|
Wiele sfer
Mało gier
|
[AMBASADA/STARE MIASTO] Visitors' Day |
Autor |
Wiadomość |
Rybka
Wiek: 33 Dołączyła: 25 Kwi 2013 Posty: 251
|
Wysłany: Pią Lut 21, 2020 6:32 am
|
|
|
- Dziękuję. Nie będę zatem dłużej zatrzymywał. - Smokowaty pochylił się nisko, by uścisnąć krótko i zdecydowanie wyciągniętą dłoń mężczyzny. - Życzę miłego pobytu. - dodał jeszcze po wyswobodzeniu jego dłoni, tak na odchodne. Obserwował jeszcze przez chwilę oddalającego się pospiesznym krokiem Uariena, a następnie zabrał się za zabezpieczanie obu skrzydeł bramy przed przypadkowym silniejszym powiewem wiatru, bądź jakimś dowcipnym przechodniem, co uważał za bardziej prawdopodobne.
- Trafiłem przypadkiem na pewną dziewczynę podróżującą po sferach. Wydaje mi się, że już kiedyś natknęliśmy się na nią w Hubie, ale mogę się mylić. Obecnie sprzedaje słodycze własnego wytworu kawałek stąd w stronę Dziury. Ręcznie zdobione. Miała nawet słodkie bułeczki przypominające pyszczki małych zwierząt, w tym królików. - Vico odpowiedział bezzwłocznie, w międzyczasie zsuwając kaptur i zerkając ciekawsko za pozostałymi “Lewiatankami”. Część jego wypowiedzi nałożyła się z monologiem drugiego mężczyzny, który wraz ze swą towarzyszką przekroczył próg ambasady w chwilę po nim. Sferotknięty nie zwracał na parkę większej uwagi, do czasu aż Caiqua nie przywitała się z nimi. Obejrzał się pragnąc pójść za jej przykładem i przywitać się. Rozpoznał jasnowłosych.
- Dzień dobry. - rzekł uprzejmie i były to jedyne słowa, które do nich skierował. Był zaskoczony widokiem ‘Gungnir’, która nie wywarła na nim zbyt dobrego wrażenia przy faktycznym spotkaniu twarzą w twarz, tym bardziej jeszcze przy jej niezbyt przyjaznej postawie. Mimo to nie dawał wiele po sobie poznać, przybierając zupełnie neutralny wyraz twarzy.
Samara patrząc na ciemnowłosego nie dostrzegła co prawda żadnych widocznych obecnie skrzydeł, jednak oczy o nienaturalnej barwie oraz fakt posiadania różek i ogona, nawet jeśli bez stereotypowego zakończenia w kształcie strzałki, łatwo przywodziły na myśl rozpowszechnione w mainstreamie wyobrażenie demona.
- Wchodzimy? Reszta już na nas czeka na recepcji. - Spytał, gdy Uarien do nich dołączył, szybko przenosząc spojrzenie z niego na Caiquę.
*****
- Co o tym sądzisz? Zastanawiałaś się kiedyś nad występowaniem w reklamach po godzinach normalnej pracy? - Kobieta o pełniejszych kształtach zwróciła się do stojącej obok chudej wampirzycy, która prychnęła cicho z ledwie widocznym cieniem rozbawienia na twarzy.
- Może modelka? Masz odpowiednią figurę.
- Bonnie. Proszę cię. - potrząsnęła lekko głową. - Myślisz, że nie mam ciekawszych zajęć?
- Jakie na przykład?
Nim Verena zdążyła nawet pomyśleć nad odpowiedzią, jej uwaga ponownie skupiła się na dwójce nieumarłych, gdy rozległ się nagły trzask drewna uderzającego o drewno. Stojąca za ladą recepcyjną Petra cofnęła odruchowo dłonie z blatu, bardziej zaskoczona niż przestraszona. Zachowanie zarówno jednej jak i drugiej strony było nieodpowiednie. Nie była pewna czy powinna już teraz zareagować, gdy chodziło o dwie gadające kotowate. Rzuciła okiem w stronę wampirzycy, która obserwowała rozwój wydarzeń nie ruszając się z miejsca. Ostatecznie blondynka odebrała dokumenty od olbrzymiej zbroi i spojrzała na robiąca uroczą minę Niyappi.
- A czy pani “od Vico” posiada wypełniony formularz osobowy, bądź złożyła wniosek o kartę pobytu? - Uśmiechnęła się do białej… po czym zaczęła sprawdzać, czy dokumenty dwójki gości, których zaczęła obsługiwać wcześniej, zostały poprawnie wypełnione. |
_________________ > Karta postaci. |
|
|
|
Tidus
Jebany farciarz
Wiek: 31 Dołączył: 25 Paź 2010 Posty: 693
|
Wysłany: Nie Lut 23, 2020 5:03 pm
|
|
|
-Ha? Chcesz tańczyć? To chodź, zagram ci tango, kmiocie. - drewniany kot przybrał pozycję, jakby był gotowy do skoku. W odpowiedzi Joshua westchnął przez syntezator głosu i położył masywną dłoń płasko na blacie pomiędzy dwoma zwierzętami.
-Wszystko w papierach powinno się zgadzać.
==========
-Przepraszam? - do Yuto podeszła blondynka w zielonym płaszczu, z kapturem zarzuconym na głowę. Zanim odźwierny zdążył cokolwiek powiedzieć, uniosła na poziom jego wzroku plastikowy prostokąt, na którym napis głosił "Danielle Tichá, NIECODZIENNK POWSZECHNY"
-Czy mogę zadać parę pytań w związku z otwarciem ambasady Nefer'Huah dla gości? Lub, alternatywnie, czy może mnie pan pokierować ku osobie która na takie pytania może odpowiedzieć? |
_________________
>Karta postaci. |
Ostatnio zmieniony przez Tidus Śro Mar 11, 2020 2:46 pm, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń
Wiek: 34 Dołączył: 26 Lut 2009 Posty: 1392
|
Wysłany: Pon Mar 09, 2020 1:39 pm
|
|
|
- Ee... co? - Kajka zdezorientowana przez wypowiedź Vico odwróciła się do niego, wreszcie odklejając wzrok od dwójki tych, których uznawała za zły omen. Gapiła się na niego chwilę, po czym z plaskiem zaaplikowała dłoń do twarzy; aż wchodzący Uarien podskoczył w miejscu.
- Pa-ra-so-le! Parasole te gdzie można kupić! - poprawiła swoje pytanie, prezentując mu ten kwiecisty.
- W sklepie, Kajka. Odłóż to i tak, wchodzimy. - Uarien odpowiedział jej nagląco, na co ta prychnęła, ale zrobiła jak kazał. Blondyn uśmiechnął się pod nosem, posyłając mu krótkie spojrzenie - doskonale wiedział, że to on jest powodem tego pośpiechu. To była wspaniała okazja, żeby pomęczyć trochę tego tchórza. Niestety, coś innego odwróciło jego uwagę. Zauważył, jak Samara skupia wzrok na jego dłoni, zaraz po obiegnięciu wzrokiem całego pomieszczenia uważnie. Doskonale wiedział, o co chodzi; znał mowę ciała na tyle, by wyczytać z niej jak z otwartej książki. Dłoń na ramieniu zacisnęła się lekko.
