Wiele sfer
Mało gier

Że Gra - Rozdział 0 - Zapomniany

Vaynard - Śro Kwi 17, 2013 11:33 am

Tego się obawiałem, podróżują razem. Zdziwiła mnie nieco postawa dziewczyny, wycofała się, zdaje się, że nie ma chęci uczestniczyć w walce. Nie zmienia to faktu, że muszę mieć ją na oku. Tyle, że zdaje się, że oni wcale nie chcą walki. Dotychczas każdy chciał tutaj pochłonąć drugiego, aby stać się silniejszy. Czy oni są inni? Nie wiem. Nie mogę jednak bagatelizować potencjalnego zagrożenia jakim mogą dla mnie być. Sam również przyjąłem postawę obronną, jednakże nie wzywam póki co Kestera do walki. Nie chcę tracić energii. Spojrzałem krótko w oczy chłopaka przede mną po czym zerknąłem na siedzącą.
-Nie szukam walki. Potrzebuję jedynie paru informacji. Odnoszę wrażenie, że Wy również nie jesteście skorzy do walki, chyba możemy się dogadać?
Czekam spokojnie na odpowiedź. W razie próby ataku na mnie staram się odskoczyć w tył od razu prostując, tak by mieć dwójkę na oku.

Shana - Śro Kwi 17, 2013 9:54 pm

[ BGM: Decretum ]

Nie atakowali. Chociażby tylko z tego powodu i ty nie atakowałeś. Wciąż jednak warto było być gotowym, dlatego poprawiłeś swoją pozycję. Nie wyglądało na to, by mieli odezwać się jako pierwsi. Dlatego zrobiłeś to ty. Wypowiedziałeś kilka prosty, dyplomatycznych zdań. Mężczyzna chyba wcale na nie nie zareagował. Za to dziewczyna widocznie zwiększyła swoje zainteresowanie. Uniosła głowę wciąż wpatrując się prosto w ciebie, otworzyła nieznacznie usta, jakby w zdziwieniu.
- Kalek van. - powiedziała, wyciągając dłoń w stronę bruneta. Choć nie byłeś w stanie zrozumieć słów, z samego tonu mogłeś domyślić co to może oznaczać. "Poczekaj", bądź fraza o bardzo podobnym znaczeniu. Rosły mężczyzna przytaknął ostrożnie głową, wciąż mając cię na oku. Zakapturzona powstała, zwracając się w twoją stronę.
- Fem Saas. - ponownie nie miałeś pojęcia, jakie jest znaczenie słów. Ale wiedziałeś, że chodzi o ciebie. Te dwa słowa były zwrotem, niemal jakby ktoś nazywał cię imieniem, które należy nie tylko do ciebie. Dziewczyna w białych szatach zbliżała się powoli. Bardzo spokojnym krokiem. Nie było żadnego pośpiechu. Nie było powodów do niecierpliwości. Jej chód był uosobieniem Krainy Wiecznego Spokoju - podobnie jak chłodny, błękitny wzrok którym cię darzyła.
Minęła miecznika. Wyszła przed niego. Zatrzymała się w połowie odległości do ciebie, ani na chwilę nie zmieniając celu swojego spojrzenia. A starała się patrzeć w twoje oczy. Po ustaniu swych kroków sięgnęła do kaptura, ujmując go delikatnie w obie dłonie i powoli zdejmując z głowy. Miała krótkie, czarne włosy, kontrastujące z jej ubiorem. Wyraz jej twarzy... nie zdradzał żadnych emocji. Była tak neutralna, jak gdyby zastygła bez życia przed wielu laty. Zaś para oczu zdająca się lśnić czystym błękitem.
- Nie skrzywdzimy cię. - rzekła miarowym głosem, nareszcie w zrozumiały sposób. Powoli wyciągnęła przed siebie rękę, której dłoń ledwie wystawała spod szerokiego rękawa. Wyciągnęła ją... ku tobie. - Jestem Ivaca.
Coś... jakby uderzyło twoje myśli. Nie zwykła myśl, jakby... wspomnienie. Wspomnienie, którego posiadać nie powinieneś. A jednak, na pewno było twoje. To... na pewno przez nią. Nie mogłeś oprzeć się wrażeniu, że ma związek z jakąś tragedią. Z okropnym hukiem i... chłodem. Niemal takim, jaki emanował teraz od jej surowej twarzy, czy którego mogłeś dopatrzyć się w jasnych, błękitnych odmętach jej nieprzerwanego spojrzenia.

