|
Wiele sfer Mało gier |
|
Tea Party Time - Something you don't want to admit...
Hitomi - Czw Kwi 28, 2011 5:02 pm Temat postu: Something you don't want to admit... -Wstawaj – Dziewczęcy głos, szturchnięcie w ramię… codziennie to samo. I jak to bywało bardzo często, Hitomi zwyczajnie mruknęła niezadowolona i naciągnęła na głowę pościel.
-Mamoo, Hitomi znowu...
-Cicho bądź, już wstaję... - Tak jak powiedziała, tek też uczyniła. Wstała, przeciągnęła się i zwróciła się do siostry. - Kabel...
-Ktoś w tej rodzinie musi być odpowiedzialny, siostrzyczko.
Złorzecząc na cały świat, a zwłaszcza, na młodsze siostry, Hitomi udała się do łazienki, by zająć się swoim wyglądem. Zebranie się do wyjścia jak zwykle zajęło jej więcej czasu niż powinno, a przynajmniej według jej siostry, która zaczęła ją męczyć.
- Wyjaśnij mi jedno... dlaczego tak mnie męczysz z samego rana ?
- Męczę cię ? - spytała z miną niewiniątka.
- Tak, męczysz mnie prawie tak bardzo jak Hiroshi, męczy Florka.
Młodsza siostra zaśmiała się i powiedziała - Znowu o nim wspominasz, aż tak ci się podoba ?
- Powtarzam ci po raz setny, ON MI SIĘ NIE PODOBA
Dziewczyna westchnęła, pokręciła głową i odpowiedziała. - Oczywiście! A to, że prawie zawsze się przy nim rumienisz i zawsze szukasz wymówki, żeby zwiać to tylko zbiego okoliczności, tak ?
-ON MI SIĘ NIE PODOBA! Zrozum to wreszcie wścibska swatko
- A któż to ci się tak nie podoba ? – spytał jakiś męski głos
Hitomi aż zesztywniała gdy rozpoznała właściciela głosu. Czując, że się rumieni odpowiedziała szybko - N-Nikt, a poza tym to nie twoja sprawa! - i zaczęła szybciej iść korytarzem.
- Powiedzieć ci ? – spytała dziewczyna zwracając się do starszego z braci Akaru.
Hitomi szybko obróciła się na piecie i zawołała za siostrą.
-Maya, chodź bo się SPÓŹNIMY
- Już idę, już idę. Nie złość się siostrzyczko. Wybacz Hiroshi, pogadamy innym razem
-Maya!
Hitomi - Pią Kwi 29, 2011 11:32 pm
Hitomi wracała właśnie z bardzo krótkiego zwiedzania krypty. Krótkiego gdyż została przyłapana przez „przyjaciela” swojej mamy, który kazał jej iść na zajęcia. Gdyby to był ktoś inny, zapewne skręciłaby w pierwszy lepszy korytarz i kontynuowała „zwiedzanie” w innym kierunku. Dziewczyna wiedziała jednak, że jeśli teraz nie pójdzie na zajęcia, to ten głupi kabel sprzeda ją mamie, a ta znowu będzie się na nią patrzyła z politowaniem… Jak ona tego nie znosiła… Mimo iż powinna udać się do Sali lekcyjnej, postanowiła udać się do swojego pokoju, bo przecież o tej godzinie nikogo tam nie powinno być, a nawet jeśli ktoś tam będzie, to powie, że bardzo boli ja brzuch i musi się położyć. Pech chciał, że ktoś już był w jej pokoju… ale nie była to jej mama. W jej pokoju schylona nad jedną z szuflad, stała Maya, która jeszcze nie zauważyła, że ktoś ją obserwuje i w najlepsze grzebała sobie w szufladzie.
- Radziłabym poszukać w drugiej szufladzie
Złodziejaszek, aż podskoczył i zarył głową o regał z książkami
- Ała! – Maya odwróciła się do siostry pocierając ręką miejsce, które miało bliskie spotkanie z regałem – Nie strasz mnie tak…
Hitomi stała w drzwiach z rękami skrzyżowanymi na piersi i uśmiechem od ucha do ucha.
- Zasłużyłaś – weszła do swojego pokoju, usiadła na łóżku i powiedziała. – Tam tego nie ma
- Nie ma czego? – spytała niewinnie siostra.
- Moich słodyczy mały złodziejaszku
- Ja… Ja wcale nie szukałam żadnych słodyczy! Szukałam swojej gumki do włosów!
- W szufladzie z bielizną ? Naprawdę… muszę nauczyć cię lepiej kłamać, bo jeszcze ktoś pomyśli, że nie jesteśmy siostrami. Pomyśl sobie co by powiedziała mama, gdyby usłyszała, że jej idealna córeczka „pożycza” sobie, rzeczy swojej siostry
- Nie zaczynaj tego… – Powiedział już ewidentnie rozeźlona Maya
- No co ? Zwykle ja to słyszę, więc musze korzystać z okazji – roześmiała się wstając. Podeszła do kanału wentylacyjnej znajdującej się w rogu pokoju, zdjęła kratkę i wyjęła małe pudełeczko, po czym wyjęła ze środka kilka małych cukiereczków, które podała siostrze.
- Masz
- Przecież mówię ci, że…
- Tak, tak. Szukałaś gumki. – przerwała siostrze i zaczęła cofać rękę, która jednak została dość szybko zatrzymana przez dłoń siostry, której oczy śieciły się jak dwie małe latareczki.
- No skoro już częstujesz.
Hitomi parsknęła śmiechem, wręczyła siostrze cukierki i odłożyła pudełko na swoje miejsce.
- No dobra… teraz porozmawiajmy o cenie.
- O cenie... – Maya skrzywiła się domyślając się, że zapłata za cukierki nie będzie niska.
- Nie krzyw się tak… przecież nigdy nie proszę o nic wielkiego
- Ha, nigdy! A pamiętasz jak chciałaś…
- Tym razem to nic trudnego.
- Zawsze tak mówisz…
- Zawsze możesz oddać cukierki
Wyraz twarzy dziewczyny świadczył o tym, że nie ma najmniejszego zamiaru oddawać swojej zdobyczy.
- No, to skoro już ustaliłyśmy, że mi pomożesz…
- Ustaliłaś – poprawiła siostrę Maya
- Mniejsza z tym. Chcę tylko, żebyś przyprowadziła Hiroshiego Akaru do korytarza koło bufetu, koło piętnastej.
- Tylko tyle ? Bez żadnych haczyków ? – spytała z niedowierzaniem Maya.
- Mówiłam, że tym razem to nic wielkiego – Powiedziała z uśmiechem, który wywoływał u młodszej siostry gęsią skórkę
- Miejmy nadzieję…
Hitomi - Nie Maj 01, 2011 11:52 pm
Dziwne. Jest pora obiadu, a nikogo nie ma w bufecie… w zasadzie na korytarzach też nikogo nie ma. Jest tylko ona. W ciszy, zakłócanej jedynie przez dźwięk jej kroków. Dziewczyna zwróciła uwagę, na ten fakt niedługo po powrocie ze swojej „wycieczki” po rzadziej odwiedzanych korytarzach. W jednej z opuszczonych sal, w której znalazła całkiem wygodne łóżko ucięła sobie krótką drzemkę. Czarnowłosa postanowiła sprawdzić jeszcze jedno miejsce przed udaniem się do gabinetu swojej matki, w którym powinna kogoś znaleźć. Miejscem tym była klasa… Mimo iż nie lubiła zbytnio tego miejsca, bo zwykle prowadzone były tu okropnie nudne wykłady, miała nadzieję, że kogoś tam zastanie. Myliła się, ale wygląd tego pomieszczenia różnił się od reszty pomieszczeń tym, że tutaj ławki i krzesła były powywracane jakby nagle cała klasa postanowiła jak najszybciej opuścić to miejsce… Dziewczynę przeszedł dreszcz, po czym szybko opuściła to pomieszczenie. *Przecież to niemożliwe, żeby wszyscy zniknęli. Dziadunio przecież powiedział, że na zewnątrz jest niebezpiecznie, a nawet jeśli otworzyliby tą konserwę, to przecież ktoś na pewno zostałby w środku.* Ta cisza naprawdę źle działała na nerwy dziewczyny. Ciągle wydawało jej się, że jest obserwowana, że za każdym rogiem przesuwał się jakiś cień. Wreszcie po tym okropnie długim czasie, jaki upłynął od opuszczenia sali wykładowej, dotarła do gabinetu mamy. Co dziwne, drzwi były zamknięte. Hitomi jako córka pani doktor, znała jednak hasło potrzebne do otworzenia drzwi. Drzwi tak jak powinny, otworzyły się bez problemu, a oczom dziewczyny ukazał się widok dość niecodzienny. Matka Hitomi była znana ze swojego umiłowania do porządku, a co za tym idzie, w jej domu, tak jak i w gabinecie, wszystko musiało być ułożone i błyszczące. Teraz jednak wszystko było porozrzucane. Wyglądało to tak jakby ktoś czegoś szukał… i jakby miał bardzo mało czasu. Po wejściu do pomieszczenia, drzwi zamknęły się automatycznie za plecami dziewczyny. Odruchowo Hitomi odwróciła się by na to spojrzeć, a widok tych drzwi przerażał i przyprawiał o mdłości. Prawie cała wewnętrzna strona, była umazana krwią. Wyglądało to tak jakby kogoś na nich rozszarpano… Przerażona dziewczyna nie mogła odwrócić wzroku od tego widoku i machinalnie dała kilka kroków w tył. Nagle dotarło do niej, że coś tu jest nie tak… przecież, gdyby kogoś tu faktycznie rozszarpano, to czy nie byłoby morza krwi na podłodze ? Ta jednak pozostawała czysta. Dziewczyna szybko rozejrzała się ponownie po sali. Jedynym wejściem do tego pomieszczenia były drzwi… nie, było jeszcze jedno wejście. Kanały wentylacyjne. Były one jednak za małe dla większości ludzi. Co znaczy, że jeśli ten ktoś mógł dostać się tu przez wentylację ? Ale po co ? I kto ? Nie, to niemożliwe. Jej mózg płata jej figle, albo ktoś się z niej nabija. To też nie jest wyjaśnienie… nawet jeśli ktoś robiłby sobie z niej żarty, to nie udałoby mu się namówić całej krypty do współpracy.
- To wszystko nie ma sensu!
