| |
Wiele sfer Mało gier |
 |
Że Gra - Rozdział Ia - Podróż w nieznane
Cinek - Pią Wrz 09, 2011 2:52 pm
Ale te baby są cholernie skomplikowane. Nic dziwnego, że nigdy nie miałem dziewczyny. Zamiast wyłożyć prosto na tacę, że mam zrobić to i to, tamta zaczęła wymyślać jakieś dziwactwa z dziesięcioma podtekstami. Myśl, Desmond, myśl... A, no dobra, pójdę na łatwiznę. Pewnie po prostu jej chodzi o to, że przez trzy dni będę po prostu za nimi łaził, a na końcu one ocenią, czy jestem darmozjadem czy nie. Spoko, w takim razie pójdę na całość, raz kozie śmierć. Po zaakceptowaniu pomocy dziewczyny, wyprostowałem się i spojrzałem w stronę zachodu słońca. Uśmiechnąłem się szeroko na samą myśl o wszystkich wyzwaniach, jakie będą mnie czekać w przeciągu nadchodzących dni.
-Gwarantuję ci, że się na mnie nie zawiedziecie - powiedziałem, dygocąc z podniecenia. -I ten... pani Lara też się na mnie nie zawiedzie! Mam tylko pytanie, dostanę jakąś broń czy cokolwiek? Nawet nóż by wystarczył... Bo pistoletów pewnie mi nie oddacie, bo pani Lara ich raczej nie lubi, co nie? No ale jakoś dam radę, tak czy siak.
Po otrzymaniu odpowiedzi siadam jeszcze na chwilę niedaleko skarpy, obserwując zachód słońca do końca. Kiedy zrobi się ciemno, mówię nowym znajomym dobranoc, po czym kładę się gdzieś spać. Jak dostanę coś do przykrycia to chętnie korzystam, noc pewnie nie będzie należała do najcieplejszych.
Jedius 9 Baka - Nie Wrz 11, 2011 6:51 pm
Przed odwróceniem się znów ku ognisku, ruda wypowiedziała jeszcze dwa krótkie zdania.
- Skoro tak uważasz. Czas pokaże. - robiąc kilka kroków naprzód zbliżyła się do blondynki, która z idealnym wyczuciem czasu skończyła własnie oddzielać jej porcję. Odebrawszy ją usiadła na ziemi, po przeciwnej stronie ogniska. - Jeśli potrzebujesz walczyć, sam musisz wytworzyć swoją broń. Wierzę, ze tyle będziesz w stanie zrobić. To może jednak poczekać do nowego dnia. Poruszanie się w nocy wiąże się ze zbyt duży ryzykiem.
Wyglądało na to, ze to był koniec jej wypowiedzi. Jedynie blondynka wtrąciła jakiś czas później "Nie podoba mi się to".
Nie pozostało ci już wiele do roboty, więc odwróciłeś się od reszty chwilę jeszcze podziwiając zachód. Po tym uwaliłeś się na bok usiłując zasnąć. Fakt, byłeś trochę zmęczony - tego jednego dnia wydarzyło się przecież więcej niż podczas ostatniego roku w krypcie. Tyle, że przeszkadzała ci jedna rzecz.
Głód. Przecież ostatnie co dziś jadłeś to śniadanie. W podobnej sytuacji będąc wciąż w krypcie po prostu poszedł byś do bufetu, wziął co chcesz i wyszedł bądź zjadł na miejscu. Tutaj chyba wszystko było dużo bardziej skomplikowane. Gdy odwróciłeś krótko głowę ku trójce, widziałeś, że właśnie kończyli oni swoje "porcje". Najszybsza była ta płochliwa, która od razu po posiłku ułożyła się na ziemi bez słowa, pewnie do snu. Ogólnie, traktowali cię trochę jak powietrze.
Z tego, co upiekli, raczej nic już nie zostało. Pamiętałeś jednak, że kiedy jeszcze było trochę jaśniej, widziałeś jakiś kawałek (tak z dziesięć metrów) przed "zasiekami" jakieś truchło wbite na masywniejszy pal. Chyba nie było ono nikomu potrzebne, nie? Z drugiej strony, zawsze mogłeś spytać, póki pozostała dwójka nie śpi.
