|
Wiele sfer Mało gier |
|
Że Gra - Rozdział II - Festnig
Tidus - Pon Cze 17, 2024 4:55 pm
-Tak, masz rację. Chyba naprawdę jestem bardziej zmęczony, niż sądziłem. Wybacz te pytanie znikąd. - powiedziałem, unosząc ręce w obronnym geście, jakbym odpychał od siebie niewidoczny głaz.
Cóż, takiej odpowiedzi chyba można było się spodziewać. Przecież nie przyznałaby się do bycia chodzącym trupem. Ale...jak na dziwaczność tego co powiedziałem, nie wyraziła żadnego szoku. Gdyby mi ktoś powiedział, że widział moje zwłoki, pewnie zajęłoby mi chwilę by upewnić się, że dobrze usłyszałem. Albo w ogóle zrozumieć, o czym mowa. Czyli dla niej to nie jest 'niecodzienne' pytanie. Ale otwartą kwestią pozostaje, czy faktycznie widziałem co widziałem, czy też to była iluzja i tego rodzaju ułud można spodziewać się w tym miejscu.
Gdy Kari wparowała do pomieszczenia i poprosiła Mari na stronę, używając obcego słownictwa bym nie wiedział, o co dokładnie chodzi po tym gdy zobaczyła mnie i Hiroshiego, stało się jasne, że ta sieć jest nieco szersza niż sama gospodyni Festnigu. Cokolwiek się stało, jest to coś nowego - Kareen przecież sama radziła sobie z trzymaniem na wodzy wszystkiego, co już nawiedza te miejsce. Stało się więc coś nieoczekiwanego, coś poza standardem. Atak? Gość? Coś co miało działać już nie działa? Trudno powiedzieć. Raczej to nie jest kwestia nagłej awarii - gdyby część zamku stała się niebezpieczna, nie miałyby problemu by nam o tym powiedzieć byśmy nie pakowali tam nosa. Też jeśli to są niespodziewane odwiedziny kogoś przyjaznego, zdanie lub dwa wyjaśniłyby sytuację. Może ten sierściuch którego wcisnął mi Hiroshi coś nabroił? Ale co może zrobić byle kot, z którym nie poradziłaby sobie ruda? Cholera, teraz mi głupio, że tak uciekł. Przecież Hiroshi nie dałby mi losowego zwierzęcia. Ale nawet jeśli brat wie o czymś, o czym ja nie wiem, na goły rzut oka to tylko kot i nie minęło na tyle czasu, by doprowadził do znacznych zmian. No i te poprzednie 'bezczelne oblężenie' nie było powodem do jej interwencji - to jest.
Cokolwiek się dzieje, jest to przed nami celowo ukrywane. Nie wiem, dlaczego, ale obie z nich bez słowa rozumieją, że nie powinniśmy mieć tej informacji. Myśl, Florance. Masz umierającego ze zmęczenia brata i zdecydowanie martwą koleżankę w tym pomieszczeniu. I jedną pokojówkę. Co możesz zrobić, by nie zostawić przynajmniej rodziny na lodzie? Czy powinienem poczekać, aż Marianella zostawi nas samych z Fari, czy zatrzymać ją by grać na czas? Nawet jeśli wezmę Hiroshiego pod pachę i wyskoczę przez pierwsze lepsze okno, to w którą stronę biec? Bezsens. Zwróciłem głowę ku odchodzącej Marianelli.
-Jeśli możemy - lub mogę - jakoś pomóc, to powiedz. Póki co macie przez nas same problemy. - mówiąc to, zerknąłem również w stronę Kareen. Może jej wyraz twarzy coś zdradzi. Na pewno więcej, niż słowa Marianelli.
Jedius 9 Baka - Pią Cze 21, 2024 12:58 pm
Wywołana Marianella zatrzymała się w pół kroku, na co Florance zauważył, że Kareen zareagowała grymasem i cichym cyknięciem języka. Rudej zdecydowanie nie podobało się opóźnienie.