Wypadła z gabinetu lekarskiego i zaczęła przemierzać korytarze wołając swoją siostrę, matkę lub kogokolwiek, kto mógłby ją usłyszeć. Odpowiadała jej jednak tylko cisza. Po kilku godzinach błądzenia po krętych korytarzach, coś usłyszała. *Czyli jednak ktoś tu jest!* Czym prędzej ruszyła w stronę tego dziwnego klekotu. Dobiegał on mniej więcej z kierunku, w którym jest sala wykładowa. Gdy jednak zbliżyła się na odległość mniejszą niż dwieście metrów, dźwięk ustał. Puściła się biegiem przez ostatni odcinek dzielący ją od drzwi sali, które pamiętała, że powinny być otwarte. Nie były. Drzwi były zamknięte na cztery spusty i za nic nie dały się otworzyć normalnie. Wyjęła więc z kieszeni wytrych własnej roboty składający się z dwóch drucików, po czym zabrała się do otwierania zamka. Coś w drzwiach kliknęło, a po naciśnięciu klamki, drzwi się otworzyły. Sala wyglądała dokładnie tak jak ją zapamiętała… prawie tak samo. Kretka wentylacyjna była zerwana. Dziewczyna przyjrzała się dokładnie klasie. Pomijając nieładu nic tutaj się nie wyróżniało. Gdy jednak ponownie spojrzała w stronę tablicy… tył na niej napis… tyle, że on był, wydrapany ? Na tablicy widniał napis „Wciąż tu jesteśmy”. Gdy tylko Hitomi skończyła czytać napis światło zgasło… Ponownie usłyszała ten klekot. Po kilku sekundach włączyły się światła awaryjne, a w klasie znalazło się mnóstwo cieni. Problem polegał na tym, że to nie były cienie. Jeden z nich zaczął się do niej zbliżać… wyciągał do niej rękę. Hitomi krzyknęła przerażona i wypadła z Sali potykając się, co zaowocowało uderzeniem głową o przeciwległą ścianę. Ostatnią rzeczą jaką zapamiętała był jakiś głos powtarzający jej imię…
- Hitomi – to ten sam głos…
- Hitomi wstawaj! – tym razem do głosu dołączyło uderzenie w twarz. Dziewczyna otworzyła oczy i poderwała się do pozycji siedzącej, co zaowocowało jedynie zawrotem głowy i ponownym wylądowaniu w pościeli. Pościeli ? Przecież… była w korytarzu, prawda ?
- Nie podnoś się jeszcze…
Znała ten głos. Znała go bardzo dobrze. Ten głos należał do jej siostry.
- M-Maya ? Gdzie jesteśmy ? – Hitomi ponownie spróbowała usiąść, tym razem trochę wolniej.
- Jesteśmy w moim pokoju… oni nie pojawiają się gdy jest jasno
- Oni ? Jacy oni ? Gdzie są wszyscy ?
Dziewczyna nic nie odpowiedziała.
- Maya! Mów gdzie oni do cholery są!
- Oni wciąż tu są…
- Co ? – Gdzieś już to słyszała... a może czytała ? Nagle przypomniała sobie.
- Widziałam taki napis… co to oznacza ? Gdzie jest mama ? Co to były za cienie ?
- To są oni… tak mi się wydaje
- Powiedz mi od początku… co tu się stało.
- Ja… Gdy to wszystko się zaczęło byłam w gabinecie mamy… nagle wszystkie światła zgasły. Po chwili włączyły się światła awaryjne, a mama… coś, nie wiem co to było… jakiś potwór…on, on przebił mamę ogonem. Ona nie krzyczała. Wyglądała jakby na to czekała… ona… ona znikła! – Dziewczyna wybuchnęła płaczem. Hitomi przytuliła siostrę czując jak łzy napływają jej do oczu. *To niemożliwe. Potworów nie ma!* Starała się nie dopuszczać do siebie myśli, że jej mama nie żyje. Nie żyje ? Przecież Maya powiedziała, że ona zniknęła, a nie że umarła! Może da się to jakoś odkręcić!
- Maya, siostrzyczko, weź się w garść. Mama musi żyć, to twarda kobieta! Nie da się jej zabić!
- Ja… Ja wiem, że ona żyje. – Powiedziała przez łzy
- Ale, nie mówiłaś, że mama zniknęła ?
- T-Tak, a-ale tam nie było krwi. Ona żyje, te cienie… to muszą być oni!
- Jestem tego pewna. Maya… co to był za potwór ?
Maya nie miała okazji odpowiedzieć. Światła zgasły a Maya zaczęła krzyczeć i wyrywać się.
- Maya! Uspokój się! Nie pozwolę, żeby coś ci się stało! Maya!
Włączyło się oświetlenie awaryjne, a pokój został skąpany w czerwonym świetle. Maya kuliła się koło łóżka, a jakieś dwa metry przed nią, stało to coś. Miało mniej więcej półtora metra wysokości, było czarne i kościste. Głowa tego stwora była jakby rozciągnięta… i nie miał oczu. Za to miał okropnie długi ogon, którym wywijał po całym pokoju. Stwór zwrócony był w stronę Mayi i syczał okropnie. Hitomi rzuciła się w stronę siostry w momencie, w którym zobaczyła, że ogon się spręża. Była już przed siostrą, gdy została trafiona… Nie czuła bólu. To było uczucie odrętwienia i rozpływania się ? Resztkami sił zdołała powiedzieć
-M-Maya i wyciągnąć rękę do siostry, zanim zapadła nieprzenikniona ciemność.
*
- Hitomi ? – Dziewczyna otworzyła oczy i zobaczyła pochyloną nad sobą Mayę trzymającą ją za wyciągniętą rękę i wyglądającą na zmartwioną.
- Nic ci nie będzie córciu, to tylko koszmarny sen.
Hitomi odwróciła głowę w stronę właścicielki głosu. Swojej mamy. Poczuła jak łzy spływają jej po policzkach. Widząc to jej mama spytała.
- Boli cię coś ?
-N-Nie – powiedziała roztrzęsionym głosem – P-Po prostu, cieszę się, ze to tylko zły sen. Tak bardzo się cieszę…
Hitomi - Nie Maj 15, 2011 8:04 pm
- Nie
- Przecież nie masz chłopaka!
- I dlatego powinnam być z tobą ?
- Tak, właśnie tak!
Dziewczyna teatralnie westchnęła, pokręciła głową i powiedziała
- I właśnie dlatego nie.
Nie mając już najmniejszej ochoty wysłuchiwać kolejnych cudownie inteligentnych argumentów, tego osobnika, powiedziała krótkie „żegnaj”, odwróciła się i ruszyła korytarzem. Usłyszała jeszcze za sobą ciche „głupia suka”, ale nie mając ochoty na kłótnie, puściła to mimo uszu. Nie uszła jednak daleko. Kilka metrów przed nią stał chłopak, którego znała bardzo dobrze.
- Witaj Hiroshi – Powiedziała z uśmiechem na twarzy.
- Cześć. Co takiego powiedziałaś tamtemu chłopakowi, że ma taką skwaszoną minę ?
- Tamtemu ? – rzuciła krótkie spojrzenie za plecy, a widząc minę odrzuconego zalotnika, prawie parsknęła śmiechem. - Nic takiego, powiedziałam mu tylko, że nie chce mieć go za chłopaka
- A więc to kolejny, nieszczęśliwie zakochany...
- Nic na to nie poradzę, że podoba mi się ktoś inny
Akaru uniósł brwi i spytał
- A któż to jest ?
Nastąpiła chwila ciszy... w oczach Hitomi zapłonęły iskierki, gdy odpowiadała.
- Ty głuptasku. Oczywiście, że ty
Puściła chłopakowi oko i najzwyczajniej w świecie go minęła. Uwierzy ? Będzie ją zatrzymywał, czy może pomyśli, ze to wstęp do kolejnej okrutnej gry, w której on jest ofiarą. Przed skręceniem w korytarz prowadzący do skrzydła szpitalnego, dziewczyna rzuciła okiem za siebie, by sprawdzić co zajmuje chłopakowi tyle czasu. Korytarz był już pusty...
Hitomi - Wto Lut 12, 2013 12:51 pm
- Oj no nie bądź taki, to nic wielkiego prawda?
Chłopak westchnął ponownie i popatrzył na czarnowłosą.
- Jak już Ci mówiłem trzy razy, zasady to zasady i nie dostaniesz więcej.
Dziewczyna pochyliła się lekko do przodu i popatrzyła na niego z przymrużonymi oczętami
- Jesteś pewny, że się nie zgodzisz?
- Tak – Odpowiedział dość szybko.
Z cichym ”hmpf” zabrała tacę i odeszła do jednego ze stolików, przy którym siedziała jej siostra.
- Nie udało się.
Czarnowłosa zmierzyła ją wzrokiem
- A ty nie bądź z siebie taka zadowolona
- Mówiłam, że tak będzie
Hitomi wywróciła oczyma.
- Warto było spróbować, nie? Mógł pomyśleć, że za to przynajmniej na jakiś czas przestanę mu dokuczać
Z dalszej części stołówki dało się słyszeć – Słyszałem! – Dziewczyna odwróciła się i powiedziała głośniej – I dobrze! - po czym wróciła do jedzenia, które wyglądało jak niejadalne racje żywnościowe, którymi były…
- Swoją drogą, Maya… myślałaś może o…
- Nie myślałam o niczym – przerwała jej siostra.
- Mogłaś przynajmniej dać mi skończyć. Nie wiesz co chciałam powiedzieć
- Jesteś przewidywalna, siostro.
Dziewczyna uniosła brew.
- Ah tak? To o czym myślałam, hmm?
- Znając ciebie to pewnie teraz gorączkowo myślisz jak odpłacić się Hiroshiemu za to, że się nie zgodził.
Machnęła lekceważąco ręką i wyszczerzyła się do siostry.
- Coś ty. Obmyślenie tamtego zajęło mi całą drogę od niego tutaj. Chodziło mi o to, czy myślałaś, by brać lekcje medycyny u mamy lub pani doktor.
Maya wydawała się szczerze zdziwiona takim rozumowaniem siostry, co było wymalowane na jej twarzy.
- Umm… ty tak serio? Sama z siebie zastanawiasz się czy nie uczyć się? Bo rozumiem, że potrzeba ci towarzystwa.
- To aż takie dziwne, że sama z siebie chce się czegoś nauczyć?
Ponownie rozległ się głos chłopaka wydającego posiłki – Tak!
