|
Wiele sfer Mało gier |
|
Że Gra - Rozdział I - W nowy świat
Jedius 9 Baka - Śro Wrz 05, 2012 1:45 pm
Chwila zamieszania z łóżkami musiała zmusić niektórych do powrotu do podstaw matematyki. Skoro budząc się w tym pomieszczeniu na jednym łóżku leżała Hitomi z Hiroshim, zaś n innym Florance z Vaynardem, to znaczy iż łóżka w sumie były dwa. Tak jest, dwa dwuosobowe łóżka, ani jednego więcej. Być może zmęczenie dawało się we znaki i pozwalało widzieć podwójnie. Na przykład dwa curry z ryżem.
No cóż - mała dała sobie zdjąć buty bez problemu, w końcu spała. Miała oprócz nich na stopach grube, szare skarpety. Zresztą, czemu się tu dziwić, jest zima. Mała została położona na łóżku, a w czasie gdy Hiroshi jadł, więc i zarazem podczas rozmowy, dołączyła do niej Hitomi. Od małej trochę... jechało, choć niekoniecznie był to zapach osoby która dawno się nie była. To było coś bardziej... metalicznego, chyba od ubrań. W sumie, można było się do tego z czasem przyzwyczaić. Od czasu do czasu coś mruknęła, ale prócz tego spała spokojnie.
Skończywszy posiłek, Hiroshi jako jedyny spojrzał na dolną półkę wózka. Były tam trzy plastikowe kubki włożone w siebie nawzajem, zaraz obok dwóch, również plastikowych i chyba wiele już widzących w swoim "życiu" butelek wypełnionych wodą. Była dość czysta. Zaspokoił swoje pragnienie, i opuścił po cichu pokój,
Hiroshi Akaru.
Gdy zszedłeś na dół, znów mogłeś zobaczyć dwójkę strażników na ławce, choć tym razem chyba byli to inni niż poprzednio. Nikt cię nie zatrzymywał, więc opuściłeś budynek, znów wychodząc na mroźnie miasto. Różnica temperatur była dość spora między wewnątrz i zewnątrz, choć nie widziałeś tam żadnego ogrzewania. ciekawe.
"Skory do pracy. To mi się podoba. Wiesz, co się dzieje, kiedy zbliżysz dłoń do gorącego przedmiotu? Zanim jeszcze go dotknyesz, możesz poczuć jego ciepło. Odnajdywanye otwartych pieczęci przebiega w bardzo podobny sposób. Jeśli chcesz jednyak spróbować działać zanim coś takiego będzie miało miejsce... cóż. Noc nyezbyt ci sprzyja."
Teren przed budynkiem był pusty. Mogłeś jednak słyszeć jakąś oddaloną rozmowę gdzieś dalej przed sobą. Ton trójki głosów, dwóch męskich i żeńskiego mógł wskazywać na stan upojenia alkoholowego. Najpewniej wracali z koncertu.
"Dusze, które urządzają sobie polowanya zazwyczaj nye działają losowo. Obserwują swój cel zanim podejmą działanya. Można to zaobserwować za pomocą różnych anomalii które ich otaczają. Nya przykład, jeśli jakaś osoba w trakcie rozmowy nyagle zapomina co do nyej mówiłeś, bez większego powodu łapiąc się za głowę to wiedz, że coś się dzieje. Może to równyeż jakaś dziwna zmiana w otoczenyu, poruszenye się jakiegoś obiektu którego nikt nie dotykał. Wiele zależy od tego, kto ma na taką osobę oko."
Firanke - Śro Wrz 05, 2012 2:58 pm
"Aczkolwiek taka osoba może równie dobrze być pijana, prawda?* Pytam, słysząc typowy, pijański głos. *A noc naprawdę nie jest aby bardziej korzystna? Można łatwiej zapolować bez świadków, jak ktoś zobaczy leżące ciało na ziemi, uzna że osoba jest taka spita albo gorzej i nie będzie chciał mieć z nią nic wspólnego. A i polowanie na samotną, spitą osobę jest chyba dla nich dużo prostsze niż na kogoś w pełni świadomości? Ale nie chcę się wymądrzać, wiadomo, które z nas ma miażdżąco wyższe doświadczenie."