Cinek - Nie Wrz 11, 2011 7:59 pm
Chcesz broń - zrób se sam. Spoko, kolejny problem na głowie, ale to nic takiego. Spojrzałem ukradkiem w stronę kobitek, zastanawiając się, czy pytać je o jedzenie. Bylem taki głodny, że... cholera, nigdy w życiu! Mam się wykazać, a nie udowadniać, że trzeba się mną opiekować jak jakimś dzieckiem. Najwyżej zjem po prostu coś rano, jedną noc mogę chyba przecierpieć. Dam sobie jakoś radę, muszę w końcu przyzwyczajać się do trudnych warunków.
Przekręciłem się na drugi bok, starając się nie myśleć o jedzeniu i zasnąć. Wyobrażałem sobie, jak podróżuję z tą trójką po świecie, polując na różne rodzaje zwierząt, mordując grupy zdeprawowanych bandziorów i eksplorując piękny świat, którego nigdy wcześniej nie widziałem na własne oczy... Tak, to będzie coś cudownego. Jakiś tam niewielki głód w stylu "ojejku jadłem dzisiaj tylko śniadanie" to żaden problem dla takiego twardziela jak ja! Na samą myśl o przygodzie, jaka mnie czeka, wszystkie przeciwności zdawały się być tylko żałosną błahostką. Zasypiając stwierdziłem, że poproszę o jakieś jedzenie dopiero następnego dnia rano. Miałem nadzieję, że moje przyszłe kompanki nie będą robić problemów, musiałem mieć w końcu dużo siły na rozrabianie w przeciągu najbliższych dni...
Jedius 9 Baka - Sob Wrz 17, 2011 3:39 pm
Stłumiłeś w sobie głód, nie chcąc już na początku zdobyć kilku minusowych punktów. Ułożyłeś się na ziemi z zamiarem zaśnięcia - tyle, że cholera pierwszy raz próbowałeś zasnąć w takich warunkach. Nie chodziło tu nawet, że ziemiste podłoże było cholernie niewygodne w porównaniu nawet do kryptowych łóżek - największym problemem była temperatura. Choć ognisko przyjemnie grzało z jednej strony, z pozostałych uderzał chłód nawet silniejszy niż ten za dnia. Uporczywe, trudne do zignorowania... Nawet nie zauważyłeś, kiedy zacząłeś drżeć i odruchowo przysunąłeś się bliżej ogniska. Jedna myśl tylko pozwalała ci to przecierpieć - trzeba to wytrzymać, trzeba to wytrzymać, trzeba to wytrzymać...
Coś cię obudziło. Właściwie ciężko było powiedzieć żebyś był po tym obudzony bo wciąż trudno ci było ustalić co się dzieje, ale był to jakiś hałas. I... błyski. Po otworzeniu oczu wciąż jeszcze widziałeś jak przez mgłę, ale byłeś już w stanie stwierdzić, że o na pewno nie dzieje się blisko. Raczej bardzo, bardzo daleko. Wśród zachmurzonego nieba gdzieś w oddali widać było co jakiś czas serię eksplozji rozbłyskujących tysiącami iskier we wszystkie możliwe strony. Zdaje ci się, że już kiedyś coś takiego widziałeś... właściwie, to na pewno widziałeś. Czy to nie fajerwerki? Coś takiego tu jeszcze istnieje? Może i nie uważałeś zbytnio na zajęciach, ale przecież uczono was na nich że prawdopodobnie nic nie uchowało się na powierzchni, poza kryptami. A tymczasem, wiele z tego co już udało się ci zaobserwować mocno temu przeczyło.
Chwilę później dopiero zauważyłeś zarys jakiejś sylwetki przed tobą. Poza zasięgiem wciąż palącego się ogniska, właściwie na samym skraju skarpy ktoś siedział. Plecami do ciebie, obserwując dalekie zimne ognie. Na pierwszy rzut oka to mogła być ta strachliwa, bo postura nie pasowała do pozostałej dwójki. Problem w tym, że... cała trójka leżała przy ognisku. Śpiąc. Ktoś czwarty... czy może raczej intruz?