- Zamknij się bo cie strzele! – odwarknęła mu i zjadła posiłek w milczeniu. Odniosła Tacę razem z siostrą, po czym zaczęły wracać w stronę swej części mieszkalnej. Dopiero tam znowu się odezwała
- No więc? Piszesz się na to?
- No coś ty. Wiesz jakie to nudy?
- Wiem, ale może to się nam kiedyś przydać. Żadna wiedza nie jest bezużyteczna, nie?
- Jak umiejętność włamywania się?
Czarnowłosa odpowiedziała jej tylko uśmiechem. Młodsza Umeki westchnęła i powiedziała kończąc rozmowę.
- Zastanowię się. Hej, gdzie idziesz? – Spytała widząc, że siostra skręca w inny korytarz.
- Powiedziałam, że wymyślenie „kary” nie zajęło mi długo, ale kiedyś trzeba to wprowadzić w życie, nie?
Jej siostra tylko pokręciła głową i zaczęła się oddalać mrucząc pod nosem – Nie chce wiedzieć…
Czarnowłosa z lekkim uśmiechem przeszła kilka korytarzy nim nie trafiła do jednej z dalszych kobiecych łazienek. Było to dobrze znane jej miejsce, gdyż właśnie z tego miejsca często wyruszała na swoje „wycieczki”. W tym pomieszczeniu miała już obluzowaną kratkę systemu wentylacyjnego, przez który mogła w miarę łatwo się przecisnąć. Rozglądnęła się czy nikt nie przechodzi korytarzem i obluzowała kratkę, tak by mogła przez nie przejść. Sprawdziła raz jeszcze czy nikogo nie ma na korytarzu, po czym wspinając się po ściance działowej, weszła do tunelu. Przy pierwszym zakręcie zawróciła i przymknęła kratkę. Tym sposobem znalazła się w znanej sobie sieci tuneli. Z kieszeni na piersi wyjęła złożoną kartkę. Rozłożyła ją i z innej kieszeni wyjęła malutką latareczkę, którą włączyła i sprawdziła trasę na mapie. Uśmiechnęła się do siebie i ruszyła cicho przed siebie. Po mniej więcej połowie godziny znalazła się w miejscu, do którego zmierzała.
Ostatni odcinek szybu przebyła o wiele ostrożniej niż wcześniejsza część, zapewne po to by w razie czego pozostać niezauważona. Opłaciło się to bo gdy tylko podczołgała się do kratki zamocowanej przy ziemi, usłyszała głosy. Oba były jej zdecydowanie za dobrze znane.
- I jak sądzisz? – Matka Hitomi, Jaenell wskazała głową plik kartek na biurku.
Mężczyzna siedzący przy nim westchnął ciężko.
- Przy tych małych trutniach, niemiałem okazji jeszcze tego przejrzeć. – Popatrzył ciekawsko na kobietę – Zapewne chcesz poznać wyniki swoich drogich córek.
- Nie musisz mówić tego tak zjadliwie – Odparła kobieta i przestąpiła z nogi na nogę.
- Dobrze już dobrze. – Zaczął przeglądać kartki. Wybrał dwie i przeczytał je. Zajęło mu to pare minut, po czym je wreszcie odłożył.
- No. Przynajmniej ty nie musisz się martwic o ich oceny. Hitomi – osiemdziesiąt dziewięć procent, Maya – siedemdziesiąt trzy. W porównaniu do reszty klasy…
Pokręcił tylko głową. Kobieta słuchała tego z lekkim uśmiechem.
- Gdyby jeszcze twa starsza córka postanowiła odwiedzać zajęcia częściej, byłbym wniebowzięty.
I uśmiech znikł z twarzy Jaenell.
- Wiesz jakie są dziewczyny w tym wieku…
- Nie, nie wiem.
Popatrzyła na niego znacząco i mruknęła.
- To wiele wyjaśnia
- Co powiedziałaś? – syknął nauczyciel
- Powiedziałam, że czas na badania okresowe, a skoro jesteś wolny, to nie ma co zwlekać.
Mężczyzna wymruczał kilka nieprzyjemnych uwag, odnośnie zajmowania jego cennego czasu, po czym wstał i wyszedł. Hitomi poczekała jeszcze około minuty nasłuchując, po czym ostrożnie otworzyła kratkę wentylacyjną i wyszła z tunelu. Nie zwlekając podeszła do biurka i zaczęła przeglądać plik kartek nim nie znalazła dwóch kartek. Uśmiechnęła się do siebie widząc, że tekst na nich napisany został ołówkiem, a nie długopisem.
- Oh Hiroshi, tak bardzo mi to ułatwiasz.
Sięgnęła po gumkę i wymazała imiona na obu kartkach po czym odłożyła ją na miejsce i sięgnęła połówek nauczyciela. Wpisała na nich imiona odwrotnie niż były wcześniej i schowała je w plik. Odłożyła ołówek i wróciła do ciasnego i średnio czystego tunelu. Zamknęła kratkę i wróciła do łazienki by doprowadzić się do jako-takiego stanu, po czym udała się do swojej części krypty. W pokoju spotkała siostrę, która popatrzyła na nią znacząco.
- Chyba tym razem ci się nie udało.
- Oh? Dlaczego tak twierdzisz?
- Mama cię szuka
Wzruszyła ramionami i ruszyła do swojego pokoju.
- Przebiorę się i do niej idę. Jest w klinice?
I tak też uczyniła. Przebrała się w nowe ubranie i ruszyła na spotkanie z Matką.
- Podobno mnie szukałaś – Powiedziała przechodząc przez automatyczne drzwi.
- Hitomi. Powiedz mi ile razy cię prosiłam byś chodziła na zajęcia. Jesteś bystrą dziewczyną, dlaczego tak marnujesz swoje talenty?
- Chcę się od ciebie uczyć medycyny – Wypaliła i tak jak się spodziewała zbiło to matkę z tropu
- Chcesz… mówisz to by uniknąć połajanki?
- Nie. Mówię tak dlatego, że to jest potrzebna wiedza, a wiem, że sobie z tym poradzę. Maya też chce spróbować.
Kobieta przyglądała się jej przez dłuższy czas po czym uśmiechnęła się szeroko.
- Nawet nie wiesz jaka jestem z ciebie dumna córciu – Powiedziała i przytuliła córkę mocno.
- Mamo duszę się – Powiedziała z udawanym bólem w głosie.
- Dobrze wiem kiedy udajesz - Powiedziała i puściła córkę. – A teraz zmykaj na zajęcia. Jeśli zaczniesz regularnie chodzić na zajęcia, nauczę cię wszystkiego co sama potrafię. Umowa?
Hitomi przemyślała to przez chwilę i westchnęła
- Czyli znowu uwięziona w tej głupiej klasie. Umowa. – Odparła i wyszła by skierować się ponownie do klasy. Tym razem drzwiami.
*
- Ah! Panienka Umeki zaszczyciła nas swą obecnością! – Powiedział nauczyciel-Nazista
- Witam – Powiedziała i zajęła swoje standardowe miejsce, podłodze uśmiechając się szeroko do Hiroshiego.
- No dobra tłuczki. Zanim ta niespodziewana wizyta mi przerwała, mówiłem, że oddaje wasze prace. Sprawdzę je oddając, więc milczeć i cieszyć się jeśli zdacie, a zda niewielu. – Przez dłuższy czas wymieniał kolejne osoby i wyniki. Wreszcie gdy wyczytał imię Floranca, zrobił się purpurowyna twarzy. Wziął drugą kartkę do ręki i przeczytał, a na jego czele pojawiła się pulsująca żyłka.
- Czy wy się do jasnej cholery dobrze czujecie?! – Wrzasnął nagle – Akaru! Czy wy uważacie to za zabawne?! Obaj! Do mnie! – Zdezorientowani bracia powstali i podeszli do biurka, na którym wylądowały ich kartki. Dość szybko zaczęli się tłumaczyć, co jednak po paru słowach zastało przerwane przez kolejny krzyk nauczyciela – Milczeć, oszuści! Myślicie, że nie wiem co sobie wymyśliliście? Że to niby ktoś wam pozmieniał nazwiska, tak? Wyobraźcie sobie, że was przejrzałem i teraz czeka was za to kara! Ciebie większa, bo to ty oddawałeś swoje odpowiedzi! – Wskazał starszego z braci – Dwa tygodnie sprzątania toalet! I nie chce słyszeć skamlenia bo będzie gorzej! A ty - Wskazał Floranca – Ty przez ten czas będziesz pracował w stołówce i nie waż mi się zaspać, bo będziesz pracował całą dobę pod moim okiem! – Popatrzył na resztę klasy. – Wynoście się. Nie mam do was nerwów! – Hitomi wstała i z lekkim uśmiechem minęła Hiroshiego. – Tylko sprzątaj dokładnie, bo każą ci powtarzać. Nie zapomnij też o myciu rąk przed wydawaniem jedzenia.
