontaktować? Wrócić do tamtego miejsca i przeanalizować plan działania. Pewnie może, ale nie pamięta, jak. W końcu ma zaniki pamięci. No, ale skoro nie może poradzić na te wszystkie problemy absolutnie nic, to czy teraz przejmowanie się coś zmieni!? Nie! Więc może wylegiwać się na swojej chmurce. Prawie, jakby był jakimś czadowym aniołem. Gdyby takie istniały, to na pewno mieszkałyby na chmurach i na nich spędzały swój czas. A nad nimi czuwa jeszcze to przyjemne ciepło. Och, tak:
Słońce rządzi! Niech no tylko wreszcie znajdzie chwilę, by na spokojnie obejrzeć jego wschód na żywo. Tylko to już jak wydostaną się z tego durnego miejsca, tej cienistej krainy. Hej, swoją drogą, to czy w rozmowie z kocią nie wspominał, że jest ktoś, kogo tam ma otoczyć opieką? W tej słynnej już Kantiii. Rety, tak enigmatycznie, mógł powiedzieć coś więcej. Jak niby miałby ją rozpoznać? No, Hiroshi, nie postarałeś się. Nawet Chmurka się zgadza. A Wiaterek się z ciebie śmieje. A teraz leż. Leż i regeneruj siły, bo będą ci potrzebne!

Shana - Pią Kwi 19, 2013 11:29 pm

Hitomi!

Co zrobić, co zrobić! Miałaś jak najbardziej słuszne powody do tego by być złą, ale nie mogłaś też patrzeć na to jak bardzo młoda pokojówka zamartwia się tym, co zrobiła. Dlatego też doszłaś w końcu do wniosku, że spróbujesz chociaż zacząć jakąś rozmowę! Powstałaś na nogi, żwawo ruszając w stronę wyjścia z pokoju. Przełożyłaś cudny kwiat z ręki do ręki i podniosłaś lampę z ziemi. Wychyliłaś się poza pokój, spojrzałaś w lewo - wciąż tam była! Zawołałaś za nią, delikatnie się jąkając. Rudziutka zatrzymała się razem z wózkiem, żeby po chwili wahania odwrócić się nieśmiało w twoją stronę. Nie cała, a jedynie głowę. Nie chciała puścić wózka, jakby coś ważnego od tego zależało. Spojrzawszy na ciebie smutno otworzyła usta i zamknęła je po chwili. W zamyśleniu połączonym ze wstydem opuściła wzrok, kupując sobie chwilę czasu. Dopiero po tym odezwała się niepewnie.
- Jeśli tylko mogę w jakiś sposób zadośćuczynić wyrządzoną ci krzywdę, powiedz. Zrobię, co tylko zechcesz. - Prosta deklaracja wypłynęła z jej ust. Bez wątpienia żałowała swoich czynów! Zamarła w bezruchu w swojej pozie, oczekując odpowiedzi.


Florance!