Jakby na złość, w tym momencie przypomniało ci się, że wciąż jesteś głodny. Przynajmniej dobrze, że nie w formie burknięcia.
Cinek - Sob Wrz 17, 2011 3:54 pm
Fajerwerki, czegoś takiego jeszcze w życiu nie widziałem! Ciekawe, co się tam dzieje. Jakiś festyn, coś świętują? A może to tylko sen... Nie, raczej nie, ciągle jestem cholernie zmarznięty i głodny. Niech to szlag. Na dodatek mamy jakiegoś intruza. Miałem cholerną ochotę podkraść się do niego i zepchnąć gościa ze skały, ale to chyba byłoby zbyt lekkomyślne. Ostrożnie wstałem, starając się nie wydać żadnego głośniejszego dźwięku. Rozejrzałem się dookoła w poszukiwaniu jakiejś broni, najlepiej mojego pistoletu. Te kobity pewnie zdążyły go już zniszczyć albo rzucić w przepaść, nie miałem więc zbyt dużych nadziei. Jeśli niczego nie znajdę, biorę jedną z włóczni, o ile ciągle obok mnie leżały, po czym podkradam się powoli do nieznajomego. Będąc gotowym do obrony, zatrzymuję się bezpieczny kawałek od niego, jednak na tyle bliski, aby móc zareagować w razie dostrzeżenia broni palnej i zdążyć do niego doskoczyć.
-Ręce do góry, fagasie - zagrzmiałem półgłosem, celując sztorcem w przybysza. -Gadaj kim jesteś i czego tu chcesz, inaczej pożałujesz!
Jedius 9 Baka - Pią Wrz 23, 2011 2:58 pm
Jak na swą porywczą naturę, zdecydowałeś się działać bardzo ostrożnie. Korzystając z tego, iż osoba dotychczas cię nie zauważyła rozejrzałeś się wokół siebie w poszukiwaniu broni. Pistolet, nóż... nie, nic takiego tu nie było. Oczywiście by być pewnym musiałbyś jeszcze przeszukać leżącą przy ognisku trójkę, ale byłoby to dość nieadekwatne do sytuacji. Nie wspominając już o tym, że raczej nie miałeś tyle czasu. Włócznie... zgadza się, są wciąż tam gdzie były. Aż trzy. Wziąłeś tę z wierzchu, wciąż starając się być niesłyszalnym. Za każdym razem gdy patrzałeś w stronę siedzącej postaci, obserwowała ona odległe fajerwerki. To bardzo nieostrożne, wręcz podejrzane zachowanie dla kogoś, kto miałby się wkradać do cudzego obozu. Wciąż jednak trzymałeś się swego planu, podchodząc na odpowiednią odległość, wyciągając nieznacznie włócznię przed siebie i wypowiadając swoją groźbę.
[ BGM: Stray Cat ]
Dokładnie w tym momencie pokaz sztucznych ogni się skończył. Kiedy tylko skończyłeś ostatnie zdanie, w obozie zapanowała niemal całkowita cisza - tylko dźwięki ogniska ją zakłócały. Kimkolwiek był ktoś przed tobą, wcale się nie wystraszył... raczej. Przez chwilę jakby zastanawiał się czy odwrócić głowę czy nie, co w końcu powoli uczynił. Naprawdę powoli. Jak się okazało... no tak. To chyba kolejna baba. Z tego co widziałeś w tym świetle, pewnie w wieku właścicielki twojej aktualnej broni. Trochę minęło zanim zauważyła wycelowany w nią grot, w którym utkwiła wzrok na następnych kilka chwil. Ujrzałeś wtedy, że w lewej dłoni trzyma jakiś mały nóż, może scyzoryk. Ostrze było raczej czyste.