Hitomi - Wto Lut 26, 2013 9:15 pm
Sala gimnastyczna. Miejsce ćwiczeń wszystkich członków ochrony krypty i ulubione miejsce zabaw młodszego pokolenia. Wszyscy uwielbiali to miejsce z jakiegoś powodu. Wszyscy pomijając tego chłopaka. Niebieskooki blondyn stał ze skwaszoną miną. Skwaszoną bo dostał do pary jedyną osobę w całej krypcie, której nie chciał mieć tutaj za partnera... a raczej partnerkę do ćwiczeń. Stał przed czarnowłosą dziewczyną, która uśmiechała się do niego leniwym aroganckim uśmiechem, gdy trener wyjaśniał setny raz jak mają wyglądać ćwiczenia. Nie było to nic skomplikowanego. Zwykłe ćwiczenia rozciągające, w których partner bądź partnerka przyciskają siedzącą na ziemi osobę, tak by ta mogła rozciągnąć bardziej mięśnie. Dziewczyna usiadła i rozłożyła nogi na boki po czym pochyliła się. Hiroshi położył jej na plecach dłonie i zgodnie z zaleceniami instruktora zaczął delikatnie naciskać na nie, by dziewczyna mogła się rozciągnąć. Po kilku minutach rozciągania, zamienili się miejscami. Kiedy tylko Hitomi położyła dłonie na plecach chłopaka, ten się spiął, na co ona odpowiedziała parsknięciem – Jak będziesz się tak spinał, to zrobisz sobie krzywdę – Odpowiedział jej tylko przeciągłym „aha”. Po spokojnym rozciąganiu, a raczej przerwanym rozciąganiu, gdyż niedługo po rozpoczęciu przez chłopaka ćwiczenia, rozległ się głos trenera – No dobra! Do mnie! Następne ćwiczenie! – Poczekał kilka chwil aż ludzie zbiorą się w jego pobliżu. Na ziemi leżały dwie prostokątne maty, bokami do siebie. Mężczyzna stanął przed kwadratem z mat i odwrócił się do zebranych. – Dobra, przechodzimy do części właściwej, czyli do zapasów. Dziś nauczę was przydatnej techniki. Zanboku! Do mnie! – Z sapnięciem niezadowolenia, kupa mięsa ruszyła się w stronę materacu rozpychając się jak wielki panicz. Gdy wreszcie stanął przed instruktorem ten powiedział. – Stań w gardzie bokserskiej. Tak jak zwykle. Jedna noga lekko z przodu. Widzicie? – Wskazał nogi osiłka. – Teraz stajecie identycznie jak osobę przed matą. Następnie opadacie na kolano, które jest bliżej wystawionej nogi przeciwnika. Jasne? No, to teraz kiedy opadniecie – Opadł na kolano, cy wyglądało jakby chciał go objąć w pasie – Teraz prawą rękę wkładacie między nogi przeciwnika i łapiecie go za udo, o tak – Mężczyzna objął szerokie udo chłopaka i naparł na niego barkiem – Teraz najważniejsze więc słuchać. Noga, która jest z tyłu na początku służy jako punkt zaparcia. Teraz musicie przełożyć nogę tak, by wasza pięta znalazła się za kostką przeciwnika i naprzeć barkiem – Wykonał dokładnie tak jak powiedział i osiłek z zadziwiającą łatwością wylądował z sapnięciem na macie. Gdy tylko osiłek padł, mężczyzna rzucił się bokiem na jego przygważdżając go tak do materaca. – I tak macie to robić. – Wstał i powiedział na koniec. – Rozejść się w grupki i ćwiczyć! – Tak jak powiedział, tak też zrobili jego uczniowie. Rozeszli się w kierunku materacy. Wychodziło na to, że każda para miała własną matę. Po chwili można było usłyszeć krzyk trenera – Zrywaj tempo! To wojsko czy wycieralnia pały?! – Po obróceniu się dziewczyna zobaczyła, że mężczyzna stoi i drze się nad młodszym bratem chłopaka, który chyba za karę robił pompki... a raczej coś co miało być pompkami. Odwróciła się ponownie do swojego partnera i powiedziała – No to wychodzi na to, że twój braciszek wreszcie poćwiczy – Stanęła przed nim i powiedziała z uśmieszkiem. – Gotowy? – Chłopak niechętnie skinął głową i przybrał pozycję. Czarnowłosa klęknęła przed nim najpierw wolno dla sprawdzenia czy wszystko zrozumiała i popatrzyła w górę z uśmieszkiem – Wyjdziesz za mnie? – Zanim chłopak zdążył odpowiedzieć jakaś docinką, dziewczyna złapała go w odpowiedni sposób za udo, założyła za jego kostkę piętę i podcięła go. Gdy tylko wylądował na macie, przeskoczyła na jego pierś i złapała za rękę, którą wygięła w łokciu i nadgarstku, sprawiając tym samym, że chłopak zaczął wydawać z siebie zabawne „Au au au”. Śmiejąc się Hitomi puściła go i wstała. Gdy ten rozcierał obolały nadgarstek, dziewczyna powiedziała – No popatrz, nie wiedziałam, że lubisz szczekać – Starszy z braci Akary, powiedział na jej temat coś bardzo niemiłego, na co ta odpowiedziała
- No dobra. Teraz twoja kolej. Wiem, że chcesz się zemścić
- A żebyś wiedziała – powiedział wstając.
Młoda Umeki nie przejęła się specjalnie tymi słowami i przyjęła tylko pozycję i powiedziała „gotowa”. Początkowo chłopak wykonywał dobrze ćwiczenie, ukląkł na dobre kolano, odpowiednio złapał jej udo, ale niestety zapomniał o zablokowaniu jej kostki i tylko pchnął. Wynikiem tej pomyłki był dość niezręczny upadek. W wyniku tego zamiast podciąć ją i sam na nią poleciał w dość... dwuznaczny sposób. Ciągle mając uchwyt na jej nodze, pociągnął ją w górę i na bok. Sam leżał jak długi na niej z twarzą ukrytą na jej piersiach. Od razu z niedaleko zaczęły się śmiechy i docinki, żeby znaleźli sobie jakiś pokój. Chłopak natychmiast się chciał podnieść i jak to miał w zwyczaju wyjaśnić ale niestety jego twarz spotkała się z pełnym wściekłego zażenowania łokciem Hitomi. Hiroshi jęknął gdyż cios niewątpliwie na tyle mocny by zostawić mu ciemny ślad dookoła oka, miał być wstępem. Uratował go jednak krzyk instruktora, który złapał prychającą dziewczynę za kark i szarpnął nią do góry – Co to ma być do jasnej cholery! NA MOICH ZAJĘCIACH NIE MA BICIA! WON! – pchnął czarnowłosą w stronę wyjścia, przez które przeszła szybkim krokiem. Nauczyciel wyszedł w krok za nią, a do blondyna trzymającego się za oko podszedł brat, który powiedział swym wiecznie znudzonym, a teraz i zmęczonym głosem – Jakby to powiedział Vaynard... ma pierdolnięcie .
* * *
Dziewczyna stanęła przed drzwiami pokoju. Wzięła kilka głębszych oddechów i zapukała. Otworzył jej Hiroshi, który widząc ja cofnął się o krok. Ta tylko odwróciła wzrok, który wyglądał jak u zbitego szczeniaka – Mogę... wejść? – spytała cicho. – Po co? - Spytał podejrzliwie. Wcale to jej nie zdziwiło. Wiele razy przecież udawała, że jest jej przykro by jakoś mu dokuczyć. Niemniej chłopak ustąpił przejścia i dziewczyna weszła do pokoju. Usiadła na krześle i położyła na stoliku małe zawiniątko. Nie podnosząc wzroku powiedziała dość cicho – Ja... przepraszam. Poniosło mnie... i zrobiłam ci krzywdę. Przepraszam – Chłopak stał oparty o ścianę milcząc. Hitomi westchnęła i wstała. – Jeszcze raz, przepraszam – powiedziała głośniej i wyszła. Samo to zachowanie mogło wydać się dziwne, właściwie nawet byłeś skłonny uwierzyć, że tym razem faktycznie jej przykro, gdybyś nie zobaczył przedmiotu pozostawionego na stole. Pierwszą myślą było, że podrzuciła ci coś i zaraz będziesz miał kłopoty. Wiedziony jednak ciekawością podszedłeś po stolika i rozwinąłeś zawiniątko, którym okazał się nośnik danych, o nazwie „Przepraszam”. Po chwilowym wahaniu się włożyłeś dysk do komputera, który po niedługim czasie otworzył dysk, na którym była jakaś gra ekonomiczna? Czyżby tym razem faktycznie przepraszała?
Hitomi - Czw Lut 28, 2013 8:16 pm
Maya zatrzasnęła książkę.
- Powiedz mi jeszcze raz, dlaczego siedzę nad tym nudnym tomiszczem.
Jej czarnowłosa siostra westchnęła, co ostatnimi czasy robiła dość często. Popatrzyła znad książki na siostrę.
- Dlatego, że spytałaś czy możesz mi jakoś pomóc
- Tylko z grzeczności! – Odparła szybko.
Na te słowa Hitomi uśmiechnęła się do niej słodko.
- A ja postanowiłam przyjąć twoją ofertę
Siostra prychnęła ale i tak otworzyła książkę i zaczęła czytać.
- To może chociaż mi powiesz po co ci ta wiedza? – podjęła po chwili rozmowę.
Nie odrywając wzroku od książki, czarnowłosa odpowiedziała.
- Bo ktoś musi się jej nauczyć, a my, mając mamę jako lekarkę, mamy najlepsze możliwości?
- Dobrze wiesz o co mi chodzi.
Znudzonym głosem siostra odparła - Najwidoczniej nie
Wiedziała, że tak odpowiadając drażni coraz bardziej swą siostrę, ale teraz jej to nie obchodziło. Musiała znaleźć ten jeden ustęp. Na ognie piekielne! Widziała to już gdzieś wcześniej, a spędziła już nad tą informacją bite trzy godziny.
- Słuchaj – Powiedziała wreszcie średnio zadowolona. - Nikt cię tu przecież nie trzyma. Nie chcesz mi pomagać, to idź przeszkadzać komuś innemu
- O tak, a po tym będziesz mi to wypominała do końca moich dni
Nie odzywały się do siebie jeszcze dłuższy czas. Rozmowę podobnie podjęła Maya -Aha! – Prawie wykrzyknęła. Hitomi od razu podniosła na nią wzrok.
- Znalazłaś?
- Nie, przypomniałam sobie, gdzie zostawiłam gumkę do włosów
- Maya!
- Oj no dobra, masz – Wyciągnęła w jej stronę otwartą i dość wyblakłą książkę. Dziewczyna zaznaczyła miejsce w swojej, zamknęła ją i sięgnęła po tom siostry. Odwróciła ją zaczęła czytać. Po chwili na jej ustach zagościł uśmieszek. - Dzięki siostra, teraz wiem od czego zacząć.
- Aha? A tak właściwie to po co ci informacja o chorobach krwi?
- A jak myślisz?
Młodsza Umeki zmierzyła ją wzrokiem
Wreszcie chcesz wykończyć któregoś z braci Akaru? A może tego irytującego Drizzla?
Hitomi prychnęła.
- Myśl logicznie. Kto w tej krypcie uczy mnie o leczeniu?
- Noo... mama. Co z tego?
- A myślisz, że kto sprawdza czy uczę się sumiennie?
- Też ona. – Hitomi patrzyła jak siostra układa w głowie kawałki układanki - Ahaaa. Dostałaś zadanie do odrobienia?
- Raczej przypadek. Do skrzydła szpitalnego przychodzi osoba z takimi i takimi dolegliwościami. Jaka będzie twoja diagnoza i jakie zastosujesz leczenie
- Uch... mi by się nie chciało tego wszystkiego uczyć. Z drugiej jednak strony jesteś zwolniona z prac w szkole
Siostra tylko na nią popatrzyła.