Razem z wypowiedzianymi na głos podziękowaniami odebrałeś księgę. Rany, ale była ciężka! Musiałeś sobie dopomóc drugą ręką, tą która trzymała lampę. Taką książką można by było kogoś zabić, gdyby zrzucić ją na głowę! Okładka była mocno poniszczona, posiadała na sobie ślady zużycia... ale to nie wszystko, tak. Zauważyłeś wcześniej, podczas przeglądania, że właściwie wszystkie książki są tu u góry pokryte sporą warstwą kurzu. Że spędziły tu bardzo dużo czasu, zapomniane. Ale nie ta. Ta albo była tutaj nowa, albo - cóż - ktoś niedawno korzystał z zawartych w niej dobroci. A to by oznaczało, że nie jesteś pierwszą osobą która wpadła zaczerpnięcie informacji o Kantii z tej biblioteki! No i grono podejrzanych było całkiem wąskie. Wynosiło dokładnie trzy osoby. A Skoro Kareen o niej wiedziała i poszła po nią gdy tylko powiedziałeś że chcesz się czegoś dowiedzieć o tym mieście... to pewnie była ona. Nie było to może trochę podejrzane? Tak od razu dać komuś książkę o której wiedziała. Czyli pewnie ją dokładnie przestudiowała. A może wiedziała, że... w środku nie ma nic, czym nie chciałaby się podzielić? I idąc dalej tym tokiem myślenia, może istnieje gdzieś inna książka, z której można się dowiedzieć dużo bardziej wartościowych rzeczy? Cóż, na pewno nie dasz rady wyczytać tego z jej neutralnej, kamiennej wręcz twarzy! Zamiast tego, postanowiłeś przeprosić ją za kłopot i zaproponować zwrócenie długu. Ta pochyliła delikatnie głowę na bok. To chyba był wyraz zdziwienia, którego nie było widać po jej minie. Raczej nie spodziewała się tych słów! Ta, której nigdy nikt nie dziękował, co mieli okazję zauważyć członkowie twojej drużyny, zawsze wykonująca niewdzięczną pracę bez wynagrodzenia. Nie była wprawdzie osobą która złamałaby się pod tym ciężarem, ale teraz, kiedy ktoś poniekąd docenił to co robi, na pewno miała prawo być choć trochę zaskoczona.
- N... Nie bądź głupi. - Czy ty dobrze słyszysz? Czy ona naprawdę się... zająknęła!? To zdecydowanie było coś, czego nikt by się po niej nie spodziewał! - Robię to, co do mnie należy. Jeśli moją rolą jest służyć, będę robić to nie wymagając w zam... mm? - przerwała swoją wypowiedź, odwracając głowę. Patrzała prosto na ścianę, za którą musi znajdować się korytarz. Coś tam zobaczyła? Z tego co ty widzisz, nie ma tam nic podejrzanego. Ściana jak ściana! No, chyba, że... że chodzi jej o tą pajęczynę tuż pod balkonem. Czyżby... bała się pająków!? Ona? Nie, to raczej niemożliwe... i nie, chyba nie patrzy w tą stronę. Trochę niżej. Zmarszczyła nawet brwi, jakby nie dowierzając. Co, co się stało? Niewielką pomocą były jej następne słowa, które wypowiedziała raczej do siebie.
- Żywy... przybysz...? - Była zupełnie, jakby przestała zwracać na ciebie uwagę. Chyba naprawdę tak było! Nagle, jak nie ruszy z miejsca! Biegiem w stronę klatki schodowej. Nie tej którą tu zeszliście, tę przy drugim wyjściu. Nie wchodziła nawet po samych stopniach, wskoczyła na poręcz pośrodku pięterka i stamtąd zwinnie hop, na balkon! Z trzaskiem drzwi wypadła na zewnątrz. A ty nie miałeś nawet czasu na zastanowienie się! Ledwie znikła, zaraz poczułeś wiercenie. I masz babo placek, Chielai wyrwała się z kurtkowego więzienia spodem i zamiatając krótkimi łapkami zaczęła skakać w stronę tych samych schodów, jak gdyby goniąc szkarłatnowłosą! Rany, za grosz odpoczynku w tym miejscu! Czemu niby obie tak gdzieś tam pędzą? Mogłeś niby je zignorować i poszukać atlasu, ale brat przecież prosił cię, by nie zgubić jego kota, prawda?


Hiroshi!

[ BGM: 1. Blue Butterfly ]

Ciepło, spokój i pogoda! Naprawdę niczego więcej nie chciałoby oczekiwać od życia. Czas na odprężenie się, czas na przemyślenia. Nikt nie może ci zrobić tutaj krzywdy, więc nie było czego się bać! Mogłeś przemierzać przestworza na swojej chmurce bez trosk. Wśród spokojnej, wesołej muzyki! Mogłeś delektować się widokiem białych ptaków, które przelatywały co jakiś czas przez niebo, radośnie śpiewając wesołą ptasią pieśń! Oprócz nich, latały tu też różne, wielobarwne motyle, takie śliczne! Niebieskie, żółte, czerwone, zielone! Było tu tak wesoło, że za nic nie chciało się stąd wychodzić. Dałbyś chyba nawet radę poskakać między chmurkami, z jednej na drugą! Tak, to bez wątpienia było proste. Nawet zrobiłeś tak, żeby spróbować. Hopsa!
Hmm... Kiedy znalazłeś się na kolejnej chmurce, zauważyłeś coś dziwnego. Takie... coś jakby zawołanie z... no nie wiem. Skądś indziej! Mogłeś tu usłyszeć inną muzykę, jakby z innego świata, która jest podobnie wesoła jak ta, którą słyszałeś od początku podróży tutaj! I najlepsze jest, że mogłeś bez problemu się tam przenieść, zobaczyć jak tam jest. Bez problemu mogłeś tam przeskoczyć! Chociaż nie, nie. Trochę inaczej. Dzięki swojej potężnej sile woli, mogłeś tamten świat przyprowadzić tutaj! Tak, byłeś w stanie całkiem wywinąć tutejszy świat, dokonać jego ewersji!