Vaynard - Sob Kwi 20, 2013 11:58 am

Więc z niektórymi jednak można się dogadać. Pomimo nie znajomości słów jestem w stanie odrobinę zrozumieć. Przestałem zwracać uwagę na miecznika i skoncentrowałem się na małej. Ten całkowity brak emocji nie niepokoił mnie. Nie uciekałem przed jej wzrokiem. Wypowiedziała swoje imię, a to wzbudziło we mnie wspomnienie, co więcej było ono moje? Na moment się zawiesiłem starając sobie przypomnieć coś więcej. Tragedia, huk i chłód. Co to mogło być. Czy to na pewno dotyczy mnie? Zapewniła, że nie chcą mnie skrzywdzić, jednak nie mogę im zaufać w pełni. Choćby z tej jednej przyczyny, że poznanie jej imienia nie przyniosło tego co poznanie imienia tamtej białowłosej zdrajczyni. W tym momencie zerknąłem krótko na miecznika choćby po to by ocenić jego postawę, czy nadal jest gotów do walki czy całkiem odpuścił.
-Nie mam pojęcia kim jesteście - odezwałem się w końcu. Powiedzmy, że jestem skory uwierzyć w to, że nie chcecie mnie skrzywdzić, podobnie jak i ja nie szukam zwady z Wami. Jednak nauczyłem się tutaj, że nikomu nie można do końca ufać. Jaki jest Wasz cel?
O ile dowiem się czegokolwiek o nich dodaje
Szukam pewnej osoby... potrzebuję pomocy w zlokalizowaniu jej położenia. Nie ukrywam, że podróżowanie samemu jest trudne, ale wątpliwe, że będzie chcieli pomóc mi w zrealizowaniu mojego celu, mylę się?

Shana - Czw Kwi 25, 2013 4:05 pm

Zwróciłeś się ku "małej", choć ta wcale nie była taka mała! Chyba przewyższała ciebie wzrostem. A nawet mimo tego, wyglądała na małą przy tym mężczyźnie, który ma wręcz nieludzki wzrost! Potrzebowałeś chwili. Wspomnienia. Tak, to zdecydowanie nie było jej Prawdziwe Imię, nie dowiedziałeś się o niej niczego. Pewnie było imieniem, które sama sobie obrała. Może ty też powinieneś? To na pewno ułatwiłoby komunikację! Tak czy siak, postanowiłeś wyjawić im część swoich planów. Nie miałeś ich wiele. Twoje istnienie tutaj miało tylko jeden cel. Znaleźć i pozbyć się Heradvisier. Gdziekolwiek może się teraz znajdować.
- Owszem. Zaufanie jest tutaj zgubne. Nie będę winić cię za twe wycofanie. Cokolwiek uznasz za niewarte dzielenia, niechaj pozostanie tajemnicą. - błękitnooka przytaknęła głową bez żadnej zmiany mimiki i nie odklejając od ciebie wzroku. Rany, jak ona tak może, bez nawet mrugnięcia! Ciężko nawet na nią spoglądać, to takie... nieswoje.
- Poszukujemy tu Przewodnika. Jeśli pójdziesz z nami, możemy później zaprowadzić cię do osób, które mogą pomóc tobie. Nim zdecydujesz się na odpowiedź wiedz jednak, że to nie będzie prosta przeprawa. Dokładnie tak, jak ująłeś to w słowa. My możemy wskazać ci drogę, ale nie będziemy cię bronić. A wielu spotyka Śmierć Ostateczną pośród wielu twarzy Fem Vers. - oznajmiła chłodnym głosem.