Zacząłem powoli kierować się w stronę głosów, nasłuchując. Staram się określić po słowach i tonie to, czy aby na pewno rozpoczęcie z nimi rozmowy nie skończyło się dla mnie źle. Może ktoś wraca z koncertu, a może wpadnę na kogoś, kto szuka kłopotów? Nie powinienem chwytać się od razu pierwszego skojarzenia. Jeżeli będzie to brzmiało na bezpiecznie, idę już normalnym chodem. Będę musiał ich zaczepić jakoś.
- Hejka. Wracacie z koncertu? Dalej tam skandują na scenie? - zapytałem uprzejmie, uśmiechając się do nich.
No chyba, że zacznie mi się to mniej podobać. I wtedy, o ile nie będzie brzmiało to jakby ktoś był zagrożony, lepiej będzie ich wyminąć, ujść gdzieś w cień - i tylko obserwować, słuchać. Poszukać anomalii. Nie sądzę, bym znalazł coś przy pierwszej lepszej grupce, ale jeszcze głupsze byłoby nawet nie sprawdzać. W przypadku sytuacji z wymijaniem staram się iść cicho, nie szurać, uważam, by kapsle w mojej kieszeni nie zaszeleściły - poprzez przytrzymanie tej kieszeni dłonią.
Zobaczmy teraz, jak sytuacja potoczy się dalej.
Jedius 9 Baka - Śro Wrz 05, 2012 3:45 pm
"Prawda. Noc jest nyekorzystna z bardzo prostego powodu. Ludzie śpią o tej porze. Nye spotkasz ich zbyt wielu. Owszem, oznacza to też, że istnyeje mniejsza szansa nya zauważenie leżącego bez świadomości ciała, ale samo wkroczenye w pieczęć stojąc na środku ulicy jest już głupim pomysłem. Powinyeneś to robić bardziej dyskretnye. To, w jakim stanye jest twój cel który widzisz swoimi oczyma nye ma zbyt wiele znaczenya. Spite, schorowane lub w cierpienyu może być ciało. Nye dusza."
- S-s, ssszzz... E! Bwar'zo sie śsieszę I, ej, pozwoe si okoszyś, ae: sseś ep-szą sussiską e fszyskich szasów! WSZYSKICH SZASÓW! - gruby, męski głos rozbrzmiał echem w okolicy, zawtórował mu oba śmiechy pozostałych.
- No, bez przesady. Powiedz nam lepiej, gdzie to twoje mieszkanie!
- Norbercik jak zwykle skory do rozmów, haha!
Spotkałeś się z trójką niemal wpadając na nich na niewielkim skrzyżowaniu, witając ich od razu swoją krótką przemową. Jak już było stwierdzone wcześniej, była to dwójka facetów i kobieta. Jeden był niesiony przez pozostałą dwójkę. Niesiony był łysy, dość wysoki, ubrany w czarną kamizelkę pod którą miał biały (przynajmniej kiedyś mógł być biały) T-shirt, oraz nieco poszarpane jeansy. Pod jego lewym ramieniem dźwigał go nieco niższy facet, choć wyglądał na starszego. Brązowa kurtka miała na sobie kilka odblasków odbijających słabe światło latarni, luźne spodnie miał włożone w wysokie buty. Prawą rękę łysego trzymała zaś kobieta najniższa z całej trójki. Mimo mrozu, miała na sobie jedynie zapiętą po szyję czarna koszulę z białym wizerunkiem czaszki na przedzie, nieco wydłużonym pionowo, oraz krótkie, szare spodnie, ledwie sięgające kolan. No i oczywiście obuwie. Ruda fryzura, postawiona po części na sztorc, po części łagodnie opadająca po bokach głowy... zaraz, już to chyba gdzieś widziałeś. Dość niedawno.
- Pewno skandują, choć nie mają już o czym! - kobieta odpowiedziała niemal od razu z zawadiackim uśmiechem, w czasie gdy brunet przyglądał ci się zaskoczony, a łysy chyba zastanawiał nad odpowiedzią na jej pytanie. Ta szturchnęła go po chwili.
- No? Lewo, prawo, prosto?