- Nawet nie próbuj, moja droga. - odezwał się do niemej dość łagodnym głosem. - Gdy byliśmy za bramą, być może mogłoby ci to jeszcze ujść na sucho. Ale tutaj jesteśmy już w innej krainie. O innych prawach. Porządku pilnują tu istoty o których sile nawet ci się nie śniło. Bądź więc tak dobra i zachowuj się jak należy. Jak... człowiek. - zaakcentował nieco mocniej ostatnie słowo, dodając jeszcze drugą dłoń do serdecznego uścisku na drugim ramieniu. Z jakiegoś powodu, to ostatnie słowo w jakiejś mierze ją uspokoiło; wyglądała trochę, jakby na moment przebudziła się z transu. - Pamiętaj, że tu ci nic nie grozi, jeśli ty nie będziesz grozić nikomu to tylko wycieczka. Bardzo... pokojowa wycieczka.
Uarien wykorzystał tę chwilę pouczeń, by niemal przepychać dwójkę podopiecznych do kolejnego pomieszczenia; Kajka się temu wcale nie opierała. Odłożyła tylko parasol na miejsce.
* * * * *
- Eeech... tyle się chwalił, ze myślałam, że nie trzeba. - stwierdziła kotka wyraźnie zawiedziona. Zaraz potem zwróciła łebek do drewniaka, gry ten zaczął się rzucać - a po rozdzieleniu, ku reszcie nadciągającej grupy, która ją wywołała.
- Vico kłamał, wcale nie jest tu ważny! - oznajmiła im na głos, odwracając się tu już tyłem do recepcjonistki; najwyraźniej całkiem zignorowała zaczepki rysia.
- Nic nowego.
- Dzien dobry. - Melba zwróciła się troche niepewnie do Petry gdy Denzaren odpowiadała kotowi. Niema koleżanka w tym czasie pogroziła bardzo groźnie palcem Niyappi. Bardzo groźnie. Tak, że ta się odwróciła znów do recepcjonistki.
- A jak nie umiem pisać? |
_________________ . . . |
|
|
|
Rybka
Wiek: 33 Dołączyła: 25 Kwi 2013 Posty: 251
|
Wysłany: Śro Mar 11, 2020 6:56 am
|
|
|
Łuskoskóry przyjrzał się podstawionemu pod nos kawałkowi plastiku, a następnie jego właścicielce. Media. Znacznie szybciej, niż się spodziewał. Przynajmniej nie jest to dziennikarka z mikrofonem w ręku i z kamerzystą za plecami.
- Dzień dobry. - Pochylił uprzejmie głowę. - Oczywiście, że może pani zadać parę pytań. Postaram się odpowiedzieć na nie zgodnie z moją wiedzą i zezwoleniami. Zanim jednak pani zacznie, proszę mi powiedzieć, gdzie publikowany jest “Niecodziennik”? Obawiam się, że nie słyszałem o nim wcześniej.
*****
- Parasol? Trzeba było tak od razu! Takich jak ten to najlepiej szukać na Artystycznej. Można nawet zamówić niestandardowy wzór. - daemon fey odpowiedział tym razem krótko, jako że, ku jego zadowoleniu, zostali popędzeni przez Uariena do środka. Poczekał jeszcze aż Kajka odłoży parasol, by następnie przepuścić ją w progu i bez dalszych oporów wejść za nią do pomieszczenia recepcji, rzucając jeszcze przez ramię krótkie spojrzenie na niepokojącą go parkę.
Recepcjonistka czytając dokument z odbitą zwierzęcą łapką ściągnęła brwi w zamyśleniu. Spojrzała na Apae, a następnie na jedną z kartek przypiętych po swojej stronie lady. Przesunęła po niej palcem szukając najwyraźniej czegoś.
- Bonnie, możesz na to spojrzeć?
- Co się stało? - zapytała, zaczynając już podchodzić bliżej.
- Dzień dobry. - Petra odpowiedziała na powitanie harpi uśmiechając się uprzejmie. Przyjrzała się krótko Melbie i pozostałym dziewczynom, w tym raz jeszcze białej kotce. Podała dokument drugiej urzędniczce, gdy ta znalazła się już obok niej. - Chodzi o punkt z przynależnością. Nie znalazłam takiej na liście.
- Pokaż. - brązowowłosa odebrała kartkę i przebiegła po niej wzrokiem.
- Koleżanki będą mogły pomóc w wypełnieniu dokumentów. Albo kolega. - blondynka w międzyczasie wróciła uwagą ku Niyappi.
- Jesteś pewna, że nie ma? Powinno być. Sprawdź później raz jeszcze i zostaw notatkę jeśli rzeczywiście nie będzie. - Starsza kobieta z identyfikatorem “Bonnie” podała dokument młodszej, która dołączyła go do reszty i schowała po drugiej stronie lady. Brązowowłosa zwróciła się nastepnie ku dwójce Qual’Domańczyków. - Wszystko się zgadza. Zapraszam państwa teraz na krótką kontrolę bezpieczeństwa. Z oczywistych powodów pominięte zostanie sprawdzenie obecności metali. Bardzo proszę pana o wyłożenie wszystkich posiadanych przedmiotów na wyznaczony do tego stół obok bramek. |
_________________ > Karta postaci. |
|
|
|
Tidus
Jebany farciarz
Wiek: 31 Dołączył: 25 Paź 2010 Posty: 693
|
Wysłany: Pią Mar 13, 2020 10:20 am
|
|
|
-Em... - Danielle cofnęła się o krok nieco zmieszana - P-Po prawdzie to zbieramy obecnie materiały na pierwsze wydanie. Jesteśmy publikacją sferonetową i zebraliśmy sztab dziennikarzy i tłumaczy, by dotrzeć do jak największego grona odbiorców. Dlatego też! - kobieta wyciągnęła z kieszeni plastikowy dyktfon i nacisnęła przycisk nagrywania, pobudzając widoczną przez przezroczystą pokrywę taśmę do obrotu.
-Zanim zaczniemy, proszę o przedstawienie się dla czytelników. Jak się Pan nazywa i jaką funkcję pełni w ambasadzie Nefer'Huah? - po przedstawieniu się Yuto padło pierwsze prawdziwe pytanie - Jakie nastroje panują w sferze Nefer'Huah jeśli chodzi o otwarcie ambasady? Czy jakieś obawy krążą w opinii publicznej?
=============
-Tak, oczywiście. - stwierdził Joshua, łapiąc kark drewnianego kota między palce. -Chodź. Mamy sprawdzić, czy jesteśmy bezpieczni.