- To... niegrzeczne. - stwierdziła w końcu strasznie cicho, unosząc wzrok ku twojej twarzy. Opierając obie ręce na gruncie obróciła się całą w twoją stronę wciąż siedząc, by potem unieść ręce w górę. Właściwie to nawet jej to wcześniej kazałeś, ale tak dawno, że niemal zapomniałeś. To był moment, w którym zobaczyłeś i jej drugą rękę, w której ściskała prosty patyk z kilkoma piórami na końcu... to chyba strzała. Przynajmniej wygląda podobnie. Te w filmach akcji wyglądały dużo lepiej, no ale... nie przychodziło ci do głowy nic innego, czym mogłoby to być.
- Jestem... Ali. Chcę tu... nic. Właściwie... to pilnuję. - wciąż cholernie cicho wypowiedziała te kilka słów, co każde zdanie przechylając głowę z jednego boku na drugi. Nie wyglądała na groźną. Raczej na jakąś opóźnioną. Bo kto normalny tak reaguje gdy mu się grozi bronią? Znów zaczyna obracać głowę, choć oczy wciąż ma wlepione w twoją osobę. Trochę, jakby chciała nią skinąć na coś za sobą, ale o wiele wolniej.
- Nowy rok. Widziałeś? - tym razem było to tak cicho, że ledwie udało ci się zrozumieć. - Marnują przydatne rzeczy żeby poświecić na niebie. Głupi? - uniosła brwi zadając pytanie. Trochę jakby nie miałeś pewności, czy pyta o nich, czy o ciebie. Kim ona do cholery jest?
Cinek - Sob Wrz 24, 2011 6:12 pm
Ja nie mogę, dajcie mi się po prostu do cholery wyspać. Mam już dosyć wrażeń jak na jeden dzień... Nie miałem ochoty dyskutować jeszcze z jakąś nienormalną laską o nowych rokach, fajerwerkach i co sobie tam jeszcze wymyśli. Pilnuje, jasne. Co mnie to obchodzi zresztą, że czegoś pilnuje, tak czy inaczej jest intruzem.
-Głupia to jesteś ty – powiedziałem, przestając celować bronią w dziewczynę i odrzucając ją gdzieś za siebie. -Znasz tamte kobiety przy ognisku, że tak się tutaj panoszysz i masz na wszystko wyjeb... to znaczy, nic cię nie obchodzi, czy coś? To są ziemie pani Lary, więc lepiej uważaj, na ile sobie pozwalasz. Moim nowym znajomym raczej nie spodoba się twoje zachowanie. Lepiej gadaj, co tutaj robisz, albo stąd zmykaj. Jestem strasznie głodny, a jak jestem głodny, to moja cierpliwość drastycznie słabnie.
Jedius 9 Baka - Wto Wrz 27, 2011 1:14 pm
- Hn? Nn... nie jestem. - choć dziewczyna powiedziała to z wyrzutem, nie wyglądała na obrażoną. Wręcz przeciwnie, wyglądała jakbyś swym pierwszym zdaniem zmusił ją do głębszych przemyśleń. Wyrzucona przez ciebie włócznia odbiła się raz od ziemi, lądując nieco dalej niż leżała wcześniej, dość blisko krawędzi.
- Tamte? Tamte... znam. To jest... Fa. To jest... Fu. A to jest... Fe. - marszcząc brwi jakby w zastanowieniu wskazała kolejno rudą, bladą i blondynkę. - A Lah'ra... lubi mnie. Nie? Nie wiem... dobrze. Będę... uważać. - coraz mniej miałeś pewności, czy rozmawia ona z tobą, czy sama ze sobą. Właściwie to byłbyś pewny że mówi do siebie gdyby nie to, że patrzy się na ciebie. - Głodny? A, głodny? Że burczy? - podczas tych słów wydała się już nieco żywsza, nieco podwijając swój luźny ubiór, wykonany chyba z jakiejś skóry. Wyglądało na to, ze sięgnęła pod "bluzę" wy wyciągnąć stamtąd... dziwny obiekt. Trzy ciemne kule wielkości... no nieco mniejsze od pięści, połączone gałęzią. Z początku mogło paść skojarzenie do winogrona które nieraz już widziałeś w różnych kryptowych mediach, ale od tego były raczej większe i mniej liczne. W każdym razie, jako, że Ali wyciągnęła to na obu dłoniach w twoją stronę mówiąc "masz" można było się domyślić, że jest to jadalne. W jakiś sposób. Szczerze mówiąc, to wcale nie wyglądało na smaczne. Od jakiegoś czasu podsuwa ci to już pod nos, a ty nie czujesz wciąż żadnego zapachu. Ponadto, przecież ona trzymała to pod ubraniem. A co, jak się nie myje?