Firanke - Śro Wrz 05, 2012 4:04 pm
Wesołe towarzystwo, choć spite. "Dobrze, będę czujny. Zagadam tych tutaj, może coś spostrzegę. Jeżeli coś spostrzeżesz, daj znać, będę bardzo wdzięczny." Przyglądałem się uważnie ich reakcjom. Zanotowałem w głowie zaskoczenie bruneta. W głowie nasunęło mi się już kilka możliwości, czemu tak zareagował. "Swoją drogą, mam w swoim asortymencie jakieś słowo czy umiejętność, które pozwalałoby mi radarować to ciepło? Czy po prostu musiałbym być bliżej niego. Oczywiście, to, że poczuję jak zostanie taka pieczęć stworzona już ustaliliśmy."
- Wesoło było, muszę przyznać. Chyba najbardziej spodobał mi się ten utwór o byciu honorowym gościem w walce miedzy dobrem a złem. Może pomogę? Głupio mi tak stać i patrzeć bezczynnie, jak Panna musi targać rosłego mężczyznę. - nie mogę ich spuścić z oka, z więcej niż jednego powodu. Przyjrzałem się dokładnie dziewczynie - ona przypadkiem nie grała razem z tamtym zespołem? - Ach, gdzie moje maniery. Nazywam się Hiroshi. - uśmiechnąłem się do nich, czekając na odpowiedź na moje pytanie. Naturalnie, najdłużej uśmiechałem się do tej ślicznej panny o nietypowej fryzurze. Jeżeli to rzeczywiście jedna z grających, to czy i od niej nie było czuć tamtej mocy? Jej obecność może być zarówno przeszkodą, jak i cenną rzeczą. Oby jednak to drugie.
Jeżeli odmówią mojej ofercie, bądź któreś z nich będzie próbowało mnie spławić, mówię:
- Ależ nalegam. I tak nie mam aktualnie nic lepszego do roboty. - jeżeli dalej będą odmawiać, coś się wymyśli. Jak nie będzie problemów, zamieniam się miejscami z dziewczyną.
Jedius 9 Baka - Sob Wrz 08, 2012 2:07 pm
"Radarować? Nye. To jest zbyt nyaturalna umiejętność. Nye potrzeba ci czucia wrażliwszego od dystansu, który jesteś w stanye na czas pokonać."
- Aaaa, takie tam...! Tsuru se wymyślił. I nie, wcale nie ma takiej potrzeby! Damy radę, nie? - dziewczyna zwróciła się szczerząc zęby do pozostałej dwójki. Łysy postarał się w tym momencie stanąć pewniej na nogach, by mimo mocno spitego wyrazu twarzy unieść kciuk jednej ręki w górę. Brunet dopiero wtedy został odwiedzony od gapienia się na ciebie, zwrócił szybko wzrok do rudej. Zajęło mu chwilę przetwarzanie informacji, po czym nagle wyprostował się stając jak wryty.
- Kurrrw...! - wypuszczając trzymane ramię łysego klepnął się w czoło. - Zstawłem... Piec włączony...!
Obydwoje ze stojących przed tobą wyglądało na niemało zdziwionych. Śledzili ruchy bruneta, gdy ten odwrócił się z przepraszającym uśmiechem i zaczął odbiegać w kierunku, z którego przyszli, czyli na prawo od twojego pierwotnego zwrotu. Cichsze "Ki chuj?" oraz "A ten co?" łysego i rudej skomentowały sytuację, gdy facet znów stracił równowagę i pewnie zarył by twarzą o ziemię gdyby nie to, że ta zdążyła w porę go pochwycić.
- Tch... dobra, wiesz co? Jak chcesz, możesz pomóc. W ogóle, to Teikka jestem. - uniosła głowę uśmiechając się i jednocześnie siłując z łysym, który jedyną wolną ręką popodpierawszy się o ziemię usiłował przemieścić się w jakimś kierunku wydając dziwne odgłosy stękania.
Firanke - Sob Wrz 08, 2012 3:05 pm
Cóż, zdecydowanie nie spodziewałem się takiej reakcji ze strony pana pomocnika, zupełnie jakbym pokrzyżował mu jakieś plany swoją obecnością. Przyjrzałem mu się jeszcze chwilę, gdy uciekał - by określić dokładniej jego stan podczas ucieczki, czy nie symuluje, no i w którym kierunku się udaje.