-Hmm. - kukuełka zwiotczała, zastanawiając się, zupełnie zapominając o agresorze pod postacią Nyappi. -Myślisz, że będą zdejmować z nas zaklęcia? To nie będzie miłe
-Zobaczymy. Oby nie. - Zombie skinęło głową ku brązowowłosej i zaczęło iść za nią, jeśli poprowadziła ich na miejsce. Ciężkie, metalowe kroki zaniosły obie postaci ku wskazanym stolikom i bramkom. Apaeglesia została delikatnie odłożona na ziemię i natychmiast zaczęła skakać w te i wewte przez bramkę, w czasie gdy cyberzombie zaczęło wyciągać ze swojego ciała najróżniejsze elementy. Wcześniej wspomniany pojemnik który był odkręcany z jego palca, zestaw narzędzi do wyszywania, pięć wielkich rolek włóczki, przezroczysty tablet ze szkła oraz kartanowe pudełko na którym napis głosił "10 kadzideł - zapach lawendy. Uspokój swoje emocje".
-Skoro nie ma testów na metal, mam przez to przechodzić czy nie? - spytał półmaszyna, wskazując palcem na bramkę. |
_________________
>Karta postaci. |
|
|
|
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń
Wiek: 34 Dołączył: 26 Lut 2009 Posty: 1392
|
Wysłany: Pią Mar 20, 2020 6:20 pm
|
|
|
Ledwie ostatnia Lewiatanowa trójka znalazła się w pomieszczeniu recepcji, biały kot zeskoczył z lady nie odpowiadając już nic kobiecie i popędził w stronę zdemonsyna.
- Vico-vico! Kłamałeś, wcale nie masz tu wtyków! - zawołała w trakcie biegu, szybkim slalomem z kocią gracją wymijając nogi wchodzących, by zaraz w mig zawrócić i wskoczyć adresatowi słów na plecy. - Każą mi pisać!
- Niyappi, zachowuj się. Przecież to oczywiste, że potrzeba mieć odpowiednią dokumentację na taką wycieczkę.
- Do Liisyr nie trzeba było. - odparła Caiqua gdy wreszcie przestała być popychana dalej a zaczęła po prostu iść do reszty o własnych siłach.
- W Liisyr nie wynaleźli jeszcze biurokracji. - odpowiedział i jej Uarien, oglądając się krótko na amykające się za nimi drzwi do przedsionka.
- I tam nas zapraszała taka jedna co naprawdę ma wtyki a nie się tylko chwali że zna kogoś ważnego! - oburzony kot kontynuował swoje wyrzuty, wspinając się aż do ramienia.
- Takie porównanie jest co najmniej niestosowne. - odburknął tylko Uarien. Przeszedł obok nich, w kierunku lady, skoro dwójka z Qual'Doman już stamtąd odeszła. Melba odsunęła się, robiąc mu miejsce, ale przyglądała się wciąż uważnie pracy recepcjonistki. Czy recepcjonistek. Denzaren nachyliła się do Delli, coś jej szepcząc na ucho. Uarien ukłonił się uprzejmie na przywitanie.
- Witam serdecznie. Nazywam się Uarien Teladris. W związku z otwarciem krainy dla gości chcielibyśmy skorzystać z gościny i odwiedzić was w celach czysto turystycznych. Czy mogę prosić o pomoc i pokierowanie poprzez odpowiednie procedury? |
_________________ . . . |
|
|
|
Rybka
Wiek: 33 Dołączyła: 25 Kwi 2013 Posty: 251
|
Wysłany: Śro Mar 25, 2020 8:45 pm
|
|
|
Smokowaty spojrzał zmieszanym na wyciągnięte przez ludzką kobietę urządzenie. Nie należał do osób nieśmiałych, niemniej jednak świadomość bycia nagrywanym sprawiła, że nie czuł się już tak swobodnie jak jeszcze przed chwilą. Przybrał wyprostowaną postawę i objął z przodu prawą dłonią lewą.
- Nazywam się Taira Yuto. Jestem mistrzem kluczy w ambasadzie. Wydział bezpieczeństwa. - odpowiedział zwięźle. Pierwsze faktyczne pytania sprawiły, że zamilknął. Nie widział potrzeby by spieszyć się zanadto z odpowiedzią i powiedzieć coś czego później będzie żałował, bądź po prostu nie powinien. - Nie jestem w stanie powiedzieć jakie nastroje panują w poszczególnych sferach Nefer’Huah. Mieszkańcy Sfery Herosów, a w szczególności Starego Miasta, są pozytywnie nastawieni. Pośród opiekunów Ruchomej Puszczy krążą obawy, że turyści nie wykażą się poszanowaniem dla tamtejszej flory i dzikiej fauny.
*****
- Jakie znowu “kłamałeś”? - Obruszył się Vico, nim jeszcze na porządnie zastanowił się czy faktycznie coś nawymyślał. Biała kotka rzecz jasna nie napotkała żadnych trudności we wskoczeniu na jego plecy, tym bardziej, że ten ewidentnie nie miał nic przeciwko jej nawykom. - Tam od razu wtyki w ambasadzie. Tutaj to po prostu znam parę osób. Co innego po drugiej stronie. - Zaczął niespiesznie podchodzić bliżej recepcji.
- Standardową procedurą jest rozpraszanie wszelkich podtrzymywanych zaklęć natury magicznej, psionicznej, czy boskiej. - Oznajmiła Bonnie słysząc obawy dwójki nadprzyrodzonych istot. Oddaliła się w ich towarzystwie z recepcji ku punktowi kontrolnemu. - Rozproszenie nie będzie miało nic wspólnego z egzorcyzmami, zdejmowaniem klątw, czy temu podobnymi. Zaklęte przedmioty-- Proszę nie--
Bip-biip. Z obu słupów rozległy się dwa nie nazbyt głośne dźwięki, w dwóch różnych tonacjach, wysokiej i niskiej, a także dostrzegalny lekki rozbłysk, który skoncentrował się na Apae, gdy tylko ta przeskoczyła na drugą stronę. Dzięki posiadanym receptorom czuciowym, kukiełka była w stanie poczuć delikatne mrowienie, ale nic ponad to. Żadnego oszołomienia, czy osłabienia.
- --przechodzić przez bramkę. - poprosiła wodząc spojrzeniem za panią ryś kontynuującą swoje brykanie. Najwyraźniej nie zamierzała się powtarzać, ani też próbować ją powstrzymać, bowiem wznowiła po chwili tłumaczenie. - Zaklęte przedmioty nie stracą swoich właściwości. Zostaną jednak skonfiskowane i zabezpieczone, jeśli uznamy, iż mogą stanowić zagrożenie.
- Dzień dobry. - Petra dygnęła wdzięcznie w odpowiedzi na przywitanie Uariena. - Zostaliśmy uprzedzeni o... - spojrzała przelotnie w stronę bramek, które bip-biipały za każdym razem, gdy drewniana kukiełka przez nie przebiegała. - ...o możliwości waszego przybycia.
- Ojciec wspominał, że ogarnie coś z wejściówkami dla wszystkich. - Stwierdził zaraz rogaty przenosząc wzrok z grupki przy punkcie kontrolnym na menedżera zespołu. Skinął następnie ku blondynce. - Cześć, Petra.
- Dzień dobry. - odpowiedziała uprzejmie. - W istocie, dotarło do nas pismo, jednak nie zastosowano się w nim do panujących procedur. Poza podaniem potrzebny jest również wypełniony wniosek, bądź chociaż kwestionariusz z danymi osobowymi. Niestety niczego takiego nie otrzymaliśmy pomimo wysłania prośby. Możemy jednak teraz coś na to poradzić. Proszę dać mi chwilkę. - Recepcjonistka kucnęła “znikając” za ladą. Dało się słyszeć otwieraną szafkę oraz szelest papierów.