- ...Nie. Nie wydaje mi się. - stwierdziła po chwili namysłu, aczkolwiek w trakcie tej chwili i ona spojrzała ku swojej... ochroniarz? Ta jednak nic nie powiedziała. - Odpocznijcie. Potem zastanowimy się, jak moglibyście pomóc. - stwierdziła, znów ruszając do wyjścia, widać ponaglona spojrzeniem rudej. Bardzo szybko opuściła pomieszczenie, w przeciwieństwie do ponaglającej - Kareen stanęła w progu i po spojrzeniu w dal przez drzwi, obróciła głowę ku Akaru. Z krótkim wydechem przez nos mogącym oznaczać niezadowolenie i zmierzeniu Florance'a wzrokiem, rzuciła jedną, krótką wiadomością.
- Przygotujcie się.
...i wyszła bez czekania na odpowiedź, niemal zatrzaskując za sobą drzwi. Stukanie obcasów o kamienną posadzkę oddalało się bardzo szybko. Fariel zdawała się całkiem nie mieć pojęcia o czym mowa, wycofując się po ziemi póki nie oparła się plecami o łóżko z Hitomi, siedząc tam tak i wodząc pytającym wzrokiem między zamkniętymi drzwiami a dwójką braci.
Wtem... dziwny puls przeszedł przez całe ciało chłopaka. Z nagłym, wymuszonym tchem, Florance poczuł się, jakby właśnie obudził się z kolejnego snu, chociaż nic wokół się nie zmieniło. Wspomnienia przyszły mu do głowy. Wspomnienia o tym, że on sam jest tutaj przedstawicielem sędziego z zaświatów. Posiadał możliwość oddzielenia porządku od bezprawia, a dokładniej... sprowadzenia kary na to drugie, tak długo, jak osąd był słuszny. Miał-- tak, czuł wyraźnie lekkie ciepło amuletu spoczywającego pod jego koszulą, wiszącego na szyi na cienkim łańcuszku. Był absolutnie świadom, że potrzebuje jego znaku, by zesłać karę na nierządników, i że wezwanie jej musi zawierać trzy słowa - "Auretai Sinis Vel". Wiedział, że ta pomoc pochodzi z zaświatów, i że on sam się jej podjął, choć szczegóły nie były jasne. I wiedział też, bądź domyślił się, że... obcość tej umiejętności bez wątpienia jest w jakiś sposób podobna do tego, o czym wcześniej mówił mu Hiroshi.
Na końcu, przyszły do jego głowy dwie ostatnie myśli, brzmiące niemal jakby zostały wypowiedziany czyimś nieznajomym głosem - O tym, że wkrótce nadejdzie pomoc, która wyciągnie ich z tego miejsca bez cienia wątpliwości. Oraz o tym, że... wcześniej, nadejdzie też ich były znajomy z Krypty - a jego celem tutaj jest pozbycie się was.
ฅ^•ﻌ•^
Hiroshi został zbudzony nagłym bólem. Wierzch jego lewej dłoni parzył żywym ogniem, jakby ktoś rysował po niej rozgrzanym prętem. Jakby tego było mało, w tym samym momencie spod łóżka na którym leżał wyskoczył szary kot, który od razu po wdrapaniu się na jego pierś wziął zamach łapą z której wysunęły się pazury, mierząc cios w jego twarz - ale... przynajmniej kot zatrzymał się, opuszczając kończynę. Odruchowo, starszy Akaru uniósł dłoń by spojrzeć na źródło jego bólu, i zobaczył jak wyrysowany tam znak powoli tracił rozżarzone lśnienie, czerniejąc. Znamię. Czuł w nim obecność... kogoś, kto bardzo chciał mu pomóc. Wiedział, że to sojusznik Rein, tak jak... Yeshit siedząca na nim? Wiedział, jak tego kogoś wywołać - pchnięcie własnego nasycenia powinno sprowadzić tu osobę w całości, niezależnie od odległości, ale może być męczące. Skądś wiedział, że nie powinien nigdy trzymać tu tego kogoś na długi czas.
Wciąż był piekielnie zmęczony, ale nagły przypływ adrenaliny od gasnącego już bólu póki co trzymał jego powieki daleko od siebie. Zauważył, że w pomieszczeniu jest mniej osób - brakuje Marianelli. I że Fariel, zdezorientowana, co chwilę zerka między nim, jego bratem siedzącym zaraz obok, a drzwiami wyjściowymi w oddali.