"A temu co się stało? Zaczął uciekać, jak mysz, która zobaczyła kota." Zażartowałem w głowie. Następnie podszedłem bliżej, by chwycić łysego za drugą rękę. - Teikka. Nietypowe imię. - spojrzałem po niej krótko. W sumie, ona sama jest trochę nietypowa. Ale tak chyba działa moda starego-nowego świata. Wypadałoby dodać komplement, by jej nie urazić. Dodałem szybko ciepłym głosem - Wręcz wyjątkowe. Wyjątkowe imię dla wyjątkowej osoby, heh, heh. - dodałem do tego promienny uśmiech. No, kryzys zażegnany. - Tsuru to pewnie ten wokalista, tak? ... I wiemy w ogóle, gdzie jest mieszkanie tego tutaj? - jeżeli podczas rozmowy zacznie iść w którymś kierunku, naturalnie podążam, w końcu trzymam jedną z rąk tego gościa. Jeżeli nie będzie wiedzieć, to kieruję swoją uwagę na przemiłego, odpitego pana - Albercik, skup się! Twoje wyro. Łóżko. Gdzie? - wypowiedzi mówię w krótkich odstępach od siebie, by miał czas na przetworzenie tego w tej chmurze etylu. Jeżeli i on nie będzie w stanie udzielić odpowiedzi ponownie spoglądam na Teikkę - No to co robimy? Górne miasto jest bezpieczne, tutaj nikt go raczej nie okradnie. Problem tylko w tym, by nie zamarzł. Nie wiem jak tu z cenami, ale może będę w stanie mu wynająć jakiś nocleg na jedną noc.
Jedius 9 Baka - Pią Wrz 14, 2012 7:26 pm
Teikka, wciąż trzymająca faceta pod rękę, zbyła uwagę na temat imienia krótkim machnięciem ręką i wesołym chichotem.
- Hę? Tsuru? A, ta, ta! Ten właśnie. Chwila, to da się właściwie go nie znać? - marszcząc brwi, dziewczyna spojrzała podejrzliwie w twoją stronę. Było to jednak bardzo krótkie spojrzenie, po którym od razu przeniosła wzrok na łysego.
- Gdybym wiedziała, to bym nie pytała! Norbert? Dokąd? - Zadała pytanie, po którym i ty zadałeś swoje, przeinaczając jednak imię mężczyzny.
- Wwila... szekaj! No tam, dzie te... Baniaki zbierajo!
- Bercik? Jakie kurwa baniaki? - Ruda spytała raz jeszcze mężczyzny, niedelikatnie uderzając go łokciem twarz. Ten jednak był upojony na tyle, że nie odczuł tego chyba specjalnie boleśnie.
- Ł-łaaa, noo teee, krwwwaaa... - czknął głęboko. - ...z wodą!
Gość powiedział potem coś jeszcze, ale na tyle niewyraźnie, że nie dało się tego w ogóle zrozumieć. Zresztą, Teikka chyba już nawet nie słuchała. Uniosła pytający wzrok na ciebie.
- Nie będę go przecież zostawiać. Gdzie tu zbierają jakieś baniaki?
Firanke - Pią Wrz 14, 2012 8:07 pm
- Baniaki... cóż. Widziałaś ten duży budynek z metalu na samym środku osady? To jest jeden wielki zbiornik ciśnieniowy obudowany apartamentami. Nie zdziwiłbym się, gdyby wodę się zbierało właśnie tam. Więc... może jest z jednego z tych apartamentów? Ergo... to będzie w tym kierunku. - wskazałem w kierunku budynku, a jeśli go stąd widać, to nawet prosto na niego. - Nie jestem stąd, właściwie, jestem tu.. nie wiem, kilka godzin. - uśmiechnąłem się do niej uprzejmie - Właściwie, niewiele wiem o czymkolwiek. Jestem tutaj zagubiony. Więc w moim przypadku, tak, nie znam tego Tsuru. Nie znam żadnych sławnych osób, sławnych miejsc. Będzie łatwiej zrozumieć jeśli uznasz, że palnąłem się w głowę i straciłem pamięć o tym świecie. Tak po prostu jest. - przez cały czas przyglądałem się jej reakcji, by wycenić, jak poważnie traktuje moje słowa. Sam zacząłem już kierować się w kierunku właściwego "Źródła" tak długo, jak nie będzie stała z jakiegoś powodu w miejscu, nie stwierdzi że "ee, to na pewno nie tam" albo nie wpadnie na inny pomysł. Wtedy po prostu słucham, co takiego ma do zaproponowania bądź powodu, czemu nie chce się tam ruszyć, ewentualnie pytając "a masz lepszy pomysł"? Właściwie, jest to trochę niezręczne, nie wiem, jak mam się zachowywać, gdy nie wiem rzeczy, które dla wszystkich innych są oczywistościami oczywistymi. Idąc z nią dalej rozglądam się cały czas za "świetlikiem", czymś, co będzie tym, na co mam zapolować. Wolałbym, by Rin się na mnie nie zdenerwowała za ignorowanie mojej powinności. No i muszę wreszcie zrozumieć, na czym polegają moje umiejętności.