Wampirzyca poświęciła chwilę na przyjrzenie się z osobna każdemu przedmiotowi wyciągniętemu przez wspomagane technologią zombie, sprawdzając czy któryś nie posiada magicznej aury. Sięgnęła po kartonowe pudełko kadzideł. Zerknęła do środka wydając z siebie krótkie “Hmm”, po czym odłożyła je na miejsce.
- Urządzenie służy do zdejmowania nie permanentnych zaklęć. W związku z tym pana również proszę o przejście po zakończeniu kontroli. Pojedynczo. - oznajmiła kobieta w koku. - Mam nadzieję, że nie ma żadnych przeciwwskazań?
- A jakie miałyby być? - wtrąciła błękitnooka oparłszy dłonie na biodrach. - Możesz zabrać swoje rzeczy. W kolejnym pomieszczeniu zaczekajcie na przewodnika. Zabierze was na drugą stronę.
- Dziękujemy za cierpliwość. Czy posiadają państwo jeszcze jakieś pytania?
Petra wyłoniła się spod lady z brązową teczka, z której wyciągnęła plik dokumentów oraz papirus. Położyła wszystko przed Uarienem. Pierwsza strona małego stosiku była wydrukiem z maszyny piszącej z pozostawionymi wykropkowanymi miejscami na wypełnienie. Jej nagłówek głosił “Wniosek o kartę pobytu” i zawierał podobne pytania jak te z kwestionariusza osobowego wypełnionego wcześniej przez Qual’Domańczyków. Tymczasem papirus był spisany czystym i pięknym pismem odręcznym, przywodzącym na myśl stronicę z bardzo starej księgi.
- Do wydania karty pobytu wystarczą nam wypełnione wnioski z osobistym podpisem osoby, której dany wniosek dotyczy. - Położyła dłoń na ladzie przed plikiem. - Przez wzgląd na podanie spisane przez… - zawiesiła się na chwile szukając odpowiedniego słowa. - ...jednego z natywnych mieszkańców, a także fakt iż jeden z członków zespołu już posiada zameldowanie, możemy załatwić wszystko od ręki. Spisane podanie udostępniamy do wglądu, jeśli życzy pan sobie je przeczytać. |
_________________ > Karta postaci. |
Ostatnio zmieniony przez Rybka Wto Mar 31, 2020 1:38 am, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń
Wiek: 34 Dołączył: 26 Lut 2009 Posty: 1392
|
Wysłany: Śro Mar 25, 2020 11:43 pm
|
|
|
- Ble, ble, ble! - odpowiedział uparcie kot na tłumaczenia Vico.
- Ach, pewnie! Wypełnimy wnioski. Co do podania zaś, chyba nie ma potrzeby na taką kontrolę z naszej strony. - śliczny menadżer przytaknął głową i uśmiechnął się do kobiety. Po tym przeleciał wzrokiem po treści dokumentu u góry, z grubsza zastanawiając się z jego treścią. Już w trakcie tego, wysuwał pojedynczo kartki spod tej na wierzchu, podając je do podopiecznych. Najpierw dla stojącej najbliżej Melby, potem do Delli, następnie Denzaren. Każda z nich odebrała swoją kartkę w milczeniu, od razu patrząc na jej treść; w tym czasie Uarien wyciągnął jeszcze z wewnętrznej kieszeni swojego garnituru podłużne, metalowe pudełko, które położył na blacie przed Melbą nie odrywając wzroku od recepcjonistki.
- A jak ja chcę zobaczyć? - Kot krzyknął z daleka, z pleców półdemona, ale odpowiedzi ze strony człowieka nie było. Wokalistka zespołu otworzyła położone przed nią pudełko, ukazując ułożone w środku trzy wieczne pióra z bogato zdobionego lakierowanego drewna. Wzięła jedno z nich i przesunęła dalej futerał, by dwie jej koleżanki również mogły skorzystać z narzędzi do pisania. Kajka podeszła do Uariena z drugiej strony, patrząc mu przez ramię na plik dokumentów.
- A właśnie, to chyba będzie dobre miejsce na to pytanie. W Hubie panuje handel wymienny bez ustalonej z góry waluty czy wartości, ale jak to jest u was? Czy macie jakąś walutę, i jeśli tak, czy można ją pozyskać bez komplikacji na zasadzie sprzedaży towarów wartościowych? - Uarien złożył dłonie na kartkach, czekając na odpowiedź oraz na połowę zespołu, która zaczęła wypełniać formularze. W tym czasie para z przedsionka również wkroczyła do pomieszczenia recepcji - teraz jednak bez żadnego słowa. Samara została przepuszczona przodem w progu, ale wcale nie oznaczało to, że była puszczona - dłoń blondyna cały czas spoczywała na jej ramieniu, a jej wzrok spoczywał teraz bez przerwy na tej dłoni. Z miną skazańca podeszła kilka kroków w kierunku recepcji tak jak było jej to wskazane i zatrzymała się z dala od grupy do której najwyraźniej żadne z nich nie chciało się zbliżać. Czekali na swoją kolej. |
_________________ . . . |
|
|
|
Tidus
Jebany farciarz
Wiek: 31 Dołączył: 25 Paź 2010 Posty: 693
|
Wysłany: Nie Mar 29, 2020 11:37 am
|
|
|
Reporterka pokiwała głową, słysząc odpowiedź odźwiernego.
-Kolejne pytanie - czy sądzi pan, że za wysypem otwartych ambasad różnych sfer stoi jakaś zmowa między Stwórcami? Nie tak dawno temu Qual'Doman było znane jako pustkowie a i Nefer'Huah zdawało się być dość tajemnicze.
Po odpowiedzi lub jej braku, Danielle ponownie skinęła głową i wyciągnęła z kieszeni płaszcza aparat.
-Czy chce pan znaleźć się na zdjęciu wejścia do ambasady? Jeśli nie, proszę o krok w bok.
=================
Drewniana kocica po jednym przeskoku przez bramkę szykował się już do drugiego, ale spojrzenie autorytetu ją powstrzymało. Usiadła na podłodze i skuliła ogon wokół swoich łapek. Olbrzym z kolei cierpliwie przeczekał kontrolę, odebrał swoje przedmioty i przeczekał przez bramkę. Zatrzymał się, czując nagły uścisk w spetryfikowanym żołądku po tym, jak zdjęte z niego zostało zaklęcie które niwelowało poczucie głodu. Jego układ trawienny był wciąż jako-tako funkcjonujący, służył za alternatywne źródło zasilania, ale jego unerwienie wiązało się z ciągłym głodem, dlatego też w Qual'Doman poprosił jakiegoś ducha o pozbawienie go tego uczucia.
-A. No tak. Zapomniałem o tym. - westchnął ciężko - Czy polecają panie jakąś restaurację?
-Ej, miałeś zapytać o jakiś targ magiczny!