Vaynard - Pią Kwi 26, 2013 12:01 am

I ponownie rodzą się kolejne pytania. Złożyli, a w zasadzie złożyła mi dość ciekawą ofertę. Mogę podjąć podróż z nimi. Lepsza taka forma pomocy niż tamtego starucha, który był średnio wiarygodny. Do tego ona cały czas mi się przygląda, jestem ciekaw czy cokolwiek umyka czasem jej spojrzeniu? Starałem się unikać tego spojrzenia tym razem przyglądając się miecznikowi.
-Nie boję się trudów podróży. Jednak jeśli mamy podróżować razem to jedną rzecz musicie o mnie wiedzieć. Sporo rzeczy nie rozumiem, wielu rzeczy nie znam, można by rzec, że sporo tego co się dzieje to dla mnie nowość. Pomimo to potrafię walczyć, jednak pewnym jest, że parę wskazówek czy też słów byłoby użyteczną bronią. Nie widzę sensu owijać skoro mamy współpracować. Mam tylko jedną naprawdę potężną broń w zanadrzu, przydałoby mi się coś mniejszego i mniej wyczerpującego. Co do podróży, tak aby nie było nie ścisłości... Naturalnym jest, że nie chcecie mnie bronić, jednak nie widzę niczego złego w walce jako drużyna. To będzie o wiele mniej wyczerpujące dla nas wszystkich.
Wysłuchuje spokojnie tego co mają do powiedzenia, choć przypuszczam, że miecznik będzie milczał nadal.
-Swoją drogą możecie mi mówić Shandir.Oczywiście, gdy ruszą to ruszam za nimi starając się nadążyć, jeśli zaś stoimi mówię: -O ile nie macie żadnych pytań to chyba możemy ruszać. A po drodze chętnie się czegoś dowiem odnośnie naszego celu czy też na temat owego Przewodnika, zwał jak zwał.

Jedius 9 Baka - Nie Maj 05, 2013 11:28 pm

Przeniosłeś wzrok na miecznika. Był niesamowicie wysoki, a przy tym całkiem... smukły. Nie był specjalnie potężnej budowy. A może i to jeszcze bardziej zdawało się wyolbrzymiać jego wzrost. Był całkiem jak jego miecz - długi, o cienkim ostrzu. Nie wyglądał na kogoś o brutalnej sile, ale bardziej kogoś zwinnego. I bój chyba nie był mu obcy.
- Nie wiem, czy będę w stanie udzielić ci trafniejszej wskazówki, niż "użyj swojej Woli". Nie znam cię, Shandir. Również nie mogę ci zaufać. Podobnie, nie mogę też znać twej natury. Czy jest nią żywioł, czy inna siła. Musisz to odkryć samemu. - oznajmiła chłodno, po czym skinęła na miecznika. - Aram vei, les Kayn.
Mężczyzna przytaknął głową. Kobieta spojrzała na ciebie. Założyła na głowę kaptur. W chwilę później skoczyła wysoko w górę, trochę w bo, bez większego problemu dolatując do wyższej platformy gigantycznego mechanizmu. Czarnowłosy spojrzał na ciebie przelotnie i udał się w ślad za błękitnooką. Od razu spróbowałeś więc tego samego. O dziwo, udało ci się. Wzniosłeś się dobre dziesięć metrów w górę, lądując na złotej blasze pokrywy kolosalnej sprężyny. Dwójka wcale na ciebie nie czekała. Z niesamowitym tempem pędzili przed siebie. Od razu udałeś się więc za nimi.
Dopiero teraz zdałeś sobie sprawę ze swoich możliwości. Ten ostatni skok. I ten bieg, w którego trakcie właśnie jesteś. Poruszałeś się szybciej, niż spojrzeniem byłeś w stanie nadążać za zmieniającym się otoczeniem. I nie męczyło cię to ani trochę. Gdybyś tylko odkrył to na początku podróży, na pewno skróciłbyś swoją podróż przynajmniej trzykrotnie w czasie. No, ale cóż. Nie było co sięgać pamięcią wstecz. Póki co, biegliście, biegliście, od czasu do czasu przeskakiwaliście na inne poziomy... Trwało to już naprawdę długo, a wciąż byliście pośród tych złotych mechanizmów. Jak wielkie jest to miejsce? A może błądzicie w kółko? Nie odnalazłeś żadnego schematu w drodze błękitnookiej, która tu bez wątpienia prowadziła. To było raczej losowe poruszanie się. Kogoś niby szukali. No nic, póki co nie znaleźliście absolutnie nikogo. Może warto było skorzystać z tej chwili na jakąś próbę rozmowy? Nic nie wskazywało na to, byście na kogokolwiek wpadli.