Firanke - Pią Cze 21, 2024 1:37 pm
Wpierw ból. Ból, który wyrwał go z nieprzytomności. Znamię. Sojusznik. Od Rein? Tak... od Rein. Przełknął ślinę w zaschniętym gardle i przymykając lewe oko od piekącego w dłoni bólu rozejrzał się - zatrzymując wzrok na Yeshit. Cóż, lewe oko nie zostało długo przymknięte, bo widząc ją otworzył oczy szeroko, następnie usta - po czym chwycił kota pod przednie łapy i przysunął do siebie, by przytulić - nie za mocno, ale dość konkretnie.
- Yeshit... jak... - wydukał z wyraźnym zmęczeniem, przenosząc się do pozycji siedzącej, wziąż trzymając (lub nie, jeśli zwiała - co po niej można się spodziewać) kocicę. Obadał wzrokiem pomieszczenie. Skoro Yeshit znowu tu jest, a on posiada to znamię, oraz wiedzę, której nie powinien, to znaczy, że... coś znowu się ruszyło. Co dokładnie, nie wiedział. Czy posiada na tyle nasycenia, by w ogóle wywołac tą istotę? Czuje się wyssany do cna.
Podniósł się na nogi i zbliżył do Hitomi, by prawą ręką zbadać jej puls - czy na pewno nie żyje? Może jednak to omamy? Albo Rein coś zrobiła? Chwila, Rein? A nie Rin? Nie, to zawsze była Rein. Skąd mu Rin przyszła do głowy?
Dopiero teraz spojrzał po Fari, posyłając jej słaby uśmiech.
- Wydajesz się równie zdezorientowana, co my. - stwierdził, następnie spoglądajac ukradkowo w kierunku Florance'a. Chciał mu opowiedzieć o tym, że mają właśnie potencjalnie nowego sojusznika - ale póki była tu Fari, to nie był dobry moment.
Tidus - Nie Cze 23, 2024 1:21 am
Można było się tego spodziewać. Ani ta odpowiedź, ani tajemnicze 'przygotujcie się' nie napawało optymizmem. Kurczę, myślałem, że jednak się dogadujemy, ale widać jesteśmy tylko gośćmi w nieproszonej sytuacji. Ale chyba to faktycznie jedyne, co możemy. Cholera, muszę jakoś obudzić Hiroshi-
Och. I nagle wszystko ma sens. Chociaż gdybym próbował na głos powiedzieć to, co teraz znajduje się w mojej głowie, pewnie brzmiałbym jak opętany. Ręką powędrowałem do amuletu. Faktycznie tam był. Czyli mogłem zaufać tym przeczuciom. Lepsze to niż niepewność. O, Hiroshi się obudził. Doskonale. Fariel wygląda na kogoś, kto nie wie co się dzieje, więc chyba jesteśmy tu z nią bezpieczni. Ale ile można powiedzieć? Nie zaufały jej, by poszła z nimi, ale może też chcą, by miała na nas oko. Mówić bratu od razu, co się dzieje, czy poczekać?
Postanowiłem znaleźć w pokoju moje rzeczy i upewnić się, czy wszystko jest na miejscu. Jak przygotowany to przygotowany.
-Witaj pośród żywych. Nie uwierzysz, ale mam chyba to samo co ty. - mówiłem, nie patrząc w stronę brata w czasie upewniania się, że wszystko mam pod ręką. Zwłaszcza rewolwer. Dopiero po tym, odwróciłem się do brata, szukając słów w głowie. Jak tu być sprytnym kutasem, powiedzieć o Desmondzie i jednocześnie nie zdradzić pokojówce, że wiem więcej, niż powinienem?
-Z jakiegoś powodu Marianella i Kareen wyszły w pośpiechu. Może to paranoja z mojej strony, ale jeśli coś nam grozi, to nie chcę byśmy skończyli jak Aacvi. Zresztą, Kari mówiła, że mamy się przygotować, więc to chyba realna możliwość.