-Potem. |
_________________
>Karta postaci. |
|
|
|
Rybka
Wiek: 33 Dołączyła: 25 Kwi 2013 Posty: 251
|
Wysłany: Wto Mar 31, 2020 11:10 pm
|
|
|
- Zmowa? - Yuto wydał się dość zaskoczony. - Nie nazwałbym tego zmową. Jedną z jawnych kolaboracji pomiędzy domenami Stwórców są Międzysferyczne Rozgrywki. Dzięki nim rośnie zainteresowanie domenami, których przedstawiciele uczestniczą w tym widowisku. Stąd już niedaleka droga do otwarcia ambasady, w przypadku Nefer’Huah.
Słysząc o zdjęciu, smokowaty odsunął się nawet o dwa kroki w bok.
- Nie wychodzę dobrze na zdjęciach.
*****
Mężczyzna zerknął na kotkę z lekkim uśmiechem, dość rozbawiony jej pełną elokwencji odpowiedzią. Nie zależało mu na wypowiedzeniu ostatniego słowa w tej małej przekomarzance, o ile można już było tak to nazwać. Tak po prawdzie jego jedynymi faktycznymi wtykami byli Friedrich z ekipą oraz ojciec z całą resztą demonicznej “rodziny”. Miał jednak cichą nadzieję nie spotkać zdecydowanej większości swych krewnych. Nigdy nie było wiadomo co komu akurat strzeli do głowy, a pragnął jedynie by dziewczyny były zadowolone z wycieczki.
- Oczywiście. - Młoda kobieta odwzajemniła uśmiech, nie zamierzając nalegać. Zostawiła jednak pismo, gdyby któryś z członków zespołu pragnął na niego zerknąć. - Wnioski dla pani Kresty Roende, a także pani Hildy Krüger można wypełnić na miejscu i pozostawić do podpisania, gdy również zdecydują się nas odwiedzić, bądź zabrać do osobistego wypełnienia.
- Chcesz żebym zerknął i streścił? - Wokalista szepnął konspiracyjnie, przykładając dłoń do ust, gdy Niyappi nie doczekała się żadnej odpowiedzi ze strony ich opiekuna. - Jak sądzisz, będzie tam coś ciekawego, czy sam urzędniczy bełkot? - Potarł podbródek w geście zamyślenia.
Petra splotła dłonie na ladzie słuchając z uwagą Uariena, niemalże nie odrywając od niego spojrzenia jasnoniebieskich oczu.
- Handlem wymiennym zazwyczaj zainteresowani są osoby nie posiadające śmiertelnych korzeni, bądź nie pochodzące z Nefer’Huah. Obecnie w obiegu są rheimlandzkie talary oraz kebdeshereckie złote, wywodzące się z Nefer, a także używane powszechnie w całej sferze bohaterów - łuski. W kantorze po drugiej stronie, to jest za sferycznym przejściem, można bez problemu spieniężyć towary wartościowe pochodzenia naturalnego, za wyjątkiem paliw kopalnych. Dla przykładu, kantor nie przyjmuje urządzeń posiadających części z tak zwanego plastiku. - Nieznacznie pochyliła się w jego stronę. - Osobiście polecam dokonać wymiany na łuski. Jak wspominałam, są najpowszechniejsze i przyjmą je w każdym sklepie.
- Restaurację? - Na olbrzyma padło zaskoczone spojrzenie kobiety w okularach.
- Po drugiej stronie są przygotowane przekąski dla gości jeśli zależy ci na czymś na teraz.
- Jeśli chodzi o faktyczne restauracje, polecam w szczególności te z kuchnie regionalne z Nefer, którą bez wyjątku łączą owoce morza. Kuchnia kebdesherecka charakteryzuje się ostrymi i przede wszystkim mięsnymi daniami. Kuchnia rheinlandzka to potrawy mięsne i mączne z dużą ilością warzyw. Przewodniczka wycieczki będzie w stanie więcej o tym opowiedzieć. - Bonnie zrobiła małą pauze przenosząc spojrzenie na Apae. - Co zaś do targu magicznego, polecam udanie się do Akademii Magii w Starym Mieście. |
_________________ > Karta postaci. |
|
|
|
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń
Wiek: 34 Dołączył: 26 Lut 2009 Posty: 1392
|
Wysłany: Czw Kwi 02, 2020 11:09 pm
|
|
|
- Hm... - Uarien jeszcze raz spojrzał na wniosek, a potem uśmiechnął się raz jeszcze do kobiety. - Bez wątpienia oszczędziłoby to trochę czasu, ale obawiam się, że Kresta chciałaby mojej głowy gdybym wypełniał jakiekolwiek dokumenty za nią. Pochodzi z miejsca, w którym wszelka biurokracja jest bardzo... osobista. Niestety jeszcze się od tego nie odzwyczaiła. - spojrzał po tym krótko na podopieczne, które zaczęły z wolna wypełniać swoje formularze, co chwilę "ściągając" od siebie nawzajem. Potem wrócił wzrokiem do rozmówczyni, przytakując na jej wyjaśnienia odnośnie zdobycia odpowiedniej waluty.
- Ach, to znakomicie! Dziękuję za radę. - Kiwnął raz jeszcze. - W takim razie, czas wypełnić wnioski.
- Może być tak? - po niedługiej konsultacji z reszta spokojniejszej trójki, skrzydlata uniosła kartkę tak, by recepcjonistka mogła ją przeczytać. Tak dokładniej, to jednym piórem (chyba) wskazywała pole odnoszące się do odwiedzanych w przeszłości miejsc. - Bo jakby tak wymieniać wszystkie po kolei to tu miejsca nie starczy.
Cytat: | Imię i nazwisko: Melba -
Imiona rodziców: Nieznane
Miejsce urodzenia: Cormanthor, Faerun
Miejsce obecnego zamieszkania: Pokład statku "Biały Wieloryb"
Planowany czas wizyty: Dwa tygodnie
Pseudonim/y: Chirp, Belba
Gatunek: Harpia
Znajomość języków: Angielski, japoński, rosyjski, mowa Xantesańska
Odwiedzane w przeszłości miejsca: Wszystkie powszechnie znane otwarte światy Międzysferza z wyjątkiem Qual'Doman i Nefer'Huah, a także wiele innych
Posiadane doświadczenie w kontakcie z magią i istotami nadnaturalnymi: Bardzo duże |
Cytat: | Imię i nazwisko: Della
Imiona rodziców: Kaene (matka), Horace (ojciec)
Miejsce urodzenia: Kullun, Lestaria
Miejsce obecnego zamieszkania: Pokład statku "Biały Wieloryb"
Planowany czas wizyty: Dwa tygodnie
Pseudonim/y: Szepcik, Duszek
Gatunek: Nephilimkin
Znajomość języków: Angielski, francuski, niemiecki, japoński
Odwiedzane w przeszłości miejsca: Wszystkie powszechnie znane otwarte światy Międzysferza z wyjątkiem Qual'Doman, i Nefer'Huah, a także wiele innych
Posiadane doświadczenie w kontakcie z magią i istotami nadnaturalnymi: Bardzo duże |
Cytat: | Imię i nazwisko: Denzaren Tallamia
Imiona rodziców: Holla (matka), Fergard (ojciec)
Miejsce urodzenia: Arnad, Królestwo Lea (przed republiką Kirth)
Miejsce obecnego zamieszkania: Pokład statku "Biały Wieloryb"
Planowany czas wizyty: Dwa tygodnie
Pseudonim/y: Ten-teren-ten, Micha
Gatunek: Człowiek
Znajomość języków: Angielski, francuski, japoński, rosyjski
Odwiedzane w przeszłości miejsca: Wszystkie powszechnie znane otwarte światy Międzysferza z wyjątkiem Qual'Doman, Dantarii i Nefer'Huah, a także wiele innych
Posiadane doświadczenie w kontakcie z magią i istotami nadnaturalnymi: Bardzo duże |
- Chcę! - od razu odpowiedział rogatemu kot. Wdrapała się wyżej, na ramię, zasiadając na nim dumnie. - Pewnie będzie coś o dziubaskach. Ale całe przeczytaj, dobra? Nie pomijaj!