Jedius 9 Baka - Pią Wrz 14, 2012 8:52 pm
Wskazałeś wysoki budynek, który bez wątpienia był widoczny ze skrzyżowania. Niczym gigantyczna beczka, oświetlona w wielu miejscach na brzegach.
- Tam? Bo ja wieeeem... ale można spróbować. - dziewczyna zgodziła się, ciągnąc faceta w tym samym kierunku. Wysłuchała twojego wyjaśnienia, w trakcie którego jakby ją oświeciło.
- A, w łeb się palnąłeś? Pono jak się drugi raz palnie w to samo miejsce, to pamięć powraca. Może pomóc? - choć mówiła to dość rozbawiona, szczerząc po tym zęby w uśmiechu, miałeś wrażenie, że tak naprawdę wcale nie żartowała i naprawdę chciała to zrobić. Norbercikowi który ledwie nadążał z przebieraniem nogami za waszym i tak już dość wolnym tempem chyba było to dość obojętne.
Dotarcie przed budynek nie było w sumie dość trudne, w końcu cały czas widzieliście go ponad wszystkimi dachami. Gorzej było ze znalezieniem wejścia. Tak właściwie, to nie było żadnego wejścia. Żadnych drzwi, schodów, drabin i żadnych baniaków. Nawet gdy obeszliście budynek na tyle, na ile byliście w stanie. Bowiem z budynku wychodziły dwa... no, mury. Prawdopodobnie oddzielające górne miasto w którym byliście, od tej całej dzielnicy... rekreacji, czy jak to było na tej szkicowanej mapie od kapralowej z Legii. Cóż, mogliście poszukać gdzieś jakiegoś przejścia przez mur, ale do tego trzeba było zdecydować, z której strony szukać. Na zachodzie, gdzie ściana biegła w stronę wyjścia z miasta, czy na północnym wschodzie, gdzie biegła do... właściwie nie wiadomo dokąd, bo tam was jeszcze nie było.
Firanke - Pią Wrz 14, 2012 9:34 pm
Odwzajemniłem uśmiechnięty wyszczerz, odpowiadając:
- Wolałbym wrócić do siebie z nienaruszoną czaszką, ale doceniam ofertę. - gdy zobaczyłem chwilę później, że nie ma bezpośredniej trasy, trzeba było spytać "Norbercika" - Bercik! By dojść do baniaków trzeba wyjść z górnego miasta czy powinniśmy iść TAM? - wskazałem w kierunku wschodu. Właściwie, to miałem ochotę iść właśnie tam. Ale lepiej, by wypowiedział się ten, kto się zna. Jeśli nie odpowie bądź nie będziemy w stanie go zrozumieć, mówię:
- Proponuję spróbować północnym wschodem. Jak na kogoś wpadniemy to spytamy. - jeżeli jednak Norbercik sensownie się określi, mówię - Słyszałaś kolegę. No to idziemy.
Kieruję się w każdym razie w jednym albo drugim kierunku, po drodze zagadując dalej:
- Ty też z tych śpiewających? Chętnie bym coś usłyszał w twoim wykonaniu. No, nie daj się prosić.
Jedius 9 Baka - Sob Wrz 29, 2012 8:47 pm
- Kuuźwa... czekaja! Przecie to nie to miasto... - Bercik znów zaczął mamrotać coś do siebie niezrozumiale. Widać było, że bardzo ciężko myślał.