Firanke - Sob Kwi 20, 2013 12:30 am

Dryfuje! Stanął bokiem na zgiętych nogach, z szerokim uśmiechem lecąc przed siebie. Dryfuje na chmurze! JAK zarąbiste to jest?! Jeszcze brakuje mu tylko magicznego kija, który wydłużałby się zgodnie z jego wolą! Będzie najlepszy! Nie ważne, jak daleko ma na szczyt, on wciąż będzie w zasięgu jego chwytu! A-ka-ru! A-ka-ru! Hi-ro-shi! Hi-ro-shi! Łuuuuhuu! I jeszcze wszędzie dookoła ptaki, motyle, tyle kolorów, kto by chciał opuszczać to miejsce!? W sumie, skoro tak świetnie mu idzie, to może jeszcze... Chmura raz, chmura dwa! Raju jest w tym świetny. Powinien brać udział w jakiś turniejach chmurko-skakania, czy coś. Chciał zdobyć kolejną, gdy usłyszał muzykę - taką, która różniła się nieco od jego utworu tła. To było tak trochę, jakby ktoś go nawoływał. To. Jest. Szansa! Teraz to on zawoła, nie, sprowadzi tamten świat tutaj, do siebie! ON nie dałby rady? Jasne, że da!
Ten świat znajdzie się u jego nóg, już teraz. Ten świat znajdzie się teraz tutaj, na miejscu aktualnego, którego podda ewersji. Nie zniesie sprzeciwu. Jego wola zostanie dokonana. Znajdzie się w świecie, który go nawołuje.

Tidus - Sob Kwi 20, 2013 2:11 pm

Cholerny kot! I teraz mam dylemat. Jeśli coś mu się stanie, Hiroshi mnie zamorduje. Jeśli niczego się nie dowiem, Hiroshi mnie zamorduje. Co uczynić, co uczynić... Koniec końców, wiedza jest ważniesjza. Ktokolwiek jest przed bramą, Kareen sobie z nim poradzi więc i Chielai zapewne nic nie grozi. Szybszym krokiem powędrowałem po atlas i gdy znalazłem odpowiedni, zasiadłem w którymś z foteli i wziąłem się za 'przepisywanie' danych. Nie próbując zrozumieć, nie próbując zakodować, jedynie bezmyślnie zapamiętując informacje do późniejszego odtworzenia.
Hitomi - Sob Kwi 20, 2013 6:27 pm

Żałowała... żałowała i było widać, że bardzo. Hitomi wychyliła się bardziej i oparła o framugę.
- Ja... nie wiem. Widzę, że żałujesz tego co zrobiłaś i... i nie byłabym sobą, gdybym ci nie wybaczyła, więc nie martw się tym
Powiedziała starając się uśmiechnąć nieznacznie. Czuła się niezręcznie w takiej sytuacji, ale jeśli Fariel dalej będzie nalegała z tym, że chce coś dla niej zrobić, Hitomi wzdycha i mówi
- Może... umm... to może, nie tyle zrobić co coś dać? Oczywiście jeśli to możliwe i nie będziesz miała problemów? Bo widzisz... teraz jedyną rzeczą jaką mogę się bronić jest taki scyzoryk, a w takim wielkim zamku jak ten pewnie coś na styl sztyletu by się znalazło, prawda?
Może to i mocno nie na miejscu, ale hej... lepiej mieć sztylet niż go nie mieć. Po kilku sekundach dodała nagle i dość szybko.
- To znaczy... to nie tak, że muszę się nim bronić czy coś. Tak... tak tylko pewniej bym się z czymś takim czuła.