Jedius 9 Baka - Nie Cze 23, 2024 10:40 pm
Choć pobudzony do życia, Hiroshi zdecydowanie wciąż był okropnie zmęczony a jego ruchy ospałe - nie miał najmniejszych szans złapania szarego kota który wycofał się błyskawicznie z próby uścisku, a nawet zdążył jeszcze pacnąć go łapką w czoło. Ale bez pazurów. A na pierwsze pytanie jedyną odpowiedzią było głośne, niemal karcące miałknięcie.
Fariel nie odpowiedziała niczym werbalnym. Po szybkim spojrzeniu na starszego Akaru przerwanym na moment spojrzeniem tez na kota, poderwała się szybko na nogi ocierając nadgarstkami łzy. Splotła przed sobą dłoń z dłonią i pokłoniła się nisko, prostując zaraz potem. Bardzo sztywno pozostała w takiej pozycji, najwyraźniej czekając. Nie odzywała się póki nie zrobił tego Florance, natychmiast zerkając w jego stronę.
- Jeśli... panna nie uznała za słuszne waszej ewakuacji, pilność tej sprawy zapewne nie wiąże się z żadnym niebezpieczeństwem. - odpowiedziała trochę wystraszonym głosem. Tempo jej mowy było bardzo szybkie, jakby recytowała wyuczoną formułkę... i prawdopodobnie tak tez było. - Czy mogę jakoś wam pomóc? - zapytała niepewnie. Nie wyglądało zdecydowanie na to, żeby kłamała. sama wydawała się być w bardzo niekomfortowym miejscu.
Firanke - Nie Cze 23, 2024 11:22 pm
Chłopak skierował zmęczony wzrok na brata, przysłuchując się jego słowom. Ma to samo co on? Co miał na myśli? Na pewno nie całkowite wyczerpanie z energii. Przyglądał mu się chwilę, zanim powiedział:
- Nie wiem, o czym mówisz. Ale brzmisz, jakbyś był niemalże pewien, że coś się zbliża. Coś, co jest dla nas zagrożeniem. Zgadza się? - pomasował skroń, spoglądając następnie na Fari i jej niemalże robotyczną reakcję. Zanim odpowiedział, spojrzał znowu na brata - Jeżeli użyję jeszcze czegokolwiek jeszcze, mam wrażenie, że zostanę warzywem. Cała moja energia została wyssana. Rozumiesz, do czego zmierzam, prawda?
Tidus - Pon Cze 24, 2024 12:02 am
Spojrzałem na brata i głośno wypuściłem powietrze nosem. No to tajemniczość poszła się jebać. Podszedłem bliżej Hiroshiego i usiadłem obok jego łóżka, by nie mówić do niego z góry.
-Tak, konkretniej Desmond i chce nas zabić. I tak samo jak ja miałem nie pytać o kota, ty mnie nie pytaj, skąd to wiem. Przynajmniej jeszcze nie teraz. - mówiłem dalej, otwierając rewolwer i upewniając się, że wszystkie naboje są na miejscu. To samo z pistoletem półautomatycznym, który po sprawdzeniu wyciągnąłem w stronę brata, kolbą w jego stronę. - Wyjdziemy z tego żywi, ale nie mam gwarancji, że bez urazu. Mam pomoc, ale lepiej na zimne dmuchać. Wlicza się też w to, byś nie zajechał sobie mózgu. Jasne?
Po przekazaniu pistoletu (lub odłożeniu go obok na łóżku, jeśli ta łazęga nawet takiej pomocy nie przyjmie), obróciłem się ku Fari.
-Nie masz pewnie jakichś leków, by poczuł się lepiej? - wskazałem Hiroshiego kciukiem. Chociaż...skoro o lekach mowa...Wyciągnąłem pudełko z encyklidyną i spojrzałem się na nie. To chyba było przeciwbólowe, prawda? Może pomoże. Nam obu.
-...Nawet dwie szklanki wody będą dobre.
Jedius 9 Baka - Pon Cze 24, 2024 12:17 am
Fariel wydawała się być dość zaniepokojona widokiem broni, tym jak chłopak wyciągał, sprawdzał i przekazywał ja rodzeństwu na jej oczach - ale poza ostrożnym obserwowaniem jego ruchów nie skomentowała tego w żaden sposób. Czekała. Az doczekała się polecenia. Czy raczej prośby.