- Eee, ja? Ze śpiewających? Nie nie nie, ja tylko walę po bębnach, nihi... - Teikka, z lekko zakłopotanym uśmiechem odwróciła głowę. Jednocześnie skierowaliście swoje kroki w proponowanym przez ciebie kierunku. - Nie nie, nie chcę, nie umiem... będziecie się śmiać.
- ...gaaaah!
Bercik zerwał się na nogi, stając na tyle pewnie, że chyba nie potrzebował już waszej pomocy. A przynajmniej przez tą chwilę.
- Cha! Wiem juuu! jaka gorzała nje wyghywa z Becikiem! - wykrzyknął uradowany, zachwiawszy się poważnie. No dobra, bez waszej pomocy teraz wyrżnął by o glebę.
- Cza stąd wyjś! Tam mój wóz bezie! I tam śpie! - ogłosił triumfatorsko. Najwyraźniej chodziło mu o ten parking przed źródłem. Cóż, a to oznaczałoby, że chyba nie zdołasz zwiedzić tego, co chciałeś.
- Bercik... ale zdanie to ty zmieniasz częściej niż baba.
- Żadna baba! Stę po possu romtyn... kiem! - łysy zaśmiał się potężnie, znów tracąc równowagę. Dziewczyna westchnęła ciężko, spoglądając na ciebie przepraszająco. Chyba nie chciała, żebyś brał na siebie tą "odpowiedzialność", ale w sumie nie wyraziła tego słowami, więc cholera wie o co jej chodziło.
Firanke - Nie Wrz 30, 2012 10:02 pm
Parsknąłem śmiechem, gdy doznał kolejnego olśnienia. Szybko spojrzałem na moją towarzyszkę, która twierdzi, że nie umie i nie chce śpiewać.
- Ale pomimo to chętnie posłucham. Oczywiście nic na siłę. Choć, gdy będziemy kiedyś sam na sam, może zaszczycisz mnie taką próbą. Sam nie jestem wcale jakimś wybitnym śpiewakiem, ale wychodzę z założenia, że ten talent jest w każdym. - I wtedy zerwał się Bercik - jeszcze jedno olśnienie! Jak on to robi? Posłuchałem z lekkim, uprzejmym uśmiechem tej wymiany zdań między nimi. Gdzieś z tyłu głowy przeszło mi przez myśl to, że muszę teraz wyglądać jak Marianella, stojąc na uboczu i będąc taką pomocną, przyjazną duszą. Chociaż nie, nigdy nie potrafiłbym tak emanować tym majestatem i charyzmą jak ona. Gdy już w końcu skończyli, a dziewczyna spojrzała na mnie przepraszająco odpowiedziałem z przyjemnością w głosie:
- Dłuższy spacer wyjdzie mi na zdrowie, a no i mam wyjątkowo zacne towarzystwo. To dla mnie żaden problem. - poprawiłem po tych słowach chwyt na Berciku, teraz mówiąc do niego - A więc czas wracać do twojego wozu, romantyku. - zawróciłem, kierując teraz swoje kroki na parking. Naturalnie nie zapomniałem o moim zadaniu - cały czas rozglądam się za potencjalnymi anomaliami, światłami, świetlikami, czymkolwiek, co wskazywałoby na cel mojego wybycia z ciepłego pokoju. W wolnej chwili, gdy ani podróż ani poszukiwania świetlików nie będą wymagały całej mojej uwagi, pozwalam sobie zatrzymać wzrok na niebu, przyglądająć się dokładnie tym wszystkim gwiazdom. Nigdy czegoś takiego nie widziałem. Chciałbym zachować ten obraz w swojej głowie na trochę dłuższą chwilę - która i tak potrwa tylko kilka sekund, bo każda chwila nieuwagi to ryzyko, że coś istotnego, jakieś blade światełko, jakieś mrowienie, przeczucie - zostanie przeoczone. Nie przewiduję jakiś anomalii i przeszkód na drodze na parking, ale jeśli coś takiego się stanie - na przykład Bercik stwierdzi, że to wcale nie parking, on przecież mieszka na dachu jakiejś kupy blach - no to nawet nie wdaję się w dłuższą rozmowę, tylko kręcąc głową z lekkim uśmiechem zawracam PONOWNIE w kierunku, w którym mamy iść. No chyba, że nie będzie w stanie się wysłowić, wtedy spoglądam tylko na Teikkę zadając proste pytanie - "Co robimy".