Shana - Czw Kwi 25, 2013 5:05 pm

Hiroshi!

Taka okazja mogła się drugi raz już nie powtórzyć! Skupiłeś się na dźwiękach, które przywoływały cię z daleka. Niechaj przybędą tutaj! Doskonale wiedziałeś, że ci się uda. Nie miało prawa być inaczej! Czułeś, jak ten świat nadchodzi, czułeś jak całe otoczenie wywracane jest na drugą stronę, niemal jak papierowa torba wywinięta wnętrzem do zewnątrz! Oto... nadchodzi!

[ BGM: 2. Birth of new witch (instrumental) ]

Już tu jest! Każdy mógł to zauważyć. Całe niebo zaróżowiło się lekko, słońce powędrowało bliżej zachodu. I... ojej, twoja chmurka, nie kontrolujesz jej już! Zaczęła poruszać się samodzielnie, wielką spiralą opadając ku dołowi, jak korkociąg w butelkę wina! Nie chciałeś iść w dół. ale... nie miałeś jak się temu sprzeciwić. Chociaż... nie, raczej nieprędko opadniesz na dno. Jesteś przecież tak wysoko! I wciąż masz dużo towarzystwa. Brązowe ptaki kluczą wokół, niemal jak w jakichś poszukiwaniach. Żółte motyle również cały czas dotrzymują ci kompanii, co jakiś czas zbierając się w wielką grupę i poruszając się tak, jakby wszystkie były jednym wielkim motylem! Na tle słońca wyglądało to... pięknie. Hej, tak naprawdę wcale już nie spadasz! puszysta chmurka lada w koło cały czas chyba na tej samej wysokości. A w jednym miejscu okręgu, tam po stronie słońca, znów możesz poczuć to ciekawe wrażenie, obecność odległego świata, który nawołuje z oddali! Czyżby była tu droga z powrotem na górę? Cóż, nie dowiesz się póki nie spróbujesz!


Florance!

Wybór. Kot, książka. Książka, kot! Wiele osób mogło długo się zastanawiać nad wyborem, znajduję dla każdej opcji wiele "za" i "przeciw". Ale czasu nie było! Dobrze o tym wiedziałeś. I nie potrzebowałeś go też wcale wiele, mając jasno ustalone priorytety! Świadomie postawiłeś potrzebę gromadzenia wiedzy oraz niechęć do zniszczenia jej nośnika ponad niepewne ryzyko zagubienia kota, który nie wiadomo skąd pojawił się w tym miejscu. Przy Kareen powinien być bezpieczny, prawda? Tylko w sumie, czy Kareen ratowałaby kota? I w sumie, czy w ogóle powinna widzieć o jego obecności? Jeśli dobrze pamiętasz, mówiła coś o tym, że nic nie może umknąć jej uwadze, więc... najpewniej i tak dawno o nim wie. A głupi kotek ukrywał się przed nią w twojej kurtce! No, ale nie mógł tego wiedzieć. Zresztą, rozmyślanie nad tym nic dobrego nie przyniesie. Atlas, atlas!
Rzeczywiście, atlasy były na samiuśkim końcu. Było kilka wersji takiego, który mógł ci się przydać. Wybrałeś ten, który miał największy format i był przy okazji najcieńszy. "Turia 981-2000". Idealnie! W drogę ku wygodnym fotelom, w drogę czerpać wiedzę! Przyjemny skrzyp siedziska pod twoją pupą mógł rozładować trochę napięcie. Ustawiłeś lampę w odpowiednim miejscu i zacząłeś czytać, zaczynając od masywnej księgi o "Sercu Turii", Kantii. "Miasto, które przerosło najśmielsze oczekiwania polityków siedemnastego wieku..."


Hitomi!