Caiqua w tym czasie podkradła Melbie piórko (to do pisania) i zaczęła sama wypełniać własny wniosek.
Kawałek z tyłu, mężczyzna zwany Jednym Człowiekiem utkwił na dłuższą chwilę spojrzenie w postaci Vereny. Zastanawiał się, próbował sobie przypomnieć czy twarz jest mu w istocie znajoma, czy też jedynie męczy go złudzenie. Potrzebował dłuższej chwili by zorientować się, gdzie mógł ją wcześniej zobaczyć., a kiedy wreszcie do tego dotarł, uśmiechnął się krótko co siebie. No tak. Służby bezpieczeństwa. Ktoś przecież musi pilnować porządku podczas takiego wydarzenie jak pierwsze otwarcie przejścia do ich krainy dla zewnętrznych gości. I wampir, do tego. Co za zbieg okoliczności.
- Spójrz tu, w bok, kochana. - delikatne szturchnięcie zwróciło uwagę niskiej ghulki, gdy spokojny głos zachęcił do rozejrzenia się. Wpierw zerknęła na niego, a dopiero potem w stronę, w którą on sam się patrzył. - Widzisz tę kobietę przy bramkach? Tę o srebrnych włosach. Zapewne niesprawiedliwe byłoby, gdybym ukrywał ten fakt przed tobą. - tu blondyn wrócił spojrzeniem do Samary, by nie tylko mieć ją na oku, ale również by móc widzieć jej reakcję. Bądź co bądź, wiedza o jej zachowaniu była mu potrzebna w tej... terapii. - Bez wątpienia nie jest ona podobna swą naturą do wielowiecznych rodzin które znasz ze świata w którym się wychowałaś, ale... cóż, wedle klasyfikacji należy ona do tych, których usilnie starałaś się zwalczyć. Wiesz? Jest wampirem. Pilnuje tu porządku. Postaraj się jej nie podpaść, dobrze?
Zachowanie Samary momentalnie zmieniło się gdy padło to jedno słowo określające "rasę" Hohenburgowej. Jakby dotychczas nie wyglądała na wystarczająco wystraszoną, teraz jej oczy otworzyły się jeszcze szerzej, zgarbiła się jakby gotowa do skoku i próbowała cofnąć się z dala od obserwowanej, ale nie pozwalała jej na to ręka mężczyzny. Co chwila, na ułamek sekundy jej wzrok skakał w bok, gdzieś w którą stronę, jakby poszukując jakiegoś narzędzia którym mogłaby się obronić. Może trochę więcej razy w stronę długopisów/piór przekazywanych sobie przez stojące niedaleko dziewczyny. Mężczyzna, widząc to, westchnął ciężko.
- Dlaczego od razu zakładasz, że będziesz z nią dążyć do konfliktu? Chodź, przywitamy się, skoro i tak musimy czekać.
Oczywiście, nie dostał odpowiedzi na pytanie. A już na pewno nie, kiedy zaczął iść w kierunku wampirzycy, prowadząc ze sobą swojego gościa. Sam-chan ani trochę nie przypominała teraz postaci którą reprezentowała w "serialu" z Paryża ze Świata Mroku, ani też tego, jak zachowywała podczas międzysferycznych rozgrywek - najbliżej jej teraz było chyba do kota, którego ktoś próbuje wykąpać. Bez wątpienia próbowała się wyrwać z uścisku, ale z jakiegoś powodu nie była w stanie (a Ein wcale nie wyglądał na kogoś nadzwyczajnie silnego). Szurała, prowadzona naprzód, chcąc zrobić kroki w tył; odginała się, jakby próbując wydostać się z jednoręcznego objęcia, ale wszystko bezskutecznie. Przyspieszony oddech wskazywał tylko, że gdyby mogła, pewnie zaczęłaby krzyczeć. |
_________________ . . . |
|
|
|
Tidus
Jebany farciarz
Wiek: 31 Dołączył: 25 Paź 2010 Posty: 693
|
Wysłany: Nie Kwi 05, 2020 3:38 pm
|
|
|
Reporterka wyłączyła i schowała dyktafon po odpowiedzi Yuto i wykonała krok w bok. Z wewnętrznej kieszeni płaszcza wyciągnęła prostą kamerę cyfrową i wykonała parę zdjęć wejścia do ambasady zwracając szczególną uwagę na to, by nie uchwycić go w kadrze.
-Bardzo dziękuję za poświęcony czas. Już panu nie przeszkadzam.
Wykonała głęboki ukłon i udała się do wejścia do ambasady. Nie znalazłszy w przedsionku miejsca na powieszenie przeciwdeszczowego kubraka, po prostu rozpięła go, ukazując niebieski sweter pod nim. Podeszła do pierwszej lepszej pary gości - Samary oraz jej towarzysza, zupełnie ignorując szamotanie się tej pierwszej - i przedstawiła się.
-Witam. Danielle Tichá, Niecodziennik Powszechny. Czy zechcą Państwo odpowiedzieć na parę pytań do artykułu?
=======================
Cyberzombie zastanowiło się przez chwilę. Na pewno przekąski "na teraz" mu nie wystarczą. Miał parę lat niejedzenie do nadrobienia. Ale czy jego kubki smakowe wciąż funkcjonowały? Nie był tego pewien. Nawet gdy uzywał swojego naturalnego źródła zasilania, karmili go papką która chyba z założenia nie miała smaku. Chyba najlepiej będzie sprawdzić tę ostrą kuchnię kebdesheradzką, by się przekonać.
-Dziękuję. Będę miał oko otwarte.
-W drodze do Akademii, mam nadzieję.
-Tak, tak. Którędy mamy się udać, by jak najkrótszą drogą trafić do owego Starego Miasta?
Po wskazaniu kierunku, olbrzym ponownie wziął Apae na ramię i począł iść we wskazaną drogę. Skręcając ku stoisku z przekąskami, jeśli te znajdzie się w zasięgu jego sztucznych oczu w międzyczasie. |
_________________
>Karta postaci. |
|
|
|
Rybka
Wiek: 33 Dołączyła: 25 Kwi 2013 Posty: 251
|
Wysłany: Wto Kwi 07, 2020 2:10 am
|
|
|
- Cieszę się, że mogłem pomóc. Jeśli będzie pani chciała przejść na drugą stronę do Nefer'Huah, proszę porozmawiać na recepcji z Petrą Vogel. Ona pokieruje panią przez cały proces administracyjny. Życzę powodzenia z reportażem.