Cinek - Wto Wrz 27, 2011 1:41 pm
Teraz byłem już pewien, ta dziewczyna jest jakaś upośledzona. Odechciało mi się kompletnie z nią rozmawiać, brakowało jej piątej klepki. No ale jeśli faktycznie zna moje trzy nowe znajome to spoko, chyba można uwierzyć jej na słowo. Zna nawet tą całą Larę, kimkolwiek by ona nie była. Ale o co chodzi z tymi imionami? Pokręcone te baby. Spojrzałem z niechęcią na śmieszne kulki, które chciała mi podarować, dosyć szybko się do nich zniechęcając. Może i jestem cholernie głodny, ale nie będę przecież ryzykował własnym życiem.
-Ha, znowu dowiodłaś swojej głupoty! - powiedziałem z zawadiackim uśmiechem, celując w nią palcem wskazującym. -Owoce tylko wzmagają apetyt, nie mam zamiaru jeszcze bardziej się katować. Poza tym jestem największym twardzielem na tej planecie, jakiś mały głód nic mi nie zrobi. A teraz wybacz, ale jestem strasznie śpiący, więc położę się spać. Dobranoc!
Jak powiedziałem, tak zrobiłem. Odniosłem włócznię na swoje miejsce, po czym położyłem się blisko ogniska z nadzieją, że mały natręt nie będzie mi więcej przeszkadzać.
Jedius 9 Baka - Śro Wrz 28, 2011 3:57 pm
Mina jej zrzedła, kiedy wytknąłeś jej popełniony przez nią błąd. Zaczęła niepewnie gapić się na owoce pewnie już nie słuchając części twojej wypowiedzi o potrzebie położenia się spać. Zaczęła pocierać palcem czoło najwyraźniej mocno się zastanawiając. Nie było to nic ciekawego więc najzwyczajniej świecie ułożyłeś się znów spać, wcześniej układając włócznię tam gdzie być powinna. Wprawdzie miejsce wydawało się teraz jeszcze bardziej niewygodne niż wieczorem, ale jakoś to przebolałeś. W końcu niedługo kolejny dzień... właściwie, pierwszy naprawdę wolny dzień! A tymczasem, w krainę snów...
Wyrwano cię z niej jak uderzeniem ciężkiego młota. To pewnie dlatego, że głowę miałeś ułożoną w śniegu, jak się okazało gdy otworzyłeś oczy. Taki cholerny, pulsujący ból w głowie... sprawiał wrażenie, że zaraz ci ona pęknie. Ale to nie to było tym, co cię obudziło. Był to jakiś wrzask.
Słońce już wstało, choć nie miałeś pewności jak dawno - najzwyczajniej w świecie go nie widziałeś. Patrząc na wschód widziałeś coś zupełnie innego, nie mniej interesującego.
No, ale zacznijmy od początku. Najbliżej ciebie, na plecach z rozłożonymi rękoma jakby nigdy nic leżała sobie ta, która przedstawiła się jako Ali. Bez wątpienia spała. W dodatku z rozdziawionymi ustami. I najwyraźniej jeszcze się śliniła. Nieco dalej, przy ognisku była... em, "Fu"? Wyglądało na to, że i ona dopiero się obudziła. To znaczy, wyglądała na równie zdezorientowaną co chyba i ty. Zwróciła w końcu wzrok tam gdzie i ty go zwróciłeś, a więc ku źródłu owych hałasów.