Milczała. Milczała, milczała i milczała! Chyba się zastanawiała. O, przytaknęła! Znaczy, że na pewno rozumie. Poprawiła palce na poręczy, przestąpiła z nogi na nogę, przygryzła wargi. Coś ją trapiło, to widać! Ale nie uzewnętrzniła tego. Przytaknęła po raz drugi! I od razu, jakby ktoś ją batem gonił, zwróciła się naprzód i jak poszła, z piskiem łożysk i klekotem naczyń oraz samego wózka popędziła przed siebie. Dziwna jest, na pewno! Ale może coś przyniesie! W końcu przytaknęła, czyli chyba się zgodziła. No nic, z powrotem na wartę...
Chwilka chwilka. Jakiś nowy dźwięk. Albo nie, niezbyt nowy - już go kiedyś słyszałaś. Dobiega... z klatki schodowej. Coraz bliżej i bliżej! Te cichutkie jakby drapnięcia... Tak! Domyśliłaś się tuż przed momentem, w którym mały, łaciaty kotek wybiegł zza rogu. Natychmiast zakręcił i biegnie dalej, w twoją stronę. Jak strzała! Nawet ty, z całą swoją gibkością nie zdołałaś zareagować. Może to przez to zmęczenie? W każdym razie, z niewiadomego powodu, kicia... uderzyła w twoją nogę. Głową. Za co? Cóż, raczej tego nie odpowie. Nawet nie tylko dlatego że jest kotkiem, ale też dlatego, że od razu po tym padła na ziemię jak nieżywa! Zemdlała od tego? To wcale nie było nawet mocno! Coś jest z tym kotem nie tak. I przede wszystkim, czy ta kicia nie powinna być z Florkiem?

Hitomi - Czw Kwi 25, 2013 7:07 pm

W pierwszej chwili dziewczynę rozbawiła kotka biegnąca na nią i w nią wpadająca, ale w chwili gdy ta padła, jakby bez ducha, przed oczami zobaczyła inną kotkę. Widziała Zimną i... martwą Yeshit, której nie mogła pomóc. Od razu Hitomi pochyliła się, nie bacząc na zmęczenie mięśni, pochwyciła w miarę delikatnie kotkę... w sumie nie była pewna dlaczego miała wrażenie, że to nie kocur, ale czuła, że to koteczka. Podnosi ją i jeśli nie będzie się ruszała, i... wyglądała na niebardzo żywą, ze łzami w oczach budzi Hiroshiego, nie puszczając kotki z objęć i mówiąc płaczliwym tonem
- H-Hiroshi... k-kotka sie nie ... ruszaaaa
Jeśli jednak kocisko tylko udaje, dziewczyna mocno ją do siebie przytula, po czym zamyka drzwi, by nie miała jak uciec i zaczyna drapać ją za uszkiem mówiąc
- Niedobry kotek. Tak się nie straszy.

Tidus - Czw Kwi 25, 2013 9:25 pm

Cholera, to zajmie wieki. Wpierw, spis treści, jeśli takowy jest. Jeśli nie, wertuję kartki patrząc tylko pobieżnie na słowa. Potrzebuję informacji tuż sprzed wojny albo jakichś wzmianek o dziwnych zajściach, zmianach które wywołały zaniepokojenie. Jakiekolwiek przejawy tego, co zapoczątkowało obecny stan tego miasta. Nie zmieniam zupełnie planu działania- zapamiętać, niekoniecznie rozumieć. Nie mam tak wiele czasu, jak chciałbym mieć. Cholerny kot.
Jeśli niczego takiego nie znajdę dostatecznie szybko, odkładam książkę obok i zabieram się za spamiętywanie map z atlasów. Jednak wolę zapamiętać co mogę najszybciej jak się da i pójść do Kareen zabrać tego sierściucha za fraki. A potem oddam go bratu. Ochrona-ochroną, ale zbyt przydatny toto on chyba jednak nie jest.