Yuto odpowiedział ukłonem na ukłon i odprowadził kobietę wzrokiem. Po niedługim czasie kręcenia się po placu ambasady, sam również zaczął kierować się do wnętrza budynku.
- Proszę bardzo! - Petra odpowiedziała na podziękowanie z życzliwym uśmiechem na ustach i wyraźnie przebijającym się germańskim akcentem. Po paru chwilach oczekiwania, spojrzała na uniesioną ku niej kartkę i sprawdziła całość, nie tylko wskazane piórem pole.
- Jak najbardziej może tak pozostać. Ambasada pragnie jedynie wiedzieć czy dana osoba posiada już większe doświadczenie w podróżach do różnych zakątków międzysferza. W przypadku doświadczonych podróżników nie ma potrzeby wchodzenia w szczegóły.
W pewnym momencie recepcjonistka zaczęła zwracać większą uwagę na Eina i towarzyszącą mu Samarę. Dziewczyna zachowywała się zupełnie jakby była zmuszana do przyjścia tutaj. Czyżby tak bardzo bała się zatłoczonych pomieszczeń? A może chodziło o coś innego? Może… miała jakieś problemy psychiczne? Petra poczuła jak włoski jeża się jej na karku. Całkiem umiejętnie starała się nie zdradzać niczego mową ciała, ale co bystrzejsze osoby mogły zauważyć, że nawet jej postawa stała się bardziej sztywna (MoS 7).
- Cóż za entuzjazm. - fey demon błysnął perlistym uśmiechem. - Dobra, dobra! Nic nie pominę.
W czasie gdy Melba konsultowała się z recepcjonistką, a Caiqua podkradała wieczne pióro tej pierwszej, Vico, z siedzącą na jego ramieniu kotką, “podkradł się” się do biurka i ostrożnie zabrał stamtąd papirus. Nie chcąc przeszkadzać pozostałym dziewczynom, odsunął się z listem na środek lady, oparł o nią łokcie i przebiegł wzrokiem po kaligrafii. Przez myśl przeszło mu wyrecytowanie treści, ale szybko uznał, że jednak nie chce by pozostali goście słyszeli wszystko dokładnie. Zaczął czytać wyraźnym, ale dość ściszonym głosem.
- Ja, Zrodzony z Życia, Władca Chaosu, Jeden z Piątki, historyczny faraon Kebdesher i Wysp Słonecznych, oznajmiam co następuje - mym pragnieniem jest, aby wszyscy członkowie zespołu Laevateinn, znanego przez wszystkie szanujące się świadome zakątki Miedzysferza, wraz z ich managerem, Uarienem Teladrisem, otrzymali swobodne i niczym nieograniczone przejście do całej domeny Ankh’fær, w tym również przez ambasadę Nefer’Huah mieszczącą się na terenie należącym do Xantesy. - zrobił krótką pauzę, co najprawdopodobniej oznaczało przejście do kolejnego akapitu.
- Jeśli uważacie za absolutnie konieczne utrzymanie waszej fasady, pomimo iż Nefer’Huah otwarta była na inne sfery nim jeszcze nastały wasze Czasy Współczesne, uzupełnijcie wszelką potrzebną wam dokumentacje. Niechaj Ankh’fær świadkiem mi będzie - ogłaszam siebie gospodarzem i opiekunem Laevateinn na terenie całej Nefer’Huah. Podpisano, Lanararis.
Po przeczytaniu wziął głębszy wdech i wypuścił powietrze z ciężkim westchnięciem.
- Taa, dzięki tato. Doceniam. - oznajmił w przestrzeń.
- Proszę zaczekać w głównej sali. Niebawem zostaną państwo zabrani przez naszego klucznika do sferycznego przejścia prowadzącego do Starego Miasta. Na miejscu czekać będzie przewodnik. - wytłumaczyła cierpliwie brązowowłosa.
Wampirzyca poruszyła się z miejsca i stanęła przed Bonnie ze wzrokiem skoncentrowanym na Samarze, zupełnie jakby chciała osłonić swoim własnym ciałem tą pierwszą. Ze zmrużonymi oczyma uważnie obserwowała jak białowłosa zabójczyni panicznie miota się w wątłym uścisku Eina będą sukcesywnie pchaną w jej kierunku. Oczywiście rozpoznała obie osoby, jednak nie spodziewała się zobaczyć ich razem. Dlaczego Gungnir była tutaj i to w towarzystwie najemnika Czyścicieli? Nie słyszała przecież o tym by annabelle zakończyła transmisję w Necroparis. Może stojąca przed nią kobieta była przyszłą wersją tej z gry? Cóż za wrak człowieka. Czy raczej ghula. Twarz Vereny przybrała skonsternowany wyraz. W jej postawie nie było faktycznej wrogości, nie zmieniało to jednak faktu, iż pozostawała czujna.
*****
Po ostatecznym przejściu przez bramki, oczom Joshuy i Apaeglesi ukazało się kolejne, trochę większe pomieszczenie, które wyglądało po prostu jak dalsza część recepcji. Po prawej stronie, za znacznie mniejszym drewnianym szykownym biurkiem, nad którym wisiała tabliczka z napisem szatnia, siedziała czarnowłosa kobieta z papierosem w prawej dłoni i gazetą w lewej. Ubrana była podobnie jak dwie wcześniejsze pracowniczki ambasady - żakiet i spódnicę. Chyba nie zauważyła dwójki gości, bądź po prostu nie zwracała na nich uwagi, póki nie chcieli czegoś od niej. Za samym biurkiem znajdowało się sporo praktycznie pustych wieszaków, zaś po przeciwnej stronie pomieszczenia przy ścianie stały w większości pootwierane większe i mniejsze szafki depozytowe. Na wprost od bramek znajdowały się otwarte na oścież kolejne dwuskrzydłowe drzwi, za którymi widoczna była wspomniana wcześniej główna sala.
Przez wystrój głównej sali bardzo głośno przemawiał styl neogotycki. Pierwszym co rzucało się w oczy były wiodące na piętro podwójne, bardzo szerokie, wachlarzowe schody z białego marmuru, z bardzo dekoracyjną ażurową balustradą. Pod schodami znajdowała się wnęka, w której widoczna była oszklona, okrągła winda. Kolejnym co zwracało uwagę był zwisający pomiędzy schodami z pierwszego piętra ogromny kryształowy żyrandol. Ponadto znajdowało się tu sporo przedmiotów, na których również można było zawiesić oko - rzeźby, obrazy, a także liczne żywe rośliny w donicach. Z boków pomieszczenia wychodziły po dwie pary sporych dwuskrzydłowych drzwi, które obecnie były zamknięte. Mniej więcej pośrodku zaś stały trzy bardzo szerokie kanapy. Na krawędzi środkowej siedziała obecnie wcześniej widziana kobieta w kapeluszu. Poza nią w sali były również dwie pokojówki w tradycyjnych mundurkach, na które składały się czarne suknie z białymi wykończeniami oraz białe fartuchy. Obie wyglądały na nastolatki i były bardzo podobne do siebie, czarnowłose i zielonookie. Jedna miała krótkie włosy, druga zaś dłuższe i spięte w kucyk. Stały obok rzeźby konia wykonanej z metalu , jednak pomimo trzymania miotełek do kurzu, wygladały na bardziej zajęte rozmową niż pracą.