Za wygasłym już ogniskiem, za barykadami które były częściowo połamane stała pozostała dwójka... ale nie sama. Towarzyszył im bowiem... jakieś zwierzę. Duże zwierzę. To chyba był niedźwiedź, choć nie myślałeś nigdy że te zwierzęta potrafią być tak wielkie - ten pewnie nie byłby w stanie zmieścić się do twojego pokoju w Krypcie. Stał on na tylnych łapach z przednimi uniesionymi do góry, z rozwartą paszczą obnażającą pokaźne zębiska porykując co chwila głęboko na postać stojącą przed nim. A przed nim stał nikt inny jak owa blondynka, przez którą wciąż jeszcze bolał cię nos. Do tego, zdawała się nie być dłużna swojemu "przeciwnikowi" - w podobnej do niego pozie odwdzięczała mu się głośnym wrzaskiem za każde ryknięcie, jednocześnie patrząc się mu ciągle w oczy. Szczerze mówiąc, to ze swojego miejsca nie byłeś nawet w stanie stwierdzić którego z tej dwójki bardziej byś się wystraszył.
Ruda wyglądała na niezbyt zabsorbowana całą sytuacją. To jest, stała obok jedynie się przyglądając. Jej poza - skrzyżowane ramiona, stopy trzymane blisko siebie, pochylona lekko głowa - wskazywała na całkowity spokój. To jest, zupełnie jakby nie przeszkadzało jej, że zaraz obok stoi trzymetrowy niedźwiedź. Głupia jakaś, czy co?
Obóz niewiele się zmienił od ostatniego czasu jak go widziałeś. Właściwie, jedyne zmiany to połamane pale, a do tego łuk i kilka strzał leżących obok Ali. No i po owocach ani śladu. Cała reszta na swoim miejscu.
Cinek - Śro Wrz 28, 2011 9:04 pm
No cholera, przecież to z niedźwiedziem to był tylko żart! Nie będę się siłował z takim bydlakiem, nigdy w życiu. Tak w ogóle, to czy one nie mówiły coś, że te zwierzęta wyginęły dawno temu? Zresztą, czy to ważne... Chyba powinienem się właśnie teraz wykazać. Tylko czym? Przecież póki co to ten niedźwiedź nas wcale nie atakuje, a ruda nawet się nim nie przejęła. Może to ich tresowany zwierzak i po prostu se z nim gadają na swój sposób, hehe. No ale cóż, w każdym razie chyba powinienem się czegoś dowiedzieć, nie będę przecież wracał do spania w takiej sytuacji. I tak w ogóle, to co ta niedorozwinięta robi obok mnie...
Wziąłem rozbieg, wskakując kilkoma susami na wystające na zewnątrz obozowiska pale palisady. Będąc blisko Fe i Fa, czy jak im tam było, krzyczę w ich stronę.
-Cholera, a co to za bydlę?! - patrzę na niedźwiedzia, gotowy do zeskoczenia na drugą stronę. -Macie jakiś problem, czy to tylko stary znajomy?! Nie bójcie się o nic, jakby co to was uratuję, nie takich twardzieli kładłem na obie łopatki!
Jedius 9 Baka - Pon Paź 03, 2011 8:32 pm
Podbiegłeś bliżej zjawiska po drodze mijając tę od włóczni, usiłując wskoczyć na wbite w ziemię pale. Samo wskoczenie się udało, ale te niestety nie wytrzymały twojego nacisku, pochyliły się jeszcze bardziej i ułamały, przez co skończyłeś znów na ziemi. W pionie, oczywiście.
Reakcja na twoje słowa była błyskawiczna. Ruda od razu odwróciła się w twoją stronę - i wyglądała na bardzo niezadowoloną. Najprawdopodobniej z ciebie.
- Ksss! Głupi! - syknęła przez zęby. Wysoka również zwróciła się w twoją stronę - tylko na moment, bo za chwilę wróciła do zwierzęcia... ale ten moment był dla niej zbyt długi. Nie zauważyła, jak w tym momencie bestia zamachnęła się ogromną łapą z pazurami i grzmotnęła w jej bok, odrzucając ją na dobre półtorej metra. Wyglądało to na jednociosowy nokaut, gdyż po wyrżnięciu o ziemię przestała się ruszać. "Niedźwiedź" ryknął, upadając na cztery łapy i z wolna zbliżając się do rudej, która równymi krokami w tył zaczęła się oddalać trzymając jedną rękę przed sobą a drugą w pogotowiu, gdzieś przy swoim biodrze. Ups, nie wyglądało to zbyt dobrze.