Firanke - Pią Kwi 26, 2013 3:33 pm

Hahaha! Zrobił to! Teraz rozejrzy się po tym pięknym świecie! Co ma mu do zaofe... nie, nie, nie, nie spada! Wcale nie spada! Zła, chmurka, zła, stop! Patrzcie. Nie słucha się. No to jest problem. Jak by go tu... chociaż nie, w sumie, nie spadnie zbyt szybko. Te ptaki wyglądają tak ślicznie. Czegoś tu szukają? No, a spójrzcie na te motyle. Widział takie tylko raz, w książce, a tutaj jak żywe! Co jeszcze przed nim skrywają te światy? Nie dowie się, póki nie dokona kolejnej ewersji. Nie wie, czy po dokonaniu jej będzię mógł tu wrócić, ale warto spróbować.
Hej. Hej, hej. A może to wcale nie jest tak piękne, jak się wydaje? Co, jeśli wpadł właśnie w siedlisko jakiegoś pożeracza dusz? Tu bez wątpienia jest cudownie, ale nie powinno się popadać w bezmyślną euforię. Podczas lotu w kierunku miejsca przy słońcu zachował czujność. Skupił się na tym, by po raz kolejne wywrócić świat na drugą stronę - po czym ponownie zaczął się rozglądać. Piękno pięknem, ale jest ciut nazbyt sielankowo. Musi w tym tkwić jakiś haczyk. Co, jeśli ktoś tu z nim jest? Musi być przygotowany do tego, by w razie czego móc nawiązać konwersację, bądź uniknąć nadchodzącego niebezpieczeństwa.
A jeśli nie... to sobie jeszcze polata! A bo co! Może? Może. I kropka!

Jedius 9 Baka - Sob Lip 14, 2018 3:38 am

Zwycięzca nigdy się nie poddaje, poddający się nigdy nie zwycięża.
-- Harlan Coben


Birth of new witch (instrumental)

--- Hitomi Umeki ---

Sytuacja mogła wydawać się zabawna, ale tobie wcale nie było do śmiechu. Doświadczenie z przeszłości trochę cię dręczyło i widząc kolejnego kota leżącego na zimnej posadzce bez ruchu, zdecydowałaś się najpierw zawołać o pomoc. Wkraczając na powrót do pomieszczenia wywołałaś imię swojego kompana z krypty, jednak... nie przyniosło ci to żadnej korzyści. Nawet się nie poruszył. W ogóle się nie ruszał. Ani on, ani kot. Ani... Fariel. Znaczy, nie tyle się nie ruszała, co... nie widziałaś jej. Nie było jej tu. Nie było jej i na korytarzu, jak sprawdziłaś od razu. Ani nigdzie wyżej, pod sufitem... jakby wyparowała. Wiedziona złym przeczuciem powróciłaś szybko do łóżka, gdzie odpoczywał Hiroshi. Odgarnęłaś szybko górkę kołdry, by ku własnemu zaniepokojeniu stwierdzić, że...
jego
też
nie
było.

Byłaś tu sama. Całkiem sama. W grobowej ciszy. Nawet wzmagająca się burza, która powinna łomotać gradem o szklane witraże, była całkiem bezgłośna. Nie było tu absolutnie nikogo prócz ciebie. Nie towarzyszyły ci nawet kolory. Ani chłód kamiennego otoczenia, ani gorąc potu rosnącego w pojedyncze krople na twojej skórze. Skórze, zdającej się być nienaturalnie biała w tym okropnie ciemnym pomieszczeniu. Coś tu jest nie tak... coś tu jest bardzo nie tak.


--- Florance Akaru ---

Racja. Czytanie wszystkiego po kolei zajęło by zdecydowanie zbyt wiele czasu - ponadto miałeś zbyt silne wrażenie, że znów słuchałeś okropnie nudnych wykładów Belfra z krypty. Spis treści... Sprawdziłeś jeszcze raz początek księgi, ale poza krótką notką od autora, niczego takiego tam nie było. Przewertowałeś stronice na sam koniec, szukając w tamtym miejscu - i znalazłeś. Ale nie do końca to, czego szukałeś.

"To jeszcze nie koniec.
Czy na pewno błądzisz tam, gdzie powinieneś?

Fiołki nie kwitną wśród skał.
Lilie symbolizują czystość.
Orchidea ma niewielu zwolenników.
Rącznik jest silniejszy od własnego jadu.
Akacja ukrywa, co chcesz ujrzeć.
Niezapominajka, która mi przekazałeś, jest tutaj.
Cykoria odwagą zaprzecza swej nazwie.
Emilia, niczym płomień, spotyka swą miłość.