- Nn... tak. Mm- - pokręciła głową. - To znaczy: nie posiadamy żadnych leków do zaoferowania. Ale woda... tak. Przyniosę wodę. - kiwnęła głową. Skłoniła się raz jeszcze i szybko odwróciła... tylko, ze nie tam, gdzie zniknęły dwie pozostałe rezydentki tego miejsca, a w stronę całkiem przeciwna, bliższą witrażowego okna. Skręciła tam za róg - gdzieś za półkolumna musiało widać być drugie wyjście z pomieszczenia, niewidoczne z łóżka i jego okolic. Oddalające się kroki bez żadnego skrzypu drzwi mówiły, że albo były już otwarte, albo nie było ich tam wcale. I że bracia rzeczywiście zostali pozostawieni chwilowo sami. Z kotem. I... Hitomi.
Firanke - Pon Cze 24, 2024 12:32 am
- Nie rozumiem, dlaczego Desmond by nas chciał zabić. To bez sensu. Znowu go ktoś zrekrutował jak tamtego ze Źródła czy jak? - nie żeby w oczach Hiroshiego Desmond potrzebował dużo, by kogoś zabić. To, jak brutalnie rozprawił się z Aacvi dalej siedziało mu z tyłu głowy. I wywoływało u niego gniew. Ale skąd miałby wiedzieć, że są akurat tutaj i gnać, by ich zabić? Spojrzał w kierunku, w którym odeszła Fari.
- Nie możemy jej narażać. Ostatnie, czego potrzebujemy, to mieć i ją na sumieniu. Patrząc na nią wierzę w to, że to nie ona przyczyniła się do... Hitomi. - wypowiadając to imię spojrzał jeszcze raz w kierunku martwej. Rein nie zostawiłaby przy niej jakiejś podpowiedzi, prawda? Była nazbyt... "czysta". Ale skoro Yeshit się tu pojawiła, coś na pewno się zmieniło. Więc trzymając pistolet dalej na łóżku ruszył się, by przejrzeć to, co zwłoki przyjaciółki mają przy sobie.
Tidus - Czw Cze 27, 2024 4:32 pm
Spojrzałem za odchodzącą Fariel. To nie tak, że celowo ją stąd wyprosiłem byśmy mogli uciec przez okno.
-Mnie nie pytaj. Ale nagle sobie uświadomiłem, że to prawda. - wskazałem palcem na skroń, patrząc w stronę brata. -I nie zamierzam nikogo na nic narażać póki nie rzucą się na nas z przysłowiowym nożem. Ale chcę byśmy obaj byli gotowi do samoobrony. To chyba nic dziwnego, nie?
Z ciekawości podszedłem do miejsca, za którym zniknęła Fariel by zobaczyć, gdzie prowadzi te wyjście. Możemy przeczekać wszystko tutaj, więc dobrze będzie zaznajomić się z tym pokojem.
Firanke - Czw Cze 27, 2024 4:42 pm
- Jasne. Wygląda na to, że sobie nas wynajdują za każdym razem, gdy jesteśmy w śmiertelnym niebezpieczeństwie. - odpowiedział tylko, kontynuując przeszukiwanie. Nie miał nawet siły o tym myśleć. W jego obecnym stanie musi się skupić na jednej rzeczy na raz. Najpierw to, potem... jak się z tego wszystkiego wyplątać.
Jedius 9 Baka - Pią Cze 28, 2024 12:53 pm
Podczas rozmowy, Hiroshi podniósł się by spojrzeć ku Hitomi, która nadal nawet nie drgnęła. Nawet wiedząc, że jest na pewno nieżywa i że nie było co się łudzić, ciężko było wciąż przyjąć do wiadomości iż ktoś kogo się zna od całkiem najmłodszych lat rzeczywiście nigdy już się nie obudzi. Szczególnie, kiedy po podejściu bliżej można było zauważyć, że ta miała na wpół otwarte powieki, a nieobecny wzrok błękitu spod nich wcale nie wyglądał na... pusty, zamglony. Zupełnie, jakby była po prostu nieprzytomna. Ale nienaturalna bladość oraz brak oddechu mówił co innego.