Będąc nieco bliżej mogłeś lepiej przyjrzeć się zwierzęciu. Jeśli... rzeczywiście można to było nazwać zwierzęciem. Ciemna skóra była w wielu miejscach odsłonięta - łyse plamy były właściwie większością powierzchni jego ciała, sierść występowała dość sporadycznie, a nawet tam gdzie była, była bardzo rzadka. Wargi stworzenia wydawały się cofnięte, odsłaniając całkowicie ciemną purpurę dziąseł w których osadzone były potężne zębiska - podobnie wyglądało to wokół oczu, które były zresztą całkowicie białe, pozbawione jakby źrenicy czy tęczówki. Ponadto, przednia część jego ciała była dużo masywniejsza w porównaniu do tylnej. Gdy był on już dokładnie bokiem do ciebie (bowiem ruda uciekała w twoje lewo), zauważyłeś też, że z jego pleców zdają się lekko wystawać kości kręgowe. Nie, żeby była to teraz informacja o najwyższym priorytecie.
"Fu" w tym momencie znalazła się przy tobie. Trzymała dwie włócznie, po jednej w każdym ręku - w tym lewą rękę wyciągała w twoją stronę nie odwracając jednocześnie wzroku od giganta. Nie miałeś do końca pewności, czy chciała ona ci wręczyć broń, czy to taka swoista poza bojowa. W każdym razie, była to jakaś okazja.
Cinek - Pon Paź 03, 2011 9:29 pm
O cholera, chyba właśnie zarobiłem z miliard punktów karnych. Może by tak po prostu wziąć nogi za pas i liczyć na łut szczęścia? Nie no, nie przeżyję w tych warunkach nawet dnia. W ogóle to co to za potwór? Jakiś mutant pewnie. Nieludzko szybki i silny, niesamowity refleks i instynkt prawdziwego mordercy. Jeśli nie będę uważał, to na sto procent zginę. Bez dłuższego zastanawiania się wyrwałem Fu jedną z włóczni, po czym dwoma krótkimi susami obiegłem bestię, żeby być trochę bardziej za nią, ale ciągle bokiem. Nie miałem chyba większego wyboru, jak zaatakować tego gagatka i spierdolić jak najszybciej na koniec świata. Cholera, gdyby tylko te głupie baby nie wyrzuciły mojej broni, załatwiłbym gnoja raz-dwa.
Spłyciłem oddech, żeby mnie nie usłyszał. Jeśli jest skupiony na rudej to mam nawet spore szanse. Zrobiłem większy rozkrok, odsuwając prawą stopę do tyłu, aby mieć lepszą pozycję startową. Kiedy wyczuję instynktownie najlepszy moment, zaczynam biec "skradającymi podskokami", w ostatnim momencie rzucając się całym ciałem razem z włócznią na zwierzę. Staram się wbić broń w potwora jak najgłębiej, po czym natychmiast uciekam na bok i rzucam się "na tygryska", robiąc na końcu przewrót w przód. Natychmiast rozglądam się i szykuję do szaleńczej ucieczki przed bestią, zarazem uważając, aby się nie oddalić od obozu. Jeśli wbicie włóczni nie powiedzie się, robię to tak czy siak, licząc że odwrócę przynajmniej uwagę potwora od rudej i tym samym dam jej szansę na atak z zaskoczenia. Jeśli sytuacja mi na to pozwoli, dobiegam do blondynki i zaciągam ją w bezpieczne miejsce. Gdyby jednak potwór jej w żaden sposób nie zagrażał, zajęty walką z dala od niej, to daję sobie spokój i czekam na kolejną okazję na jakąś konkretną akcję - przy okazji kątem oka próbując wychwycić w pobliżu coś, co mogłoby mi jakkolwiek pomóc.
Jedius 9 Baka - Wto Paź 04, 2011 7:08 am
Dziewczyna puściła broń gdy tylko ją złapałeś. Gdy ty zacząłeś obchodzić po łuku bestię starając się znaleźć lekko na jej tyłach, "Fu" szła w przeciwną stronę, tak by wciąż być dokładnie u boku celu. Wciąż obserwując zwierzę nie podejmowała jednak jak na razie żadnych akcji.