Jushua nie dostrzegł tutaj niczego co przypominałoby stoisko. Nie widać było również żadnych przekąsek, chyba że chciałby wliczać w to rośliny. |
_________________ > Karta postaci. |
|
|
|
Jedius 9 Baka
Pierdolony leń
Wiek: 34 Dołączył: 26 Lut 2009 Posty: 1392
|
Wysłany: Wto Kwi 07, 2020 5:40 am
|
|
|
- A! No to super. - Melba uśmiechnęła się, odwracając znów kartkę, by sama mogła na nią spojrzeć. Chwilę później zebrała od koleżanek dwie pozostałe, składając je ze sobą razem. Położyła je na blacie obok Caiqui, pokazując jej tę samą linijkę, którą pokazała Petrze, dodają krótkie "tak napisz". Denzaren szturchnęła ręką Dellę zaraz po tym, jak odwróciła się od blatu recepcji; pokazała jej palcem dość osobliwą parę, która właśnie zmierzała do bramek. Koleżanka zaraz w ten sam sposób powiadomiła i Melbę. W ten sposób cała trójka zaraz obserwowała bacznie wszystkie ruchy Eina i Samary, w milczeniu - nie wyglądały na wystraszone, ale bez wątpienia zaskoczone.
- I co, to już? - Niyappi odezwała się, jak zaskoczona, po niesamowicie długiej chwili cierpliwości z jej strony, poświęconej na słuchanie. - Żadnych dziubasków? I co wy tu, budujecie budynki z papieru? - rozejrzała się z ramienia, niedowierzająco. - Dostaniemy darmowe słodycze?
Cytat: | Imię i nazwisko: Caiqua LeBlanc
Imiona rodziców: Mathilde (matka), Florian (ojciec)
Miejsce urodzenia: Villeurbanne, Francja
Miejsce obecnego zamieszkania: Pokład statku "Biały Wieloryb"
Planowany czas wizyty: Dwa tygodnie
Pseudonim/y: Kajka, Kokosz
Gatunek: Człowiek
Znajomość języków: Angielski, francuski, japoński, rosyjski (trochę)
Odwiedzane w przeszłości miejsca: Wszystkie powszechnie znane otwarte światy Międzysferza z wyjątkiem Qual'Doman, Dantarii i Nefer'Huah, a także wiele innych
Posiadane doświadczenie w kontakcie z magią i istotami nadnaturalnymi: Bardzo duże |
Cytat: | Imię i nazwisko: Uarien Teladris
Imiona rodziców: Zantria (matka), Abelard (ojciec)
Miejsce urodzenia: Neverwinter, Wybrzeże Mieczy
Miejsce obecnego zamieszkania: Pokład statku "Biały Wieloryb"
Planowany czas wizyty: Dwa tygodnie
Pseudonim/y: Hordos
Gatunek: Człowiek
Znajomość języków: Angielski, Elficki, Khuzdûl, mowa Xantesańska
Odwiedzane w przeszłości miejsca: Wszystkie powszechnie znane otwarte światy Międzysferza z wyjątkiem Nefer'Huah, a także wiele innych
Posiadane doświadczenie w kontakcie z magią i istotami nadnaturalnymi: Bardzo duże |
Uarien i Caiqua skończyli pisać swoje wnioski niemal jednocześnie, dokładając je do pliku poprzednich. Uarien był chyba jedynym, kto zauważył stres recepcjonistki; lekko zaskoczony delikatną zmianą jej postawy podążył na moment za jej spojrzeniem, zauważywszy duet zmierzający ku spotkaniu z Vereną. Uznał to za powód, i zaraz zwrócił się do Petry pokrzepiająco, wręczając dokumenty.
- Bez obaw. Jest straszną szują zdolną do wielu czynów, ale nie zrobi nic nieodpowiedniego przy świadkach, a już na pewno nie przy stróżach prawa. Za bardzo dba o reputację. - kiwnął jeszcze głową dla akcentu. Nie miał w sumie szans wiedzieć, że bardziej chodzi jej o półwampirzą towarzyszkę niż o blondyna.
Ein, widząc, że Verenie na pewno nie umknęła ich obecność oraz podejście, usmiechnął się do niej już z odległości uprzejmie - do momentu, gdy inny głos go nie zatrzymał. Całkiem znieruchomiał na krótki moment. Po tym momencie odwrócił z wolna głowę w stronę reporterki, przyglądając się wpierw jej uważnie. Zorientowawszy się szybko, o co chodzi, zaraz wyglądało na to, ze się nieco rozluźnił.
- Pytania! Gdzie nie pójdę, wszędzie je napotykam. Prawdziwy prześladowca! - szczerząc się, odwrócił całkiem ku reporterce, poniekąd zmuszając przez to i Sam-chan do tego samego. Albinoska jednak ani śniła choć na moment stracić wampira z pola widzenia i ku niej też cały czas spoglądała, okręciwszy ku niej głowę. - Słucham, słucham, złotko. Cóż to za pytania? Mam nadzieję, że nie są zbyt... osobiste. |
_________________ . . . |
|
|
|
Tidus
Jebany farciarz
Wiek: 31 Dołączył: 25 Paź 2010 Posty: 693
|
Wysłany: Sob Kwi 11, 2020 1:49 pm
|
|
|
Danielle zamarła na ułamek sekundy po wypowiedzi Eina. Wiedziała, że prędzej czy później przy zadawaniu pytań do reportaży natrafi na ludzi, których w życiu codziennym unikałaby szerokim łukiem. Nie sądziła jednak, że będzie to druga osoba przy pracy nad jej pierwszym artykułem. Jej szczęście. No ale takie ryzyko niesie praca reporterska.
-Em, tak. Pracujemy nad reportażem dotyczącym otworzenia ambasady Nefer'Huah dla reszty międzysferza. Ponieważ są Państwo pośród pierwszych, którzy postanowili tu przyjść, chciałam spytać - co motywuje Państwa podróż do tej sfery?
==============
Olbrzym skinął głową i udał się we wskazaną stronę. Minął szatnię i rozejrzał się po głównej sali.
-Nie ma przekąsek. - stwierdził tonem, który był chyba najlepszym przybliżeniem smutku, który potrafił z siebie wydobyć elektroniczny syntezator głosu.
-Ani klucznika. Myślisz, że będziemy tu tak stać jak kołki aż zbierze się więcej ludzi?
-Przecież nie usiądę. Te kanapy się zała-
-Hej, proszę pani! - drewniany ryś podniósł głos z ramienia Joshuy, zwracając się ku pokojówkom -Te kanapy utrzymają tonę?
Olbrzym westchnął tylko ciężko, z oddechem przerywanym przez trzaski głośnika. |
_________________
>Karta postaci. |
|
|
|
|
smartDark Style by urafaget Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group |