Zastanów się, czym jesteś. Zastanów się, dlaczego.

Serce Turii nie gości kwiatów."

...
Te wersety były zdecydowanie inne od całej reszty księgi. Były bardziej niepokojące. Choć to tylko litery na powierzchni pożółkłego papieru, mogłeś niemal poczuć iż wpatrują się w ciebie tak jak ty patrzysz na nie. Zamarłeś na moment.

Tak naprawdę, nie jesteś w sumie pewien, czy zamarłeś. Uniosłeś wzrok i rozejrzałeś się wokół, by upewnić się, że nikogo poza tobą tu nie ma niemal od razu po przyswojeniu treści ostatniej stronicy. Nie, nikogo tu nie było. Ale miałeś dziwne wrażenie, że siedzisz tu już bardzo długo. ZA długo, choć nie miałeś pojęcia dlaczego. Przecież w tym momencie nic cię nie popędzało. Nie miałeś żadnego powodu by się śpieszyć. A jednak, to uczucie istniało. Tak samo, jak istniał wciąż lustrujący cię enigmatyczny zapis z księgi na twoich kolanach.

Mogłeś być pewien - choć żadnego pojęcia, co ani dlaczego - że coś jest nie w porządku.


--- Hiroshi Akaru ---

Od wewnątrz na zewnątrz, bądź z zewnątrz do wewnątrz - jakkolwiek było w rzeczywistości, wiesz, że doprowadziłeś do kolejnej zmiany. Ptaki... to jest, czarne wrony, kracząc z przenikliwym echem rozpierzchły się we wszystkie strony. Splamione fioletem niebo zostało ci po chwili przesłonięte przez złote motyle - jednak teraz nie były już złote z powodu własnej barwy. Wręcz przeciwnie. Widziałeś, że grafitowo czarne skrzydła każdego z nich płonęły żywym ogniem, sypiąc złociste iskry z każdym zamachem.

"Dlaczego śnisz?"

Nie usłyszałeś żadnego głosu. Nic też nie przeczytałeś, jesteś tego pewien. A jednak, myśl pojawiła się w twojej głowie. Należała chyba do ciebie, jednak nie wiedziałeś skąd przybyła. Dlaczego przybyła.
Czy ty znów spadasz? Nie miałeś nawet pojęcia, gdzie jest dół. Twoja chmurka-podróżniczka znikła gdzieś, przepadła. Zostały tylko spanikowane motyle, miotające się wszędzie dookoła. Wszędzie poza zasięgiem twych rąk. Choć miałeś wrażenie, że emanuje od nich strach, sam czułeś jedynie ukojenie. Spokój. Mimo ponurej atmosfery, pierwszy raz od opuszczenia miejsca które od początku pamięci było twym domem, mogłeś czuć się bezpiecznie. Mimo bezkresnego mroku, mogłeś być pewien, że tu ci nic nie grozi. Nie wiedziałeś w ogóle, czy czas upływa. Być może zatrzymał się dla ciebie. Wszystko, żebyś tylko mógł wreszcie odpocząć...

Z dala od wszystkich.

Firanke - Sob Lip 14, 2018 8:51 pm

Zmiany były coraz bardziej gwałtowne, temu nie dało się zaprzeczyć. Wszystkich następstw ewersji nie dało się nie zauważyć - kolory, tęcze, radość, śpiew, złote motyle i wszystko co przyjemne, coraz bardziej zamieniało się w znaki ostrzegawcze, które normalnie wzbudzałyby niepokój.
Płomienie, czerń, przenikliwe echo uciekających wron, przerażone, czarne motyle. I wszystkie zdawały się uciekać - ode mnie? Na to wyglądało.
Byłem bardzo spokojny, tego nie można było zaprzeczyć. Jednak zdrowy rozsądek, który powoli wracał do mojej głowy wraz z każdą kolejną zmianą tego raju w mroczne sceny podpowiadał mi, że w takiej chwili powinienem raczej być zaniepokojony.