W przeciwieństwie do ciebie. Wszystko, na co czekałeś to odpowiednia okazja oraz pozycja. To pierwsze było ci gwarantowane przez rudą, która powtarzała wciąż to swoje "ksssss!" w stronę bydlaka, jakby starała się go uspokoić. Nie muszę chyba mówić, że niewiele to dawało. Pozycję miałeś już idealną... nic, tylko ruszyć do ataku. I tak też zrobiłeś. Z każdym kolejnym susem miałeś coraz większą pewność, że potwór nie ma w tym momencie o tobie najmniejszego pojęcia. Ostatni krok, zamach...!
Dziab!
Udało się. To jest, wbiłeś włócznię w plecy zwierzęcia, ale nie weszła ona tak głęboko jak się spodziewałeś - ręka ześliznęła ci się po drzewcu kiedy zanurzyłeś "ledwie" jedną trzecią jej długości. Nie było jednak czasu na poprawki - jeszcze bardziej rozwścieczony ryk zwiastował kłopoty - odskoczyłeś więc natychmiast w bok, robiąc po tym kolejny unik z przewrotem w samą stronę. Nie zobaczyłeś, ale usłyszałeś świst łapy przelatującej nad tobą. Miałeś w tej sytuacji wiele szczęścia. Rozglądnąłeś się krótko - widziałeś, że i blada ruszyła do ataku, ale właściwie nie mogłeś się nawet przyjrzeć temu, jak jej idzie. Musiałeś wiać. Szybko. Bowiem bestia przeniosła swój gniew na twoją osobę. Choć biegłeś najszybciej jak potrafisz, wiedziałeś, że odległość między wami maleje. To tylko kwestia chwili lub dwóch zanim cię dopadnie. Próbowałeś dostrzec cokolwiek, co mogłoby ci jakoś pomóc, ale nic poza rzadkimi, chudymi drzewami tu nie było. Może te ułamane pale przed obozem...? Tyle, że aby do nich teraz dotrzeć, musiał byś wcześniej minąć potwora. A może... przepaść po twojej prawej...?
Cinek - Wto Paź 04, 2011 8:52 am
Masakra, udało mi się! Nawet jeśli rana nie była zbyt poważna, zawsze to jakiś sukces. Niestety, bestia rozwścieczyła się na dobre i najwyraźniej nie spocznie, dopóki nie zrobi ze mnie marmolady. Biegłem pełnym sprintem, serce waliło mi jak szalone, myśli i pomysły kotłowały się w głowie... Pierwszą rzeczą jaką chciałem zrobić było rzucenie się w bok, jednak na samą myśl o prawdopodobnej zwrotności cielska mutanta zrobiło mi się słabo. Byłem dużo mniejszy i musiałem z tego jakoś skorzystać. Przepaść po prawej stronie? Może udałoby mi się zrzucić potwora? Cholera, o czym jak myślę, przecież nie jestem samobójcą!
-Nie lekceważ Desmonda! - wrzasnąłem, aby rozgrzać się do akcji, której miałem się właśnie podjąć. Była ona kompletnie spontaniczna. Będąc w pełnym sprincie kieruję się w stronę najbliższego drzewka, powoli skręcając po łuku w prawo w stronę przepaści. Jeśli jednak żadnego nie będzie w pobliżu urwiska, wybieram którekolwiek - przeżycie było jednak priorytetem. Zmuszam swoje nogi do biegu w maksymalnej prędkości na ostatnich kilku metrach, po czym przebiegając obok drzewa błyskawicznie wyciągam rękę w bok, łapię się konaru i korzystając z zaczepienia obracam się wokół niego z jak największym impetem, zmieniając tym samym kierunek w przeciągu ułamka sekundy. Jeśli bestia będzie wystarczająco rozpędzona, nie zdąży wyhamować przed przepaścią, nie zwracam na to jednak uwagi i rzucam się ponownie w desperacki bieg w stronę dziewczyn, mając nadzieję, że zwiększę w ten sposób swoje szanse na przeżycie...
|
|