- No chyba nie powiesz mi, że nie jesteś. A co z tym wypracowaniem zadanym na jutro? Przecież nie będziesz miała czasu na zrobienie go
- Już je zrobiłam. Tak jak matematykę i historie. W porównaniu do ciebie wiem jak gospodarować czasem... za twoją pomoc, pozwolę ci przepisać matmę i przeczytać wypracowanie.
Siostra wstała z łóżka siostry i wykonała teatralny ukłon - Jestem wdzięczna za pomoc, o pani - złapała za zeszyty siostry i wyszła z pokoju. Ta uradowana cisza i spokojem zaczęła czytać i robić notatki. Siedziała nad tym jeszcze dwie godziny, ale kiedy odkładała książkę na miejsce, czuła się zadowolona. Mama nie znajdzie na nią haka. Przeczytała wszystko co było o chorobach układu krwionośnego, problemach mięśnia sercowego i była pewna, że wie jak odpowiedzieć na jej pytania. Do spotkania z nią miała jednak jeszcze ponad dwie godziny. Postanowiła więc skoczyć do stołówki i zjeść późne śniadanie. Przeszła znanymi jej korytarzami w stronę stołówki. Zabrała tam tacę z jedzeniem i udała się do stolika. Po drodze spotkała jednak osobę, która siedziała oparta o ścianę, a sam jej wygląd mówił „dobij mnie”
- Cześć Florek. Ciężki dzień? – Dosiadła się bez pytania o zgodę i postawiła na stoliku tacę.
- ...Co?
- Widzę, że rozmowny jak zawsze – Odparła czarnowłosa z uśmieszkiem.
- Jednak cie to nie zniechęca... – powiedział od niechcenia.
- Ani trochę – Ugryzła kanapkę i zaczęła przeżuwać chwilę patrząc na młodszego z braci Akaru. - Właściwie mam całkiem niezły dzień
- … ciesze się twoim szczęściem...
dziewczyna przyjrzała mu się i wreszcie wycelowała w niego kanapką.
- Nie napisałeś wypracowania na jutro, prawda?
- ...napisałem – powiedział kładąc się na stoliku głową.
- No popatrz – ugryzła jeszcze raz kanapkę, a po przełknięciu dodała. - A miałam nawet ochotę dać ci moje do przepisania.
Chłopak popatrzył na nią podejrzliwie.
- Nie sprzedam brata za wypracowanie.
Hitomi prychnęła.
- Oczywiście, że nie. Sprzedałbyś go raczej za dożywotni zapas tych swoich pigułek. Tak, wiem o nich. Za dużo czasu spędzam w pracy mamy i pewnej ukochanej pani doktor bym tego nie wiedziała. Wypracowanie chce oddać z dobroci serca. – włożyła do ust resztę kanapki i jedząc czekała na odpowiedź chłopaka.
- Dobroci... czego?
Hitomi wydała z siebie ciche „hmpf” i powiedziała - Nie to nie i zaczęła wstawać. Florance jednak złapał ją za przedramię i popatrzył na nią podejrzliwie. Ponownie.
- Czyli tak bez niczego? Od tak, bo masz dobry dzień?
- Zasadniczo taki miałam zamiar – Chłopak puścił jej rękę i zamyślił się. Zapewne rozważał ryzyka jakie mogą się wiązać z przyjęciem od niej pomocy. Czarnowłosa pokręciła tylko głową. - To ja idę to zanieść, a po tym pod krótki prysznic idę. Jak się zdecydujesz, to maja powinna się gdzieś plątać w domu i przepisywać to. Powiedz jej, że ci pozwoliłam i po problemie – Odniosła tacę i zastanawiając się w myślach, dlaczego nikt jej nigdy nie ufa na słowo ruszyła do pokoju po ręcznik, ubranie na przebranie i grzebień. Następnie udała się do łazienek i wzięła krótki prysznic. Suszenie jej długich włosów zawsze ją irytowało, ale za bardzo je lubiła, by dać je ściąć. Czysta i pachnąca, zaniosła do domu ubranie i wrzuciła je do kosza na pranie. Zobaczyła tam dwie osoby pochylone nad jej notatkami. Była to jej siostra i Florance. Miała ochotę się roześmiać, ale powstrzymała się, weszła do pokoju, zabrała notatki i ruszyła na spotkanie z matką. Zaraz po przestąpieniu progu jej gabinetu, usłyszała pytanie.
- I jaki werdykt?
Podeszła do krzesła naprzeciw jej biurka, położyła notatki na nim i zaczęła mówić.
- Moim zdaniem to zespół mielodysplastyczny. – Zaczęła niezbyt pewnie. Jednak po kiwnięciu matki zaczeła mówić dalej. Sięgnęła też po notatki by odpowiedzieć na możliwe pytania.
- Choroba ta jest chorobą układu krwionosnego. Dotyka mężczyzn w wieku od sześćdziesięciu do siedemdziesięciu lat. Przyczyny jej występowania nie są znane. Co wydaje mi się dziwne, no ale. Proces tworzenia krwinek jest zakłócamy przez niezdolność komórek do prawidłowego wzrostu i rozwoju. Ta choroba często prowadzi do białaczki. – Matka kiwnęła ponownie
- Jakie czynniki mogą wywoływać ją? Wymień trzy.
Czarnowłosa zamyśliła się
- W dawnych czasach dym tytoniowy. U nas jednak raczej zatrucie metalami ciężkimi, promieniowanie jonizujące lub czynniki genetyczne. Ryzyko wzrasta u osób chorujących na niedokrwistość Fanconiego. Tak, wiem co to jest.
Kobieta uniosła brew. - Nie miałam zamiaru o to nawet pytać. Zgadza się. Jak zapewne przeczytałaś, pomijając wymienione przez ciebie powody, za prawdopodobne zalicza się także. Cytostatyki, czyli leki przeciwnowotworowe i niedokrwistość aplastyczna zwana także...?
Dziewczyna westchnęła. - Niewydolność szpiku kostnego?
- To pytanie czy odpowiedź?
- Nie odpowiada się pytaniem na pytanie – Wystawiła mamie język, ale pod jej wzrokiem dodała - Odpowiedź
- Prawidłowa. Teraz mi jeszcze powiedz jak to się leczy i będziesz miała wolne. A ja zastanowię się nad nagroda.
- Przebieg leczenia uzależniony jest od wieku pacjenta i ogólnego stanu zdrowia. Najczęściej stosuje się chemioterapię, w trudniejszych przypadkach konieczny jest przeszczep szpiku. Dodatkowo stosuje się leczenie wspomagające polegające na przetaczaniu krwi , podawanie erytropetyny i przetaczanie krwinek płytkowych. – Zacytowała dziewczyna, po czym usłyszała kilka klaśnięć mamy. Na usta jej wypłynął uśmiech. - Czyli zdałam?
- Śpiewająco. Tylko przypadkiem nie zapomnij o tym, że za tydzień czeka cie sprawdzian z całości poznanego do tej pory materiału.
Uśmiech znikł z ust dziewczyny i pojawił się na nich nieznaczny grymas.
- Zawsze wiesz jak zepsuć komuś dobrą zabawę...
- Staram się jak mogę – odparła matka śmiejąc się.
Hitomi - Śro Mar 20, 2013 6:44 pm
Długowłosa postać siedziała na łóżku w sowim pokoju, w jednym z setek pokoi w krypcie numer dziewięć. Nie wydawało się by robiła coś konkretnego. Zwyczajnie siedziała, patrząc się w przeciwległą ścianę. Nie zareagowała także na dziewczynę, która weszła do jej pokoju. Nie odpowiedziała także, gdy ta spytała.
- Dalej się gniewasz?
Czarnowłosa dziewczyna nie popatrzyła się na nią. Jej wzrok padł na siostrę dopiero gdy ta stanęła naprzeciw niej.
- Oj no przestań przecież nic takiego się nie stało.
Hitomi uniosła wzrok na swoją siostrę. Minę miała obojętną, a w ej oczach Maya mogła zobaczyć błysk gniewu.
- Faktycznie. Nic się nie stało. Dostałam reprymendę od staruszka, zakaz zbliżania się do pokoi medycznych nałożony przez naszą matkę, dostałam przydział w stołówce na najbliższe trzy miesiące, ale NIC się takiego nie stało.
Dziewczyna naprzeciw siedzącej wyglądała na zmieszaną. Patrzyła w bok, gdy starsza z sióstr mówiła.
- Faktycznie, nic. Całkiem nic… by się nie stało gdybyś mnie nie wrobiła.
Młodsza Umeki prychnęła, po czym popatrzyła zła na czarnowłosą.
- Nie wrobiłam cię w nic!
- Aha. Oczywiście. Całkiem przypadkiem mnie tam wysłałaś w tej właśnie chwili.
- Zgadza się! To był przypadek. Zbieg okoliczności
Maya wyglądała na złą z powodu oskarżeń swej siostry. Ta jednak wcale nie wydawała się reagować na złość młodszej siostry. Gdy tamta skończyła wykrzykiwać słowa, odezwała się spokojnie.
- Wiesz? Nieźle sobie to wymyśliłaś… – Zaczęła, a co ta odkrzyknęła – Niczego nie wymyśliłam! – Na co Hitomi nie zareagowała nijak, ciągnąc dalej – Jakimś cudem rozbiłaś gablotę z lekami. Zapewne poślizgnęłaś się na mokrej podłodze, bo znowu zapomniano zostawić o tym wiadomości. Nie wiedząc, co robić, w panice wybiegłaś z tamtego miejsca. – Mówiła spokojnie, snując swe domysły. – Przypadek chciał, że spotkałaś mnie i wpadłaś na pomysł. Wyślijmy tam kogoś i niech on zbierze na siebie winę. Oczywistym wyborem byłam ja. Gdyby to był ktoś inny i tak jak ja zrobiłam, powiedziałby, że ty go tam wysłałaś, uwierzyliby mu. Mi nie. Mi nikt nie uwierzył, bo ja jestem czarną owcą, ja jestem tą, która pakuje się w kłopoty i ja jestem tą, na którą można zrzucać winę. Byłam idealną ofiarą. Oh wiem, że gdyby to było coś gorszego, to byś się przyznała, ale wiedząc, że nikt nie ukarze dotkliwie osoby, która uczy się na następną lekarkę tej przeklętej po trzykroć krypty, wrobiłaś mnie. – Dziewczyna zmierzyła stojącą przeciągłym spojrzeniem. – Blisko prawdy jestem?