Nie było tutaj nikogo - Florance'a, Hitomi... Vaynarda. Tego ostatniego nie było już dawno, ale pomimo to wciąż myśl o nim pojawiła się w mojej głowie. Pojawiła się w tej krótkiej wyliczance. Właściwie, "dawno"? Czemu tak pomyślałem? Przecież to było dopiero wczoraj. Czy może raczej przedwczoraj? Miałem wrażenie, że z jakiegoś powodu zaczynam tracić poczucie czasu. Czy to przez tamtą metodą przeniesienia się z Marianellą? Czy to... przez to miejsce? Im dłużej nad tym myślałem, tym bardziej dochodziłem do wniosku, że nie wiem nawet, ile już tutaj jestem.

Przełknąłem ślinę. Uniosłem głowę trochę wyżej, ku zasłoniętemu niebu, mrużąc lekko oczy. Dlaczego śnię? To dobre pytanie.
Według Belfra, jak go kiedyś o to zapytaliśmy, sny są pewną formą poukładania sobie przez mózg wszystkich informacji tak, by nie były one pofragmentowane. Oczywiście, nie poskąpił Vaynardowi uwagi, że widać po nim, iż jego umysł nigdy nie zaznał żadnego śnienia. Mimo tego możliwe, że w kwestii roli snów miał rację - nawet, jeśli na koniec celował do nas wszystkich z pistoletu, to nigdy nie wprowadzał nas przez te wszystkie lata w błąd - chociażby tylko po to, by sam popisać się swoją wiedzą.
Czy jednak wszystkie sny mają tą samą rolę? W książkach często pojawiał się motyw tego, że sny są przejściem naszej duszy do innego świata - astral galaktyka czy coś takiego. Kiedyś bym to wyśmiał, ale teraz, po tym wszystkim czego doświadczyliśmy od momentu ucieczki z krypty nie byłbym taki sceptyczny. Nie teraz, gdy używam magicznych słów i podróżuję po jakiś sferach.

Ale zaraz... to pytanie wydaje mi się bardziej *osobiste*.
Dlaczego śnię? Dlaczego akurat teraz?
Starałem się zatrzymać swój spadek. Jeśli nadal kontroluję ten świat, to zmuszę go, by w tej chwili stanąć. Tak właściwie - nigdy nie opadałem w dół, tylko mi się wydawało. Czy w łańcuchu zmian światów dotarłem już do finiszu? Czy coś jeszcze nawołuje mnie, bym przeszedł jeszcze dalej?

Pytanie, czemu śnię jest doskonałym pytaniem. Pytaniem, na które muszę znaleźć teraz odpowiedź. Jestem bezpieczny. Jestem tego pewien. Ale to nie znaczy, że muszę pasywnie i bezkrytycznie poddać się temu, co dzieje się dookoła mnie. Czy w końcu podczas snu nie jestem najbardziej podatny na sugestie i wpływy sił nadprzyrodzonych?
Jestem bezpieczny.
Nic mi nie grozi.
I mogę nawet śmiało pójść o krok naprzód.
- Vei. - oświadczyłem, próbując postawić krok naprzód - Śnię, ponieważ tego chcę. Bo nudne życie w krypcie było dla mnie męką. Śnię, ponieważ na jawie muszę zmierzyć się z tym, że przez moją głupotę Florance wychowywał się jako sierota. Że na moich rękach znajduje się krew Aacvi. Że ciało Vaynarda jest w posiadaniu innej istoty. Że Heradwizja i Keslun zostały wcielone do piekła. Że w pogoni za czymś supernaturalnym uciekłem z osady, która potrzebowała zapewne każdej możliwej pary rąk, by podnieść się po katastrofie. - choć mówiłem spokojnie, podniosłem głos o ton wyżej. Zmrużyłem powieki jeszcze bardziej, patrząc jeszcze wyżej - Ponieważ czym ma być życie, jeśli nie ulotnym snem? Jeśli znasz na to odpowiedź, odpowiedz mi! - zapytałem sam siebie. Chciałem znać odpowiedź na to pytanie, tak bardzo mocno. Nie przeszkadzało mi, że rozmawiam sam ze sobą. Tutaj nikt mnie nie widzi, nikt nie będzie mnie kwestionował. Ze sobą samym, jako jedynym, mogę być całkowicie szczery.

Dalej.
Co dla mnie masz...?


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group