Jedius 9 Baka - Wto Paź 30, 2012 12:49 am
Teikka nie odpowiedziała już nic więcej na temat śpiewania, odwracając wzrok. Wyraźnie chciała uniknąć tego tematu. Gdy wspomniałeś, że potowarzyszysz im jeszcze chwilę w poszukiwaniu wyra Bercika, chyba się ucieszyła. Mogłeś nawet pomyśleć o więcej niż jednym powodzie takiego stanu rzeczy. Poza oczywistym, będącym pomocą z dość nieokrzesanym osobnikiem, chyba przyniosła jej też ulgę zmiana tematu. Przytaknęła niemal równocześnie z "Tajes!" Bercika, po czym zmieniliście ponownie kierunek chodu. Już niedługo później doszliście do znanego ci miejsca, po drodze słuchając mocno fałszowanej przyśpiewki mężczyzny - było to miejsce w którym pożegnałeś się z Marianellą, jednak tym razem dotarłeś tu od innej strony. Ponownie weszliście do budynku w murze, przeszliście przez korytarz, potem wnętrze pociągu czy czymkolwiek to było... i ponownie na parkingu. Ze strony sceny niewiele już było słychać. Najwyraźniej koncert się skończył i to dobry kawał czasu temu. Zostało wam tylko odnaleźć wóz, o którym mówił Bercik... ale pojawił się kolejny problem. Nie wiedzieliście nawet kiedy to się stało, ale ten najwyraźniej... zasnął. Teikka jednak wcale nie próbowała go budzić, czy cucić. W milczeniu wskazała ci głową jeden z pojazdów, który znajdował się w pobliżu - chyba jedyny, który miał otwartą do połowy szybę w drzwiach. Korzystając z tego otwarcia, ruda otworzyła drzwi samochodu, na moment zostawiając ciężar całego faceta na twoich barkach. Był ciężki. Cholernie ciężki. Dopiero, gdy ta przestała pomagać ci go nieść, zdałeś sobie z tego sprawę. Dość dziwne było, że ktoś tak drobny jak ona dźwigał na sobie większą część jego wagi i wciąż poruszał się dość normalnie, bez nawet stęknięcia. Z drugiej strony, Chyba zdążyłeś już doświadczyć po wyjściu z krypty dużo dziwniejszych rzeczy. No cóż, zgodnie z jej dyrektywą umieściliście Bercika w środku wozu, Teikka zasunęła okno do końca i zamknęła drzwi samochodu. Nie mieliście pewności, że to jego pojazd, ale zdawała się nie zwracać na to większej uwagi. Zapadła taka niezręczna cisza, podczas której włożyła ręce w kieszenie. Potem, odchrząknęła krótko, jakby chciała coś powiedzieć, ale nic podobnego nie zrobiła. Wstydziła się, czy coś? Poniekąd tak to wyglądało. Cóż, w każdym razie - jedno zadanie zostało wykonane, acz zmęczyło cię bardziej niż byś się tego spodziewał. Już wcześniej byłeś trochę senny, teraz jednak to uczucie przybrało na sile. Jeśli jednak zamierzałeś wrócić do pokoju, to chyba wpierw wypadałoby się na przykład pożegnać. Z drugiej strony, mogłeś niby zaproponować jeszcze i jej odprowadzenie do domu.
Firanke - Wto Paź 30, 2012 11:41 am
Chyba nawet Teikka straciła cierpliwość, gdyż nie mamy nawet pewności, czy to jego pojazd, a i tak wrzuciła tam Bercika, pod którego ciężarem miałem jeszcze chwilę temu sposobność się uginać. Nigdy nie byłem specjalnie silny, a na ćwiczeniach ja i Vir byliśmy dwoma ostatnimi do wyboru, ale jstem całkiem pewien, że on sam z siebie ważył sporo. To też nasiliło się moje zdziwienie gdy dopiero po chwili dotarło do mnie, jaką siłą musi władać ta tutaj. Z drugiej strony, skoro dawali od siebie taką aurę tam na scenie, to można było przewidzieć nawet i to. W każdym razie, padam z nóg, obywatelski obowiązek spełniony, mogę wracać do poszukiwań, powoli zmierzając do swoich. Choć z drugiej strony wypadałoby ją odprowadzić. Poznać bliżej. No i po drodze do jej miejsca może napotkam swój cel? O tak, warto spróbować. No i... jakkolwiek samolubnie to nie brzmi, jeżeli rzeczywiście są znano, to zakolegowanie się z nimi może przynieść nam korzyści.