Sądząc po wyrazie twarzy, Hitomi trafiła w dziesiątkę. Maya stała zgarbiona wykręcając sobie palce
- To nie tak… – Zaczęła, na co usłyszała ciche prychnięcie siostry.
- Mi nie musisz się tłumaczyć. Zostałam ukarana i nawet jeśli byś się przyznała, to nikt w krypcie, nie przyzna się do wydania błędnego wniosku, bo wszyscy by się odwoływali. Nawet, jeśli jestem kozłem ofiarnym, zabolało mnie, że wrobiła mnie własna siostra. – Zaśmiała się krótko i bez radości. – Pamiętasz jak mówiłam ci, że musisz się nauczyć lepiej kłamać? Cofam to. Jesteś w tym świetna.
Po tych słowach, nie słuchając co Maya ma do powiedzenia, wyszła ze swojego pokoju i zamknęła za sobą drzwi, ruszając przez korytarze. Nie zwracała uwagi na to gdzie idzie, a gdy zwróciła uwagę, blisko, którego miejsca się znajduje, ruszyła do drzwi, pukając dwa razy, po czym nie czekając na odpowiedź, weszła do środka.
Po wejściu do pomieszczenia, podeszła zdenerwowana do niskiej szafki i usiadła na niej krzyżując ręce pod piersią. Do tego miejsca odprowadził ją dość zaskoczony chłopak. Po krótkiej chwili wyrwało mu się nawet – … Witaj? – Na te słowa, dziewczyna zareagowała prychnięciem. Ten tylko się uśmiechnął tym swoim uroczym uśmiechem, którym zwykle obdarzał pozostałe dziewczyny.
- Choć uwielbiam koty, to widok takiej prychającej kotki jest dla mnie dość zaskakujący.
- Kij ci w oko i kotwica w plecy, Hiroshi. – warknęła na niego.
- Ah. Czyli uznałaś to miejsce za godne swej kryjówki po ostatnich zabawach w pokoju lekarskim?
- Mówiłam. Kij. Ci. W. Oko.
- Niestety. Jesteśmy pod ziemią i zdobycie kija, którym mogłabyś mnie dźgać, mogłoby sprawić nieznaczne problemy.
Hitomi nie odpowiedziała, tylko siedziała z założoną nogą na nogę i skrzyżowanymi rękoma, patrząc się na niego wrogo. Starszy z braci Akaru, albo był świetny w ukrywaniu swoich prawdziwych emocji, albo zwyczajnie miał w poważaniu obecność dziewczyny. Tak czy inaczej, uśmiechnął się do niej lekko, po czym podstawił sobie niedaleko krzesło, na którym usiadł.
- To może powiesz mi, czemu zawdzięczam twą wizytę?
Nim czarnowłosa kotka mogła udzielić odpowiedzi na pytanie, drzwi do mieszkania otworzyły si ponownie. Wkroczył przez nie osobnik, który wyglądał jak uosobienie nieszczęścia. Gdy jego wzrok padł na gościa jego brata, wydał z siebie znużone –… ah. – Po czym zniknął w swoim pokoju, zapewne po to by rzucić się na łóżko jak to miał w zwyczaju, w swej marnej egzystencji. Ruch niedaleko niej, spowodował, że czarnowłosa ponownie wróciła wzrokiem na swojego rozmówcę, który najwyraźniej oczekiwał odpowiedzi. Po kilku głębszych oddechach odpowiedziała, dość spokojnym tonem
– Nikt mi nie wierzy. Nieważne, co powiem i tak nikt mi nie wierzy.
- Niemożliwe. Dlaczego mieliby ci nie wierzyć?
Dziewczyna warknęła na niego wstając i idąc w stronę drzwi. Zatrzymała się jednak, gdy chłopak złapał ja za nadgarstek – Dobra, musiałem, ale koniec z żartami. No, więc o co ci dokładnie chodzi?
- To nie ja zrobiłam to w skrzydle lekarskim. – Oświadczyła siadając w poprzedniej pozycji i opierając się plecami o ściane.
- A-cha – Wydał z siebie chłopak, co zaowocowało, zmrużeniem oczu dziewczyny.
- I nawet ty mi nie wierzysz. Jasne. To, że jestem najbardziej oczywistą osobą do obwiniania, to nie znaczy, że to ja! –
Z drugiego pokoju dobiegł ich głos – Znaaczyy – na co Hiroshi starał się nie roześmiać, bo wiedział co go czeka jeśli to zrobi. Hitomi zaś wpatrywała się z żądzą mordu w oczach na zamknięte drzwi. Po chwili chłopak jednak odezwał się, a w jego głosie nie było słychać już rozbawienia.
- No to kto twoim zdaniem jest winy i cię wrabia?
- Maya – Odpowiedziała prawie od razu.
Hiroshi pokiwał ze zrozumieniem głową, choć dziewczyna miała wrażenie, że jednak się z nią nie zgadza. Chłopak jednak po chwili zdziwił ją i powiedział
– I wybrała ciebie, bo często pakujesz się w kłopoty i nikt nie będzie jej podejrzewał.
Hitomi pokiwała głową wyraźnie zdziwiona. Po chwilce jednak pokręciła głową jakby się przesłyszała. – I wierzysz mi? Tak bez niczego?
Hiroshi zaśmiał się, co trochę poprawiło opinię dziewczyny o nim. Czarnowłosa wstała z lekkim uśmiechem i ruszyła spokojniej do drzwi. Przed nimi obróciła się i powiedziała
– I właśnie za to cię lubie
- Okładać... - Mruknął starszy z przedstawicieli rodu Akaru. To spowodowało, że Hitomi znowu się skrzywiła i powiedziała chłodno.
- Wiesz? Jesteś taki inteligentny i rozsądny, ale w niektórych sprawach jesteś naprawdę ograniczony. – Z tymi słowami Hitomi opuściła pomieszczenie zostawiając Hiroshiego ze swoimi przemyśleniami.
Hitomi - Wto Kwi 02, 2013 2:06 am
- No dobra. Dasz radę. Wszystko będzie… oh kogo ja oszukuje!
Czarnowłosa dziewczyna zawróciła w miejscu i zaczęła wracać korytarzem, rozmyślając. „Nie jestem jeszcze gotowa. Parę dni. Tak, powiem mu to za parę dni... Czy kiedykolwiek będę na to gotowa?” Zatrzymała się w miejscu, rozglądając. Była w połowie drogi do swojego pokoju. Zero pewności siebie. Wreszcie ruszyła dalej, w stronę swojego „domu”, do którego weszła szybkim krokiem. Z cichym westchnięciem usiadła na najbliższym krześle i położyła głowę na blacie stołu.
- Odrzucona? – Spytał znajomy głos siostry.
- Nie widziałam się z nim…
- Tchórz
Czarnowłosa wydała z siebie ciche „Mmm…” i leżała tak dalej przez chwilę, po czym wstała i weszła do swojego pokoju.
- No chyba mi nie powiesz, ze idziesz wypłakać się do poduszki. – Spytała z suchym rozbawieniem Maya.
Odpowiedź sama się jednak udzieliła, bo jej siostra wyszła z pokoju, mając przerzucony przez szyje biały gruby ręcznik i wyszła bez słowa z pokoju mając niewielką torebeczkę w ręce. Podróż do znanego sobie miejsca zajęła dziewczynie raptem parę minut, a gdy weszła do szatni, okazało się, że jest sama, co właściwie nie było dziwne, patrząc na porę. Postawiła torebkę na jednej z ławek, po czym otworzyła prawie pustą szafkę. Wyjęła z niej parę gumowych klapek, które postawiła przed sobą, po czym usiadła na ławeczce, zabierając się za zdejmowanie butów. Po umieszczeniu skarpetek w butach, położyła bose stopy na klapkach i umieściła wcześniejsze obuwie w szafce. Po tym, sięgnęła zamka błyskawicznego swego stroju kryptowege, który rozpięła na całej długości. Zdjęła z siebie ubranie, które szczerze nieznosiła, wieszając je na haczyku szafki. W następnej kolejności zdjęta została bielizna, a nagie ciało, zostało szybko owinięte przyniesionym ręcznikiem. Nie bała się podglądania. Jedynym miejscem, z którego można by podglądać przebierające się panie, była kratka wentylacyjna, a ona, sprawdziła, których szafek nie było widać z tamtego miejsca. Zabierając ze sobą, torebeczkę i zamykając na kluczyk szafkę, dziewczyna ruszyła do głównej części łaźni. Hitomi zawiesiła kluczyk i zdjęty z siebie ręcznik na haczyku, po czym podeszła do lustra dużych rozmiarów, patrząc w swoje odbicie.
- … czy ja jestem aż tak nieatrakcyjna, czy to z nim jest coś nie tak? – mruknęła pod nosem i zmierzwiła sobie włosy. Nie miała na takie rozmyślania ochoty. Przyszła tutaj, by się odświeżyć i podjąć decyzję, a nie rozwodzić się nad nieistotnymi problemami. Zrzucając ze stóp klapki, podeszła do jednego z pryszniców, które były zamontowane w ścianie łaźni. Postawiła na ziemi niedaleko torebkę, z której wyjęła dwie buteleczki, a następnie postawiła je niedaleko stóp, a następnie odkręciła mocno ciepłą wodę. Pozwoliła jej spływać po ciele, zatapiając się w myślach.
*Zrobić to? Powiedzieć, czy milczeć dalej… On najwyraźniej nie zrobi pierwszego kroku, wiec chyba wybór jest prosty, nie? Tylko dlaczego to ja mam zaczynać?! To on powinien się starać o mnie, a nie odwrotnie!* Z takimi i podobnymi myślami wylała niewielką część zawartości butelki na otwartą dloń, a po zrobieniu kroku w bok, zaczęła rozcierać żel na nagim ciele.
- Dupek jeden…
Następnie sięgnęła po druga buteleczkę i użyła szamponu na mokrych włosach, a następnie bez podjęcia jeszcze decyzji spłukała z siebie pianę. Wyłączyła wodę i oparła głowę o zimne płytki na ścianie.