Vaynard - Pon Lip 29, 2013 7:23 pm

Szybkość takiej podróży była dla mnie niesamowita. Ciekawe ile ta droga jeszcze potrwa. Warto by wykorzystać ten czas zwłaszcza, że gadanie nic nie kosztuje.
-Mam do Ciebie parę pytań o ile nie masz nic przeciw. Zwracałem się do białowłosej.
-Możesz mi coś powiedzieć o celu podróży? Kim jest ten cały Przewodnik, po co go szukacie? Co, gdy go znajdziecie? Czy posiada wiedzę, której ja poszukuję? Pytań mam wiele, ale może nie wszystko na raz. No i oczywiście jeśli Wy macie jakieś pytania, a w to wątpię to postaram się odpowiedzieć.
Cały czas oczywiście zachowuję czujność, nie mogę mieć pewności, że nie zwrócą się przeciw mnie czy nie pojawi się jakiekolwiek inne zagrożenie.

Jedius 9 Baka - Nie Sty 04, 2015 6:10 pm

Zwróciłeś się do białowłosej, która tak naprawdę miała przecież czarne włosy. W miarę tego, jak mówiłeś, zauważyłeś, że wasze tempo malało, aż w końcu zatrzymaliście się całkowicie - przewodnicząca waszej grupie kobieta zaprzestała biegu, ledwie odwracając głowę w bok by po chwili ciszy, która wydawała się dużo dłuższa niż naprawdę była, odpowiedzieć na pytanie nawet nie spotykając się swoim wzrokiem z twoim.
- Przewodnik jest... rezydentem tego miejsca. Mechaniczny pałac wiecznie się zmienia. Nie trudno się tu zagubić. Jednak on zawsze zna drogę. Czuje się tu bezpieczny. Odmawia opuszczenia tej domeny, świadomie decydując się na spędzenie tutaj wieczności. Nie potrzebuje zdobywać energii, gdyż inni sami mu jej dostarczają... w zamian za informacje, które posiada. - odparła monotonnym i dość ponurym tonem, najwyraźniej się rozglądając. Po dłuższej chwili robienia tego przykucnęła, przykładając dłoń do metalowego podłoża, które szczęknęło przed obróceniem się od czterdzieści pięć stopni zgodnie we wskazówkami zegara. I w tej pozycji trwała więcej niż moment, wstając potem i zamaszystym ruchem odwracając się ku topie, łypiąc spod kaptura.
- Ciężko mi uwierzyć, iż jesteś tu nowym bywalcem, Shandir. Ty... - uniosła rękę na mężczyznę, najwyraźniej trochę zdenerwowanego sytuacją. Chyba nie rozumiał tej mowy. Jej gest zdawał się go uspokoić. - ...posiadasz więcej mocy niż jestem w stanie zignorować poszukując właściwego celu. Twe światło lśni tak jasno, że nie sposób mi dojrzeć żadnego innego światła w pobliżu. - uniosła powoli ręce, składając dłonie przed sobą. - Kim... naprawdę jesteś