- Masz dobre serce. Pomóc mu dojść do siebie bez niczego w zamian. Na świecie potrzeba więcej takich osób. Pozwól, że cię odprowadzę. Tylko nie każ mi nalegać! - zamrugałem do niej z uśmiechem. Naturalnie udaje się w razem z nią, chyba, że będzie się upierała. Wtedy będę zmuszony na powrót iść spać do resztu grupy. Co w sumie i tak nie byłoby takim złym pomysłem.
Profilaktycznie rozglądam się po okolicy szukając swojego polującego. Zarówno tu, przy aucie, jak i po drodze. Nawet jeśli ciało się zmęczyło, to przecież będę walczył duchem, nie? Tak to chyba działa.
Jedius 9 Baka - Sob Lis 24, 2012 4:54 am
Jedna sprawa z głowy. A kiedy wyraziłeś na głos swoją propozycję, Teikka wyglądała na dość zaskoczoną. Choć chyba nie do końca z powodu, który mógł przyjść na myśl jako pierwszy.
- Odprowadzić? - wzruszyła ramionami, krótko rozglądając się z całkiem obojętną miną. - No jak chcesz. Na swoją odpowiedzialność. - wskazała dłonią kierunek. Wyglądało na to że nie wracaliście do miasta, a szliście raczej w kierunku sceny. A oznaczało to kolejny raz przejście poprzez 'blokadę' Federacji. Czy tam Białej Legii. Bo to chyba nie to samo?
Na warcie stała wciąż ta sama czwórka. Widać było po nich, że są dużo bardziej znudzeni niż ostatnim razem gdy ich mijałeś. Rudy siedział na ziemi razem z tym bardziej pulchnym facetem który wcześniej ładował się wam do transportera, pierwszy częstował drugiego czymś z puszki. Na szczycie transportera, pozostała dwójka grała w karty. I po minach wyglądało na to, że kapralowa wygrywa. Sromotnie.
- Wiesz... - gdy już ich minęliście, ruda zagaiła znów niepewnie. - Właściwie, skoro już i tak tam idziesz, możesz też wejść, coś... nie wiem, napić się. Nowy rok jest. I tak dalej. - Powoli obchodziliście pustą już scenę, przed którą stała mała grupka ludzi. Kawałek drogi mogłeś wreszcie zobaczyć, co znajduje się za nią. To jest, poza całym elektrycznym sprzętem nagłaśniającym i pozostałościami pokazu fajerwerków. A były to ciężarówki. Dwie ogromne ciężarówki, z długimi naczepami. Obie były najwyraźniej w jakiś sposób rozkładane - naczepy znaczy się. Po jednej bocznej ścianie było otwarte, tworząc małą rampę u dołu i daszek u góry, niczym ganek jakiegoś domu. W środku zaś było widać całe... nazwijmy to umeblowaniem. Ustawione w szeregu piętrowe łóżka, kilkanaście krzeseł, kilka stolików, było nawet oświetlenie. Trochę krzeseł było wystawione przed (a właściwie u boków) tymi naczepami, zaraz przy sporym ognisku. Siedziało tam trochę osób. Właściwie, to było ich dość dużo. Tak ze... dwa tuziny? Łóżek było na pewno mniej, więc mogłeś podejrzewać, że część osób pewnie nie należało do grupy. Albo po prostu spali po kilka osób na jednym posłaniu.
- Tylko ten. Nie przestrasz się. - prowadząca cię dziewczyna zatrzymała się, wskazując grupę kciukiem. - To moja rodzinka, nihi. Z początku mogą wydawać się trochę nieprzyjemni, ale tak naprawdę to...
Nie dokończyła w sumie. Ktoś z oddali wywołał wrzaskiem jej imię, a kiedy obejrzała się by zobaczyć o co chodzi, oberwała w twarz. Butelką. Chyba pełną, bo i ciebie ochlapało. Nowiuśki* garnitur. Ruda padła bez słowa na ziemię, z głupawym uśmiechem i silnym zaczerwienieniem na czole.
|
|