Na pierwszy rzut oka... nie wyglądało na to, by cokolwiek z nią i wokół niej wyglądało sztucznie naruszone - wyglądała całkiem, jak zdaje się powinna wyglądać martwa osoba całkiem niedawno poruszana w taki sposób, jak robiła to Fariel. Potargana koszula, nierówno ułożona głowa, jedna ręka wisząca z przeciwnej strony łóżka w dół, do podłogi, druga zaś niedbale odłożona na brzuch, pewnie przez rudą. Nic nadzwyczajnego, zdaje się, i pewnie całkiem łatwe do zignorowania gdyby nie wiedza o tym, co chłopak usłyszał. Przebiegł wzrokiem po niej raz jeszcze, sprawdzając po kolei każdy szczegół który mógł wydawać się banalny... i coś chyba znalazł.
Rękaw na nadgarstku spoczywającej na brzuchu dłoni był trochę popruty. Jedna z nitek sterczała z niego samotnie, układając się wpierw w długą, prostą linię, póki nie docierała do grzbietu dłoni gdzie była całkiem pozwijana. Sama dłoń ułożona była w taki sposób, że palec wskazujący nie był podwinięty tak jak pozostałe. Nie był co prawda całkiem wyprostowany, ale gdyby spojrzeć w kierunku w którym mógłby pokazywać, pod ściana była tam wysoka waza z przeróżnymi, kolorowymi kwiatami. Świeżymi. Trochę to dziwne w tym miejscu. Ale i wracając do początku, zdaje się, że ta wypruta nitka, ten bardziej pozwijany fragment na jej końcu, na dłoni... mógłby przypominać kształtem kwiat. Coś, co wyglądało trochę jak róża, jeśli wierzyć podręcznikom biologii z Krypty.
Florance zaś, uzbrojony w swój rewolwer oraz pudełko z fencyklidyną, przeszedł pomieszczenie w stronę okna by sprawdzić, dokąd poszła Fariel. Okazało się, że... nigdzie. To znaczy, nie było tu jej, ale... nie było też żadnego wyjścia. Była tu naga, kamienna ściana. Ciężka. Nie było widać żadnych szczelin, sugerujących ukryte drzwi, żadnej klapy w podłodze, ani nic pod sufitem. Na pewno skręciła w tą stronę, ale jakimś cudem, nie było jej tutaj. Coś było bardzo nie tak. Ale z drugiej strony, to nie pierwszy moment kiedy można było jasno stwierdzić, że z tym miejscem coś jest bardzo nie tak.
Za oknem błysnęło, a chwilę później rozległ się grzmot. Yeshit zeskoczyła z łóżka, a potem zwinnym susem wskoczyła na blat stołu na którym wciąż znajdowały się kartki i pióro Marianelli - zaczęła się rozglądać, gdzieś w kierunku drzwi którymi dwie kobiety wcześniej wyszły oraz ścianę obok nich. W wielkim skupieniu.
Firanke - Pią Cze 28, 2024 5:04 pm
Chłopak wciągnął powietrze nosem. Poczuł, że zaswędziały go oczy - ale nie chciał płakać. W jego stanie - przy zagrożeniu, które prawdopodobnie się zbliża - ostatnie, czego teraz potrzebowali, to by zaczął wyć. Czas na łzy przyjdzie później. Nawet, jeśli czuł się z tym bardzo nie w porządku.
Spoglądał dłuższą chwilę na rękaw, na nić, dłoń... obrócił się we "wskazanym" kierunku. Kwiaty? Nie pamiętał, by tu wcześniej były. Ale był skupiony na innych rzeczach, jak na przykład na Fari w jej dziwnym stanie. Nachylił się nad Hitomi i drżącą dłonią zamknął jej powieki.
-Jeszcze się spotkamy, Hitomi. Jeśli nie w tym świecie, to w następnym. - ozjamił jej, uśmiechając się słabo. Następnie, wyprostował się i powoli skierował ku kwiatom - szukając róży. Jeśli ją znalazł, pochwycił ją w dłoń, oglądając.
-Sądzisz, że Marianella o nim wie? I tym, co planuje? To brzmiało tak, jak gdyby celowo nas wpuścili w zasadzkę. A Kareen dawała nam szansę.