Vaynard - Wto Sty 06, 2015 9:02 pm

Słuchając odpowiedzi na zadane pytanie rozglądałem się uświadamiając sobie, że chyba wiem o kim mówi kobieta. Starałem się określić czy mam jakiekolwiek szanse na to, by odtworzyć drogę, którą do niego dotarłem, choć domyślałem się, że będzie to trudne, nie poddawałem się. Wiedziałem, że miejsce to cały czas się zmienia, poświęciłem chwilę na obserwację jednego punktu, próbując rozgryźć czy jest w tym jakikolwiek schemat. Coś charakterystycznego, coś co minimalnie pozwoli poruszać się w jakimś kierunku bez błądzenia.
W momencie, gdy poruszyła się zaprzestałem swoich poczynań i spojrzałem na nią, po tym na mężczyznę. Zadane pytanie zdziwiło mnie do tego stopnia, że chwilę zajęło mi zebranie myśli. Kim naprawdę jestem? Powtórzyłem pytanie w swojej głowie. No właśnie... kim ja do cholery tak na prawdę jestem? Przypomniałem sobie o wspomnieniu, nieznanym mi wspomnieniu co do którego miałem pewność, że było moje. Zupełnie jakbym nie znał samego siebie. Przecież mówiłem. Pytanie wywołało we mnie pewien niepokój, którego usiłowałem nie zdradzać.
-Nie jestem pewien, ale chyba mnie nie zrozumiałaś wcześniej. Jestem tu nowy i mam tu jeden cel do zrealizowania, z którym sam na ten moment nie mogę sobie poradzić. Nie wiem po co poszukujecie Przewodnika, tak samo ja nie do końca mogąc Ci ufać, nie zdradzam kogo sam szukam.
Do tego dochodzi fakt, że prawdopodobnie szukacie osoby, która w zamian za udzieloną pomoc chce dusz. Opis w każdym razie pasuje idealnie. Co więcej jesteśmy we trójkę.
Skinąłem na mężczyznę i kontynuowałem swój wywód.
Skoro on podróżuje z Tobą dłuższy czas śmiem podejrzewać, że ja mogę być walutą. Chyba, że nie pomocy od niego oczekujesz?
Jeśli odpowie dodaję.
Wracając do mnie, zapewne jedynym potwierdzeniem moich słów, że jestem nowy byłoby wyjawienie mojego Prawdziwego Imienia, ale skoro i ja Twojego nie poznałem wyjawianie własnego komuś, komu nie do końca można ufać mogłoby być zgubne. Oczywiście mógłbym zdradzić swoje prawdziwe zamiary, czy też cel, gdybym i ja poznał Wasz. Myślę, że to by rozwiało wiele moich jak i Twoich wątpliwości Ivaca. Posługujesz się językiem, którego ja nie znam, znasz o wiele lepiej to miejsce, które nazwałaś Fem Vers, niż ja. Pytałem o porady, jeśli Twoim zdaniem to zbyt mało by uwierzyć w moje słowa, że jestem tu od niedawna to nie wiem w jaki sposób miałbym Ci to udowodnić. Nie mam wobec Was wrogich zamiarów, zaś co do Waszych nie mam żadnej pewności, zwłaszcza, że poszukujecie osoby, która oczekuje zapłaty w duszach.

Jedius 9 Baka - Pon Lut 23, 2015 7:28 pm

Słusznie zauważyłeś, że para najpewniej poszukuje właśnie tej osoby, którą sam miałeś "przyjemność" spotkać jakiś czas wcześniej. Droga powrotna? Z tym rzeczywiście może być ciężko. Wszystkie części tego dziwnego miejsca wciąż się obracały, przekręcały, podnosiły, opuszczały. Jedno tylko wydawało się być niezmienne, choć nie miałeś pewności, że jest tak na pewno - ta dziwna mgławica w oddali. Wcześniej, gdy przemieszczałeś się po tym dziwnym, gigantycznym łańcuchy zmierzałeś mniej więcej w jej kierunku, ale po zeskoczeniu skręciłeś w prawo, więc w teorii jeśliby iść w takim kierunku by mieć ją po prawej stronie, powinniście dotrzeć do miejsca gdzie spotkałeś dziwnego starca. Czyli musieliście nieco zmienić swój aktualny kierunek nieco bardziej w lewo. Swoją drogą, czy przepadkiem wcześniej nie było tu mgły...?