-Dlaczego to musi być takie trudne…
Stała tak przez dłuższą chwilę starając się nie myśleć za dużo, co zważywszy na temat wcześniejszych rozważań nie było łatwe. Wreszcie wróciła do ręcznika, po drodze rzucając krótkie spojrzenie w lustro, a następnie wycierając się, owijając się mokrym, puchatym ręcznikiem i zabierając kluczyk do szafki, jak i torebkę, po wcześniejszym spakowaniu. Wciąż zamyślona otworzyła szafkę ze swoimi rzeczami. Wzdychając rozwinęła ręcznik i zawiesiła go na drzwiczkach szafki, po czym wyciągnęła nową bieliznę, która była zamknięta w torebce. Po ubraniu jej, nałożyła na siebie ukochany strój kryptowy, a gdy już go zapięła do odpowiedniej wysokości – czyli takiej kusząco odsłaniającej dekolt – wyjęła z szafki swoje buty i po ubraniu ich i skarpetek, podeszła do jednej z suszarek, by przez nieznośnie długi czas suszyć te jej długie czarne włosy, które później przez równie długi czas będzie czesała, by jakoś wyglądały. Gdy wreszcie udało jej się wysuszyć i uczesać włosy, Hitomi wpadła na jakże genialny z jej strony pomysł, który zaowocował dwudziesto minutowym wiązaniem długiego warkocza, którego koniec związała gumką do włosów podwędzoną siostrze. Po wyjściu z Łaźni, wróciła do pokoju, by wrzucić bieliznę do kosza na pranie i rozwiesić ręcznik do wysuszenia. Siostrę spotkała w tym samym pomieszczeniu co wcześniej. Nawet dokładnie na tym samym krześle, z tą różnicą, że teraz trzymała w dłoni ołówek i chyba coś pisała… lub rysowała.
- O. Wróciłaś.
- Jakże odkrywcze, siostro. – Odpowiedziała znudzonym głosem.
Siostra skrzywiła się, po czym na jej ustach pojawił się uśmieszek.
- Ułatwić ci sprawę?
- Mmm?
- Daj sobie z nim spokój. I tak cię nie chce. – Powiedziała zjadliwym głosem młodsza Umeki.
Siostra zrobiła na Mayę wielkie oczy po czym rzuciła w nią mokrym ręcznikiem i puszczając torebkę na podłogę. Następnie błyskawicznie wybiegła z pokoju, z wyrazem wściekłego niedowierzania słowom siostry. Widać było, że zraniły ją i słowa i ton wypowiedzi siostry. Zanim odbiegła dalej, usłyszała
- Pri- E-Ej!
Biegła skręcając, to w lewo, to w prawo, czasem prosto, aż wreszcie zwolniła oddychając ciężej.
*Jak ona mogła to powiedzieć! JA zawsze ją wspierałam! Kryłam! A ona… niewdzięcznica!* Hitomi, maszerowała bez celu starając się opanować emocje. Nie zwracała na to gdzie idzie, ani kto ją mija, a jedną z tych osób była jej matka, która spytała co się stało, na które jej córka nie odpowiedziała i tylko na nią popatrzyła, zanim odeszła. Kobieta albo doszła do wniosku, że jej córki znowu się pokłóciły, albo, że starsza z nich znowu coś przeskrobała, a co za tym idzie dowie się o tym prędzej czy później. Nieważne jaki był jej tok rozumowania, nie zatrzymywała córki, która ustaliła chyba wreszcie, gdzie chce iść. Stanęła przed drzwiami do pokoju braci Akaru, po czym otworzyła je jakby nigdy nic. Zastała Hiroshiego, czyli osobę, na której obecność liczyła, w drodze do pokoju. Chłopak widząc ją zatrzymał się by „przywitać” gościa. Hitomi jednak minęła go i upewniła się najpierw, że Florka nie ma w sypialni, zanim nie stanęła przed wpatrującym się w nią chłopakiem.
- Umm… w-właściwie… – wzięła głębszy oddech – Właściwie to chce ci coś… powiedzieć? Prawda jest t-taka, że… ty… no, że ja ciebie… lubię? – Popatrzyła gdzieś w bok, po czym zrobiła duże oczy i znowu popatrzyła na chłopaka – Znaczy nie bić! Tak… tak no… lubię, nie?
Uniósł brew, zastanawiając się chwilę, jak interpretować ten nagły wybuch. Znowu przeprosiny? Rety, to było już nadgorliwe. Na co mu takie przeprosiny - niech przestanie go bić. Chociaż z drugiej strony, może zaczęła się obawiać, że pewnego dnia przestaną ją za to lubić i teraz próbuje "zabezpieczyć" swoją pozycję okazaniem przyjaźni? I tak i tak wypadałoby jakoś odpowiedzieć. Uśmiechnął się uprzejmie, odpowiadając grzecznie:
- Wiem. My też cię lubimy. Nie bić. Tak, no, lubić. Może wody smakowej?
-N-Nie! T-To nie tak! Ja l-lubię cię, że lubię! A nie lubię! - Zmierzwiła splecione w warkocz włosy i spuściła głowę - J-Ja cię k.. K-Ko- kocham!
... Eh?
Ale przecież to niemożliwe. Tłucze go, bije, właściwie, każdy moment, w którym mogliby się do siebie zbliżyć kończył się agresywnym ata...
... Och. I wtedy zrozumiał. Zrozumiał wszystko. Jak mógł być tak głupi, tak ślepy!?
Dziś jest 1 kwietnia.
Ruszył w jej kierunku, wzdychając:
- Kurcze, wyszło ci to tak wiarygodnie, że prawie zapomniałem, że dzisiaj jest pierwszy kwietnia. Ten stary, przedwojenny dzień od nabierania innych, nie? - wypuścił powietrze ustami trochę energiczniej - Aż mi się gorąco na całym ciele zrobiło. Prawie mnie miałaś. To teraz chyba moja kolej, nie? - uśmiechnął się szerzej, jak niesforny dzieciak przed wystrzeleniem z procy.
...Co? Podniosła jakby nierozumiejący wzrok na chłopaka. -J- Co? P-Prima Aprilis...? - powiedziała dość cicho.
- No już, już, nie ma co udawać. - pogłaskał ją po głowie - Nie jesteś Florance, by o takich rzeczach nie pamiętać. Ale rety. Gdybyś spróbowała zrobić ten kawał któregoś innego dnia to pewnie ścięłoby mnie z nóg z wrażenia. A jak jeszcze byś wtedy dorzuciła, że nigdy więcej nie podniesiesz na mnie ręki to chyba by mnie reanimowali. Albo twoja matka by mnie zabiła za napędzenie wszystkim strachu, hah, hah.
*Ż-Żart? Uznał to za żart…? Ja się przed nim o-otworzyłam, a on ze mnie żartuje…?* Dziwne zachowanie Mayi… to naprawdę był pierwszy kwietnia…? Była tak zaaferowana tym, że mu to powie, że nawet nie wzięła tego pod uwagę, ale to jak zareagował sprawiło, że krew zaczęła się w niej gotować. Znowu pochyliła lekko głowę, a jej dłoń wystrzeliła do tyłu w zamachu. Chłopak już z wyrobionym odruchem zasłonił twarz, ale cios nie nastąpił. Powstrzymała się mając rękę gotową do zadania ciosu. Gdyby chłopak zamiast zaciskać powieki, popatrzyła na twarz czarnowłosej, mógłby zobaczyć, że ta przygryza mocno dolną wargę, a oczy jej błyszczą. Niestety, zaciskał powieki gotów na przyjęcie ciosu, który nie miał nastąpić. Dziewczyna opuściła rękę i odwróciła się w chwili, w której Akaru zaczął niepewnie opuszczać ręce. Umeki dosłownie wystrzeliła z pokoju i przebiegła wpadając na parę osób korytarz dzielący mieszkanie Hiroshiego, od rodzinnej siedzimy rodziny Umeki. Dziewczyna przeleciała dosłownie przez pokój, który służył za pokój dzienny i rzuciła się na łóżko, chowając twarz w poduszkę i poddając się emocjom. Kilka chwil później, do jej pokoju cicho weszła jej siostra i usiadła na skraju łóżka płaczącej siostry, kładąc jej dłoń na plecach i płaszcząc ją po nich wolno mówiąc cicho.
- Ćśś, Ćśś, Hitomi… Nie płacz…
Hitomi - Pią Paź 04, 2013 11:34 pm
Czarnowłosa przekręciła się w łóżku. Nie czuła się dobrze, a wręcz czuła się źle. Bolało ją gardło, jak wychylała się z pod kołdry, zaczynała się telepać z zimna. Nie wspominając już o tym durnym bólu gardła pojawiającym się po każdym kaszlnięciu lub przełknięciu śliny. Nieznosiła być chora i nie mieć nic do roboty, a teraz nie miała nawet nic do czytania. Mogła się oczywiście uczyć medycyny, ale nie mogła się na niczym skupić i była prawie pewna, że nawet po dwu-trzykrotnym przeczytaniu, nie zapamięta o czym czyta. Chciała czymś się zająć. Pochodzić gdzieś, podrażnić się z kimś, a tak, leżała zwinięta w kłębek. Sama i chora. Wcisnęła rękę pod poduszkę w chwili, w której drzwi do jej pokoju się otworzyły.
- Przyniosłam ci leki i ciepłą wodę do popicia. - Powiedziała Maya wyciągając na dłoni w stronę starszej siostry, małą białą tabletkę. Hitomi niechętnie wyjęła rękę z pod ciepłej kołdry i przyjęła lek, od razu wkładając go do ust i popijając wodę z kubka, którego zabrała od młodszej Umeki. Następnie skrzywiła się i raz jeszcze w myślach zastanowiła się, dlaczego nigdy nie produkowali dobrych leków, które by nie smakowały jak jedzenie podawane w stołówce, w dyżury kuchenne Floranca.
- Popraw piżamę. Masz gości
- Gości? - Spytała lekko schrypiałym głosem. Usiadła prosto i przykryła się od pasa w dół kołdrą i odłożyła kubek na niską szafkę, która od zawsze stała przy jej łóżku, po czym zaczęła zapinać na nowo guziki, które jakiś cudem się porozpinały, po czym popatrzyła na swoją siostrę, dając znak, że jest gotowa. Maya wcisnęła przycisk obok drzwi, a te się otworzyły ukazując dwójkę braci. Starszy z nich wszedł do pokoju z uprzejmym uśmiechem i spytał.
- Jak się czujesz?
Jego brat uniósł tylko rękę i "szybko" zajął miejsce siedzące na krześle, opierając ramie na regale i wspierając na dłoni brodę. Hitomi pomyślała, że to pewnie Hiroshi zmusił go do przyjścia tutaj, choć ten wolałby raczej spać dalej w swoim łóżku. Starsza z czarnowłosych uśmiechnęła się wymuszenie i choć wiedziała, że wygląda okropnie. Wciąż męczyła ją gorączka i ogólnie ostatni raz jak patrzyła w lustro wyglądała jak śmierć.