Tidus - Sob Cze 29, 2024 3:02 pm
Ściana. Kurna, ściana. Czyli nawet prawa architektury są przeciwko nam. Zaraz Desmond zeskoczy na nas z sufitu, przechodząc przez niego jak przez wodę. Wróciłem do brata, rozglądając się dalej po pomieszczeniu - sufit, podłoga, każdy zakamarek. Może coś zaskoczy w mojej głowie. A może nie.
-...Sądzę, że ktoś chce się nas pozbyć za jego pomocą i ten ktoś mógł Marianelli coś zaoferować. Biorąc pod uwagę, że przyciągnęliśmy póki co same problemy, pewnie nawet jeden kapsel ma większą wartość niż trzymanie nas tutaj. A Desmond przecież musi skądś wiedzieć, gdzie jesteśmy. To nie tak, że przyszliśmy tu spacerem i poszedł za śladami. No i biorąc pod uwagę, że i ty i ja wiemy rzeczy których nie powinniśmy, cholera wie skąd, to pewnie on ma to samo. Tylko od kogoś, kto nas nie lubi.
Skierowałem się do okna by przez nie spojrzeć. Może przy kolejnym piorunie będzie cokolwiek widać na zewnątrz. Na przykład czy te okno to rozsądna droga wyjścia.
Jedius 9 Baka - Sob Sie 24, 2024 9:35 pm
Hiroshi nie miał problemów ze znalezieniem róży; była w samym środku bukietu, wyróżniając się ponad resztę kwiatów. Mógł wyciągnąć ją bez problemu. Była... dziwna. Ładna. Nigdy wcześniej nie mieli w życiu do czynienia z żywymi roślinami, a przynajmniej nie dotykając ich bezpośrednio. Sztywna łodyga, choć niekoniecznie twarda, łaskoczące liście, ostre kolce... i ten dziwny zapach. Świeży. Obcy.
Florance rozejrzał się po pomieszczeniu, ale nie udało mu się znaleźć Desmonda. Ani wyjścia. Dość ciekawe było, że nawet tak wysoki sufit nie miał choćby śladu brudu, kurzu czy pajęczyn; w krypcie to się zdarzało notorycznie. Albo ktoś odwalał świetną robotę przy sprzątaniu, albo nawet insekty nie zapuszczały się w to miejsce. Spojrzał więc za okno; potrzebował chwili by przyzwyczaić oczy do panującego tam półmroku, ale wkrótce był całkiem pewien, ze spogląda na bardzo odległy krajobraz w oddali i... skalisty stok u dołu. Zdaje się, ze ta ściana była zewnętrzną ścianą całej budowli, ale zbudowana też całkiem na krawędzi szczytu. Ucieczka tędy nie było może niemożliwa gdyby zorganizować jakąś linę, ale niewątpliwie byłaby cholernie trudna; nie dość, że żadni z nich alpiniści, jeden ledwo dycha, to jeszcze bez żadnej drogi nie wiedzieliby w którą stronę zmierzać, a bez zapasów nie mieliby wiele czasu na błądzenie. Wyglądało też, że zaczynał padać deszcz, i kamienna powierzchnia poniżej, jak i sama szyba, stawały się coraz bardziej mokre.
...Jak się nad tym zastanowić, czy nie widział deszczu chwilę wcześniej? Gdy odwiedzał Kareen na dziedzincu? Gdy burza wyważyła okno? Dlaczego miałoby dopiero zaczynać padać?
Yeshit, dotychczas nasłuchująca czegoś w milczeniu, nagle głośno miałknęła. Raptownie przebiegła pół pomieszczenia które dzieliło ją od Hiroshiego by wpierw zaatakować go łapka w kostkę a potem złapać zębami za nogawkę i... chyba ciągnąć. Zdecydowanie nie miała dużo siły. Chyba chciała go zaciągnąć w kierunku tych drzwi, którymi wyszły Kareen i Marianella. ...Swoja drogą, oboje mogli gdzieś stamtąd usłyszeć przytłumione trzaski. Brzmiało to dość podobnie do tych fajerwerków w Źródle, ale trwało tylko przez chwilę.
|
|