Ivaca schyliła głowę. Lewą dłoń przyłożyła do swego mostka, bezwładnie opuszczając prawą.
- Więc już go spotkałeś. Twoje obawy są zrozumiałe, jednak niesłuszne. Poszukiwaliśmy przewodnika zanim nasze drogi się zeszły, Shandir. Nie szukalibyśmy go, jeśli nie mielibyśmy wcześniej przygotowanej... zapłaty. Choć informacje których poszukujemy w istocie są dla nas niezwykle cenne, nie będziemy wychodzić z siebie by poświęcić istnienia tych których celem nie jest zwada z nami, tym samym zyskując niepotrzebnych wrogów. Niestety, Heradvisier przypłaciła to najwyższą możliwą ceną.

To imię odbiło się niemal echem w twoich uszach. To było właśnie ono. Ona. Twój cel. Tak, to mogłeś pamiętać bardzo dobrze - miałeś ją znaleźć i... i co potem?

- Niechaj będzie, Fem Saas. - kobieta kontynuowała, wciąż tym samym, chłodnym tonem. Znów użyła tego zwrotu i bez wątpienia chodziło w nim o ciebie. - To miejsce jest niezwykle niebezpieczne, Stojąc tu, rozmawiając, z każdą chwilą narażamy się coraz bardziej na atak. Pojawił się tutaj Łowca. Jest ogromnym zagrożeniem dla nas wszystkich. Niesie za sobą wolę Śmierci. Nie zostawi żadnej duszy przy istnieniu. Unicestwi wszystkich napotkanych. Dlatego musimy znaleźć Przewodnika. Musimy dowiedzieć się, gdzie on jest. Czy i jak można go pokonać lub wygnać. Jednak nie mogę znaleźć drogi do przewodnika z twojego powodu, Shandir. Emanujesz nieznaną mi mocą. Mogę powiedzieć, że nie pochodzisz z tego świata. Mówisz, że masz tu swoją misję. Dlatego muszę zapytać - jaki jest cel tej misji.

Cóż, to rzuca trochę światła na sprawę. ani kobieta, ani miecznik nie poruszyli się wcale podczas całej jej wypowiedzi. Jedyny ruch jaki tu panował, to kolejne obroty kół zębatych, za każdym razem szczękając z kolejnym, głośnym "KLAK".

Vaynard - Pon Lut 23, 2015 10:49 pm

Jej odpowiedź trochę mnie uspokoiła. Zaufać czy nie zaufać? Z jednej strony dobrze by było mieć w kimkolwiek wsparcie, a z drugiej strony w każdej chwili mogę być znów zdradzony. Z drugiej strony ciężko działać mi samemu. I wtedy... padło to imię. Z pewnością można było poznać, że te słowa wzbudziły we mnie pewien nie pokój.
Łowca... jaki łowca? Wyrwało mnie to z zamysłu na temat Heradvisier. Spojrzałem na Ivacę.
-Dobrze więc. Myślę, że jestem w stanie wskazać drogę, ale pewności nie mam. Widzisz, tak jak mówiłem, wszystko jest tutaj dla mnie nowe.
A co do mojego celu... dobra, niech i tak będzie, powiem. Tylko może ruszmy skoro nierozważnym jest stać w miejscu. Zdaje mi się, że powinniśmy udać się w tamtą stronę.
Wskazałem mgławicę, żeby wiedzieli o czym mowa, a następnie wskazałem odpowiedni kierunek marszu, tak by była po prawiej stronie i poczekałem na reakcję. Nie zależnie czy ruszyliśmy czy nie kontynuuowałem.
-Moim celem właśnie jest odnalezienie Heradvisier. Nie jestem pewien co masz na myśli mówiąc, że przypłaciła najwyższą cenę, ale spodziewam się, że mówisz o jej całkowitym unicestwieniu? Jeśli tak jest to będę musiał się zastanowić co dalej.

Jedius 9 Baka - Sob Lip 14, 2018 4:35 am



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group