- D-Dobrze. - przeklęła się w duchu, za to zająknięcie się, choć wiedziała, że ten schrypiały głos raczej i tak by ich nie przekonał. Hiroshi jak to on, postanowił zrobić coś strasznie głupiego i zawstydzającego. Podszedł do siedzącej. Pochylił się i położył dziewczynie dłoń na czole, co ta poczuła jak przyłożenie kawałka lodu do czoła. Cały czas miał na sobie ten jego słodki usmiech i choć bardzo go lubiła, to zwykle w takich sytuacjach by mu przyłożyła. Teraz zwyczajnie nie miała na to siły i... ochoty. Chłopak pokręcił nieznacznie głową.
- Naprawdę. Jesteś jedyną znaną mi osobą, która kłamie na temat swojego stanu z tak wysoką gorączką. - Zdjął rękę z jej głowy i wyjął zza siebie drugą, w której znajdowała się książka. Położył ją na szafce obok pustego kubka, po wodzie.
- Przyniosłem ci książkę bo pomyślałem, że nie będziesz miała co robić tutaj przez cały dzień, ale teraz kładź się, bo wyglądasz jakbyś miała zaraz zemdleć. - Położył jej dłoń na głowie i wyprostował się posyłając jej lekki uśmiech. Obrócił się, powiedział.
- Florance, idziemy. Hitomi musi odpocząć. - i wraz z bratem, który wyraził swą niechęć do wstania jęknięciem zaczęli zbliżać się do wyjścia.
- Wiesz? Może coś od niej podłapie i załatwię sobie wolne od zajęć?
- Nawet o tym nie myśl. Dobranoc Hitomi. Maya, dbaj o siostrę.
- Tak, tak, wiem. Cześć. - Młoda dziewczyna wcisnęła raz jeszcze przycisk przy drzwiach, które się zamknęły.
- Hmh... krótka wizyta, ale w sumie miał rację. Musisz się przespać, bo wyglądasz okropnie. - Siostra nie musiała jej drugi raz do tego nakłaniać. Hitomi bardzo chętnie położyła się na łóżku i okryła kołdrą. Przed zaśnięciem popatrzyła jeszcze tylko na nazwę książki, na której znalazła tylko napis "Czarne Kamienie", który sądząc po umieszczeniu był tytułem serii, a nie książki. Niestety okładka miała już tak wiele lat, że była już poddarta i wyblakła, skrywając tytuł książki. Nie uzyskawszy odpowiedzi dziewczyna zapadła w niespokojną krainę snów.
//////////////////////////////////////////////
Tydzień później.
//////////////////////////////////////////////
Hiroshi przeciągnął się i ziewnął, po czym wstał ze swojego łóżka i ospale podszedł do łóżka brata, by go zbudzić, a przynajmniej spróbować go zbudzić na kolejny dzień zajęć. Szturchnął go i zawołał kilkukrotnie po imieniu, aż ten nie był w stanie udzielić mu składniowej odpowiedzi, po czym ruszył do szafy z kombinezonami. Chłopak otworzył szafę, by zabrać ubranie, kiedy jego oczom ukazała się książka, położona na złożonym ubraniu. Kiedy tylko ją podniósł, ze środka wypadła mała żółta, kwadratowa, karteczka. Chłopak pochylił się nad nią i podniósł z ziemi, od razu rozpoznając ładne kobiece pismo, a wiedząc, kto miał tą książkę do tej pory, było to pismo Hitomi. Tylko jak ona tu weszła? Był święcie przekonany, że zamknął drzwi, przed snem. Na jego usta wypłynął niewielki uśmieszek kiedy przeczytał słowa.
Cytat: | Dzięki za książkę i wizytę. W nagrodę masz immunitet tygodniowy :) |
Hitomi - Sob Lut 08, 2014 1:03 am
Pośrodku opustoszałej sali, znajdował się przyrząd gimnastyczny o nazwie kozioł, a po obu bokach tegoż sprzętu znajdowały się dwa materace. W odległości około sześciu metrów stała dziewczyna ubrana w szorty oraz koszulkę interesująco opinającą się na jej ciele. Czarnowłosa dziewczyna stała wpatrując się w przyrząd ze zmęczeniem. Teraz kiedy tak na nią popatrzeć, dziewczyna wyglądała jakby, już ćwiczyła dłuższy czas. Na koszulce, koloru suchej zieleni, widać było pot. Zmęczenie także mogło zdradzać to, że dziewczyna oddychała ciężko. Hitomi, bo nią była właśnie dziewczyna, która stała zmęczona, pochyliła się, dotykając rękoma palców stóp i rozciągając się. Następnie po wyprostowaniu się, wykonała kilka skrętów na boki. Po tych krótkich ćwiczeniach, wzięła rozbieg i wyskoczyła. Obie dłonie położyła na koźle, wykonując zarzucenie nogami na bok. Podczas ruchu, podniosła rękę, obracając ciało wokół własnej osi, po czym ponownie kładąc rękę na koźle. Nie tracąc energii obrotowej, wykonała jeszcze jeden pełen obrót, przed odbiciem się rękoma od kozła, i lądując na nogach, po czym prawie natychmiast lądując na tyłku, podpierając się z tyłu rękoma. Dziewczyna odchyliła głowę do tyłu, oddychając ciężko.
- Skończyłaś wreszcie? – Rozległ się głos za jej plecami.
Hitomi, kładąc się plackiem na materacu, odpowiedziała.
- Sama byś poćwiczyła, a nie tylko patrzysz
Maya, podeszła do siostry i pochyliła się nad nią z uśmieszkiem.
- Po co? Gruba nie jestem, a mam ciekawsze rzeczy do roboty, niż zamęczanie się tutaj. Swoją drogą, Wiesz, że byłaś obserwowana?
To wywołało zainteresowanie dziewczyny, która uniosła głowę i nawet otworzyła jedno oko i popatrzyła w stronę drzwi, w których właśnie znikał Hiroshi. Leżąca przekręciła się na brzuch i podparła się rękoma.
- Ua... zbok. – Po tych słowach dziewczyna podniosła się do przysiadu, po czym wstała ocierając przedramieniem czoło.
- A tak właściwie, co ty tu robisz? – zmrużyła oczy patrząc na siostrę, spodziewając się, że ta, ma do niej jakąś sprawę, która się nie spodoba starszej Umeki. Tak jak się tego spodziewała, Maya zaczęła rozglądać się za czymś, co mogłoby zmienić temat rozmowy.
- No? Czekam.
Maya wykręcała się jeszcze chwilę, po czym teatralnie westchnęła i powiedziała.
- No więc… bo tak sobie myślałam właśnie, że gdybyś może się nudziła… – Młodsza czarnowłosa wyraźnie się trochę wstydziła, na co jej wyrozumiała siostra, tylko czekała, cierpliwie słuchając.
- No… ten… byś mnie nauczyła… robić salto?
Hitomi wykonała manewr zwany zrezygnowanym westchnieniem.
- Serio? Tak się wstydzić prosić o coś takiego…?
- I-I co z tego! I tak mi pewnie nie pomożesz, albo znowu wymyślisz jakąś durną cenę.
Wyższa z dwójki czarnowłosa pokręciła głową.
- A nie. Pomogę, a dokładniej pokażę jak zacząć.
Dziewczyna podeszła do swoich materaców i przesunęła najpierw jeden na bok, a następnie drugi, położyła na ten pierwszy, po czym wyprostowała się i otrzepała ręce.
- Dobra. Teraz pytanie. Wolisz bliższe realnemu saltu, czy próbowanie, które nie będzie bolalo?
Maya wyraźnie zdziwiona, patrzyła na siostrę nie rozumiejąc.
- Pytam, czy chcesz dwa materace, na które lądując, trochę cię będzie tyłek bolał lub plecy, czy może chcesz trzy materace, które sprawią, że nie będzie boleć, ale będziesz musiała się wybić o wiele wyżej żeby zrobić salto w przód.
- A-Aaa! No… to dwa?
Czarnowłosa kiwnęła głową, drugiej czarnowłosej i zaczęła tłumaczyć.
- Dobra. To na początek wyjaśnię ci jak to masz robić. Stań sobie parę metrów od tych materaców. Weź rozbieg i wyskocz jakieś pół metra przed nimi. Tylko nie skacz wzwyż. Jak tylko się wybijesz, wykonaj rękami ruch jakbyś się zginała i chciała złapać się za kostki. To ci nada ruch obrotowy. Nie zamykaj oczu, tylko śledź wzrokiem jak lecisz. Kiedy wykonasz prawie pełen obrót, wyprostuj nogi. Jasne?
Maya Umeki, patrzyła to na siostrę, to na materac, po czym wolni kiwnęła głową.
- Dobra, To ja ci może pokaże jak to robie, a ty stań obok materaców i przyglądnij się. – Po tych słowach odeszła od materaców na mniej więcej pięć metrów, po czym, ruszyła biegiem w stronę materaców, wyskakując zgrabne salto i lądując miękko na materacach. Po tym czynie dziewczyna odwróciła się twarzą w stronę siostry mówiąc – Twoja kolej
- Umm… przypomniało mi się, że ma-
- Jeśli teraz zwiejesz, powiem wszystkim, że dalej przez sen ssiesz kciuka.
- Ja wcale nie… to nie praw… OH NO DOBRA. Spróbuję skoro to dla ciebie takie ważne, kablu paskudny!
- Dziękuję. – Odpowiedziała dziewczyna nie dając po sobie poznać, że zabolały ją słowa siostry.
Młodsza z sióstr, odeszła trochę dalej niż wcześniej jej starsza siostra. Ta zaś, zeszła z materaca i po skrzyżowaniu rąk pod piersią, przyglądała się spokojnie poczynaniom siostry. Ta wzięła rozbieg i wyskoczyła, lądując plackiem na plecach. Leżąca dziewczyna skrzywiła się i podniosła z materaca, wyraźnie zawiedzona.
- No cóż. Nie było tak źle jak na pierwszy raz.
- To… tobie też się za pierwszym razem nie udało…?
Hitomi popatrzyła z uniesionymi brwiami na siostrę. – Coś ty. Udało mi się za pierwszym razem.
Słysząc wyznanie siostry, mała odeszła na miejsce startowe mamrocząc coś złowrogiego pod nosem.
|
|